Wizje tytanów myśli

Stanisław Michalkiewicz wizje-tytanow

“Nie temu bowiem system służy,

by prolet gnuśniał w dobrobycie

lecz aby wizje gigantyczne

tytanów myśli wcielać w życie”

– pisał w nieśmiertelnym poemacie “Towarzysz Szmaciak” Janusz Szpotański.

No dobrze – ale jakich tytanów? Na przykład Józefa Stalina, co to wynalazł “naukę przodującą”, która w postaci nieco zmodyfikowanej właśnie przeżywa renesans na uniwersytetach. Mówię oczywiście o takz studiach genderowych, które w swoich założeniach są bardzo podobne do rewelacji  wybitnego przedstawiciela “nauki przodującej” Trofima Łysenki.

Ten Łysenko twierdził, że dzięki swoim pracom w zakresie genetyki udało mu się wyhodować pszenicę z perzu. Perzu w Związku Radzieckim było bardzo dużo, znacznie więcej, niż pszenicy, podobnie, jak kiszonek na Ukrainie: “Bywa, że mija za dzionkiem dzionek, a tam nic nie ma oprócz kiszonek” – twierdził wybitny ukraiński poeta Taras w “Rozmowie w kartoflarni”, prowadzonej z udziałem”Gnoma”, czyli Władysława Gomułki, który też był tytanem myśli, podobnie jak Kukuniek, chociaż ten czuł się trochę nieswojo w gronie “mędrców Europy”, gdzie został skierowany przez Donalda Tuska, aby reprezentował nasz nieszczęśliwy kraj.

Toteż Gnom wypytywał Tarasa o różne rzeczy, na przykład – o makuchy, czy one też są na Ukrainie, czy ich tam nie ma. Bo makuchy miały dźwignąć na niespotykanie wysoki poziom zarówno rolnictwo, jak i hodowlę, które były oczkiem w głowie Gnoma. Na Ukrainie makuchów było pod dostatkiem, podczas gdy w Polsce ich brakowało, co strasznie martwiło Gnoma.

“Ach te makuchy, ach te makuchy!

Toż socjalizmu, są wprost złe duchy!

Gdy tylko w Polsce obejmę władzę,

szereg surowych ustaw wprowadzę.

Za krowobójstwo, za świniobicie,

będę odbierał mienie i życie!”

Więc “nauka przodująca” bardzo się Józefowi Stalinowi spodobała i kto nie wierzył w Łysenkę narażał się na poważne nieprzyjemności, znacznie poważniejsze od tych, którzy dzisiaj nie wierzą, dajmy na to,  w panią Agnieszkę Graff. Toteż członek Polskiej Akademii Nauk, prof. Kazimierz Petrusewicz na wszelki wypadek wierzył w Łysenkę jeszcze w roku 1964, w 11 lat po śmierci Stalina, aż ktoś życzliwy mu wytłumaczył i uspokoił, że już nie musi.

Jak widzimy, z gigantycznymi wizjami tytanów myśli nie ma żartów, bo w ich głowach lęgną się, jedna za drugą, podobnie jak “koncepcje” w głowie Kukuńka, wielkie idee, o których Aldous Hyxley pisał, że właśnie z nich rodzą się  wielkie nieszczęścia. Wspólnym mianownikiem  tych wielkich idei jest oczywiście pragnienie przychylania nam nieba. Jak mówił opisywany w “Towarzyszu Szmaciaku” sekretarz Partii w Pcimiu, niejaki Wardęga, co to miał Żydówkę żonę i syna Aleksa wyposażonego w “mózgowe zwoje” –

“Tu, gdzie się teraz pasą owce,

zbuduję Pewex i wieżowce,

siłownię-gigant, port, lotnisko,

muzea, uniwersytet – wszystko!

Ja chcę Pcim podnieść, uszczęśliwić,

ja chcę nim cały świat zadziwić!”

