„Tak mi dopomóż Bóg”. W roku 2015 NIE przysięgało tak 27 posłów. 4 lata później – 97. Teraz 128. „Bób, humus, włoszczyzna”.

Tak mi dopomóż Bóg”. W roku 2015 nie użyło ich 27 posłów. 4 lata później – 97. Teraz 128. „Bób, humus, włoszczyzna”…

„Tak mi dopomóż Bóg”. Czy Polacy rozumieją znaczenie tych słów?

==========================

Krótka historia lewicy: „Trzeci stan, trzeci świat, trzecia droga, trzecia płeć”…

——————————————–

pch24/tak-mi-dopomoz-bog-czy-polacy-

Tak mi dopomóż Bóg”. W roku 2015 nie użyło tej przysięgi 27 posłów. 4 lata później – 97. Teraz 128.

– Jeśli sami Polacy w zdecydowanej większości nie będą zainteresowani podtrzymywaniem polskości, to będzie koniec. Polskość bowiem nie jest czymś teoretycznym. Polskość jest zdefiniowana przez ponad tysiącletnią historię – mówi w rozmowie z PCh24.pl prof. Jan Żaryn, historyk, senator IX kadencji, p.o. dyrektora Instytutu Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego.

Czy Pan Profesor wyobraża sobie, że już niedługo zostaną podjęte systemowe kroki mające na celu laicyzację Polski? Pytam, ponieważ Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał wyrok uznający możliwość wprowadzenia zakazu noszenia symboli religijnych w miejscu pracy, jakim są urzędy administracji publicznej. Politycy koalicji KO – Lewica – Trzecia Droga wielokrotnie podkreślali, że trzeba respektować wyroki TSUE, i że są one ważniejsze niż wyroki polskich sądów. Czy katolicy powinni się obawiać?

Jest to jak najbardziej prawdopodobne. Widać wyraźnie, że w koalicji KO – Lewica – TD może dominować i zapewne będzie dominował nurt postpeerelowsko-bolszewicki czy postpeerelowsko -rewolucyjny. Odwołuje się on do nowoczesnego neomarksizmu, który zakłada, że przestrzeń publiczna powinna być pozbawiona jakichkolwiek akcentów odwołujących się do chrześcijaństwa, ponieważ te akcenty nawet na takim poziomie jak kartki pocztowe z wizerunkiem szopki i wątki związane z Bożym Narodzeniem mogą stanowić dyskomfort dla osób obchodzących dzień 25 grudnia, jako dzień 25 grudnia, czyli bez odniesienia do konkretnego wydarzenia religijnego. W ocenie neomarksistów nawet składanie życzeń bożonarodzeniowych mogłaby zniewalać poczucie godności innego człowieka, więc lepiej tego zakazać.

Coraz więcej osób zdaje sobie sprawę, że to, co powiedziałem wyżej, to nie jest żart tylko pewna konstrukcja pseudo-intelektualna. W różnych kręgach staje się ona obowiązującą i – co więcej –wpisuje się w laickie, zakorzenione w rewolucji francuskiej, a potem w bolszewizmie, izolowanie przestrzeni publicznej od kontekstu religijnego. Być może taka rzeczywistość nas czeka i to, na dodatek, w formie decyzji demokratycznie przegłosowanej.

Polacy przez wieki na szczęście mówili „NIE” ideologicznym i nienaturalnym pomysłom, które udało się przeprowadzić czy to w Rosji, czy to w Europie Zachodniej, jak na przykład jeden z największych sukcesów masonerii – wprowadzenie dekretów o rozdziale państwa i Kościoła we Francji w 1905 roku. Wyjątkiem był tutaj okres totalitaryzmu, zwłaszcza okres tzw. Polski Ludowej, kiedy obowiązywała m.in. narzucona nam siłą ustawa o wolności sumienia i wyznania z 1949 roku. Były to, wbrew swej nazwie, przepisy zezwalające na dyskryminowanie symbolu krzyża w szkołach, urzędach, szpitalach etc. Na mocy tej ustawy również wprowadzano zakaz lub ograniczenia obecności kapłanów w miejscach publicznych, takich jak szkoła czy szpital.

Tylko, czy nadal Polacy będą mieli siłę mówić to „NIE”, biorąc pod uwagę, że aż 128 posłów Sejmu X kadencji składając ślubowanie nie użyło słów „Tak mi dopomóż Bóg”.

Kluczowy jest tutaj rok 1997, kiedy to parlamentarzyści  AWS powiesili w sali sejmowej krzyż argumentując, że nie można wypowiadać słów „tak mi dopomóż Bóg” gdy nie ma krzyża w widocznym miejscu. Przez lata słowa te była swego rodzaju oczywistością. W roku 2015 nie użyło ich 27 posłów. 4 lata później – 97. Teraz, powtórzę, 128. Co się stało z nami przez ostatnie 26 lat?

Przede wszystkim wyrosło nowe pokolenie Polaków, które być może nosi w sobie swego rodzaju brak pamięci o polskim dziedzictwie kulturowym, które to dziedzictwo jest w sposób nierozerwalny związane z wiarą w Pana Boga, jako Stworzyciela świata, oraz porządku prawnego w tej wersji prawa naturalnego wyrastającej z Dekalogu, czyli z zapisów od strony moralnej – definicji dobra i zła – determinujących zapisy prawa stanowionego.

