Piekło: czy zwykła teoretyczna możliwość? | |
Wpisał: ks. de La Rocque | |
07.08.2013. | |
Piekło: czy zwykła teoretyczna możliwość?
[rozważania i analizy aktualne wobec zapowiedzi rychłej kanonizacji. MD]
[ks. de La Rocque. PAPIEŻ ASYŻU str. 52 i nn., wyd. Te Deum, 2012] [wszystkie odnośniki, źródła – w oryginale md]
W przemówieniach ekumenicznych i kierowanych do przedstawicieli innych religii Jan Paweł II przypominał o uniwersalnej ważności zbawienia, gdy zaś zwracał się do katolików, musiał mówić o piekle jako o miejscu wiecznego potępienia. Na wstępie trzeba podkreślić, że papież czynił to nadzwyczaj rzadko. W ciągu 27 lat głoszenia Słowa Bożego tylko jeden raz - wedle naszej wiedzy podjął ten temat podczas audiencji generalnej. Pozostałe rzadkie napomknienia o piekle to cytaty z wypowiedzi św. Franciszka Ksawerego oraz dzieci fatimskich, którym objawiła się Matka Boża, pozostawione jednak przez papieża bez jakiegokolwiek komentarza. Niewielka liczba tych wzmianek nie przestaje zdumiewać. Zresztą wydaje się, że Jan Paweł II zganił nawet samego siebie w tej materii, pisząc w książce Przekroczyć próg nadziei: "Człowiek się zgubił, kaznodzieje się zgubili, katecheci się zgubili, wychowawcy się zgubili. Nie mają już odwagi «straszyć piekłem»" . We wspomnianej - odosobnionej - wypowiedzi na temat piekła Jan Paweł II rozważa wieczne potępienie tylko jako teoretyczną możliwość, a nie jako rzeczywistość, której jakieś osoby naprawdę doświadczają. Ta rzeczywistość to jedynie "sytuacja, którą doktryna chrześcijańska bierze pod uwagę". O ile rozumiemy, że "potępienie pozostaje realną możliwością, o tyle nie jest nam dana żadna wiedza - za wyjątkiem jakiegoś prywatnego objawienia - czy naprawdę dotyczy ona istot ludzkich i jakich konkretnie". Rozwijając w ten sposób tezę głoszącą możliwość, że piekło jest puste ("nie jest nam dana żadna wiedza (...) czy naprawdę dotyczy ona istot ludzkich i jakich konkretnie"), Jan Paweł II stara się sprawić - nawet podczas tego jedynego wykładu o piekle - aby wzięła górę jego opinia, odnosząca owoce odkupienia do wszystkich ludzi.
Kara jest dziełem samego grzesznika
Jeśli możliwość potępienia człowieka - wyłącznie teoretyczna - została wzięta pod uwagę, to jedynie po to, aby stwierdzić, że chodzi o samopotępienie się grzesznika. Papież głosi bowiem: "Nie chodzi o karę, jaką nakłada z zewnątrz Bóg, lecz o rozwinięcie przesłanek, położonych już przez człowieka w ciągu życia (...). Nie powinno się więc przypisywać «potępienia» inicjatywie Boga, bo Bóg w swojej miłości miłosiernej może jedynie pragnąć zbawienia wszystkich stworzonych przez siebie ludzkich istot. W rzeczywistości to stworzenie zamyka się na Jego miłość"! A więc kara należna za grzech jest rozpatrywana jako autodestrukcja, bez żadnego związku z ideą odpłaty: „O ile prawdą jest, że grzech pociąga za sobą - wedle objawienia i mocą samej logiki - stosowną karę, o tyle pierwszą z tych kar jest sam grzech. Przez grzech człowiek karze sam siebie! Kara jest już immanentnie w grzechu obecna. I moglibyśmy powiedzieć: za pośrednictwem grzechu piekło - jako brak obecności Bożej – jest już obecne! «Czy mnie do gniewu pobudzają - pyta Bóg za pośrednictwem proroka Jeremiasza - czy nie sami siebie, na zawstydzenie twarzy swej?» (Jr 7, 19). «Skarze cię złość twoja, a odwrócenie twoje Cię skarci!» (Jr 2,19)" . W tym punkcie Jan Paweł II przerywa wyjaśnianie zasłużonej kary za grzech, ograniczając ją milcząco do immanentnych konsekwencji złego działania. Tymczasem wiele innych fragmentów księgi tegoż proroka o wiele precyzyjniej ukazuje rozmaite niuanse Bożej sprawiedliwości. Albowiem to właśnie Jeremiasz najdobitniej spośród wszystkich proroków przypomniał o istnieniu kary Bożej. Jednak papież nie wspomina ani razu o tych tekstach.
