Biali rasiści, mordercy. USA, zdjęcia.

===========================


” Oni są tylko ofiarą białej supremacji. Biali rasiści zakazują im uczyć się, pracować, no to co im zostaje, tylko strzelaniny ( ͡° ͜ʖ ͡°)”

=============================

End Wokeness

@EndWokeness

35 black school shooters in 2023. 4 Hispanic school shooters. 4 white school shooters. 1 Asian school shooter. Data and statistics are the enemy of the central anti-White narratives.

Zdjęcie

Zdjęcie

·

1,5 mln Wyświetlenia

Uniwersytet Waszyngtoński: Precz z białym, najlepiej wykwalifikowanym na stanowisko profesora. Zatrudnić czarną kobietę! [mam nadzieję, że lesba..]

https://www.city-journal.org/article/racial-discrimination-at-the-university-of-washington

Niedopuszczalny biały wydział

Na Uniwersytecie Waszyngtońskim przepisy dotyczące praw obywatelskich nie powstrzymały rażącej dyskryminacji rasowej przy zatrudnianiu wykładowców.

6 grudnia 2023 r

Niedawne wewnętrzne dochodzenie w sprawie zatrudniania wykładowców na Uniwersytecie Waszyngtońskim ujawnia wyczerpujące wysiłki podejmowane przez uniwersytety, aby dyskryminować białych kandydatów do pracy. Po tym, jak na początku 2023 r. Wydział Psychologii uniwersytetu zidentyfikował białego kandydata jako najlepiej wykwalifikowanego na stanowisko profesora etatowego, działający na tym wydziale Komitet Doradczy ds. Różnorodności wywarł presję na komisję ds. rekrutacji, aby ponownie sklasyfikowała kandydatów zgodnie z metodologią określoną w wewnętrznym podręczniku zatytułowanym „Obiecujące praktyki zwiększania równości w poszukiwaniach wydziałowych”, tak aby zamiast tego pracę otrzymała czarna kobieta. Podręcznik ten,  uzyskany przez Krajowe Stowarzyszenie Uczonych , opisuje, w jaki sposób wykluczać kandydatów rasy niepożądanej i zapewniać zatrudnienie kandydatów rasy preferowanej.

Podręcznik rzuca światło na dyskryminujące praktyki zatrudniania stosowane w przeszłości na wydziale psychologii. W roku akademickim 2020–21 wydział zatrudniał  wyłącznie  kandydatów BIPOC (czarni, rdzenni mieszkańcy, ludzie kolorowi) na pięć stanowisk na czas nieokreślony. Zachwycony sukcesem w wykluczeniu wszystkich białych kandydatów, działający przy tym departamencie Komitet Doradczy ds. Różnorodności zamówił podręcznik „Obiecujące praktyki” jako studium przypadku dokumentujące manipulacje procesem rekrutacji w przeszłości. Podręcznik służył jako podręcznik instruktażowy w roku akademickim 2022–2023, zapewniając zatrudnienie kandydata BIPOC na jedyne w tym roku stanowisko profesora stałego na wydziale.

Po pierwsze, podręcznik radzi rekruterom, aby „przygotowali się na sukces” poprzez opracowanie strategii zatrudniania na podstawie rasy. Aby zagwarantować kandydatom rasy innej niż biała, osoby rekrutujące powinny kontaktować się bezpośrednio z kandydatami z niedostatecznie reprezentowanej mniejszości (URM). Komisja poszukiwawcza wydziału „wysłała ponad 100 osobistych e-maili, głównie do badaczy URM”. W podręczniku starannie sklasyfikowano uprzywilejowane grupy mniejszościowe, w szczególności „Czarnych/Afroamerykanów, Latynosów/Latynosów lub Indian amerykańskich/rdzennych”, ponad mniej preferowanymi, w szczególności „Amerykanami pochodzenia azjatyckiego lub Amerykanami z Bliskiego Wschodu”.

Następnie podręcznik zaleca sporządzenie opisów stanowisk pasujących do życiorysów konkretnych kandydatów z mniejszości. Dzięki temu aplikacje będą idealnie dopasowane do ogłoszenia o pracę. Nakazuje instytucjom „[v]wizualizację idealnych kandydatów i cofanie się od tego momentu, aby sformułować ogłoszenie. Jeśli mógłbyś wybrać kogokolwiek, mając na uwadze naukowców z URM, którzy obecni naukowcy w Twojej dziedzinie byliby najlepszymi kandydatami na to stanowisko? Jak opisują swoją pracę i cele? Rozważ użycie podobnego języka”.

Komisja rekrutacyjna nie powinna także oceniać kompetencji kandydatów. Komitety powinny „[d]konstruować, w jaki sposób ocenianie kandydatów” pod kątem ich produktywności, umiejętności komunikacji werbalnej lub przywództwa „może zapewniać przewagę grupom uprzywilejowanym nad grupami niedostatecznie reprezentowanymi”.

Podręcznik oferuje kolejną wskazówkę dotyczącą tego, w jaki sposób wydział odniósł tak duży sukces w zatrudnianiu kandydatów z mniejszości: jeśli kandydat URM został odrzucony, wydział po prostu cofnął decyzję o odrzuceniu. Wszystkim „odrzuconym kandydatom do URM automatycznie przyglądano się ponownie przed przejściem dalej”.

Aby zagwarantować, że status mniejszości otrzyma odpowiednią wagę, w podręczniku zasugerowano także „umieszczenie wkładu w różnorodność na wysokim miejscu” lub nawet uczynienie tego „kryterium, które kandydaci muszą spełnić, aby przejść do drugiej tury” – na przykład poprzez „wkład w różnorodność ” lub „służenie jako wzór do naśladowania dla studentów URM”. Ponieważ biali kandydaci nie mogą „przyczyniać się do różnorodności” ani „służyć za wzór do naśladowania” dla uczniów różnych ras, gwarantuje to, że zostaną zatrudnieni przedstawiciele właściwych ras.

Jeżeli w jakiś sposób komisji udało się zatrudnić białych ludzi lub niewłaściwe mniejszości, w podręczniku sugeruje się opracowanie procesu audytu w celu określenia kryteriów, w przypadku których „biali kandydaci, kandydaci płci męskiej… . . uzyskać wyższe wyniki”, tak aby kryteria te mogły zostać usunięte. W szczególności rygorystyczne praktyki naukowe, takie jak „publiczne publikowanie danych, hipotez i materiałów w celu ochrony przed oskarżeniami o wybiórcze raportowanie wyników lub fałszowanie danych”, zwykle „dadzą stronnicze wyniki”, a mianowicie zatrudnianie białych mężczyzn. Można to łatwo rozwiązać poprzez „późniejsze porzucenie” rygoru naukowego od „kryterium oceny” poszukiwań kandydatów.

Uniwersytet Waszyngtoński przeprosił najwyżej notowaną białą finalistkę, której odmówiono pracy podczas ostatnich poszukiwań wydziału ze względu na rasę. Zgłasza również, że podjęła nieujawnione jeszcze działania zaradcze i aktualizuje politykę instytucjonalną, aby „uwzględnić obszary, w których wysiłki mające na celu wyeliminowanie uprzedzeń mogą prowadzić do naruszeń przepisów lub zasad”. Jednak uderzenie w rękę przez dział wewnętrzny i przyznanie się do niewłaściwego postępowania nie wystarczą, aby powstrzymać dyskryminację. Dochodzenie uniwersytetu koncentruje się na wyniku końcowym jednego procesu rekrutacyjnego i nie bada dyskryminacji rasowej w innych poszukiwaniach pracy przy użyciu podręcznika. Co więcej, koncentruje się tylko na jednym wydziale, ale wydział, który poczuł się ośmielony, aby udokumentować tak wyrafinowaną dyskryminację rasową i zaoferować ją kolegom jako praktyczne ramy (z naruszeniem wytycznych urzędników uniwersyteckich), to prawdopodobnie wierzchołek góry lodowej.

Tytuł VII Ustawy o prawach obywatelskich z 1964 r. zabrania dyskryminacji osób ubiegających się o pracę ze względu na rasę. Dokumentacja takiego niewłaściwego postępowania na Uniwersytecie Waszyngtońskim otwiera drzwi do potencjalnych procesów sądowych ze strony kandydatów należących do ras defaworyzowanych. Jednak indywidualne pozwy nie odstraszyły jeszcze uniwersytetów od naruszania praw obywatelskich.

Na początku tego roku powodowie w sprawie  Students for Fair Admissions przeciwko Harvardowi  szczegółowo opisali wszechobecną dyskryminację rasową w procesie rekrutacji na uniwersytet, co stanowi podobne naruszenie Ustawy o prawach obywatelskich. Zgodnie z tytułem VI uniwersytetom grozi utrata całego finansowania federalnego. Mimo to, nawet po tym, jak Sąd Najwyższy nakazał uniwersytetom zaprzestanie dyskryminacji w SFFA , uniwersytety i administracja pozostają przeciwne .

Dochodzenie Uniwersytetu Waszyngtońskiego ujawnia, jak powszechna jest dyskryminacja rasowa na amerykańskich kampusach. Rządy federalne i stanowe muszą wykorzenić tę nielegalną dyskryminację rasową. Jeżeli odmówią, opracowany przez Uniwersytet Waszyngtoński podręcznik dotyczący dyskryminacji rasowej będzie skutecznie pełnił funkcję prawa obywatelskiego.

