Kantor, żydzie z Ukrainy, ratuj!! Przemycaj te swoje jajca… Jajka PL będą jeszcze droższe. Podziękujcie Unii Europejskiej [i tym, co nas do niej zagnali]

Kantor, żydzie z Ukrainy, ratuj!! Przemycaj te swoje jajca… Jajka będą jeszcze droższe. Podziękujcie Unii Europejskiej

Koszt tej transformacji szacowany jest na ok. 1,7 mld zł, czyli ok. 550 mln zł rocznie w latach 2024-2026.

jajka-beda-jeszcze-drozsze-podziekujcie-unii-europejskiej/

Ceny jajek w ostatnim czasie szaleją, ale kolejne podwyżki jeszcze przed nami. Wszystko dzięki unijnemu zakazowi klatkowego systemu produkcji jaj.

Wprowadzenie zakazu klatkowego systemu produkcji jaj w UE spowoduje wzrost kosztów chowu kur i może doprowadzić do utraty konkurencyjności produkcji w stosunku do krajów, gdzie takie wymogi nie obowiązują – uważa ministerstwo rolnictwa.

Jednocześnie przyznaje, że na unijny zakaz się zgodzi, bo „wydaje się on nieunikniony”. „Wprowadzenie w przyszłości zmian w unijnym prawodawstwie dotyczącym dobrostanu zwierząt w gospodarstwach wydaje się być nieuniknione” – stwierdza MRiRW.

W październiku ub.r. KE zakończyła ocenę obecnych przepisów, tzw. „fitness check”, w celu ustalenia, czy obecna legislacja dot. chowu zwierząt spełnia swoją funkcję i założenia oraz czy działa spójnie z celami UE. W wyniku tej oceny stwierdzono, że przepisy dobrostanowe obowiązujące w UE poprawiły jakość życia zwierząt, ale jednocześnie przegląd legislacji wyraźnie wskazał, że należy w tej kwestii zrobić więcej. Wśród państw UE istnieje konsensus co do konieczności zaktualizowania przepisów. Zgodnie z harmonogramem ogłoszenie przez Komisję propozycji legislacyjnych jest zaplanowane na trzeci kwartał 2023 r.

Ponadto KE zobowiązana jest przeprowadzić „ocenę wpływu” planowanych zmian w przepisach dot. dobrostanu zwierząt na aspekty ekonomiczne, społeczne i środowiskowe. Zmiana unijnych przepisów będzie uzależniona od wyników ww. oceny wpływu oraz od opinii naukowych Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności (EFSA).

„Polska z uwagą obserwuje aktualne tendencje w zakresie utrzymywania zwierząt gospodarskich w warunkach podwyższonego dobrostanu w krajach UE i analizuje możliwości wdrożenia tych metod w warunkach polskich” – zapewnił PAP resort rolnictwa.

Ministerstwo zwraca uwagę, że zachęcenie rolników do stosowania podwyższonych ponad [rozsądek?? md] warunków dobrostanu zwierząt gospodarskich jest celem eko-schematu „dobrostan zwierząt”, który jest jednym z działań przewidzianych w Planie Strategicznym dla Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2023-2027. W ramach tego ekoschematu rolnicy będą otrzymywali wsparcie na poprawę warunków chowu zwierząt. Taka pomoc ma na celu m.in. zrekompensowanie dodatkowych kosztów chowu w warunkach podwyższonego dobrostanu zwierząt. „Możliwe jest przystąpienie do wariantów dotyczących dobrostanu kur niosek, kurcząt brojlerów oraz indyków utrzymywanych z przeznaczeniem na produkcję mięsa” – poinformowało ministerstwo.

Wszyscy za to zapłacimy

Według MRiRW, „w celu dostosowania się do nowych przepisów konieczne będą inwestycje w infrastrukturę gospodarstw; spodziewany jest również wzrost kosztów bezpośrednich prowadzenia produkcji zwierzęcej. Z tego powodu kluczowe jest zapewnienie konkurencyjności gospodarczej przedsiębiorstw rolnych w UE”.

Ministerstwo rolnictwa zaznaczyło, że na posiedzeniach Rady UE ds. Rolnictwa i Rybołówstwa Polska prezentowała stanowisko, że w obliczu obecnej sytuacji ekonomicznej zmiany legislacyjne w zakresie dobrostanu zwierząt „należy wprowadzać stopniowo i rozważnie, a za priorytet należy uznać uwzględnienie w przyszłym prawodawstwie (…) odpowiednio długich okresów przejściowych pozwalających na dostosowanie produkcji zwierzęcej w poszczególnych państwach członkowskich UE do nowych wymagań”.

Resort rolnictwa wskazał, iż Polska prezentuje stanowisko, że wyższe wymagania w zakresie dobrostanu zwierząt będzie prowadzić do wyższych kosztów produkcji zwierzęcej w UE, więc jeżeli te wymogi nie będą wiązały się z ochroną rynku UE przed napływem produktów pochodzenia zwierzęcego z krajów, gdzie nie ma takich wymogów, to może doprowadzić do utraty konkurencyjności przez rolnictwo w Polsce i w UE, i rezygnacji z tej produkcji oraz utraty bezpieczeństwa żywnościowego.

Z tego względu Polska domaga się objęcia towarów importowanych takimi wymaganiami w zakresie dobrostanu, jakimi obarczona jest produkcja zwierzęca w UE – zaznaczyło MRiRW.

Poinformowano, że zlecone zostały ekspertyzy dot. oceny potencjalnych skutków podwyższenia minimalnych warunków utrzymania m.in. kur niosek dla sektora produkcji jaj w Polsce.

Według jednej z nich, koszt modernizacji na system wolno-wybiegowy kurnika dla kur niosek w obsadzie powyżej 3000 sztuk, o długości 20 m i szerokości 12 m z klatkowym systemem chowu został oszacowany na kwotę ponad 765 tys. zł netto.

Jeżeli chodzi o opłacalność produkcji jaj spożywczych, to z analizy wynika, że przejście z systemu klatkowego na chów ściółkowy prawdopodobnie spowoduje wzrost kosztów bezpośrednich o 11 proc.; przejście na system wolnowybiegowy spowoduje, iż koszty te wzrosną o 23 proc. „Zgodnie z ekspertyzą okres przejściowy na dostosowanie produkcji jaj do zakazu utrzymywania kur niosek w klatkach powinien wynosić minimum 15 lat” – poinformowało ministerstwo rolnictwa.

Według analityków Credit Agricole, unijny zakaz produkcji jaj w systemie klatkowym miałby wejść w życie od 2027 r. Koszt tej transformacji szacowany jest na ok. 1,7 mld zł, czyli ok. 550 mln zł rocznie w latach 2024-2026.

Zgodnie z danymi Eurostatu Polska jest szóstym największym producentem jaj oraz ich drugim największym eksporterem w UE. Jednocześnie ponad 70 proc. kur niosek w Polsce utrzymywanych jest w systemie klatkowym, co jest jednym z najwyższych wyników w całej UE.

Minister Ardanowski: Zielony Ład przyniesie ubóstwo, głód i fale migracji.

Jan Krzysztof Ardanowski: Zielony Ład przyniesie ubóstwo, głód i fale migracji.

Działania polityków są idiotyczne, ale Komisja Europejska z Timmermansem, z komisarzem Wojciechowskim włącznie – właśnie tak działają. Mogą oni doprowadzić do zapaści produkcji żywności w Europie

https://pch24.pl/jan-krzysztof-ardanowski-zielony-lad-przyniesie-ubostwo-glod-i-fale-migracji/

Komisja Europejska, kontynuując drastyczną politykę klimatyczną dodatkowo pogłębia kryzys spowodowany wojną na Ukrainie – przekonuje były minister rolnictwa w rządzie Zjednoczonej Prawicy, Jan Krzysztof Ardanowski. W wyniku tych działań, zagrożona będzie nie tylko sytuacja samych rolników, ale bezpieczeństwo żywnościowe uzależnionych od europejskiego eksportu.

Rolnicy należą  do grup najbardziej dotkniętych kryzysem energetycznym. Oprócz zapewnienia podstawowych potrzeba jak ogrzanie domu czy ugotowanie jedzenia, gospodarstwa rolne wymagają dodatkowo ogromnego zapotrzebowania na energię. – Nie ma tu znaczenia czy jest to hodowla świń, krów, drobiu czy przechowalnictwo warzyw i owoców – wszędzie tu potrzebna jest energia elektryczna – podkreśla Ardanowski.

Problemy z wysokimi cenami dotyczą w nie mniejszym stopniu gazu wykorzystywanego w produkcji nawozów. Jeszcze do niedawna koszt 3 tys. zł za tonę saletry amonowej wydawał się ceną zaporową do tego stopnia, że rząd musiał uruchomić dodatkowe dopłaty. – Dzisiaj tona saletry amonowej oscyluje w granicach 6 tys. zł z tendencją wzrostową. Dla większości rolników są to ceny absolutnie zaporowe – tłumaczy przewodniczący Rady ds. Rolnictwa i Obszarów Wiejskich przy Prezydencie RP.

