Bohater w ciemnościach czasu zagłady. O. Kolbe.
Wpisał: Aldona Ciborowska   
14.08.2013.

Bohater w ciemnościach czasu zagłady. O. Kolbe.

 

72. rocznica męczeńskiej śmierci o. Maksymiliana Marii Kolbego

 - Patrona Oddziału Warszawskiego KSD

 

Aldona Ciborowska 13 Sierpień 2013 ksd.media

Pomyślany z aptekarską precyzją, najgorszy i najokrutniejszy plan „oczyszczania” ludzkości zakładał, że ofiary same będą finansowały swoją deportację, koncentrację i eksterminację. Tak spreparowana kwintesencja cynizmu, zohydzająca  wszystko co piękne, co prawdziwe i dobre, jak mydlana bombka rozbiła się i pokruszyła się na Tym Człowieku, dla którego horyzont życia przebiegał poza projektem autorów KL Auschwitz.

Psychika ludzka była bezlitośnie okaleczona, człowiek człowiekowi stawał się wilkiem i wydawało się, że jedynie najdrapieżniejsi mają szansę przetrwania z dnia na dzień, doczekania się bliżej nie oznaczonego ani w czasie, ani w okolicznościach – wyzwolenia. Odnosiło się wrażenie, że świat cały tonie we wzajemnej nienawiści, a krematorium przestawało być straszne, gdy wszystko dookoła było straszniejsze od niego, zwłaszcza owa moralna katastrofa człowieka.

I oto następuje wstrząs.

Znajduje się wśród nas ktoś, kto w tę noc duchową wysoko wznosi sztandar miłości. Ktoś nieznany, tak samo jak każdy z nas, umęczony i odarty z nazwiska i społecznej pozycji, idący na okropną  śmierć dla kogoś sobie obcego. Więc jednak to nieprawda, że człowieczeństwo zostało powalone i na zawsze wdeptane w błoto nad Sołą, że zwyciężyli nas nasi oprawcy, że pochłonęła nas beznadziejność…

Czyn Ojca Maksymiliana stał się dla tysięcy więźniów dokumentem, potwierdzającym, że prawdziwy świat istnieje jak istniał, że nasi oprawcy i mordercy nie potrafią go zniszczyć, że ten świat wcale nie zaczyna się za drutami naszego obozu, że jest tutaj. Niejeden zaczął szukać w sobie samym tego prawdziwego świata, odnajdywał go  i dzielił się z nim z obozowym kolegą, by jego i siebie wzmocnić w szamotaniu ze złem.

Był to wstrząs pełen optymizmu, regenerujący i dodający sił. Nowy wiatr powiał między blokami nędzarzy, rozwiewał pesymizm, znośniejszym czynił nędzne bytowanie, pomniejszył naszych katów, ukazał ich nam jako bezsilnych wobec wielkich i nieprzemijających praw moralnych,

(…)”(Jerzy Bielecki, Ojciec Maksymilian jakim go znałem, AN; Słowo Powszechne nr 71-73 z 25-28.03. 1967; za Święty Maksymilian Kolbe, o. L. Dyczewski, ATK, 1984, s. 264)

Bestialstwo SS- manów,  niemieckich kryminalistów, kapo, zdrady i baraki pełne insektów - anus mundi – „odbyt świata” - pohańbienie człowieczeństwa  - ma swoją kontynuatorkę w ideologii neomarksistowskiej która „czyści” świat z niechcianych, z poczętych, nie wybranych, starych, chorych, zbyt biednych, nie dość bogatych, z przeznaczonych do „terminacji” według precyzyjnie przygotowanego przez ideologów i inżynierów społecznych planu i metody. (por. Polityka globalistów przeciwko rodzinie, M.A. Peeters, Warszawa, SSL 2013).

Neo-marksizm zgotował światu kolejne piekło! Tak samo jak obóz KL Auschwitz miał swój blok śmierci – odizolowany, stale zamknięty, o wąskim podwórzu ogrodzonym wąskim murem -  tak samo dzisiejsze  „umocowanie” w przepisach i dopuszczanie w praktyce takich wynaturzeń jak  eutanazja, aborcja”, in vitro, niszczenie gospodarki, lichwiarskie kredyty, tzw. genderowa walka z tzw. stereotypami płci, korzystanie z niewolniczej pracy ludzi, zatrzymywanie zapłaty pracownikom i wyrzucanie ich poza burtę życia, ideologizowanie przez system oświaty, brak rozliczenia katów i nieuczciwych polityków oraz włodarzy słów rzucanych na wiatr ma również swoje ofiary i przestrzenie - w nowoczesnych i jasnych gabinetach, w przepełnionych klasach szkolnych, przed ekranami i głośnikami mediów…

Ofiary okultystycznych anty-bajek, gier  i zabawek inicjujących do konsumpcji, zgubnej dla człowieka Zachodu jogi, tai-chi…  ofiary genderowych podręczników…polityki anty-rodzinnej, ofiary zdepersonalizowanej nowej globalnej etyki pozbawionej miłości jakiego mogą mieć bohatera?

Czynem Ojca Maksymiliana zostaliśmy oszołomieni. My więźniowie i nasi oprawcy. Inaczej widzieliśmy jego bohaterstwo, inaczej musieli widzieć je Niemcy. Oni widzieli je, ale wątpię, czy byli w stanie je pojąć, zrozumieć jego znaczenie.

Czym było to bohaterstwo dla nas? 

Nie przesadzę jeżeli porównam je do potężnej eksplozji światła w ciężkiej, czarnej obozowej nocy. Światło to zalało Oświęcim(…)”(j.w. s. 263)