Nowa Msza: Zastąpienia Offertorium przez rabiniczną modlitewkę z Talmudu.

Nowa Msza: Zastąpienia Offertorium przez rabiniczną modlitewkę z Talmudu.

Akcent talmudyczny – prawdziwa historia zastąpienia Offertorium

Craig Heimbichner Zawsze Wierni nr 1/2023 (224)

Istnieje bardzo wiele artykułów poświęconych kontrowersyjnym zmianom w liturgii Mszy, niewiele też można dodać do przenikliwej Krótkiej analizy krytycznej podpisanej przez kard. Ottavianiego [i kard. Bacciego] oraz obszernego studium z trzeciego tomu Rewolucji liturgicznej Michaela Daviesa. Nawet kard. Ratzinger przyznaje otwarcie, że reforma liturgiczna okazała się katastrofą. Dla prawdziwych katolików oczywiste jest, że w okresie posoborowym wierni znaleźli się w bagnie nacechowanym porzucaniem praktyk religijnych, powszechnym niedowiarstwem, niemoralnością, zanikiem szacunku dla sacrum, indyferentyzmem oraz przeniewierstwem. Widzieli, jak ich niegdyś ortodoksyjni przywódcy miotają się w ruchomych piaskach dwuznaczności.

Choć ten powszechny kryzys nie może być przypisywany wyłącznie zmianom w liturgii Mszy, istnieje pomiędzy nimi ważny związek, wciąż pozostaje bowiem aktualna ważna zasada lex orandi lex credendi. Często przeoczana była natomiast jedna z najbardziej subtelnych i zarazem bluźnierczych zmian. Mówiono nam, że offertorium zostało zastąpione „żydowskim błogosławieństwem stołu” – co już samo w sobie uznane zostać powinno za niestosowne.

Prawda wygląda jednak znacznie gorzej, gdyż offertorium zastąpione zostało modlitwą nie mającą związku z praktykami starotestamentowych Żydów, ale ułożoną przez odrzucających Chrystusa rabinów, którzy w pełni utożsamiali się z żądającym śmierci Zbawiciela Sanhedrynem. Szokująca prawda wygląda tak, że w nowej Mszy offertorium zastąpione zostało modlitwą pochodzącą ze stanowiącego klasyczny przykład „literatury nienawiści” Talmudu, atakującą Chrystusa Pana z bezprecedensową i niezrównaną gwałtownością oraz przewrotnością1.

Świętokradztwo to pozostało przez wiernych niezauważone i zasługuje na ujawnienie, jako jeszcze jeden powód, aby głośno domagać się przywrócenia liturgii, która uwielbia, a nie znieważa Tego, który ustanowił Mszę i odprawił ją jako pierwszy.

Offertorium było od dawna obiektem ataków wrogów Chrystusa i Jego Kościoła, jako że jednoznacznie wyraża ono przebłagalny aspekt Ofiary Zbawiciela, która odnawiana jest w sposób bezkrwawy na ołtarzach. Jak ostrzegał w swej encyklice Mediator Dei Pius XII, niektóre z prób przywrócenia dawnych tradycji były w istocie bezczelnymi oszustwami. Najjaskrawszym tego przykładem jest rzekome wskrzeszenie „żydowskiego błogosławieństwa stołu” z okresu pierwszych żydowskich konwertytów na chrześcijaństwo i zastąpienie nim tradycyjnego offertorium. Każe się nam wierzyć, że owo usunięcie offertorium oznacza powrót do wiary i liturgii Kościoła wczesnochrześcijańskiego, poza tym zaś przypomina nam o naszych żydowskich korzeniach.

Wszystkie te argumenty i wyjaśnienia są jedynie kłamstwami, a ich przewrotnej natury dowodzi fakt, iż przy ich pomocy udało się dokonać tego, co nie powiodło się Lutrowi – usunięcia z liturgii Mszy znienawidzonego przez niego offertorium. Po pierwsze, offertorium nie zostało zastąpione żydowskim błogosławieństwem stołu, ale – jak pokażemy dalej – rabinicznym błogosławieństwem zaczerpniętym z Talmudu.

Po drugie, Talmud nie został napisany za życia Chrystusa ani Jego apostołów – tak więc zawarte w nim modlitwy odzwierciedlać mogą jedynie tradycje pierwszych wrogów Kościoła.

W istocie Talmud powstał w Babilonie po odrzuceniu Mesjasza przez rabinów – i napisany został przez ludzi całkowicie zgadzających się z Jego odrzuceniem. Po trzecie, błogosławieństwo talmudyczne stanowi część obszerniejszego zbioru „błogosławieństw”, obejmujących również złorzeczenia pod adresem chrześcijan. Po czwarte, to, co obecnie znamy jako judaizm – skodyfikowana w Talmudzie rabiniczna mieszanina bluźnierstw i pogaństwa – nie ma żadnego związku z wiarą Starego Testamentu, jako że unieważnia jego nakazy (Mt 15, 1–9). Po piąte, zapożyczanie jakiejkolwiek modlitwy z Talmudu traktować należy jako zdradę Chrystusa, gdyż Talmud – palony z nakazu szeregu przenikliwych papieży – zawiera najpotworniejsze bluźnierstwa przeciwko Chrystusowi oraz Jego Matce, z których kilka przytoczymy w dalszej części.

Przed uzasadnieniem tych twierdzeń warto przypomnieć, że ojcowie II Soboru Watykańskiego zostali ostrzeżeni, iż ukryte siły judaizmu i masonerii zamierzają przeprowadzić podczas Soboru „zamach stanu” pod pretekstem „braterskiego pojednania” i „budowania mostów”.

Mam tu na myśli obszerną i dobrze udokumentowaną książkę The Plot Against the Church, opublikowaną pod pseudonimem Maurice Pinay. Jednym z jej autorów był ks. Saenz y Arriaga, obłożony później ekskomuniką za ujawnienie noszenia przez Pawła VI tzw. efodu Kajfasza – emblematu zawierającego liczne symbole masońskie i rabiniczne.

Powinno się również przypomnieć, że wolnomularzem był główny architekt nowej Mszy, abp Annibale Bugnini. Rewizja przeprowadzona w siedzibie włoskiej loży w roku 1976 doprowadziła do ujawnienia listy wysoko postawionych prałatów watykańskich, ich dat przyjęcia do masonerii, a nawet pseudonimów. Bugnini został przyjęty do masonerii 23 kwietnia 1963 r. i występował pod pseudonimem Buan2.

Począwszy od Klemensa XII (1738) liczni papieże potępiali oficjalnie wolnomularstwo – i nie bez powodu. Na jego wywrotowe cele wskazywały nie tylko makabryczne przysięgi ślepego posłuszeństwa przełożonym, za których złamanie groziła śmierć – czego przykładem może być znana sprawa Williama Morgana3 – ale również obrzędy przyjęcia do wyższych stopni, jak np. Rycerza Kadosh4, w trakcie którego kandydat przebija głowy zwieńczone koroną oraz tiarą papieską, co stanowi symboliczny atak na państwo i Kościół (obecnie w obrządku szkockim jest to stopień 30.)5. Ponadto przysięga stopnia mistrza Rytu Królewskiego Sklepienia zawiera słowa „dla dobra masonerii w ogólności, w szczególności jednak narodu żydowskiego6.

Tak więc masoneria – jako instytucja – jest wyraźnie zobowiązana do walki z Kościołem i państwem chrześcijańskim oraz do służby interesom judaizmu wyrażonym w Talmudzie. Z powodów tych papieże dostrzegali zagrożenie, jakie stanowi owe wywrotowe tajne stowarzyszenie – i potępiali je w najsurowszych słowach7.

Niemniej jednak masoneria usiłowała zniszczyć Kościół od wewnątrz, zgodnie z planami ujawnionymi w roku 1884 przez msgr. Dillona i opublikowanymi rok później własnym kosztem przez Leona XIII – po tym jak ogłosił on encyklikę Humanum genus, najobszerniejsze papieskie potępienie wolnomularstwa8. Jednym z późniejszych zwycięstw masonerii w walce z Kościołem było zniszczenie liturgii, przeprowadzone – jak widzieliśmy – przez jednego z jej członków. Znamiona tej zdrady widoczne są dla wszystkich, którzy mają oczy oraz zachowali sensus catholicus – i nie ma potrzeby wymieniać ich tutaj. Należy jednak przypomnieć tło owego antychrześcijańskiego spisku, aby Czytelnik mógł zrozumieć w pełni znaczenie bluźnierczego zastąpienia offertorium niemal dosłownym cytatem z pism ludzi, którym – jak to wyrażają cytowane wcześniej słowa przysięgi mistrza Rytu Królewskiego Sklepienia – masoneria zobowiązana jest służyć.

Zgodnie ze współczesnym mitem „żydowskie błogosławieństwo stołu” ma swe źródło w kulcie z czasów Ezdrasza. Na kartach Pisma św. go jednak nie znajdujemy. Jakie jest więc jego pochodzenie? Wydana w latach 1901–1906 dwunastotomowa The Jewish Encyclopedia9 mówi nam, w artykule poświęconym błogosławieństwom, iż pochodzenie żydowskich „błogosławieństw” jest „tradycją rabiniczną” opartą na Talmudzie – księga Berakoth 33a. Talmud powinien jednak zostać odrzucony jako źródło historyczne – podobnie jak powinno się odrzucić zawarte w nim twierdzenia, iż Najświętsza Maryja Panna była „nierządnicą” (Sanhedrin 106a), że Adam utrzymywał stosunki seksualne ze wszystkimi zwierzętami w Edenie (Yebamoth 63a), że Jezus „nauczył się sztuk czarnoksięskich w Egipcie” (Shabbos 104b) czy też, że znajduje się On obecnie w piekle w jeziorze „wrzących ekskrementów” (Gittin 57a).

Trzeba zaznaczyć, że wspomniane wyżej ustępy oraz wiele innych, których autentyczność rabini przez długi czas negowali, pojawiły się w najnowszym i najbardziej autorytatywnym przekładzie Talmudu autorstwa Adina Steinsaltza. On sam w następujący sposób komentuje wcześniejsze okrojone i ocenzurowane wersje:

We wszystkich miejscach, w których Talmud czynił uwłaczające uwagi pod adresem Jezusa lub chrześcijaństwa w ogólności, komentarze były całkowicie wykreślane, a imię Chrystusa starannie usuwane […]10.

W swym dziele The Essential Talmud Steinsaltz poświadcza autorytet, jakim cieszy się Talmud Babiloński:

Do nowego ośrodka [Babilonu – przyp. tłum.] ściągnęli niebawem uczeni z całego kraju, przyciągając tysiące żądnych wiedzy uczniów11.

To, co Chrystus potępiał jako „tradycje starszych” (Mk 7, 1–13), rabbi Steinsaltz nazywa „prawem ustnym”, stwierdzając, że:

praca nad gromadzeniem i kodyfikowaniem niezwykle obszernego prawa ustnego trwała przez kilka pokoleń […]12.

Owo prawo ustne zostało ostatecznie spisane jako Talmud, którego najważniejszą i najbardziej autorytatywną wersję stanowi Talmud Babiloński. Relacjonując jego stopniowy rozwój, Steinsaltz zauważa, że:

ludźmi w oczywisty sposób najlepiej przygotowanymi do wyjaśniania rozmaitych zawiłości byli przełożeni wielkich akademii babilońskich z Sury i Pumbedity13.

Cieszyli się oni wielkim autorytetem – i konsekwentnie znaczenia nabrał także Talmud, stając się – na miejsce Starego Testamentu – główną księga judaizmu. „Historycznie rzecz biorąc – pisze Steinsaltz – Talmud jest głównym filarem kultury żydowskiej”14 – zwróćmy uwagę: Talmud, a nie Stary Testament. Ze spisanych talmudycznych tradycji ustnych, które Chrystus potępiał jako szczególne znamię faryzeuszy i uczonych w Piśmie, narodziło się to, co znamy obecnie pod nazwą judaizmu. I to właśnie z tej fałszywej religii, opartej na odrzuceniu Mesjasza, zaczerpnięto modlitwę, która zastąpiła tradycyjne offertorium.

Ktoś mógłby na to odpowiedzieć, że judaizm nie jest odrębną religią, ale jedynie wcześniejszą „fazą” przymierza nazywanego obecnie chrześcijaństwem15, a jego modlitwy skierowane są ostatecznie do tego samego Boga. Odpowiadając na tę całkowicie fałszywą charakterystykę – mylącą wiarę starożytnych Izraelitów z wymysłami faryzeuszy, silnie zakorzenionymi już w czasach Chrystusa – zacytuję powszechnie lekceważonego dziś doktora Kościoła. Święty Jan Chryzostom odpowiada rzeczowo:

Oczywiście, oni stanowczo stwierdzą, że wielbią Boga. Daleko im do tego, by tak mówić! Żaden żyd nie wielbi Boga. Kto tak mówi? Syn Boży. Gdybyście bowiem znali Ojca mego – powiada On – znalibyście także mnie. Jednak nie znacie mnie i Ojca mego. Jakież bardziej godne wiary świadectwo miałbym przytoczyć?16

Prawdziwym źródłem tzw. żydowskiego błogosławieństwa stołu jest wedle wszelkich dostępnych dowodów sam Talmud, ponieważ wobec braku jakiegokolwiek innego świadectwa nie można przypisywać pochodzenia starotestamentowego praktykom tych, którzy arbitralnie wymyślili tak wiele kontrowersyjnych tradycji, że zostali z tego powodu przy kilku okazjach surowo skarceni przez Chrystusa (Mk 7, 1–13; Mt 15, 1–9; Mt 23, 25–26). W wyjaśnieniu historii „błogosławieństw” przez The Jewish Encyclopedia czytamy, że:

z biegiem czasu wszystkie te błogosławieństwa przybrały ustaloną formę, i wedle r. Raba powinny być traktowane jako oficjalne (Ber. 40b); każde błogosławieństwo powinno zawierać imię Boże, a wedle rabbiego Johanna zawierać musi też odniesienie do Jego władzy królewskiej17.

Innymi słowy, to Talmud oraz jego rabiniczni autorzy narzucili formę błogosławieństwa, która została później bezczelnie wstawiona przez komisję Bugniniego do nowej Mszy.

W trakcie II Soboru Watykańskiego pojawiły się liczne głosy postulujące „pojednanie z judaizmem”. Stopniowo dokonywał się proces jego „dowartościowywania”, czego ukoronowaniem było przyjęcie deklaracji Nostra aetate, uwalniającej żydów od winy za śmierć Chrystusa18. Smagany biczem Holokaustu Kościół starał się na wszelkie sposoby dowieść swej sympatii dla Synagogi.

Niestety Paweł VI nie usłuchał napomnienia św. Jana Chryzostoma:

Skoro są tacy, którzy uważają synagogę za miejsce czcigodne, trzeba, abym im powiedział kilka słów. Dlaczego szanujecie miejsce, którym powinno się pogardzać, nienawidzić i od którego należy się trzymać z daleka? «Złożone jest tam Prawo i księgi proroctw» – odpowiadają. No i co z tego? Czyżby miejsce, w którym znajdują się takie księgi, stawało się miejscem świętym? Absolutnie nie! Z tego powodu tym bardziej nienawidzę synagogi i odwracam się od niej, ponieważ [żydzi], mając proroków, nie wierzą w nich, komentują Pismo, ale nie przyjmują jego świadectwa19.

Jednak owo napomnienie doktora Kościoła jest nie tylko ignorowane, można wręcz powiedzieć, że stało się powodem papieskich przeprosin wygłoszonych w synagodze rzymskiej 13 kwietnia 198620.

O genezie modlitw zastępujących obecnie offertorium dowiedzieć się możemy z The Jewish Encyclopedia, która wymienia listę

błogosławieństw przepisanych przez Talmud i przyjętych w liturgii, a z których każde rozpoczyna się od formuły: «Błogosławiony jesteś, o Panie, nasz Boże, Królu wszechświata!»21.

Choć słowa te odnoszą się do liturgii judaizmu, jak na ironię talmudyczne błogosławieństwo powtarzane jest obecnie niemal dosłownie w nowej Mszy. Jednak jeszcze większym paradoksem jest fakt, że wersja łacińska bliższa jest Talmudowi niż tłumaczenie dokonane przez ICEL, brzmi bowiem: „Benedictus es, Domine, Deus universi”, co w dosłownym tłumaczeniu znaczy „Błogosławiony jesteś, Panie, Boże wszechświata”, podczas gdy powszechnie spotykane tłumaczenie na angielski ma postać: „Blessed are You, Lord, God of all creation” (Błogosławiony jesteś, Panie, Boże wszelkiego stworzenia). Różnica jest niewielka, jednak wersja łacińska dokładniej odpowiada tekstowi talmudycznemu. Tak więc ci, którzy pragnęliby „oczyścić” nową Mszę poprzez rygorystyczne trzymanie się wersji łacińskiej, domagaliby się w istocie ściślejszego podobieństwa modlitwy do błogosławieństwa talmudycznego.

Czytając Talmud oraz The Jewish Encyclopedia, staje się oczywiste, że formuła ta rozciąga się na wszystkie błogosławieństwa, a nie jedynie na błogosławieństwo stołu. Jak stwierdza wspomniana encyklopedia:

W II wieku forma i liczba ich były już ustalone, gdyż r. Meir pisze, iż każdy ma obowiązek odmawiania codziennie stu błogosławieństw22.

Należało do nich m.in. „błogosławieństwo” po wypróżnieniu się23, czy też podziękowanie, iż Bóg nie stworzył odmawiającego gojem.

Zasadnicza struktura zachowana została ostatecznie w osiemnastu błogosławieństwach. Rabbi Steinsaltz pisze:

Wielka Rada […] postanowiła ułożyć standardową modlitwę wyrażającą pragnienia i życzenia całego ludu. Stworzono osiemnaście błogosławieństw, z których każde odnosiło się pokrótce do jednej rzeczy. Modlitwa ta, która w zasadniczej części przetrwała do czasów obecnych i stanowi podstawę liturgii synagogi, zawiera trzy błogosławieństwa wstępne, trzy końcowe oraz dwanaście zawierających różne prośby i błagania24.

Na szczególną uwagę zasługuje jednak fakt, że odmawiane codziennie przez wyznawców judaizmu „błogosławieństwa” zawierają złorzeczenie pod adresem chrześcijan. Jak pisze prof. Izrael Shahak z Uniwersytetu Hebrajskiego:

W najważniejszej części modlitwy na dni powszednie – czyli w «osiemnastu błogosławieństwach» – znajduje się specjalne przekleństwo, wymierzone początkowo przeciwko chrześcijanom, żydom, którzy się przechrzcili, i innym heretykom żydowskim: «I odbierz odszczepieńcom nadzieję, a wszystkich chrześcijan zgładź natychmiast»25.

Steinsaltz komentuje to następująco:

Jedna ze zmian wprowadzonych do kultu wkrótce po zburzeniu [Drugiej Świątyni] nie była jednak związana z samą Świątynią, ale z problemem sekt heretyckich, gnostyckich i chrześcijańskich. […] Sprawy przybrały taki obrót, że mędrcy Sanhedrynu w Yavneh postanowili dodać do Shemoneh Esreh dodatkowe błogosławieństwo (będące w istocie przekleństwem) w odniesieniu do heretyków26.

Jak widzimy, formuła z nowej Mszy używana była nie tylko przy posiłkach i w wychodkach, ale również – co przyznaje niechętnie Steinsaltz – do złorzeczenia chrześcijanom.

Taka jest właśnie budząca słuszną odrazę geneza modlitwy, która w nowej Mszy zastąpiła offertorium. Trzeba to powiedzieć otwarcie: geneza ta jest bluźniercza oraz świętokradcza, gdyż – o czym świadczy dobitnie opublikowane tłumaczenie Steinsaltza – autorzy Talmudu przepełnieni byli nienawiścią do Chrystusa oraz chrześcijan27.

Fakt, że wersja modlitwy z nowej Mszy nie jest jawnie bluźniercza, nie usprawiedliwia bynajmniej jej użycia w liturgii katolickiej, podobnie jak nie usprawiedliwiałoby wstawienie do niej jakiegoś niewinnie brzmiącego ustępu z Księgi prawa28 satanisty Aleistera Crowleya w imię dotarcia do „błądzących” czy też „połączenia się z tymi, którzy posiadają pewne okruchy prawdy”. Odrzućmy całą tę ekwilibrystykę słowną i nazywajmy łopatę łopatą, a bluźnierstwo bluźnierstwem – głośno oraz stanowczo domagając się od Rzymu pełnego przywrócenia tego, co jest naszym prawem: Mszy niezrodzonej ze zdrady i nienaznaczonej świętokradztwem.

Ojcowie soborowi zostali bowiem należycie ostrzeżeni – podobnie jak sam Paweł VI. Przytoczmy ustęp z książki przesłanej każdemu biskupowi biorącemu udział w Vaticanum II

Stoimy w obliczu najhaniebniejszego spisku przeciwko Kościołowi. Jego wrogowie pracują nad zniszczeniem najświętszych tradycji poprzez wprowadzenie niebezpiecznych oraz służących ich celom reform. […] Odnoszą się obłudnie z pragnieniem unowocześnienia Kościoła i dostosowania go do obecnych warunków, w rzeczywistości chodzi im jednak o wyważenie jego bram, […] przygotowanie warunków do zniszczenia chrześcijaństwa. Wszystko to dokonać się ma na zbliżającym się Soborze Watykańskim. Mamy dowody na istnienie tajnego porozumienia, w ramach którego wszystko to zostało zaplanowane29.

Obecnie nie potrzebujemy już dowodów na istnienie zdradzieckiego spisku, widzimy bowiem na własne oczy skutki wprowadzenia posoborowych reform – w tym także reformy liturgii. A ręka nieprzyjaciela widoczna najwyraźniej właśnie w zastąpieniu offertorium słowami stanowiącymi znak rozpoznawczy innej religii, zaczerpniętymi z pierwszego antychrześcijańskiego tekstu w długiej historii opierania się przez rodzaj ludzki łasce Bożej.

Za „The Catholic Family News”, marzec 2004, tłumaczył Tomasz Maszczyk30.

Przypisy

  1. Z powodu tego bulla Innocentego IV Impia iudeorum perfidia oraz rozporządzenia późniejszych papieży nakazywały palenie Talmudu.
  2. Patrz: La gran loggia vaticana, „Osservatore Politico”, 12 września 1978 r. Autor tekstu zmarł nieoczekiwanie w krótkim czasie po opublikowaniu listy prałatów należących do masonerii.
  3. William Morgan, należący do Rytu Dawnych i Przyjętych Wolnomularzy Królewskiego Sklepienia (Royal Arch), opublikował w roku 1827 masońskie rytuały oraz teksty tajnych przysiąg. W rezultacie został porwany i zamordowany przez swych „współbraci”, co doprowadziło do powstania w USA Anti-Mason Party.
  4. Hebrajskie słowo oznaczające „święty” lub „konsekrowany”.
  5. Patrz: E.A. Cook, Secret Societies Illustrated, Legare Street Press, b.m. 2021, s. 123.
  6. M.C. Duncan, Duncan’s Masonic Ritual and Monitor, Crown, New York 2013, s. 249.
  7. Ekskomunika dotycząca przynależności do masonerii nie pojawia się już w Kodeksie prawa kanonicznego z roku 1983, choć 26 listopada 1983 kard. Ratzinger wyjaśniał że członkostwo w niej jest „grzechem ciężkim”, pozbawiającym prawa do przyjmowania Komunii. Można się jednak zastanawiać nad powodem usunięcia jednoznacznego kanonicznego zakazu wstępowania do lóż masońskich. Nie ulega wątpliwości, że wielu katolików dowiedziało się o tej zmianie i konsekwentnie nie czuło przed tym oporów.
  8. Patrz: John Vennari, The Permanent Instruction of the Alta Vendita: A Masonic Blueprint for the Subversion of the Catholic Church, TAN Books and Publishers.
  9. Patrz: www.jewishencyclopedia.com
  10. A. Steinsaltz, The Essential Talmud, MTM, Johanneshov 2013, s. 84.
  11. Tamże, s. 43.
  12. Tamże, s. 41.
  13. Tamże.
  14. Tamże, s. 266.
  15. Patrz: J. kard. Ratzinger, Many Religions – One Covenant: Israel, the Church and the World, red. G. Harrison, S. Hahn, Ignatius Press, San Francisco 1999, ss. 120.
  16. Św. Jan Chryzostom, Mowy przeciwko judaizantom i Żydom, WAM, Kraków 2007, s. 65.
  17. The Jewish Encyclopedia.
  18. W dniu ogłoszenia owej deklaracji z kalendarza liturgicznego usunięte zostało wspomnienie św. Szymona z Trydentu, dziecka zamęczonego przez Żydów w Wielki Piątek z nienawiści do Chrystusa.
  19. Św. Jan Chryzostom, dz. cyt., s. 71.
  20. Przy okazji tej Janowi Pawłowi II przypomniano o wydawanym przez jego poprzedników poleceniu palenia Talmudu. W odpowiedzi przeprosił za „popełniane przez kogokolwiek […] akty dyskryminacji, nieusprawiedliwione ograniczanie wolności religijnej […] Żydów”, dodając: „Powtarzam, przez kogokolwiek”. Patrz: L. Accattoli, Man of the Millennium: John Paul II, Pauline Books & Media, Boston 2000, s. 139–140. Jeśli Jan Paweł II miał tu na myśli swych poprzedników, logicznie rzecz biorąc, przeprosił także za słynnego z demaskowania trucizny talmudycznej św. Jana Chryzostoma.
  21. The Jewish Encyclopedia.
  22. Tamże.
  23. „Bądź pochwalony […], któryś mądrze stworzył człowieka, stwarzając go z dziurami i otworami”.
  24. A. Steinsaltz, dz. cyt, s. 101–102.
  25. I. Shahak, Żydowskie dzieje i religia, Fijorr Publishing, Warszawa–Chicago 1997, s. 65.
  26. A. Steinsaltz, dz. cyt., s. 105.
    • Patrz: M. Hoffman, Judaism’s Starnge Gods, Independent History and Research Book, 1999.
  27. Czy jakiś neo-katolik zaoponowałby np. wobec twierdzenia: „Jedynie miłość jest więzią zdolną zjednoczyć podzielonych”? Słowa te, brzmiące niewinnie, pochodzą jednak z masońskiej Księgi prawa Alisteira Crowleya, która – podobnie jak Talmud – zawiera bluźnierstwa przeciwko Chrystusowi oraz Jego Matce. Jeśli uważa się, że cytowanie Crowleya jest niedopuszczalne, powinno się to odnosić również do rabinów którzy żyli bliżej czasów Chrystusa, a jednak obrzucali go w Talmudzie gorszymi jeszcze bluźnierstwami.
  28. M. Pinay, The Plot Against the Church, St. Anthony Press, Los Angeles 1982, s. 15.
  29. http://www.catholictradition.org/Eucharist/roman-mass4.htm [dostęp: 15.12.2022].

Trudny dialog. Sprawa „Starszego Brata” [Część 3]

Trudny dialog. Sprawa „Starszego Brata” [Część 3]

Zofia Michałowicz https://pch24.pl/trudny-dialog-sprawa-starszego-brata-czesc-3/

(Oprac. GS/PCh24.pl) 

Pan Jezus był Żydem, podobnie Matka Boża i święty Józef, Apostołowie i wielu pierwszych wyznawców Jezusa wywodziło się z tego narodu. Jako katolicy zdajemy sobie sprawę, jakie znaczenie dla chrześcijaństwa ma opisana w Starym Testamencie religia ludu Izraela. Mimo istnienia punktów wspólnych obydwa wyznania dzieli bardzo wiele – od ponad dwóch tysięcy lat są względem siebie w pewnym sensie „antagonistyczne”. Jednak po Soborze Watykańskim II postawa Kościoła Katolickiego uległa również w tej sferze diametralnej zmianie. Głównym orędownikiem nowego podejścia był Jan Paweł II, który kilkukrotnie nazwał przedstawicieli judaizmu „naszymi starszymi braćmi”, a swoim postępowaniem i otwartością wobec żydów zwracał uwagę na wspólne korzenie religijne.

„Verus Israel”

Jednym z problemów dialogu jest obecny zwykle w debacie publicznej temat prześladowań, których mieli dopuszczać się wobec Żydów chrześcijanie. Okazuje się jednak, że problem jest obustronny, a geneza zjawiska nie potwierdza dominującej narracji. Ks. prof. Mirosław Wróbel w publikacji „Motywy i formy żydowskich prześladowań pierwotnego Kościoła (I – II w. po Chr.)” pisze: „Kształtowanie się chrześcijaństwa i judaizmu rabinicznego na gruzach judaizmu świątynnego było procesem złożonym i naznaczonym polemiką. Zmaganie się obu religii o status verus Israeloraz o utrwalenie własnej tożsamości doprowadziło w konsekwencji do całkowitego rozdziału między Synagogą i Kościołem. Mistrz z Nazaretu, który sam doświadczał prześladowania ze strony przywódców żydowskich i zginął śmiercią męczeńską, jasno w swoim nauczaniu zapowiadał przyszły los uczniów: Jeżeli Mnie prześladowali, to i was będą prześladować (J 15,20). Narracja o męczeńskiej śmierci św. Szczepana (Dz 6,8 – 8,3) może świadczyć o niechęci i wrogości, jakie budził wśród żydowskich przeciwników pierwotny kerygmat chrześcijański. Wśród uczonych zajmujących się tym zagadnieniem wciąż nie ma zgody co do jednoznacznego ustalenia źródeł tej wrogości, form prześladowań i tych treści chrześcijańskiego orędzia, które wzbudzały gwałtowną reakcję ze strony judaizmu”.

Przypisywanie chrześcijaństwu genezy antysemityzmu czy jakichkolwiek uprzedzeń wobec Żydów jest nieprawdziwe historycznie (akty wrogości względem tego narodu miały miejsce zanim chrześcijaństwo się narodziło), zaś teologicznie jest absurdalne – słowo Boże głoszone było wszystkim ludom, było wolne od jakichkolwiek uprzedzeń rasowych, a pierwszymi, którzy je przyjmowali, byli właśnie Żydzi. W późniejszych wiekach także przedstawiciele tego narodu przyjmowali katolicką wiarę – Żydami byli między innymi: jeden z generałów zakonu jezuitów oraz słynny inkwizytor Torquemada. Chrześcijanie szanują religię, w której Bóg objawił swe imię i wskazał Dekalog. Jednak judaizm świątynny już nie istnieje. Judaizm talmudyczny jest zaś naturalnie antychrześcijański. Poza wiarą w jednego Boga nie podziela chrześcijańskich prawd wiary. To po prostu inna religia, z którą dialog jest utrudniony z powodów teologicznych i historycznych.

„Konieczność” dialogu

Deklaracja o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich Nostra aetate, powstała w wyniku prac Soboru Watykańskiego II, niejako zmusza katolików do zaprzeczenia tym konstatacjom, które przez wieki były dla nich oczywiste. Narzuca konieczność podjęcia dialogu, w ramach którego nie wolno przypisywać Żydom winy za zabicie Pana Jezusa, nie wolno też podejmować prób ich nawracania (wygląda na to, że sam Pan Jezus, święty Paweł i inni Apostołowie, kierując swoje nauczanie najpierw do Żydów, czynili wbrew wspomnianej deklaracji. Paweł Lisicki w artykule „Dziwaczna opowieść o soborowym ekspercie” opisującym drogę życiową jednego z ojców Nostra aetate, Gregorego Bauma, pisze, iż według niego „problemem nie jest interpretacja niektórych tekstów z Nowego Testamentu, ale w ogóle wiara chrześcijańska jako taka. Kto wierzy w to, że Jezus jest Chrystusem, ten potępia tych, którzy owej wiary nie przyjęli, tym samym zaś odrzuca Żydów. Przyjęcie chrześcijaństwa kwestionuje tożsamość żydowską, zatem wszelkie próby konwersji powinny zostać odrzucone. Po Holocauście dążenie do nawracania Żydów stawało się przejawem antysemityzmu”. Odpowiedzią na pytanie o przyczynę, dla której Żydzi tak bardzo obawiają się prozelityzmu ze strony chrześcijan, może być więc kwestia obecnego u tych pierwszych niezwykle silnego związku narodowości z religią. Dotkliwa strata wywołana zagładą z czasów II wojny światowej wywołuje u nich lęk, że porzucenie judaizmu spowoduje „wymazanie” społeczności kultywującej obyczaje i kulturę, a więc niejako „dopełni” Holocaust w sensie kulturowo-duchowym. Kościół wydaje się chcieć ten punkt widzenia zrozumieć i dlatego postępuje wobec Żydów z dużą dozą delikatności i tolerancji. Pozostaje jednak pytanie, do czego Kościół został powołany? Czy jego zadaniem jest umacnianie judaizmu i kultury żydowskiej, czy raczej jego rolą jest głoszenie Ewangelii „wszystkim narodom”?