Sytuacji nie poprawia zalew ukraińskiej kukurydzy, który zdaniem Ardanowskiego „całkowicie rozregulowuje rynek paszowy w Polsce”. – Wzrost kosztów energii spowodowany wieloletnią grą Rosji z Europą dotyka szczególnie mocno ziem polskich rolników – przekonuje.

Komisja Europejska jednak nie tylko nie reaguje na kryzys, ale zdaniem byłego ministra rolnictwa jeszcze go pogłębia, prowadząc „destrukcyjną” politykę klimatyczną. – Komisja Europejska obok niezależnych od jej decyzji problemów (…) narzuca swoją politykę rolną w postaci w postaci Zielonego Ładu, która dodatkowo komplikuje kwestie związane z produkcją żywności, wymuszając działania ograniczające plony oraz – przy tym – konieczność dużych inwestycji w gospodarstwach, na które, mówiąc wprost, rolnicy nie mają pieniędzy – zauważa Ardanowski.

Z kolei środki unijne przyznawane w ramach Wspólnej Polityki Rolnej są „absolutnie niewystarczające”. – Są to rozsmarowywane pieniądze w ramach dopłat bezpośrednich, dopłat do działań ekologicznych, ekoschematów, które pozostawiają tylko jakieś ochłapy na inwestycje w gospodarstwach, które przecież muszą dostosowywać się do nowej WPR – przekonuje.

Gwałtowne zmniejszanie użytkowania nawozów, połączone ze zwiększaniem obszaru chronionego doprowadzi, w ocenie polityka, w krótkim okresie do spadku plonów – i w konsekwencji – zbiorów podstawowych płodów rolnych.

Europa przestanie być bezpieczna żywnościowo – zauważa Ardanowski, wskazując, że taka sytuacja przełoży się na problemy wykraczające daleko poza europejski sektor rolny.

Z eksportera żywności, Europa stanie się importerem, głównie ze strony krajów Ameryki Południowej MERCO-SUR czy Nowej Zelandii. Szczególnie dotknie to biedniejsze i uboższe w warunki kraje Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, które nie potrafią wyprodukować wystarczających ilości żywności.

Emigranci ruszą na Stary Kontynent, by ratować się przed głodem. Te działania polityków są niezrozumiałe i idiotyczne, ale Komisja Europejska z panem Timmermansem i jego kolegami z komisarzem Wojciechowskim włącznie – właśnie tak działają. Mogą oni doprowadzić do zapaści produkcji żywności w Europie – podkreśla Ardanowski.

Uważam, że trzeba bić na alarm, ponieważ bezpieczeństwo żywnościowe, do którego Europa się przyzwyczaiła i której jest wynikiem prowadzonej od wielu lat, do niedawna, prorolniczej polityki Unii Europejskiej sypie się na naszych oczach – konkluduje.

Źródło: Forum Polskiej Gospodarki

Wykańczanie Polaków. Rachunek za prąd. „Obłęd”? Czy działania celowe.

Wykańczanie Polaków. Rachunek za prąd. „Obłęd”? Czy działania celowe.

https://nczas.com/2022/10/09/wykanczanie-polakow-pokazali-rachunek-za-prad-obled/

Rosnące w ekspresowym tempie koszty energii wykańczają polskich przedsiębiorców.

Rodzina rolnika, hodującego świnie, ujawniła szokujące rachunki za prąd. Wysokie koszty znajdą odzwierciedlenie w końcowej cenie produktu, czyli wszyscy więcej zapłacimy.

Ceny energii rosną od wielu miesięcy. W następstwie m.in. zielonej unijnej polityki i wysokich kosztów za emisję dwutlenku węgla, pierwsze znaczące podwyżki za prąd obserwowaliśmy już w 2021 roku.

W ostatnich tygodniach podwyżki są jeszcze wyższe, a to nie koniec rosnących kosztów energii. Szczególnie uderza to w biznes, który za prąd płaci znacznie więcej niż indywidualny odbiorca.

Siostra jednego z rolników ujawniła, jakie rachunki za prąd musi płacić jej brat. Na dowód opublikowała wiadomości od sprzedawcy energii elektrycznej.

„Mój brat jest rolnikiem. W sierpniu dostał rachunek za prąd na ponad 8 koła (tys. zł – red.). Prawie zemdlał z wrażenia. Dzisiaj dostał kolejna fakturę…” – czytamy na Twitterze.

Nowy rachunek – wystawiony w październiku – wynosi już 13588,49 zł.

Kobieta wskazuje, że to niejedyne problemy, z jakimi zmaga się rolnik. W ubiegłym roku przez cztery miesiące ponosił straty z uwagi na ASF w sąsiedniej miejscowości. Rosną też koszty paszy, nawozów itd.

„Cały czas nadrabia straty z tamtego okresu. Co pan na to panie Kowalczyk (minister rolnictwa i rozwoju wsi – red.)?” – pyta oburzona. W kolejnym wpisie ujawnia, że ewentualne zamknięcie biznesu nie jest takie proste. Z uwagi na… przyznaną dotację.

„Jest rolnikiem od kilku lat. Od dwóch ma świnie, dostał kasę na chlewnie z modernizacji i na razie nie może zrezygnować z produkcji, bo będzie musiał oddać prawie 800 tys. dofinansowania. Ale nie ma z czego do produkcji dopłacać. Obłęd. Nie będę wspominać o paszach, nawozach itd.” – podsumowuje.

Atak gazowy: Eliminują z rynku małych i średnich przedsiębiorców. Obniżają jakość produktów.

Atak gazowy: Eliminują z rynku małych i średnich przedsiębiorców. Obniża jakość produktów.

Trader21 o tym, co czeka polskich przedsiębiorców.

https://nczas.com/2022/10/08/trader21-o-tym-co-czeka-polskich-przedsiebiorcow-eliminujemy-z-rynku-malych-i-srednich-video/

W rozmowie z namzalezy.pl Trader21 wyjaśniał, co będzie się działo z polskimi firmami. Wskazał również, że może to być korzystny czas dla marketów, które będą eliminowały konkurencję.

– Przykładowo masz taką piekarnię, która wyższe ceny gazu przełoży na wyższe ceny swoich produktów, bo nie będzie miała wyboru, bo nie może dopłacać – mówił.

– Można sprzedawać produkty po realnym koszcie wytworzenia, nic na tym nie zarabiać przez dwa, trzy, cztery miesiące. Ale później tracisz motywację. Nie możesz pracować za darmo – zaznaczył.

Wskazał, że część z tych firm „zanotuje spadek przychodów, dlatego że wiele osób zobaczy, że dobrej jakości pieczywo podrożało tyle i tyle, więc pójdę do marketu i kupię to pieczywo taniej, gdzie jest sprzedawane po cenach dumpingowych”.

Po pierwsze, dlatego że duży market może sobie na to pozwolić, bo będzie sprzedawał i będzie tracił na pieczywie, ale przyciągnie ludzi, którzy kupią inne produkty. Po drugie może sobie pozwolić na dumping, bo wie, że dzięki temu wyeliminuje małe piekarnie z rynku. Po trzecie, sprzedaje produkt pieczywopodobny, którego ja bym nigdy nie tknął – wyjaśniał.

Zdaniem Tradera21 „ludzie zostaną zmuszeni do konsumowania żywności gorszej jakościowo, jeżeli nie chcą płacić za tę żywność więcej”.

– Eliminujemy z rynku małych i średnich przedsiębiorców, którzy najwięcej dopłacają do tego budżetu, bo markety – jak wiemy – nie płacą żadnych podatków i to jakoś nie boli fiskusa – zaznaczył.

– Druga rzecz, obniżamy jakość produktów, które są nam dostępne. Po trzecie, docelowo zapłacimy dużo, dużo więcej za to pieczywo w markecie, bo jak tylko wyeliminuje się lokalną konkurencję, która właśnie upada w wyniku wysokich cen prądu czy gazu, to market podniesie dwukrotnie ceny, bo będzie wiedział, że nie ma alternatywy dla ludzi – mówił dalej.

Podkreślał, że w przypadku „dużych firm, produkujących nawozy, produkujących inne rzeczy, których częścią składową jest gaz, część z tych firm przeżyje, część z tych firm się zamknie”.

Wyjaśnił, że jeśli „wiele firm działa na międzynarodowych rynkach – np. produkcja nawozów – to ich nawozy będą zbyt drogie, bo firma chińska, firma amerykańska będzie miała gaz po dużo niższej cenie i nie będzie musiała podnosić ceny produktów, żeby w ogóle wyjść na zero”.

– A firmy polskie, które płacą bardzo dużo obecnie za gaz, będą albo zmuszone zamknąć produkcję albo podnieść ceny. I efekt będzie taki, że finalny konsument będzie mógł wybrać produkt polski – droższy, lub produkt tańszy – tej samej jakości – załóżmy chiński czy amerykański, ale tańszy ze względu na to, że do produkcji użyto tańszego gazu niż mamy go w Europie .