Anita Kinney jest studentką prawa na Northwestern University Pritzker School of Law. Anthony Pericolo jest gościem w Centrum Równych Szans.

Polacy zapłacą władcom murzynów w Afryce „reparacje klimatyczne”

Polacy zapłacą władcom murzynów w Afryce „reparacje klimatyczne”

magnapolonia/polacy-zaplaca-afryce

Podczas czwartkowego spotkania na szczycie klimatycznym ONZ powołano specjalny fundusz strat i zniszczeń. Za jego pośrednictwem państwa wysoko rozwinięte, czyli kraje Europy, Półwyspu Arabskiego, Azji Wschodniej i Stany Zjednoczone będą sponsorowały gospodarki państw trzeciego świata, czyli biedne kraje Afryki, Azji i Ameryki Południowej. 

Polacy zapłacą Afryce „reparacje klimatyczne”. Fundusz strat i zniszczeń został powołany do życia przez Unię Europejską już w zeszłym roku podczas szczytu COP27 w egipskim Szarm-el-Szejk, ale przez brak porozumienia. konferencję przesunięto na dzisiejszy szczyt. Podczas negocjacji, które toczyły się od zeszłorocznego szczytu, niektóre bogate kraje, zwłaszcza Stany Zjednoczone, nalegały, aby kraje dobrowolnie wpłacały składki do funduszu. Chcą także, aby wschodzące mocarstwa o wysokiej emisji, w tym Chiny i Arabia Saudyjska, wniosły swój sprawiedliwy udział.

Środki do funduszu mają wpłacać kraje rozwinięte na rzecz państw trzeciego świata, żeby „sfinansować zniszczenia spowodowane zmianą klimatu”. Zjednoczone Emiraty Arabskie i Niemcy obiecały, że wpłacą na rzecz funduszu po 100 milionów dolarów. Początkowe finansowanie na rzecz funduszu ma wynieść 300 mln dolarów, między innymi z wkładem Wielkiej Brytanii na poziomie 60 mln funtów, 24,5 mln Stanów Zjednoczonych i 10 mln dolarów od Japonii.

Trzeba podkreślić, że pomysł nie jest nowy. Już w 2009 roku kraje rozwinięte zobowiązały się do przekazywania krajom rozwijającym się 100 miliardów dolarów rocznie w ramach finansowania działań klimatycznych. Cel ten nie został wtedy osiągnięty.

W czasie rozmów nie było obecnych przedstawicieli dwóch państw o najwyższych emisjach CO2 – USA i Chin.

Nazwa „fundusz strat i zniszczeń” sugeruje, że rozwój Europy był zły i musimy ponieść karę za to, że przez wieki pracowaliśmy i osiągnęliśmy więcej niż reszta świata. Dlaczego zwykły mieszkaniec Europy ma płacić za swój standard życia obcym rządom, z którymi nie ma nic wspólnego? To defraudacja pieniędzy podatników. Idea klimatyczna służy globalistom do usprawiedliwienia praktycznie całego lewicowego programu: masowej migracji, redystrybucji bogactwa i globalnego zarządzania.

Polecamy również: Żydzi zabili już ponad 15 tysięcy palestyńskich cywilów

Kanada: Usunąć Boże Narodzenie jako „oczywisty przykład” nietolerancji i kolonializmu.

Komisja Praw Człowieka uważa Boże Narodzenie za „rasistowskie” – parlamentarzyści nie zgadzają się z tym

Krzysztofa Oldcorna 30 listopada 2023, https://www.westernstandard.news/news/human-rights-commission-finds-christmas-racist-mps-disagree/50629

W środę parlamentarzyści skrytykowali raport Kanadyjskiej Komisji Praw Człowieka, który określił Boże Narodzenie jako „oczywisty przykład” nietolerancji i kolonializmu.

Według Blacklock’s Reporter Izba Gmin została poinformowana, że ludzie powinni mieć swobodę świętowania narodzin Jezusa bez bycia szykanowanymi.

„To, że się śmiejesz, nie znaczy, że jest to zabawne” – powiedział przywódca Bloku Québécois Yves-François Blanchet. 

„Według Kanadyjskiej Komisji Praw Człowieka zwykłe świętowanie Bożego Narodzenia – choinka, rodzina, muzyka, prezenty – jest systemowym rasizmem. Zastanawiam się, czy stary dobry Święty Mikołaj nie jest rasistą. Zastanawiam się, czy śnieg stał się rasistowski”.

Komisja Praw w dokumencie do dyskusji na temat nietolerancji religijnej wskazała Boże Narodzenie jako przykład dyskryminacji religijnej, ponieważ jest ona chrześcijańska. „Historia Kanady związana z nietolerancją religijną jest głęboko zakorzeniona w naszej tożsamości jako kolonialnego państwa osadniczego” – napisano.

Blanchet poprosiła premiera Justina Trudeau o podanie więcej szczegółów na temat dokumentu do dyskusji. „Czy Boże Narodzenie jest rasistowskie?” zapytała Blanchet. 

„Oczywiście, że Boże Narodzenie nie jest rasistowskie” – odpowiedział premier.

„Za kilka dni witam kilkudziesięciu mieszkańców Quebecu ze środowisk imigranckich, którzy będą świętować Boże Narodzenie na moim osiedlu” – powiedziała Blanchet. „Czy powinienem odwołać występ, ponieważ według Kanadyjskiej Komisji Praw Człowieka obchodzenie Bożego Narodzenia jest rasistowskie? Oto jest pytanie, które zadaję.”

„Nie” – odpowiedział premier. 

„Wszyscy powinniśmy obchodzić Boże Narodzenie, Chanukę i inne święta”.

Lider opozycji Pierre Poilievre wtrącił: „Pozwólcie mi jako pierwszy w sezonie życzyć wszystkim wesołych Świąt. Kochamy nasze wspaniałe kanadyjskie tradycje, w tym Boże Narodzenie”.

„Po tej stronie Izby stoimy przed Bożym Narodzeniem” – odpowiedział premier.

dokumencie dyskusyjnym wspomniano, że zrozumienie chrześcijańskich uprzedzeń jest ważne dla powstrzymania nietolerancji.

„Dyskryminacja mniejszości religijnych w Kanadzie ma swoje korzenie w historii kolonializmu w Kanadzie” – napisała Komisja. 

„Ta historia objawia się we współczesnej systemowej dyskryminacji religijnej. Oczywistym przykładem są dni ustawowo wolne od pracy w Kanadzie.” „Ustawowe święta związane z chrześcijaństwem, w tym Boże Narodzenie i Wielkanoc, to jedyne kanadyjskie święta ustawowe powiązane ze świętami religijnymi” – stwierdzono w  dokumencie dyskusyjnym . 

„W rezultacie niechrześcijanie mogą być zmuszeni poprosić o specjalne zakwaterowanie, aby móc obchodzić swoje święta”. „Jeśli chcemy położyć kres nietolerancji religijnej, ważne jest, abyśmy ją zrozumieli” – napisała Komisja. 

„Musimy zrozumieć, jak to się utrzymuje, w jakich strukturach lub praktykach się pojawia i jak wpływa na życie ludzi. Co najważniejsze, musimy słuchać i wzmacniać głosy ludzi z doświadczeniem. To oni najdłużej walczą o zmianę systemową.”

Według Canadian Encyclopedia mieszkańcy Kanady obchodzili Boże Narodzenie jeszcze przed oficjalnym utworzeniem kraju, a pierwsze obchody miały miejsce już w 1641 roku. 

Ze spisu ludności wynika, że ponad 19 milionów dorosłych Kanadyjczyków identyfikuje się jako chrześcijanie, co stanowi większość dorosłej populacji.

=============================

mail:

A na zdjęciu jest grupa 7 babusów z Kanadyjskiej komisji praw człowieka co to im Boże Narodzenie przeszkadza. Baba bez bo.. dostaje pierdolca 

Palestyńska ściana płaczu, czyli ofiary niewybrane najeźdźców wybranych

Palestyńska ściana płaczu, czyli ofiary niewybrane najeźdźców wybranych

Kategoria: Archiwum, Polecane, Polityka, Pudło, Świat, Ważne

Autor: wawel , 6 listopada 2023 ekspedyt-ofiary-niewybrane-najezdzcow-wybranych

WSTĘP

Słowa tworzą światy. Słowa wstrzykiwane są nam przez media. Za pomocą słów “związujemy”, krępujemy ludzkie mózgi. Nie każdy potem może się z tych więzów wyrwać. Ludzie mają dużą inercję wewnętrzną, lenistwo i potrzebę kultu pewnego świętego, co nazywa się Św. Spokój.

Getta były tylko u Niemców. Strefy Gazy media globalno-waszyngtońskie nie nazywają “gettem”. Bombardowanie szkół, szpitali i konwojów Czerwonego Krzyża nazywa się “robieniem wszystkiego, by ograniczać straty wśród mieszkańców cywilnych”. Gaza zostanie starta z powierzchni ziemi – ogłosili notable Izraela 4 tygodnie temu. Gaza – to tak niewinnie brzmi, ogólnie, geograficznie. “Zetrzeć strefę Gazy” – to brzmi jak jakieś racjonalne, zwykłe działanie homo sapiens. W nazwie tej nie słychać krzyku i płaczu 4 tys. dzieci i 3 tys. kobiet umierających w stertach gruzu. Mordercy zza biurka o których pisała Hannah Arendt zawsze mają czyste ręce, flagi (świeżo wymyślone), które ich totemicznie chronią i papierowe dowody na to, że kiedyś byli na tych ziemiach a więc one się im należą.

