Czarne skrzynki nie świadczą już o czymkolwiek
Wpisał: Zygmunt Białas   
14.08.2013.

Czarne skrzynki nie świadczą już o czymkolwiek

 

 

(Inż. K. Cierpisz )

 

Zygmunt Białas  6.08  http://zygmuntbialas.salon24.pl/525475,inz-k-cierpisz-czarne-skrzynki-nie-swiadcza-o-czymkolwiek

 

 

Milczy ostatnio Lasek. Milczą ludzie z jego zespołu. Ja też - gdybym był na ich miejscu - milczałbym, bo gdy się milczy, to przynajmniej głupot się nie gada.

Produkują się natomiast członkowie Zespołu Parlamentarnego, m.in. Kazimierz Nowaczyk oraz  Marek Dąbrowski, jakby nie dość im było sławy, a "Gazeta Polska" nie miała przyzwoitego nakładu. Fragment tego gonienia za skunksem (dlaczego skunks? - bo śmierdzi) przedstawiony jest w portalu  wp.pl. Tu czytamy:

"Raport komisji Millera został oparty na kopii rejestratora lotu, która powstała w Moskwie bez wiedzy Polaków. Rządowi eksperci nie chcą ujawnić, w jakich okolicznościach dostali od Rosjan tę kopię i dlaczego wkleili jej fragmenty do oryginalnych zapisów tzw. polskiej czarnej skrzynki.
Analiza przebiegu dwóch ostatnich sekund lotu – kluczowych dla ustalenia przyczyn katastrofy – powstała na podstawie wybrakowanej kopii rejestratora parametrów lotu, którą sporządzono w Rosji w nieznanych okolicznościach. Ten bulwersujący fakt ujawnili...
(wyżej wymienieni: Nowaczyk, Dąbrowski - przypis ZB)".

Dalej szczegóły typu "okazało się, że zarówno jedna kopia, jak i druga kopia są wadliwe" itp. Kto ma cierpliwość i zdrowie, niech czyta, link:   http://wiadomosci.wp.pl/kat,1022943,title,Rzadowi-eksperci-sfalszowali-zapisy-czarnej-skrzynki,wid,15873372,wiadomosc.html?ticaid=11113c&_ticrsn=3

O znikomej, a właściwie o żadnej wartości kopii, przekazanych przez MAK, pisałem wielokrotnie. Nikt nie chciał i nie chce posłuchać skromnego blogera z Opola. A sprawa jest tak oczywista. Pisał już kiedyś inż. Krzysztof Cierpisz w swym portalu  zamach.eu:

"Czarne skrzynki nie świadczą zaś o czymkolwiek. Towarzysze napiszą cały zapis na nowo. Jeżeli zapisy skrzynek mogłyby coś okazać, to nic innego jak  tylko kolejna fuszerkę fałszerzy i zbrodniarzy. Tak jak po partacku rozbili samolot bliźniak - nie potrafili go spalić na miejscu, tak mogą też coś pomylić w nowo tworzonym zapisie. Towarzysze z nad Wisły pomogą towarzyszom w Moskwie zatuszować ewentualne uchybienia. A są także towarzysze w szerokim świecie. Ci też pomogą". Por.:  http://zamach.eu/100511%20Klamstwo%20wiarodniejsze%20niz%20prawda/Klamstwo.htm 

Ale chodzi o to, by gonić króliczka  (a właściwie skunksa).

 

================

Pare  komentarzy:

·  @All

Pisze inż. K. Cierpisz:

"Jak można, w sensie powagi i wiarygodności, posługiwać się materiałami cyfrowymi – podatnymi na najprostsze nawet metody manipulacji – jako dowodami w sprawie skoro:
– nie ma oryginałów, aby fakt fałszerstwa – zarzucany przez „niezależnych ekspertów”- stwierdzić;

– a wcześniej nie było nawet (!!!) komisyjnego zabezpieczenia znalezisk na miejscu katastrofy".

ZYGMUNT BIAŁAS6.08 23:00

82519154

 

·  @All (II)

Inż. K.Cierpisz dodaje:

O niewiarygodności czarnych skrzynek pisałem już: http://zamach.eu/100511%20Klamstwo%20wiarodniejsze%20niz%20prawda/Klamstwo.htm

Jaki sens ma spekulacja o autentyczności lub fałszerstwie zawartości zapisów, kiedy jasnym jest, że najprościej zapis takiej skrzynki wymienić zapisem z innej katastrofy, których w Rosji było prawie 70.

Wiktor Suworow, agent KGB na Zachodzie, miał jakieś powody ku temu, aby puścić w świat uwagę – ostrzeżenie – odnośnie samego właśnie pochodzenia czarnych skrzynek. Stwierdził, że – kiedy tylko – Rosjanie „dotknęli się” skrzynek – już wtedy – od razu „przyznali się do winy”. Czyli skrzynki nie są dowodem w jakiejkolwiek sprawie, bo Rosja zawładnęła ich zwartością, a miała w tym cel. Dowodem teraz jest papier raportu MAK, którego nikt nie zmieni.

 

Suworow jest agentem wielkich sił, osobnikiem wysokiej inteligencji, a nie znerwicowanym blogerem i nie rzuca słów na wiatr. Dostał polecenie podania takiej właśnie informacji, która wyklucza jakiekolwiek spekulacje na temat zapisów. Raz na zawsze. Słowami Suworowa Rosja albo odcina się, albo kpi sobie z problematyki „katastrofy”.

MAK – jednak – prowokacyjnymi, przerysowanymi błędami swego raportu ukazuje prawdę: katastrofy nie było! Czyni to poprzez wykazanie braku zapisu lotu, który [zapis md] kończy się z chwilą uderzenia w brzozę, a więc nie podaje zapisu samego przebiegu katastrofy. W procesie dowodowym brak dowodu zdarzenia świadczy o tym, że zdarzenia nie było. Aby ten trywialny fakt podkreślić, MAK podał szkice manewru półbeczki tupolewa, już po uderzeniu w brzozę i utracie części skrzydła lewego. Szkic ten wykazuje TU-154 w pełnej krasie z kompletnym (!) skrzydłem. Samolot utracił cześć skrzydła, ale ono pozostaje na miejscu, czyli nic się nie stało. Tak więc katastrofy nie było.

 

 http://zamach.eu/110125/110125.htm
http://zamach.eu/110208/Untitled_1.htm

http://gazetawarszawska.com/2012/01/27/mgr-inz-krzysztof-cierpisz-wezwanie-canadian-polish-congress/

ZYGMUNT BIAŁAS6.08 23:04