Gigantyczny wzrost marży firm energetycznych to nowy podatek i sposób na zniszczenie małych i średnich firm?

https://zmianynaziemi.pl/wiadomosc/czy-gigantyczny-wzrost-marzy-firm-energetycznych-nowy-podatek-i-sposob-na-zniszczenie-firm

To co jest bardzo dziwne w obecnym kryzysie energetycznym to synchronizacja katastroficznego wzrostu cen energii elektrycznej w praktycznie wszystkich krajach członkowskich Unii Europejskiej.

Można podejrzewać, że rozpoczęto likwidację małych i średnich firm za pomocą broni energetycznej. Wygląda to wręcz na wysterowanie celowo wysokich cen w celu eliminacji pewnych branż gospodarki. Ceny energii są stosowane jako sposób na likwidację działalności znienawidzonych prywaciarzy.

Dotarcie do świata składającego się z korporacji i rządów wydaje się być teraz znacznie bliższe realizacji. Innymi słowy rozpoczęto Wielki Reset…

Paradoksalnie likwidacja przedsiębiorczości odbywa się pod pretekstem działania „zasad wolnego rynku”. Chodzi o przyjęte w Unii Europejskiej zasady stosowania ceny giełdowej megawatogodziny, która jest uzależniona od najwyższych osiągniętych cen, a ponieważ gaz wielokrotnie podrożał. Zatem cena na giełdzie jest wysoka, ze względu na wysokie koszty krańcowe wytwarzania najdroższego źródła w systemie czyli elektrowni gazowych. To właśnie doprowadziło do 25-krotnego wzrostu marży firm energetycznych! W szczegółach proceder opisano w portalu Globenergia.

 Okazało się, że w 2021 roku koszt megawatogodziny (MWh) wynosił 442 zł w tym koszty węgla wynosiły 25% , 56% to koszty sprzedaży powietrza przez UE a 11% to marża wytwórców wynosząca około 51 zł/MWh. Każdy myśli, że gigantyczny wzrost cen prądu to skutek wzrostu cen surowców, przede wszystkim węgla. Polska już go nie ma gdyż wygasiła swoje górnictwo na rozkaz Niemców, a rządzący doprowadzili do tego, że w węglowej potędze, która miała węgla na 200 lat musi o niego żebrać i kupować węglopodobny muł z Kolumbii. Tymczasem z infografiki przygotowanej przez Globenergia wynika, że mimo podwyżki cen węgla w koszcie megawatogodziny w 2022 roku wynoszącym 1743 zł/MWh jedynie 9% ceny stanowią koszty węgla. Myli się też ten, kto sądzi, że ta horrendalna cena ma związek z procederem sprzedaży powietrza ETS. Jedynie 16% kosztów to certyfikaty na CO2! Okazuje się, że aż 72% gigantycznej ceny węgla to marża wytwórców! Dzieje się tak właśnie z powodu unijnej pseudo giełdy energii.

Jak wiadomo większość korporacji produkujących prąd elektrycznych w Europie należy przeważnie do rządów. Można zatem podejrzewać, że głównymi beneficjentami tzw. ‘nadmiarowych zysków” będą budżety państw a monstrualne ceny energii to rodzaj domiaru dla przedsiębiorców i metoda na celową pauperyzację społeczeństwa. Innymi słowy nastąpi likwidacja firm i opodatkowanie ludzi za pomocą nowatorskiego podatku tak jak wcześniej za pomocą paliwa. Cena na stacjach benzynowych nijak się miała do cen ropy na rynkach i jasne stało się, że Polacy zostali przez Orlen opodatkowani. Ten sam numer robią teraz z energetyką.

 To jest bardzo prosty mechanizm – rządzący dają ludziom pieniądze w formie rożnych dodatków. A potem usiłują im je jakoś odebrać, za pomocą inflacji i nowatorskich podatków jak ten orlenowy i energetyczne. Oficjalnie podatków nie zwiększają a mogą nawet udawać, że je obniżają, bo to jest niepopularne. Dowalmy w takim razie podwyżki nośników energii. Firmy mają gigantyczne zyski. Potem pojawia się ustawa, w której te ponadwymiarowe zyski w formie nadzwyczajnych podatków transferowane są z powrotem do budżetu. Ludzie się cieszą bo dostali dopłaty z własnych pieniędzy i nie rozumieją, że to opodatkowanie ich a nie tych znienawidzonych firm energetycznych.

Ostatnio gdy tylko pojawia się pomysł uczynienia czegoś ekologicznego od razu rośnie cena produktów i usług i jest drożej i gorzej. Energetyka nie była pierwsza. Koronnym dowodem na potwierdzenie tej teorii jest to co uczyniono w branży odpadowej i śmieciowej. Dawno dawno temu, gdy jeszce w Polsce był kapitalizm, każdy mógł podpisać umowę na wywóz z śmieci z kilkoma konkurującymi przedsiębiorstwami. Postanowiono to udoskonalić rezygnując z wolnego rynku miał być jeden odpowiedzialny, i dzięki temu miało nie być śmieci w lesie. Okazuje się, że likwidacja konkurencji spowodowała wzrost cen wywozu śmieci o kilkaset procent, zależnie od gminy, śmieci leżą w lesie jak leżały i jeszcze trzeba je segregować! To samo teraz doświadczamy z prądem i paliwami grzewczymi.

Wystarczyło dopuścić pomysły zielonych komunistów, którzy wyzwalają Ziemię od ludzi.

Pierdel, serdel, burdel. NIK o programie „Czyste Powietrze”.

Pierdel, serdel, burdel. NIK o rządowym programie „Czyste Powietrze”.

https://nczas.com/2022/10/07/jak-mawial-klasyk-pierdel-serdel-burdel-najwyzsza-izba-kontroli-wziela-sie-za-rzadowy-program-czyste-powietrze/

Najwyższa Izba Kontroli dokonała oceny realizacji rządowego programu Czyste Powietrze. Werdykt? Daleki od pomyślności.

Rząd wziął się za kolejny projekt i znów nie wyszło.

Najwyższa Izba Kontroli negatywnie oceniła realizację programu Czyste Powietrze. Okazuje się, że nie uda się osiągnąć wytyczonych celów. Już na etapie tworzenia planu wkradło się do niego wiele błędów.

Przykłady? Zostały pominięte rządowe standardy tworzenia wielkich projektów strategicznych oraz zabrakło studium wykonalności, jeżeli chodzi o sprawy organizacyjne, techniczne czy zarządzanie. Ponadto minister środowiska nie zapewnił skutecznego nadzoru nad całością programu: nie opiniował go i nie zbilansował budżetu (103 miliardy).

Najwyższa Izba Kontroli miażdży rządowy program

Cały opisywany program jest wart 103 miliardy złotych. Jak wskazuje Najwyższa Izba Kontroli, projekt praktycznie stoi w miejscu, a jego efekty są żałośnie niskie. Funkcjonuje już trzy lata, a jak dotąd dofinansował inwestycje zmniejszające emisje zanieczyszczeń jedynie na poziomie 4% całego budżetu (wnioski można składać do 2027 roku).

Plany rządu również kuleją. Jak na razie liczba budynków o poprawionej efektywności energetycznej wynosi 2,4%, a wymienionych kotłów starej generacji 2,2%. Co do ograniczenia emisji pyłów: PM10 – 0,8% oraz benzopiren – 1,4%.

Na Uniwersytecie wraca nauka zdalna. Teraz nie lockdown, tylko gwałtownie rosnące ceny energii, papieru itp.

Oficjalnie: Na Uniwersytecie wraca nauka zdalna. Teraz nie lockdown, tylko gwałtownie rosnące ceny energii, papieru itp.

Firmy energetyczne wypowiadają umowy, podpisują nowe, to jest wzrost 600-700 proc.”

https://nczas.com/2022/10/05/to-juz-oficjalnie-wraca-nauka-zdalna-teraz-nie-lockdown-tylko-gwaltownie-rosnace-ceny/

W styczniu studenci Uniwersytetu w Białymstoku, największej uczelni w regionie, będą uczestniczyć w zajęciach zdalnie. To pokłosie gwałtownie rosnących cen za energię elektryczną i ogrzewanie.

Zgodnie z podpisanym przez rektora prof. Roberta Ciborowskiego zarządzeniem, od 7 stycznia do 6 lutego 2023 r. zajęcia na białostockiej uczelni będą odbywać się zdalnie. Studenci nie będą przychodzić na uczelnię już wcześniej, od 22 grudnia będzie trwała przerwa świąteczna.

„Rok akademicki się zaczął, wydziały już podporządkują się temu, żeby w styczniu było troszeczkę wolnego, więc jest to decyzja nieodwołalna” – powiedział dziennikarzom rektor Uniwersytetu. Dodał, że nie podjęto jeszcze decyzji w sprawie pracy administracji w tym czasie.