Kto jest więc terrorystą skoro państwa a nawet organizacje mogą nazywać tym mianem każdą osobę walczącą po stronie napadniętych? Jest li terroryzm WYBRANY i terroryzm potępiony? Sakralny i pogański? Nacjonalizm przeklęty i nacjonalizm wybrany, wyjątkowy, szczególny, usprawiedliwiony z wszystkiego, nietykalny? Jestże masowe zabijanie i mordowanie święte? Palec boży masakruje niewinnych i najsłabszych? Gdzie my jesteśmy? Wewnętrz jakiegoś matriksowego horroru?? Palec boży ociekający krwią tysięcy dzieci? To jeszcze Bóg, czy już Baal, Moloch, którym w ofierze, jak przed lat tysiącami, składane są tysiące dzieci?

image

Ilustracja. (Trójkąt semiotyczny: rzecz-znak-znaczenie). Władza z komunistycznego nadania nazwą “wróg ludu”, “antykomunista”, “wichrzyciel”, “element antyspołeczny” określała bojowników o niepodległe państwo polskie

Trzy terrorystyczne organizacje żydowskie (Hagana, Irgun oraz Lechi) przygotowujące krwawo (oraz nie mniej ważnym terrorem psychicznym, a po roku 1948 terrorem “prawnym”) teren pod przyszłe państwo Izrael – nie będą organizacjami terrorystycznymi, gdy ich tak nie nazwiemy a określimy mianem: organizacje niepodległościowe, organizacje narodowowyzwoleńcze. W ramach czarnego humoru możemy powiedzieć, że świat jeszcze nie jest kompletnie zdegenerowany, bo Hagan, Irgun oraz Lehi nie są jeszcze nazywane w podręcznikach historii organizacjami filantropijnymi…

Jakie to może być proste! Najazd terrorystyczny na ziemie palestyńskie nazywamy:  wojna domowa w Mandacie Palestyny,  konflikt izraelsko-arabski, konflikt bliskowschodni etc. – inwencja może być tu nieograniczona. W kabale słowo stwarza rzeczywistość.

Obawiamy się nazywania rzeczy po imieniu, czyli mówienia takich np. oczywistości:

  • armia izraelska powstała z organizacji terrorystycznej Hagana,
  • przywódca terrorystów dokonujących czystek etnicznych (David Ben Gurion) został pierwszym premierem Izraela,
  • operacja czystek etnicznych przygotowywana była przez ruch syjonistyczny przez kilka lat (rozpoczęła się w 1948 r.),
  • terroryści z Hagana szkoleni byli i uzbrajani przez Brytyjczyków.

Logistyka czystek etnicznych, a więc w mowie jasnej, nie nowomowie orwellowskiej – logika ludobójstwa została logistycznie zaplanowana i opracowana w latach 40. XX w. “Powstały aż cztery plany operacyjne określające jej założenia i techniczne szczegóły. Pierwsze trzy dość ogólnikowo określały, że Palestyńczycy muszą bezwzględnie odejść z terenów, które żydowski ruch narodowy przeznaczył dla przyszłego państwa izraelskiego. Ostatni, czwarty – plan „D”, czyli „Dalet” (czwarta litera hebrajskiego alfabetu), ostatecznie wcielony w życie – precyzyjnie wyznaczał metody i cele: Operacje można przeprowadzać następującymi sposobami: albo poprzez niszczenie wsi (podkładanie ognia, wysadzanie w powietrze, a później zaminowanie gruzów), zwłaszcza tych skupisk ludności, które trudno kontrolować stale, albo w formie akcji poszukiwawczo-kontrolnych wedle następującego schematu: okrążenie wsi, przeszukanie. W razie napotkania oporu oddziały zbrojne muszą zostać unieszkodliwione, a ludność wydalona poza granice państwa 1).” 

Jak widać w Palestynie nic nowego… Realizowany jest żydowski (syjonistyczny) plan z lat 40. (Minister obecnego rządu izraelskiego nie wstydzi się wobec świata nazwać Palestyńczyków “ludzkimi zwierzętami”…)

Czasem jednak zakłamanie i manipulacje językowe przekraczają wyobrażalne granice. Tak było i jest, gdy masakra w Dajr Jasin w 1948 r. 2) nazywana jest… bitwą o Dajr Jasin). Bitwą z kim? Z kobietami i dziećmi? Identyczne kabalistyczne fałszerstwo jasnych pojęć widzimy i dziś, gdy dywanowe naloty na obozy uchodźców zaludnione w 70% przez kobiety i dzieci dowódcy “armii” izraelskiej nazywają “sukcesami w bitwie”!! Tu już brak jest słów do skomentowania tego…

image

Ilustracja. Polskie państwo podziemne i AK nazwani przez Niemców BANDYTAMI i terrorystami. Sens i znaczenie nie mają niczego wspólnego z rzeczą. Uzyskuje się to za pomocą bezczelnego, dezinformacyjnego zakłamania nazwy nadanej rzeczy.

1.

Swego czasu papieski przyjaciel, rabin z Argentyny, Abraham Skórka powiedział był, iż kiedyś, w prywatnej rozmowie usłyszał od papieża, że „Każde zabójstwo Żyda stanowiło policzek wymierzony Bogu”. Muszę powiedzieć, że wtedy aż podskoczyłem na krześle i spojrzałem na ekran dokładnie, czy to aby nie jakaś dziwna dywersyjna stacja nadaje takie prowokacje. Okazuje się, iż rzeczone zdanie papieża ów argentyński rabin zwykł był często powtarzać i jest ono znane. Papież zaś nigdy go nie zdementował. W tym momencie zacząłem rozumieć stwierdzenia niektórych komentatorów, iż Franciszek, to najbardziej filosemicki papież w dziejach. Niech sobie będzie, choć to raczej szkoda dla chrześcijaństwa, gdyż chrześcijaństwo i judaizm więcej łączy niż dzieli, lecz co z pamięcią ofiar? Czyżbyśmy mieli do czynienia z wprowadzeniem do obiegu intelektualnego nowego pojęcia „Nadofiara” (Überopfer) analogicznie skonstruowanego jak termin „Nadczłowiek” (Übermensch)? I konsekwentnie: czy trzeba będzie utworzyć słowo: „Podofiara”? A może też “śmierć” i “nadśmierć”? Na taki wariant modernizacji języka naprowadza nas “słynna” wypowiedź Barbary Engelkinig: “śmierć (…) dla Polaków to była po prostu kwestia biologiczna, naturalna – śmierć jak śmierć, a dla Żydów to była tragedia, to było dramatyczne doświadczenie, to była metafizyka, to było spotkanie z najwyższym”.

Czyż ofiary rasizmu mamy klasyfikować „rasowo”? Klasyfikować, czcić ich pamięć i wartościować wagę każdej śmierci poszczególnej ofiary w zależności od jej… pochodzenia? Gasić pożar benzyną?? Budować muzea upamiętniające ofiary rasistów dla… każdej rasy osobno? Wynosić męczeństwo swojej “rasy” ponad wszystkie inne męczeństwa? Jeśli tak, to rację miał Szekspir i trzeba stwierdzić, że „Życie jest snem wariata śnionym nieprzytomnie”.

Religia holokaustu jest agresywną ideologią mającą za zadanie osłabianie i zniszczenie chrześcijaństwa. Prawie każdy element “religii holokaustu” jest parodią elementu chrześcijaństwa i jego doktryny. Ukrzyżowanie Chrystusa ma być zastąpione holokaustowym “ukrzyżowaniem” Żydów, zmartwychwstanie Chrystusa jest zastępowane zmartwychwstaniem światowego żydowstwa w “przemienionym ciele” państwa Izrael. Miejsce Bazyliki św. Piotra zajmuje Muzeum Holokaustu w Waszyngtonie. Wszystkie muzea holokaustu i historii Żydów zmieniają się w świątynie “religii” holokaustu. Religia holokaustu ma swojego św. Jana (Herzl), swoich założycieli (Buber, Wiesel), “proroków” (Gross, Grabowski, Engelking), “świętych” (A.Frank, E.Wiesel, a w zasadzie… każdy Żyd na świecie), sanhedryny, gminy wiernych i sądy ostateczne (Światowa Organizacja Restytucji Mienia Żydowskiego, WJC, AJC, ADL, BB etc.). Ma też swoje święta. Do nich A.Duda dokooptował “polskie” święto, czyli antychrześcijańskie święto ideologii holokaustu na ziemiach polskich.

Powodzenie religii Holocaustu w Stanach Zjednoczonych wiąże się z dużymi wpływami diaspory żydowskiej w tym kraju, uległości amerykańskich środowisk liberalnych, widzących w holocaustyzmie duże możliwości realizacji własnych celów stworzenia Nowego Porządku Światowego. Jeden z amerykańskich działaczy loży Bnai Brith, Ian J. Kagedan stwierdził: Pamięć o Holocauście jest czymś zasadniczym dla budowy Nowego Porządku Światowego (Toronto Star, 26 XI 1991). Według T. Gabisia religia Holocaustu jest w Stanach Zjednoczonych elementem demoliberalnego mesjanizmu, wyrazem świeckiej potrzeby zbawienia świata czyli osiągnięcia the end of history równoznacznego z globalną ideologiczno-kulturalno-gospodarczo-polityczną hegemonią USA.