Ponieważ zaniknęła ta triada: prawo boskie – prawo naturalne – prawo stanowione jako coś, co jest ze sobą kompletne, to naturalnym tego następstwem był fakt, że prawo stanowione zostało oderwane od jakiegokolwiek kręgosłupa moralnego. Wprowadzone zaś zostało w kręgosłup nazwany niegdyś „utylitaryzmem”, a obecnie, propagandowo – „wartościami europejskimi”.

One, oczywiście z punktu widzenia etyki nic nie znaczą. „Wartości europejskie” nie mają bowiem żadnych norm stałych, żadnego stałego punktu odniesienia. Wszystko jest w nich zmienne, jest tylko jakaś większość, która ma definiować za każdym razem nowe rozumienie tego pojęcia. Na dziś ta większość próbuje narzucić pewien schemat interpretacyjny dotyczący głównie zwiększenia uprawnień dla tych środowisk – czy tych osób, czy tych układów, relacji międzyludzkich – które nie stanowią normy z punktu widzenia prawa boskiego, naturalnego i za tym stanowionego. Chodzi oczywiście o definicję człowieka (mężczyzny i kobiety), rodziny, małżeństwa, ale także miłości. Można bowiem zrelatywizować np. pedofilię, uznając że dziecko 12-letnie jest zdolne do wyboru swego partnera seksualnego w imię „praw wolnego dziecka i obywatela”.

To jest ta smutna rzeczywistość, w jakiej obecnie żyjemy i ona, niestety, może doprowadzić do dalej idącego zachwiania niż mieści się to w naszej wyobraźni. Żeby była jasność: to nie jest proces jednopokoleniowy czy nawet dwupokoleniowy.

Warto na przykład zauważyć, że w latach 60. minionego wieku dr Christiaan Barnard dokonał rewelacyjnego i rewolucyjnego zabiegu ratowania życia człowieka w postaci przeszczepu serca. Żeby to stało się prawem stanowionym, transplantologia i opcja, że tak powiem, „rozumienia życia ludzkiego” stworzyły definicję „śmierci mózgowej”. Chodziło o to, by – mówiąc brutalnie – dr Barnard nie stał się osobą podejrzaną o zabicie człowieka, od którego pobrał serce do przeszczepu.

Ojciec dr Jacek Norkowski, dominikanin, autor prac na temat transplantologii – zarówno naukowych, jak i popularnych – wielokrotnie udowadniał, że zostały w tym przypadku naruszone pewne granice norm boskich i praw naturalnych, granice naturalne życia i śmierci. Co za tym idzie, świat niepostrzeżenie zmierza po raz kolejny w kierunku utylitarnego zdefiniowania prawnego, m. in. takich pojęć jak życie i śmierć. Podmiotowość życia poczętego została zdewastowana. Już w prawie stanowionym w wielu, wielu państwach nie istnieje gwarancja zachowania istnienia dziecka nienarodzonego. Podobnie jest ze śmiercią.

Śmierć mózgowa to stan, z którego ludzie niejednokrotnie wychodzili, co potwierdza wiele świadectw. Nie jest to więc faktyczna śmierć biologiczna. Śmierć mózgowa to nazwa mająca zabezpieczyć możliwość ratowania życia drugiej osoby. Czyli istnieje życie mniej warte niż inne! To jeden z wielu dowodów na to, iż mentalnie w medycynie, etyce, nie porzucono „dorobku” III Rzeszy. Tak samo wygląda kwestia tak zwanej eutanazji, która w niejednym państwie zyskała status prawny jako czyn jak najbardziej dopuszczalny.

Tylko w ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z dramatycznymi przykładami dylematu między uporczywym podtrzymywaniem życia, a „woluntarystycznym” zabijaniem poprzez odłączenie chorego od aparatury podtrzymującej życie. Jeśli udajemy poprzez wzmożoną autocenzurę, że problemu nie ma, to znaczy że sumienie zbiorowe ludzkości stanie się nieczułe także na kolejne akty gwałtu. Niestety coraz więcej osób, coraz więcej przedstawicieli stanu lekarskiego mówi wprost, że odłączenie od aparatury to najlepsze, najbardziej humanitarne, ale także ekonomiczno -oszczędnościowe wyjście.

Jeszcze kilka lat temu cały świat żył sprawą Alfiego Evansa. W tym roku na oczach świata odłączono aparaturę 8-miesięcznej Indi Gregory. O ile w przypadku Alfiego pojawiły się głosy buntu ze strony lekarzy, fachowców, filozofów, polityków, o tyle w przypadku Indi takich głosów prawie w ogóle nie było. Ewolucyjnie i „postępowo”, w imię „uciekającego horyzontu”, zmierzamy do zagłady.

W Polsce również pojawiły się głosy – tak jak zauważył Pan profesor – że odłączenie od aparatury jest humanitarne… Zauważyłem jednak, że wielu spośród tych, którzy tak twierdzą, zamieniło hasło „Bóg, honor, Ojczyzna” na pseudo-hasło „bób, humus, włoszczyzna”…

To pseudo-hasło jest jedną z form obśmiewania, podważania systemu wartości, w którym znacząca część naszych rodaków – taką przynajmniej mam nadzieję – nadal chciałaby żyć i definiować polskość przez triadę „Bóg, Honor, Ojczyzna”.