„Studenci rozumieją sytuację. Ja zakładam, że to sytuacja wyjątkowa, że to jest przypadek jednoroczny (…). Nie ma innego wyjścia w tej sytuacji, myślę, że jest najmniejszy koszt, jaki możemy ponieść, żeby zajęcia były w miarę dobrze skonstruowane” – dodał prof. Ciborowski.

Mówił też, że wielu dziekanów planuje tak, aby do 22 grudnia skończyć semestr. „Nie będzie sytuacja tak wyglądała na wszystkich wydziałach” – mówił i dodał, że najtrudniej będzie na tych kierunkach, na których jest dużo studentów: prawo, ekonomia, pedagogika. Dodał, że sam będzie miał wykłady dwa razy w tygodniu, a nie raz.

Drożeje nie tylko energia

Ciborowski powiedział, że oszczędzanie energii to nie jedyne oszczędności, które wprowadza uczelnia.

Papier podrożał o 300 proc., poligrafia mniej więcej tyle samo, nie mówię już, ile podrożały preparaty (…). Wszystko drożeje co najmniej kilkadziesiąt procent rocznie, a na to środków nie ma, więc oszczędzać będziemy na wszystkim” – powiedział rektor.

Ciborowski pytany o koszty energii, mówił, że wzrosły o 80 proc. „Tylko trzeba pamiętać, że my mamy umowę podpisaną do końca przyszłego roku na starych cenach, więc to tylko koszty przesyłów, opłat stałych etc. Jeśli by się okazało, jak w przypadku niektórych uczelni, że firmy energetyczne wypowiadają umowy, podpisują nowe, to jest już wzrost 600-700 proc.” – podsumował rektor.

Uniwersytet w Białymstoku to największa uczelnia w regionie. Studiuje na niej ok. 9 tys. żaków. Na uczelni funkcjonuje 15 jednostek: dziewięć wydziałów i pięć instytutów oraz filia Uniwersytetu w Białymstoku w Wilnie. Największą inwestycją w historii uczelni była budowa kampusu, który działa od kilku lat. Siedziby mają tam m.in. wydziały matematyki, fizyki, biologii i chemii oraz instytut informatyki. W ubiegłym roku w kampusie otwarto też uniwersytecką bibliotekę. Powstało także obserwatorium astronomiczne. W planach uczelni jest budowa kolejnego budynku w kampusie, gdzie siedziby znajdą wydziały nauk humanistycznych.

“O zgrozo”, czy Niemcy wkrótce [tej zimy] zderzą się z murem?

ZWODNICZY, ZWIEDZIONY  1 października 2022

Komentarze Eleison

biskup williamson

Komentarze Eleison Jego Ekscelencji Księdza Biskupa Ryszarda Williamsona


Komentarz Eleison nr DCCXCIV (794)

1 października 2022

ZWODNICZY, ZWIEDZIONY  –  I

Słynne starożytne łacińskie powiedzenie mówi, iż: „Kogo bogowie chcą zniszczyć, najpierw czynią szalonym”. Obserwując obecną moralną dekadencję i samobójczą głupotę Europy, możemy stwierdzić, że stała się ona szalona. Należy się obawiać, że pozwala się ona zwodzić w sposób, za który może winić tylko siebie, a następnie pomaga w zwodzeniu całego świata.

Tak argumentuje niejaki Patrick Foy w liście do przyjaciół i rozmówców z końca sierpnia.  Trzeba zauważyć, że co typowe dla współczesnego człowieka nie odwołuje się on do bogów ani do jedynego prawdziwego Boga, ale nic w jego jasnej analizie obecnego stanu Niemiec, gdzie mieszka, na poziomie naturalnym nie stoi w sprzeczności z analizą w pełni nadprzyrodzoną, a wręcz przeciwnie.

O zgrozo, czy Niemcy wkrótce zderzą się z murem? Z tego co czytam, poza zakresem oddziaływania amerykańskich mediów głównego nurtu, odpowiedź na to pytanie wydaje się brzmieć: „Tak, jeśli nic się nie zmieni, tej zimy nastąpi uderzenie w mur”. Z pewnością taka możliwość istnieje. Wszystko sprowadza się do zainicjowanej przez Waszyngton wojny na Ukrainie i faktu, że Niemcy, jak i reszta Europy, były na tyle głupie, by połknąć fałszywą narrację Waszyngtonu i podążać za jego autodestrukcyjnym przywództwem

Droga do wynegocjowania porozumienia z Ukrainą, przed rosyjską interwencją 24 lutego, została wysadzona w powietrze, gdy UE i NATO, a w zasadzie Niemcy i Francja, odstąpiły od porozumienia Mińsk II w 1999 roku.  Porozumienie to, podpisane przez Ukrainę, z Francją i Niemcami jako gwarantami, zapewniało pewną autonomię w ramach Ukrainy dla części rosyjskojęzycznej wschodniej Ukrainy. Jeśli spojrzeć na obecną mapę pola walki, to właśnie ten ograniczony rejon jest obecnie okupowany przez Rosję. To właśnie ten obszar chciał się oderwać od Ukrainy i przyłączyć do Federacji Rosyjskiej. Tamtejsza ludność rosyjska prosiła Putina o pomoc od czasu, gdy CIA i neokonserwatywny bojowy topór Victoria Nuland zorganizowały w 2014 roku pucz w Kijowie, który obalił wybrany rząd.

Nie ma potrzeby zagłębiać się w przykre szczegóły. Chodzi o to, że Waszyngton zadzwonił do Berlina i Paryża, i kazał odwołać Mińsk II !  Negocjacje z Moskwą zostały zduszone. Mińsk II został odrzucony. Doprowadziło to bezpośrednio i logicznie do wojny, którą teraz mamy, a także do późniejszych olbrzymich sankcji wobec Rosji, podyktowanych ponownie przez Waszyngton. Wydaje mi się, że była to część planu. Ten klaun z Londynu, Boris Johnson, zachęcał Berlin i Paryż do ich szaleństwa. Teraz gospodarka Europy załamuje się z powodu braku energii, którą Rosja nieustannie dostarczała. Rosja nie była (i nie jest) wrogiem Europy. Była partnerem. Ale gdy tylko Niemcy i Francja wyrzuciły Mińsk II za burtę i pozwoliły Waszyngtonowi dyktować porządek działań, Europa była skazana na zagładę. Najwyraźniej europejscy przywódcy nie potrafią zadbać o swoje własne interesy. O wiele łatwiej jest przyjmować rozkazy od Waszyngtonu.

David Stockman, ekonomiczny guru prezydenta Reagana w latach osiemdziesiątych XX wieku, najlepiej podsumował nadchodzące ekonomiczne konsekwencje w swoim wpisie z 23 sierpnia „Nadchodzi zima „.  Napisał, że samozawiniona przez Europę utrata rosyjskich dostaw energii, podyktowana przez Waszyngton, będzie oznaczać „dosłownie miliony ciemnych i marznących domów w Europie, a ceny energii wystrzelą na księżyc.”

Może nie będzie aż tak źle, ocenia Foy, ale to wszystko było niepotrzebne, zarówno wojna na Ukrainie, jak i sankcje wobec Rosji, które w rzeczywistości wróciły jak bumerang i przyniosły negatywne skutki dla całego świata. Być może, konkluduje Foy, Berlin, Paryż i Londyn stały się małymi pieskami, które nie potrafią myśleć samodzielnie, ale główną winę ponoszą mistrzowie kierujący wszystkim z ukrycia w Waszyngtonie, którzy wtrącają się w sprawy europejskie także od zakończenia zimnej wojny w 1989 roku.

Kyrie eleison.

Pszenica, żyto, owies na opał ?! To świetna alternatywna dla drogiego węgla. Daje tyle samo ciepła, a jest 3 razy tańsza. Biomasa do ogrzewania domów.

Pszenica, żyto, owies na opał ?! To świetna alternatywna dla drogiego węgla. Daje tyle samo ciepła, a jest 3 razy tańsza. Biomasa zdatna do ogrzewania domów.

Moto Newsy 30.09.2022 Magdalena Hajduk https://wrc.net.pl/mh-to-swietna-alternatywna-dla-drogiego-wegla-daje-tyle-samo-ciepla-a-jest-3-razy-tansza

Podaj dalej

Ceny węgla nie spadają, a dostęp do najtańszego krajowego surowca nadal jest utrudniony. Pomimo nowych zasad zakupu z polskich kopalń wciąż jest go za mało, a zima coraz bliżej. W poszukiwaniu alternatywy dla węgla Polacy sięgają po kolejne surowce, które są tańsze, dostępne i sprawdzą się jako opał.

Braki węgla- Polacy przerabiają piece i będą palić zbożem i pelletem

Problem z zakupem taniego węgla spowodował, że Polacy poszukują alternatywy na opał, która jest tańsza i dostępna bez problemu. Sejm dopuścił co prawda węgiel brunatny jako opał, ale ten też już zdrożał i nie kosztuje już 500 zł za tonę.

Przez szalejącą inflację Polacy muszą oszczędzać więc poszukują paliwa na opał, które kosztuje znacznie mniej. W tym celu przerabiają swoje piece tak, by móc w nich palić czymś innym niż węgiel.