Polska ma z góry wyznaczone miejsce w tej  religio-idelogii wybraności jednego narodu. Polska to Golgota, Miejsce Czaszki, żydowskie piekło na ziemi a Polacy to urzędnicy i obsługa tego piekła w wiecznie odtwarzanym micie – obsługa, która po zmartwychwstaniu Izraela ma się po kres wieków kajać, przepraszać i… rekompensować, by rozmaite organizacje współczesnych faryzeuszy mogły spełniać funkcję “boskich ministrów” wybaczających lub nie. Jeśli nie wybaczających to skazujących na wieczne potępianie Polski i Polaków na scenie międzynarodowej. Odpowiednikiem wiecznego potępienia jest wieczne spłacanie restytucji, bo mówiąc żartobliwie, z roku na rok rodzą się nowi “ocalali z holokaustu”.

Niestety, w Polsce agresywnie antychrześcijańska i szowinistyczna religia holokaustu jest intensywnie implementowana od 2015 r. Tworzy ona sprzyjające układy, możliwości i lobbies, które przenoszą się także (a może… głównie) na gospodarkę.

2.

Spójrzmy więc – pobudzeni pamięcią Abrahama Skórki – jak „klasyfikowali” i hierarchizowali swoje ofiary sami oprawcy. Czy w ich chorych mózgach istniała też tylko jedna ofiara, a ofiary ze strony innych nacji to tylko wypadki przy pracy?

Znaną jest rzeczą duży wpływ na poglądy Hitlera ze strony burmistrza Wiednia Karla Luegera i ruchu wszechniemieckiego Georga von Schoenera oraz Joerga Lanz-Liebenfelsa (wydawcy periodyku „Ostara”) i jego współpracownika Adolfa Harpfa. „Harpf ostrzegał przed ofensywą narodów słowiańskich, przed panslawizmem. Przestrzegał przed przywódcami słowiańskimi wykształconymi w niemieckiej szkole. Pisał, iż Słowianie są „niżsi rasowo”, że Germanie, aby nie zginąć w słowiańskiej powodzi, muszą być militarnie pierwszym narodem świata.”Hindenburg jako prezydent Rzeszy często wypowiadał się, iż państwo polskie musi w odpowiednim momencie zniknąć z mapy Europy. Hans von Seeckt w 1922r. nie bawiąc się w ceregiele ujmował krótko sedno „problemu wschodniego” (odpowiednik zwrotu „kwestia żydowska”, die Judenfrage”): „Z Polską docieramy do sedna problemu wschodniego. Istnienie Polski jest nie do wytrzymania, nie do pogodzenia z podstawowymi warunkami Niemiec do życia. Polska musi zniknąć i zniknie(…)”.

Oczywiście – podobnie jak Żydzi – musieli Polacy dostać zestaw przypisywanych im złych cech mentalności narodowej. Wg Rosenberga Polacy to: konspiratorzy, dwulicowi, skłonni do pozornego dopasowania się do zaborców i okupantów, łatwo przejmujący ich język, wykorzystujący wszystko dla jednego celu: zdobycia niepodległości. (Tak na marginesie można zauważyć, iż – summa summarum – nie jest to charakterystyka mogąca być powodem do wstydu…). Wróg jawi się wspólny: w drugim tomie Mein Kampf Hitler pisze o wojnie przeciwko słowiańsko-żydowskiemu kolosowi. Stopniowo następuje zmiana kluczowych terminów: od „Grund und Boden” (rola i ziemia) poprzez „Recht auf Erde” (prawo do ziemi) aż do syntetycznych „Lebensraum” (przestrzeń życiowa) i „Ostraum” (przestrzeń wschodnia), „Ostpolitik” i „Osteinsatz” (akcja wschodnia). Głównym i podskórnym zarazem motywem i celem owej eksterminacji przeszkadzających narodów jawi się zwierzęce czysto parcie do zdobycia przestrzeni życiowej na wschodzie oraz niemiecka misja kulturowa.

Na „tematy” stricte rasowe Hitler wypowiadał mnóstwo sprzecznych debilizmów. Pojęcia „rasa” używał chcąc stworzyć pozory naukowości swego imperializmu (przykład rozumowań „rasowych” Hitlera: „wystarczy tylko raz Czechowi nie obciąć wąsów, aby po ich wyrastaniu w dół rozpoznać, iż w tym przypadku chodzi o potomka szczepów mongoloidalnych”). Wrogiem Wielkich Niemiec są prostu wszystkie grupy narodowościowe chcące mieć własną państwowość (w „terminologii” Hitlera: nacjonaliści). Czechów podsumował tak: „Każdy Czech jest urodzonym nacjonalistą”. Rasizm germański jest tylko pseudonaukową przykrywką dla najzwyklejszego w świecie ekspansjonizmu, państwowego bandytyzmu i imperializmu sankcjonującego wszelkie bestialskie metody. Utożsamianie „rasizmu” niemieckiego z nienawiścią do Żydów nie trzyma się faktów. Wbrew temu, co wmawiają historycy „mainstreamu”próbując przyznać tylko jednej nacji – żydowskiej – „przywilej” bycia obiektem „ostatecznego rozwiązania” w Mein Kampf jest identyczny plan dla Polaków: „Państwo volkistowskie nie powinno pod żadnym warunkiem anektować Polaków (…) Wręcz przeciwnie, musi ono zdecydować się, aby albo odrzucić te rasowo obce elementy, albo musi je w ogóle od razu usunąć i w ten sposób zwolnioną ziemię i rolę przekazać Volksgenossen.” Pogardliwe stereotypy antypolskie powtarzane przez propagandę niemiecką pochodzą jeszcze z XVIII w. z literatury niemieckiej. Propaganda goebbelsowska czyniła wszystko – by tak jak słowo „Żyd” miało wywoływać jednoznaczne skojarzenia – tak samo „dla przeciętnego Niemca – jak pisze Tomasz Szarota („Stereotyp Polski i Polaków w oczach Niemców podczas II wojny światowej”, Wrocław 1978) słowo „Polak” kojarzyć się miało jednoznacznie z gwałtem, mordem i rabunkiem, jako reakcję zaś miało wywoływać uczucie gniewu i nienawiści”.

Przypisywanie tylko jednej nacji roli ofiary, buchalteryjne prześciganie się w liczbie ofiar (milion tym odejmiemy, milion tym dodamy) – jest po prostu niesmaczne i uwłaczające pamięci zamordowanych przedstawicieli wszystkich narodów, które stały na drodze obłędnej manii wielkości. Czym się różni śmierć Białorusinów, Rosjan, Czechów, Romów i Polaków w obozach hitlerowskich od śmierci Żydów? Ilością? A kim my jesteśmy by po sklepikarsku ważyć ludzkie losy? Skoro tylko „zabicie Żyda to policzek wymierzony Bogu”, to czym były śmierci przedstawicieli innych narodów w oczach Boga? Czymś zrozumiałym, zasłużonym? Pytam, bo gubię się w kabale handlu ofiarami… Pytam, bo zadziwiają mnie cuda nad urnami z prochami. Od wojny mija 70 lat, tymczasem jednym liczba ofiar maleje, innym wzrasta. Jakby jedni zmartwychwstawali a drudzy wciąż ginęli jeszcze, zabijani 70 lat po wojnie przez cienie SS-manów. Trudno znaleźć dane na temat dokładniejszej ilości ofiar holocaustu Słowian. Cuda uwłaczające pamięci każdej, najbardziej nieznaczącej ofiary niemieckiego nihilizmu i manii wielkości. Ofiary nie ważne jakiego pochodzenia, bo czyż mamy za przykładem Niemców znowu przyjmować… kryterium rasowe, tym razem w celu eksponowania ilości ofiar własnej „rasy”?

3.

Względem Polski – po krótkich, jak zwykle pragmatycznych, piłsudczykowskich sentymentach – sprecyzował Hitler swoje cele 22 sierpnia 1939: “Zniszczenie Polski na pierwszym planie. Celem jest usunięcie żywych sił, a nie osiągnięcie określonej linii”. Rok później Bormann doprecyzował cel pierwszego, najpilniejszego stadium rozwiązania „kwestii polskiej”: „wszyscy przedstawiciele polskiej inteligencji muszą zostać zabici. To brzmi twardo, ale jest tym razem prawem życia”. Reszta narodu miała być usuwana sukcesywnie, by „zwolnić ziemię i rolę”. Część miano czasowo pozostawić, by – wg słów Franka – pod absolutnym kierownictwem niemieckim stanowiła pracującą niższą warstwę. W 1942 adiutant Hitlera notuje korektę ostatecznego rozwiązania kwestii słowiańskiej (die Slavenfrage): „Pochłoniemy i usuniemy śmieszne sto milionów Słowian”. „Hitler miał tu na myśli głównie Rosjan, Polaków i Ukraińców. Hitler uczynił z wyniszczenia Polaków dogmat. Sekundowali mu w tym Himmler, Bormann, Rosenberg i wielu innych” (J.W.Borejsza, Antyslawizm Adolfa Hitlera, Warszawa 1988). Prasa miała przedstawiać Polaków, „aż każdy Niemiec każdego Polaka (…) w podświadomości traktować będzie jak robactwo” (Cz.Madajczyk, Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce, Warszawa 1970). Siła stereotypów zawężających rasizm Trzeciej Rzeszy Hitlera tylko do antysemityzmu jest wielka (J.W.Borejsza). Borejsza nazywa to siłą stereotypów, ja bym to nazwał… świadomą polityką historyczną uprawianą przez wpływowe, narodowe lobby.