Nietrudno się domyślić, że takie ambitne programy, którym, mówiąc nawiasem, hołduje również rząd ”dobrej zmiany”, muszą kosztować – ale “gdy władzę twórczy szał ogarnie, to nie ma dla niej rzeczy trudnej” – no a potem, kiedy tytanowie myśli spoczywają  już w pokoju w alejach zasłużonych, trzeba spłacać zaciągnięte przez nich długi przez dwa, a nawet trzy pokolenia.

A tymczasem czytamy, że Unia Europejska od roku 2030 zamierza zlikwidować na swoim terenie sprzedaż papierosów.  Już teraz rozmnożyły się zakazy palenia, również na wolnym powietrzu, jeśli tylko jest to przystanek autobusowy, czy peron kolejowy. Skoro tedy od 2030 roku nie będzie można w Rze… to znaczy – pardon – w Unii Europejskiej sprzedawać papierosów, to z całą pewnością będzie to wstęp do całkowitego zakazu ich palenia.

Najwyraźniej wśród wariatów w sensie medycznym, którzy opanowali Unię Europejską, zapanowało pragnienie długiego życia. Jest w tym pewna logika, bo skoro coraz więcej ludzi pod wpływem komunistycznej propagandy, przestaje wierzyć w życie wieczne, to nic dziwnego, że chcieliby przynajmniej żyć długo. Wskutek tego wpadają w szpony rozmaitych szarlatanów, którzy stręczą im różne „cudowne diety”, albo – co gorsza – zaczynają obdarzać nieograniczonym zaufaniem doktorów, a doktorzy – jak to doktorzy – też mają swoje ideały zdrowego życia i chętnie by je narzucili każdemu człowiekowi – oczywiście dla jego dobra – żeby umierał zdrowszy.

Dopóki nie wychodzi to za próg gabinetu lekarskiego, to nie ma wielkiego, albo nawet żadnego niebezpieczeństwa, bo w takiej sytuacji nikt nie musi stosować się do wskazówek doktora. Problem zaczyna się w momencie, gdy doktorzy, na przykład w postaci gangu pretensjonalnie nazywającym się „Światową Organizacją Zdrowia”, przekształcają się w tytanów myśli i zaczynają rozmaite swoje wynalazki wymuszać. Jest to też rodzaj „nauki przodującej”, jako że we wspomnianym gangu decyzje podejmowane są przez głosowanie. Tak na przykład gang w tym właśnie trybie zadekretował, że dotychczasowe zboczenia płciowe przestały być zboczeniami, a stały się szlachetnymi „orientacjami”.

Tymczasem przez głosowanie żadnego faktu ustalić niepodobna, bo głosowanie dostarcza nam wyłącznie informacji o tym, co myślały, albo czego chciały osoby głosujące – a nie tego, jak jest naprawdę.

To, jak jest naprawdę, możemy tylko zbadać i stwierdzić – a nie ustalić przez głosowanie. Toteż przyzwolenie na działanie tego gangu jest wyjątkowo niebezpieczne, bo wskutek uprawianego tam szamaństwa, czyli „nauki przodującej”, cała ludzkość zostaje poddawana tyranii, w porównaniu z którą asyryjska despotia, czy wyczyny Stalina, albo Hitlera wyglądają na łagodne.

A skoro już wspomniałem o wybitnym przywódcy socjalistycznym Adolfie Hitlerze, to wypada przypomnieć, że w kwestii palenia tytoniu, czy w ogóle diety, miał on poglądy bardzo zdecydowane, a jeśli powstrzymywał się z ich narzucaniem zarówno Niemcom, jak i narodom podbitym, to ze względu na toczącą się wojnę. Ale po wojnie… Ten przykład pokazuje, że nawoływania militarystów, by korzystać z wojny, bo pokój będzie straszny, wcale nie są tak całkiem pozbawione podstaw.