Jak czytamy w publikacji Interii , to nie jest duży problem. Często wystarczy dokupić specjalny palnik do posiadanego pieca. To tani sposób, by móc ogrzać dom tańszym pelletem, zbożem lub owsem. To rozwiązanie ostatnio cieszy się sporym zainteresowaniem Polaków.

Ile to kosztuje i czy jest legalne?

Tanie paliwo na opał, jakim może być zboże lub owies na opał, to według ogłoszeń wydatek od 1100 zł do 1200 zł. Palenie zboża i owsa jest niewątpliwie dyskusyjne pod względem moralnym, ale nie da się ukryć, że oba surowce są znacznie tańsze niż węgiel.

Rządowy dodatek na węgiel nie wystarcza już na zakup chociaż jednej tony węgla, więc w poszukiwanie oszczędności i wybór tego typu surowca to oznaka, że Polacy są zdesperowani. Stosowanie zamiennie do węgla ziaren zbóż, owsa i kukurydzy jest znane poza granicami kraju. Ten sposób na ogrzewanie domów wykorzystuje się również w Skandynawii, USA i Kanadzie, jak pisze Interia.
Zboża są na tyle kaloryczne, że mogą stanowić zamiennik węgla. Jak obliczyli polscy naukowcy, 1 tona owsa zapewnia mniej więcej tyle energii, co 700 kg węgla. To dobra wiadomość, bo jest ok. trzy razy tańsza od deficytowego surowca.

Skoro dopuszcza się korzystanie z węgla brunatnego, to bezpieczne dla środowiska zboża też mogą trafić na listę. Na przykład jako biomasa zdatna do ogrzewania domów.

===============================

Mirosław Dakowski:

Gdy 30 lat temu walczyłem w Sejmie o powstanie Agencji Poszanowania Energii, szyderstwem z rozsądku nazywałem posłom takie praktyki. Cytowałem posłom kraje, którymi rządzą ludzie tak głupi, że opłaca się tam spalać w kotłach kukurydzę, żyto, pszenicę.

Agencja Poszanowania Energii została energicznie zablokowana, zamiast niej wprowadzono URE czyli Urząd Regulacji Energii. Była to decyzja anonimowa ale skuteczna.

I teraz, 30 lat później, ci wszyscy, którzy mają kotły na pelety, wsypują tam ze śmiechem zwycięzcy tony pszenicy, kukurydzy. A ci którzy nie mają takich kotłów, takich przystawek do kotłów, to je sobie kupują.

Tę skandaliczną sytuacją proszę przekazać prezesowi Kaczyńskiemu lub mianowanemu – przez niego chyba – premierowi Morawieckiemu. Ale oni mają szklany nocnik, więc to co robią nie jest dla nich niespodzianką. Wykonują polecenia BESTII.

Białystok szykuje się na gigantyczne podwyżki cen prądu. Zalecenia dla szkół: Nie otwierać okien gdy włączone są kaloryfery [czyli – nigdy!!]

Wydatki miasta na energię w 2021 r. wyniosły 16 mln zł; w 2022 r. to 49 mln zł, a prognoza na 2023 r. : ponad 85 mln zł.

„Pakiet ponad 30 działań”: zalecenia dla szkół, by np. nie otwierać okien gdy włączone są kaloryfery dla szkół i wyłączenie co trzeciej latarni

https://nczas.com/2022/09/28/kolejne-miasto-szykuje-sie-na-gigantyczne-podwyzki-cen-pradu

Ograniczenia w podświetleniu budynków, zalecenia dla szkół, by np. nie otwierać okien gdy włączone są kaloryfery czy gasić światło w pomieszczeniach, gdy w środku nikogo nie ma – to niektóre metody na oszczędzanie energii w Białymstoku. Miasto rozważa, czy nie wyłączyć co trzeciej latarni.

Prezydent Białegostoku Tadeusz Truskolaski informował w ostatnich dniach, że wydatki miasta na energię w 2021 r. wyniosły 16 mln zł; w 2022 r. będzie to 49 mln zł, a prognoza na 2023 r. mówi o ponad 85 mln zł. Magistrat doprecyzował, że to koszty energii na oświetlenie, także w placówkach oświatowych i w miejskich instytucjach.

Truskolaski ocenił, że tak wysokie podwyżki to „niespotykana sytuacja” i już zostały podjęte różne działania, by oszczędzać. [—-]

=========================

mail:

A tak niedawno zalecane było częste wietrzenie klas z powodu covidka.  To niby jak teraz to pogodzić? Jeżeli covidek jeszcze podobno jest i trzeba przyjmować kolejne dawki 💉 i często wietrzyć, ale nie wietrzyć, bo za drogo.

Węgla nie wydobywać, bo to nieekologiczne i nieopłacalne,  ale importować,  bo to już opłacalne i niewątpliwie tańsze i bardziej ekologiczne. 

Dziesięciokrotnie wzrosły koszty energii dla przedsiębiorców. „Bankructwa piekarni albo chleb po 12 złotych”

https://nczas.com/2022/09/23/niewyobrazalne-koszty-energii-spektakularne-bankructwa-albo-chleb-po-12-zlotych/

Rosnące w ekspresowym tempie ceny energii realnie uderzaćją w przedsiębiorców. Piekarnie wskazują, że po takich kosztach produkcji, nie ma innej możliwości niż chleb powyżej 10 złotych.

Chleb, pieczywo. Obrazek ilustracyjny. Foto: pixabay

Przed nami spektakularne bankructwa albo chleb po 12 złotych – mówi w rozmowie z „Business Insider” Hanna Mojsiuk, Prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

Od maja wzrosła cena gazu o 760 %. W sierpniu kolejne ciosy. Wzrost w porównaniu z marcem to 947 %. To są niewyobrażalne koszty. Ile musiałaby kosztować bułka, drożdżówka czy chleb? 10 złotych? 12 złotych? – tak z kolei sytuację przedstawia Wiesław Żelek, właściciel piekarni m.in. w Kamieniu Pomorskim.

Szczeciński piekarz Andrzej Wojciechowski rachunki za energię ma o tysiąc procent wyższe niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.

Takie są realia i skutki następstwa m.in. tzw. zielonej polityki. Leżąca na węglu Polska, zamiast tanio produkować energię z własnych zasobów, od lat w imię „walki z globalnym ociepleniem” ogranicza wydobycie surowca i zamyka kopalnie.

Teraz Polacy drogo za to zapłacą.

Północna Izba Gospodarcza uważa, że jedynym wyjściem w tym momencie jest zamrożenie cen prądu dla piekarni i cukierni rzemieślniczych. Na takich samych zasadach, jak firmom energochłonnym – hutom, producentom nawozów czy ceramiki.

W przeciwnym razie gros biznesów upadnie, a reszta podniesie ceny do poziomów, które jeszcze jakiś czas temu nikt sobie nawet nie wyobrażał. Chleb powyżej 10 zł to coraz bardziej prawdopodobny scenariusz.

Duńskie banki rozdają swoim pracownikom koce, koszule, kurtki. Kiedy walonki?

Search for:

Duńskie banki rozdają swoim pracownikom koce, koszule, kurtki

September 22, 2022 https://www.bibula.com/kleksy/?p=436

Szaleństwo politycznych elit tzw. Zachodu nie ma granic i celem udowodnienia swoich racji gotowi są odmrozić uszy  – oczywiście nie sobie, lecz społeczeństwom, które rzekomo reprezentują.

Obok codziennych wieści napływających ze wszystkich państw europejskich, pokazujących skutki bezsensownej polityki doprowadzającej do energetycznych restrykcji, w Danii “dbające o pracowników” banki zaczęły… rozdawać koce, które mają pomóc w przebrnięciu przez zbliżający się okres jesienno-zimowy.

Dania wprowadziła rygory zużycia energii elektrycznej ustalając m.in. maksymalną temperaturę w budynkach rządowych, nie mogącą przekraczać 19 stopni Celsjusza. Firmy prywatne, w tym niemal wszystkie banki działające w Danii przystosowały się “dobrowolnie” do apeli rządowych i również odniżyły temperaturę, jednak w ramach “dbałości o pracowników” niektóre pozwoliły sobie na gest dobroczynności.

Np. szósty co do wielkości bank w Danii, Arbejdernes Landsbank, rozdał 1800 swoim pracownikom koce, a piąty co do wielkości, Spar Nord Bank udostępnia koce, kurki i koszule.

Może następnym krokiem będzie rozdawanie walonek, a jak wiadomo najlepsze były i są robione w Rosji, więc może w ramach “walki z rosyjskim gazem” zaimportują te najcieplejsze obuwie?

Wrocław ZAŁAMANY [a prezydent-zakłamany] drastycznymi podwyżkami za energię – o ponad 600%. „Do końca będą krzyczeć: niech żyje Stalin!”

https://nczas.com/2022/09/21/wroclaw-zalamany-szokujacymi-podwyzkami-za-energie-sommer-do-konca-beda-krzyczec-niech-zyje-stalin/

„Zielona polityka energetyczna” zbiera tragiczne żniwo. Wrocław przedstawił rachunek, jaki miałby zapłacić za energię w przyszłym roku. Wzrost – bagatela! – o ponad 600 procent.

Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk poinformował, że w przetargu na zakup energii elektrycznej na 2023 rok otwarto jedyną złożoną ofertę. Jest to oferta PGE na kwotę 405 mln zł. Dotychczas stolica Dolnego Śląska za energię płaciła 66 mln zł.

To wzrost o ponad 600 procent.

W poprzednim roku nasza grupa zakupowa w mieście, składająca się z 270 podmiotów, zapłaciła za zakup prądu łącznie 66 mln zł. Czyli teraz musielibyśmy zapłacić o 339 mln zł więcej. Sytuacja jest poważna. Polskie państwo jest w kryzysie – mówił Sutryk.

Przypomniał, że podobne wzrosty dotyczą też innych samorządów w całej Polsce. W dużych miastach to wzrost o 400-500 proc., a ostatnio władze Radomia poinformowały, że otrzymały ofertę o 900 proc. wyższą od tegorocznej.

Obniżona temperatura wody w kranach

Twierdzi też, że władze Wrocławia już teraz podjęły pewne działania oszczędnościowe, które mają zmniejszyć zużycie energii i ciepła. Jest to m.in. obniżenie temperatury w biurach i urzędach do 19 stopni Celsjusza na całą zimę, ale też oddelegowanie części pracowników do pracy zdalnej.

Dodał, że obniżona będzie też temperatura wody w kranach, kontrolowany będzie poziom oświetlenia pomieszczeń korytarzy i innych części wspólnych. Prawdopodobnie magistrat zrezygnuje też z całonocnego podświetlenia obiektów komunalnych, stadion miejski będzie podświetlony tylko w weekendy. Iluminacja świąteczna będzie ograniczona tylko do rynku. Nie odbędą się również duże imprezy, takie jak zabawa sylwestrowa w rynku, maraton.

[w oryg. był błąd. Źle podzielili. MD]

Zielona Rewolucja zjada.. szkło!! Więc… samochody podrożeją…

[a to tytuł tego żurnalisty MD:] “Europa musi się szykować na samochody bez szyb. W sam raz na zimę”. [artykulik napisany głupawo, niby prześmiewczo.

Ale.. szkło jest znane od początku cywilizacji ludzkiej. Wytapiano je w ognisku. I teraz – „zielona rewolucja” nas chce go pozbawić… Mirosław Dakowski]

======================================

Samochody bez szyb mogą niedługo stać na przyfabrycznych parkingach, bo nadciąga kolejny kryzys w branży dostaw. Tym razem będzie problem ze szkłem.

Od dwóch lat słowo kryzys jest odmieniane przez wszystkie przypadki. Półprzewodniki, ropa, gaz, stal, metale szlachetne. Tego wszystkiego brakuje, przez co biedni producenci nie mogą oferować klientom podstawowych wersji swoich samochodów, bo mają na nich zbyt niską marżę. Pomimo tych braków koncerny motoryzacyjne zanotowały w zeszłym roku gigantyczne zyski. Nie wyszliśmy jeszcze z tych kryzysów, a okazuje się, że nadciąga kolejny. Tym razem zabraknie szyb, bo jest problem z produkcją szkła. Producenci już zacierają ręce.

Samochody bez szyb nadciągają [to ma być dowcip? Chodzi tylko o zwiększenie ceny!! md]

Wall Street Journal informuje, że Volkswagen zaczyna gromadzić szyby, żeby przygotować się na nadciągający kryzys z dostępnością szkła. Dodatkowo szuka nowych dostawców szkła spoza Europy. Niedobór szkła ma być spowodowany sankcjami nałożonymi na Rosję. Z ich powodu gaz ziemny, który jest używany do produkcji szkła, znacznie podrożał i jest go mniej. Dodatkowo Europa przygotowuje się na trudną zimę, więc w zachodnich państwach tworzone są plany jak ja przetrwać w obliczu niedoboru gazu. Jeden z planów zakłada zmniejszenie dostaw gazu ziemnego do zakładów produkcyjnych, dzięki czemu obywatele będą mogli mieć ciepło w swoich domach i mieszkaniach.

Dlatego Volkswagen gromadzi tyle szklanych komponentów ile może, bo za dwa miesiące ich cena może wystrzelić w powietrze. [i o to chodzi, frajerzy!!! MD]

Kryzys w branży szklanej dotknie wszystkich

Tych, którzy i tak nie kupują nowego samochodu, więc wydaje im się, że kryzys ze szkłem ich nie dotyczy, spieszę z wyjaśnieniem, że są w błędzie. Nie zliczę branż, w których szkło jest potrzebne — budowlana, farmaceutyczna, spożywcza to tylko niektóre z nich. Problemem jest również to, że pieców i maszyn formujących szkło nie da się po prostu zatrzymać ot tak, bo znajduje się w nich płynne szkło, które po ustaniu ogrzewania stwardnieje i popsuje maszyny. Zakłady produkcyjne szukają innych metod ogrzewania, ale okazuje się, że nie dość, że są kosztowne, to wymagają czasu. [sic!! MD]

Oprócz producentów motoryzacyjnych ten problem dotyka browary. Szykują nam się trudne czasy. Nie dość, że  ze względu na ceny prądu i opału trzeba będzie siedzieć po ciemku w zimnie, to jeszcze zabraknie piwa, a w samochodzie trzeba będzie jeździć w kasku. [Aż wstrząsa mnie głupota tego komentarza… MD]

105 miliardów złotych Polska wydała na “cele klimatyczne”! Ta kwota szokuje

[Greta się cieszy… I wagaruje dalej.. md]

https://nczas.com/2022/09/08/niewiarygodne-tyle-polska-wydala-na-cele-klimatyczne-ta-kwota-szokuje/

Ministerstwo klimatu i środowiska poinformowało, ile oficjalnie z pieniędzy podatników wydano na cele klimatyczne od 2013 roku. Polacy zapłacili za tzw. zieloną politykę aż 105 miliardów złotych.

Ministerstwo przypomniało, że dyrektywa 2003/87/WE (Dyrektywa ETS) przewiduje, że wpływy ze sprzedaży uprawnień na aukcjach są dochodami publicznymi rozdysponowywanymi przez państwa członkowskie. Zgodnie z dyrektywą ETS co najmniej 50 proc. wpływów lub ich równowartość powinno być przeznaczane na cele klimatyczne.

Dodajmy, że za te słynne już prawa do emisji CO2 finalnie płacą Polacy w postaci wyższych rachunków – finalnie bowiem koszty zawsze przerzucane są na odbiorcę.

Według MKiŚ, pieniądze ściągnięte od Polaków przeznaczono m.in. na transformację sektora energetycznego, inwestycje w odnawialne źródła energii czy „zachęty” do przestawiania się na mniej emisyjny transport.

Wydatki obejmują też środki służące poprawieniu efektywności energetycznej (cokolwiek to znaczy), sieci ciepłowniczych i termomodernizacji budynków lub dostarczeniu wsparcia finansowego w celu uwzględnienia aspektów społecznych w przypadku gospodarstw domowych o niższych i średnich dochodach.

Jak podał resort klimatu, całkowita kwota finansowania na cele klimatyczne wyniosła w Polsce co najmniej 105 mld złotych. Stanowi to więcej niż wyniosły w tym czasie wpływy ze sprzedaży uprawnień do emisji CO2.

Cele klimatyczne. Na co wydano pieniądze?

Ministerstwo wskazało, że w latach 2013-2022 (sierpień) na cele klimatyczne przeznaczono kolejno na wsparcie:

  • OZE – 18,7 mld zł
  • najuboższych odbiorców energii – 14,1 mld zł
  • publicznego transportu zbiorowego – 39,2 mld zł
  • przemysłów energochłonnych – 5,1 mld zł
  • podmiotów sektora energetycznego z przeznaczeniem na działania inwestycyjne wpisujące się w strategię jego transformacji – 6,8 mld zł
  • odliczenia od dochodów w ramach wspierania termomodernizacji i remontów przez wprowadzenie tzw. ulgi termomodernizacyjnej – 21,4 mld zł
  • na rozwój elektromobilności – 0,3 mld zł

Rządzący twierdzą, że wszystkie te cele są zgodne z celami wyszczególnionymi i opisanymi w dyrektywie.

Ponadto zgodnie z obowiązującym prawem państwa członkowskie zobowiązane są do corocznego przygotowania i przedłożenia Komisji Europejskiej sprawozdania o wykorzystaniu dochodów uzyskanych z aukcji uprawnień do emisji lub ich równowartości finansowej. Komisja Europejska nie zgłaszała uwag do przedstawionego sprawozdania. Dotyczy to zarówno ostatniego rozliczenia jak i wszystkich sprawozdań z wydatkowania środków z aukcji ETS, jakie Polska przedłożyła od 2013 r.” – zaznaczyło ministerstwo.