W 1941 r. Hitler bełkotał przeciwko „rasie słowiańskiej”: „Słowianie to urodzona masa niewolników, która kroczy za panem; pyta się tylko, kto jest panem”. W przeciwieństwie do „rasy nordycko-germańskiej” „narody słowiańskie nie są stworzone do własnego życia. Wiedzą one o tym i my nie powinniśmy im wmawiać, że to potrafią.” Jest to najzwyklejsza i najohydniejsza (zrodzona w ariozoficznej, kryptoreligijnej sekcie Himmlera) narodowa mania wielkości (połączona z jednostkową) próbująca się uwznioślić słownictwem mającym walor powagi i obiektywizmu. Oczywiście, jak każda owładnięta manią psychika – umysł Hitlera dokonuje projekcji, widać to najlepiej w tym, co mówi o nacjonalizmie i imperializmie Polaków, Włochów i Serbów: państwa tych narodowości są „po tysiąckroć bardziej imperialistyczne niż Rzesza niemiecka”… Wyższym stadium projekcji jest stwierdzenie w 1939 o Polakach, że „rozpętali drugą wojnę światową”.

Marzenia oprycha, hipnotycznego mafioza opętanego poczuciem ogólnoświatowej misji i „ideą” czystości rasowej, który – jak pisze J.W.Borejsza – „poza strategią fizycznego wyniszczenia Rosjan, Ukraińców, Białorusinów, Żydów i in. narodowości ZSRR ze względów „rasowych” (cudzysłów mój – Wawel) i ideologicznych nie był w stanie podjąć na zajętych terenach żadnej innej polityki (…) prymitywizm wywodów rasowych Hitlera jest niesłychany”. Utrzymywanie, że przyczyną ludobójstw Hitlera jest rasizm, to odwracanie porządku rzeczy. Rasizm jako pseudonaukowa teoria był ideologicznym zwieńczeniem i efektem patologii elit i narodu. Rasizm był przykrywką dla nienawiści, żądzy władzy, żądzy niszczenia, nihilizmu, pato-archii, totalitaryzmu, patologicznie rozrośniętego nacjonalizmu i imperializmu zrodzonego z narodowego resentymentu. Z postępem lat – jak pisze celnie J.W.Borejsza – fuehrerem coraz bardziej rządziła nienawiść do ludzi – jednostek i narodów – bez względu na ich pochodzenie i narodowość. „Jest to pole badań o wiele bardziej dla psychologa niż historyka”. Rasizm zaś miał stanowić częściowo tworzone na bieżąco pseudonaukowe uzasadnienie post factum odbywającej się w Niemczech – jak to trafnie nazwał Hermann Rauschning – „rewolucji nihilizmu”. Cała historiografia III Rzeszy, antropologia, rasizm, naukowa religia kosmicznego lodu, prastarożytność aryjskiej rasy – to wszystko są mity. Nie twórzmy nowych mitów na miejsce starych, bo skutki intoksykacji zatrutymi mitami lubią przynosić nieoczekiwane skutki. Nadludzie, nadofiary, nad, nad, über, über, über…

Zachodni religioznawcy i socjologowie wprowadzają tu – by zrozumieć dziwne, irracjonalne przerysowania w żydowskiej historiografii – takie terminy jak: ideologia prześladowania („ideology of persecution”), ideologia męczeństwa („ideology of martyrdom”), mit prześladowania („Verfolgungsmythos”), ideologia pamięci i męczeństwa („ideology of remembrance and martyrdom”) będąca częścią strategii budowania grupowej wspólnoty („part of a strategy to build group solidarity”. Jednym z pojawiających się w literaturze naukowej terminów określających istotę owych agresywnych, skłaniających się ku mitologizacji tendencji historiograficznych nie dbających o prawdę historyczną i posuwających się nawet do oszczerstw wobec chrześcijaństwa i innych narodów – jest określenie „religia zastępcza” („Ersatzreligion“). Najczęściej w tej paranoicznej “historiografii”, w tej “religii męczeństwa” obsadzany jest w roli współpracownika Hitlera… naród polski.

Ideą Hitlera jest „wyższość niemieckiej krwi” definiowana zmiennie i lokalizowana pseudoantropologicznie w zależności od potrzeb. Pierwotnym był idol rasy wybranej, nadczłowiek (Ubermensch). Jego wynikiem było „pojęcie” podczłowiek (Untermensch) mętnie zarysowane i mieszczące w sobie – jak pisze J.Marczewski – Żyda, Rosjanina i ogólnie każdego Słowianina. Wgląd w psychologiczne podłoże tego typu osobników z kręgu niemieckich “elit” (psychopatia, socjopatia, mania wielkości i zawiść) daje znakomita i wyczerpująca biografia Himmlera autorstwa Petera Longericha („Himmler. Buchalter śmierci”).

Pseudowywody fuehrera, chorego mafioza miały jeden wspólny mianownik: wyższość Niemców (ergo: niższość wszystkich innych) i tylko jeden cel: p r a g m a t y z m, czyli opróżnianie drogi ekspansji owych najlepszych, najwyższych i najmądrzejszych.

Ekspansji w rytm werbli słownych wybijanych przez fabrykowaną historię, przez fabrykowane mity historyczne sycące urojone poczucie wielkości.

Śmierć każdego człowieka ma w sobie coś świętego. Można powiedzieć, iż jest świątynią dla pozostałych przy życiu. Nie czyńcie ze świątyni jaskini zbójców i handlarzy. Wśród narodów ziemi nie ma narodu wybranego.

Przypisy 

1) I. Pappé, Czystki etniczne w Palestynie,  tłum. Anna Sak, Książka i Prasa, Warszawa, 2017 (za: Czystki etniczne u progu powstania Izraela)

2) https://pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_w_Dajr_Jasin

Literatura

Rohrbacher, Angelika (2013), Die Dramatisierung des Kontaktes. Dissertation, Universität Wien.

Kłamstwo o “pokrewieństwie cywilizacyjnym” z Izraelem

Kłamstwo o pokrewieństwie cywilizacyjnym z Izraelem

Kategoria: Archiwum, Polecane, Polityka, Świat, Ważne

Autor: CzarnaLimuzyna , 4 listopada 2023 ekspedyt–klamstwo-o-pokrewienstwie-cywilizacyjnym-z-izraelem

„Dla Polaków śmierć to była kwestia biologiczna, naturalna, śmierć jak śmierć. A dla Żydów to była tragedia, dramatyczne doświadczenie, metafizyka, to było spotkanie z Najwyższym.” — Barbara Engelking

Dziś, parafrazując tę rasistowską wypowiedź, można dopisać: Dla Polaków i Palestyńczyków śmierć jak śmierć. A dla Żydów? Spotkanie z Najwyższym… czy może odwrotnie: z Najniższym?

Ludobójstwo, którego dokonuje Izrael w Palestynie, mordując niewinne dzieci jest relatywizowane za pomocą propagandy, której składową częścią jest twierdzenie o cywilizacyjnym pokrewieństwie pomiędzy cywilizacją zachodnią a Izraelem czyli cywilizacją żydowską. Padają nawet takie stwierdzenia jak: „należymy do tej samej cywilizacji”.

Sprawę należy rozpatrzyć w dwóch aspektach czasowych

  1. Okres do XX wieku, w którym cywilizację zachodnią wielu utożsamiało z cywilizacją chrześcijańską
  2. Okres od przełomu XX i XXI wieku w którym na zachodzie zaczęła dominować „cywilizacja śmierci”

W pierwszym okresie rozdźwięk pomiędzy cywilizacją żydowską a cywilizacją łacińską jest bezdyskusyjny. Różnica wynika z innych fundamentów cywilizacyjnych. Naszym fundamentem są: dobro zróżnicowane ze złem za pomocą etyki katolickiej, prawda poznawana za pomocą filozofii greckiej i jej narzędzi, sprawiedliwość osiągana za pomocą prawa rzymskiego. To wszystko razem stanowi  standardy w życiu zbiorowym, nie faworyzując żadnej z grup narodowościowych czy społecznych. U Żydów etyka sytuacyjna jest oparta na Talmudzie i zwyczaju stawiających Żyda ponad Goja nieustannie ćwiczonego batem antysemityzmu. Interesy żydowskie osiągane są kosztem wolności, majątku lub życia kogoś, kto nie jest Żydem lub nie przynależy do sojuszniczych grup wsparcia realizacji tychże interesów.

Nie ma syntez między cywilizacjami – i to jest trzecim prawem dziejowym – Feliks Koneczny

Etykę sytuacyjną stosowaną przez Żydów opartą na moralnym relatywizmie można zobrazować przykładem mentalności Kalego opisanej w powieści Sienkiewicza „W pustyni i w Puszczy”. Jeśli ktoś Kalemu zabrać krowy to jest zły uczynek. Dobry, to jak Kali zabrać komuś krowy. W kontekście Palestyny zwrócił na to uwagę ks. Isakowicz-Zaleski pisząc o kradzieży palestyńskiej ziemi dokonywanej przez Żydów.

Inaczej sprawa zaczyna się kształtować w czasach nam współczesnych, w których cywilizacja łacińska jest gwałtownie wypierana przez systemy skorelowane z interesami żydowskimi, ale nie tylko. Tworzący się podział grupuje po stronie zła nie tylko Żydów, bo część środowisk żydowskich opowiada się przeciw ludobójstwu Izraela, skupiając także jego sojuszników tworzących cywilizację śmierci. Cywilizacja śmierci oparta na ideologiach: neomarksistowskiej i globalistycznej tworzy nowy antyświat z wizją totalitarnego porządku. W tym sensie syjoniści z Izraela, czekający na swojego Mesjasza, stanowią jedność „cywilizacyjną” z satanistami z zachodu. Po stronie Dobra nic się nie zmieniło. Królem jest Jezus Chrystus.