Wróćmy jednak do Hitlera, który podczas rozmowy przy stole, datowanej 22 stycznia 1942 roku wieczorem, powiedział, co następuje:

„Nie udałoby nam się skutecznie wprowadzić w Niemczech narodowego socjalizmu, gdybym zabronił spożywania mięsa. (…) Dopóki jadłem mięso, ogromnie się pociłem. Na jednym z zebrań wypiłem cztery miary piwa, a i tak straciłem dziewięć funtów! Potem wypiłem jeszcze sześć butelek wody.

Odkąd stałem się wegetarianinem, potrzebuję tylko łyk wody od czasu do czasu. Jeżeli położyć przed dzieckiem mięso i ciasto albo jabłko, nigdy nie sięgnie po mięso – to atawizm! Tak samo nie zaczęłoby pić wina czy piwa albo palić, gdyby nie widziało, jak to robią dorośli! (…) Kiedy przychodzę do lokalu, w którym ktoś pali, za godzinę – półtorej, dostaję kataru. Bakterie rzucają się na moje ciało, dym je pociąga, rozkoszują się ciepłem!”

No to teraz już wiemy, z inspiracji którego tytana myśli Unia Europejska zamierza wprowadzić wspomniany zakaz sprzedaży papierosów. Jest już przecież dawno po wojnie, a IV Rzesza nie może i nie powinna w jakiś istotny sposób różnić się od Rzeszy III. Wyobrażam sobie, jak Adolf Hitler zaciera ręce z uciechy.

Elektrownia atomowa czy energia odnawialna? Kłamstwa UE. 50 minut. KOSZTY !

Elektrownia atomowa czy energia odnawialna?

Nr 151 / (47) 2022

Mirosław Andrzej Dakowski

Polski fizyk, profesor doktor habilitowany. W 1990 r. był projektodawcą Krajowej Agencji Poszanowania Energii podległej premierowi Polski. Autor około siedemdziesięciu publikacji naukowych z zakresu fizyki jądrowej, ogłaszanych m.in. na łamach czasopism zagranicznych, takich jak np.: „Earth and Planetary Science Letters”, „Nuclear Instruments and Methods in Physics Research”, „Physical Review Letters” (wyd. American Physical Society). W latach 2000-2005 był członkiem Komitetu ds. Gospodarki Energetycznej Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych. Opracował podstawy „Poszanowania Energii i Energii Odnawialnych dla Polski”, które przedstawił w książce „O energetyce dla użytkowników i sceptyków” napisanej wspólnie z prof. Stanisławem Wiąckowskim (2005).

Z prof. Mirosławem Dakowskim, pomysłodawcą Krajowej Agencji Poszanowania Energii, rozmawia Rafał Górski, redaktor naczelny Tygodnika Spraw Obywatelskich.

Budowa elektrowni atomowej w Polsce da 100 tys. miejsc pracy dla amerykańskich pracowników.
Jennifer Granholm, sekretarz USA ds. energii

Nazwa Paks jest symbolem najpoważniejszego wypadku w europejskim reaktorze jądrowym od czasów Czarnobyla. Ponadto przegrzanie wysoko radioaktywnych materiałów nastąpiło poza betonowym zbiornikiem ochronnym reaktora. Jednak świat poza granicami Węgier praktycznie w ogóle nie zainteresował się nuklearnym piekłem, jakie mogło się rozpętać we wnętrzu ruchomego urządzenia czyszczącego elementy paliwowe. Specjaliści z Węgier i z zagranicy, którzy rekonstruowali później przebieg wydarzeń tamtej nocy, stwierdzili z przerażeniem, że cała sprawa mogła skończyć się o wiele gorzej.
Gerd Rosenkranz, „Energia jądrowa mit i rzeczywistość. O zagrożeniach związanych z energią jądrową i jej perspektywach w przyszłości”

łamane są prawa człowieka, rząd japoński kłamie i naraża społeczeństwo na promieniowanie przekraczające bezpieczne limity, które skutkują zwiększonym ryzykiem wystąpienia raka.
============================================

  1. Czy potrzebujemy elektrowni atomowej w Polsce?
  2. Dlaczego kolejne rządy po 1989 r. nie stawiały na energetykę odnawialną i magazynowanie energii?
  3. Czy uratuje nas gaz łupkowy?
  4. Czego uczą nas katastrofy elektrowni atomowych?
  5. Czy elektrownia atomowa produkuje tanią energię?
  6. Co z odpadami z elektrowni jądrowych?
  7. Czy rozwiązania problemów energetycznych możemy szukać w zmniejszeniu zużycia energii?