Jedną z form podważania polskości jest tolerowanie podważania szacunku do osoby ludzkiej, ośmieszanie jej samej oraz jej poglądów, naigrywanie się, dezawuowanie powagi naszej tradycji, naszego dziedzictwa i uznawanie tego podważania szacunku za formę artystycznego wyrazu – a nie za prostackie chamstwo, którym w istocie jest – czy jakiejś dziwnie pojmowanej wolności, w której mieści się prawo do niszczenia, obrażania, poniżania tego wszystkiego, co mieści się w pojęciach: Ojczyzna, patriotyzm, chrześcijaństwo.

To jest efekt sytuacyjnego definiowania prawa stanowionego, które nie jest umocowane w normach, tylko jest umocowane w rewolucyjnych potrzebach zmiennych. To jest czysty bolszewizm. Jak mówił Jana Paweł II demokracja bez wartości trwałych zamienia się w totalitaryzm. To jest odwoływanie się nie w sensie werbalnym, tylko w sensie realnym do doświadczeń Rosji bolszewickiej.

Bolszewicy są wśród nas i jest ich w Europie i w Polsce bardzo wielu, choć oni sami udają, że nimi nie są.

Jeden z posłów X kadencji z ramienia Lewicy Łukasz Litewka, składając ślubowanie, wypowiedział formułę „Tak mi dopomóż, Bóg”. Z miejsca pojawiły się głosy, że trzeba wobec tego człowieka wyciągnąć konsekwencje. Obawiam się, że to zapowiedź totalnej laicyzacji określonej przez posła Nitrasa mianem „opiłowywania katolików”. Czy wyobraża Pan sobie zakaz procesji na Boże Ciało, a potem zakaz chodzenia w niedzielę do kościoła, bo wiara „to prywatna sprawa”?

Nie, Panie redaktorze. Nie wyobrażam sobie. Wielu Polaków wciąż bardzo mocno opiera swoją tożsamość na rodzinie i nie wyobrażam sobie, żeby dali sobie oni wydrzeć z ręki prawo wychowywania dzieci, wnucząt zgodnie z tym, co głosi Ewangelia. Tym zaś między innymi jest właśnie to, co Pan powiedział, czyli wprowadzenie zakazu procesji Bożego Ciała czy zakazu chodzenia w niedzielę do kościoła.

Moim zdaniem, nikt nie odważy się wprowadzać tego typu antychrześcijańskich rozwiązań w Polsce, ponieważ miałby do czynienia z twardymi i ostrymi protestami ze strony ojców, matek, dziadków, babć. Jestem przekonany, że zdrowe, wciąż wielomilionowe, rodzinne protesty spowodowałyby szybkie wycofanie się neomarksistów z takich planów.

Jeśli zaś chodzi o wywołanego przez Pana redaktora posła Litewkę, który mimo, że jest posłem Lewicy, śmiał odwołać się do Pana Boga: pierwsze, czego można mu życzyć, to aby jak najszybciej przeszedł do innego klubu, bo ewidentnie znalazł się w nieodpowiednim miejscu. Klub Lewicy, jeśli traktuje swoje poglądy poważnie – jak np. poseł Zandberg, czy poseł Nowacka – będzie jak zawsze w swej historii, pełen nietolerancji i walczący o przestrzeń publiczną bez odniesień do Pana Boga, o szkołę bez religii, o urzędy bez znaku krzyża, szpitale bez kapelanów. Pytanie tylko, czy metodami demokratycznymi, czy w imię zasady „cel uświęca środki”, znowu poprzez rewolucję – siłowo, na rympał, z udziałem obcych sił. Zobaczymy. W pewnym sensie poseł Zandberg, poseł Nowacka i inni ideowi socjaliści są przynajmniej uczciwi: chcą przywrócić w Polsce system realnego socjalizmu. Najgorzej jest z takimi, którzy przebierają się za liberałów, chadeków, a czasem chcieliby, aby nazywać ich konserwatystami, a w rzeczywistości są bolszewikami. Liczą także na przychylność obcych sił, którym już dziś wyrażają swoją wdzięczność. Wtedy nie ma o czym z nimi rozmawiać.

Przez wieki mieliśmy do czynienia ze swego rodzaju fenomenem, jakim jest program polityczny, społeczny, narodowy kryjący się za hasłami „Bóg, Honor, Ojczyzna” i „Tak mi dopomóż, Bóg”. Czy Polacy będą w stanie zachować ten fenomen? Jeśli tak, to co musimy zrobić, żeby nam tego nie odebrano, nie zakazano?

Przede wszystkim sami Polacy muszą chcieć być Polakami, i to jest w mojej ocenie kwestia kanoniczna. Jeśli sami Polacy w zdecydowanej większości nie będą zainteresowani podtrzymywaniem polskości, to będzie koniec. Polskość bowiem nie jest czymś teoretycznym. Polskość jest zdefiniowana przez ponad tysiącletnią historię.

Pojęcie patriotyzmu nie jest pojęciem abstrakcyjnym, tylko realnym. W naszych warunkach próbujemy jako naukowcy definiować polski patriotyzm i wiemy, że jest on republikański, insurekcyjny i narodowo-demokratyczny. To są trzy formy postaw patriotycznych wyrastające z naszej historii. W każdym z tym zdefiniowanych patriotyzmów poprzez historyczne postawy Polaków nieodłącznym elementem jest uznanie porządku, który został człowiekowi przypisany przez obecność Boga nadającego normy i zestawy wartości. Jak pisał Roman Dmowski, katolicyzm nie jest dodatkiem do polskości, jest tej polskości najgłębszym sensem.