Krzyż nie ma nic wspólnego z synagogą szatana

Hej, Zachodzie, mówię do ciebie! Czy chcesz znowu wojny między krzyżem a półksiężycem? /Prezydent Turcji, Erdogan/

Krzyż nie ma nic wspólnego ani z Izraelem, ani z USA, ani z sojuszem państw, które wspierają syjonistów. Ludobójstwo w Gazie jest wydarzeniem tej miary, wobec którego żaden porządny człowiek nie powinien przejść obojętnie. Nie jest to oczywiście równoznaczne z zaangażowaniem się politycznym, nie daj Boże militarnym po którejkolwiek ze stron przyszłej wojny pomiędzy syjonistami i ich sojusznikami a państwami arabskimi. Będąc jednak po stronie cywilizacji łacińskiej stajemy wbrew wszelkim degeneratom, którzy już zdążyli wiele razy usprawiedliwić i rozgrzeszyć różnych morderców. Wszyscy, którzy mordują premedytacją niewinne dzieci wliczając to w koszt realizacji swojej obłąkanej i zaborczej wizji, powinni spotkać się z potępieniem ze strony ludzi cywilizowanych.

i [znam] obelgę wyrządzoną przez tych, co samych siebie zowią Żydami,
a nie są nimi, lecz synagogą szatana / Ap 2,9/

Tagi:cywilizacja śmierci, cywilizacja łacińska vs cywilizacja zydowska, Gaza, ludobójstwo, synagoga szatana

O autorze: CzarnaLimuzyna Wpisy poważne i satyryczne

1 komentarz

CzarnaLimuzyna 4 listopada 2023

Jeżeli miałbym cokolwiek dopisać o Polsce, to w formie OSTRZEŻENIA przed przyjmowaniem pod nasz dach przesiedleńców, którzy są, w zależności od rodzaju prowadzonej operacji, albo narzędziem zniszczenia albo wprost, na dalszym etapie, kolonizatorami. Chodzi chronologicznie o: ukraińskich banderowców, a potem w zależności od realizowanego wariantu: islamistów lub syjonistów i rasistów z Bliskiego Wschodu.

Kalifornia zrezygnuje z psów policyjnych? Są rasistowskie… Bo 2/3 interwencji z ich udziałem dotyczy murzynów i Latynosów.

Kalifornia rezygnuje z psów policyjnych. Są rasistowskie… Bo 2/3 interwencji z ich udziałem dotyczy murzynów i Latynosów.

kalifornia-rezygnuje-z-psow-policyjnych-sa-rasistowskie

W Kalifornii pojawił się projekt ustawy, która zabroni policjantom wykorzystywać psy policyjne do pościgów za przestępcami. Jej autorzy twierdzą, że to rasizm.

Nowa ustawa, której projekt trafił do zgromadzenia stanowego, znacznie ograniczy uprawnienia policji w używaniu psów policyjnych, zwanych K9. Jeśli wejdzie w życie, to takie psy będą mogły szukać narkotyków czy ładunków wybuchowych czy brać udział w poszukiwaniach zaginionych osób lub ofiar klęsk żywiołowych. Nie będą mogły jednak ścigać uciekających przestępców i gryźć tych, którzy są agresywni. Nie będzie można również używać ich do kontroli tłumów podczas demonstracji i zamieszek.

Autor tej ustawy, członek Zgromadzenia Stanowego Corey Jackson, twierdzi, że powodem jej powstania jest to, że psy policyjne są… rasistowskie. Głównym powodem tego przekonania jest to, że 2/3 interwencji z ich udziałem dotyczy czarnoskórych lub Latynosów.

„Celem tej ustawy jest zatrzymanie głęboko rasistowskiej i szkodliwej praktyki, która jest filarem w amerykańskiej historii uprzedzeń rasowych i przemocy wobec czarnych Amerykanów i kolorowych” – powiedział. Rick Callender z lewicowej organizacji NAACP dodał, że używanie psów przez policję ma rasistowskie korzenie, bo niegdyś używano ich do polowania na zbiegłych niewolników.

Sami policjanci nie są zachwyceni tym pomysłem. „Ci oficerowie K9 są niezbędni dla bezpieczeństwa naszych ludzkich oficerów. Są niezbędni w przeszukaniach budynków i są niezbędni, by utrzymać bezpieczeństwo w naszych społecznościach, bo ludzie, których ścigają te psy, są brutalni” – stwierdził szeryf hrabstwa Fresno John Zanoni – „To są przestępcy, którzy popełnili poważne przestępstwa i ludzie, którzy nie słuchają poleceń funkcjonariuszy i często stawiają im opór. To obniży bezpieczeństwo oficerów policji i zwiększy prawdopodobieństwo, że będą musieli użyć siły”.

Jeden z policjantów – opiekunów K9 powiedział anonimowo, że te psy są bohaterami. „Wbiegają do miejsc i obezwładniają złych ludzi, którzy bardzo często mają broń” – zauważył – „Jeżeli zabroni się K9 wykonywać swoje obowiązki, to źli ludzie nie będą obezwładniani w kontrolowany sposób, a to może doprowadzić jedynie do tego, że więcej osób zostanie zastrzelona – zarówno policjantów, jak i podejrzanych”.

Źródło: Stefczyk.info na podst. Daily Mail Autor: WM

—————————–

mail: Psy nie wykazały czujności rewolucyjnej.

Murzyni – „politycy” z RPA wzywają swych wyborców do mordowania białych.

Murzyni – „politycy” z RPA wzywają do mordowania białych.

murzyni-z-rpa-wzywaja-do-mordowania-bialych

„Zabij Bura!”, skandował w sobotę polityk z RPA, Julius Malema.

Wtórował mu zgromadzony tłum skrajnie lewicowych [?? md] murzynów.

Murzyni z RPA znów wzywają do mordowania białych obywateli tego kraju, zwanych Burami. W sobotę 29 lipca br. miał miejsce wiec partyjny skrajnie lewicowego ugrupowania murzyńskiego o nazwie “Ruch Bojowników o Wolność Gospodarczą”. Szef partii, Julius Malema zaśpiewał kontrowersyjną, rasistowską pieśń pt. „Kill the boer”, wzywającą do mordowania białych farmerów.

Według portalu sundayworld.co.za, skandowanie przez Malemę „zabij bura” po zakończeniu przemówienia na wiecu partyjnym w sobotę „jest nielegalne”. To nie pierwszy przypadek, gdy Malema skanduje tę pieśń. Miał w związku z tym postawione zarzuty karne, jednak sądy podchodzą do niego wyjątkowo pobłażliwie.

-On łamie prawo. Ale wierzy, że może. Wygrał pierwszą rundę – skomentował sprawę burski prawnik Willie Spies.

Pieśń, spopularyzowana została przez innego, skrajnie lewicowego polityka murzyńskiego, Petera Mokabę.

Julius Malema był jednym z bliskich współpracowników prezydenta RPA w latach 2009-2018 Jacoba Zumy,  jednak politycy poróżnili się. Malema wzywał do nacjonalizacji kopalń, reformy rolnej i innych radykalnych posunięć, co nie podobało się umiarkowanym przywódcom Kongresu Narodowego (AKN) a nawet Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej (PPK). Ze względu na radykalizm i rasizm, został usunięty z AKN. Przeciwnicy tej decyzji wskazywali na fakt, że na czele komisji dyscyplinarnej stał Derek Hanekom, z pochodzenia Bur.

Po usunięciu go z partii założył własne, odrębne ugrupowanie o nazwie Ruch Bojowników o Wolność Gospodarczą. Partia ta, w wyborach parlamentarnych z 2014 roku zdobyła trzecie miejsce z wynikiem 6,35% poparcia. W 2019 roku uzyskała już 10,80%, co dało jej 44 mandaty w południowoafrykańskim parlamencie.

Poparcie dla skrajnie lewicowych, murzyńskich rasistów, cały czas rośnie.

================

mail:

Czy już publikują przepisy na pieczeń z Białego, lub potrawkę?

Rządy Zła i prymitywu w USA. Zaplanowane.

Gdzie się podziały kwiaty? – Paul Craig Roberts

Pamiętacie to? https://www.youtube.com/watch?v=7I0vkKy504U

Gdzie są te kwiaty?

W rynsztoku, tak jak cała reszta.

San Francisco, miasto które znałem jest zrujnowane.

Zamiast kwiatów jest brud.  Ulice są nim przepełnione.  Ekskrementy, igły, przestępczość. Ojcowie miasta, zbieranina białych liberałów i seksualnych zboczeńców, zalegalizowali rabunki dokonywane przez czarnych do wysokości 950 dolarów za jeden napad. Jest to forma reparacji. Właściciele sklepów, kierownicy i ochroniarze stoją bezradni, podczas gdy czarni plądrują sklepy.  Duża liczba sklepów w San Francisco została zamknięta, ponieważ są one traktowane przez czarnych jako centra darmowej dystrybucji. 