„Mówcie prawdę”

Formą pogłębiania relacji jest m.in. działalność Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów, która powstała w 1989 r. aby przyczynić się do wzajemnego poznania i zrozumienia, przełamania stereotypów. Zawartość strony internetowej tej organizacji ukazuje, że Rada ma między innymi na swoim koncie publikację „Kościół katolicki o swoich żydowskich korzeniach”, inicjatywę Wspólna Radość Tory, Komponent „Oblicza różnorodności” realizowany w ramach projektu Muzeum POLIN „Żydowskie dziedzictwo kulturowe”, Marsz modlitwy Szlakiem Pomników Getta Warszawskiego, itp. Ciekawym wydarzeniem była niewątpliwie konferencja na temat żydowskiej deklaracji o chrześcijaństwie Dabru Emet („Mówcie prawdę”) z 2000 r. Dokument podpisało ok. 200 myślicieli i rabinów, (głównie przedstawicieli judaizmu reformowanego), zaś z uwagi na pełną autonomię gmin i brak istnienia jednolitej organizacji religijnej judaizmu Dabru emet odzwierciedla stanowisko jedynie pewnej części środowisk żydowskich. Deklaracja ta była odpowiedzią Żydów na zainicjowany dialog, lecz trudno odnieść wrażenie, aby ułatwiała porozumienie, zwłaszcza, że potwierdzała stare uprzedzenia. W dokumencie znajduje się bowiem na przykład stwierdzenie: „Nazizm nie był fenomenem chrześcijańskim. Bez długiej historii chrześcijańskiego antyjudaizmu i chrześcijańskiej przemocy przeciwko Żydom ideologia hitlerowska nie mogłaby zdobyć poparcia ani być wprowadzona w życie. Zbyt wielu chrześcijan uczestniczyło w nazistowskich zbrodniach na Żydach lub im sprzyjało. Inni chrześcijanie nie dość protestowali. Jednak nazizm nie był nieuniknionym rezultatem chrześcijaństwa. (…) z uznaniem odnosimy się do tych, którzy odrzucili nauczanie pogardy i nie winimy ich za grzechy popełnione przez ich przodków”.

Co więcej, wspomniana deklaracja podkreśla, że różnice między żydami i chrześcijanami nie będą rozstrzygnięte dopóki Bóg nie zbawi świata, zaś nowa relacja obydwu wyznań nie osłabi praktyki judaizmu. Wartością deklaracji jest powiedzenie wprost, iż istnieją różnice między naszymi religiami, i są to różnice właściwie trudne do pogodzenia, niemożliwe do przezwyciężenia „siłami ludzkimi”. Ks. Waldemar Chrostowski w publikacji „Żydowskie oświadczenie Dabru Emet na temat chrześcijan i chrześcijaństwa (10 września 2000) z perspektywy katolickiej i polskiej” pisze: „trzeba powiedzieć, że w chrześcijańskim nastawieniu wobec Żydów i judaizmu zmieniło się w ostatnich dekadach na korzyść znacznie więcej niż w żydowskim nastawieniu wobec chrześcijaństwa i Kościoła. Niezbędnym warunkiem każdego dialogu międzyreligijnego jest wzajemność. (…) Nie powinno się twierdzić, że strona chrześcijańska musi zrzucić cały balast przeszłości w patrzeniu na Żydów i judaizm, podczas gdy strona żydowska rzekomo takiego balastu nie ma. Wśród Żydów, zarówno wyznawców judaizmu jak i pozostałych, istniały i nadal istnieją silne uprzedzenia antychrześcijańskie, zwłaszcza antykatolickie i antykościelne, których bolesnych skutków wielokrotnie doświadczyliśmy. W naszej sytuacji ma to jeszcze jeden wymiar, wynikający z silnie antypolskiego podejścia, któremu hołduje większość środowisk żydowskich”. Notabene, „radykalna i narastająca” zmiana w relacjach między chrześcijanami a żydami w wyniku prowadzonego latami dialogu jest tak subtelna, że jeden z autorów wspomnianej deklaracji, rabin David Novak nazwał ją „jednym z najlepiej zachowanych sekretów drugiej połowy XX wieku”.

Dzień Judaizmu

Konferencja Episkopatu Polski w ramach Rady ds. Dialogu Religijnego powołała Komitet ds. Dialogu z Judaizmem. Gremium to zajmuje się przypominaniem o „wspólnym dziedzictwie” katolików i wyznawców judaizmu. Kardynał Grzegorz Ryś, przewodniczący Komitetu KEP ds. Dialogu z Judaizmem twierdzi, że „w dialogu międzyreligijnym chodzi o to, żeby każdy z uczestników pogłębiał się w swojej własnej tożsamości religijnej”. Nazwał też zmiany wynikające z wdrażania zaleceń Nostra aetate „przewrotem kopernikańskim”, którego trzy filary to: 1. Przekreślenie tak zwanej teologii zastępstwa, według której Bóg odrzucił Izrael i zastąpił go nowym Ludem Bożym, jakim jest Kościół, co oznacza, że lud Izraela nadal jest narodem wybranym; 2. Zaniechanie obarczania Żydów winą za śmierć Chrystusa; 3. Potępienie każdej postaci antysemityzmu. Komitet przeprowadził reorientację oficjalnego nauczania po Soborze Watykańskim II w kwestii stosunku do judaizmu, ponadto podejmował kwestie związane z historią Żydów w Polsce, a także ustanowił ponad 25 lat temu „Dzień Judaizmu w Kościele Katolickim” obchodzony co roku 17 stycznia. (Tematem wyznaczonym na 2024 rok będzie „SZALOM / Pokój – Dar Boga”.)

Ks. Waldemar Chrostowski, niezwykle zasłużony dla tego dialogu, twierdził z entuzjazmem w 2018 roku: „Nie potrafię wskazać drugiego kraju, a w nim Kościoła, który w ciągu ostatnich dziesięcioleci zrobiłby dzięki zaangażowaniu się w dialog tak wiele dla umocnienia judaizmu. Polska stanowi absolutny wyjątek”. Niestety, 3 lata później przyznał: „Z Dnia Judaizmu zrobiono wydarzenie kulturalno-społeczne i polityczne, wskutek czego zabrakło miejsca, albo jest go stanowczo za mało, dla wymiaru religijnego i teologicznego, a to przecież stanowi jego sedno. Kiedy go brakuje, dialog traci to, co najważniejsze. Nie jest normalne ani do zaakceptowania, że w dniu obchodów usuwa się ołtarz z kościoła, w którym są one urządzane, albo zasłania krzyże tak, aby nie było ich widać”.

Dialog ubogacający

Kardynał Grzegorz Ryś w rozmowie opublikowanej 17 stycznia 2022 r. na portalu historycznym Dzieje.pl stwierdził:  Jeśli ktoś ma tożsamość religijną ugruntowaną, nie będzie się bał dialogu. Jego tożsamość poprzez ten dialog tylko się wzmocni; Nikt nie broni katolikowi w rozmowie z żydem dawać świadectwa o własnej wierze. Natomiast w dialogu – każdym, czy to międzywyznaniowym, czy międzyreligijnym – chodzi o to, żeby każdy z uczestników tego dialogu pogłębiał się w swojej własnej tożsamości religijnej; Niech się żyd nawraca w ramach swojej własnej religii, a ja będę się nawracał w swojej. Wtedy będzie nam bliżej do siebie nawzajem.

Odczytywane dosłownie stwierdzenie Kardynała sugeruje, że żyd w swojej religii (judaizmie?) może się nawrócić – czy chodzi tu o Zbawienie, czy tylko o przemianę duchową, czy też o pogłębienie dotychczasowej wiary?

Szukając wyjaśnienia trafiłam na stronę internetową „Laboratorium wolności religijnej”, na której napisano, iż obecnie Magisterium Kościoła katolickiego i większość teologów katolickich uznaje dialog międzyreligijny jako jeden z wymiarów misji ewangelizacyjnej Kościoła. W definicji dialogu napisano: „Pomimo sprzeciwu niektórych środowisk fundamentalistycznych dialog międzyreligijny postrzegany jest w Kościele katolickim (jak i wśród wielu wyznawców innych religii) jako jedyna właściwa droga w budowaniu pokoju i braterstwa na świecie”. U podstaw tej strategii leży założenie, że wszystkie narody stanowią jedną społeczność i dlatego muszą wspólnie dążyć do budowania współpracy i dialogu. Nauczanie takie pojawia się od czasu Soboru Watykańskiego II, a wspólnym punktem odniesienia dla związanych z nim dokumentów jest wspomniana deklaracja Nostra aetate. Na stronie Laboratorium czytamy, że istnieją trzy główne podejścia do dialogu międzyreligijnego: „Pierwsze określić można jako religijną tolerancję w duchu paradygmatu ekskluzywistycznego. Religie niechrześcijańskie, choć same w sobie fałszywe, należy tolerować z racji większego dobra, jakim jest pokój na świecie. Nie powinno się jednak wchodzić z nimi w dialog, zwłaszcza dialog wymiany teologicznej i dialog doświadczenia duchowego, gdyż nie zawierają one elementów dobra i łaski. Stanowisko takie reprezentuje m.in. Bractwo Kapłańskie Świętego Piusa X”. (…) „Drugie podejście do dialogu międzyreligijnego można scharakteryzować jako wzajemne ubogacanie się w ramach paradygmatu inkluzywistycznego, czyli w przekonaniu, że choć Bóg ostatecznie i w pełni objawił się w jednej religii, w innych religiach również istnieją pozytywne wartości”.

Trzecie podejście jest „komplementarne w ramach paradygmatu pluralistycznego” – oznacza to, że żadna religia nie posiada pełni objawienia Boga, który w niektórych religiach jest bezosobową siłą, a w innych Bogiem osobowym. W centrum zainteresowania dialogu w tym ujęciu powinna znajdować się nie teologia, lecz kwestie praktyczne, np. ekologia. Jeden ze zwolenników „zielonego dialogu międzyreligijnego” Paul Knitter twierdzi: „Nasze umysły i serca tak bardzo będą przeniknięte cierpieniami ziemi i potrzebą ochrony naszej matki, że tradycyjne nauczanie o mojej religii, która ma pełnię objawienia i posiada jedynego zbawiciela, czy też ostatniego proroka, nie będzie po prostu się liczyło. Nie będziemy mieli czasu ani sił na takie kwestie”. Większość teologów chrześcijańskich, w tym, o ile poprawnie zrozumiałam wypowiedź kardynała Rysia – katolickich, przyjmuje drugi sposób podejścia do dialogu międzyreligijnego. Powinniśmy zatem być gotowi przejmować pozytywne wartości tradycji innych religii, ubogacać się przez dialog. Poprzedni przewodniczący Komitetu ds. Dialogu z Judaizmem, biskup Rafał Markowski w publikacji „Dialog Kościoła z judaizmem nie jest czystym dialogiem międzyreligijnym” dla portalu Dzieje.pl wyjaśniał założenia dialogu z judaizmem podejmowanego przez Kościół: „(dialog) zakłada wzajemny szacunek, empatię i pokorę, czyli brak jakiejkolwiek agresji”; „Żeby zrozumieć drugą osobę trzeba najpierw poznać jej sposób myślenia, wartościowania, przyjętą filozofię życia, stąd tak ważne jest przygotowanie do dialogu”; „Obie religie pokazują Boga, który miłuje człowieka, jest wierny; Boga, który jest źródłem każdego życia i godności człowieka”. Biskup napisał także, że zachowanie wiary i ufności Bogu przez Żydów, po doświadczeniu Shoah, jest imponujące i może stanowić źródło inspiracji dla chrześcijan. Dialog z tą właśnie religią jest jednak trudny, ponieważ nie można dojść do kwestii teologicznych nie dotykając najpierw spraw trudnych, kwestii historycznych. Duchowny dodał, że chrześcijaństwo wyrasta z judaizmu: „młode chrześcijaństwo czuło swoją tożsamość i głęboki związek ze światem judaizmu. Trzeba jednak powiedzieć uczciwie, że judaizm odmówił wtedy przynależności chrześcijaństwu do religii biblijnej, powołując się na rzekomą kolizję z prawem judaistycznym”.

Dla rozważenia zasadności, celu i trudności dialogu z judaizmem warto przytoczyć uwagę ks. Chrostowskiego: „Po stronie katolickiej od II Soboru Watykańskiego istnieje swoisty obowiązek dialogu z Żydami i judaizmem. Czegoś takiego nie ma po stronie żydowskiej. Udział w spotkaniach między-religijnych biorą konkretni rabini, co wcale nie oznacza zaangażowania religii żydowskiej jako takiej. Zatem i wypowiadając się na te tematy, rabini czynią to prywatnie, zaś ich stanowisko może być przyjęte lub odrzucone przez resztę współwyznawców”.

Siła Prawdy

Myślę, że katolicy nie boją się dialogu z żadną religią, ponieważ to oni przemawiają z pozycji Prawdy. Dialog chrześcijaństwa z judaizmem jest jednak trudny, ponieważ nie jest naturalny, lecz narzucony sztucznie religiom, które znacznie się różnią, co miało swoje odzwierciedlenie w historii. Te różnice są fundamentalne, dotyczą m.in. Zbawiciela, kwestii obciążenia grzechem pierworodnym, odkupienia za grzechy, formy zmartwychwstania, pojęcia duszy, stosunku do praktyk magicznych i oczywiście Jezusa Chrystusa oraz Trójcy Świętej. Na te problemy nakładają się jeszcze różnice między odłamami judaizmu i różnice między odłamami chrześcijaństwa („dialog” między judaizmem a chrześcijaństwem najskuteczniej, zdaje się, wychodzi protestantom, którzy z nawracania nie zrezygnowali). Przeszkodą w przezwyciężeniu wzajemnych uprzedzeń jest niewątpliwie fakt, że Kościół katolicki oskarżany był przez Żydów o przygotowanie „podglebia pod zagładę”. Nieustannie też Żydzi dysponują artylerią w postaci oskarżeń o antysemityzm lub „zaprzeczanie Holocaustowi”. Pod ciężarem takich absurdalnych zarzutów, szczególnie trudnych dla polskich katolików, Kościół rezygnuje z obowiązku głoszenia Ewangelii Żydom, mimo że w Katechizmie Kościoła Katolickiego czytamy: „Chrystus po swoim zmartwychwstaniu posłał Apostołów, by w Jego imię głosili nawrócenie i odpuszczenie grzechów wszystkim narodom (Łk 24, 47)”. W nauczaniu Kościoła pojawiły się niejednoznaczne, mogące wprowadzić wiernych w konsternację teorie na temat alternatywnej „judaistycznej” drogi do Zbawienia, które w myśl dawnego nauczania katolickiego mogło nastąpić tylko „przez Chrystusa”. Warto w tym miejscu zadać sobie pytanie: co mogłoby skłonić młodego człowieka do podążania trudną drogą katolicyzmu, jeśli Zbawienie mógłby znaleźć także poza nią, na ścieżkach łatwiejszych, oferujących mniej moralnych nakazów i zakazów np. w kwestii antykoncepcji, rozwodów, małżeństwa, procedur in vitro, itp.?

Przede wszystkim jednak Kościół swoją postawą wobec judaizmu zaprzecza Prawdzie, którą otrzymał od Pana Jezusa, jako najcenniejszy depozyt, aby ją przechowywać i głosić wszystkim narodom – „Ja jestem drogą i prawdą, i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej jak tylko przeze Mnie” (J 14,6). To właśnie zaniechanie głoszenia tej Prawdy Żydom byłoby przejawem dyskryminacji i działania na ich szkodę. Skoro naród żydowski miał być „wyłączony” z nauczania Jezusa, dlaczego Zbawiciel narodził się w Betlejem, żył w Nazarecie a później działał w Galilei, Judei i Jerozolimie, które to miejsca były zasiedlone właśnie przez Żydów?

Dialog z judaizmem, choć usilnie podejmowany przez katolików, utrudniony jest z powodu postawy Żydów, którzy unikają konfrontacji na gruncie teologicznym, próby polemiki odpierając bronią antysemityzmu, jednocześnie promując swój punkt widzenia. Z kolei Nostra aetate niejako zmusza katolików do odwracania wzroku od zapisanych w Ewangelii wersów, mówiących wprost: „Któż zaś jest kłamcą, jeśli nie ten, kto zaprzecza, że Jezus jest Mesjaszem? Ten właśnie jest Antychrystem, który nie uznaje Ojca i Syna. Każdy, kto nie uznaje Syna, nie ma też i Ojca, kto zaś uznaje Syna, ten ma i Ojca”. (1J, 2, 22) – zwróćmy uwagę na słowo „każdy”, które jednoznacznie dowodzi braku jakiejkolwiek antyjudaistycznej intencji. Innym wersem, o którym w imię dialogu międzyreligijnego powinniśmy zapomnieć, to cytat z Ewangelii wg św. Mateusza: „Cały lud zawołał: Krew jego na nas i na dzieci nasze” (Mt, 27,25). W komentarzu do tego wersu w Biblii Tysiąclecia czytamy: „Przez to lud bierze na siebie odpowiedzialność za zbrodnię, której się domaga”. Dla chrześcijan oczywisty jest fakt, że nie wszyscy Żydzi prześladowali Pana Jezusa – niektórzy z tych, którzy tego nie robili, zostali nawet pierwszymi chrześcijanami. Byli jednak tacy Żydzi, którzy Jezusa prześladowali i doprowadzili do Jego śmierci – jest to fakt, który opisuje Święta Księga naszej wiary. Dialog zatem wygląda tak: wszyscy wiemy jak Ewangelia ukazuje zabiegi Sanhedrynu podejmowane w celu wyeliminowania Jezusa z powodów religijnych i politycznych i znamy deklarację ludu żydowskiego, że przyjmuje on do wiadomości, iż lud (wtedy obecni) i jego dzieci (następne pokolenia) będą mieć tę krew na rękach, ale jeśli ktoś ten tekst zacytuje lub posłuży się zaczerpniętą z niego wiedzą, zostanie nazwany antysemitą lub popełni „grzech antyjudaizmu”, a słowa dezaprobaty spłyną na niego także ze strony… hierarchów Kościoła Katolickiego.

Chrześcijaństwo – „antyjudaistyczna” religia?

Ks. Morawski pisze: „Bóg, chcąc zrobić jeden lud filarem i piastunem prawdziwej religii objawionej wśród pogaństwa, wybrał za podmiot tego wysokiego przeznaczenia plemię bogato z natury uzdolnione. Żyd jest w ogóle obdarzony niemałą dozą energii i woli, wytrwałością w dążeniu do powziętych celów, śmiałością więcej niż odwagą”. Żydzi w oczach Polaków to zatem lud zdolny do rzeczy wielkich, wybrany przez Boga do wyjątkowego celu i bogato przez Boga obdarowany. Choć trudno w to uwierzyć, powyższy cytat oraz następujące po nim stwierdzenie o Żydach jako o narodzie, zostałyby zapewne (w myśl wskazówek zawartych w broszurze firmowanej przez instytut Yad Vashem pod tytułem „Omawianie zagadnienia antysemityzmu: cele i sposoby Przewodnik dla nauczycieli”) zakwalifikowane jako przejaw antysemityzmu. W tym sposobie myślenia każde bowiem uogólnienie prowadzi do stereotypu, a ten, nawet jeśli buduje pozytywny obraz Żyda, jest już formą antysemityzmu. We wspomnianej broszurze czytamy: „Niektórzy ludzie posługują się stereotypami w dobrej wierze, bez pobudek antysemickich, starając się zamiast tego w romantyczny sposób ożywić obrazy np. Skrzypka na dachu i Wschodnioeuropejskiego Żyda. W tym kontekście istotne jest zrozumienie, że historia antysemickiej propagandy, której celem jest tworzenie i wzmacnianie stereotypów, może spowodować, że każde takie odniesienie będzie obraźliwe dla niektórych Żydów. Dla części osób, z pozoru nieszkodliwe obrazy symbolizują cały arsenał i setki lat uogólniającego i często także poniżającego obrazowania”. Stwierdzenie, że Żydzi zabili Jezusa, jest oczywiście w tym sposobie rozumowania przejawem klasycznego antysemityzmu. Zatem głoszenie naszej, katolickiej wiary zgodnie z Ewangelią może być przez Żydów odbierane jako antysemickie. Czy można takie myślenie zmienić poprzez wzajemny dialog?

Polscy „kato-talibowie” ratowali Żydów!

Polacy szanują Żydów jako naród. To w naszym kraju Żydzi wypędzani z wielu innych państw znaleźli schronienie i dom. To na okupowanych przez Niemców ziemiach polskich w czasie II wojny światowej za pomoc Żydom groziła kara śmierci, a jednak wielu naszych rodaków ryzykowało życie swoje i swoich rodzin, aby im pomóc. Dlaczego? Bo byli wychowani w wierze katolickiej, która taką pełną miłości postawę wpajała. Czy fakt, że Zofia Kossak-Szczucka i Witold Pilecki, niezwykle zasłużeni w ukazaniu światu prawdy o zagładzie Żydów, byli założycielami organizacji katolickich (dziś powiedzielibyśmy „ultrakatolickich”), jest powszechnie znany? Czy wiedza o tym, jak św. Maksymilian Kolbe ratował Żydów w czasie wojny, dawał im schronienie i utrzymanie, oraz duchowe wsparcie przebija się do powszechnej świadomości? Katolicka postawa wobec Żydów to nie mroczny antyjudaizm jak chcą to widzieć niektóre środowiska. Przeciwnie, to postawa pełna miłości wypływającej z naszej religii, czego wypełnieniem były losy rodziny Ulmów. To także wielowiekowa tradycja tolerancji wobec narodu, który często prezentował postawy, z historycznego punktu widzenia, jednoznacznie antypolskie i antychrześcijańskie. „Kochani Żydzi, nie rozmawiajcie z nami z pozycji narodu wyniesionego ponad wszystkie inne i nie stawiajcie nam warunków niemożliwych do wypełnienia. Siostry karmelitanki, mieszkające obok obozu w Oświęcimiu, chciały i chcą być znakiem tej ludzkiej solidarności, która obejmie żywych i umarłych. Czyż, Szanowni Żydzi, nie widzicie, że wystąpienie przeciw nim narusza uczucia wszystkich Polaków, naszą suwerenność z takim trudem zdobywaną? Waszą potęgą są środki społecznego przekazu, będące w wielu krajach do waszej dyspozycji. Niech one nie służą rozniecaniu antypolonizmu” – powiedział prymas Józef Glemp w 1989 roku, po napaści Żydów na klasztor karmelitanek w Oświęcimiu.

Od kwestii „żydokomuny” po kwestię walki o krzyż na terenie obozu Auschwitz w naszej wspólnej polsko-żydowskiej historii jest mnóstwo pól minowych i punktów zapalnych, które wpływają na powodzenie dialogu z judaizmem. Większość z nich to sprawy z XX w., kiedy Polska była okupowana przez dwa totalitaryzmy, a potem zarządzana przez komunistyczny rząd z sowieckiego nadania, czego skutki ponosimy do dzisiaj. Żydzi latami zdawali się zapominać, że Polacy również byli poddani eksterminacji, i to nie tylko ze strony Niemców, ale także Rosjan. Nie pamiętali też, że to Polacy byli pierwszymi więźniami Auschwitz. Współcześnie wcale nie jest łatwiej. Znamy niedawną sprawę przekazywania przez Żydów własnej młodzieży przyjeżdżającej z Izraela na wycieczki do Polski zakłamanej historii i fałszywego wizerunku Polaków jako antysemitów, przez co wycieczki te były ochraniane przez uzbrojonych strażników. Martwią nas akty wrogości dokonywane obecnie przez ortodoksyjnych Żydów wobec chrześcijan w Ziemi Świętej. Zdumiewa nas traktowanie polskich dyplomatów w Izraelu. Bulwersują nas rasistowskie wypowiedzi polityków państwa Izrael o Polakach. Cierpliwie znosimy wciąż podnoszoną i rozpowszechnianą w świecie narrację o rzekomym antysemityzmie i formułowanie nieuzasadnionych moralnie ani prawnie roszczeń majątkowych. Te wszystkie działania wobec Polaków rodzą poczucie krzywdy, a przez to utrudniają dialog międzyreligijny, bo w przypadku obu narodów – polskiego i żydowskiego – religia silnie splata się z narodową tożsamością. Polskie władze Kościoła mają więc przed sobą naprawdę trudne zadanie. Polacy, jako szczególnie zasłużeni w ratowaniu Żydów przed zagładą, dają polskim hierarchom Kościoła legitymację do odważnego odpierania niesłusznych i krzywdzących oskarżeń o antysemityzm oraz śmiałego ukazywania jedynej drogi do Prawdy.

Katolicy szanują żydów jako wyznawców innej religii, jednak, jak wierzymy, tylko nasza wiara pochodzi wprost od Jezusa Chrystusa, tylko ona jest Prawdą, więc świadome jej odrzucenie jest grzechem. Tymczasem, jak uczy Ewangelia, każde nawrócenie oznacza wielką radość w niebie. Żydzi nawracają się na wyznania odwołujące się do chrześcijaństwa – świadczy o tym choćby ruch Żydów mesjanistycznych (synów Nowego Przymierza), który rozwinął się początkowo pod wpływem teologii protestanckiej. Dowodzi to możliwości dotarcia do Żydów także z niezafałszowaną nauką Pana Jezusa – może gdyby Kościół nie porzucił wobec nich chęci nawracania, mogliby oni znaleźć źródło prawdziwej wiary i czerpać siłę z sakramentów? Może jednak warto wobec „brata” wykorzystać Mateuszowe upomnienie braterskie? „Gdy brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go w cztery oczy” (Mt 18, 15); „A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik” (Mt 18, 17). Postawa tolerancji nie powinna przeradzać się w uległość, i nie mam tu na myśli tylko aspektu politycznego czy narodowego, lecz duchowy – dialog, będący sposobem ekspresji własnych przekonań religijnych, może stać się – zwłaszcza w formie rezygnującej z prozelityzmu – platformą szerzenia poglądów „fałszywych proroków”.

Zofia Michałowicz

„Bracia w wierze” czy „talmudyczni nacjonaliści”? Sprawa „Starszego Brata” [Część 1]

„Bracia w wierze” czy „talmudyczni nacjonaliści”? Sprawa „Starszego Brata” [Część 1] 

https://pch24.pl/bracia-w-wierze-czy-talmudyczni-nacjonalisci-sprawa-starszego-brata-czesc-1/


W związku z nadchodzącym Dniem Judaizmu w Kościele Katolickim, proponuję refleksję zgodną z pierwotną intencją ustanowienia tego wydarzenia – zagłębmy się w tajemnicę naszej katolickiej wiary i zastanówmy nad jej więziami z judaizmem. Czy faktycznie Żydzi to nasi „bracia w wierze”?

Dwa najsilniejsze filary żydowskiej obecności w dzisiejszym świecie, to judaizm talmudyczny oraz Holocaust, zastępujący niejako religię objawioną w roli spoiwa narodowego dla Żydów „świeckich”. Obie te kwestie nierozerwalnie wiążą się z niezwykle silnym poczuciem żydowskiego nacjonalizmu. Jak pisze ks. Marian Morawski, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, a także dziekan Wydziału Teologicznego tej uczelni pod koniec XIX w.:

Taka natura ludu izraelskiego przejawia się już w starożytnej jego historii. Ona sama już stanowiła niemałe uzdolnienie do przechowywania i bronienia skarbu Boskiego objawienia. Ale Bóg jeszcze umocnił ten jakoby piedestał nadprzyrodzonej religii, opierając tę religię na najsilniejszym z uczuć przyrodzonych: na nacjonalizmie; dał poznać temu ludowi, że jego wyjątkowo między wszystkimi ludami wybrał, że uczynił go swoim ludem, a sam, będąc Stwórcą nieba i ziemi, stał się jego, Izraela, Bogiem. W ten sposób nacjonalizm tego ludu, w zetknięciu z Bożym wybraniem i objawieniem, spotęgował się niesłychanie. Inne ludy miały też swe narodowe religie, ale jak liche i bezsilne! Izrael miał Boga wszechświata za Boga narodowego, i to nie iluzorycznie, ale prawdziwie; przekonywały go o tym raz po raz cudowne objawy Boskiej dobroci i sprawiedliwości. W ten sposób miłość własnego narodu potęgowała u Żydów miłość religii, która była chlubą i skarbem własnym ich narodu; i odwrotnie, wiara i przywiązanie do religii potęgowały w nich cześć narodu, poświęcenie się dla niego, solidarność najściślejszą z wszystkimi, co mieli szczęście do tego ludu wybranego należeć. I w ten sposób nacjonalizm tak głębokie na duszy Żyda wycisnął piętno, że po czterech czy pięciu wiekach bytu państwowego, można już było lud ten rozproszyć między wszystkimi narodami, dla rozniesienia wszędzie wyższego pojęcia o Bogu i nadziei odkupienia; już nie było obawy, żeby Żyd przestał być Żydem, żeby zatracił pojęcia religijne, których był piastunem i rozsadnikiem.

Niestety często podjęcie dyskusji o którymś z tych wątków – judaizmie lub Shoah – wiąże się z ryzykiem oskarżenia o antysemityzm. Uniemożliwia to konstruktywny dialog prowadzący do wyjaśnienia, czy narzucane nam od lat przekonanie o judaizmie jako „starszym bracie” chrześcijaństwa ma w ogóle zrozumiałe dla „zwykłego katolika” podstawy teologiczne. Judaizm posiada wiele odłamów, nurtów, które z jednej strony wydają się wewnętrznie sprzeczne, z drugiej wzajemnie się przenikają i uzupełniają jako podpora narodowej tożsamości Żydów. Najważniejsze pojęcia, które moim zdaniem nierozerwalnie wiążą się ze znanym nam obliczem tej religii to judaizm talmudyczny, kabała i chasydyzm.

Kontynuacja czy Pełnia Objawienia?

Termin judaizm używany jest przez religioznawców na określenie wiary narodowej wyznawanej przez Żydów, pojęciem tym określa się także ich wartości, obyczaje i tradycje. Powszechnie przyjmuje się, że judaizm pielęgnuje prastarą tradycję lewitów – jednego z plemion ludu Izraela, które jako jedyne zostało wyznaczone przez Boga do pełnienia kultu świątynnego. Kapłani ci składali ofiary i sprawowali przeróżne inne czynności liturgiczne według nakazów zawartych w Torze, m.in. w Księdze Liczb. Bogu podobała się ta służba, Pan przyjmował ofiary i błogosławił swemu ludowi, towarzyszył mu w drodze przez pustynię i obdarzył go Ziemią Obiecaną. Jednak, jak wyznajemy po katolicku, po zstąpieniu Chrystusa na ziemię i wypełnieniu przez Niego wszystkich mesjańskich starotestamentowych proroctw, czas “lewitów” minął.

Męka Pana Jezusa stanowi najdoskonalszą Ofiarę przebłagalną za grzechy świata, która przewyższa wartością wszystkie dawniejsze żydowskie ofiary razem wzięte. Z tego powodu człowiek pragnący podążać za Bogiem, obiektywnie rzecz biorąc, nie może zatrzymać się na poziomie dawnego kultu, który właściwy jest staremu przymierzu. Jako chrześcijanie ufamy temu, co podaje Nowy Testament, a głosi on tak: „[znam] obelgę wyrządzoną przez tych, co samych siebie zowią Żydami, a nie są nimi, lecz synagogą szatana. (Ap 2, 9) Dodatkowo Pan Jezus w Ewangelii Mateuszowej nazywa faryzeuszy, którzy później rozszerzyli, przeformułowali i skodyfikowali prawo ustne w Misznie, a potem w Talmudzie, i których „spadkobiercami” są dzisiejsi wyznawcy judaizmu, „plemieniem żmijowym”. (Mt 12, 34)

Wielu myślicieli uważa, że chrześcijaństwo jest swego rodzaju „kontynuacją” judaizmu i dlatego traktuje się te religie jako połączone szczególną więzią, z akcentem na pierwotny charakter judaizmu względem chrześcijaństwa. Nie jest to jednak pogląd uprawniony ani historycznie, ani teologicznie: przede wszystkim judaizm rabiniczny, bo z takim mamy dzisiaj do czynienia, pojawił się po zburzeniu Świątyni Jerozolimskiej, a więc już po narodzinach chrześcijaństwa.

Chrześcijaństwo nie tyle jest kontynuacją, co wypełnieniem judaizmu, ale judaizmu świątynnego, tego o którym czytamy na kartach Starego Testamentu – Jezus przypomina o tym w Kazaniu na Górze mówiąc „Nie przyszedłem znieść, ale wypełnić” (Mt 5,17). Powszechne jest przekonanie, że chrześcijanie i Żydzi otrzymali to samo dziedzictwo wiary, wyrażające się w Starym Przymierzu, zaś ten sam Bóg po prostu objawia się inaczej w każdej z tych religii.