Sąd ostateczny
Jak wobec tego Jan Paweł II rozumie stosowny dogmat, głoszący, że Chrystus przyjdzie ponownie sądzić żywych i umarłych? Na wstępie zauważmy, że papież w ciągu całego pontyfikatu nie poświęcił temu dogmatowi ani jednej audiencji generalnej. Drugie przyjście Chrystusa jest przywoływane wyłącznie w celu podkreślenia pełnego urzeczywistnienia niebiańskiego Jeruzalem, tak aby nie zrobić żadnej wzmianki o sądzie ostatecznym]. Koniec końców, parę zdań na temat sądu ostatecznego papież wypowiedział podczas audiencji poświęconej wewnętrznej więzi między sprawiedliwością a miłosierdziem: "W Nowym Testamencie sąd Boży połączony jest z dziełem zbawczym Chrystusa. Jezus jest Synem Człowieczym, któremu Ojciec przekazał władzę sądzenia. Jezus dokona sądu nad tymi, którzy wyjdą z grobów, oraz oddzieli tych, którzy pójdą na zmartwychwstanie życia od przeznaczonych na zmartwychwstanie potępienia (J 5, 26-30)". Tak prezentuje się katolicki dogmat, a oto jak - dodajmy niezwłocznie - przedstawia się stanowisko Jana Pawła II wobec tego dogmatu: "Wszelako - jak to podkreśla św. Jan - «Bóg nie posłał Syna swego na świat, aby świat sądził, ale żeby świat był zbawiony przez Niego» (J 3, 17). A więc tylko ten, kto odrzuci zbawienie, z niewyczerpanym miłosierdziem oferowane przez Boga, zostanie potępiony, ponieważ on sam się potępi", [gdyż nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego (por. J 3, 18)]. Tę samą naukę zawiera Katechizm Kościoła katolickiego z 1992 r. W ten sposób porzucono prerogatywy Boga Ojca i Jezusa Chrystusa dotyczące odpłaty względem złoczyńców, na poparcie czego cytuje się wspomniany werset z Ewangelii św. Jana (J 3, 17). Ale ten cytat użyty w tym kontekście poważnie wypacza ewangeliczny przekaz, przypisując drugiemu przyjściu Chrystusa to, co odnosi się do pierwszego, jak to wyjaśnia św. Jan Chryzostom: "Są dwie paruzje Jezusa Chrystusa: jedna już się dokonała, druga się dopiero dokona. Wszelako przyczyna oraz cel obu tych przyjść nie są takie same: Po raz pierwszy Chrystus przyszedł nie po to, aby osądzić nasze grzechy, lecz aby je odpuścić. Ale za drugim razem przyjdzie nie po to, aby je odpuścić, lecz po to, aby je osądzić. Dlatego o pierwszym przyjściu Boski Zbawiciel mówi: «Janie przyszedłem świata sądzić, lecz zbawić» (J 3, 17). Ale o drugim powiada: «Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w majestacie swoim i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy usiądzie na stolicy majestatu swego. (...) I postawi owce po prawicy swojej, a kozły po [swojej] lewicy. (...) I pójdą ci [ostatni] na mękę wieczną, a sprawiedliwi do życia wiecznego» (Mt 25, 31, 33, 46)" .