Grabież rozprzestrzeniła się teraz po zatoce, aż do Walnut Creek.  Kiedy byłem studentem na UC Berkeley, Walnut Creek było dzielnicą mieszkaniową dla wyższej klasy średniej.  Dziś, 90 szabrowników potrafi tam wpaść do sklepu i opróżnić go. [link1, link2]

W następnej kolejności będą okradać gości hotelowych pokój po pokoju. Pamiętam, jak w latach 80-tych zameldowałem się w eleganckim hotelu na plaży Copacabana w Rio de Janeiro. Zapytałem recepcjonistę, dlaczego w lobby hotelowym było 30 uzbrojonych strażników z karabinami maszynowymi. Odpowiedział, że w zeszłym tygodniu jakiś gang przejął hotel i okradał gości pokój po pokoju. To samo wydarzenie może mieć miejsce w którymś z naszych kurortów już w niedalekiej przyszłości. Demokraci już teraz pozwalają czarnym palić i plądrować dzielnice biznesowe w miastach kontrolowanych przez Demokratów. Wystarczy zapytać każdego mieszkańca Nowego Jorku, Chicago, Minneapolis, Seattle, Portland, Atlanty, jak wygląda życie w miastach demokratów.

Demokraci i inni głupcy, mówią, że to tylko proces dostosowawczy, okres przejściowy w którym kształtuje się wielokulturowość, pokonując rozmaite nierówności. A jednak liczba zabójstw białych przez czarnych wzrasta każdego dnia.

Wielokulturowość wymusiła prawne przywileje dla czarnych. Biały, który kradnie w sklepie, jest ścigany. Biały nie musi przekroczyć $950 wartości skradzionego towaru, zanim zostanie aresztowany.  

Wielokulturowość wymusiła odwrotną dyskryminację białych przy przyjmowaniu na uniwersytety, zatrudnianiu i awansowaniu. Biali tracą również prawo do samoobrony. Jeśli czarna osoba atakuje białą, jest to zwykła napaść, ale jeśli biała osoba stawia opór lub przeszkadza, gdy czarny atakuje innego białego, jest to rasizm i przestępstwo z nienawiści.

Te same zarzuty wysuwane są przeciwko białym policjantom, którzy próbują egzekwować prawo i chronić własność.

Wielokulturowość wymogła zniesienie standardów edukacyjnych zarówno w wymaganiach wstępnych, jak i w ocenach wyników. Wszystkie standardy zostały obniżone, nawet w przedmiotach STEM (biologia, chemia, technologia, inżynieria, matematyka). Przodujące w tych dziedzinach szkoły średnie, zostały zniszczone, ponieważ standardy były „wykluczające”. Dzisiaj szkoła STEM nie różni się niczym od jakiejkolwiek innej szkoły.

Wielokulturowość wymagała napisania na nowo amerykańskiej historii, aby wytłumaczyć słabe wyniki preferowanych mniejszości jako rezultat  rasizmu i dyskryminacji rasowej.

Wielokulturowość wymaga zniszczenia spójności społecznej. Nie ma już asymilacji. Jedność ustąpiła miejsca wieży Babel. Nie ma już narodu amerykańskiego.

Wieża Babel nie jest narodem. Stąd erozja suwerenności narodowej na rzecz podmiotów ponadnarodowych.

Wielokulturowość udowodniła, że jest siłą destrukcyjną. Nie wzbogaca kultury. Niszczy ją. Taki jest cel krytycznej teorii rasy, projektu 1619 New York Timesa, twierdzeń o niebiologicznej płci i kurczenia się języka angielskiego przez wokeizm (ograniczenia językowe wynikające z obawy przed  posądzeniem o uprzedzenia rasowe lub dyskryminację). Tracimy nawet zdolność do wyrażania siebie.

Nie ma już wartości amerykańskich. Zarówno uniwersytety, jak i media, instytucje całkowicie zależne od wolności słowa i otwartej debaty, nie wierzą już w żadne z nich. Uniwersytety i media zdegenerowały się do roli organów propagandowych narzucających oficjalne narracje, jak w stalinowskiej Rosji i nazistowskich Niemczech.

W ciągu mojego życia obserwowałem powolne, ale stałe niszczenie Stanów Zjednoczonych. Mój kraj nigdy nie był doskonały, ale miał Konstytucję, która chroniła wolność obywatelską i miał ludność z kręgosłupem moralnym.  Gdzie to dzisiaj jest?

Paul Craig Roberts

Źródło: PaulCraigRoberts.org (December 7, 2021) – „Where Have All the Flowers Gone?” Tłum. Sławomir Soja


 

KOMENTARZ BIBUŁY: Tak, destrukcja Ameryki jest procesem trwającym od kilkudziesięciu lat, może trwa od początku powstania tego antykatolickiego eksperymentu jakim są Stany Zjednoczone, a może nawet ten gnilny proces został wbudowany w same podwalinach tego systemu.

Powyższy opis dr. Robertsa nie wnosi jednak wiele, poza przypomnieniem bolączek Kalifornii oraz całej upadającej krainy. Ponadto, jakby nie chce zauważyć, że powoływanie się z sentymentem na hipissowiskie „złote lata” różnych dzieci-kwiatów – jak w podanym nostalgicznym linku na wstępie – jest brakiem dystansu, gdyż to właśnie te rewolucyjne ruchy były prekursorami zjawisk doświadczanych dzisiaj, a ukształtowani wtenczas młodzi ludzie zasiadają dziś w rządach, parlamentach, agencjach.

Zamiast utyskiwać – bo niemal każdy może napisać całą litanię wszechobecnego zła, choć jeden barwniej, a inny mniej – lepiej byłoby się zastanowić nad przyczynami oraz nad sprawcami.

A realnymi sprawcami tej destabilizacji nie są jacyś „Demokraci” czy „Republikanie”, jacyś medialni celebryci czy nawet znani bilionerzy, bo głęboka władza jest, właśnie – głębiej. A im głębiej będziemy sięgali, tym dostrzeżemy, że przeróżne „teorie konspiracji”, włącznie z wyśmiewanymi Prokotołami Mędrców, mają uzasadnienie i pokrycie w rzeczywistości. Przyjrzyjmy się kto, jakie grupy etniczne kontrolują finanse, rynek medialny, rozrywkę i setki innych aspektów życia. Kontrolują, wpływają, zmieniają – według własnych wzorów, kodów moralnych, całkowicie przeciwnych „amerykańskiemu kręgosłupowi”.

Wracając jednak do dzisiejszych Stanów Zjednoczonych. Oto kilka filmików co mogą zrobić wspólne rządy Demokratów i Republikanów, od początku krasomówczo walczących „o dobro obywateli”, lecz w sumie będących na służbie sił wyższych. Takich przykładów można mnożyć, gdyż nie ma dzisiaj większego amerykańskiego miasta bez takich klimatów – wszystko jest zniszczone, bądź w procesie ruiny. Może zresztą i o to chodzi – o zniszczenie wszystkiego, a na ruinach zbudowanie Nowego Wspaniałego Świata, jak w hippisowskich i sowieckich piosenkach.

[W oryginale parę filmików. STRASZNE. Nie umieszczam, też dlatego, że się umieszczania (jeszcze??) nie nauczyłem. Ale – brzydzę się tym. Mirosław Dakowski]

Ulice Filadelfii, największego miasta Pennsylvani – zarejestrowane w sierpniu 2021 r

Gdyby ktoś pytał się dlaczego takie dziwne zachowania tych ludzi-zombie, to wyjaśniamy, że jest to efekt narkotyku o nazwie fentanyl, bądź jeszcze groźniejszych mieszanek. Fentanyl należy do grupy opioidów, a ze swą mocą (100x silniejszy od morfiny) zabiera życie co najmniej 100 tysięcy Amerykanów rocznie.
Oczywiście oficjalna „walka z narkobiznesem” trwa od kilkudziesięciu lat i jej skutkiem jest właśnie wzrost spożycia/użycia narkotyków i takie obrazy, jak w Filadelfii. Ci co dzielnie „walczą z narkotykami” wcale nie chcą zwalczyć i zlikwidować problemu, bo co te różne agencje federalne (jak DEA) robiłyby – sadziły drzewka, rozdawały cukierki, przeprowadzały staruszki przez ulice? Oni są po to aby „walczyć”. I walczą – jak widać na zdjęciach.
Według oficjeli z DEA fentanyl napływa głównie z Meksyku, a południowa granica jest… niemal otwarta: w ciągu roku napłynęło przez nią 2 miliony nielegalnych imigrantów. Co ze sobą przynieśli? Ale agencje „walczą” i „walczą” tworząc teatr na lotniskach, gdzie normalnym ludziom sprawdzają buty, paski i laptopy, a nawet zaglądają do d…, natomiast z Meksyku płynie fala narkotyków większa niż kiedykolwiek.

I O TO CHODZI, bo „walka” polega na kontroli przepływu, nie odcięciu, nie zlikwidowaniu, ale KONTROLI.
Zaś władze takiego Nowego Jorku poszły już nieco dalej: właśnie wprowadziły oficjalne „centra dystrybucji narkotyków”. Poważnie: każdy ćpun może sobie w czystych i komfortowych warunkach,  legalnie wstrzyknąć co chce. Tak działa machina „pomocy” narkomanom i „walka z narkotykami”. Oczywiście cała rzesza „ekspertów” i medyków przyklasnęła temu „humanitarnemu” projektowi, bo przecież trzeba pomagać bliźniemu w potrzebie.

Ulice Filadelfii – zarejestrowane we wrześniu 2021 r. [w oryg.]