Kiedy przyjrzymy się bliżej kwestii Boga żydowskiego i Boga chrześcijańskiego możemy dostrzec dość znaczącą różnicę w owych objawieniach: my wierzymy w Boga w Trójcy Świętej Jedynego, zaś judaizm otacza kultem Boga jednoosobowego, dlatego nie można uważać żydów za „braci w wierze” – taką tezę wyrażał m.in. ksiądz Michał Poradowski, profesor Katolickiego Uniwersytetu w Santiago de Chile, znany z poglądów antykomunistycznych, potępiający wpływ marksizmu i masonerii na losy społeczeństw i Kościoła. (Krytycy jego poglądów uważali je za „natrętnie antyjudaistyczne” i tendencyjne.)

Biskup Jean-Marie Le Vert w książce „CREDO taka jest moja wiara” opisuje historyczne aspekty objawienia danego Żydom. Judaizm objawiony Abrahamowi dopuszczał jeszcze istnienie innych „bogów” dla innych narodów. Z nastaniem Mojżesza, Bóg Abrahama stał się Bogiem całego ludu i jedynym prawdziwym Bogiem, którego czcić należało w ziemi Kanaan – lud żydowski pokonał mieszkające tam narody, a Bóg (symbolizowany niejako przez Arkę Przymierza) pokonał innych „bogów” (symbolizowanych przez m.in. złotego cielca). Aby przypominać o zawartym Przymierzu Bóg przysyłał proroków i sędziów. Mieli oni także przypominać o „uprzywilejowanym przeznaczeniu Izraela, który został ustanowiony światłem narodów – ludem, przez który Bóg objawia się człowiekowi”.

Za czasów Dawida i Salomona Namiot Spotkania zastąpiono Świątynią Jerozolimską, co wzmocniło tendencję do budowania publicznego kultu. Po zburzeniu Świątyni i niewoli babilońskiej utrwalił się zwyczaj wspólnego zbierania się żydów na modlitwę oraz przekonanie, że Bóg nie jest związany z ziemią i można modlić się także „na obcej ziemi”, a Bóg jest Bogiem całego świata. Po odbudowaniu Świątyni nastąpiła reorganizacja żydowskiego życia religijnego, w którym na pierwszym planie znalazły się modlitwa prywatna i modlitwa w synagodze. Gdy skończył się czas proroków, lud zajął się studiowaniem Biblii i pojawiły się znane z „klasycznego judaizmu” stronnictwa religijne, takie jak faryzeusze, saduceusze, zeloci czy esseńczycy.

Jednak Ziemia Święta została zajęta przez obce mocarstwa, reprezentujące politeistyczne wierzenia i zmuszające Żydów prześladowaniami do ich przyjęcia w celu stworzenia z nimi spójnego narodu. Żydzi zdecydowanie opierali się tym praktykom i ponownie walczyli o zachowanie „czystości swej wiary”, wiary monoteistycznej. Biskup Le Vert z tych historycznych doświadczeń i zakorzenionego konfliktu między monoteistyczną wiarą Żydów a religiami politeistycznymi wywodzi podstawową trudność w zrozumieniu chrześcijaństwa przez Żydów. Jezus przedstawiał im bowiem objawienie Boga-Trójcy, w czym upatrywali oni od dawna zwalczane zagrożenie. (Z tego też względu poganie łatwiej nawracali się na chrześcijaństwo). „Wiara w boskość Ojca, Syna i Ducha Świętego będzie więc elementem, który już na samym początku zadecydował o rozłamie judaizmu i chrześcijaństwa” – pisze biskup Le Vert.

Niektórzy teologowie wskazują, że naród żydowski nie był po prostu gotowy na objawienie się Boga w Trójcy dlatego Bóg najpierw objawił się mu jako jedność i stopniowo przygotowywał Pełnię Objawienia. Z kolei dla chrześcijan Tajemnica Trójcy Świętej, choć trudna do pojęcia, stoi w centrum wiary, ponieważ w trzech Osobach Boskich objawił nam się Jedyny Bóg (i mamy na to dowody zarówno w Starym jak i Nowym Testamencie). Okazujemy to w najważniejszym i podstawowym chrześcijańskim geście – znaku krzyża oraz słowach „w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. Chrześcijaństwo w oczach Żydów było więc zupełnie inną niż wiara Hebrajczyków, różniącą się w zasadniczej kwestii religią.

Z naszej perspektywy judaizm świątynny i chrześcijaństwo łączy wiara w jedynego Boga Jahwe, który stworzył niebo i ziemię, przestrzeganie przykazań Dekalogu i wiara w nadejście Mesjasza. Kiedy jednak Zbawiciel przybył na Ziemię, tylko część Żydów uwierzyła w Niego, a część Go odrzuciła. Ci Żydzi, którzy poszli za Chrystusem utworzyli wraz z nawróconymi poganami Kościół, który miał za zadanie pielęgnować Dziedzictwo Jezusa i głosić Ewangelię wszystkim narodom. Ci, którzy nie uwierzyli, doprowadzili do Jego śmierci, a wkrótce utracili swoją Świątynię i swoją religię. Po zburzeniu Drugiej Świątyni zakończyła się linia kapłanów wywodząca się od Aarona, naród żydowski uległ rozproszeniu, a praktykowany przez niego kult miał formę wyłącznie synagogalną. Na gruzach Świątyni, w opozycji do chrześcijaństwa, narodził się judaizm rabiniczny oparty na Torze i Talmudzie, pielęgnujący urazy, niechęć do innych narodów i kultywujący przekonanie o „niezerwanym” przymierzu z Bogiem oraz wybraniu narodu Izraela.

„Nowa tradycja”

Szczególnie istotnym aspektem niniejszych rozważań jest fakt, iż od czasów Aarona i Mojżesza w tradycji żydowskiej zaszło wiele zmian, m.in. za sprawą rabinów – talmudystów, którzy na bazie pradawnych zwyczajów utkali tak naprawdę “nową tradycję”, której ostateczną odsłonę możemy dziś obserwować. We współczesnym judaizmie wyróżnić możemy wiele odłamów, różniących się nie tylko praktyką liturgiczną, ale także, a może nawet przede wszystkim interpretacją zasad zaczerpniętych z Biblii. Prof. Witold Tyloch w „Zarysie dziejów religii” wyróżnił judaizm ortodoksyjny (który podzielił na talmudyczno-rabiniczny i chasydzki) i judaizm konserwatywny, które kontynuują tradycję religii narodowej, judaizm reformowany dopuszczający zmiany w kulcie (np. równouprawnienie kobiet), a także judaizm liberalny (w Wielkiej Brytanii), który w ogóle nie zajmował się religią uważając judaizm za „zbiór tradycji narodowych”. Wszystkie te nurty łączy założenie o istnieniu jedynego, wiecznego Boga, dzieli zaś podejście do tradycji, narodu, państwa Izrael czy wiary w nadejście Mesjasza. Obecnie można także spotkać określenie judaizm rekonstrukcjonistyczny (odrzucający transcendencję) oraz judaizm humanistyczny, będący w istocie „religią bez wiary”, w której obchodzi się święta religijne ze względu na szacunek dla historii, której ta religia jest częścią. (Warto wspomnieć, że judaizm oparty na nauce Mojżesza kultywują Karaimi, którzy odrzucili Talmud i nauczanie rabinów. Dawniej tę powstałą w VIII w. religię zaliczano do judaizmu, obecnie nazywa się ją karaimizmem. Z kolei judaizm rabiniczny wyznawali od VIII w. Chazarowie).

Dla katolicyzmu największe znaczenie ma nurt ortodoksyjny, który z jednej strony opiera się na antychrześcijańskiej tradycji talmudycznej, z drugiej na kierunku chasydzkim, który cechuje panteizm w wyznaniu i duża aktywność misyjna w działaniu. Chasydyzm powstał w XVII w. na ziemiach dawnej Polski. W jego powstaniu, według prof. Tylocha, rolę odegrały czynniki emocjonalne, wiara w duchy i demony, siłę amuletów i sny. Chasydzi twierdzili, że Bóg jest wszędzie, zaś modlitwa odmawiana ze zrozumieniem jej przeznaczenia jest ważniejsza od Talmudu. Był to nurt mistyczny, a charakteryzowały go radość, ekstaza, śpiewy i tańce oraz rozwinięcie kultu cadyków, a także uświęcenie czynności życia codziennego (pracy, zabawy) przez pobożne ich wykonywanie. Co zrozumiałe, chasydyzm spotkał się początkowo z potępieniem ze strony talmudystów i rabinów, jednak oba nurty, w obliczu zagrożenia pro-asymilacyjnymi założeniami żydowskiego oświecenia – haskali, zbliżyły się do siebie pod koniec XIX w. Chasydzi również zaczęli doceniać konieczność kształcenia religijnego i rolę studiów talmudycznych.

Ponad sto lat temu różnicę między zapisami Starego Testamentu a Talmudu, (a tym samym poniekąd między judaizmem świątynnym a talmudycznym) barwnie przedstawił wspomniany wcześniej wybitny teolog, neoscholastyk ks. Marian Morawski. W jego pracy „Podstawy etyki i prawa” czytamy:

Odtąd się właściwie zaczyna druga część historii tego ludu – już nie Bożego. Jak pierwsza część tej historii znalazła swój najwyższy wyraz w Biblii, tak druga najdosadniej wyraziła się w Talmudzie, a później i aż po dziś dzień pod wpływem tej szczególnej księgi została. Ażeby możliwość takiej księgi, czy raczej takiej literatury jak Talmud zrozumieć, trzeba wiedzieć, że Talmud pisał się w najfatalniejszej chwili historii Izraela.(…) Rozpaczliwa obrona Jerozolimy i wreszcie zdobycie jej przez Tytusa, przechodziły w okropności wszystko, co starożytność znała. Żydzi stracili naraz wszystko, nawet miasto święte i kapłaństwo i jedyną świątynię. A po tym pogromie, jeszcze przez długi czas, Żyd był w państwie rzymskim jakby wyjęty spod prawa; po różnych miastach ludność, wprzódy gnębiona lichwą, korzystała z tego stanu rzeczy, aby grabić i mordować Żydów. Filon, Żyd, opowiada, że w Syrii nie było jednego miasta wolnego od tych rzezi. (…) Ten stan rzeczy trwał parę wieków, a właśnie w tym czasie, od II do V wieku pisał się Talmud. To nam tłumaczy dziwny i straszny charakter tego księgozbioru, który bez tego byłby niezrozumiałą zagadką. Podczas gdy Biblia Starego Zakonu nie tylko zawiera prawdy objawione, ale nawet pod względem literackim tchnie świeżością, wdziękiem, siłą i wielkością ducha, o Bogu zwłaszcza kreśli pojęcie nieporównanie wielkie i piękne – to Talmud przejawia samą karłowatość, złamanie ducha narodu, obniżenie go aż do dziecinnych a złośliwych bredni przeciw Rzymowi, który Żydów zgniótł, przeciw Bogu, który ich nie bronił, przeciw chrześcijaństwu, przeciw całemu światu. Tchnie z tych kart bezsilna złość karła, przygniecionego nogą olbrzyma. Sam Bóg izraelski, tak wielki w Biblii, w Talmudzie dziwnie maleje; rabini Go łają za to, że ludu swego nie ocalił i najwyraźniej stawiają siebie ponad Nim i swój Talmud ponad Pismem świętym. (…) nieszczęście czy Nemezis dziejowa zrządziła, że właśnie ów najsmutniejszy wytwór najgorszej dziejowej epoki Izraela, został na wieki jego księgą narodową i świętą, jego prawem, etyką i religią.

Czy współczesny judaizm to „prawowierny” Boży kult?

Ośmielę się postawić tezę, iż ceremonie judaizmu talmudycznego są bluźniercze i ranią Jedynego Boga, dlatego też katolicy nie powinni brać w nich, choćby biernego, udziału. Dlaczego tak uważam? Pismo Święte (np. w listach św. Jana) nazywa każdego, kto nie wyznaje Chrystusa, antychrystem, czyli kimś, kto, świadomie lub nie, jest na usługach złego. Taka osoba zostanie wydana na potępienie, jeśli przed śmiercią nie zechce włączyć się we wspólnotę Kościoła Chrystusowego i nie porzuci błędnych przekonań. Żydzi, świadomie odrzuciwszy Mesjasza, wzgardzili przecież samym Bogiem – jak więc to możliwe, by ich dzisiejsze rytuały i ceremonie religijne mogły oddawać Mu chwałę?

Zarówno judaizm świątynny, którego niektórzy wyznawcy prześladowali Jezusa, jak i judaizm rabiniczny, który przyczyniał się do prześladowania chrześcijan charakteryzują się odrzuceniem Boga w Trójcy Jedynego i negowaniem boskości Jezusa oraz kultywowaniem przekonania o wybraniu narodu Izraela. Stoi to w sprzeczności z wiarą chrześcijańską, w której Bóg okazał Pełnię Objawienia i która jest otwarta dla ludzi wszystkich ras i narodów.

Pan Jezus – „judaista”

W kontekście niedawnej, niekonwencjonalnej „akcji gaśniczej” posła Grzegorza Brauna, pojawiły się głosy, że przecież sam Pan Jezus obchodził Chanukę, o czym możemy przeczytać w Ewangelii św. Jana – faktycznie znajdziemy tam taki opis: „Obchodzono wtedy w Jerozolimie uroczystość Poświęcenia świątyni. Było to w zimie. Jezus przechadzał się w świątyni, w portyku Salomona. Otoczyli Go Żydzi…” Dochodzi do wymiany zdań, Jezus ponownie przedstawia im Prawdę: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”, mówi też „Ale wy nie wierzycie, bo nie jesteście z moich owiec”.

Obrońcy świętowania Chanuki przez katolików zapominają dodać, że w efekcie tej rozmowy prowadzonej podczas Uroczystości Poświęcenia Świątyni, która rzekomo jest „radosnym świętem tolerancji, pokoju i wolności”, dochodzi do następującej sytuacji: „I znowu Żydzi porwali kamienie, aby Go ukamienować.” (…) „znów starali się Go pojmać, ale On uszedł z ich rąk”. 

Ks. dr hab. Marcin Kowalski, prof. KUL w rozmowie, którą opublikowano 13.12.2023 r. na portalu stacja7.pl  twierdzi: „Nie ma nic złego w chrześcijańskim świętowaniu Chanuki (…) Symbolika zmagania światła z ciemnością, światła wiary z mroczną tyraniczną siłą, która chce ją zniszczyć, jest także wyraźnie obecna w Ewangelii św. Jana i w chrześcijaństwie. Jest to perspektywa uniwersalna, ona łączy nasze religie. W Nowym Testamencie w tę arenę walki dobra ze złem, światłości z ciemnością, wkracza Mesjasz, Światłość Świata.”

Trudno mi zgodzić się z tą tezą – w moim rozumieniu dla chrześcijan światłem jest bowiem Jezus Chrystus, podczas gdy Żydzi, zarówno we wspomnianym fragmencie Ewangelii, jak i w całej swojej postawie zwieńczonej ukrzyżowaniem, są do Niego wrogo nastawieni. On nie jest dla nich Światłem Świata, przeciwnie  – On jest dla Żydów zagrożeniem kwestionującym „wyjątkowość narodu wybranego”.

Wspomniane święto kultywuje wątek nacjonalistyczny, ponieważ Chanuka (Hanukka) upamiętnia triumf krwawej, żydowskiej rebelii przeciwko pogańskim Seleucydom (dynastii hellenistycznej). Symbolicznym i kulminacyjnym punktem powstania Machabeuszy, bo to o nim mowa, było odzyskanie i ponowne poświęcenie w 164 r. p.n.e. zbezczeszczonej i ograbionej przez okupanta Świątyni Jerozolimskiej. Pozostający w euforii Żydzi świętowali wiktorię przez osiem dni. Składali wówczas Bogu ofiary dziękczynne, jedli, pili i bawili się. (Inna nazwa święta – Święto Świateł / Ognia nawiązuje do cudu związanego z odnalezieniem w świątyni koszernej oliwy, która paliła się 8 dni.)

Prof. Witold Tyloch w “Zarysie dziejów religii”, wskazał, że wojny machabejskie przyniosły Żydom pełną niezależność polityczną, zaś jeden z najważniejszych twórców znanego nam dziś judaizmu, średniowieczny komentator Talmudu i szanowany rabin Majmonides pisał w swych dziełach, że to, co jest w Chanuce najistotniejsze, to fakt wygranej kultury żydowskiej w walce z greckim dorobkiem cywilizacyjnym. Ujęcie czysto religijne przedstawia tutaj znacznie niższą wartość – “Boży palec” w sukcesie odbicia Świątyni Jerozolimskiej stał się tylko dodatkiem do całej historii. Charakter narodowo-niepodległościowy tego święta przewyższa więc aspekt duchowy.

Polską paralelą do żydowskiej Chanuki może być np. wspomnienie obrony Częstochowy przed Szwedami w czasie potopu, albo obchody Cudu nad Wisłą, gdzie na pierwszym planie jest sukces militarny. Specyfika judaizmu, który, jak pisze prof. Witold Tyloch, jest po prostu „religią na wskroś narodową, ograniczoną do jednego narodu i wyznawaną przez jeden naród”, sprawia, że elementy nacjonalistyczne splatają się z religijnymi, dlatego program obchodów Chanuki zakłada obecność wielu tradycyjnych, żydowskich rytuałów. Święto Świateł, choć nie należy do najważniejszych świąt żydowskich, stało się stałym elementem składowym judaizmu właśnie dlatego, że umacniało poczucie wspólnoty narodowej. Uroczyście obchodzono je w późnym judaizmie, a więc w judaizmie talmudycznym, który kultywuje niechęć i pogardę do wyznawców innych religii, szczególnie chrześcijan. Warto w tym miejscu zadać sobie pytanie: kim są katolicy dla świętujących Chanukę Żydów? Czy przypadkiem nie są owymi poganami, których kultura została spektakularnie zwyciężona? Przecież dzisiaj nadal judaizm nie uznaje Jezusa za Mesjasza, a chrześcijan ma za heretyków.

W kontekście Chanuki warto także zwrócić uwagę, że najważniejsze święta żydowskie uwzględnione są w Torze, m.in. w Księdze Liczb. Znajdziemy tam oczywiście Szabat, Paschę,  Święto Tygodni, Dzień Przebłagania, a także Święto Trąbek, Święto Namiotów i Święto Nowiu Księżyca.

Nie widziałam tam wzmianki o Chanuce, być może dlatego, że do Biblii Hebrajskiej  rabini zaliczyli teksty powstałe do ok. 400 r p.n.e. Święto Świateł jest za to wspomniane w Księgach Machabejskich, które przyjęte są do kanonu Biblii… przez katolików, Żydzi nie uznają Ksiąg Machabejskich za wchodzące w skład kanonu Biblii Hebrajskiej. Świętowanie przez nich Chanuki musi więc wywodzić się z innej tradycji – tradycji narodowej, lub nakazów talmudycznych, które przesiąknięte są silnym nacjonalistycznym, a zarazem antychrześcijańskim przekazem.

Pan Jezus pobożnie przestrzegał przepisów wyznaczonych przez judaizm świątynny, w którym się wychował. Należy jednak pamiętać, że ten „etap” judaizmu już nie istnieje. Funkcjonujący dziś judaizm talmudyczny zgoła inaczej rozkłada akcenty i interpretacje Bożych praw. Ks. prof. Mirosław Wróbel, w swojej przełomowej książce „Jezus i Jego wyznawcy w Talmudzie”, opierając się na tekstach źródłowych w języku hebrajskim i aramejskim, ukazał sposób, w jaki Żydzi judaizmu rabinicznego postrzegali Jezusa:

Przez wieki rabini utrwalali fałszywy obraz Jezusa i Jego wyznawców. Chrześcijan określali mianem sekciarzy i bałwochwalców. Jezusa na kartach Talmudu przedstawiali jako magika i bękarta, człowieka wartego pogardy i przekleństwa” (…) „Rabini utrzymywali, że Jezus był bękartem zrodzonym z nierządu, że Jego matka była kobietą lekkich obyczajów, że był wyłącznie człowiekiem i oszustem, który używał magicznych sztuczek, by zwodzić i oszukiwać tłum. Według Talmudu miał zostać ukamienowany i zawieszony na drewnianym palu na pośmiewisko i dla pogardy. Rabini zaprzeczali przy tym, jakoby pogłoski o Jego zmartwychwstaniu były prawdziwe. Chrześcijanie jako bałwochwalcy mieli niszczyć tożsamość narodu i przyczyniać się do zerwania Przymierza, jakie Bóg zawarł z Mojżeszem, dlatego podkreślano słuszność wydawanych na chrześcijan wyroków śmierci – czytamy w opublikowanym na portalu gosc.pl artykule ks. Rafała Pastwy „Antychrześcijaństwo rabinów” opisującym prezentację książki ks. prof. Wróbla.

Czy zatem katolik powinien brać udział w żydowskich świętach narodowych i rytuałach judaizmu talmudycznego?

Zofia Michałowicz

Ekskluzywizm, czyli tajemnice i pozorne sprzeczności duszy żydowskiej

Ekskluzywizm, czyli tajemnice i pozorne sprzeczności duszy żydowskiej

wawel , 27 listopada 2023 ekspedyt./ekskluzywizm-czyli-tajemnice-i-pozorne-sprzecznosci-duszy-zydowskiej

Ilustracja. Dante: Canto XXXIII, Lucifer.

MOTTO

1. „Dusza narodu żydowskiego, która jest [jednocześnie] socjalistyczna i syjonistyczna, głosi dla innych [narodów] internacjonalizm, wyśmiewa u nich miłość ojczyzny, każe się im wyzbyć w imię internacjonalizmu własnej ziemi i własnej ojczyzny – a dla siebie zachowuje skrajny nacjonalizm”.

[Ks. Dr Stanisław Trzeciak]

2. “Biblia hebrajska jest spiskiem przeciwko reszcie świata. W księgach biblijnych spisek jest jasny i wyraźny… […] spisek agresywny i mściwy. […] To nie tolerancja, ale głupota zamykać oczy na ten fakt.”

[Herbert George Wells (1866-1946)]

3. “Jeśli Żydzi postąpią zgodnie z poleceniem Jahwe i oddzielą się od reszty ludzkości, Jahwe w zamian obiecuje, że uczyni ich panami nad ludzkością: „postępujcie jego drogami, przestrzegajcie jego ustaw, przykazań, jego zwyczajów i słuchajcie jego głosu” oraz Jahwe „wywyższy was ponad każdy inny naród, który stworzył”; „Wiele narodów uczynicie sobie poddanymi, lecz żadnemu nie będziecie poddani” (Powtórzonego Prawa 26:17-19 i 28:12). W rzeczywistości brzmi to bardzo podobnie do paktu, który Szatan zaproponował Jezusowi: „diabeł pokazał mu wszystkie królestwa świata i ich przepych. I rzekł do niego: «Dam ci to wszystko, jeśli upadniesz do moich stóp i złożysz mi hołd»” (Mt 4,8-9).

[L. Guyenot]

WSTĘP

Jak można zwalczać i deprecjonować wszystkie ruchy narodowe jako wsteczne, groźne, nazistowskie (=narodowosocjalistyczne) a jednocześnie dla swojej grupy głosić najskrajniejszy narodowy nacjonalizm uważający ludobójstwo za ofiarę miłą bogu? Przecież to sprzeczność,  mówi ten czy inny reprezentant cywilizacji zachodniej.

To nie sprzeczność, to strategia. Konsekwentna. Sami robimy to, czego innym zabraniamy. To nie hipokryzja. To Sun Zi (wraz z pochodnymi od niego “Protokołami mędrców”). “Hipokryzja” to pojęcie chrześcijańskie, zachodnie. Podobnie jak “sprzeczność”.  Z punktu widzenia kultur (“cywilizacji”) dla których liczy się tylko własne zwycięstwo, dla których inne grupy z definicji są wrogami – z ich punktu widzenia taka PODWÓJNA MIARA  to optymalne i jedyne możliwe rozwiązanie. “Obcy” to zasób, wkład, rywal, reprezentant konkurencyjnego stada, właściciel terenów, które nam mogą się przydać, lub okazja do kradzieży i nielimitowanego zarobku.

Takie chrześcijańskie “bzdury” jak “zakaz podwójnej miary, zakaz hipokryzji”, obiektywna moralność, zdolność rozróżniania Dobra i Zła nie obowiązują w kulturach prawdziwie wojowniczych, żądnych władzy, kierujących się wolą mocy. Postawa chrześcijańska dla takich cywilizacji z ich punktu widzenia jest po prostu skrajną głupotą, wywieszeniem białej flagi, zgodą na bycie zniewolonym przez sprytniejsze narody, grupy, państwa.

Podwójna miara (nasz nacjonalizm święty, ich zakazany) jest “mądrością” kultur i cywilizacji przemocowych, plemiennych. Nie ma w takiej postawie niczego dziwnego. Dziwna jest jedynie naiwność tych, którzy sądzą, że jak wojownik coś im nakazuje, to sam będzie to robił.

I

W ostatnich kilku latach opublikowałem dwa teksty poświęcone świętowaniu Chanuki w polskim Sejmie oraz rasizmowi chasydzkich kabalistów chabadowców, których Lech Kaczyński wpuścił do Sejmu w 2006 r.

Komentarze internautów pokazały, że temat jest jeszcze stosunkowo mało znany, a tym bardziej opisany.

Sojusz JK z chabadowcami, kariera powiązanego z nimi Danielsa bywa tłumaczona wyborem JK, postawieniem przez niego na „Żydów konserwatywnych” wbrew (przeciw? obok?) Żydom lewicowym”.

Nastąpił tu lekki chaos. Nie można tej teorii podawać jako wytłumaczenia silnie filosemickiego, irracjonalnego kursu partii PIS. Dlaczego? Bo jest to teoria powstała w kręgu… samej partii PIS. W ten sposób daleko nie zajdziemy, pytając… analizowane zjawisko o przyczyny jego zachowań.

Teoria „z jakimiś Żydami trzeba iść, lepiej więc z konserwatywnymi, niż tymi drugimi” („lewicowymi”, „liberalnymi” etc.) jest kalką propagandową powstałą wewnątrz lobby żydowskiego w PIS-ie oraz błędną alternaqtywą, alternatywą pozorną. Obszernie 2 lata temu propagował je A.Bielan. Teoria ta szła ręka w rękę z drugą teorią, identyczną „banialuką operacyjną” – że Daniels to doradca Trumpa oraz furtka do – zda się – wszystkich potężnych ludzi USA, a na pewno do ważnych polityków republikańskich. Te banialuki lobby żydowskiego rezonowały media „prawicowe”. Teraz kiedy naród tak zdecydowanie odrzucił butę i bezczelność Danielsa, że jego mocodawcy musieli go schować – teraz dalej pozostała na polu bitwy „banialuka operacyjna” o potrzebie „maszerowania” z jednymi Żydami – przeciw drugim.

Oczywiście, w takie humbugi o „pomocy” ze strony jednej z frakcji żydowskich wierzyć mogą tylko zadaniowi dziennikarze albo ludzie pojęcia nie mający o historii XX w. i o dziejach żydowskiej myśli politycznej i religijnej. Czy to podrzucone jajo „operacyjnej narracji o pomocy prawej ręki rabina w walce z jego lewą ręką” zniósł sam JK, czy tylko je odziedziczył i wysiaduje – to już szczegóły. Historia, źródła, animatorzy, analiza środowisk dopuszczonych do Okrągłego Stołu, historia i geneza KOR-u, międzynarodowe powiązania i wsparcie KOR-u, rola polskiego wolnomularstwa w hodowaniu polskiej „opozycji demokratycznej” i w formacji ideowej braci Kaczyńskich, powiązania środowisk okołopisowskich z biznesem diaspory i izraelskim – to wszystko tematy prawie nieruszone, leżące odłogiem. Bez odważnych dziennikarzy i historyków, którzy ruszą te magazyny tematów tabu – zostaniemy w kręgu opowieści Munchausena-Bielana i powtarzającego je JK.

II

Mentalność żydowska – jak uczy nas ST jest odrębna od wszystkich innych. Dlatego nazwałem humbugiem i banialukami opowieści o tym, jak prawa ręka rabina pomoże gojowi pobić lewą nogę tegoż samego rabina. Takie historyjki może rozpowszechniać tylko ktoś, kto nie liznął dziesiątek tomów pism twórców XIX i XX-wiecznej myśli politycznej i religijnej świata żydowskiego.

Dychotomiczna siatka kategorialna stosowana w kulturze zachodu (konserwatywny-lewicowy, prawicowy-lewicowy, nacjonalistyczny-internacjonalistyczny etc.) nie znajduje zastosowania w kulturach Bliskiego Wschodu. Inny był bieg tych cywilizacji. Pojęcie prawdy jest pojęciem „wtórnym” wobec pojęć „naród”, „prawo”, „krewny”, „siła”. Nie przeszły te kultury „etapu Organonu”. I wcale z tego powodu – jak się wydaje – nie ubolewają. Kierowanie się prawdą utrudnia tylko życie, i w skali jednostek i społeczeństw. Kierowanie się prawdą i dobrą wolą to kaprys jednostek wyrastających ponad przeciętność. Takich jak Stagiryta. Albo jak Jezus założyciel naszej religii. Religii, która stworzyła cywilizację Zachodu. Cywilizacja żydowska (by użyć terminu prof. Konecznego) odrzuciła i Organon i Ewangelie.

By uzmysłowić sobie tę fundamentalną opozycję paradygmatu cywilizacyjnego Europy i Bliskiego Wschodu wystarczy wziąć do ręki sążnisty tom „Logika Talmudu” wydany 3 lata temu w Krakowie. Tom ten rozwija z palca wyssane koncepcje „nowej, talmudycznej, żydowskiej, niearystotelesowskiej logiki”. A kto za to płaci? Pani, pan, pani. To się nazywa spryt. Spryt zawsze próbuje pokonać prawdę. Wejdź do domu, nie płać czynszu i pobieraj składki od reszty mieszkańców na coś co ogłaszasz jako „remont”, a co jest zapoczątkowaną przez ciebie rozbiórką domu (tak na marginesie, to ów remont kojarzy mi się od razu z niedawnymi słowami premiera MM: „ukończyliśmy remont generalny”).

„Publikacja została sfinansowana ze środków Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego na utrzymanie potencjału badawczego Wydziału Administracji i Nauk Społecznych Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania z siedzibą w Rzeszowie”. Czy jeszcze komuś się wydaje, że użyte w opisie książki słowa takie jak: „nauka”, „szkolnictwo wyższe”, „administracja”, „potencjał badawczy” – znaczą to samo, co identycznie brzmiące słowa z kultury zachodniej? Na czwartej stronie tytułowej w/w książki możemy przeczytać: Recenzenci – Rabbi Michael Abraham, prof. Jan Woleński. Rabin i wolnomularz na nasz koszt wciskają w obręb polskiej kultury i nauki – psujący ją – kuriozalny gniot (pod względem naukowości analogiczny do pastiszu Śledzia Otrembusa-Podgrobelskiego pt. Imagineskop).

III

Po tej – koniecznej – dygresji pokazującej absurd przykładania zachodnich słów, kategorii i pojęć do świata krańcowo odmiennej mentalności, choć posługującej się identycznie fonetycznie brzmiącymi słowami wróćmy do wyznania wiary JK, czyli prawej ręki rabina bijącej lewą jego nogę. Pamiętając, że J.Gowin (wzorem S.Podemskiego) ogłosił, że Polskę zamieszkują dwa narody, uzupełnijmy to o stwierdzenie, że mamy w Polsce też dwa języki polskie. Zapisuje się je i brzmią tak samo – lecz znaczą krańcowo odmienne rzeczy. I wtedy, uzbrojeni w tę wiedzę spójrzmy na kilka wypowiedzi koryfeuszy kultury żydowskiej, które pozwolą nam ujrzeć absurd dzielenia rabina na stronę prawą i lewą i absurd liczenia na zyskaniu czegoś przez sojusz z jedną stroną. Ujmując to lekko humorystycznie i zarazem esencjonalnie można tak podsumować: 1. rabin nie po to jest na świecie, by ktoś coś zyskiwał podczepiając się pod niego 2. próżne to nadzieje rozdzielić rabina na dwie połowy, legendarna żydowska solidarność zaraz te połowy zjednoczy i od obydwu dostaniemy po głowie. Aż dziw, że bracia K. do tego nie doszli.

Przechodzimy więc do zapowiadanych cytatów o tym, że kiedy Żyd nazywa się konserwatystą lub liberałem czy socjalistą to tylko… kokietuje i… dobrze się bawi widząc gojów doszukujących się w tych nazwach tego, czego w nich nie ma, nie było, nie będzie i nie może być – ex definitione.

„Syjonizm i socjalizm reprezentują kwintesencję ducha żydowskiego” [Opinia, Tygodnik żydowski, nr. 32, 10.09.1933].