Nawet ci, którzy byli związani z bardzo daleko idącą tradycją lewicy niepodległościowej właśnie przez to, że niepodległościowej, zdecydowanie nie widzieli powodu, żeby niszczyć tę religijno-chrześcijańską obudowę polskiego patriotyzmu. Po Bitwie Warszawskiej, socjalista i Naczelnik Państwa Józef Piłsudski przybył na Jasną Górę, by dziękować Matce Boskiej Królowej Korony Polskiej za ocalenie. Jako historyk i jako człowiek nie jestem zwolennikiem poglądów przedwojennej Polskiej Partii Socjalistycznej, ale oddaję jej sprawiedliwość, ponieważ było to ugrupowanie niewątpliwie niepodległościowe, uznające, że państwo polskie i naród polski mają prawo do suwerenności, czyli swej specyficznej tożsamości. W związku z tym, ta tradycja socjalistyczna, jeżeli nie naruszała porządku historycznego dziedzictwa, tylko próbowała je na swój mylny sposób doskonalić, oczywiście mieściła się w pojęciu polskości.

Nie chodzi też o to, żeby wykluczać różne, nawet moim zdaniem błędne porządki. Muszą one jednak mieć zdrowy fundament w postaci poszukiwania zgodnego rozumienia niepodległości, suwerenności, tego co nazywamy słowem „polskość”. Niezależnie od tego, jak bardzo mógłby człowiek być odległy od praktykowania religii – to jest kwestia indywidualna – jeśli chce być Polakiem, to powinien szanować tę drogę rozwoju naszego narodu, naszej wspólnoty, w której od Mieszka I po Jana Pawła II niewątpliwie bardzo ważnym kośćcem nierozerwalnym z Polską jest chrześcijaństwo. W praktyce zatem dnia codziennego nie wolno bezkarnie bezcześcić kościołów, napadać na kapłanów. Zresztą właśnie lewicowo-liberalne środowiska – bo dla nas to oczywiste – powinny w pierwszym rzędzie potępiać takie zjawiska, a nie milczeć i ganić, a nawet skazywać tych, którzy kościołów bronili.

Marcin Giełzak popełnił krótką historię lewicy pod tytułem: „Trzeci stan, trzeci świat, trzecia droga, trzecia płeć”…

Jeśli mam być szczery, to ja nie chcę nie szanować ludzi, a w tym zdaniu może dla niektórych wybrzmiewać pewien brak szacunku. Ja staram się być człowiekiem, który ewangelizuje w sensie nie tylko religijnym, ale i patriotycznym. Widzę rolę między innymi swoją, ale także części wspólnoty narodu polskiego, żebyśmy byli misyjni wobec tych wszystkich ludzi, którzy błądzą, którzy mają błędne poglądy. Oni sami niewątpliwie bardzo często te błędne poglądy osadzają na chęci czynienia dobra. Ona powoduje szacunek do nich jako do osób.

Natomiast ci biedacy się mylą i to na różne sposoby. Jedni się mylą przez wybór niewłaściwej orientacji człowieczej, bo poza dwoma płciami nie ma trzeciej i jeśli ktoś ją znajduje to po prostu się myli. I rodzi to jego własne nieszczęścia. Jeśli ktoś jest z wyboru czynnym homoseksualistą, to po prostu tworzy nieszczęście dla siebie i dla najbliższych, a więc myli się w tym tragicznym swoim wyborze etc. Ten, kto zabija nienarodzone dziecko myli się podejmując tę decyzję, która potem owocuje tragediami sumienia. Doskonale o tym wie każda matka, która straciła dziecko. Ojcowie mam nadzieję, że też! Tak można długo wymieniać, ale to nie zmienia szacunku do tych osób; zakładamy, że ich pomyłki nie wyrastają z chęci czynienia zła, tylko ze złego zdefiniowania dobra. Jak ktoś źle definiuje dobro, to trzeba mu pomóc, żeby się obudził i odkrył, że to dobro istnieje, że jest piękne, że jest warte poświęceń, tylko trzeba je zupełnie inaczej zdefiniować.

Pełna zgoda, Panie profesorze. Czy nie jest jednak tak, że to krótkie zdanie, które zacytowałem, oddaje, czym jest rewolucja lewicowa – czyli ciągłym radykalizowaniem się, a jednym ze sposobów jej działania jest czynienie zła poprzez jednoczesne wmawianie ludziom, że to dobro?

Ma Pan rację. Rewolucjoniści, czyli bolszewicy istnieją i nie są zdolni do właściwej refleksji, ponieważ ich wybór jest w pełni świadomy. Będą czynili zło na tym świecie i nie ma w ich przypadku mowy o jakimkolwiek dialogu. Odróżnienie jednych od drugich – rewolucjonistów od ludzi zagubionych – nie jest jednak takie proste i w związku z tym zawsze stoi pytanie, czy nie warto spróbować dialogu i dopiero potem, ewentualnie dojść do wniosku, że niestety, ale ten dialog jest niemożliwy.

Dialogować warto. Tak nam dopomóż, Bóg!

Tak nam dopomóż, Bóg! Wierzmy w drugiego człowieka, że potrafi nie tylko błądzić, ale także naprawiać swoje błędy; i nie zmieniajmy własnych poglądów.

Bóg zapłać za rozmowę.