================================

Mail:

A K. Tytko (OKOPZN) prosi od 7 lat o jedyne 2 mld PLN na instalację podziemnego zgazowania węgla na Śląsku.

Oficjalne ceny energii elektrycznej. Zmiany od IX.2021: 276%. Od I. 2022: 208%

Oficjalne ceny energii elektrycznej. Zmiany od IX.2021: 276%.Od I. 2022: 208%

8 minut 30 sek.

=================================

Mail:

Dane publikowane przez bank centralny.

Latem tego roku cena ropy naftowej była ponad dwukrotnie wyższa niż przed pandemią, cena węgla na rynkach światowych blisko siedmiokrotnie wyższa, a cena gazu ziemnego – ośmiokrotnie wyższa.

Inflacja ostro przyspiesza: 16,1% r/r. Prąd, gaz i węgiel 40,3%

GUS podał dane

https://businessinsider.com.pl/gospodarka/inflacja-mocno-zaskoczyla-miala-spasc-a-przyspiesza

Inflacja konsumencka w sierpniu wyniosła 16,1 proc. w skali roku — podał w środę GUS we wstępnym odczycie. Oznacza to, że inflacja w Polsce nie tylko nie spadła, jak prognozowali ekonomiści, ale bardzo mocno przyspieszyła.

  • Inflacja w sierpniu przyspieszyła do 16,1 proc. w skali roku z 15,6 proc. w lipcu
  • Najnowsze dane o inflacji są kluczowe dla wrześniowej decyzji RPP w sprawie stóp procentowych
  • Żywność zdrożała w sierpniu aż o 17,4 proc. w skali roku

Inflacja w sierpniu przyspieszyła do 16,1 proc. w skali roku z 15,6 proc. w lipcu – podał w piątek GUS w swoich tzw. szybkich wyliczeniach, które jednak zwykle niewiele się różnią od wyliczeń ostatecznych. Średnia prognoz ekonomistów wskazywała na spadek do 15,4 proc.

Przypomnijmy, że po spadku w lutym do 8,5 proc. z 9,2 proc., w kolejnych miesiącach wzrost cen w Polsce zaczął nabierać tempa. W marcu inflacja wyniosła 11 proc., w kwietniu 12,4 proc., w maju 13,9 proc., w czerwcu przyspieszyła do 15,5 proc., a w lipcu do 15,6 proc. w skali roku. Najnowszy odczyt pokazuje, że wzrost cen w sierpniu dalej przyspiesza.

Z kolei licząc miesiąc do miesiąca, uśredniony wzrost cen w sierpniu wyniósł 0,8 proc., wobec 0,5 w lipcu. Ekonomiści spodziewali się wzrostu zaledwie o 0,2 proc.

Inflacja w sierpniu. GUS podał, jak rosły ceny

Wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych o 16,1 proc. w skali roku jest wartością średnią. Ceny niektórych produktów rosną bowiem szybciej, a innych wolniej. Co i o ile zdrożało, dowiemy się za dwa tygodnie, kiedy poznamy finalne dane za lipiec.

W środowym raporcie GUS podał jedynie wzrost cen w trzech głównych kategoriach. Najszybciej drożały w ciągu roku nośniki energii, czyli prąd, gaz i węgiel (o 40,3 proc.) i paliwa samochodowe (o 23,3 proc.). Ceny żywności szły w górę szybciej od ogólnego wskaźnika inflacji, bo o 17,4 proc. rok do roku.

Inflacja w sierpniu. Co zrobi RPP?

Dane o wzroście cen są uważnie śledzone przez bank centralny. Aby walczyć z inflacją, Rada Polityki Pieniężnej rozpoczęła w październiku 2021 r. cykl podwyżek stóp procentowych. Od tego czasu stopa referencyjna NBP wzrosła z 0,1 proc. do 6,5%.

Dla wrześniowej decyzji RPP kluczowy jest środowy odczyt inflacji, a równie prawdopodobna jest niewielka podwyżka lub utrzymanie stóp — powiedział w środę rano, jeszcze przed publikacją danych GUS, w TVP Białystok członek RPP Henryk Wnorowski.

Prezes NBP Adam Glapiński powiedział [bla-bla md

Ceny gazu szaleją. Zagrożenie dla 2 mln polskich rodzin. Rachunki mogą wzrosnąć o 400 proc.

https://www.money.pl/gospodarka/zagrozenie-dla-2-mln-polskich-rodzin-rachunki-moga-wzrosnac-o-400-proc-6807017316662176a.html

Ceny gazu szaleją. Jeśli rząd nie zainterweniuje, w przyszłym roku koszt ogrzewania domu tym surowcem wzrośnie nawet od 25 tys. zł – podaje portal WysokieNapiecie.pl. Z drugiej strony próba zamrożenia cen byłaby silnym ciosem dla budżetu państwa, uszczuplając go o blisko 10 proc.

WysokieNapiecie.pl wskazuje, że rodzinom ogrzewających domy gazem rząd nie zaproponował wsparcia. Wprowadzenie dodatków do pozostałych źródeł ogrzewania będzie kosztować państwo w sumie 20 mld zł. “Koszty zamrożenia cen gazu dla 2 mln gospodarstw domowych (i zrównanych z nimi od stycznia odbiorców wrażliwych, takich jak szpitale), sięgnęłyby w przyszłym roku 46 mld zł. Dodatkowe 14 mld zł budżet utraciłby na podatku VAT, gdyby rząd przedłużył tarczę antyinflacyjną” – podaje portal.

Rachunki za gaz wyższe o 400 proc.

Obecna taryfa na gaz ziemny, zamrożona na poziomie 20 gr za 1 kWh, będzie utrzymana do końca tego roku. “Natomiast środowe notowania gazu z dostawą w ostatnim kwartale tego roku zamknęły się ceną 1,4 zł/kWh, a z dostawą w całym przyszłym roku przekroczyły 1,33 zł/kWh.

To 5-6 razy więcej od cen, jakie do końca roku będą płacić polskie rodziny“.

Rząd zakłada, że już w tym roku strata PGNiG na zamrożonych taryfach dla gospodarstw domowych sięgnie maksymalnie 10 mld zł. Według szacunków WysokieNapieice.pl ostatecznie będzie to blisko 12,7 mld zł. Początkowo koszty miały być zrolowane w formie taryf na kolejne trzy lata, ale rząd zdecydował o pokryciu niemal całego deficytu PGNiG OD z budżetu państwa.

W stosunku do wzrostów kosztów LPG (o 50 proc.), ciepła sieciowego (o 100-200 proc.), węgla (o 200 proc.), czy biomasy (200-300 proc.), wzrost kosztów ogrzewania domu gazem o 400 proc. byłby najbardziej dotkliwy i politykom Zjednoczonej Prawicy trudno byłoby uzasadnić brak działań wobec tej grupy Polaków – pisze WysokieNapieice.pl.

– Jeżeli od nas by to zależało, to proponowalibyśmy utrzymanie obecnych taryf także i w przyszłym roku. Boimy się, że w przypadku znacznych wzrostów cen zaczną narastać długi gospodarstw domowych – mówi w rozmowie z portalem jeden z gazowników.

Co może zrobić rząd?

Całkowite zamrożenie cen na obecnym poziomie nie mogłoby nie być sprawiedliwe wobec innych gospodarstw. Ceny energii zimą dotkną bowiem wszystkich. Całkowite zamrożenie byłoby też wyjątkowo kosztowne. Można się więc spodziewać pułapu wzrostu rachunków na poziomie 40 proc., jak w przypadku ciepła sieciowego.

Niewykluczone jest także rolowanie części podwyżki taryf na kolejne lata, jak miało to działać w tym roku. Ograniczeniem w tym wypadku może być jednak zdolność kredytowa PGNiG. Na koniec drugiego kwartału koncern miał 15,7 mld zł długów, z czego tylko w ostatnim kwartale przybyło 6,5 mld zł.

=========================================

Mail:

Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl : W stabilnych czasach gaz na rynku kosztował 20-30 euro za MWh, a teraz – ponad 260 euro i zmierza ku 300 euro.

Egzekutywa wydała dyrektywę i Obajtek wszczął produkcję

Matka Kurka https://www.kontrowersje.net/egzekutywa-wydala-dyrektywe-i-dyrektor-wszczal-produkcje/

Poszukiwania jakichkolwiek oryginalności w ostatnich działaniach rządu Mateusza Morawieckiego i samego premiera, jest zajęciem kompletnie jałowym, po prostu nie ma w tym najmniejszego sensu. Z kolei porównanie tego, co się dzieje, do realnego socjalizmu nie jest żadnym nadużyciem, czy paralelą, ale faktem i to oczywistym. Parę dni temu dwie duże firmy produkujące głównie nawozy sztuczne, podjęły dramatyczną, niemniej zgodną z rynkowymi realiami decyzję, o wstrzymaniu produkcji. Powody tej decyzji nie stanowią żadnej tajemnicy, zwłaszcza, że Anwil i Azoty Kędzierzyn jasno je sprecyzowały. Chodzi o ceny gazu i pełne magazyny nawozów, co rzecz jasna jest ze sobą ściśle powiązane. Producenci całkowicie uzależnieni od dostaw gazu kupują to paliwo po abstrakcyjnych cenach i tym samym windują ceny nawozów.