Następny cytat pokazuje, jak pięknie w jednym Żydzie łączą się oligarchizacja i populizm. Autorem jest Teodor Herzl, kreator syjonizmu, ojciec założyciel państwa Izrael, twórca wiekopomnego dla Żydów dzieła „Państwo żydowskie” i z tegoż dzieła pochodzi:

„Na dole proletaryzujemy się na wywrotowców, tworzymy podoficerów wszystkich rewolucyjnych partii, a równocześnie na górze wzrasta nasza straszna potęga pieniądza”. [Theodor Herzl, Der Judenstaat, Berlin 1918, s.29]

„Dusza narodu żydowskiego, która jest [jednocześnie] socjalistyczna i syjonistyczna, głosi dla innych [narodów] internacjonalizm, wyśmiewa u nich milość ojczyzny, każe się im wyzbyć w imię internacjonalizmu własnej ziemi i własnej ojczyzny – a dla siebie zachowuje skrajny nacjonalizm”. [Ks. Dr Stanisław Trzeciak]

Na koniec tych wyjaśnień, dlaczego absurdem jest „dzielenie Żyda na prawicę i lewicę” trzeba zacytować niezwykle przez Żydów cenionego prof. Teodora Lessinga: „Herzl i Marks! Dla wielu są to sprzeczne, wrogie sobie zasady i światopoglądy. A jednak nie ma między nimi sprzeczności (…) Na pytanie: Herzl czy Marks? Odpowiadamy: Herzl i Marks”. [Theodor Lessing, Herzl und Marx, Warszawa 1933]

Świetnie widać tę, jak ją humorystycznie nazwałem „niepodzielność rabina” na przykładzie stosunku światowego żydostwa („world jewry”- termin używany do dziś przez autorów i polityków żydowskich o samych sobie) do ideologii homolobby i gender. Wszyscy Żydzi prawie jak jeden mąż optują za homoideologią i gender. Konserwatywni rabini”wkrótce będą wyświęcać rabinów gejów i zachęcać żydowskich mężczyzn i kobiety do homoseksualizmu, jeśli mają takie skłonności”. ADL i AJC niezwykle intensywnie promują homoseksualizm wprowadzając gender do szkół. W głównych miastach Ameryki, ADL indoktrynuje samorządy, szkoły, nawet liberalne kościoły, że chrześcijanie biblijni cierpią na zaburzenie psychiczne zwane „homofobią.” ADL mówi, że bogobojni chrześcijanie prześladują homoseksualistów, a motywuje ich „literatura nienawiści” – Biblia. Robią to wszyscy razem – „konserwatyści” i „liberałowie”. Robią to w zwinnej synchronizacji obie ręce i nogi rabina, obie ręce i nogi Ahaswerusa.

========================

ANEKS

Lewicki: Jak Kaczyńscy sojusz z Izraelem budowali

“Ten tekst przypomina i analizuje działania jakie podejmowali bracia Kaczyńscy by doprowadzić do zbliżenia i sojuszu Polski z Izraelem. Dlaczego to robili i co chcieli przez to osiągnąć? Czy ich rachuby wychodziły z realistycznych przesłanek i jaki był ostatecznie skutek ich działań?

Zaczęło się to jeszcze zanim Lech Kaczyński został prezydentem i było kontynuowane przez cały okres jego prezydentury i obu rządów, w których PiS uczestniczył lub sprawuje je samodzielnie. W czerwcu 2001 roku Lech Kaczyński, który wtedy był ministrem sprawiedliwości, zatrzymał ekshumację w Jedwabnem, przez co do dziś nie wiadomo jak była liczba ofiar: 150, 400, czy też może aż 1600. jak twierdzi w swojej publikacji Jan Gross.[1]

Lech Kaczyński walnie przyczynił się też do powstania Muzeum Polin: „pełniąc obowiązki prezydenta Warszawy zaproponował ówczesnemu ministrowi kultury, by Muzeum powołało wspólnie Ministerstwo, Żydowski Instytut Historyczny i miasto Warszawa. Lech Kaczyński zdecydował również że Warszawa pokryje połowę kosztów budowy budynku. Wkład finansowy miasta w budowę Muzeum Historii Żydów Polskich wyniósł 40.000.000 złotych w gotówce i działce o powierzchni 12 929 m2 w centrum Warszawy – według cen działek w Warszawie wartej 130.000.000 złotych”.[2]

We wrześniu 2006 r. miała miejsce szeroka ofensywa Lecha Kaczyńskiego, która w zamierzeniu miała zapewne doprowadzić do ustanowienia sojuszniczych relacji z Izraelem i do zniesienia napięć z organizacjami żydowskimi w Ameryce. Najpierw, 9 września, w Sejmie miało miejsce pierwsze czytanie projektu ustawy o rekompensatach za przejęte przez państwo nieruchomości oraz niektóre inne składniki mienia.[3] W projekcie przewidywano wypłatę rekompensat także dla byłych żydowskich właścicieli. Zaraz potem, w dniach 10-12 września, Lech Kaczyński przebywał z oficjalną wizytą w Izraelu, gdzie zapewniał, że „nam na stosunkach z Izraelem, na sojuszu, zależy w sposób szczególny”, oraz, że to nigdy nie ulegnie zmianie: „I mogę państwa zapewnić, że chociaż rządy w Polsce się zmieniają, jak w każdym demokratycznym państwie, to polityka wobec Izraela się nie zmieni”.[4]

Kaczyńskiego w Izraelu podejmował prezydent tego kraju Mosze Kacaw i premier Ehud Olmert. Obaj oni potem poszli do więzienia, gdyż udowodniono im, w przypadku prezydenta, gwałty, zaś w przypadku premiera, branie łapówek.

W następnym tygodniu, w dniach 17-19 września, prezydent udał się wizytą do USA, gdzie spotkał się także z przedstawicielami organizacji żydowskich i rozmawiał na temat roszczeń majątkowych. Jednak sprawa ustawy reprywatyzacyjnej utknęła w parlamencie i jej bieg został zakończony.

Lech Kaczyński zaś dalej konsekwentnie kontynuował swoją proizraelską politykę. W grudniu 2006 r. przyjął w Pałacu Prezydenckim przedstawicieli Europejskiego Kongresu Żydów, jak też tego samego dnia zainaugurowano obchody żydowskiego święta Chanuka w Pałacu, co stało się potem coroczną praktyką.[5] W dniu 9 września 2007 r. za jego zgodą, reaktywowano w Polsce działalność ważnej organizacji żydowskiej – B’nai B’rith – Loża Polin.[6] Działanie tej organizacji było w Polsce zakazane dekretem prezydenta Mościckiego z roku 1938.

W maju 2008 r. Kaczyński odbył powtórną podróż do Izraela, tym razem z okazji 60 rocznicy powstania tego państwa.[7] W czasie tej wizyty Kaczyński spotkał się także z ówczesnym prezydentem Gruzji Micheilem Saakaszwilim i wzywał, że „NATO musi jednoznacznie zapowiedzieć reakcję na wszelkie działania przeciwko integralności terytorialnej Gruzji.”[8] Gruzja w tym czasie kupowała izraelską broń, ale także broń z Polski i Ukrainy, i przygotowywała swoją armię do zbrojnego przywrócenia integralności kraju. Doprowadziło to do klęski w pięciodniowej wojnie z Rosją, a NATO, pomimo tych wezwań Kaczyńskiego, nie pomogło Saakaszwilemu, który ewidentnie dał pretekst Rosji do uderzenia próbując przedtem zająć miasto Cchinwali w Południowej Osetii. Widać, że zarówno Saakaszwili, jak i Lech Kaczyński nie oceniali realnie swoich sił, i to zarówno pod względem militarnym, jak i możliwości uzyskania wsparcia ze strony USA i NATO. Cała ta kombinacja zakończyła się upokarzająca klęską, zaś warunki zawieszenia broni wynegocjował w Moskwie ówczesny prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Przypominam to by pokazać jak nierealistyczną i życzeniową politykę prowadził Lech Kaczyński ze swoim bratem i to nie tylko w stosunku do Izraela ale właściwie w każdym innym polu.

Jarosław Kaczyński widzi Izrael jako wielką potęgę, także militarną. Tym swoim dziwacznym wyobrażeniom dał wyraz w wywiadzie dla Gazety Polskiej, gdzie tak porównał siłę Niemiec i Izraela: „Berlin potrzebowałby co najmniej dwa razy silniejszej gospodarki i przynajmniej osiem razy silniejszej armii, by zaoferować komukolwiek realną ochronę. Z całym szacunkiem dla potencjału naszego zachodniego sąsiada, ale w zderzeniu z siłą Izraela nie sądzę, by był zdolny stawiać mu czoło więcej niż jeden dzień”[9] Jaki sens ma w ogóle porównywanie Niemiec i Izraela? Z jednej strony mamy gospodarczą potęgę, a z drugiej małe państwo, zagrożone ze wszystkich stron. Kaczyńskiego ocena możliwości Izraela zatrzymała się chyba gdzieś na roku 1967, gdy była wojna sześciodniowa, bo ostatnio to przecież armia Izraela radzi sobie mocno średnio. Wystarczy przypomnieć II wojnę w Libanie w roku 2006, gdzie armia Izraela, rzucając doborowe jednostki jak np. brygadę Golani, nie zdołała pokonać improwizowanych sił partii Hezbollah i poniosła duże straty. I nie jest to tylko moja opinia, ale tak stwierdziła komisja powołana przez rząd izraelski: „Paramilitarna organizacja złożona z kilku tysięcy ludzi stawiała opór, przez kilka tygodni, najsilniejszej armii na Bliskim Wschodzie, która cieszyła się pełnym panowaniem w powietrzu oraz przewagą liczebną i technologiczną”. Ale Jarosław Kaczyński oczywiście wie lepiej.

Te działania, a raczej stwarzanie pozorów, że Polska posiada bardzo dobre relacje z Izraelem trwały cały czas i nie ma chyba nawet potrzeby przedstawiania kolejnych zdarzeń, które te polskie zabiegi dokumentują. Ostatnim takim mocnym akordem w tej wielkiej gamie działań, były peany na cześć Izraela wygłoszone przez Jarosława Kaczyńskiego podczas ceremonii wręczenia nagrody im. Antoniny i Jana Żabińskich w warszawskim ZOO we wrześniu 2017 r. Mówił tam o Izraelu: „Jest państwem na swój sposób wielkim. Tą wielkość musimy traktować jako dowód siły ducha, ale także jako dowód, że nad nami jest siła wyższa, która o wszystkim decyduje, bo bez niej Izrael nie mógłby istnieć. To cud naszych czasów.”[10] Wychwalał także fundację From The Depth założoną i prowadzoną przez byłego sierżanta armii izraelskiej Jonnego Danielsa. I faktycznie ten człowiek, tej rangi, wystarczył aby obsłużyć całą obecną polską elitą władzy razem z jej błędnymi wyobrażeniami, urojeniami i życzeniami odnośnie relacji polsko-żydowskich. Podkreśleniem wyjątkowej rangi, jaką rządząca partia PiS przykłada do relacji z Izraelem jest to, że w Polsko-Izraelskiej Grupie Parlamentarnej na 123 członków tylko dwóch nie należy do PiS. [11]

Aż w końcu nadszedł czas prawdy i z powodu uchwalenia ustawy o IPN, bądź też wykorzystując tylko tę sprawę, Izrael doprowadził do kompletnej zapaści w stosunkach z Polską i ostatecznie dobrą oceną obecnego stanu tych stosunków jest stwierdzenie izraelskiego prezydenta, że „mamy również niezgodę, głęboką niezgodę”. Znowu obudziliśmy się z bardzo długiego snu i znowu z ręką w nocniku.

Tak się skończyły nierealne marzenia Kaczyńskich o sojuszu z Izraelem.”

Stanisław Lewicki ,  30 maja 2018,  Redakcja Konserwatyzm.pl

[1] http://www.geocities.ws/jedwabne/rozmowa_z_prof_kola.htm

[2] https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/387693-wtorny-antysemityzm-jako-efekt-przelomu-w-polityce-historycznej

[3] http://orka.sejm.gov.pl/proc5.nsf/opisy/133.htm

[4] http://www.prezydent.pl/archiwum-lecha-kaczynskiego/aktualnosci/rok-2006/art,150,518,drugi-dzien-wizyty-prezydenta-rp-w-izraelu.html

[5] http://www.prezydent.pl/archiwum-lecha-kaczynskiego/aktualnosci/rok-2006/art,150,802,chanuka-w-palacu-prezydenckim.html  

[6] http://www.bibula.com/?p=71616

[7] http://www.newsweek.pl/wiadomosci/z-ostatniej-chwili-/lech-kaczynski-polecial-na-obchody-60-lecia-izraela,3403,1,1.html

[8] https://www.bankier.pl/wiadomosc/Izrael-Lech-Kaczynski-spotkal-sie-z-Micheilem-Saakaszwilim-1766970.html

[9] Gazeta Polska nr 10/2017

[10] http://www.se.pl/wiadomosci/polityka/poruszajaca-mowa-kaczynskiego-o-izraelu_1018454.html

[11] http://www.sejm.gov.pl/SQL2.nsf/skladgr?OpenAgent&294&PL

============================================

Tagi:chrześcijaństwo, ekskluzywizm, Herzl, internacjonalizm, Marks, nacjonalizm, paradygmat, prawda, spisek ekskluzywizmu, sprzeczność, strategia, trybalizm, uniwersalizm

O autorze: wawel

1 komentarz

  1. CzarnaLimuzyna 27 listopada 2023 godz. 07:44Bardzo ważny tekst. Pozwolę sobie zacytować jeszcze raz jeden z ważnych fragmentów:…mamy w Polsce też dwa języki polskie. Zapisuje się je i brzmią tak samo – lecz znaczą krańcowo odmienne rzeczy. I wtedy, uzbrojeni w tę wiedzę spójrzmy na kilka wypowiedzi koryfeuszy kultury żydowskiej, które pozwolą nam ujrzeć absurd dzielenia rabina na stronę prawą i lewą i absurd liczenia na zyskaniu czegoś przez sojusz z jedną stroną. Ujmując to lekko humorystycznie i zarazem esencjonalnie można tak podsumować:1. rabin nie po to jest na świecie, by ktoś coś zyskiwał podczepiając się pod niego
    2. próżne to nadzieje rozdzielić rabina na dwie połowy, legendarna żydowska solidarność zaraz te połowy zjednoczy i od obydwu dostaniemy po głowie. Aż dziw, że bracia K. do tego nie doszli.Przechodzimy więc do zapowiadanych cytatów o tym, że kiedy Żyd nazywa się konserwatystą lub liberałem czy socjalistą to tylko… kokietuje i… dobrze się bawi widząc gojów doszukujących się w tych nazwach tego, czego w nich nie ma, nie było, nie będzie i nie może być – ex definitione.„Syjonizm i socjalizm reprezentują kwintesencję ducha żydowskiego” [Opinia, Tygodnik żydowski, nr. 32, 10.09.1933].
  2. _______________________________________________________
  3. Jakiś czas temu Rzeczpospolita została kupiona przez Sorosa, który również jest w rzekomo ważnym konflikcie z Izraelem. Konflikt konfliktem, lecz mówią jednym głosem w sprawie polskiej niepodległości. Redaktor naczelny tej gazetki uroczyście rozpoczął 15.11.23. antypolską kampanię “piorącą polskie mózgi”, artykułem “Idzie agresywny suwerenizm. Wojna z Unią może być zabójcza” pisząc w nim: “Prezes PiS ruszył na wojnę z UE. To plan samobójczy i destrukcyjny dla polskiej prawicy” Stężenie kłamstwa w cytowanych dwóch zdaniach jest 100 %.Artykuł programowy podobny do słynnego artykułu z gazety żydowskiej “Wyborczej”, przypomnę- Patriotyzm jest jak rasizm i wiele innych pokrewnych artykułów wykorzystujących to hasło przerabiane potem na “patriotyzm jest jak faszyzm”.Mając ostatnio okazję widzieć i słyszeć wypowiedzi niektórych przedstawicieli “plemienia żmijowego” w kontekście najnowszych wydarzeń w Palestynie odnoszę wrażenie, że niosący światło Lucifer bardzo mocno oświetla im drogę.

Dusza żydowska w zwierciadle Talmudu. Wyd. II. – I inne Xięgi.

Dusza żydowska w zwierciadle Talmudu

Dusza żydowska w zwierciadle Talmudu

Wysyłka 2 dni robocze

Cena 29,00 zł

Talmud mówi: Kto widzi domy gojowskie zamieszkałe, mówi: “Pan zburzy dom pysznego!” A kto widzi zburzone, ten mówi: “Boże pomsty! Objawił się Pan, Bóg zemsty!” Talmud Babiloński, Berachot 58 b.

A obrońcy talmudu mówią: Talmud uczył żydów życzliwości i uczynności dla narodów współzamieszkałych. Samson Raf. Hirsch.

Więc czym jest talmud i co znaczy dla żydów? ? O tym jest ta książka

Wydanie nakładem autora Warszawa 1920

Wydanie drugie uzupełnione



Ile Żydzi Polakom zawdzięczają
Izrael. Jego przeszłośc i przyszłość

Izrael. Jego przeszłośc i przyszłość

Cena 35,00 zł

Judaizm zdemaskowany w oparciu o jego własne święte księgi. Tom 1

Judaizm zdemaskowany w oparciu o jego własne święte księgi. Tom 1

Cena 48,00 zł

Judaizm zdemaskowany w oparciu o jego własne święte księgi. Tom 2

Judaizm zdemaskowany w oparciu o jego własne święte księgi. Tom 2

Cena 52,00 zł

Judaizm zdemaskowany w oparciu o jego własne święte księgi. Tom 3

Judaizm zdemaskowany w oparciu o jego własne święte księgi. Tom 3

Cena 40,00 zł

Judaizm zdemaskowany w oparciu o jego własne święte księgi. Tom 4

Judaizm zdemaskowany w oparciu o jego własne święte księgi. Tom 4

Cena 44,00 zł

Mesjanizm a kwestia żydowska

Mesjanizm a kwestia żydowska

Cena 55,00 zł

Prawda, Chrystus, judaizm. Z ksiedzem profesorem Waldemarem Chrostowskim rozmawiają Grzegorz Górny i Rafal Tichy

Prawda, Chrystus, judaizm. Z ksiedzem profesorem Waldemarem Chrostowskim rozmawiają Grzegorz Górny i Rafal Tichy

Cena 38,90 zł

Złość żydowska przeciwko Bogu i blizniemu

Złość żydowska przeciwko Bogu i blizniemu

Cena 145,00 zł

Zohar co znaczy splendor, jasność, światłość, z okazji starego żydowskiego Zoharu Jzraelitom przyświecający do przyjęcia prawdziwego Messyasza Jezusa Chrystusa...

Zohar co znaczy splendor, jasność, światłość, z okazji starego żydowskiego Zoharu Jzraelitom przyświecający do przyjęcia prawdziwego Messyasza Jezusa Chrystusa…

Cena 43,00 zł

Żyd w powieści polskiej

Żyd w powieści polskiej

Cena 21,00 zł

Żydzi na tułactwie

Żydzi na tułactwie

Cena 32,00 zł

Żydzi w Polsce. Od Congresus Judaicus w Polsce do Knesetu w Izraelu. Historia udokumentowana.

Żydzi w Polsce. Od Congresus Judaicus w Polsce do Knesetu w Izraelu. Historia udokumentowana.

Cena 80,00 zł

Konflikt między Izraelem i Kościołem widziany oczami RABINÓW. Ks. Prof. MICHAŁ PORADOWSKI.

Konflikt między Izraelem i Kościołem widziany oczami RABINÓW.

 [z książki „TALMUD czy BIBLIA ?  Gdzie są “korzenie” chrześcijaństwa, W judaizmie czy w mozaizmie? W talmudzie czy w biblii??  Ks. Prof. MICHAŁ PORADOWSKI  Przytaczam ze względu na zwiększoną ostatnio agresję kłamstwa na te tematy. Powtarzam tekst z Archiwum 2018 roku – bo ciągle aktualny.. W 2023 są już jawnie w Watykanie. MD]

Zdaniem żydów istnieje nieunikniony konflikt miedzy Izraelem i Kościołem, gdyż Kościół uważa sie za pełnię mozaizmu, za jego “ukoronowanie”, a stąd tez Izrael staje sie juz niepotrzebny, gdyż spełnił swoja misje dziejowa, skoro z niego przyszedł juz zapowiedziany i oczekiwany Mesjasz, który ufundował Kościół. W tej sytuacji żydom nie pozostaje nic innego jak uznać Jezusa z Nazaretu za obiecanego Mesjasza, a Jego Kościół za pełnię “Domu Izraela” i wejść do Kościoła (jak wszystkie inne ludy), stając sie tylko jego mala czastka, a wiec zniknąć ze sceny świata jako główny protagonista Historii; albo tez, odrzucając idee, że Jezus z Nazaretu jest zapowiedzianym Mesjaszem, uznać Kościół za swego największego wroga, bo uzurpatora roli historycznej Izraela, jako “ludu wybranego” do rządzenia światem na wieki.

Zydzi wybrali tę drugą ewentualność, bo ta pierwsza byłaby dla nich samobójstwem. Tak wygląda rzeczywistość historyczna według żydów, ale także i według oficjalnej nauki Kościoła w ciągu całej jego historii, a takze i ostatniego soboru, bo chociaż Kościół uznaje, ze Izrael otrzymał od Boga “wybraństwo”, to jednak takze twierdzi, że owe “wybraństwo” skończyło sie z chwila przyjścia na swiat Mesjasza, którym jest Jezus Chrystus. Od czasu Odkupienia i zalozenia Kosciola przez Chrystusa Pana, Syna Bozego, naród żydowski przestał byc “narodem wybranym”, gdyż godność ta przeszła na wyznawców wiary Chrystusowej, a przede wszystkim sam Kościół, jako Ciało Mistyczne Chrystusa Pana (zob., dekret Drugiego Soboru Watykanskiego Lumen gentium), jest teraz owym “ludem Bozym”.

Należy wiec nam jeszcze raz powrócić do mysli sw. Augustyna o “podziale Izraela” – et devidetur Israel in duo – gdyz cześć Izraela, która uznala w Jezusie z Nazaretu obiecanego Mesjasza i przyjela chrzest oraz wiare (nauke) Chrystusa Pana, włączając sie w ten sposób w Jego Cialo Mistyczne, którym jest Kościół, nadal jest “ludem wybranym”, ale nie wyłącznym, gdyż do tego “ludu wybranego”, którym jest odtad Kościół, należą także i ci wszyscy z innych ludów, którzy uwierzyli, iz Chrystus Pan jest zapowiedzianym Mesjaszem, a nadto takze, iz jest Bogiem-Czlowiekiem, przyjeli Jego nauke i przez chrzest swiety zostali włączeni w Kosciól, a wiec w Mistyczne Cialo Chrystusa, tworząc, razem z nawróconymi zydami, jeden “lud Bozy”, który oczekuje nowego i ostatecznego przyjscia Chrystusa Pana w chwale i majestacie, jako Sędziego i Króla calego swiata, a Królestwo Jego trwac bedzie na wieki wieków.

Ale druga część Izraela, ta która nie tylko ukrzyzowala Jezusa z Nazaretu, ale takze Go odrzucila na zawsze, stala sie nie tylko “opozycja” wobec Kosciola, ale tez i jego wrogiem, sluzac juz nie Bogu, lecz szatanowi i walczac z Kosciolem “na śmierć i zycie”, az do czasu drugiego przyjścia Zbawiciela.

Jednakże, według sw. Pawla, żydzi, przynajmniej częściowo, nawrócą sie na wiarę chrześcijańską pod koniec świata. W Liscie do Rzymian, sw. Pawel przewiduje, ze nawrócenie to (tylko czesciowe) nastapi dopiero wtedy, kiedy wszystkie ludy pogańskie wejdą do Kościoła (oczywiście takze częściowo), a to juz sie spełnia w naszych czasach, gdyz Ewangelia jest juz opowiadana w różny sposób wszystkim ludom na calym swiecie (choc z róznym skutkiem), nawet osobiście przez samego Papieza, a wiec nadchodzi takze czas na nawrócenie sie i zydów (chociazby tylko częściowo).

Odnosny tekst z Listu sw. Pawla do Rzymian jest nastepujacy:
Nie chce jednak, bracia pozostawiac was w nieswiadomosci co do tej tajemnicy (…), ze zatwardziałość dotknęła tylko część Izraela az do czasu gdy wejdzie (do Kosciola) pelnia pogan. I tak caly Izrael bedzie zbawiony, jak to jest napisane: “Przyjdzie z Syjonu wybawiciel, odwróci nieprawosci od Jakuba. I to bedzie moje z nimi przymierze, gdy zgladze ich grzechy“. Co prawda – gdy chodzi o Ewangelie – sa oni nieprzyjaciólmi (Boga), ze względu na wasze dobro, gdy jednak chodzi o wybranie, sa oni – ze względu na przodków – przedmiotem milosci. Bo dary laski i wezwanie Boga sa nieodwołalne” (Rz 11,25-29)

A dlaczego zydzi maja sie nawrócic dopiero po wejsciu do Kościoła wszystkich ludów poganskich, a wiec nie żydowskich? Odpowiedz nie jest latwa, bo ani Pismo Swiete, ani tez tradycja nic szczególnego na ten temat nie mówia, ale mozna przypuszczać, ze powodem tego jest “wyjątkowość” zydów, która polega na pewnego rodzaju ich wyższości wobec innych ludów. Chodzi tu o “wyzszosc w tym sensie, ze sa oni bardziej zaradni, ruchliwi, ambitni, cieszacy sie wyjatkowa odpornoscia na wplywy innych kultur, a przede wszystkim bardziej niz inne ludy, zawsze szukaja rzeczywistej wladzy, stad tez gdyby weszli gromadnie do Kosciola, zwlaszcza w jego poczatkach, przed wejsciem innych ludów, zachodziloby niebezpieczenstwo, ze mogliby calkowicie opanowac Kosciól, objac cala wladze i nie dopuszczac do Niego innych ludów, instrumentalizujac Kosciól wylacznie na korzysc Izraela. Oczywiscie nie odnosi sie to do wszystkich zydów, ale glównie judaistów, którzy zawsze okazywali w czasach przedchrzescijanskich tendencje niesłużenia Bogu, lecz poslugiwania sie Bogiem i religia dla wlasnych ziemskich i doczesnych celów. Przeciez zawsze usilowali judaisci sprowadzic monoteizm do monolatrii, a te pojmowali nie jako sluzbe Bogu plemiennemu, lecz posługiwali sie Bogiem i religia (w tym wypadku juz nie Bogiem, a tylko bożkiem).

Przyjrzyjmy sie wiec odnośnym tekstom niektórych judaistów, ab zaznajomić sie z ich sposobem myślenia w tych sprawach.

I tak, na przyklad, francuski judaista Rabi uwaza, że sam Izrael jest obiecanym Mesjaszem, a wiec i “wybawicielem” całego świata. Oczywiscie, ze przez to “wybawienie” rozumie tylko rządy żydowskie nad calym swiatem, gdyz wieczność i zycie pozagrobowe dla judaistów nie istnieja, gdyz JUDAIZM JEST RADYKALNA I ABSOLUTNA DOCZESNOŚCIĄ i wedlug judaizmu wszelkie blogoslawienstwa Jehowy odnosza sie tylko do doczesnosci.

Izrael będąc “narodem wybranym” jest przeznaczony przez Jehowę do rządzenia światem, a wiec wszystkimi krajami i ludami i przez te rządy polityczno-kulturalne urzeczywistnia sie tak “zbawienie” samego Izraela, ja także i wszystkich innych ludów.

Rabi pisze: “Chrześcijaństwo zajmuje sie glównie zbawieniem człowieka jako jednostki, judaizm zas myśli o zbawieniu Domu Izraela, które to zbawienie jest jednocześnie jedynym zbawieniem wszystkich ludów. To bylo zadanie w ciagu wieków talmudystów i kabalistów. W tej perspektywie rozumie sie istnienie tak licznych przepisów i zakazów, bo to dzieki nim utrzymuje sie wspólnota zydowska, od której zalezy zbawienie swiata”. (Rabi, Anatomie du Judaimse Francais, Paris, 1962, s. 203-204)

Podobnie ujmuje te zagadnienia jeden z najwybitniejszych judaistów współczesnych, który odegrał dużą role w obradach Drugiego Soboru Watykańskiego w sprawach judaizmu, niedawno zmarły Jules Isaac, który pisze:

Sposób w jaki wiara chrześcijańska walczyla o swa niezaleznosc (robi tu aluzje do stopniowego uniezaleznienia sie Kosciola od wladzy swieckiej od czasów Konstantyna az do dzis) musial szybko i fatalistycznie doprowadzić ja (wiare chrzescijanska) do walki na smierc i zycie przeciwko Izraelowi <<wedlug ciala>>, gdyz ten nowy Kosciól deklarowal sie byc prawdziwym i jednym Izraelem Bozym <<wedlug ducha>>. Ale, czy zdajemy sobie sprawe z tak wielkich pretensji? To równaloby sie czemus gorszemu niz szkalowaniu ludu zydowskiego, to równaloby sie pozbawieniu go wspanialosci zycia, swietego ognia i mozna nawet powiedziec pozbawienia wlasnej duszy. Nadto – gdyz także istnieją związki i zależności miedzy tym co jest duchowe i tym co jest doczesne – pozbawienia go miejsca, które zajmuje jako “slonce”, pozbawienia go jego przywilejów w Cesarstwie” (Jules Isaac, Genese de l’Antisemitisme, Calman-Levy, Paris, 1956, s. 150) 

Aby lepiej te mysli judaistów zrozumieć przytoczmy jeszcze inny tekst z tejze książki. Jules Isaac pisze:
28 października 312 roku, bitwa na moście Milvius, przed bramami Rzymu. Konstantyn walczy przeciwko cesarzowi Majencjuszowi. Konstanty zwycięża. Przypuszcza sie, ze jego przeciwnik utonal w Tybrze. Wystarczyła jedna bitwa, aby zmienic calkowicie oblicze swiata, oblicze religijne (…) Zwyciestwo Konstantyna bylo oceniane jako poczatek ery, ery Cesarstwa chrześcijańskiego. Prawda jest, ze dzieki temu wprowadzono wolność i równość co do wierzen i kultów (313) (…). Od tego czasu, z powodów dotychczas jeszcze niewyjasnionych, Konstantyn-Zwyciezca zwiazuje swe losy z losami Kosciola Chrystusa i tenze wychodzi zwycięsko, gdyz uzyskuje poparcie ze strony cesarza, zostaje uprzywilejowany przez Panstwo, idzie ku lepszej sytuacji, ale takze bardziej niebezpiecznej, stajac sie Kosciolem zlaczonym z Panstwem, a wiec Kosciolem Panstwowym. Wazna ta i zaskakujaca decyzja, przez jednych krytykowana, a przez drugich wychwalana, jedna z najwazniejszych w Historii, dla której królowanie Konstantyna jest tylko wstępem i która jest uzupełniana w ciagu owego nadzwyczajnego wieku. Ale ten nieslychany los Kosciola powoduje nieszczęście Synagogi, gdyz dla niej wiek czwarty jest epoka fatalna, która prowadzi ku niepokojacej przyszlosci, ku zalobie i katastrofom” (Jules Isaac, Genese de L’Antisemitisme, d.c., s. 155-156).
Inny autor pisze na ten temat: 
Kiedy, na skutek niespodziewanych zmian, jakie zna Historia, Kosciól chrzescijanski z przesladowanego przechodzi do stanu zwycieskiego i szybko staje sie Kosciolem oficjalnym, tysiac szescset lat temu, w latach 312 i 337, judaizm doswiadcza takze zmiany sytuacji, lecz na odwrót. Jak dotad bowiem korzystal w cesarstwie z przywilejów i w krótkim czasie zostal upokorzony, wysmiany, zbezczeszczony. Od tego czasu wspólpracy Kosciola z Panstwem (chrzescijanskim) zaczeto sie wypracowywanie systemów zakazów i przesladowan, który doszedl do szczytu w epoce, kiedy Kosciól rzymski w rzeczywistosci doszedl do wladzy w Chrzescijanstwie XIII wieku.”
I dalej, tenze autor tak pisze:
Chrześcijaństwo dla żyda jest wyrzeczeniem sie z “wybraństwa”, jest otwarciem sie na zbratanie ze wszystkimi, a jednocześnie wielkim amen wobec Boga i Jego decyzji, a zarazem jest przyjeciem bólu i smierci, wyrzeczeniem sie wlasnego Ja (Ego), wlasnego interesu i wlasnej nieufnosci. Zaden inny naród, o ile wiem, nie zostal poddany przez Chrześcijaństwo tak trudnej próbie, jako iz dla zadnego innego ludu przyjecie Chrześcijaństwa nie znaczylo na dluzszy okres zaniknięcia jako naród.