* * *
Zredukowanie sądu ostatecznego do jakiegoś samopotępienia grzeszników kłóci się z wiarą katolicką. Wprost sprzeciwia się to nauczaniu św. Pawła na temat człowieka, który odmówił przyjęcia łaski: "Lecz według zatwardziałości swej i serca nie pokutującego skarbisz sobie gniew na dzień gniewu i objawienia sprawiedliwego sądu Boga, który odda każdemu według uczynków jego" (Rz 2, 5-6). Kościół stale głosił dosłowne i rzeczywiste znaczenie sądu ostatecznego, jakiego dokona Chrystus jako zarazem Bóg i człowiek, aby wynagrodzić ludzi dobrych i odpłacić ludziom niegodziwym: "Co się tyczy ludzi bezbożnych, którzy na skutek własnego wyboru są «jak naczynia gniewu, gotowe na zatracenie» (Rz 9, 22), którzy bądź to nie rozpoznali głosu Pana, bądź rozpoznali go, ale porzucili ponownie, zdeprawowani pogwałceniem wszelkiego prawa, On [Chrystus] wyda ich według swego doskonale sprawiedliwego wyroku na karę wiecznego i nigdy niegasnącego ognia, aby płonęli bez końca. Taka jest zatem moja wiara i moja nadzieja, które są we mnie jako dar Bożego miłosierdzia; ze względu na nią powinniśmy być nade wszystko zawsze gotowi - jak nakazał nam błogosławiony Apostoł Piotr - do obrony wobec każdego, kto domaga się od nas uzasadnienia tejże nadziei" . Ta nauka jest częścią niezmiennego Magisterium Kościoła: "Jedni otrzymają od Niego [Chrystusa] życie wieczne za zasługi dla sprawiedliwości, drudzy wiekuiste potępienie za grzechy. Taka jest wiara Kościoła katolickiego; to wyznanie wiary zachowujemy i strzeżemy, i każdy, kto będzie je stanowczo zachowywać, osiągnie zbawienie wieczne", oraz: "Oczekujemy również, że On [Chrystus] przyjdzie na końcu wieków, w tym samym czasie, kiedy zmartwychwstaną wszyscy, którzy wcześniej pomarli, aby wynagrodzić sprawiedliwych i ukarać niegodziwych, wedle swego doskonale sprawiedliwego wyroku" . I dalej: "W dniu sądu staniemy przed Chrystusem i Jego świętymi aniołami; każdy zda sprawę z uczynków dokonanych w ciele, dobrych lub złych (por. 2 Kor 5,10), i każdy otrzyma albo Królestwo [niebieskie] i wiekuistą szczęśliwość za swe [dobre] uczynki, albo śmierć wiekuistego potępienia za swe występki" .
Stąd wyznanie wiary IV Soboru Laterańskiego: ,,[Chrystus] na końcu wieków przyjdzie sądzić żywych i umarłych, każdemu odda według jego uczynków, zarówno odrzuconemu, jak i wybranemu. Wszyscy oni powstaną w swoich własnych ciałach, które teraz mają, aby otrzymać stosownie do swoich czynów, dobrych czy złych, jedni karę wieczną z diabłem, inni zaś wiekuistą chwałę z Chrystusem" .
Duszpasterska działalność Jana Pawła II, łatwo zapominająca o niewzruszonych twierdzeniach Kościoła, puściła też w niepamięć mądrą przestrogę Soboru Trydenckiego: "Ponieważ «w wielu rzeczach upadamy wszyscy» (Jk 3,2), każdy z nas winien mieć przed oczyma tak samo surowość, jak miłosierdzie i dobroć, i nikt nie powinien sam siebie osądzać, nawet gdyby nie był świadom żadnej winy, ponieważ całe życie człowieka zostanie sprawdzone i osądzone nie sądem ludzkim, ale Bożym, który «oświeci rzeczy ukryte w ciemnościach i objawi zamysły serc, i wtedy każdy otrzyma chwałę od Boga» (1 Kor 4, 3-4), który - jak jest napisane - «odda każdemu według uczynków jego» (Rz 2, 6)" . |