Kyle Rittenhouse: Tryumf Prawdy

Sprawa Kyle’a Rittenhouse’a całkowicie obnażyła spustoszenie i ohydę neo-bolszewickiej machiny propagandowej, mającej na usługach całe medialne armie i szczyty rządowej administracji. Wraz z uniewinnionym 18-latkiem ze szczęścia płacze cała Ameryka, której przywrócono wiarę w to, że w tym parszywym, pełnym lewackich kłamstw świecie istnieje jeszcze elementarna, ludzka sprawiedliwość.

25 sierpnia 2020 na ulice miasta Kenosha w Wisconsin wyległy setki bandziorów spod znaku BLM i Antify. Zachęceni przyzwoleniem demokratycznych polityków, tak jak w poprzednich miesiącach, napadali na ludzi, rabowali i palili sklepy, samochody, infrastrukturę miejską i wszystko co wpadło im w łapy. Trasę pochodu wyznaczały łuny pożarów; całość wyglądała jakby przez miasto przeszedł ogromny, ognisty smok.

Na wieść, że upiorny korowód zmierza w kierunku miejsca zamieszkania jego ojca, 17-letni wówczas Kyle nie wahał się poprosić matki, żeby podwiozła go w miejsce, gdzie organizowały się oddziały samoobrony. Na policję nie było co liczyć; funkcjonariusze nie śmieli bowiem zakłócać „słusznych i usprawiedliwionych protestów”.

Zaopatrzony w karabin AR-15, wraz innymi wyczekiwał nadejścia czerwono-czarnej, zamaskowanej hałastry. I ta nadeszła, biorąc na celownik młodo wyglądającego nastolatka. Jeden z agresorów, Joseph Rosenbaum – gwałciciel dzieci, który spędził w więzieniu 14 lat, a w tym dniu został zwolniony ze szpitala psychiatrycznego – groził Kyle’owi śmiercią, a następnie zaczął go ścigać. Chłopak uciekał, lecz napastnik okazał się szybszy. Dopiero kiedy chciał wyrwać mu broń z ręki, Kyle wypalił, zabijając Rosenbauma na miejscu.

To podziałało na rozjuszoną tłuszczę jak płachta na byka. Momentalnie rzucili się w pogoń za wciąż uciekającym chłopakiem i tylko fakt, iż przed chwilą widzieli w działaniu jego AR-15 trzymał ich na dystans. Wszystko zmieniło się jednak, gdy trafiony w głowę Rittenhouse się potknął.

Wykorzystując sytuację, jeden z bandziorów skoczył mu na głowę, a drugi zaatakował deskorolką. Za nimi biegli już kolejni, pragnący zakatować leżącego na ziemi chłopaka. Mając świadomość, że jest to sprawa życia lub śmierci, Rittenhouse ponownie wystrzelił, trafiając w klatkę piersiową skateboardera – Anthony’ego Hubera. Chłopak nie zdążył jeszcze wstać, gdy stanął nad nim kolejny antifiarz, Gaige Grosskreutz, trzymający w ręku pistolet. I tym razem Rittenhouse był szybszy; wystrzelona kula rozerwała ramię napastnika na strzępy.

Po tym nikt nie chciał go już atakować. Kyle natomiast wstał, złożył broń na asfalcie i z podniesionymi rękoma oddał się w ręce policji, która akurat w tym momencie przybyła na miejsce zdarzenia. Ocalenie życia zawdzięczał wyłącznie swojemu opanowaniu, celnemu oku i zdecydowanej reakcji.

Czym jest Prawda?

Dokładnie taki przebieg zdarzenia potwierdził sąd, oczyszczając Rittenhousa z wszystkich zarzutów, na które składały się m.in. oskarżenie o zabójstwo dwóch osób i poważne zranienie trzeciej. Każdy, kto uczciwie prześledził zamieszczone w mediach społecznościowych nagrania, nie ma wątpliwości, że chłopak działał w samoobronie. Ale siły, które w zeszłym roku niemal doprowadziły do kolejnej wojny domowej, w najgłębszej pogardzie mają prawdę, uczciwość i elementarną przyzwoitość.

W lewackich łże-mediach sprawa od początku przedstawiana była jako rasistowski atak „białego suprematysty”, który za pomocą nielegalnie zdobytej broni, z zimną krwią zabił bogu ducha winnych manifestantów. Skazanie Rittenhouse’a, podobnie jak kilka miesięcy temu Dereka Chauvina, miało stać się symbolem upadku „białej”, „faszystowskiej”, „patriarchalnej”, ale przede wszystkim – uzbrojonej Ameryki. Słowa o „białym suprematyście” padły nawet z ust prezydenta Joe Bidena, a śledztwo przez cały czas znajdowało się pod presją aktywistów z ruchu Black Lives Matter. W tej sprawie miał zapaść tylko jeden wyrok. Na szczęście, transmitowany na żywo proces zadał kłam tej całej, skrupulatnie usnutej narracji.

17-letni chłopak wcale nie – jak relacjonował na początku CNN – „pojechał do innego stanu, specjalnie żeby wziąć udział w strzelaninie”. Owszem, Rittenouse przybył do Wisconsin ze stanu Chicago, ale między jego domem, a miejscem zdarzenia było… 30 kilometrów, czyli odległość, którą niejeden pokonuje codziennie do pracy. Chłopak posługiwał się bronią w sposób całkowicie legalny. Jak przyznała z resztą sama strona oskarżycielska, karabin AR-15 nie jest bronią krótkolufową, której posiadania zabrania nieletnim prawo Wisconsin. Po usłyszeniu tej opinii, sędzia momentalnie odrzucił oskarżenie o popełnienie wykroczenia.

Chcąc udowodnić celowe zabójstwo Josepha Rosenbauma, zastępca prokuratora okręgowego Thomas Binger przekonywał, że w momencie oddawania strzału Rittenhause znajdował się zbyt daleko od ofiary. Stanowiłoby to przekroczenia prawa do działania w obronie koniecznej. Zaprezentowany na sali sądowej film pokazywał jednak co innego. Podczas samej prezentacji Binger popełnił nawet freudowską pomyłkę stwierdzając: „widzimy jak blisko…eee, to znaczy jak daleko ofiara znajduje się od oskarżonego”.

Nie udało się także – wbrew opiniom wielu „ekspertów” – znaleźć podłoża rasistowskiego całej sprawy. Co więcej, wszystkie poszkodowane w wydarzeniach osoby były białe. W rasistowski i stereotypowy sposób media potraktowały natomiast ławę przysięgłych. Fakt, iż w jej składzie znajdowała się tylko jedna czarnoskóra osoba miał dowodzić „ustawienia procesu”, z założonym z góry werdyktem. Bezrefleksyjne oskarżenia padały równocześnie z toczącym się procesem.

Fiaskiem okazały się także próby oskarżenia o celowe okaleczenie Grosskreutza. Podczas przesłuchania sam poszkodowany przyznał, że Rittenhause wystrzelił dopiero w momencie, gdy ten wymierzył w niego swój pistolet. Zachowanie oskarżycieli, trzymających po tych słowach twarze w dłoniach, mówiło samo za siebie.

Ławie przysięgłych nie pozostało nic innego jak uniewinnić 18-latka. Każde kolejne „not guilty”, odczytywane podczas prezentacji werdyktu brzmiało jak jakaś cudowna litania, która swoją harmonią wlewa nadzieję w serca ogarnięte chaotyczną kakofonią. Popłakał się Kyle, popłakała jego matka, a wraz z nimi ta część Ameryki, która jeszcze wierzyła w elementarną sprawiedliwość.

To nie koniec

Myli się kto myśli, że tak druzgocąca porażka zniechęci lewacki przemysł pogardy. Komentując wyrok prezydent Biden zdawał się zaniepokojony werdyktem, lecz podkreślił, że „prawo działa” i trzeba je szanować. Usłużne media ośmieliły się „z całym szacunkiem nie zgodzić”, twierdząc, że wyrok tylko pokazuje rzekomą patologizację systemu sądowniczego. Jako przykład tej „degrengolady” przedstawiono – wspomnianą już – zbyt małą liczbę osób czarnoskórych wśród ławników, oraz… żart z azjatyckiego jedzenia, opowiedziany przez sędziego.

Demokraci nie dość, że nie przyjęli werdyktu, to w potępieńczym szale zaczęli pleść androny. Sean Patrick Maloney, kongresmen z Nowego Jorku, stwierdził, że: „To obrzydliwe i niepokojące, że ktoś może przynieść naładowany karabin na pokojowy protest przeciwko niesprawiedliwemu zabójstwu Jakoba Blake’a, nieuzbrojonego czarnego mężczyzny”. Problem w tym, że Jakob Blake w momencie oddawania strzałów przez oficera policji sięgał po nóż (jak sam zeznał), a został zatrzymany w związku z przemocą domową i napaścią seksualną. Na dodatek, postrzelony mężczyzna cały czas żyje!

Fakty nie mają jednak dla nich żadnego znaczenia. Tak jak nie przeszkadzały wychodzić na ulice bandytom w Kenosha, tak dzisiaj nie przeszkadzają protestować wobec wyroku sądu w Los Angeles, Nowym Jorku i Chicago. „Zatrzymać białą supremację”, „Kyle znów zabije” – skandowali manifestanci, przekonujący, że „cały system musi upaść”. I dokładnie dlatego wzywa się do obcinania środków na policję („defund police!”) i rozbrajania Amerykanów.

Tym razem system stanął po stronie Prawdy. Ale czy to wystarczy?

Piotr Relich