W żadnym innym narodzie dawne tradycje religijne, które musialyby porzucić, przyjmujac wiare Chrystusowa, nie byly tak intymnie zwiazane z zyciem obywatelskim. Gdyz dla innych ludów cesarstwa rzymskiego religia byla w rzeczywistości tylko “nadbudowa”, ozdoba. Mogla byla byc zmieniana bez zburzenia budowli. Natomiast dla zyda religia jest fundamentem, racja bytu, baza. Apostolowie zapraszali do porzucenia wszystkiego, gdyz Niebo ich oczekiwalo. Zyd odpowiedział nie, bo nie moze byc prawda, ze Bóg tego wyrzeczenia wymaga.” (Francois Fejto, Dieu et son Peuple, Paris, 1960).
Chrzescijanstwo uwaza, ze jest prawdziwym Izraelem – wedlug <<ducha>>, a nie wedlug <<ciala>> – wierzy, zże ostatecznie zastepuje Izraela. Niestety, Izrael nie zniknal i nie chce zniknac” (Josue Johouda, L’Antisemitisme, Miroire du Monde, 1958, s.50)
Izrael przedstawia sie w historii jako lud szczególny, gdyz jest jednoczesnie religia i narodem, bez zadnej możliwości oddzielania od siebie tych dwóch rzeczywistosci, jak sie to zdarza u innych ludów. Bez watpienia, Izrael jest rasa, ale nie w sensie biologicznym, jak tego wymaga rasizm, lecz w sensie etyczno-historycznym” (Josue Jehouda, L’Antisemitisme, d.c., s. 209)
Prawdziwy mozaizm, oczyszczony i rozwiniety przez Izajasze, Jeremiasza i Ezechiela, rozszerzony przez zydowski hellenizm, doprowadzilby Izraela do Chrzescijanstwa, gdyby nie esraizm, faryzeizm i talmudyzm. Ideologie te niechybnie powstrzymały masy zydowskie w więzach wymagań i praktyk rytualnych. Skoro nie mozna bylo zakazac czytania Biblii zaczeto ja lekcewazyc, a uczeni w Pismie oswiadczyli, ze <<Prawo jest woda a Miszna winem>>. Stad tez czytanie Biblii uwazano jako malo pozyteczne i nie tak konieczne do zbawienia, jak lektura Miszny” (Bernard Lazare, L’Anitisemitisme, d.c., s. 57)

I jeszcze parę tekstów na temat doczesności
Wiadomo jest, ze dawny judaizm nie znal zycia pozagrobowego. Wedlug niego nie mozna praktykować dobra i zla jak tylko na tym swiecie ziemskim. Jeżeli Bóg chce wynagrodzić i karac, moze to zrobic tylko w ciagu życia człowieka na ziemi. Stad tez, tylko tutaj, na ziemi, czlowiek sprawiedliwy moze prosperować, a człowiek zly cierpieć” (Werner Sombart, Les Juif et la vie economique, Paris, 1923, s. 227).
Idealem zydowskiego monoteizmu jest szczescie ludzkie na ziemi. Biblia nigdy nie mówi o zyciu przyszlym (czyzby?) i wiadomo jest jak male znaczenie przypisywali bohaterzy Homera basniom. Tak Biblia, jak i Homer, pragna zyc szczesliwie na ziemi. Biblia dzieki praktykowaniu sprawiedliwosci, a Homer przez szukanie piekna i wolnosci” (D. Pasmanik, Qu’est-ce que le Judaizm?, Paris, 1930, s.18).
Zycie po śmierci nie istnieje dla Izraela. Izrael nigdy nie wierzył w zycie pozagrobowe, z wyjatkiem w czasie swego zmierzchu (…) Przymierze jest kontraktem obustronnym (…) Izrael jest strasznym realista. Zada tutaj, na ziemi, w doczesnosci wynagrodzenia dla kazdego, kto praktykuje dobro i kary zloczynców. Wszyscy wielcy prorocy, jak Eliasz, Izajasz, Jeremiasz i Ezechiel żądają sprawiedliwości na ziemi, a jesli jej nie ma, to znaczy, ze czlowiek jej nie jest godny, ze na nia nie zasluguje. Trzeba bylo czekac az na sw. Pawla, aby umieszczac sprawiedliwosc po smierci” (Elie Faure, La Question juive, Paris, 1934, s. 83).
Filozofia zyda byla bardzo prosta (…) zyjac na ziemi pragnal on cieszyc sie zyciem i zadal przyjemnosci nie moralnych, ale materialnych, które upiększają i czynia rozkoszna egzystencje na ziemi. Skoro raj nie istnieje, mógl spodziewać sie od Boga za swa wierność tylko wynagrodzenia konkretnego: bogactwa, dobrobytu, zdrowia itd.” (Bernard Lazare, L’Antisemitisme, o.c., T. II, s. 155).
Wydaje sie, ze przytoczone teksty pozwalają nieco zrozumieć psychikę żydowską, tak różną od chrześcijańskiej. 

Przytoczone opinie należą wyłącznie do autorów żydów.

Chrześcijanin w zwierciadle duszy żyda. Obraz niewiernych w Talmudzie

Chrześcijanin w zwierciadle duszy żyda. Obraz niewiernych w Talmudzie

Sławomir Wełniński Zawsze Wierni nr 1/2023 (224)

Wszystkie zdania napisane w cudzysłowie, bez odwołania w przypisie, pochodzą z książki ks. Justyna Pranajtisa pt. Chrześcijanin w Talmudzie i z książki ks. dr. Stanisława Trzeciaka Talmud o Gojach, a kwestia żydowska w Polsce.

=======================

Jak mówi Talmud: „w przypadku, gdy zdania uczonych w prawie nie są zgodne w tej samej kwestii, należy wierzyć, że oba są słowami Boga i oba są natchnione i właściwe”

===================================

Słowem wstępu, nim przejdziemy do dalszych rozważań dotyczących obrazu chrześcijan rysowanego przez talmudyczny judaizm, co pokrótce będzie przedmiotem tego tekstu, należy wyjaśnić, czym jest dla żydów Talmud, w którym skodyfikowane zostały normy postępowania dotykające najdrobniejszych dziedzin życia.

Talmud składający się z Miszny1 (tj. z tekstu regulującego jakieś prawo) i Gemary2 (czyli komentarza zawierającego ostateczne rozstrzygnięcie w danej kwestii) przez żydów uważany jest za zbiór przepisów, w którym „zawiera się nauka”. Talmud dla żydów jest księgą świętą, ważniejszą od Pisma Świętego, z którego wykluczają Nowy Testament i księgi według nich apokryficzne (Księgi Machabejskie, Barucha, Tobiasza etc.).

W„Talmud żydzi wierzą, jak w objawienie Boskie”. W Talmudzie, „nie wolno nic zmienić, ani dodać, ani ująć”, bo to święta „nietykalna księga”, ponadto „ten, kto czyta Biblię bez Miszny i Gemary, jest jak ktoś, co nie wierzy w Boga”. Według nich „nawet sam Pan Bóg uczy się Talmudu i radzi się rabinów uczonych w Talmudzie”3, bo „ktokolwiek nie słucha rabinów, zasługuje na śmierć i będzie ukarany przez poddanie gotowaniu w piekle”.

„Żydzi są boscy”, co w konsekwencji oznacza, że „żaden rabin nie może nigdy pójść do piekła”. Kolejną korzyścią, która wynika z „boskości żydów”, jest to, że „Rabin debatuje z Bogiem i pokonuje Go”. Co więcej, „Bóg przyznaje, że rabin wygrał z Nim debatę”.

———————–

W ogólnym ujęciu jest to zbiór prawa precedensowego sformułowanego w postaci casusów rozstrzygającego kwestię koszerności/niekoszerności, a zatem prawowierności lub jej braku. Wielu rabinów uznaje Mojżesza za autora Talmudu, w którym to prawa mojżeszowe są zachowywane, ale pojmowane w takim duchu i tłumaczeniu, jakim nada im Talmud. Wszystko jest przesiąknięte duchem Talmudu.

Warto odnotować, że po klęsce Żydów w wojnie z Rzymianami nastąpiła transformacja judaizmu świątynnego, judaizmu, w którym został wychowany Jezus przez Józefa i Maryję, w judaizm rabiniczny4.

Wraz z wynalezieniem druku pojawiają się także pierwsze egzemplarze Talmudu (pierwsze wydanie w Wenecji w roku 1520). Żyjący w swoich zamkniętych społeczeństwach żydzi, obawiając się nieprzychylnych reakcji chrześcijańskiego otoczenia, bardzo szybko zaczynają świadomie usuwać z Talmudu fragmenty z pejoratywnymi wzmiankami o Jezusie i chrześcijanach5. Teksty te z założenia nie stanowią źródeł historycznych o życiu Jezusa z Nazaretu i Jego uczniów, ale są raczej rabiniczną interpretacją tego, co się wydarzyło, przedstawioną w sposób jednoznacznie negatywny. Nie powinno więc dziwić, że Talmud często stawał się w owym czasie ofiarą palenia na stosie za swe obłudne antychrześcijańskie nauki. Rzekomo ostatnie spalenie Talmudu w Polsce miało miejsce w 1757 r.

Doszło do niejawnego zakazu drukowania „cokolwiek złego o czynach Jezusa” i Jego wyznawców, zastrzegając, że wiedzę tę można tylko przekazywać ustnie. Ponadto ci, którzy „wykładają gojom mądrości talmudyczne, ponoszą najwyższą odpowiedzialność moralną”. Przekład Talmudu „jest grzechem nieodpuszczalnym”.

W późniejszych wydaniach Talmudu brakuje całych ustępów, a w innych w ich miejscu pojawiają się słowa lub znaki, których nie sposób laikowi rozszyfrować. Niepodobna więc odczytać prawdziwe intencje, które kierowały autorem. Zastosowanie przekazu ustnego może sugerować, że ktoś chce ukryć prawdziwe znaczenie akapitów odnoszących się do „niewiernych”6, „w obecności których, żyd nie schyli się nawet [wtedy], gdy cierń wbije się w jego nogę lub rozsypią się pieniądze, żeby nie wydawało się, że mu cześć oddaje”.

Pomimo takiej formy cenzury w kręgach chrześcijańskich pojawiały się publikacje na temat rabinicznego wizerunku Jezusa i chrześcijan.

Wielowiekowe żydowskie nauczanie pogardy przekłada się na zakazy wszelkich religijnych kontaktów z chrześcijanami, którzy są „nieczyści” z powodu braku „oczyszczenia”, to jest braku obrzezania, a co zgodnie z Talmudem zamyka automatycznie drogę do nieba. Kontynuując wątek, Talmud mówi, że żyd obrzezany jest obdarzony tak wielką godnością, że „z nim nikt, nawet anioł równać się nie może, jest on równy niemal Bogu”.

Na kartach Talmudu wyznawców Chrystusa określa się wieloma obraźliwymi określeniami, jak np. „akum”, „bałwochwalcy”, „gorsi od Turków”, „goje”, „czciciele gwiazd i planet”, „słudzy bożków”, „heretycy nie zasługujący na miano partnera w religijnej dyspucie”, „niegodziwcy”, „nieczyste zwierzęta plugawe jak pies lub świnia”, „obdarzone postacią ludzką”, „rozmnażają się w sposób zwierzęcy i mają skłonności do czworonożnych”, „jako nieludzie równi gnojowi”, „mężobójcy”, „rozpustnicy”, „synowie diabła”, „dusze złe i nieczyste”, „po śmierci idą do piekła”, „ciała umarłych chrześcijan to ścierwo bydlęce”. Ta lista nie wyczerpuje całej gamy zwrotów stosowanych w stosunku do chrześcijan.

W tekstach talmudycznych występują także passusy, które ujawniają pogardę rabinów wobec ksiąg, które używane są przez chrześcijan. Ostrze krytyki było skierowane zarówno wobec zwojów będących odpisami pism żydowskich, jak i wobec Ewangelii coraz bardziej rozpowszechnionych pod koniec I wieku po Chr. W Talmudzie wobec pism chrześcijańskich używa się dwóch określeń: pisma heretyków (sifre ha-minim) bądź księgi niegodziwości (giljonim). Rabini deprecjonują świętość tych pism oraz ich prawny autorytet. Księgi te „nie powinny być ratowane”, po usunięciu z nich „świętego imienia Boga (tetragram), resztę należy spalić”7.

Księgi Halachy i Hagady, stanowiące integralną część Talmudu, przedstawiają nam przypowieści o panowaniu narodu żydowskiego nad innymi, których to tradycja talmudyczna nakazuje nie traktować jako ludzi, ponieważ nimi nie są. Jak przekonują nas mędrcy żydowscy, goje – nie są Boskim tworem, ponieważ „zostali stworzeni przez demony”, są bez iskry Bożej i posiadają puste ciało.

Wydawać by się mogło, że tradycja ta zupełnie zanikła wśród żydów, że porzucili oni błędne pojmowanie co do tej kwestii. Nic bardziej mylnego: dzisiaj ta tradycja jest żywa. Zmarły zaledwie dwa wieki temu rabin Szneur Zalman z Ladów, założyciel sekty chasydzkiej Chabad-Lubawicz (której to przedstawiciele są goszczeni w budynkach Kancelarii Prezydenta czy też Kancelarii Sejmu przy okazji corocznego zapalania świeczek chanukowych8, w którym to rytuale świeckim biorą udział prominentni goje) w swoim traktacie talmudycznym Tanja9, który jest obecnie jedną z najpoczytniejszych ksiąg żydowskich na świecie, przedstawia obraz „Boga ekskluzywnego, żydowskiego”, Boga dobrego tylko dla żydów. Mamy do czynienia z kultem wykluczającym, przesiąkniętym rasizmem duchowym10. Na takim podłożu wyrosły i są nim karmione oraz motywowane zakazy wszelkich religijnych kontaktów z chrześcijanami. Z tego wynika też przekonanie że „żyd, który staje się chrześcijaninem, przestaje być żydem”.

Skoro Talmud wyjaśnia nam, kto jest stworzony do panowania nad światem, pozostaje w związku z tym pytanie, w jakim celu Bóg stworzył człekokształtnych gojów. Otóż po to, by służyli oni żydom. Jedyną kontrowersją pomiędzy uczonymi w piśmie, jest kwestia tego, ilu gojów ma przypadać na jednego pobożnego żyda po tryumfie narodu wybranego.

W tym miejscu można posłużyć się cytatem obrazującym stosunek żydów do nieżydów. Jako, że goje uważani są za zwierzęta, mają „służyć żydom dniem i nocą, i nie można im dać nigdy spoczynku od tej niewoli”. Jest tak dlatego, że: „Nie przystoi, bowiem Izraelicie, aby mu służyły zwierzęta we własnej postaci, lecz zwierzęta w ludzkiej postaci”.

W podobnym tonie, podczas wystąpienia w synagodze wypowiedział się rabin Owadia Josef, który stwierdził, że „goje rodzą się tylko po to, by nam służyć. Bez tego nie mieliby po co istnieć na tym świecie”. Po co goje są potrzebni? „Będą pracować, będą orać, będą zbierać plony. My zaś będziemy tylko siedzieć i jeść jak panowie”, następnie porównał „nieżydów do zwierząt pociągowych, którzy otrzymują długie życie, po to by dobrze pracować dla żyda”11. Żydzi w przesadnym pojęciu o przywilejach płynących z synostwa Abrahamowego uważają zatem, że tylko im należy się uprzywilejowane stanowisko na świecie, a wszystkie narody powinny być ich niewolnikami.

W związku z przedmiotowym traktowaniem „nieczystych, niegodnych obcowania z żydami” jako nierównych sobie godnością wynikają dla przedstawicieli narodu wybranego pewne determinanty, którymi powinni kierować się w swoim postępowaniu, tj. „unikać gojów, gdy tylko to jest możliwe, i starać się ich zniszczyć”.

Jeżeli chodzi o pierwszą wspomnianą kwestię „szczególnie należy to czynić przed świętami chrześcijan, gdy całe trzy dni przed nimi należy ich unikać”. Żyd nie powinien składać życzeń chrześcijanom, „chyba że wiązałoby się to z jakąś nieprzyjemnością dla niego”, ale nie niesie to ze sobą żadnych konsekwencji, gdy je „natychmiast odwoła w duszy”. Podobne reguły obowiązują w przypadku odpowiedzi na pozdrowienia ze strony goja.

Talmud, w swej ksenofobicznej, podszytej agresją, plemiennej retoryce, idzie dalej: otóż nakazuje zwalczać chrześcijan przez „szkodzenie im wszystkimi sposobami – przez co zmniejszać ich władzę i przygotować upadek”, natomiast „gdy jest to możliwe, żyd może i powinien mordować chrześcijan bez żadnej litości”, gdyż żyd zabijający chrześcijanina według Talmudu „nie grzeszy, lecz składa Bogu przyjemną ofiarę”. Według niektórych rabinów samo „studiowanie prawa żydowskiego przez gojów zasługuje na karę śmierci”. Gdzie tylko okaże się możliwym, to według Talmudu „żydzi mają prawo zabijać chrześcijan bez miłosierdzia, ponieważ świat do żydów należy, a chrześcijanie przeszkadzają im w opanowaniu go”. Czy to nie fanatyzm dalej posunięty niż w Koranie?

Poważnym problemem roztrząsanym przez rabinów była kwestia, czy należy ratować goja w szabat. Otóż należy, gdyby brak reakcji miał zaszkodzić żydom. To dzieło rabiniczne mówi także o tym, aby „z całą chytrością nie robić nic, co by miało odwrócić zgubę gojów; chorych nie leczyć”, jednakże gdy wymaga tego etyka sytuacyjna, żyd może pomóc gojowi, gdy „uzasadniona jest obawa poniesienia konsekwencji”.

Gdy chodzi o praktyczne konsekwencje zastosowania zasad rabinicznych w relacjach handlowych dnia codziennego, to w świetle pouczeń płynących z żydowskiej nauki „z każdego goja można ciągnąć korzyści”. Co więcej, dozwolone jest, aby „do tego używać podstępu, fałszerstwa i innych niecnych czynów, by wywieść go w pole”.

Jako że goje to „bydlęta”, więc „można im bezkarnie zabierać rzeczy do nich należące, w każdy sposób” – nie wyłączając oszustwa. Żyd „nie kradnie postępując w ten sposób, lecz odzyskuje, co jest jego”, tak więc „wszystkie majętności gojów są jakby opuszczone, kto je pierwszy zabiera, ten jest ich panem”.

Co więcej, „nie wolno ostrzegać gojów mylących się w interesach, ani nie wolno oddawać rzeczy znalezionej, jeżeli jej właścicielem jest goj”, a ponadto „wolno jest żydowi udawać chrześcijanina dla lepszego oszukiwania”.

Ponadto jeżeli chodzi o pognębienie chrześcijanina w sądzie, to Talmud pozwala żydowi na „wszelkie oszustwo, kłamstwo i nawet na krzywoprzysięstwo”. Żyd może z przysięgi „dowolnie korzystać, by zwieść niewiernych, a zarazem w każdej chwili może ją odwołać i unieważnić w sercu”.

Korzystania z usług nieżyda należy wystrzegać się przy okazji „oddawania swoich dzieci pod ich opiekę”, ponadto posługiwanie się „chrześcijańską karmicielką, nauczycielem, lekarzem jest zabronione”. Talmud jednakże pozostawia wyjście z tej sytuacji. Otóż, gdy „sytuacja tego wymaga”, można skorzystać z pomocy „nierządnic sobotnich”, jak określa kobiety chrześcijanki ta księga.

Co do kwestii dotyczącej handlu z gojami w dni świąteczne Talmud jednoznacznie stwierdza, że jest on dozwolony, „ale w tym przekonaniu tylko, że dzięki temu odejdą goje od praktykowania i czczenia swego bożka”.

Zasadniczo ci, którzy starają się „czynić dobrze akumowi po śmierci, nie zmartwychwstaną”, jednakże „wolno niekiedy dobrze czynić chrześcijanom, lecz w tym celu, aby dobrze było samemu Izraelowi: mianowicie dla spokoju i ukrycia nieprzyjaźni”. Zapowiada też Talmud żydom, żeby „gojom nie dawali podarunków, żeby im nie sprzedawali gruntów i żeby akumów nie uczyli sztuki i rzemiosła”. Wolno jednak czasem „odstąpić od tego zabronienia, jeżeli się to żydom w czym innym lepiej opłaci”.

Dobrym przykładem na przedstawienie mentalności żydowskiej do własności i transakcji zawieranych z niewiernymi jest „prawo chazaka”12 regulujące stosunki społeczno-ekonomiczne pomiędzy żydami skonstruowane tak, aby żydzi prawowierni, przestrzegający prawa kahalnego, nie konkurowali pomiędzy sobą. W skrócie „prawo chazaka” polega na wyłączności do handlu ze społecznością zamieszkującą dane terytorium. Doskonałym przykładem zastosowania w praktyce logiki żydowskiej w tym aspekcie są roszczenia środowisk starozakonnych wystosowane wobec Polski, dotyczące tzw. mienia bezspadkowego.

Najbardziej nienawistną władzą dla żydów jest Rzym, którego upadek łączą ze „zbawieniem i oswobodzeniem narodu wybranego”. Wszyscy żydzi są „obowiązani działać wspólnymi siłami, aby zniszczyć wrogów, jeżeli nie czynnie, to finansowo”. W ten oto sposób zarzucono właściwe znaczenie Pisma, a zwrócono uwagę na tendencje ludu, który pragnie Mesjasza, który wystąpi w roli bohatera i odnosić będzie zwycięstwa na wzór Aleksandra Macedońskiego, zniszczy Rzym i założy państwo żydowskie.

Podsumowując tę część rozważań dotyczących rzeczywistości przedstawionej w Talmudzie, rysuje się nam obraz stosowania przez żydów etyki plemiennej i dzikiej, moralności sytuacyjnej tak obcej dla cywilizacji łacińskiej. W której pobożny żydowski mężczyzna jest zobowiązany odmawiać codziennie modlitwę o treści: „Dziękuję Bogu, że nie uczynił mnie gojem, kobietą albo niewolnikiem”13.

Szczegółowo te zagadnienia zostały wyjaśnione przez żydowskiego badacza Andrew Schumanna na kartach jego książki pt. Logika Talmudu14, gdzie mówi on, że rozumowania żydowskie nie mają nic wspólnego z rozumowaniem logicznym prowadzonym na gruncie logiki arystotelejskiej, która zostaje zastąpiona np. Kabałą15. W żydowskim świecie nie ma prawdy jako takiej, jest natomiast dialektyka sytuacyjna. Prawdą i dobrem jest to, co aktualnie – dziś, a niekoniecznie wczoraj, niekoniecznie jutro – jest dobre dla nas, dla naszego plemienia. Tam, gdzie jest stosowana etyka sytuacyjna, tam jest i logika sytuacyjna, gdzie różne zasady postępowania są determinowane w zależności od tego, czy rozpoznajemy swojego, czy obcego. Mamy tu do czynienia ze swoistym pragmatyzmem plemiennym i wywyższeniem własnej nacji.

Nauczanie Majmonidesa16

Majmonides w wielu miejscach klasyfikuje chrześcijan jako bałwochwalców, nieludzi17. W komentarzu do Miszny pt. List do Jemenu autor omawia historię wrogości, której ofiarą padali żydzi w ciągu wieków ze strony ludów zazdroszczących im ich statusu ludu wybranego przez Boga. Majmonides pisze tu o trzech grupach przeciwników. Jedną z nich są chrześcijanie (i muzułmanie), którzy stosują podbój i konwersję, aby zniszczyć żydów, tworząc nowe religie oparte rzekomo na Boskim objawieniu i kwestionujących tradycję judaizmu.

Obie religie same w sobie zdają się nie posiadać żadnej wartości i stanowić mają jedynie stworzoną przez człowieka imitację prawdziwej religii rabinicznej, która jest jedyną drogą prowadzącą człowieka ku doskonałości moralnej i intelektualnej. Ma to być kulminacja walki z żydami, niosąc zagrożenie zarówno polityczne, jak i duchowe. Nie zabrakło także w owym dziele elementów mesjanistycznych i profetycznych. Otóż nasilające się „prześladowania stanowić mają objaw zbliżającego się przełomu, który nastąpi wraz z przyjściem Mesjasza”18.

Żeby lepiej zobrazować swoje twierdzenia, rabbi ten porównuje judaizm do żywego człowieka, wspomniane zaś religie – do „martwego posągu, który imituje jego kształty i barwę. Nowe religie pozbawione są głębi judaizmu, jak wnętrze posągu różni się od wnętrza żywego człowieka”19.

W obliczu powyższego twierdzenia nie powinny nas dziwić słowa:

Co do gojów – podstawową talmudyczną zasadą jest to, że nie można ratować ich życia, chociaż jest też zakazane, by mordować ich zupełnie. […] ich śmierć nie może być spowodowana, ale to jest zakazane, by ratować ich, jeżeli są blisko śmierci. Jeżeli, na przykład, jeden z nich zostanie zauważony, jak spada do morza, to nie powinien być uratowany20.

Talmud babiloński jest w tej kwestii jednoznaczny i ogranicza obowiązek ratowania życia jedynie do żydowskiego życia, dodając, że „ktokolwiek uratuje pojedynczą duszę Izraela, to tak, jak gdyby uratował cały świat”.

Czy wierzymy w tego samego Boga?

Podczas corocznych dni judaizmu w Kościele jesteśmy bombardowani figurami erystycznymi przez różnych przedstawicieli świata teologii i hierarchów Kościoła, dzięki którym tracimy katolickie rozeznanie, w co tak naprawdę wierzymy i co wyznajemy. Odpowiedź na zadane wyżej pytanie jest dla tych osób zaczadzonych fałszywym ekumenizmem jednoznaczna. Na własnej skórze możemy się przekonać, jak Kościół posoborowy abdykował, tocząc do głów wiernych hasła o braku konieczności nawracania żydów i tego, że każdy, kto staje w opozycji do żydów i ich retoryki, popełnia delikt antysemityzmu, który jest grzechem.

Źródeł takiego podejścia KK do żydów należy doszukiwać się w soborowej deklaracji o stosunku Kościoła do religii niechrześcijańskich Nostra aetate, która stanowi nową kartę, nowy kanon w stosunku do żydów. Na marginesie można wspomnieć o książce amerykańskiego uczonego J. Connelly’ego, wielkiego entuzjasty zmian w nauczaniu Kościoła i podejścia do żydów, pt. From enemy to brother21. Pozycja ta ujawnia, przez kogo została napisana owa deklaracja, kto ją negocjował, kto ustalał jej treść. Autor w podsumowaniu dochodzi do konstatacji, że to żydzi z obu stron napisali i opracowywali ten dokument…

Jednym z autorów wspomnianej deklaracji był Gregory Baum, który po latach przyznał się do sodomii, ogłosił się przy tym komunistą. W latach 60. był szczególnie zaangażowany w zmianę podejścia Kościoła do innowierców i do seksualności, przez co też, jak sam wspomina, „nie przyznawał się do swojego homoseksualizmu w miejscach publicznych, ponieważ taki akt szczerości umniejszałby jego wpływ jako krytycznego teologa”22.

Czy wyznajemy wiarę w tego samego Boga w sytuacji, gdy Boski kult chrześcijan uważany jest przez żydów za kult „bałwochwalczy”, kapłani są nazywani „kapłanami Baala i wróżbiarzami”, wobec których nie należy się schylać ani odkrywać głowę. Kościoły talmudyści nazywają „domami sromoty, głupstwa, nikczemności, bałwochwalstwa, obrzydliwości i wyszydzonych”?

Dlatego też nie wolno żydowi nie tylko

wchodzić, ale nawet zbliżać się do kościoła, ale tak samo słuchać muzyki lub dzwonów kościelnych, ani podziwiać piękna kościołów, tak samo nie wolno mieć żydowi budynków blisko kościoła. Kiedy żyd spojrzy na kościół chrześcijański, powinien zakląć. Kiedy żyd zobaczy kościół chrześcijański zburzony, niech powie z radością: Bóg jest mściwy23.

Kielichy mszalne uważa Talmud za naczynia „bałwochwalczej obrzydłości”, księgi chrześcijańskie za „księgi domu zguby” albo „księgi nieprawe i heretyckie”, a modlitwy chrześcijańskie za „głupie paskudztwo”. Natomiast znak krzyża to „poruszanie palców tędy i owędy”.

Niedziele i uroczystości chrześcijańskie nazywają rabini w Talmudzie „dniami zatracenia” albo inaczej „dniami Nazarejczyka”. Najbardziej zaś nienawidzą chrześcijańskich świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy, gdyż są „obchodzone dla samego powieszonego”.

Pomieszanie pojęć podczas tych wydarzeń woła o pomstę do nieba, w tej wojnie dezinformacyjnej zatracają się zasady katolickie, nie mówi się prawdy o judaizmie talmudycznym – bo innego obecnie nie ma. Zupełnie na marginesie można dodać, że dla świeckiej części społeczności żydowskiej religię objawioną zastępuje rytuał religii holocaustu.

Można by w tym miejscu przytoczyć wiele dowodów, że jest inaczej, niż to mówią nam w posoborowym mainstreamie, można przywołać wiele wypowiedzi i postanowień soborów, ale czy nie wystarczy postawić sobie pytanie: kto jest w niebie żydowskim? Takie samo pytanie postawił sobie św. Maksymilian.

Katolicką busolą wyznaczającą łacinnikowi drogę w materii kontaktów z żydami powinien być tekst św. Maksymiliana pt. Niebo żydów. Święty wymienia, że:

są tam wszyscy, których żyd kochał za życia, a nie ma nikogo, kim się żyd brzydził i kogo nienawidził w swym życiu. A więc w niebie żydowskim nie ma Pana Jezusa ani Matki Bożej, ani św. Józefa, ani żadnych świętych, których czczą chrześcijanie. […] Wiemy więc, kogo nie ma w niebie żydowskim. Teraz przypatrzmy się, czym jest napełnione niebo żydowskie. Najprzód są tam wszyscy żydzi, którzy całe życie gardzili Chrystusem, Najświętszą Panną Maryją, Krzyżem i nie chcieli się nawrócić. […] A więc jest to piekło24.

Konkludując, to nie ten sam Bóg, nie jest to ta sama wiara, Bóg katolików nie jest Bogiem ekskluzywnym, którego rolą byłoby doprowadzenie do tryumfu, do wywyższenia tutaj w doczesnym świecie jednego plemienia kosztem innych.

Dialog z judaizmem w praktyce

Coroczny raport amerykańskiego Departamentu Stanu o wolności religijnej na świecie dotyczący kwestii przestrzegania wolności religijnej zauważył, że w państwie Izrael walczy się aktywnie z przejawami chrześcijaństwa – tylko poziom agresji i bezczelności się zmienia na przestrzeni lat.

Nieodłącznym elementem tarć jest mająca charakter cykliczny kwestia ubierania choinki w okresie świątecznym. Według rabinów choinka to atrybut pogaństwa i symbol bałwochwalstwa. W roku 2013 odnotowano przypadek, gdy rzecznik Knesetu odmówił chrześcijańskiemu posłowi ubrania małej choinki, która miała być symbolem tolerancji i multi-etniczności, której żydzi mieszkający w diasporach rozsianych na całym świecie są głównymi orędownikami i piewcami. Rabini zakazali także właścicielom hoteli, których goście to głównie cudzoziemcy i chrześcijanie, ustawiania choinek w holach czy przed wejściem25.

W corocznym przesłaniu rabinów do wiernych można usłyszeć, że Izraelczycy nie powinni spędzać Sylwestra i Nowego Roku z chrześcijanami. Tłumaczyli to tym, iż według tradycji żydowskiej Nowy Rok obchodzony jest kiedy indziej.

Na porządku dziennym w Izraelu jest opluwanie chrześcijańskiego duchowieństwa przez ortodoksyjnych żydów; ten sam los spotyka nierzadko pielgrzymów. Sporadycznie dochodzi do aktów wandalizmu przeciwko chrześcijańskim świętym miejscom26. W grudniu 2020 r. żydowski osadnik wszedł do Bazyliki Grobu Pańskiego i wrzucił koktajl Mołotowa, chcąc spalić kościół. Pożar ugaszono, ale spłonęła m.in. część mozaik. W sierpniu 2021 r. nieznany sprawca zniszczył krzyż stojący przed wejściem do rzymskokatolickiego kościoła Rozmnożenia Chleba i Ryb. Wcześniej w 2015 r. ten sam kościół, w którym znajdują się mozaiki z V wieku przedstawiające rozmnożenie ryb przez Chrystusa, został poważnie zniszczony wskutek podpalenia przez żydowskich ekstremistów. We wrześniu 2021 r. grupa młodych ortodoksyjnych żydów obrzuciła kamieniami kościół Ostatniej Wieczerzy27. To tylko nieliczne przykłady dewastacji miejsc kultu chrześcijańskiego.

W maju tego roku głośnym echem świat obiegły wiadomości o zabiciu strzałem w głowę w publicznym miejscu palestyńskiej chrześcijanki pracującej dla Al-Dżaziry Szirin Abu Akleh przez izraelskie służby. Jej pogrzeb zgromadził dziesiątki tysięcy Palestyńczyków – głównie muzułmanów. Zdjęcia i filmy z brutalnego rozpędzenia przez izraelską policję, przy użyciu pałek i granatów hukowych, tłumu niosącego trumnę zabitej kobiety obiegły cały świat.