Rozmawiał Tomasz Kolanek

Czy można strzelać do nachodźców? Bosak: Zatapiać łodzie, a ludzi wysadzać tam, gdzie wsiedli…

Czy można strzelać do nachodźców? Bosak: zatapiać łodzie, Czarzasty: skandaliczne!

Autor: CzarnaLimuzyna , 18 września 2023 czy-strzelac-do-nachodzcow-zatapiac-lodzie

Kolejny spektakl teatru telewizji w studiu telewizji Polsat News zawiera w swoim opisie, na stronie producenta, dość wybiórcze streszczenie. Ominięto dramatyczną kłótnię, którą postanowiłem przytoczyć w jej istotnym fragmencie.

Bosak: Służby graniczne konkretnych państw muszą zaczął stosować siłę. (…) Premier Włoch jest sparaliżowana układem (…) ponieważ ma kadrę lewicową.  … także kto ma utonąć, to po prostu utonie, a nie będzie się go karmić, pieścić i transportować na północ Europy…

Czarzasty: A wie pan do czego pan namawia… tzn. w imieniu prawicy jakiejś… nie wiem, konfederacyjnej…

Bosak: Do topienia łodzi przemytników …

Czarzasty: Otóż pan Bosak w tej chwili powiedział „do topienia łodzi przemytników”. Rozumiem, że pan namawia do tego, żeby tych ludzi zabić. To jest po prostu skandaliczne.

Bosak: Powiedziałem o łodziach, a nie przemycanych osobach…

Czarzasty: A co z tymi ludźmi… zastrzelić!

Bosak: Wysadzać na tym brzegu na którym do łodzi wsiedli. I to trzeba robić zdecydowanie. (…) i to mówił także jeden z filozofów odważnych, były marksista, prof. Wolniewicz

Czarzasty: Jak pan może coś takiego mówić…

Bosak: Ludzi brać i wysadzać na właściwym brzegu.

Czarzasty: Jestem przeciwko mordowaniu ludzi…!

* * *

Nie jest mi znany żaden fakt z kariery politycznej pana Czarzastego, związany z jego ewentualnym protestem przeciwko polityce terroru i mordowania ludzi – przeciwników politycznych formacji komunistycznej do której wstąpił już po dokonaniu przez nią wielu zbrodni, będąc członkiem tej zbrodniczej formacji w latach: 1983–1990. Tutaj, jak widzimy, jawi się jako obrońca praw “intruzów”, którzy po przybyciu “na siłę” do Europy stają się kolejnymi potencjalnymi zbrodniarzami tak jak ich poprzednicy, którzy zdążyli już okaleczyć i zabić tysiące białych Europejczyków.

W trakcie swoich wywodów Bosak wskazywał, że nie można dopuścić do tego, aby o polityce imigracyjnej decydowała „polityka unijna” ze względu na dominację lewicy w gremiach decyzyjnych. Powiedział też, żeby rozwiązać problem nielegalnej imigracji trzeba ”odrobiny niepoprawności politycznej”.

„Fala rabunków i przestępstw seksualnych w Warszawie”

Potrzeba odrobiny niepoprawności politycznej. Po to żołnierz i funkcjonariusz służby granicznej nosi broń, że jeżeli ktoś nie podporządkowuje się jego poleceniom, żeby jej użyć…

Niestety, poseł Bosak w jednym się myli. „Odrobina niepoprawności politycznej” nie wystarczy, ponieważ służy ledwie jako zaprawa do dobrych intencji, którymi brukuje się piekło. Jedynie konsekwentna realizacja rozdziału państwa od lewicy stworzy wstępne warunki poprawy sytuacji.

______________________________________________________________________

link do filmu

Dla polskiej racji stanu, o której mówią jedynie ludzie rozsądni, znający historię oraz uwarunkowania geopolityczne i cywilizacyjne tzn. naturę plemion turańskich, rzeczą najistotniejszą jest konieczność natychmiastowego przerwania proces przesiedlania Ukraińców do Polski. Jest to jeden z wielu tematów tabu w aktualnej kampanii wyborczej.

Tymczasem, na ulice Wrocławia wyruszą mieszane patrole z udziałem…amerykańskiej żandarmerii. Wrocław jest aktualnie największym skupiskiem mniejszości ukraińskiej w Polsce. W mieście od wielu lat prowadzą swoją działalność ośrodki niemieckie i żydowskie korzystając z silnej protekcji rządzącej tym miastem lewicy.

Tagi: Bosak: zatapiać łodzie, Czy można strzelać do nachodźców?

Ani „polska” ani „lewica”, ale chcą, żeby modlitwa stała się myślozbrodnią.

Ani „polska” ani „lewica”, ale chcą, żeby modlitwa stała się myślozbrodnią.

“Nie będziemy mogli spokojnie modlić się nawet w kościołach”

Na podst.: Goran Andrijanić zeby-modlitwa-stala-sie-myslozbrodnia

To wydaje się prawdziwą „obietnicą wyborczą“.

Katarzyna Kotula, posłanka Lewicy na Sejm, napisała, że jej partia, gdy dojdzie do władzy, zakaże modlitwy przed szpitalami i klinikami aborcyjnymi.

Wprowadzimy zakaz modlitw- pikiet z krwawymi banerami przed szpitalami w których są oddziały ginekologiczne, zaraz po wygranych wyborach—napisała Kotula , komentując wiadomość z Wielkiej Brytanii.