50 minut

Pobierz mp3

Kto zepsuł ten niech psuje dalej ?!?

Niemcy w II Wojnie Światowej zrujnowały pół Europy i wymordowały wiele milinów ludzi. Aktualna koalicja trzech partii przejmujących władzę w Niemczech jasno i bez ogródek ogłasza swój program. Jest nim przede wszystkim federalizacja Europy czyli utworzenie jednego europejskiego państwa pod przywództwem Niemiec. Można powiedzieć, że to czego nie udało się osiągnąć Hitlerowi zbrojnie udaje się  wywalczyć pokojowo a raczej ekonomicznie obecnym niemieckim rządom , bo  Niemcy mają w ręku potężny aparat ekonomicznych represji. Charakterystyczna jest specyficzna hipokryzja Niemiec. Niemcy poczuwają się (podobnie jak Mały Książę do odpowiedzialności za oswojonego lisa) do odpowiedzialności za morale narodów Europy.

Powinni raczej poczuwać się do odpowiedzialności za jej zniszczenie. Gdyby naprawdę chcieli podjąć taką odpowiedzialność mogliby wypłacić Polsce zaległe reparacje wojenne oraz oddać przetrzymywane nadal, a skradzione w czasie wojny, skarby kultury.  Mogliby również spróbować z szacunkiem odnosić się do Polaków uważanych kiedyś przez nich przecież za podludzi i przeznaczonych jak pasożyty do wytępienia. Tymczasem zamiast faktycznego  odkupienia swoich win Niemcy w swojej teutońskiej bucie chcą pilnować żeby nikt nie poszedł ich drogą, żeby nie odrodził się faszyzm. Przecież najlepiej na tym faszyzmie się znają najlepiej wiedzą jak się faszyzm rodzi.

Realizowana prze Niemców zasada: „kto zepsuł ten naprawia” jest właściwa wyłącznie przy wychowywaniu dzieci ( zepsułeś zabawkę to ją teraz napraw) i zawiodła choćby przy rozrachunkach z komunizmem. Kontraktowa opozycja wyłoniona spośród  progenitury stalinowskich aparatczyków wzbogacona osobistym udziałem samych byłych aparatczyków a także udziałem małowiernych (termin Putramenta) wobec komunistycznej partii a przedtem sprzedajnych literatów i filozofów usiłowała zachować monopol na naprawianie kraju po zapaści wynikłej z komunistycznych rządów. Do głosu dopuszczono niektórych ludzi innego niż „kontraktowi” rodowodu. Na przykład wybitniejszych robotników. Wybitniejszych nie w sensie intelektualnym czy moralnym lecz z wybitnym parciem do władzy a przede wszystkim do awansu społecznego i finansowego.

Niektórzy twierdzą, że wręcz przeciwnie, to zwycięska Solidarność dopuściła do udziału w konstytuującej się władzy byłych aparatczyków i ich progeniturę. To zupełnie nieistotne, jedni i drudzy dogadali się po  prostu w Magdalence przy wódce. Z punktu widzenia logiki relacja opozycja- komuna jest zwrotna i symetryczna. Jak wygląda tak naprawiona Polska każdy widzi (jak tego przysłowiowego  konia z sarmackiej encyklopedii Nowe Ateny Benedykta Chmielowskiego). Szkoda ze większość obywateli ogarnięta  euforią wyzwolenia była całkowicie impregnowana na znaki i  głosy rozsądku z trudem przebijające się przez medialną watę pobożnych życzeń i złudnych nadziei  niesłusznie branych za fakty.