W Internecie można znaleźć rozmaite zestawienia i porównania, jeśli nawet część z nich jest przesadą na poziomie było po 800 zł, a jest po 4000 zł za tonę, to praktycznie nikt nie podważa tego, że ceny nawozów poszły ostro w górę. Naturalną konsekwencją jest ograniczony popyt, rolnicy od lat żyli na skraju opłacalności produkcji i doskonale potrafią policzyć każdy grosz. Wiadomo, że „jak nie posmarujesz, to nie pojedziesz”, ale gdy smar kosztuje więcej niż koła i osie, to interes jest żaden. Mniejsza ilość nawozu oznacza mniejsze plony, jednak wielu rolników uznaję tę stratę za bardziej korzystną, niż niemal dosłowne wyrzucanie pieniędzy w błoto, bo przy tych cenach nawozów tak to wygląda. No i nagle nastąpiła zmiana frontu w bardzo tradycyjnym schemacie. W TVN i GW rozpętano aferę, że idzie głód, PiS przez pierwsze dni wyśmiewał te zarzuty, skądinąd słusznie, w końcu aż tak tragicznie jeszcze nie jest [oj, jest, panie! MD] , ale sprawa nie przycichła i wtedy znaleziono cudowne rozwiązanie. Egzekutywa na Nowogrodzkiej podjęła uchwałę, że Obajtek ma nakazać wznowienie produkcji. Po co i za co? Nieistotne, cel jest jeden, w mediach ma nastąpić cisza, a w kraju socjalistyczny dobrobyt.

W całym tym groteskowym zamieszaniu trudno się połapać i to na podstawowym poziomie. Jak rozumieć „pełne magazyny” połączone z brakiem dwutlenku węgla i suchego lodu? Przecież średnio rozgarnięty biznesmen wie, że produkuje się to, czego rynek szuka i nie zapycha magazynów towarem niezbywalnym. Wniosek? Raczej dość prosty, odpuszczamy sobie nawozy, do czasu opróżnienia magazynów lub zmiany cen gazu i produkujemy komponenty dla przemysłu spożywczego i motoryzacyjnego, skoro wszyscy się o nie upominają, pomimo wyższej ceny! Nie da się, tak się nie da w warunkach gospodarki centralnie planowanej, gdzie polityczne decyzje muszą popadać w gigantomanię i robić wrażenie na klasie pracującej miast i wsi. Kto ma swoje lata i pamięta, jak to wyglądało w PRL-owskim oryginale, ten doskonale zdaje sobie sprawę, że do wszystkiego trzeba będzie dopłacić i żaden problem w ten sposób nie zostanie rozwiązany. Oddzielny skecz socjalistyczny zawiera się w jeszcze innym fakcie, otóż produkcję wznawia Anwil, ale Azoty Kędzierzyn już nie, przynajmniej żadna decyzja do tej pory nie zapadła.

Praprzyczyna chaosu, czy raczej początku chaosu, bo najgorsze dopiero przed nami, jest jedna. Na przełomie marca i kwietnia Morawiecki i cały PiS w patriotycznym uniesieniu zerwali kontrakty na dostawy „krwawego gazu i węgla”. Przez jakiś czas Orlen importował jeszcze „krwawą ropę”, ale i tutaj wygrał „patriotyzm”. W sumie „szlachetne” pobudki, jednak za gigantyczną cenę narażania 38 milionów Polaków, plus 4 milionów uchodźców na ciemność, głód, chłód i ubóstwo, czyli powrót do realnego socjalizmu. Nie potrafię na to wszystko patrzeć spokojnie i gdybym jeszcze na własne oczy nie widział PRL-u, może wykrzesałabym z siebie iskierkę nadziei, że wszystko będzie dobrze.

Na pewno nie będzie i najgorsze dopiero przed nami.

Skokowy wzrost cen energii. Wzrost kosztów przekracza 400%. Sasin i Kowalczyk budzą się z letargu??

Przygotowali “rozwiązania dla przedsiębiorców”

https://nczas.com/2022/08/30/skokowy-wzrost-cen-energii-sasin-i-kowalczyk-przygotowali-rozwiazania-dla-przedsiebiorcow/

Mnożą się apele o energetyczne ulgi dla biznesu. [Dlaczego „dla biznesu”, a nie dla Polski??? MD]

Zdaniem ekspertów inaczej czeka nas fala bankructw przedsiębiorstw, a w jej konsekwencji – wzrost bezrobocia – pisze wtorkowa „DGP”.

Gazeta podkreśla, że przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen zapowiedziała, że „Unia Europejska planuje pilną interwencję” w celu obniżenia rosnących cen energii i strukturalną reformę rynku energetycznego. Dodała, że szybko rosnące ceny ujawniają ograniczenia obecnego projektu unijnego rynku energii, przyznając, że został on opracowany w zupełnie innych okolicznościach.

„DGP” zaznacza, że we wtorek rząd ma zająć się propozycjami łagodzenia skutków wzrostu cen gazu dla zakładów azotowych, piekarni czy branży mięsnej. „Przygotowali je wicepremierzy Henryk Kowalczyk i Jacek Sasin. Tymczasem z kręgów biznesowych coraz częściej dochodzą apele o ochronę przed gigantycznymi podwyżkami. Prośby te poparł rzecznik małych i średnich przedsiębiorców” – pisze „DGP”.

„Liczne branże, od przetwórstwa spożywczego, przez firmy pralnicze, aż po sektor usług, zmagają się z rosnącymi cenami energii i jej nośników, które zaczynają zagrażać istnieniu przedsiębiorstw. Rząd wraz z Prezesem Urzędu Regulacji Energetyki powinni niezwłocznie, w dialogu z reprezentantami środowiska przedsiębiorców i pracodawców, przygotować instrumenty ochronne” – podkreślono w apelu Federacji Przedsiębiorców Polskich (FPP), cytowanym przez „DGP”, który ma trafić do rządu.

„DGP” podkreśla, iż z powodu wyjątkowo wysokich cen gazu Cerrad, duży polski producent płytek ceramicznych, wstrzymuje trzy z siedmiu linii produkcyjnych.

„Obawy przedsiębiorstw potwierdza odpowiedź, którą dostaliśmy z ArcelorMittal Poland” – czytamy w gazecie. „Z coraz większym niepokojem obserwujemy sytuację na rynku związaną z rosnącymi cenami gazu i energii elektrycznej, które bez wątpienia mają wpływ na naszą działalność” – przyznaje, cytowana przez „DGP” firma.

„DGP” zauważa, że z kolei producent materiałów budowlanych Lafarge wskazuje, że energia elektryczna stanowi 35–50 proc. kosztów. „Wysokie ceny są zagrożeniem dla produkcji. Choć w chwili obecnej mocno obciążają nas w warstwie kosztowej, to na razie nie planujemy zatrzymania produkcji” – zapewnia producent.

Gazeta podkreśla, że większym zagrożeniem są dla niego możliwe zimą ograniczenia dostaw prądu. „Nasza produkcja odbywa się w trybie 24/7, dlatego wprowadzenie stopni zasilania spowoduje znaczne ograniczenie lub nawet zatrzymanie produkcji. Mimo podjęcia inwestycji i działań w zakresie wykorzystania odnawialnych źródeł energii, tej zimy nie będziemy mogli skorzystać z innych źródeł zasilania” – wyjaśnia Lafarge.

FPP podkreśla, że niektóre państwa UE, jak Bułgaria, Francja, Grecja, Hiszpania i Włochy, za zgodą KE podjęły różne działania antykryzysowe. „Jednym z podstawowych narzędzi stosowanych w innych krajach jest zamrożenie cen energii i jej nośników oraz wyrównanie strat sprzedawcom” – wyjaśnia. [Co za soc-ślepota!! MD]

W „DGP” zaznaczono, że zdaniem FPP mechanizmy pomocowe dla biznesu powinny być kierowane szeroko, bez ograniczeń do sektorów energochłonnych, ze szczególnym uwzględnieniem mikro-, małych i średnich przedsiębiorców. Jak podaje, uśredniony wzrost kosztów przekracza 400 proc. „Już dziś niektórzy przedsiębiorcy zmagają się z kosztami energii wyższymi o ponad 800 proc. niż w ubiegłym roku. Przedsiębiorcy nie są w stanie funkcjonować w takich warunkach, potrzebna jest pilna, systemowa i szeroko zakrojona pomoc” – apeluje Federacja.

„W innym przypadku ryzykujemy nie tylko utratę konkurencyjności firm, względem zagranicznych podmiotów, lecz utratę miejsc pracy oraz przenoszenie wzrostu kosztów prowadzenia działalności gospodarczej na konsumentów” – dodaje.