W Wielkiej Brytanii zakazano modlitw w okolicy budynków, w których przeprowadzane są aborcje. To bardzo „kontrowersyjna” decyzja, o którą cały czas toczą się zaciekłe dyskusje. [skandaliczna, panie Goran! MD].

CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Nie” dla życia. „Ustawa wymierzona w organizacje katolickie uczestniczące w modlitwach przed hiszpańskimi szpitalami”

Na obszarze w odl. 150 metrów wokół klinik aborcyjnych zabronione jest wyrażanie uczuć religijnych. Nawet cicha modlitwa. Dwie osoby, które odważyły się zatrzymać na chwilę na tym „chronionym” terenie i pomodlić się, zostały już zatrzymane. Są to działacz pro-life Isabel Vaughan Spruce i ksiądz Sean Gaugh. Oboje zostali aresztowani w Birmingham za modlitwę, której nawet nie odmówili na głos.

W ten sposób modlitwa do  prawdxziwego Boga stała się pierwszą oficjalną „myślozbrodnią” na Zachodzie. Spełniła się wizja George’a Orwella z jego arcydzieła „1984”.

Długo zajęłoby nam wyliczenie wszystkich powodów, dla których decyzja władz w Wielkiej Brytanii jest błędna. Między innymi zagraża swobodom obywatelskim i religijnym oraz stanowi niebezpieczny precedens dla społeczeństwa demokratycznego.

Pani poseł Kotula jednak wcale się tym nie martwi. Wszystkie te wątpliwości rozwiązałaby w prosty sposób – zakazem. I zrobiłaby to zgodnie z tradycją polityczną partii, do której należy. Tradycja, w której represje wobec katolików są preferowaną metodą.

Polska według „totalsów”

I właśnie taka będzie [byłaby, panie Goran !! MD] Polska, którą obóz totalnej opozycji już dla nas przygotowuje, pewny swojego zwycięstwa w nadchodzących wyborach [co on pieprzy… Oni widzą, że nawet przy takiej gównianej ordynacji dostaną w dupe. MD.]

Polska, gdzie modlitwa w miejscu publicznym będzie przestępstwem. Jednocześnie nie będziemy mogli spokojnie modlić się nawet w kościołach, bo zawsze będzie istniała możliwość, że Msza św. zostanie przerwana przez jakiś „działaczy lewicowych.” Którzy, oczywiście, nie zostaną za to ukarani.

Tak jak ukarani nie zostali lewaccy „aktywiści” z Poznania.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wdarli się do kościoła, zastawili ołtarz transparentami podczas Mszy Świętej, ale sąd ich uniewinnił! Powód? „Nie zrobili tego złośliwie”

Radykalna lewica w walce o władzę nad dziećmi. Już tego nie ukrywają – działają przy otwartej kurtynie.

Aberracja indoktrynacja – Elżbieta Yore https://www.bibula.com/?p=133669

Uwaga – kolor włosów i kolczyki na twarzy to znak rozpoznawczy, sygnalizujący patologię.

Niestety, ci ideologiczni odmieńcy „uczą” małe dzieci. Gdy obserwuje się ich wściekłość, staje się oczywistym, że radykalna lewica angażuje się w walkę o władzę nad dziećmi. Już tego nie ukrywają – działają przy otwartej kurtynie.

Zabierają się już za maluchy.

Zabierają się za maluchy – nie po to, by uczyć je elementarza, ale by głosić im program nauczania perwersji, LGBTQIA+.

Radykalne lobby LGBTQIA++++etc. przeniknęło do przedszkoli i szkół podstawowych wyłącznie po to, by indoktrynować i uwodzić seksualnie bardzo małe dzieci. Nie ma żadnego innego powodu, dla wyjaśnienia tego upiornego zachowania.

Nadrzędnym celem jest zasilenie szeregów zaburzonego seksualnie ruchu LGBTQIA,  świeżymi, młodymi rekrutami. Chcą, by małe dzieci były tak samo zagubione i zdezorientowane jak oni. Starają się w pełni zapełnić i nieustannie uzupełniać swoje oddziały zradykalizowanymi, zindoktrynowanymi i bezbronnymi dziećmi – im młodszymi, tym lepiej.

Jak wskazuje na to skrót, chodzi tu o maniakalną obsesję seksualizowania dzieci i o nic więcej. Każda litera w tym ciągle rozwijającym się akronimie oznacza seks w najróżniejszych postaciach. Nie szukajcie tu żadnych filozoficznych podstaw. Jest to czysty, nieskażony, świadomy program opresji seksualnej, propagowany przez narcystycznych czubków, którzy dążą do zawłaszczenia małych dzieci.

Pożegnanie z niewinnością

Ich obsesyjna mania na punkcie dzieci ma na celu normalizację tego, co obłąkane, patologiczne i dziwaczne, poprzez niekończące się pranie mózgów, powszechne seksualizowanie i modelowanie programów nauczania przesiąkniętych seksem. Dlatego też w programach nauczania edukacji początkowej dominuje homoseksualna tabliczka mnożenia czy zadania matematyczne o podłożu seksualnym.

Jakie mogą być konsekwencje?

Z przerażeniem obserwujemy, jak najnowsza szalona rewolucja przypuszcza z pełnym rozmachem napaść na małe dzieci, by zaprzeczyć ich biologii, uzurpować sobie prawo do więzi rodzinnych i pozbawienia ich tak cennej niewinności na tym etapie rozwoju. To się dzieje na naszych oczach.