Wracając do Niemców. Przez całe lata transformacji ustrojowej która sprowadziła się do utraty naszych najlepszych przemysłów (miedzy innymi na rzecz Niemiec, na przykład cukrownictwa celowo wykupywanego w celu zlikwidowania polskich cukrowni) utrzymywano nas w przeświadczeniu, że świat czeka już tylko pokój . Koniec historii za Fukuyamą głosili różni nasi domorośli politolodzy i historycy idei. Twierdzili, że Rosja rzucona na kolana przez upadek komunistycznego mocarstwa, oraz Niemcy łaskawie nas futrujący w stanie wojennym paczkami nigdy i nikomu nie będą już zagrażać. Ci którzy widzieli niebezpieczeństwo odrodzenia się mocarstwowości rosyjskiej i niemieckiej traktowani  byli w dyskursie politycznym jako idioci kultywujący odwieczne „strachy na lachy” i przeszkadzający Polsce czerpać garściami dobrodziejstw wynikających  z przynależności do Unii Europejskiej. Jednych do  Unii miały przekonać rowerowe ścieżki i drogi zbudowane za unijne pieniądze. Nie zastanawiali nad tym, że UE rozdziela pieniądze uzyskane z obowiązkowej składki do jej kasy a każda inwestycja, potrzebna lub zbędna, jest w dużej części finansowana przez lokalny samorząd. Bardziej świadomych przekonywano, że dzięki UE raz na zawsze skończyły się w Europie wojny.

Konsekwentnie likwidowano naszą armię argumentując: „a któżby dzisiaj  chciał na nas napadać?” Unia Europejska miała być gwarantem pokoju, sprawiedliwości w rozdzielaniu zebranych od członków funduszy, oraz racjonalnego bo centralnego planowania. Skąd my o znamy? Przecież centralizm był jedną z podstawowych przyczyn zawalenia się systemu komunistycznego. W czym unijny centralizm miałaby być lepszy od komunistycznego? Gwarancje pokoju w czasach komunizmu też mieliśmy. A nawet czynną walkę o pokój na świecie realizowaną przez dławienie wszelkich tendencji do wyzwolenia się, choćby częściowego, spod omnipotencji Kremla. Tak jak zdławiona została „Praska Wiosna” w czym braliśmy zresztą niechlubny udział.

Próby wyzwolenia się Polski spod dyktatu UE choćby w takiej sprawie jak idiotyczne i zupełnie nierealistyczne likwidowanie sprawdzonych paliw kopalnych na rzecz unijnych niesprawdzonych fantasmagorii takich jak energetyka wodorowa (fantasmagorii porównywalnych z zawracaniem przez sowietów biegu rzek i wdrażaniem w życie rojeń Łysenki ) spotykają się z równie drastycznym użyciem przez dominujące w UE Niemcy starej broni nowej generacji jaką jest zagładzanie i zamrażanie sąsiedniego kraju. ( patrz blokada Leningradu) Tym razem przez odcięcie go od należnych wypłat przy skrupulatnym pobieraniu od niego unijnej składki i zamykaniu jego kopalni. Swoich kopalni węglowych jakoś Niemcy nie mają zamiaru zamykać. W retoryce unijnej Polska nie przestała być „pokracznym bękartem traktatu wersalskiego” choć tego historycznego terminu nikt expressis verbis już nie używa. Powraca również odwieczny sojusz Niemiecko -Rosyjski.

Czerwone barwy socjaldemokracji i zielone partii Zielonych przesłaniają brunatny kolor rodzącej się Czwartej Rzeszy. Jak w dziecięcej zagadce: Co to jest? Czarna jagoda. A dlaczego czerwona? Bo jeszcze zielona.

Izabela Brodacka