Jeszcze przed pogrzebem, co zostało uwiecznione na nagraniu opublikowanym w późniejszym czasie, izraelscy policjanci weszli do chrześcijańskiego szpitala św. Józefa, w którym była trumna z ciałem zmarłej, bijąc, depcząc przypadkowych pacjentów, rzucając przy tym granatami hukowymi, kalecząc lekarzy.

Chrześcijanie żyjący w Ziemi Świętej muszą liczyć się z oskarżeniami o antysemityzm, bardzo często grozi im utrata pracy z powodu swojej wiary i pozbawienie mienia28.

Abstrahując od tematu przewodniego, można wspomnieć o żyjących w Izraelu tzw. żydach mesjanistycznych. Jest to kilkunastotysięczna sekta żydowska, która uznaje Chrystusa za Mesjasza, jednocześnie pozostając wierną tradycji judaistycznej29. Spotykają ich podobne szykany jak chrześcijan. Są dyskryminowani, nękani i prześladowani przez ultraortodoksyjnych żydów30, którzy oskarżają ich m.in. o działalność misyjną.

12 grudnia 2021 r. 13 przywódców wspólnot chrześcijańskich w Jerozolimie wydało oświadczenie zatytułowane Obecne zagrożenie dla chrześcijańskiej obecności w Ziemi Świętej, w którym napisano:

Chrześcijanie stali się celem częstych i nieustających ataków ze strony skrajnych grup radykalnych. Od 2012 roku miały miejsce niezliczone przypadki ataków fizycznych i słownych na księży i innych duchownych, ataki na kościoły chrześcijańskie, w których miejsca święte są regularnie niszczone i bezczeszczone, a także nieustanne zastraszanie miejscowych chrześcijan, którzy po prostu starają się swobodnie wielbić Boga i żyć swoim codziennym życiem. Taktyka ta jest stosowana przez takie radykalne grupy w systematycznej próbie wypędzenia społeczności chrześcijańskiej z Jerozolimy i innych części Ziemi Świętej31.

Na zakończenie tego wątku można postawić pytanie: jak pogodzić dni judaizmu z dniami islamu w KK? Jest to kolejna rafa koralowa w dialogu ekumenicznym, przy okazji której szczególnie nasila się bujanie w fantasmagoriach.

Krwawe paschy

Jedną z najbardziej kontrowersyjnych kwestii w dziejach europejskich żydów jest oskarżenie ich o porywanie i zabijanie chrześcijańskich dzieci, w celu użycia ich krwi w żydowskich rytuałach paschalnych. Na pierwszy rzut oka wydaje się nam to z dzisiejszej perspektywy abstrakcyjne, niemożliwe.

Temat ten wziął na warsztat profesor historii średniowiecza i renesansu na uniwersytecie Bar-Ilan w Izraelu, Ariel Toaff w swojej książce pt. Krwawe Paschy. Nie da się streścić w kilku zdaniach treści tej pozycji, ale autor dokładnie opisuje m.in. przypadek mordu dokonanego w 1475 r. na świętym KK – Szymonku z Trydentu, którego historia w dobie ekumenizmu została wymazana ze świadomości katolików; zamieciono pod dywan przeszkodę w dialogu międzywyznaniowym. Główną tezą, wokół której ogniskuje się książka, jest rzucenie światła na symboliczne, rytualne i terapeutyczne znaczenie krwi w żydowskiej kulturze.

===================

Szymonek:

=================================

Obraz przedstawiający mord rytualny z katedry w Sandomierzu autorstwa Karola de Prevot z XVIII wieku


Najświętsze Trzy Hostie. Cud eucharystyczny, Poznań 1399.

kościół Bożego Ciała w Poznaniu

============================

Przypisy

  1. Miszna w obecnym kształcie jest dziełem rabbiego Jehudy ha-Nasi, żyjącego na przełomie II i III wieku, który dokonał jej ostatecznej redakcji i zamknięcia. Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Jagiellońskiego MCCLXXXIX, Studia Religiologica, z. 39, 2006; P. Majdanik, Przykazania noachickie w Talmudzie – uniwersalizm judaizmu wobec ekspansji chrześcijaństwa, Traktat Sanhedrin 56A–57A, s. 158.
  2. Formowanie Gemary rozpoczęło się równolegle w Ziemi Izraela i w Babilonii, doprowadzając do jej odrębnego sformułowania w ramach Talmudu jerozolimskiego w IV wieku i Talmudu babilońskiego w V wieku. Ponieważ opracowywano je w dwu różnych ośrodkach, stąd Talmud, który powstał jako połączenie Miszny z Gemarą, istnieje w dwóch wersjach. Dlatego też jak mówi Talmud: „w przypadku, gdy zdania uczonych w prawie nie są zgodne w tej samej kwestii, należy wierzyć, że oba są słowami Boga i oba są natchnione i właściwe”. Tamże.
  3. Talmud o chrześcijanach, zebrał i ułożył M. Kropidło, nakł. Funduszu Oświatowego imienia śp. ks. Konstantego Budkiewicza, Kielce 1925, s. 3.
  4. Ks. M.S. Wróbel, Krytyka tekstologiczna i historyczna passusów Talmudu o Jezusie i chrześcijaństwie, [w:] Jezus i chrześcijanie…, dz. cyt., s. 173.
  5. Te usunięte fragmenty zostały później starannie zebrane i osobno wydane w pracy Raphaela Natana Nuty Rabbinovicza, Ma’amar al Hadpasat ha-Talmud im tikkunim, ed. A.M. Habermann, Jerusalem 1952.
  6. W roku 1994 Rabin Tzvi Marx, kierownik Stosowanej Edukacji w Shalom Hartman Institute w Jerozolimie, przyznał się do tego, że żydzi w przeszłości wydali dwa zestawy tekstów: autentyczne talmudyczne teksty i komentarze, którymi nauczają ich własną młodzież w talmudzkich szkołach, i „skrytykowane i poprawione” wersje, które oni rozsiewają do łatwowiernych gojów dla publicznej konsumpcji.
  7. ks. Wróbel, dz. cyt., s. 173.
  8. Chanuka jest świętem nietolerancji żydowskiej względem wszystkiego, co nieortodoksyjne – święto ścisłych podziałów. Żydzi przy tej okazji składają modlitwę dziękczynną: „dziękujemy Ci, Panie Boże, że oddałeś wielu w ręce nielicznych, niekoszernych w ręce koszernych”.
  9. Likkutei Amarim (Tanja), wyd. 1796. Księga ta prezentuje żydowskie idee mistyczne dotyczące duchowego i moralnego rozwoju człowieka oraz wszechobecności Boga. Tanja dla wielu przeciwników chasydyzmu była podejrzanym dziełem, ponieważ odsłoniła zakryte dotąd tajemnice Tory.
  10. Rabin Yitzchak F. Ginsburg oświadczył: „Musimy uznać, że żydowska krew i krew goja nie jest tą samą rzeczą”, „New York Times”, 6 czerwca 1989, s. 5.
  11. To powszechnie szanowany kapłan, ale także i polityk. Jest duchowym przywódcą religijnej partii Szas, która była swego czasu w koalicji rządzącej, https://www.rp.pl/swiat/art14931391-rabin-goje-zyja-po-to-by-sluzyc-zydom [dostęp: 31.10.2022].
  12. Zastosowanie tego prawa w praktyce opisane zostało m.in. przy okazji rozruchów w Zamościu, tzw. hajzówka zamojska.
  13. https://gloria.tv/post/GZhZWKMPuujx1wM2yMEPRLc1C [dostęp: 1.11.2022].
  14. A. Schumann, Logika Talmudu, tł. R. Godlewski, Copernicus Center Press, Kraków 2021, ss. 375.
  15. Kabała – wyprowadzanie na podstawie spekulacji cyframi i literami sensu duchowego z Biblii czy też Miszny, którego ona nie podaje.
  16. Majmonides, rabbi Mosze ben Majmon, Rambam – był autorem najważniejszego średniowiecznego komentarza do Talmudu pt. „Księga przykazań” (Sefer ha-Micwot).
  17. Komentarz do Miszny, Awoda zara 1, 3; analogicznie w Miszne tora, traktat Hilchot awoda zara 9, 4; P. Majdanik, Relacje judaizmu do chrześcijaństwa (i islamu) w ujęciu Majmonidesa, [w:] Jezus i chrześcijanie…, dz. cyt., s. 222.
  18. W monumentalnym kodeksie prawnym Powtórzenie Tory (Silna dłoń, Miszne Tora, Jad Ha-Chazaka), pod koniec traktatu Hilchot melachim u-milchamot, autor formułuje nakaz skierowany do żydów, którzy mają obowiązek uniemożliwić nieżydom tworzenie nowej religii, Majdanik, Relacje judaizmu…, dz. cyt., s. 222.
  19. Tamże, s. 222.
  20. Maimonides, Mishnah Tora 4:11, Abodah Zarah 26b.
  21. J. Connelly, From enemy to brother: the revolution in Catholic teaching on the Jews, 1933–1965, Harvard University Press, Cambridge (Mass.) 2012, ss. 384.
  22. https://pch24.pl/jestem-homoseksualista-wstrzasajace-wyznania-bylego-ksiedza-promotora-dialogu-miedzyreligijnego/ https://www.fronda.pl/a/teolog-od-nostra-aetate-jestem-homoseksualista,121439.html [dostęp: 30.10.2022].
  23. Talmud o chrześcijanach…, s. 3.
  24. Św. M.M. Kolbe, Fragment broszury: Christus Deus noster. Chrystus Bóg nasz, Kraków 1918, s. 27–34.
  25. https://pch24.pl/choinka-wrogiem-izraelskich-rabinow-to-atrybut-poganstwa-i-balwochwalstwa/ [dostęp: 30.11.2022].
  26. Na przykład w 2015 r. jerozolimski rabin Ben-Zion Gopstein wzywał na wykładzie dla młodzieży do wsłuchania się w wezwanie filozofa Majmonidesa i… palenia świątyń chrześcijańskich. Według przywódcy organizacji „Lehava” kościoły są bowiem najbardziej gorszącymi w Ziemi Świętej przykładami miejsc kultu bożków, których żaden porządny żyd nie powinien akceptować.
    https://pch24.pl/izrael-radykalnemu-rabinowi-grozi-porces-karny-wzywal-do-wygnania-chrzescijan-i-palenia-kosciolow/ [dostęp: 27.10.2022], https://pkwp.org/newsy/ziemia_swieta_toksyczna_mieszanka_religijnego_ekstremizmu_i_nacjonalizmu [dostęp: 28.10.2022].
  27. https://pch24.pl/przesladowania-chrzescijan-w-izraelu-na-znak-protestu-zamknieto-bazylike-grobu-panskiego/ [dostęp: 30.10.2022].
  28. https://copch.pl/aktualnosci/izrael-chrzescijanom-zabrano-mienie [dostęp: 28.10.2022].
  29. „The Jerusalem Post”, 1 września 2011, https://www.refworld.org/docid/5152bd202.html [dostęp: 28.10.2022]..
  30. Grupy takie jak Yad L’Achim i Lew L’Achim.
  31. https://www.state.gov/reports/2021-report-on-international-religious-freedom/israel-west-bank-and-gaza/ [dostęp: 28.10.2022].

Norwegowie płacą Żydom za dostęp do polskiego rynku! Talmudyczne „prawo” CHAZAKA.

Norwegowie płacą Żydom za dostęp do polskiego rynku! Talmudyczne „prawo” CHAZAKA.

K. Treter-Sierpińska https://medianarodowe.com/2020/03/07/szok-norwegowie-placa-zydom-za-dostep-do-polskiego-rynku-wideo/

Talmudyczne „prawo” CHAZAKA zastosowano wobec Norwegów! Norwegowie przekazali na Muzeum POLIN 42 mln. w zamian za obietnice ze strony żydowskiej dostępu do rynku polskiego. Uzyskanie koncesji. To prawo działało/działa w kahałach. Innymi słowy, żyd mógł opłacić w kahale prawo do przejęcia na własność majętności innego obywatela, ale goja, nie żyda, zanim delikwent wpadał w jakiekolwiek kłopoty finansowe.

===================

“Chazaka (hebr.; jid. chazoke) – pojęcie oznaczające w prawie żydowskim sposób wejścia w posiadanie, dowód prawa własności lub domniemanie określonego stanu rzeczy, jak również reputację lub konkluzję Jedna z najważniejszych zasad żydowskiego prawa cywilnego, której źródłami są teorie własności i posiadania, osobisty i rytualny status zainteresowanego oraz lokalne zwyczaje (minhag). Zagadnienia związane z ch. omówione zostały głównie w Misznie w trzecim rozdziale traktatu Bawa Batra. W skrócie, zasady ch. sprowadzają się do tego, że jeśli człowiek, nie posiadając dowodów (dokumentów) własności, potrafi uzasadnić jej objęcie, a następnie ma ją w swoim posiadaniu przez 3 lata, bez protestów osób trzecich – zostaje uznany za właściciela, na zasadzie domniemania. Owo domniemanie powoduje, że ch. ma także zastosowanie w innych sprawach i pojawia się jako pojęcie w innych częściach Miszny (np. w traktacie Ketubot oznacza konkluzję, wynikającą z domniemania, że nikt nie zawrze małżeństwa, bez uprzedniego sprawdzenia fizycznej zdolności doń drugiej strony). Ch. była także rodzajem szeroko pojmowanej koncesji, tj. zgody udzielanej przez gminę na: zamieszkanie w mieście i bycie jej członkiem, posiadanie domu, wykonywanie działalności handlowej lub rzemieślniczej, objęcie i prowadzenie dzierżawy. W zamian za wydanie ch. do kasy gminnej wnoszono wysoką opłatę (również zwaną chazaką). Utrata ch. mogła nastąpić na skutek zaniechania wnoszenia opłat, wykroczenia przeciw prawu religijnemu lub popełnienia przestępstwa kryminalnego.”

Ludzkość, jak wiadomo, dzieli się na dwie kategorie: Żydów i “gojów”.

Ludzkość, jak wiadomo, dzieli się na dwie kategorie: Żydów i “gojów”. Kryterium tego podziału jest proste, jak budowa cepa; “gojami” są wszyscy, którzy nie są Żydami. Żydzi bowiem, jak wiele innych ludów, które przechowały aż do dzisiejszego dnia anachroniczne wyobrażenia o sobie – na przykład Kanakowie, a “Kanaka” to znaczy po prostu człowiek – tylko siebie uważają za ludzi, podczas gdy wszystkich pozostałych – za istoty tylko człekopodobne.

Stanisław Michalkiewicz: https://prawy.pl/118066-stanislaw-michalkiewicz-goje-i-geje-felieton/

Tak w każdym razie pisał w broszurze “Chrześcijanin w Talmudzie żydowskim” ksiądz Bonawentura Pranajtis, który naukowo specjalizował się w hebraistyce i był uważany za jednego z najlepszych znawców Talmudu. Ponieważ nieznajomości Talmudu niepodobna mu było zarzucić, był tedy oskarżany o “tendencyjną” jego interpretację. Ale we wspomnianej broszurze, oprócz “interpretacji” są też cytaty, więc jeśli ktoś odrzuca “interpretacje” księdza Pranajtisa, to na podstawie tych cytatów może wyrobić sobie własny pogląd. Ot na przykład coś takiego: “Stworzył ich (Bóg) w kształcie ludzi na cześć Izraela, nie są bowiem stworzeni w innym celu, jak dla służenia (Żydom) dniem i nocą.”

Ciekawe, czy wybitny przywódca socjalistyczny Adolf Hitler mówiąc o “nadludziach” i “podludziach” nie inspirował się przypadkiem właśnie Talmudem? Kiedyś bowiem był on znacznie bardziej rozpowszechniony, niż teraz. Stanisław Cat-Mackiewicz wspomina, że kiedy był redaktorem wileńskiego “Słowa”, ze zdziwieniem dowiedział się, że oprócz drukarni tej gazety, posiadającej bodajże tylko dwa linotypy, jest w Wilnie drukarnia, mająca ich ponad 60. Należała ona do “Wdowy i braci Romm” i drukowała właśnie Talmudy, rozsyłane potem na cały świat.

Wspomniałem tu o Adolfie Hitlerze, który – chociaż Żydów nienawidził – paradoksalnie przyczynił się do umocnienia ich pozycji międzynarodowej. Wykorzystując współczucie świata dla Żydów po masakrze, jaka spotkała ich z rąk Niemców podczas II wojny światowej, zaczęli oni formułować wobec “gojów” coraz bardziej kategoryczne żądania, które – dzięki wpływowi, jaki uzyskali w Stanach Zjednoczonych – przybrały postać ustawy o zwalczaniu antysemityzmu w Europie. Zdefiniowane zostały tam iście orwellowskie “myślozbrodnie”, które albo już są, albo wkrótce będą karane sądownie. Jedną z takich “myślozbrodni” jest “formułowanie (…) stereotypowych opinii (…) o kontrolowaniu przez Żydów mediów, gospodarki, rządu lub innhych społecznych instytucji”. Każdy, kto był, a przynajmniej – kto słyszał o stosunkach panujących w USA, to wie, że takie “opinie”, to najprawdziwsza prawda, że Żydzi w znacznym stopniu kontrolują tamtejsze media, przemysł rozrywkowy i gospodarkę, przede wszystkim poprzez kontrolowanie sektora finansowego.

Co do kontrolowania rządów, to nie musimy wcale sięgać do przykładów amerykańskich, bo przecież nie tak w końcu dawno, rząd Izraela oficjalnie występował pod adresem Polski o odwołanie z rządu ówczesnego wicepremiera i ministra edukacji Romana Giertycha.

Wprawdzie wydarzenia potoczyły się trochę inaczej, ale samo takie żądanie jest dowodem, iż Żydzi przynajmniej chcieliby mieć wpływ na kontrolowanie rządów państw “gojowskich”. Ale jeszcze lepszym dowodem takich ambicji jest fragment całkiem świeżego, bo pochodzącego z dni ostatnich, wspólnego oświadczenia organizacji żydowskich “poparcia roboczej definicji antysemityzmu międzynarodowego sojuszu na rzecz pamięci o holokauście”: Po wyliczeniu wszystkich “myślozbrodni” sygnatariusze deklaracji oświadczają: “Będziemy wykorzystywać definicję IHRA, między innymi w szkoleniach i edukacji, jako narzędzie zaangażowania i edukacji decydentów, organów ścigania, wychowawców i liderów społeczności nieżydowskich. Będziemy zachęcać do stosowania definicji IHRA, jako wskazówki dla nauczycieli, sędziów, prokuratorów i funkcjonariuszy organów ścigania w rozpoznaniu działań antysemickich lub ustaleniu, czy domniemany czyn był motywowany antysemityzmem.” Mamy tu wyłożony cały program tresury “gojów”. Żeby było zabawniej, to we wspomnianym “oświadczeniu” czytamy m.in. o “micie o międzynarodowym spisku żydowskim”. Jak widzimy, to nie żaden “mit”, tylko rzeczywista rzeczywistość. Toteż Wielce Czcigodna Wanda Nowicka, której syn pochwalał katyński mord na polskich oficerach, bo dzięki temu łatwiej było Sowietom przeprowadzić w Polsce rewolucję komunistyczną, nawołuje do “potępienia” przez Sejm kaliskiego marszu, którego kulminacyjnym momentem było groteskowe spalenie “Statutu Kaliskiego” – dokumentu, który nie obowiązuje co najmniej od 300 lat. Za tym “potępieniem” mogą pójść represje wobec każdego, kto podpadnie pod definicję antysemityzmu z IHRA, która najwyraźniej stawia znak równości między antysemityzmem i spostrzegawczością.

Może to rodzić rozmaite dysonanse poznawcze. Na przykład, gdy biją Murzynów, to bardzo źle i w swoim czasie to właśnie zarzucano Amerykanom, by wykazać wyższość ustroju socjalistycznego nad kapitalistycznym. Gdy goje biją Żydów, to jeszcze gorzej; już nic gorszego być nie może.

Jak jednak potraktować sytuację, gdy Żydów biją Murzyni? Tak właśnie było kiedyś w Nowym Jorku, gdzie Murzyni bili Żydów z inspiracji Ludwika Farrakhana, co to oskarża Żydów że wymyślili socjalizm, żeby zniszczyć Murzynów i grozi oskarżeniem ich za udział w handlu niewolnikami, co – mówiąc nawiasem – nie jest pozbawione podstaw i tak się stało całkiem niedawno w Londynie. Murzyni bowiem żadnymi definicjami IHRA się nie przejmują, podobnie jak innymi myślo -zbrodniami i na przykład w rozmowach między sobą nazywają się wzajemnie “czarnuchami”, podczas gdy biały człowiek za coś takiego wędruje za kraty. Ale każda akcja rodzi reakcję i pewnie dlatego przewodniczący Światowego Kongresu Żydów bije na alarm, że co trzeci Niemiec poniżej 25 lat ma “antysemickie” poglądy. Najwyraźniej Niemcy, w odróżnieniu od safandulskich Polaków, bardziej zdecydowanie reagują na tresurę, więc sytuacja pewnie ma charakter rozwojowy.

Na tle tego wszystkiego lepiej rozumiemy, dlaczego polscy “wychowawcy” i “liderzy” Kościoła katolickiego tak gorliwie uprawiają judaszyzm, podczas gdy niemieccy – być może ze względów, o których wspomina przewodniczący Światowego Kongresu Żydów, podlizują się “gejom”, czyli sodomczykom płci obojga. To podlizywanie się sodomczykom przybiera również postać nowej, uproszczonej teologii, według której Pan Bóg, który stworzył wszystko, a więc – również sodomczyków – a przy tym widział, że wszystko, co stworzył, było “bardzo dobre”, nie ma teraz wyjścia, tylko musi “kochać” wszystkich jak leci i na wszystko patrzeć przez palce. Prekursorem tej nowej teologii był poeta Henryk Heine, z pierwszorzędnymi korzeniami. Kiedy na łożu śmierci proponowano mu pojednanie się z Bogiem, odparł po francusku: “Dieu me pardonnera, c`est son metier”, co sie wykłada, że Bóg mi wybaczy, to Jego zawód.

“Dzień dialogu” synkretyzmu z judaizmem – religią opartą na nienawiści do Jezusa Zbawiciela, Maryi i chrześcijan

Dziś, 17 stycznia, hierarchia [posoborowie. MD] obchodzi dzień dialogu z judaizmem, święto hipokryzji, zakłamania, i ukrywania faktów. Media klerykalne, w duchu pseudo posoborowego wykorzeniania katolicyzmu z Kościoła, są pełen ckliwych filosemickich artykułów, zachwytów nad chasydami, ekumenicznych bredni, które służą ukrywaniu bolesnej prawdy o nienawiści rasowej Żydów wobec chrześcijan wyrosłej z judaizmu.

Od wielu wrogie siły sabotujące działania Kościoła katolickiego chcą wykorzenić z Kościoła katolicyzm i zastąpić go bluźnierczym uwielbieniem dla judaizmu i religii holocaustu. Służy temu również i dzień dialogu z judaizmem.

Warto więc przypomnieć pełne mowy nienawiści wobec chrześcijan modlitwy judaistów i nauczanie Talmudu szkalujące Jezusa.

Przeklinanie chrześcijan

Żydowskie modlitwy przybliżył polskiemu czytelnikowi Paweł Lisicki w wydanej przez Fabrykę Słów książce „Krew na naszych rękach?”. Żydzi od wieków przeklinają chrześcijan, Jezusa i jego nauczanie. Dziś znane są (pochodzące od XI do XIX wieku) 124 rękopisy żydowskich anty ewangelii. W rękopisach tych Matka Boska przedstawiana jest jako prostytutka, a Jezus jako bękart i magik.

Od wieków judaiści obchody święta Purim wykorzystywali do antykatolickich ekscesów (zakazał je w IV wieku cesarz Teodozjan). W V wieku Sokrates Scholastyk opisywał, jak w 415 judaiści w Purim ukrzyżowali i zabili w czasie purimowej zabawy chrześcijańskiego chłopca.

W swoich modlitwach judaiści mianem Amalekitów (ludu wyrżniętego przez Izraelitów w Starym Testamencie) określali chrześcijan, uznając, że eksterminacja wyznawców Jezusa jest obowiązkiem religijnym.

Nienawiść do krzyża

Przez wieki judaiści demonstrowali swoją nienawiść do krzyża. Na jego widok pokazywali swoje genitalia, oddawali mocz na krucyfiksy, niszczyli przydrożne krzyże i kapliczki. Od XIII wieku judaiści profanowali hostię – wiązało się to z ogłoszeniem przez IV Sobór Laterański dogmatu o realnym przeistoczeniu i wprowadzeniu święta Bożego Ciała.

Żydowskie modlitwy z okazji judaistycznych świąt pełne były złorzeczenia wobec chrześcijaństwa. Pomimo to Kościół katolicki przeciwstawiał się nienawiści wobec Żydów. Nienawiść świeckich wobec Żydów spowodowana była żydowskim wyzyskiem ekonomicznym (między innymi lichwą i zbieraniem podatków, z których duża część trafiała do żydowskich kieszeni, a nie do państwa) i wspieraniem przez Żydów islamskiej agresji na Europę.

Katolicyzm — prawdziwy Izrael

Dość poważnym błędem jest postrzeganie judaizmu jako religii, która w niezmienionej formie przetrwać miała od czasów biblijnych Izraelitów, religii, z której wyrosnąć miało chrześcijaństwo. W rzeczywistości chrześcijaństwo i judaizm wyrosły z monoteizmu biblijnych Izraelitów. Chrześcijaństwo to przyjęcie Jezusa zapowiadanego przez biblijnych proroków i zachowanie wybraństwa bożego. Judaizm to odrzucenie Jezusa, a więc i starotestamentowych proroków oraz wybraństwa. Dziś prawdziwym i jedynym Izraelem, narodem wybranym, jest katolicyzm. Judaizm to błędna nauka, która przez wieki kształtowała się w wyniku nienawiści do Jezusa i jego nauki.

Wyrazem nienawiści do Jezusa i jego nauki jest to, jak Jezus jest opisany w Talmudzie. Ostateczna wersja Talmudu powstała w III i IV wieku. W Talmudzie znalazły się nauki żydowskie o Jezusie z pierwszych wieków. Jezus opisywany jest w Talmudzie (konkretnie w tych wersjach, które mogłyby być przeczytane przez gojów) bez podania imienia. Taka praktyka podyktowana była pogardą judaistów dla Jezusa, który zdaniem judaistów nie był godzien, by pamiętano o jego imieniu. Jezus w Talmudzie nazywany jest mianem ”peloni” czyli ”niejaki”.

Jezus w piekle?

Według Talmudu Jezusa i jego naukę należy zapomnieć i odrzucić, bo Jezus miał być oszustem, zdrajcą i niewiernym. Autorzy Talmudu opisując Jezusa, parodiują opowieści ewangeliczne, nadając im odmienne przesłanie. W Talmudzie judaiści deklarują swoją dumę z zabicia Jezusa, z racji na to, że Jezus był, zdaniem twórców Talmudu, bluźniercą i bałwochwalcą. Według nauk Talmudu Jezus i jego uczniowie mieli trafić do piekła, gdzie Jezus mam przez wieczność cierpieć męki przebywając w kotle gotującego się kału.

Talmud głosi, że Jezus był bękartem, synem rzymskiego żołnierza ”Pantery” lub „Pandery” (słowo to brzmi podobnie po hebrajsku jak dziwka, mit nieizraelickiego pochodzenia Jezusa pochodzący z Talmudu rozpowszechniali też niemieccy narodowi socjaliści, którzy nie kryli, że inspiracją dla nazizmu były rasizm żydowski). Jezus, według Talmudu, miał poznać arkana magii w Egipcie i wykorzystywać diabelską czarną magię do dokonywania cudów. Maryja matka Jezusa, według Talmudu, miała być prostytutką i fryzjerką, a więc Jezus, zgodnie z naukami Talmudu, był synem dziwki.

Według Talmudu nie było niepokalanego poczęcia, Jezus był równie niemoralny, jak jego matka – według Talmudu Maria Magdalen była nie tylko kochanka Jezusa, ale i jego siostra, z którą Jezus współżył, gdy ta miała okres i którą miał zdradzać z innymi kobietami.

Tematykę nienawiści Talmudu do Jezusa w poruszył Piotr Zychowicz w swojej rozmowie (zamieszczonej w pracy „Żydzi”) z Peterem Schäferem (autorem książki ”Jesus in the Talmud”). Zdaniem Petera Schäfera Talmud (napisany w duchu polemiki z Ewangeliami) głosił, że Jezus był bękartem, synem Panthery i Maryi. Według Talmudu Jezus miał mieć dzieci ze swoja kochanką Marią Magdaleną i miał być czarnoksiężnikiem. Nie da się ukryć związków talmudycznych treści o Jezusie z treściami gnostyckimi i heretyckimi. Według Talmudu Jezus został przez Żydów ukamienowany, a jego zmasakrowane zwłoki powieszono na drzewie. Talmud negatywnie też oceniał chrześcijan jako bałwochwalców, uprawiających rytualne orgie seksualne, kanibali zjadających dzieci. Antychrześcijańskie treści w Talmudzie były w pierwszych wiekach paliwem dla prześladowań chrześcijan, jakie dokonywali Żydzi.

Treści zawarte w Talmudzie a dotyczące Jezusa opisał w książce „Żydowskie dzieje i religia” Izrael Szahak. Według Izraela Szachaka Talmud i inne pisma talmudyczne zawierają wiele bluźnierstw pod adresem Jezusa. Pisma talmudyczne i Talmud zarzucają Jezusowi, że był zboczeńcem seksualnym, głoszą, że Jezus za karę będzie gotował się w odchodach, dodają po imieniu Jezusa „niechaj sczeźnie imię tego niegodziwca”.

Talmud zdaniem Izraela Szahaka nakazuje publiczne palenie Nowego Testamentu, nakaz ten jest do dzisiaj aktualny i praktykowany. „23 marca 1980 roku spalono w Jerozolimie, ceremonialnie i pod auspicjami Jad Leachim, żydowskiej organizacji religijnej, subsydiowanej przez izraelskie Ministerstwo ds. Wyznań, setki egzemplarzy Nowego Testamentu”.

Żydzi, by nie dopuścić do publikacji książek obnażających bluźnierstwa Talmudu, przekupywali władze, by zakazały rozpowszechniania takich tekstów.

Jan Bodakowski https://medianarodowe.com/2022/01/17/bodakowski-dzis-dzien-dialogu-z-judaizmem-religia-oparta-na-nienawisci-do-jezusa-i-chrzescijan/

Czy islam jest autentyczny?

Poniższy artykuł jest opracowaniem z dziedziny krytyki historycznej. W swoich zasadniczych tezach podważa on autentyczność islamskiej tra­dycji, stanowiąc nowe, inspirujące spojrzenie na fenomen rzekomej “reli­gii Mahometa”. Autor niniejszego studium, tradycyjny katolik i uczony, pragnął zachować anonimowość z powodów osobistych

Wprowadzenie

           Czy islam jest autentyczny? ?atwo po­stawić podobne pytanie, lecz odpo­wiedź na nie jest daleko trudniejsza i to nie tylko dlatego, że zależy od osoby, która jej udziela. Będzie to rzecz jasna uderzające dla czytelnika, gdyż problem wydaje się analogiczny do tych doty­czących judaizmu i katolicyzmu i jako taki zdaje się wykraczać poza sferę za­sadniczo subiektywnych odpowiedzi.

                        Jednakże pytanie o autentyczność isla­mu nie doczeka się obiektywnej odpo­wiedzi w poniższym artykule. Powo­dem takiego stanu rzeczy jest fakt, że islam jest jednocześnie rzeczywistością i iluzją – sprzecznością, która w trak­cie niniejszego studium ukaże swój pa­radoksalny charakter o olbrzymich kon­sekwencjach nie tylko dla Kościoła ka­tolickiego, lecz również dla każdego co szóstego mieszkańca ziemi nazywają­cego siebie muzułmaninem.

            W ubiegłych wiekach niektórzy żydow­scy teologowie uważali islam za juda­istyczną herezję, podobnie jak wiarę w Jezusa Chrystusa. Trzeba jednak po­wiedzieć, że niejednokrotnie żydostwo uważało za możliwą współpracę z mu­zułmanami, nie dopuszczając jednocze­śnie możliwości współpracy z chrześci­jaństwem. Pozostaje kwestią do dysku­sji, czy wynikało to z historycznych okoliczności i wyobrażeń, czy też może z uwarunkowań czysto psychologicz­nych – niemniej jednak istnieją podsta­wy do uznania a priori, że u samej isto­ty chrześcijaństwa znajduje się coś, cze­go strasznie obawiają się żydzi, a co nie występuje w islamie. Niektóre fakty przytoczone w niniejszym artykule mogą dodatkowo świadczyć na rzecz prawdziwości tego wyobrażenia.