Ta radykalna agenda musi zostać natychmiast zdemaskowana i usunięta z edukacji i rozrywki. Pod pozorem programu edukacji seksualnej dla przedszkolaków kryje się nic innego, jak skrajna indoktrynacja i uwodzenie dzieci przez osoby trans-płciowe. Ale na tym nie koniec. Diabelskie mikstury rozmaitych specyfików powstrzymujących dojrzewanie i satanistyczne rytuały okaleczania narządów płciowych zapowiadają trwałe uszkodzenia fizyczne i urazy psychiczne.

Język odmieńców

Każdy ruch marksistowski wymyśla nowe słowa, zwroty i terminy, a następnie domaga się ich przestrzegania przez masy. Podobnie rewolucja LGBTQIA+++ dyktuje i wymyśla nowe, bzdurne słowa, w tym zaimki, które mają oznaczać zmianę porządku seksualnego. Lepiej używajcie ich nowych, wymyślonych dziwacznych zaimków, bo w przeciwnym razie pożałujecie.

Celem tego językowego bełkotu jest stworzenie masowej psychozy, która nakazuje obywatelom, korporacjom i mediom przyjęcie nowego języka… bo w przeciwnym razie. Co w przeciwnym razie? Wasi przełożeni z LGBTQIA, elita awangardy przebudzonych, nazwą cię NIENAWISTNIKIEM, zdeprecjonują, ukarzą lub zamkną w kryminale. 

Tyrani marksistowskiego ruchu genderowego najpierw domagają się przestrzegania języka, a następnie akceptacji i podporządkowania się ich kodeksowi postępowania. Nic dziwnego, że dzieci są w wysokim stopniu niezdolne do manewrowania na tym totalitarnym polu minowym.

Biblioteki i wydawnictwa włączyły się w kontrolę umysłów dyktowaną przez tych ludzi. Książki dla dzieci, kasety wideo, gry, filmy i kreskówki są obecnie wykorzystywane do wprowadzania w niewinne umysły nowych zaimków w celu promowania ideologii LGBTQIA++++.

Czy byliście ostatnio w dziale dziecięcym swojej lokalnej biblioteki? Nie sposób przeoczyć wystaw pełnych książek na temat sprawiedliwości społecznej/płynności płci. Jak można się spodziewać, książki dla dzieci nagrodzone Bluestem Award wspierają program „przebudzonej” sprawiedliwości społecznej/propagandy/gender. Co więcej, na dowód sojuszu marksistów i genderystów, Amerykańskie Stowarzyszenie Bibliotekarzy wybrało właśnie na swojego przewodniczącego marksistowską lesbijkę, której celem jest „de-hetero-normatyzacja bibliotek”. (w języku ludzkim oznacza to spedalenie bibliotek – dop. tłumacza)

Kierownictwo Disneya przyznaje, że jego programy dla dzieci zawierają podprogowe przekazy seksualne, jednak obecnie podejmowane są wspólne wysiłki w celu przyjęcia bardziej agresywnej postawy, aby cała działalność programowa opierała się na indoktrynacji i przedstawieniu jako zupełnie normalnej postawy, całego przekazu w zakresie gender-płynności płciowej/LGBTQIA.  Pojawiają się dowody na to, że ta ideologia „przebudzenia” drogo kosztuje Disneya. Wartość giełdowa akcji Disneya spadła o 50 miliardów dolarów, gdy firma zwiększyła swoją aktywność na rzecz programu LGBT, w tym sprzeciwiając się nowej ustawie przeciwko molestowaniu dzieci wprowadzonej na Florydzie.

Celem, jaki przyświeca marksistom w wymyślaniu i masowemu wprowadzaniu na rynek słów i terminów, jest śmierć starego paradygmatu. Nowe słowa sygnalizują zupełnie nowy sposób myślenia. Zmień język, a zmienisz myślenie. Zasłoń język, a ukryjesz prawdę.

Kiedyś społeczeństwo potępiało i cenzurowało przebierańców, ekshibicjonistów, drag queens, a teraz to dziwactwo jest celebrowane jako chlubna zasada ubioru ruchu LGBTQIA, teatrzyku  obdarzonego szacunkiem z tytułu ochrony praw człowieka. Wystarczy wybrać się na paradę gejów, by to zobaczyć.

Podczas gdy większość państw uznaje za przestępstwo okaleczanie żeńskich narządów płciowych, ohydną, ale powszechną praktykę muzułmańską, okaleczanie narządów płciowych staje się modne i jest praktykowane przez środowiska LGBTQIA. Zapowiada to i promuje przeformułowany, eufemistyczny termin „operacja zmiany płci”. Zmiana płci?

Zatem nienawistnicy, nadszedł czas, aby się spiąć i zaangażować w zakończenie tego szaleństwa. Nie możemy odwracać głowy.

Światło rzuca swój promień w ciemności i widzimy tam czeluści piekielne.

Ich celem są nasze dzieci.

Nie ma wątpliwości, że będzie to prawdziwy pojedynek o dusze naszych dzieci.

Elżbieta Yore

-Elżbieta Yore jest międzynarodowym prawnikiem specjalizującym się w prawach dziecka. Pełniła funkcję głównego radcy prawnego w Departamencie ds. Dzieci i Rodziny Stanu Illinois. Była głównym radcą prawnym i szefem wydziału międzynarodowego w Krajowym Centrum do Spraw Zaginionych i Wykorzystywanych Seksualnie Dzieci . Występuje w podcaście LifeSitenews, Faith and Reason, a także jest stałym współpracownikiem WarRoom Steve’a Bannona. Jej strona internetowa to YoreChildren.com.

Tłum. Sławomir Soja

Źródło: The Remnant (April 27, 2022) Wesprzyj naszą działalność

Twarda edukacja seksualna typu B w szkołach. Min. Czarnek bezradny?

Ale ostro: Mają świra na tym punkcie. Edukacja seksualna typu B to edukacja biologiczna, techniczna, włączona w zajęcia lekcji biologii.

Trzaskowski, Jaśkowiak i Dulkiewicz mają świra na punkcie edukacji seksualnej. Oni chcą na siłę wpuszczać te organizacje, są lobbystami organizacji pozarządowych demoralizujących dzieci – mówił w programie „#Jedziemy” minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek pytany o nowelizację prawa oświatowego zmierzającą do wzmocnienia roli kuratorów oświaty.

Minister był pytany o projektowaną nowelizację ustawy Prawo oświatowe, zwaną „lex Czarnek” i apel m.in. Związku Miast Polskich o jej odrzucenie. Samorządowcy stoją na stanowisku, że planowane zmiany to „zamach na wolną, samorządną, otwartą i nowoczesną szkołę”.

Pierwsze czytanie rządowego projektu nowelizacji ustawy Prawo oświatowe, zmierzającej do wzmocnienia roli kuratorów oświaty, odbędzie się we wtorek na posiedzeniu połączonych komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży oraz Obrony Narodowej.

Czarnek: To problem w wielkich miastach


Minister Czarnek pytany o protesty przeciwko proponowanym zmianom mówił, że „cała lewica i lewactwo mają świra na punkcie twardej edukacji seksualnej typu B, która demoralizuje dzieci, wtłacza im w głowy jakieś głupoty nieprawdopodobne rodem z ideologii neomarksistowskiej”. – Na to nie chcemy pozwolić, jest mnóstwo rodziców, którzy zgłaszają się do nas i do kuratoriów, to jest problem w wielkich miastach – wskazywał.

Przypomnijmy, edukacja seksualna typu B to edukacja biologiczna, techniczna, włączona w zajęcia lekcji biologii.

Ministra zapytano o to, jak rozumieć ujawniony przez portal tvp.info list Rafała Trzaskowskiego – wysłał go do rodziców dzieci z warszawskich szkół – który pisze, że rodzice „zostaną sprowadzeni do roli pionków”, a edukacja stanie się wyrazem „politycznej woli rządzących”.

Czarnek przekonywał, że to dzisiaj rodzice dzieci w „Warszawie Trzaskowskiego i w jego szkołach” sprowadzeni są do roli pionków. – Nie otrzymują informacji co do tego, jaka jest treść przekazywana dzieciom przez organizacje pozarządowe na zajęciach pozalekcyjnych. Później się dopiero okazuje, że to treści absolutnie demoralizujące – komentował minister.

Jak mówił, zna liczne przypadki, w których rodzice zgłaszają się do kuratora, żeby to powstrzymać, a kurator nie ma narzędzia. Wyjaśniał, że po wejściu w życie tej ustawy kurator będzie musiał otrzymywać od dyrektora szkoły treść, jaką organizacja pozarządowa będzie chciała przekazywać dzieciom.

– Kurator jest organem nadzoru pedagogicznego, organem nadzoru nad treścią. Jeśli ta treść będzie demoralizująca, to kurator będzie miał prawo sprzeciwu – wskazał minister. Tłumaczył, że kurator będzie mógł przyjrzeć się treściom i zareagować twardej edukacji seksualnej typu B.

Trzaskowski, Jaśkowiak i Dulkiewicz mają świra na punkcie edukacji seksualnej, Oni chcą na siłę wpuszczać te organizacje, są lobbystami organizacji pozarządowych demoralizujących dzieci – ocenił.

Zgodnie z projektem, jeśli dyrektor szkoły lub placówki oświatowej nie zrealizuje zaleceń wydanych przez kuratora oświaty, będzie on mógł wezwać go do wyjaśnienia, dlaczego tego nie zrobił. Jeśli dyrektor nadal nie będzie realizował zaleceń, kurator może wystąpić do organu prowadzącego szkołę lub placówkę z wnioskiem o odwołanie dyrektora w czasie roku szkolnego, bez wypowiedzenia.

Nowelizacja zmierza też do zwiększenia nadzoru nad zajęciami prowadzonymi w szkole przez stowarzyszenia i inne organizacje. Zgodnie z projektem dyrektor szkoły lub placówki będzie miał obowiązek – przed rozpoczęciem zajęć prowadzonych przez stowarzyszenia lub organizacje – uzyskać szczegółową informację o planie działania na terenie szkoły, konspekt zajęć i materiały wykorzystywane na oferowanych zajęciach, a także uzyskać pozytywną opinię kuratora oświaty dla działań takiej organizacji w szkole lub w placówce.

Udział ucznia w zajęciach prowadzonych przez stowarzyszenia lub organizacje będzie wymagał pisemnej zgody rodziców niepełnoletniego ucznia – lub zgody pełnoletniego ucznia.

===============

https://www.tvp.info/57439951/lex-czarnek-a-twarda-edukacja-seksualna-typu-b-w-szkolach-czarnek-ostro-oni-maja-swira-na-tym-punkcie