           W Kościele katolickim teologowie tacy jak św. Tomasz z Akwinu oraz pisarze świeccy, jak Hilaire Belloc, uważali is­lam za herezję chrześcijańską. Zasko­czy to wielu czytelników, którzy zosta­li wychowani myśląc, że islam jest czymś całkiem odmiennym od wiary katolickiej, jednak wbrew pozorom pogląd o islamie jako herezji chrześci­jańskiej ma uzasadnienie. Przykładowo, Belloc pisze, że “mahometanizm był herezją: należy zdać sobie sprawę z tej fundamentalnej prawdy zanim pójdzie się dalej w rozważaniach. Rozpoczął się jako herezja, niejako nowa religia. Nie był pogańskim przeciwieństwem Ko­ścioła, całkowicie obcym wrogiem. Był wypaczeniem doktryny chrześcijań­skiej. Jego żywotność i długi okres trwa­nia szybko nadały mu zewnętrzne po­zory nowej religii. lecz jego współcze­śni, ci którzy byli świadkami jego poja­wienia się, jasno widzieli czym był na­prawdę – nie zaprzeczeniem, lecz do­stosowaniem i nadużyciem zasady chrześcijańskiej” (Wielkie herezje, 1938). Ks. Sheehan, arcybiskup Germii, w swo­jej Apologetyce i doktrynie katolickiej (1944) napisał o islamie: “Fragmenty objawionej prawdy zawarte w tej reli­gii zostały zaczerpnięte z judaizmu i chrześcijaństwa“. Innymi słowy, jeśli is­lam czerpie z obu tych doktryn, to jest pewna doza prawdy w stwierdzeniu, że jest on jednocześnie herezją żydowską i chrześcijańską.

Oficjalna wersja

Popatrzmy na to, co świat w ogólności, a muzułmanie w szczególności rozu­mieją pod pojęciem autentycznego is­lamu. Dowiadujemy się, że jest to nowa reli­gia założona przez proroka Mahome­ ta, urodzonego w 570 r. w Mekce w za­chodniej Arabii – dużym i ważnym cen­trum handlowym oraz miejscu pielgrzy­mek pogańskich religii. Pakistański au­tor Dilip Hiro mówi nam w swoim Is­lamskim fundamentalizmie (1988), że sło­wo “islam” oznacza ‘poddanie się’ (woli Bożej – przyp. red. Zawsze Wierni). Profesor Edward Hulmes z uniwersyte­tów w Durham i Princeton twierdzi w swojej wydanej w 1986 r. przez To­warzystwo Prawdy Katolickiej ulotce pt. Mahomet, że “islam” znaczy tyle, co ‘po­kój osiągany dzięki poddaniu się obja­wionej woli Bożej’. Twierdzi się, że Mahomet inspirowany przez Archanio­ła Gabriela napisał świętą księgę isla­mu, Qur’an (Koran), a księga ta, pełna subtelności, mądrości i wnikliwości sta­nowi jasny dowód proroczych zdolno­ści Mahometa, który jako człowiek nie­wykształcony – pasterz bądź kupiec ­nie umiał czytać ani pisać. Fakt, że Ko­ran jest napisany klasycznym arabskim i nie posiada żadnego wcześniejszego literackiego odpowiednika nadaje do­datkowej powagi stwierdzeniu, że Ma­homet był natchniony przez Boga. Mówi się, że poświęcił się on głosze­niu islamskiej doktryny wśród pogan z Mekki, lecz został wygnany i zmuszo­ny, aby szukać schronienia w Medynie (a właściwie w Jatribie, które to miasto nazwano później na jego cześć Madinat an-nabi czyli ‘miastem proroka’ ­przyp. red. Zawsze Wierni); oba te miasta znajdują się w zachodniej czę­ści dzisiejszej Arabii Saudyjskiej. Jed­nakże nie ustawał, nawracając ludzi tu i tam dzięki sile swego słowa i przykła­du. Z uwagi na gwałtowny charakter ówczesnych społeczeństw, popadł w konflikt z otaczającymi go siłami po­gańskimi, a w roku 624 wygrał decydu­jącą bitwę pod Badrem. Kilka lat póź­niej Mekka przyjęła prawdę islamu, a Ka’ba, dom do tej pory mieszczący w sobie kamienne pogańskie bałwany (był tam święty kamień czczony w całej Arabii, który rzekomo Abraham otrzy­mał od anioła Gabriela – przyp. red. Za­wsze Wierni), przekształcił się w Dom Boży. Ka’ba stała się centrum islamskie­go świata, pierwszą świątynią, do któ­rej każdy muzułmanin musi udać się z pielgrzymką przynajmniej raz w życiu.

            Oto w skrócie odpowiedź na pytanie o autentyczność islamu. Jest to standar­dowa informacja, którą znajdujemy w książkach napisanych przez katoli­ków, muzułmańskich duchownych, świeckich akademików i zachodnich is­lamologów. Jedyny problem związany z powyższym opisem da się zamknąć w jednym zdaniu: właściwie nic z tego nie jest prawdą! Dla wielu będzie to szokujące, ale to tylko dlatego, że przy­jęli na wiarę przekazywane im nie­sprawdzone informacje. W tym przy­padku sprawa ma się dokładnie tak samo, jak z przekonaniem wielu sobo­rowych katolików, że abp Lefebvre zo­stał ekskomunikowany jako schizmatyk – nie jest to coś, o czym przekonali się poprzez lekturę, badania czy analizy, lecz coś, co po prostu wzięli za prawdę tylko dlatego, że powtarzano im to z każdej strony jednym chórem. Jednak­że samo powtarzanie, czy to przez aka­demików, czy to przez ignorantów, nie jest probierzem prawdy. Dlatego też, aby dotrzeć do prawdy o islamie, aby odnaleźć prawdziwie obiektywny i hi­storyczny “klucz” do islamu, zamierza­my zbadać to zagadnienie bardziej wnikliwie. Nie mamy przy tym intencji atakowania lub znieważania muzułma­nów – oni również są stworzeniami Bo­żymi, uczynionymi na obraz i podobień­stwo Boże – towarzyszy nam jedynie ta intencja, aby przynieść światło, które roz­proszy panujący mrok, tak aby prawda mogła zajaśnieć i uwolnić tych, którzy są usposobieni do przyjęcia ?aski Bożej.

Pycha i uprzedzenie

We wczesnych latach osiemdziesiątych dr Maurice Bucaille opublikował książ­kę zatytułowaną Biblia. Koran i nauka: Święte Księgi w świetle współczesnej wie­dzy (w wydawnictwie Seghers z Pary­ża). W swojej pracy Bucaille z naciskiem podkreśla, że porównując chrześcijań­ską Biblię z Koranem działa w sposób czysto obiektywny. Przyrównuje się do chirurga uformowanego w duchu za­chodniego obiektywizmu naukowego. podkreślając jednocześnie. że nie miał sprecyzowanych wniosków już przed rozpoczęciem pracy. Niedługo po roz­poczęciu lektury czytelnik odkrywa. że jedynym celem książki jest ukazanie niższości Biblii w stosunku do Koranu. i to w imię “badania naukowego”. Na samym początku książki (s. 6) okazuje się. że “obecnie niemożliwe jest zaprze­czanie twierdzeniu. iż Biblia zawiera błędy naukowe”. Autor konkluduje. że Koran nie zawiera błędów naukowych i dlatego stanowi prawdziwe objawio­ne Słowo Boże.

Dla naszych rozważań równie istotne jest inne stwierdzenie autora: “Na Za­chodzie krytyczna analiza Pisma jest czymś stosunkowo nowym. Przez set­ki lat ludzie zadowalali się przyjmowa­niem Biblii taką. jaką jest. Najmniejsza krytyka wysuwana pod jej adresem była traktowana jako grzech” (ibidem. s. 16).

Wyczuwa się lekko kpiący ton w tym “naukowym” spojrzeniu na masy wie­rzące w biblijne “przesądy”. Rozprawa Bucaile jest napisana w duchu XVłłł i XIX-wiecznych racjonalistów “podwa­żających” Biblię – z tą różnicą. że uka­zuje się w wieku XX. Rzecz jasna. ze wspomnianych wywodów wynika po­średnio. że inaczej ma się rzecz z Kora­nem – ten został zweryfikowany i sprawdzony zgodnie z wymogami na­uki. Nie dajmy się zwieść. “Naukowe” podejście dr. Bucaille jest kłamstwem pierwszego rzędu, charakterystycznym dla tak wielu islamskich apologetów, czy to będących praktykującymi muzuł­manami, czy to nazywających siebie świeckimi i agnostykami!

            Oczywiście jest prawdą, że systema­tyczne krytyczne studium Starego i No­wego Testamentu ze strony chrześcijan, znajdujące wyraz w wielu dyscyplinach takich jak krytyka tekstu, archeologia, epigrafia, historia, teologia, etc. – roz­poczęło się na początku bieżącego stu­lecia (niestety, fałszywe i kierowane pychą studium krytyczne stało się bro­nią modernistów stosowaną dla podwa­żania wiarygodności Biblii – przyp. red. “Angelus”). Natomiast pozostaje brutal­ną prawdą, że muzułmanie nawet nie rozpoczęli podobnych studiów w od­niesieniu do swoich ksiąg religijnych! I tak u o. (almela OP czytamy: “Muzuł­manie nigdy nie poddali krytyce swo­ich ksiąg religijnych. W ich mniemaniu uczyniwszy to, uczyniliby siebie winny­mi profanacji i świętokradztwa. Od momentu, kiedy jedna z ich ksiąg zo­stała uznana za objawioną przez Boga, niedopuszczalnym stało się jej zgłębia­nie przez historyczną myśl człowieka. My ze swej strony nie zwykliśmy pa­trzeć na sprawy w taki sposób – dla katolika niezrozumiałe jest założenie o rozdziale Bożej wiary od historycz­nego lub filozoficznego wnioskowania” (Islam: przedsięwzięcie żydowskie, 1961).

            Na wypadek gdyby ktoś pomyślał. że o. Calmel jest stronniczy, należy zwró­cić uwagę, że wielu zachodnich islam 0­logów, nie będących przyjaciółmi chrze­ścijaństwa, mówi dokładnie to samo. Powiedzieli to chociażby Regis Blache­re i Denise Masson. autorzy (nieuda­nych) prób spójnego tłumaczenia Ko­ranu. Masson pisze: “Historyczna i tek­stowa krytyka. oparta na epigrafii i ar­cheologii wciąż nie została zastosowa­na w odniesieniu do Koranu z wykorzy­staniem normalnych metod” (wstęp do jej tłumaczenia Koranu, Pleiade 1967). Gdy Denise Masson usiłowała zasuge­rować, że “niektóre wersy” Koranu są niejasne”, Najwyższa Rada Islamu, do której się zwróciła, zakazała jej rozpowszechniania podobnych sugestii.

            Gdy Jerozolimska Szkoła Biblijna roz­poczynała na początku obecnego stu­lecia krytyczne studium Starego i No­wego Testamentu, znalazło się również kilku uczonych, którzy podjęli badania nad tradycją islamską. Należy zdać so­bie sprawę, że obok Koranu istnieją trzy inne dzieła, które składają się na trady­cję islamską. Pierwszym z nich jest Ha­dith czyli Mowy proroka Mahometa, ze­brane dwieście lat po jego śmierci, co do których uważa się, że zostały po­świadczone przez towarzyszy i świad­ków proroka, którzy przekazali zawar­te w nich informacje z pokolenia na po­kolenie. Drugim jest Sunna, stanowią­ca właściwe islamowi prawodawstwo, trzecim zaś Sira Życie Mahometa (w islamie są jednak odłamy, które róż­nią się stosunkiem do tych źródeł ­przyp. red. Zawsze Wierni). Wszystkie trzy księgi miały być złożone – rzeko­mo przez Ibn Hisama żyjącego w dzie­wiątym wieku – w znaną współcześnie jedną całość. O człowieku tym wiemy bardzo niewiele lub prawie nic, oprócz tego, że również utrzymywał. iż infor­macje zawarte w Sira są autentyczne jako przekazane z pokolenia na poko­lenie przez towarzyszy i świadków proroka.

Odkrywanie prawdy

           Pierwszym człowiekiem, który zaczął odkrywać niepewny charakter źródeł is­lamu był o. Lammens, jezuita pracują­cy na Uniwersytecie Św. Józefa w Bej­rucie (Liban) na początku obecnego stu­lecia. Wykorzystując opracowania wie­lu uczonych, w tym de Weila z 1843 r. i Caetaniego z 1905 r. wykazał on, że naoczni świadkowie gwarantujący au­tentyczność ksiąg Hadith i Sira to czy­sta fikcja, a wspomniane księgi są ni­czym więcej, jak tylko parafrazami i upiększeniami twierdzeń zawartych w Koranie. O. Lammens pisze: ,Twier­dzenia zawarte w świętych pismach mu­zułmańskiej tradycji ani nie tworzą pra­wa, ani też nie są źródłem dalszych in­formacji, jak uważano do tej pory; są natomiast przedmiotem fantastycznej ewolucji. Na bazie koranicznego tekstu Hadith tworzy legendy, z zadowoleniem wymyśla imiona bohaterów wydarzeń i w ten sposób wypełnia treścią koranicz­ne schematy” (Koran a Tradycja, 1910).

           Francuski mnich, br. Bruno Bonnet-Ey­mard, o którym wspomnimy jeszcze w dalszej części artykułu, w taki oto spo­sób streszcza stanowisko o. Lammen­sa: “Tradycja wyjaśnia Koran, a sam Ko­ran jest fundamentem tradycji”. Inny­mi słowy jest to błędne koło, którego nie są w stanie zauważyć “naukowe” rozprawy w rodzaju tej autorstwa Bu­caille.

            Czy o. Lammens nie był po prostu uprzedzonym księdzem? W odpowie­dzi możemy zacytować prof. Goldzihe­ra, Żyda, który w swoich Studiach ma­hometańskich (1989) pisze o “głęboko tendencyjnym charakterze islamskiej Tradycji”. Zaś w Kościelnym Słowniku Hi­storii i Geografii autorstwa Rene Aigra­ina (1924) pod hasłem “Arabia” czyta­my: “W takich okolicznościach nie moż­na już badać życia Mahometa przyjmu­jąc za podstawowe źródło księgę Sira, jak czyniło to wielu biografów proroka”.

            Caetani w swoim dziele Annali dell’Islam pisze między innymi: “W Tradycji nie odnajdujemy prawie niczego prawdzi­wego na temat Mahometa; wszystkie tradycyjne materiały jakie posiadamy możemy odrzucić jako apokryficzne”. Maxime Robinson w książce pt. Maho­met (1974) donosi, że “nie istnieje nic, co pozwalałoby nam chociażby na stwierdzenie: to i to pochodzi bez wąt­pienia z czasów Mahometa”. Nawet ci autorzy, którzy nie są w stanie odsunąć dzieł Sira i Hadith jako fikcyjnych (m.in. Gaudefroy-Demombynes, Noldeke i in­ni) nie czynią tego ze względu na nie­odparte dowody na historyczność tych ksiąg, lecz jedynie ze względu na alter­natywę, którą jest powrót do punktu wyjścia. Przykładowo, Noldeke stwierdza po prostu, że pozostawia na boku “ta­jemnice otaczające osobę Mahometa” (cyt. za O. Lammens, Koran a Tradycja).

            Nie da się przecenić pracy Lammensa, gdyż obraca ona w ruinę “islam”, który znaliśmy do tej pory – z chwilą, kiedy wyeliminujemy księgi Hadith i Sira nie ma ani jednego, pozytywnego źródła świadczącego o samym nawet istnieniu Mahometa! Nie do wiary, gdy weźmie się pod uwagę ogromne zbiory manu­skryptów, pergaminów, pomników, rzeźb, grobowców i dedykacji pocho­dzących z antycznego świata, które przetrwały do dnia dzisiejszego. Diłip Hiro mógł opisać Mahometa następu­jącymi słowami: “Wyrósł na krzepkie­go mężczyznę średniego wzrostu, o za­krzywionym nosie, dużych oczach, zmysłowych ustach i gęstych, lekko krę­conych włosach”. Jednakże bez księgi Sira nie ma niczego na poparcie tego skądinąd rozsądnego opisu. Rzadko się o tym słyszy, a czytelnik może sam wyrobić sobie zdanie na temat przy­czyn takiego stanu rzeczy. W żaden sposób nie umniejsza to jednak istnie­nia faktu (braku wiarygodnych źródełświadczących o autentyczności islamu – przyp. tłum.).

Głębsze poszukiwania

            O. Lammens nie ukazał nam całej drogi do prawdy. Rozpoczął jedynie pewien proces, który miafbyć podjęty i konty­nuowany 50 lat później przez domini­kanina o. Thery, piszącego pod pseu­donimem Hanna Zakarias.

            O. Thery był w swoich czasach słynnym mediewistą i cieszył się wielkim uzna­niem w środowisku naukowym. Uwa­żany jest za twórcę naukowej egzege­zy Koranu, chociaż nie czytał po arab­sku i hebrajsku, opierając się na różnych tłumaczeniach. Jego intuicja, która w dużym stopniu przyczyniła się do po­stępu w badaniach nad Koranem, wy­nikała ze zrozumienia tekstów i znajo­mości procesów ich powstawania. Pod­stawowy krytyczny wkład o. Thery w analizę Koranu stanowiła konkluzja jego dzieła pt. Ocena islamu (1957), we­dle której Koran wcale nie powstał w Arabii, a jego autorem był “erudyta spoza Arabii, twórca arabskiego języka religijnego“. Jest to bardzo istotne, gdyż według irackich “egzegetów” z dziewiątego stulecia fakt, że Kora nie miał żadnych wcześniejszych lite­rackich odpowiedników był sam w so­bie “cudem”. O. Thery będąc dalekim od uznania Koranu za bezużyteczny stwierdza fakt. że dzieło to posiada samo w sobie pewną rzeczywistą war­tość, której na próżno szukać w innych elementach islamskiej tradycji. W opra­cowaniu zatytułowanym Koran nie jest arabski (1957) o. Thery porównując tekst Koranu z księgą Sira dochodzi do wniosku, że ta ostatnia jest jedynie głupią dziecięcą paplaniną, której nie­równy tekst w zadziwiający sposób za­równo w poszczególnych elementach jak i całościowej wymowie odznacza się niespójnością, nieprawdopodobień­stwem i prymitywizmem legend z ży­cia Proroka”. Niech poniższy przykład zilustruje, co miał na myśli o. Thery. Otóż jak pokazał o. Lammens, wszyst­ko co znajduje się w [islamskiej] trady­cji zostało zaczerpnięte z Koranu i upiększone. I tak koraniczny tekst “wysyłamy wam światło” (będący w rze­czywistości niepoprawnym tłumacze­niem), został rozwinięty w księgach Sira i Hadith w taki sposób, że odnosi się tam bezpośrednio do samej postaci proroka. Dlatego według islamskiej tra­dycji Mahomet faktycznie wysyłał fale świetlne, będąc widocznym nawet w naj­głębszej ciemności. Światło jakie dawał miało być tak intensywne, że pozwalało odnaleźć w ciemności zagubioną igłę!

           O. Thery porównując Koran z hebraj­ską Biblią i rabinackim Midraszem do­chodzi do wniosku, że Koran był jedy­nie “Biblią dostosowaną do mentalno­ści Arabów“. Wyodrębnia przy tym jed­nakże pewną część. która dzięki zawar­tym w niej aluzjom do wydarzeń wspó­łczesnych autorowi Koranu nie daje się wyjaśnić w podobny sposób. Tę pozo­stałość o. Thery nazywa Aktami islamu (nazwa ma być analogią do Akt Apostol­skich), przedstawiając ją tym samym jako rodzaj dokumentacji rabinackich wysiłków podejmowanych w kierunku nawrócenia Arabów na judaizm………….. …….. 

Cho­ciaż o. Thery nie stworzył całkiem za­mkniętej, satysfakcjonującej teorii, po­sunął jednak do przodu studia nad isla­mem stwierdzając, że kluczem do dal­szych odkryć będzie systematyczne, naukowe tłumaczenie Koranu jako je­dynego pewnego dokumentu. Sądził przy tym. że Koran będzie wyjaśniał się sam, podobnie jak Biblia. Jednakże ję­zykowe braki o. Thery uniemożliwiły mu podjęcie się tego zadania. Ogromne zaawansowanie tego dzieła w czasach nam współczesnych zawdzię­czamy bratu Bruno Bonnet-Eymard. Jest on nie tylko zdolnym teologiem podej­mującym głębokie studia nad chrześci­jaństwem, judaizmem i islamem, lecz również utalentowanym językoznawcą władającym hebrajskim, aramejskim, greką, łaciną i arabskim.  ­

           Należy przede wszystkim zdać sobie sprawę, że to systematyczne tłumacze­nie Koranu jest tym bardziej koniecz­ne, że nikt do tej pory nie zdołał go dokonać w sposób satysfakcjonujący. Powód jest taki, że tłumacze zamiast trzymać się rzeczywistego znaczenia tekstu brali pod uwagę przede wszyst­kim jego “ogólnie przyjęty sens“. W rze­czywistości nie istnieje zgodne tłuma­czenie Koranu! Mogliśmy przyzwycza­ić się do zmian w uwypukleniu poszcze­gólnych zdań oraz do różnic frazeolo­gicznych istniejących pomiędzy różny­mi wydaniami Biblii, lecz nikt przy tym nie dyskutował o zasadniczym znacze­niu. W przypadku Koranu jest całkiem przeciwnie. Jeden pisarz będzie tłuma­czył dane wyrażenie w jeden sposób, drugi zrobi to zupełnie inaczej, a jeden i drugi będzie mówił o lukach w zna­czeniu, interpolacjach, poprawkach i adaptacjach w celu ukrycia zasadniczej bezużyteczności swego dzieła. O. de Nantes, przyjaciel br. Bruno, w następu­jący sposób podsumowuje podobne tłumaczenia: “Nonsens, fantastyczne wymysły, sprzeczności, niespójność, nie wspominając już o niezliczonych opusz­czeniach kłopotliwych słów i źle umiej­scowionych dodatkach – oto metoda tradycyjnego tłumaczenia od trzynastu stuleci”. I tak kiedy koraniczny tekst (sura III, w. 14) mówi jasno o “złocie i złocie oczyszczonym“, tłumacze w ro­dzaju Blachere i Masson piszą o “złocie i srebrze“, gdyż nie rozumieją odnie­sienia. Tworzą słowo “srebro”, które nie występuje w tekście, chociaż od­niesienie w oczywisty sposób zosta­ło zaczerpnięte z Psalmów – “Cenniej­sze niż złoto, niż złoto naj czystsze , a słodsze od miodu płynącego z pla­stra” (Ps 19, 11).

            Jest to przykład wymysłów, od których roi się w podobnych tłumaczeniach. Z kolei sprzeczności można wykazać na przykładzie słowa mitlayhim (sura III, w. 13). Według Blachere słowo to zna­czy tyle co ‘w równej liczbie’, podczas gdy Masson podaje, że oznacza ono ‘dwukrotnie większą liczbę’. Które z tłu­maczeń jest właściwe? Idąc dalej, ist­nieje problem dowolnego znaczenia, kiedy to temu samemu słowu przypi­suje się całkowicie odmienne znacze­nie w zależności od kontekstu, w któ­rym jest używane. I tak tekst (sura m, w. 25) zawiera słowo wuffiyat, tłumaczo­ne jako ‘wiernie zachowywać przymie­rze’, podczas gdy gdzie indziej (sura II) to samo słowo ma znaczyć tyle co ‘otrzymać sprawiedliwą nagrodę’.

            Ograniczone ramy niniejszego opraco­wania nie pozwalają w tej chwili na dal­sze rozważania – dość powiedzieć, że mamy tutaj do czynienia ze swoistymi językowymi ruchomymi piaskami; z problemem który domaga się rozwią­zania zanim będzie możliwa jakakol­wiek poważna odpowiedź na pytanie o autentyczność islamu. Oto historycz­ne zadanie, które stało i stoi przed br. Bruno. Do tej pory opublikował on trzy tomy tłumaczenia (około 1000 stron drobnym drukiem) i bardzo dogłębne­go wyjaśnienia pierwszych pięciu sur (rozdziałów) Koranu. Jego badania po­kazują, że Koran nie tylko nie jest nie­logiczną, pogmatwaną pracą teolo­giczną o wątpliwej wartości, jak moż­na było sądzić na podstawie dotych­czasowych tłumaczeń, lecz nawet można go uznać za kopalnię spójnych i interesujących informacji; dzieło prawdziwie uczonego człowieka. Cho­ciaż do przetłumaczenia pozostało następne 109 sur, prace br. Bruno zre­wolucjonizowały badania nad Kora­nem do tego stopnia, że można już powiedzieć, iż islam, jaki do tej pory znaliśmy, był fatalną pomyłką.

            Br. Bruno rozpoczyna od stwierdzenia: ,,O ile pozostaje niepewność co do po­chodzenia arabskiego rękopisu, o tyle jest niekwestionowanym faktem, że system alfabetyczny został ściśle usta­lony dla osiągnięcia tylko jednego celu: opublikowania Koranu“. Kontynuując br. Bruno stwierdza: “nasza egzegeza jasno wykaże, iż alfabet zastosowany w Koranie jest czystym i prostym prze­kształceniem alfabetu hebrajskiego w arabski.”

            Tak więc intuicja o. Thery, według któ­rej autor Koranu miał być rabinem, mimo że nie znalazła jeszcze absolut­nego potwierdzenia, jednak w znaczą­cy sposób nie chybiła celu.  Jak przekonaliśmy się na początku ni­niejszego artykułu, słowo “islam” jest tradycyjnie tłumaczone jako ‘poddanie się’. Według br. Bruno takie tłumacze­nie jest w oczywisty sposób błędne i ca­łkowicie niezwiązane z tekstem. He­brajski źródłosłów, slm, można również odnaleźć w aramejskim i oznacza po arabsku po prostu ‘aslim, czyli ‘dosko­nały’ – po aramejsku, hawei selim zna­czy tyle co: ‘Bądź doskonały!. W swo­im czasie dowiemy się, dlaczego tak po­winno wyglądać właściwe tłumaczenie.

Historia i geografia

            Podążanie w ślad za całym tłumacze­niem br. Bruno nie jest rzecz jasna ce­lem niniejszego opracowania. Dlatego też musimy ograniczyć się do pobież­nego przeglądu tekstu, który ukaże prawdziwe znaczenie Koranu, jak rów­nież do spojrzenia na pewne słowa klu­czowe. Zanim jednak to uczynimy, mu­simy dokonać krótkiej powtórki z hi­storii, tak, aby czytelnik w pełni zrozu­miał znaczenie dokonanych odkryć.

            Po zburzeniu świątyni jerozolimskiej w r. 70, Żydzi ulegli rozproszeniu. Do­kąd się udali? Historycy tacy jak Torrey uważają, że wielu z nich poszło do Te­imy, oazy w południowej Palestynie, wierząc i żywiąc nadzieję, że pewnego dnia dane im będzie powrócić. To, co nie podlega dyskusji, to fakt, że Półwy­sep Arabski ma niezwykle długą histo­rię, która dopiero w dniu dzisiejszym jest odkrywana. a w której zasadniczą rolę odgrywali Żydzi. Dla tych, którzy wyobrażali sobie Arabię jedynie jako kilometry piasku, po których bez celu podróżowali na wielbłądach Arabowie, poniższe fakty będą zaskakujące.

            Otóż z zapisków pochodzących z 280 r. wiemy, ze mieszkańcy Sheby i Jemenu czcili Athar, czyli boginię Venus, jednak­że do 378 r. owo pogaństwo zanikło i zostało zastąpione monoteizmem, który wzywał “Pana nieba i ziemi“, okre­ślanego mianem “miłosiernego“. Od hi­storyków takich jak Jamme i Danielou wiemy, że południowa Arabia odgrywa­ła od końca czwartego wieku dominu­jącą rolę w historii Półwyspu Arabskie­go. Wiemy również, że Jemen był nie tylko krainą urodzajną i prosperującą, lecz również widownią rzeczywistych prób bezprecedensowej, całkowitej ju­daizacji.

            Naturalnie możemy zastanawiać się dla­czego i jak do tego doszło. Pierwszą rzeczą, z której należy zdać sobie spra­wę to fakt, że dzisiejszy judaizm od dawna już aktywnie nie poszukuje kon­wertytów; byłoby jednak błędem są­dzić, że tak było zawsze. U początków chrześcijaństwa żydostwo długo i za­wzięcie walczyło przeciwko chrześci­jańskim misjonarzom gdziekolwiek się oni pojawili, używając wszystkich do­stępnych metod, a wśród nich prób pozyskiwania ludzi dla judaizmu. Po drugie należy pamiętać, że judaizm roz­przestrzenił się łatwo na Półwyspie Arabskim z uwagi na to, że wśród Ara­bów powszechne było obrzezanie. Po trzecie wreszcie należy wiedzieć, że na terenach Himarytów (dzisiejszego Je­menu) było wielu Żydów – fakt ten zo­stał potwierdzony przez Filostorgiusza (greckiego historyka Kościoła, herety­ka – przyp. red. Zawsze Wierni),któ­ry donosi o napotkaniu w roku 356 ariańskiej misji kierowanej przez Teofi­la z Dibous. Od Filostorgiusza dowia­dujemy się, że podczas gdy większość populacji w owym czasie była pogań­ska, Teofil dokonywał wielkich najaz­dów, nawracając króla i budując wszę­dzie kościoły. Tego rodzaju doniesienia pokazują skalę ekspansji rzymskiej i chrześcijańskiej, lecz ukazują również, że ekspansja ta napotykała na dobrze utwierdzoną na tych terenach społecz­ność żydowską.

            W 378 r. król Jemenu zwrócił się prze­ciwko Imperium Rzymskiemu, sprzy­mierzając się z Imperium Perskim. Zmiana ta została przeprowadzona przy udziale Żydów, którzy stanowili jedyną intelektualną i społeczną elitę w kraju. Oznaczało to głęboki kryzys rzymskich wysiłków podejmowanych w kierunku kolonizacji półwyspu, a rów­nież niekorzystną aurę dla misjonar­skich wysiłków chrześcijan, gdyż Per­sowie byli dalecy od okazywania sym­patii wobec religii ich imperialnego ry­wala. W ten sposób od piątego wieku region zaczął już na zawsze zyskiwać perspektywę hebrajską.

            Od Jana z Efezu wiemy, że na początku szóstego stulecia wybuchła wojna po­między Aidogiem, księciem Etiopii a Di­mionem, królem Jemenu. Ten ostatni był bardzo wyraźnie pro-żydowski – do tego stopnia, że nakazał aresztować wszystkich rzymskich kupców, którzy przekroczyli granice Jemenu, z uwagi na rzymskie prześladowania Żydów. Niemniej jednak etiopski książę odniósł zwycięstwo, nawrócił się na chrześci­jaństwo i wszędzie zbudował kościoły. Ta chrześcijańska ekspansja została uznana przez społeczność żydowską za prowokację. Simon de Beth Arsham, perski biskup donosi, że ..Żydzi tybe­riadzcy (główna ówczesna szkoła ży­dowska) wysyłali swych kapłanów z ro­ku na rok i z sezonu na sezon, po to, aby prowokować kłopoty wśród chrze­ścijańskich Himarytów”. Ruchem anty­-etiopskim i anty-chrześcijańskim kiero­wał Żyd Du Nuwas, który szybko sprzy­mierzył się z Persami. Również i on zo­stał pokonany przez siły chrześcijań­skie. Z zapisków pochodzących z 618 r. dowiadujemy się, że król Jemenu był monofizyckim (ariańskim) chrześcijani­nem imieniem Abramus, a jego dedy­kacja, napisana stylizowaną na pismo arabskie kursywą brzmiała: “Z władzy, łaski i miłosierdzia Najmiłosierniejsze­go, jego Mesjasza i Ducha Świętego”.

            W północnej Arabii rozwinęła się inna sytuacja. Imperialny konflikt między Bizancjum i Persją zmusił pewne arab­skie plemiona do zjednoczenia – nie­które z nich opowiedziały się za pierw­szym, inne za drugim imperium. Wia­domo jednak, że Arabowie nawróceni na chrześcijaństwo nie pozostawali w Al-Hijaz, gdzie ma znajdować się współczesna Mekka, lecz emigrowali do Syrii, Palestyny i Egiptu. Negatywny wy­nik tego był taki, że do roku 582 AI­Hijaz jawiła się oczom całego świata już jako prowincja żydowska. Obfite lite­rackie i epigraficzne dowody na żydow­ską obecność w Al-Hijaz w pierwszych wiekach chrześcijaństwa można znaleźć np. w artykule Josepha Horowitza za­tytułowanym Arabia, opublikowanym w Encyclopedia Judaica w roku 1929.

            Francois Nau w swoim dziele pt. Chrze­ścijańscy Arabowie Mezopotamii i Syrii w siódmym i ósmym stuleciu (1933) pisze, że “na początku siódmego wieku wszy­scy Arabowie Mezopotamii i Syrii byli do pewnego stopnia chrześcijanami, przynajmniej jeśli chodzi o atmosferę życia. Wszędzie widziano jakichś pu­stelników i ascetów, wszyscy jadali w progach klasztorów, wszyscy byli obecni w sporach pomiędzy monofizy­tami i duofizytami“. O. Henri Charles w swoim Chrześcijaństwie wśród koczow­niczych Arabów z Limes i pustyni syryjsko­ mezopotamskiej w regionie Hegira (Le Roux, 1936) twierdzi. że “silna osobo­wość słynnego pustelnika św. Eutyche­sa naznaczyła początek bardzo owocnej misji, tak, że do roku 570 teryto­rium Gessanidów obfitowało w arab­skie, monofizyckie klasztory.

            Tak więc Półwysep Arabski był przez wieki nie tylko terenem działań wojen­nych, lecz również sceną walki teolo­gicznej: walki pomiędzy żydami i chrze­ścijanami oraz między rozmaitymi chrześcijańskimi, heretyckimi sektami nawróconych oraz nauczyli je czytać i pisać. Tak zwany klasyczny arabski nie jest wyjątkiem. Jego alfabet należy przy­pisać chrześcijanom, gdyż to właśnie u chrześcijańskich Arabów z Syrii znale­ziono najstarsze przykłady tego pisma”.

Miejsce i czas powstania oraz autorstwo Koranu

            Naszkicowawszy historyczne tło po­wstania Koranu, możemy teraz umie­ścić to dzieło wraz z jego przesłaniem w odpowiednim kontekście. Koran nie jest dziełem spontanicznym, objawie­niem spływającym z niebios; jest pracą o głębokich korzeniach, antycznym ro­dowodzie oraz “zacięciu” pasującym do tamtych czasów.

            Nawet po krótkim przejrzeniu Koranu można się przekonać, że postacią cen­tralną dla islamu jest Abraham, a już w początkowej modlitwie można zauważyć wyraźny brak “islamskiego ko­lorytu”: “W imię Boga Miłosiernego, Dawcy Miłosierdzia, chwała niech bę­dzie Bogu, Panu Wszechświata, Miło­siernemu i Dawcy Miłosierdzia! Wład­co w dniu sądu! Ciebie czcimy i u Cie­bie szukamy pomocy. Prowadź nas dro­gą prostą, drogą tych, którym sprzyjasz, drogą tych, którzy nie są przyczyną Twego gniewu; tych, którzy nie idą na zatracenie” (Koran w tłumaczeniu Tho­masa Ballantine Irvinga, Islamic Founda­tion, Anglia, 1979). Można z łatwością zauważyć, że w modlitwie powyższej nie ma nic specyficznie islamskiego. Rzeczywiście, na pierwszy rzut oka mo­głaby być modlitwą o rodowodzie za- ze równo żydowskim, jak i chrześcijańskim. Jeśli się nad tym zastanowić, to et z pewnością okaże się to dziwnym zjawiskiem w przypadku islamu, rzekomo nowej religii. Jednakże br. Bruno wykazał, że w rzeczywistości modlitwa ta jest m bardzo starą modlitwą żydowską o subtelnym nastawieniu anty-trynitarnym, a tłumaczenie Irvingajest nieścisłe i nie oddaje całej subtelności oraz finezji koranicznego oryginału. W miarę jak br. Bruno postępował naprzód w tłumaczeniu pierwszych dwóch sur Koranu, jaśniejszym stawał się właściwy temat tego dzieła oraz pojawiły się wskazówki co do autora Koranu i jego formacji.  

            Jest oczywistym, że autor Koranu, stanąwszy w obliczu gwałtownych, niekończących się konfliktów między żydami i chrześcijanami na terenie półwyspu, zmuszony był do refleksji nad przyczynami tak żałosnego końca owego sojuszu, jaki stanowiło przymierze z Bo­giem. Zauważa, że znakiem przymierza z Bogiem jest obrzezanie, a przymie­rze zostało zawarte z Abrahamem. Jed­nak zwraca również uwagę na to, że pierwszym synem Abrahama podda­nym obrzezaniu nie miał być Izaak, lecz Izmael, jego syn z niewolnicy Hagar. Przypomnijmy, że Bóg okazał swą moc wobec Abrahama dając syna Izaaka jego starej żonie, Sarze. Wiemy również, że wskutek nalegań Sary, Hagar i Izmael zostali odprawieni, a Izmael stał się oj­cem narodu arabskiego. W ten sposób zostało zawarte przymierze z Abraha­mem, który nie był ani żydem, ani chrześcijaninem, lecz poganinem któ­ry stał się “doskonały” – pierwszym mu­zułmaninem. Abraham i jego syn Izma­el zostali uczynieni “doskonałymi” ­muslimayn. Mieli oni poświęcić Bogu swych następców w celu uczynienia ich “narodem doskonałym” – muslimat. To wezwanie do doskonałości jest “spra­wiedliwością”, która stała się udziałem Abrahama i Izmaela (albowiem Bóg, według autora Koranu nigdy nie prze­stał wysłuchiwać modlitw Hagar i jej syna), a również Izaaka, Jakuba oraz wszystkich proroków bez różnicy, nie wyłączając Mojżesza i Jezusa. Innymi słowy, nie ma różnicy między Starym a Nowym Testamentem, gdyż według autora Pięcioksiąg żydów i Ewangelie chrześcijan zostały źle wykorzystane dla wprowadzenia podziału wśród Na­rodów Księgi. Żydzi odpadli od Prawa, a chrześcijanie wykrzywili proroctwo Jezusa uczyniwszy Bogiem zwykłego człowieka i w ten sposób popadli w apostazję. Ostatecznie autor Koranu wzywa do ponownego zjednoczenia Narodów Księgi. Bazuje przy tym na ra­sowej linii Żydów. istniejącej dzięki obrzezaniu, i dodaje do tego wezwa­nie do doskonałości pochodzące z Ewangelii. przez cały czas podkreśla­jąc. że zerwanie przymierza z Bogiem przez żydów i chrześcijan nie unieważ­nia przymierza zawartego z Abraha­mem i Izmaelem. Mamy tutaj do czynienia z inną wizją islamu, postrzeganego jako “wezwanie do doskonałości“. W pewnym sensie musimy zauważyć w tej teologicznej argumentacji odbłysk geniuszu autora Koranu; coś, co pasowało do burzliwej atmosfery teologicznej półwyspu. Br. Bruno stwierdza: “Zamiarem autora Koranu nie było stworzenie trzeciej re­ligii, lecz obalenie dwóch poprzednich – żydowskiej i chrześcijańskiej – po­przez przywrócenie tego, co w jego mniemaniu było jedyną «tradycją» (gi­blat), czyli prawdziwym dziedzictwem Abrahama”. Podczas gdy pierwsza sura Koranu jest bardzo stara i czysto ży­dowska, sury druga i trzeca koncentru­ją się odpowiednio na przypomnieniu ludziom wymagań żydowskiej Tory i chrześcijańskich Ewangelii. Dlatego też sura II kończy się modlitwą stwo­rzoną przez autora, Panie Nasz, Dawco Obrzezania, która sytuuje się po­między Yahweh żydów i Pater Noster chrześcijan.

Przywrócenie prawdy ­- po islamsku

           W jaki sposób, według autora Koranu, można odbudować prawdziwą religię Abrahama? Po prostu poprzez powrót do Jerozolimy, przez powrót do miej­sca, gdzie stoi dom Abrahama oraz przez zjednoczenie z prawdziwymi wyznawcami, potomstwem Izmaela. Tradycja mówi nam, że dom Abrahama ma się znajdować w ruinach Świątyni Jerozolimskiej, to zaś ze względu na to, że według przekazów świątynia miała być położona w tym miejscu na górze Moria, gdzie Abraham został wezwany do złożenia ofiary z Izaaka. Dom nosi nazwę Bakka, a najczystszą formą wier­ności przymierzu jest “pielgrzymka do domu” (hiju l’bayti) Bakka. Pielgrzymka przedstawiana jest jako nieograniczo­ne błogosławieństwo i “droga” do Boga. Autor Koranu silnie podkreślając jej konieczność atakuje tym samym żydów, którzy przed wiekami przerwali swą pielgrzymkę do ruin świątyni, a także chrześcijan, którzy zabronili jej w imię Ewangelii, gdyż to nie prawo lecz duch jest tym, który zbawia.

          Jednocześnie widzimy, że autor Kora­nu, mając nastawienie anty-chrześcijań­skie, nie postrzega wszystkich chrześci­jan w jednakowym świetle, ale czyni rozróżnienia. W surze III (w. 113) mówi o tych chrześcijanach, “którzy stoją re­cytując słowa Boże pośród nocy“, zaś w innym miejscu tej samej sury (w. 114) stwierdza: “mówią z łagodnością i po­zostają cisi, są dalecy wobec tego co poboczne i dobrowolnie oddają samych siebie. Są wśród tych, którzy cieszą się szczęściem”. Są to jasne odniesienia do mnichów-pustelników, a Airgrain pod hasłem “Arabia” w Kościelnym słowniku historii i geografii (1924) wspomina, że “mnisi, ze swoją siłą nawracania cieszyli się wysokim prestiżem wśród Arabów”. Tak więc nie powinno nikogo zaskaki­wać, że autor Koranu, człowiek wielkie­go intelektu i subtelności, również po­dziwiał chrześcijański fenomen, który bezpośrednio znał. Co więcej, br. Bru­no wykazuje, że autor dysponował im­ponującą wiedzą na temat kultury chrześcijańskiej, głęboko analizował Ewangelie i inne księgi chrześcijańskie­go Objawienia. Wszystko to znalazło swój wyraz w odniesieniach i precyzji koranicznego tekstu. Autor Koranu był erudytą pierwszej klasy.

           Celem autora i “wiernych” jest więc piel­grzymka i powrót do domu Abrahama (Bakka). IV i V sura Koranu koncentruje się na środkach wiodących do tego celu.

            Historia mówi nam, że Jerozolima upa­dła w 614 r., kiedy to armie cesarza Herakliusza z Bizancjum zostały zmiażdżone przez Persów. Krauss w swojej Historii żydowskiej donosi, że Żydzi z południowej Palestyny sprzy­mierzyli się z Persami – być może byli to Żydzi ze wspominanej przez Torreya oazy Teima; mogły to być również ban­dy arabskie. Po przybyciu do Jerozolimy Żydzi z wściekłością zwrócili się przeciwko ludowi chrześcijańskiemu i jego świątyniom, w tym naturalnie przeciwko Grobowi Pańskiemu. Zano­towano jednak, że z największą furią Żydzi uderzyli w kościół Matki Bożej, Nea, którego znaczenie podkreślimy jeszcze w dalszej części artykułu.

            Według Kraussa w 617 r. Żydzi “zażą­dali określonych praw do autonomii w Świętym Mieście”. Persowie już od trzech lat żyli w obecności chrześcijan z Jerozolimy i postrzegali ich jako ze wszech miar przychylnych i kompromi­sowych, toteż po pojawieniu się żydow­skich żądań autonomii doszli do wnio­sku, że miara się przebrała. Postanowi­li wygnać Żydów do Persji. Z pism hi­storyków takich jak Krauss i Graetz wynika, że jeszcze przedtem arabskie bandy zostały rozbite (przez Persów ­przyp. tłum.) na skutek zdrady Żydów, a sura III Koranu w tłumaczeniu br. Bru­no (w. 118-119, 122) zawiera skargi na zdradę i perfidię fałszywych braci, sy­nów Izraela.

Sura III Koranu traktuje o tej porażce Arabów; autor mówi tam o swojej “kal­warii”, lecz ostatecznie doprowadza własne rozważania Ewangelii do pozytywnego wniosku stwierdzając, że po­rażka ta nie jest klęska absolutną, lecz tylko oczyszczeniem. W tym miejscu pojawia się wspominany wcześniej hi­storyczny mit o bitwie pod Badrem.

            Badr jest obecnie małym miasteczkiem położonym na południowy zachód od Medyny, jednakże żadna z map staro­żytności nic nie mówi o jego istnieniu. Co więcej, słowo badr nie występuje w żadnym miejscu w Koranie – ani w surze Vłłł, w którym wszyscy po­przedni tłumacze uparcie wspominają o bitwie pod Badrem, ani w surze m, gdzie słowo bi-badrin jest nieprawidło­wo przetłumaczone jako ‘pod Badrem’. W surze IV (w. 6) pokrewne słowo bi­daran jest właściwie przetłumaczone przez Blachere i Masson jako ‘rozszcze­pienie’ lub ‘rozproszenie’ i jest prostym zapożyczeniem z rabinistycznego, he­brajskiego słowa bidder, tzn. ‘rozpra­szać’. Tak więc bi-badrin oznacza ‘przez rozproszenie’ albo ‘dzięki rozprosze­niu’. Islamolodzy tłumaczą to słowo jako ‘Badr’, gdyż nie biorą pod uwagę ani całościowego, ani też częściowego znaczenia tekstu. Z drugiej strony, tłu­maczenie br. Bruno tworzy logiczną ca­łość. Autor Koranu mówi o “cudzie” ocalenia owych arabskich band “po­przez rozproszenie” spowodowane przez Persów w 617 r. Jest to jeden z wielu przykładów, kiedy to tekst za­chowuje jasny sens lingwistyczny i hi­storyczny, podczas gdy tłumacze wprowadzają jedynie zamieszanie i sprzeczności.

CZY prawdziwy “Mahomet” zechce ukazać swoje oblicze?

           Do tej pory ciągle mówiliśmy o “auto­rze Koranu” zamiast o Mahomecie, któ­remu wszędzie przypisywane jest au­torstwo tego dzieła. Dlaczego? Z pro­stego powodu: człowiek zwany Maho­metem nie napisał Koranu.

            Wspomnieliśmy powyżej, że jeśli odło­żyć na bok fantastyczne mity ksiąg Ha­dith i Sira, nie ma niezbitego dowodu na istnienie Mahometa. Jednakże histo­rycznie muzułmanie twierdzą, że w ko­ranicznym tekście autor sam nazywa siebie Mahometem, toteż nie może być żadnych wątpliwości co do jego tożsa­mości. Czy tak jest naprawdę?

            Oczywiście jest prawdą, że w Koranie autor czyni szereg odniesień do same­go siebie, nie mniej jednak daje się po­znać jako człowiek oszczędny, jeśli cho­dzi o szczegóły dotyczące swej własnej osoby. W surze III (w. 144) nazywa sie­bie muhammadun, a określenie to zo­stało wzięte przez wspomnianego wcześniej Ibn Hisama za rzeczywiste imię założyciela islamu. Br. Bruno twier­dzi, że zabieg taki nie ma uzasadnienia i podaje szczegółowe dowody. Cieka­we, że twierdzenie o nieistnieniu Ma­hometa nie spotkało się z prostym od­parciem ze strony ks. Michela Lagarde, który nie tylko sam jest ekspertem w tej dziedzinie, lecz również głęboko po­święcił się dla dialogu islamsko-chrze­ścijańskiego.

           Br. Bruno tłumaczy słowo muhammadun jako ‘umiłowany’. Twierdzi, że jako ta­kie słowo to nie jest imieniem, lecz ty­tułem nadawanym jakiejś osobie – tro­chę tak, jakby powiedzieć np. o wła­snym dziecku “światło mego życia”, co rzecz jasna nie może być interpretowa­ne jako właściwe imię dziecka. Według br. Bruno słowo muhammadun pocho­dzi od słowa źródłowego hmd, które jest arabskim zapożyczeniem biblijne­go, źródłowego słowa hómad, czyli ‘po­żądać’ lub ‘pragnąć’. W surze l (w. 2) br. Bruno wykazał, że pokrewne słowo ‘al hamdu oznacza miłość, jaką każdy po­winien żywić wobec “Boga, Pana wie­ków”. Z kolei południowo-arabskie za­pisy z Jamme zawierają słowo mhmd, używane na określenie ‘Boga żydów’, tak więc oczywisty sens wyrażenia mu­hammadun sprowadza się do znaczenia ‘ten, który jest przedmiotem miłości’ ­’umiłowany’ – najwyższe imię Boże. To zaś powinno wywołać w pamięci czy­telnika słowa Ewangelii: „To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodoba­nie, Jego słuchajcie” (Mt 17, 5). Nie jest to jedyny raz, kiedy Jezus jest nazywa­ny “umiłowanym(muhammadun) Boga. W relacji ze spotkania Naszego Pana ze św. Janem Chrzcicielem nad rzeką Jordan czytamy: “A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępu­jącego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: «Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie»” (Mt 3, 16-17). Koranicz­ny tekst nie wskazuje na to, jakoby au­tor przedstawiał się lub myślał o sobie jako o Bogu. W pierwszym rozdziale przedstawia raczej siebie i Naszego Pana Jezusa Chrystusa jako rasulun, czyli wy­rocznie, proroków; w obu przypadkach chodzi tu o ludzi, o “umiłowanych” Boga. W Księdze Proroka Daniela prorok na­zywany jest “człowiekiem upodoba­nym“, czyli is hamudót. Rzeczownik is znaczy ‘człowiek’ i jest w biblijnym wyrażeniu zastąpiony arabskim przed­rostkiem “m” – czyli mhamudót, ‘maho­met’. Dla tych z nas, którzy nie są uczo­nymi-lingwistami może się to wydać nieco skomplikowane, lecz dzięki odro­binie wytrwałości przekonamy się, że jest do doskonale zrozumiałe w okre­ślonym kontekście.

            Z tekstu Koranu w sposób oczywisty wynika, że autor znał pisma św. Pawła i wykorzystał je do osiągnięcia pożąda­nego przez siebie celu, to jest do przy­pisania Bożego przymierza synom Izmaela, ludowi doskonałemu, musliy­mat. Ks. de Nantes, kolega br. Bruno, idzie dalej – uważa on, że w całej l su­rze Koranu podobieństwa do Ewange­lii są tak bliskie i liczne, iż należy są­dzić, że intencją autora było nie tylko naśladowanie podejścia św. Pawła, lecz postawienie siebie w miejsce Chrystu­sa. Ten ostatni wniosek może nie by tak daleko idący, jak się wydaje na pierwszy rzut oka. “Porażka” Chrystu­sa prowadząca na Kalwarię porówny­wana jest do “niepowodzenia” autora Koranu polegającego na niemożności dotarcia do “domu Bakka” w Jerozoli­mie w 614 r.Jego wierni zostali rozpro­szeni – oto jego “kalwaria”. Używa przy tym terminu qarhun, oznaczającego “kalwarię”, specjalnie dla podkreślenia paraleli. Daje jednak do zrozumienia, że “porażka” nie zdołała go zmusić do za­niechania realizacji wytyczonego celu.

            Spójrzmy teraz na słowo “Mekka“, o którym mówi się, że jest tłumacze­niem wyrazu Bakka. Od Hiro dowiadu­jemy się, że Mekka była miejscem uro­dzin Mahometa, centrum handlowym skupiającym około 5000 ludzi i miej­scem, w którym Mahomet rozpoczął swój apostolat. Pojawiają się tutaj dwa problemy: po pierwsze, słowo Mekka wcale nie występuje w Koranie. To ra­czej słowo Bakka pojawia się raz i jest błędnie tłumaczone jako Mekka. Po dru­gie, wszystkie mapy starożytności do­wodzą ponad wszelka wątpliwość, że miasto Mekka nie istniało w siódmym stuleciu. Znakomity kartograf XIX wie­ku, Vidal de la Blanche był ekspertem w dziedzinie wielkich szlaków handlo­wych starożytności. Wykorzystując Geo­grafię Ptolemeusza wykazał on, że Mek­ka nie istniała (w siódmym stuleciu ­przyp. tłum.). Nie kwestionują tego ani ks. Lagarde, który w 1990 r. w publika­cji Islamo Christiana dokonał przeglądu pierwszego tomu tłumaczenia Koranu autorstwa br. Bruno, ani nawet Blache­re. Rzeczywiście, biorąc pod uwagę dążenie Blachere do promocji islamu kosztem chrześcijaństwa, jego świadec­two nabiera tu jeszcze większej warto­ści: “Bez wątpienia bizantyjscy pisarze dostarczyli nam cennych informacji na temat arabskich emirów panujących na stepach Syrii za przyzwoleniem cesarza. Dzięki tym autorom dysponujemy roz­sądnymi danymi na temat konfliktów wspomnianych emirów z ich babiloń­skimi odpowiednikami pozostającymi w służbie perskich Sasanidów. Możemy również ustalić religijną przynależność zarówno koczowniczych, jak i osiadłych arabskich plemion w Jordanii i ze ste­pów na zachód od Eufratu. Nawet tajem­niczy Jemen dostarcza nam strzępów in­formacji o swej przeszłości i pozwala nam zrozumieć obce trendy – niektóre z nich zawędrowały tu z Etiopii wspó­łistniejąc z jej prastarym pogaństwem. Lecz o kołysce islamu Al-Hijaz i o Mek­ce, jego świętym mieście, nie mamy nic ponad przykłady islamskich «kartogra­fów»” (Problem Mahometa, 1952).

           Innymi słowy, nie istnieje przed-islam­ska mapa świata, która wskazywałaby na istnienie Mekki. Próby wykazania, że Mekka istniała pod inną nazwą, Maco­raba, zawsze były czystymi spekulacja­mi, a na ich poparcie nie istniały poważ­ne dowody.

            Tak więc jeśli nie istnieje Mekka, jakie jest znaczenie słowa Bakka? Słowo to pojawia się tylko raz w całym tekście Koranu (sura III, w. 96), w tym samym rozdziale, który mówi o powrocie wier­nych do jerozolimy. W surze II (w. 125 i 127) autor mówi o domu – al bayt ­i przypisuje jego założenie Abrahamo­wi. Dlatego też jest absolutnie oczywi­ste, że “dom” znajduje się w Jerozolimie, a dokładnie wśród ruin Świątyni. Właśnie tak się składa, że słowo Bakka użyte jest w rozdziale w związku z do­mem, a może być jedynie odniesieniem do “doliny Baka”, która znajduje się na północ od doliny Hinnom i na zachód od Jerozolimy. W rzeczywistości znaczenie tego słowa jest tak jasne, że aż dziw bie­rze, dlaczego żaden z naukowych infor­matorów nie zasugerował go nawet jako jednej z możliwości. Ale to nie wszystko.

            Koran nie daje nam żadnego pojęcia co do położenia i układu Mekki, dostarcza za to szczegółowych informacji o Jerozolimie, co dodatkowo świadczy na korzyść faktu, że do tej pory zasadni­czy temat Koranu koncentruje się wo­kół powrotu do Jerozolimy, do tej ko­lebki przymierza zawartego przez Boga z Abrahamem i jego synem, Izmaelem.

W surze II, w. 158, autor używa termi­nu as-safii, który jest hebrajskim zapo­życzeniem słowa ha-sóphim, oznaczają­cego ‘wartownię’. Tak się składa, że na północ od Jerozolimy znajduje się wzgórze połączone z Górą Oliwną, określane po grecku jako skopos. Moż­na znaleźć o nim wzmianki w literatu­rze rabinistycznej; jest to punkt, z któ­rego można obserwować Jerozolimę niczym z wartowni. Skopos oznacza po grecku ‘wartownię’.

            Następnie, autor Koranu obiecując wiernym w surze IV w. 13 i gdzie in­dziej, że “wejdą do ogrodów – janna­ gdzie płyną podziemne rzeki -min tah­tiha” nie stosuje wcale figur literackich. Przeciwnie, dokładnie opisuje system nawadniania ówczesnej Jerozolimy! W okresie bizantyjskim, obszar położo­ny na północny zachód od murów Jerozolimy był znany jako ..Ogrody”. Chrześcijanie mówiący po aramejsku określali je słowem Pordesaya. Grecy nazywali je Phordesa, a Żydzi Pardesaya. Wszystkie te słowa oznaczają ..raj”. Nie­trudno dostrzec uzasadnienie dla takiej nazwy. Jerozolima, położona na trud­nym terenie, zawsze narzekała na su­szę trwającą od maja aż do październi­ka. Sytuację pogarszał wiatr, przeważ­nie wschodni. W celu zapobieżenia tym problemom zbudowano podziemny system zbiorników, który łączył się z powierzchnią poprzez wąski wylot. Zbiorniki te napełniały się w okresie od listopada do marca dzięki ciągłym opadom deszczu i w ten sposób umoż­liwiały pomyślne zbiory. J. T. Milik w swojej książce Św. Tomasz z Phorde­sa pisze, że był to “kompletny, złożo­ny system irygacyjny”. Oto wasze “podziemne rzeki”,

                        Jeszcze inny przykład. Słowo “Gehen­na” pojawia się jednokrotnie w surze II, trzykrotnie w surze III i siedmiokrot­nie w surze IV. W języku arabskim sło­wo to brzmi jahannam i jest używane na określenie “doliny gniewu”. Gehen­na jest doliną położoną na południe od Jerozolimy, wychodzącą na zachód z doliny Baka. Było to opustoszałe pu­bliczne miejsce, w którym nieustannie płonął ogień spalający śmieci. Ognie Gehenny są symbolem wiecznego po­tępienia, lub, jeśli ktoś woli, wieczne­go gniewu. Tekst jest szczególnie po­ruszający, gdyż przemieszczając się z doliny Baka w kierunku doliny Gehen­na podróżujemy z raju do piekła – fi­zyczna rzeczywistość ze składową teo­logiczną.

Ka’ba, Kawa’iba, Kubos

           Zajmijmy się w końcu problemem ka­miennej świątyni lub Domu Bożego zwanego Ka’ba, mającego znajdować się w środku meczetu w Mekce, a bę­dącego najważniejszym sanktuarium islamskiego świata. Ponieważ Mekka nie istniała w siódmym stuleciu. Musi­my zadać sobie pytanie co znaczyło sło­wo Ka’ba dla autora Koranu.

            Po raz pierwszy słowo to zostało użyte w surze IV, w. 6. Oznacza ono ‘sześcian’ (kostkę) – po grecku kubos – i odnosi się do fundamentu kamiennego domu. Ks. Jomier w swoim artykule Ka’ba twierdzi, że wyraz ten pochodzi od “mniej więcej «sześciennej» formy tego sanktuarium”. Jego zdaniem “słowo to było już wcześniej używane na określe­nie specyficznych sanktuariów o tym samym kształcie“. Br. Bruno zdołał zi­dentyfikować dwa takie sanktuaria: pierwsze w Petrze, skąd autor Koranu wraz ze swymi wiernymi wyruszyli w drogę powrotną do Jerozolimy, dru­gie zaś u wrót samej Jerozolimy. Waż­ne jest, aby zwrócić uwagę, iż słowo Ka’ba pojawia się po raz czwarty i ostat­ni w surze LXXVIII, w. 33 w całkiem in­nym znaczeniu: ‘dziewice’ – kawa’iba. Te dwa znaczenia są tak radykalnie od­mienne, że uzasadnionym będzie pyta­nie: czy Ka’ba to określenie ‘domu’, czy też ‘dziewicy’?

            Wiemy, że określenie Ka’ba było zwy­kle powiązane (w tekście Koranu ­przyp. tłum.) z promenadą (maqam) Abrahama, a zarówno jedno jak i dru­gie było związane z “domem” – ‘al bay­ta. “Dom” jest Świątynią jerozolimską, a maqam to dziedziniec świątyni – czy­li, można powiedzieć, święta Skała Góry Moria. Dlatego też, jeśli chcemy zna­leźć rzeczywiste źródło określenia Ka­’ba, musimy znów zwrócić nasze spoj­rzenie w stronę Jerozolimy.

            Z homilii św. Germana z Konstantyno­pola (634-733), poświęconej zaśnięciu Matki Bożej i przeniesieniu jej ciała z domu w Świętym Syjonie do “gro­bowca” w Gethsemani dowiadujemy się, że po drodze znajduje się monu­ment znany w języku greckim jako Ku­bas. Św. German mówi: “Na szlaku or­szaku pogrzebowego prowadzącego w dół doliny Jozafata ma znajdować się monument w kształcie sześcianu… W centrum tego pomnika znajduje się czcigodna kolumna wzniesiona na pa­miątkę cudu uleczenia bezbożnego żyda“. Wiemy również o mnichu imie­niem Epifaniusz, który odbywając w siódmym stuleciu pielgrzymkę do Ziemi Świętej opisuje ten monument słowem tetrakiinin. Epifaniusz stwier­dza, że była to “sześcienna budowla z czterema kolumnami zwieńczona ko­pułą”. O. Daniel (1099-1185) jest nawet bardziej precyzyjny: ,,100 jardów od wrót miasta Jerozolimy) znajduje się miejsce, w którym Jofoniasz (najwyższy kapłan) próbował zrzucić ciało Matki Bożej niesionej przez apostołów na no­szach do Getsemani. Pojawił się anioł i mieczem odciął obie ręce Jofoniasza, które pozostały przytwierdzone do noszy”. O. Daniel dodaje: “Od tego miej­sca do grobowca Matki Bożej pozosta­je 200 jardów“. Pozwala to precyzyjnie usytuować monument położony u wschodnich wrót świętego miasta. Cud wspomniany przez św. Germana polegał na tym, że “bezbożny żyd” Jo­foniasz odzyskał swe ręce i nawrócił się do Kościoła katolickiego. W tej chwili zagadka jest już łatwa do rozwiązania.

            W celu zadośćuczynienia za atak na Matkę Bożą, chrześcijanie Jerozolimy wznieśli pomnik ku Jej czci. Najwyższy kapłan Jofoniasz przybył tam i został cudownie uzdrowiony. Jest prawdopo­dobne, że w siódmym stuleciu, w cza­sach Epifaniusza, muzułmanie ciągle żywili szacunek i cześć wobec tego świętego miejsca (kubas) poświęcone­go Dziewicy (ka’ba) i splamionego bez­bożnym działaniem Jofoniasza. W ten sposób widzimy, jak łatwo (na pozio­mie lingwistycznym – przyp. tłum.) sze­ścian mógł stać się dziewicą. Na obec­nym etapie badań hipoteza dobrego mnicha br. Bruno sprowadza się do tego, że muzułmanie wzięli Kubos za symbol domu Abrahama i przenieśli go (lub tylko jego podstawę) w inne miej­sce z nieznanych powodów. Oczywiście jest możliwe, że Ka’ba w Mekce ma zu­pełnie inne pochodzenie, nie mające związku z czymkolwiek, co występuje w Koranie.

                        Jedynym celem tego artykułu była pró­ba przekazania niektórych spektakular­nych odkryć dokonanych przede wszystkim przez br. Bruno – z nadzie­ją, że zachęcą one zainteresowanych do głębszych poszukiwań. Badania są da­lekie od ukończenia. Pozostaje do prze­tłumaczenia dalsze 109 sur, z których każda niesie ze sobą istotne, odkryw­cze informacje na temat początków i rozwoju islamu naszkicowanych przez autora Koranu. Z pewnością istotnych informacji dostarczą również eksperci zaangażowani w prace archeologiczne nad rozległym chrześcijańskim opac­twem odkrytym w piaskach Al Oosour (1990) datowanym aż na koniec szóste­go, a być może na siódmy wiek. To wszystko w przyszłości.

            Dzięki poważnej, autentycznej naukowej analizie, prawdziwość islamskiej tradycji spod znaku ksiąg Hadith i Sira została zakwestionowana. Można wy­kazać, że ani Mekka, ani Badr nie ist­niały w owych czasach, a wraz z tym wszystkie historie o proroctwach i mi­litarnych zwycięstwach Mahometa są jedynie jednym wielkim wymysłem. W rzeczywistości można wykazać, że postać taka nigdy nie istniała. Dzięki systematycznemu tłumaczeniu Koranu okazało się, że nawet samo znaczenie słowa “islam” zostało przekręcone. Tłu­maczenie ukazało za to podłoże teolo­giczne i historyczne, dzięki któremu możliwe było pojawienie się Koranu. Istotna rola, którą odegrała w tym teo­logiczno-historycznym rozwoju spo­łeczność żydowska, skierowała badaczy ku poszukiwaniom prawdziwej tożsa­mości autora Koranu, człowieka niewąt­pliwie o wyjątkowym talencie, energii i przenikliwości. W rzeczywistości ba­dania br. Bruno to inspirujące dzieło wskazujące na to, że islam jest faktem – gdyż islam wyłaniający się z Koranu rzeczywiście jest faktem. Jednocześnie jednak staje się coraz bardziej oczywi­stym, że islam dnia dzisiejszego jest ilu­zją, która tak naprawdę z wybitnym ge­niuszem autora Koranu ma wspólną je­dynie nazwę religii, bo nawet nie jego potężną księgę, którą rozumie opacz­nie. Oto sprzeczność stająca się para­doksem, o której wspomniano na po­czątku artykułu.

„The Angelus”, grudzień 1998. Tłumaczenie: Adam Branicki.[poniższy artykuł wzięty z dwumiesięcznika Zawsze Wierni, nr. 31, 1999. Tam też zobacz piękne ilustracje, których nie potrafię kopiować. MD]