Bohaterem Wybrzeża jest Wyszkowski, a nie Wałęsa. DWUGŁOS
Wpisał: Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski   
05.09.2013.

Bohaterem Wybrzeża jest Wyszkowski, a nie Wałęsa. DWUGŁOS

 

 

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

 

 

Z okazji dzisiejszej rocznicy publikuję fragment mojej nowej książki, którą przygotowuję do druku na jesień, a w której opisuję m.in. kilka moich doświadczeń z Lechem Wałęsą. Oto jedno z nich:

W sierpniu 2009 r. dziennikarz Tomasz Pompowski zaprosił mnie do Gdańska na spotkanie z amerykańskimi konserwatystami, którzy przyjechali do Polski. Ich pobyt organizowała fundacja "Young America s", założona przez prezydenta Ronalda Reagana. Na spotkaniu byli obecni m.in. Rob Robinson, prezes fundacji i historyk Peter Schweizer, autor głośnej książki Wojna Reagana.

 

O sytuacji politycznej w Polsce miał mówić Lech Wałęsa i Krzysztof Wyszkowski, ja natomiast o Fundacji im. Brata Alberta.

Najpierw na salę konferencyjną wprowadzono w asyście ochroniarzy byłego prezydenta. Przyszedł on w byle jakiej koszulce z krótkimi rękawkami, choć wszyscy goście z USA, pomimo upalnej pogody, przybyli w jasnych, eleganckich strojach. Wałęsa opowiadał jakieś niestworzone rzeczy, przeplatając to marnymi dowcipami, których Amerykanie kompletnie nie rozumieli. Tłumacze dwoili się i troili, aby do wszystko przetłumaczyć, najpierw z „wałęsowskiego”  na polski, a później na angielski. Niektóre rzeczy pomijali, bo było im wstyd za te wypowiedzi.

W tym czasie Wyszkowski czekał w holu. Gdy Wałęsa wychodził, to wprowadzono go innymi drzwiami, tak, aby się obaj nie spotkali. Taki ponoć był warunek przedmówcy. Wyszkowski mówił bardzo do rzeczy, miło go było słuchać. Tłumacze wreszcie odetchnęli.

Skandaliczne wypowiedzi Wałęsy wobec Wyszkowskiego, swego dawnego współpracownika typu „debil” czy „małpa z brzytwą” kompromitują tego, który go je wypowiada. Tak samo nasyłanie komornika na człowieka, który w ostatnich czasach przeszedł ciężką chorobę. Dlatego też staram się jak mogę wspierać pana Krzysztofa. Podpisałem też list w jego obronie. To on dla mnie jest bohaterem Wybrzeża, a nie Wałęsa.

 

Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski

 

Polski Ormianin, duchowny katolicki obrządków ormiańskiego i łacińskiego, działacz społeczny, historyk Kościoła, wieloletni uczestnik opozycji antykomunistycznej w PRL, poeta. Opiekun niepełnosprawnych. Współzałożyciel i prezes Fundacji im. Brata Alberta. Swój blog prowadzi na www.isakowicz.pl

======================

 

"Prawdziwymi bohaterami Sierpnia`80 byli robotnicy

i wspierający proklamowane przez nich cywilne powstanie narodowe ogół społeczeństwa polskiego"

 

 

Krzysztof Wyszkowski   1 września,

Przed chwilą przeczytałem na portalu wPolityce.pl notatkę księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego, w której o mojej skromnej osobie zechciał napisać: „To on dla mnie jest bohaterem Wybrzeża, a nie Wałęsa.” Obie, zawarte w tym zdaniu oceny, wprawiają mnie w poważną konfuzję.

Pierwsza spowodowana jest faktem, że w podczas dwutygodniowego udziału w Wielkim Strajku, ale także wcześniej, w działalności w Wolnych Związkach Zawodowych oraz później, w okresie Solidarności i po 13 grudnia 1981 r. miałem zaszczyt spotkać wielu ludzi, wobec których miałem głębokie poczucie, że są prawdziwie wielkimi bohaterami, na miarę tych, którzy stanęli do walki o wolność w sierpniu 1944 r. Jestem wobec nich tylko skromnym wyrobnikiem, który dzięki zbiegowi korzystnych okoliczności i pomocy przyjaciół, może dać świadectwo bohaterstwa tysięcy najczęściej anonimowych działaczy Solidarności - Wielkich Polaków. Opinia o moim bohaterstwie jest więc, zapewniam, wielce przesadzona i wyraża raczej szlachetność duszy księdza Zaleskiego, niż moją osobowość, pełną ciężkich wad.

W sprawie drugiej opinii też nie mogę się z księdzem w pełni zgodzić, choć z nieco innych powodów. Zgadzam się i potwierdzam, że Lech Wałęsa jest bohaterem mniemanym, to znaczy - mówiąc otwarcie - pospolitym, choć wysoce utalentowanym oszustem. Swoją fenomenalną karierę zawdzięcza nie osobistej odwadze, której mu brakuje, czy poświęceniu, której to zdolności w ogóle nie posiada, a ścisłej współpracy najpierw z aparatem tajnej komunistycznej policji politycznej, a następnie z elitą peerelowskiej  nomenklatury. Nie będę tej argumentacji kontynuował, ponieważ skądinąd wiem, że w najbliższym czasie polska opinia publiczna będzie mogła zapoznać się z najnowszą książką dra hab. Sławomira Cenckiewicza pt. „Wałęsa. Człowiek z teczki”, w której znajdą sensacyjne i stawiające Wałęsę w jeszcze gorszym świetle ustalenia, niż dotychczas wyobrażali to sobie jego najsurowsi krytycy.

Zarówno moja wiedza osobista, wywiedziona z osobistego uczestnictwa w najważniejszych wydarzeniach politycznych ostatnich kilkudziesięciu lat, i przeprowadzone do dzisiaj badania naukowe, których jednymi z najlepszym przykładów są prace Cenckiewicza, uprawniają mnie do stwierdzenia z całą szczerością i pewnością, że prawdziwymi bohaterami Sierpnia`80 byli robotnicy i wspierający proklamowane przez nich cywilne powstanie narodowe ogół społeczeństwa polskiego. To głęboko przechowana w ich duszach polskość, wbrew potędze komunistycznego wojska oraz „policji tajnych, jawnych i dwupłciowych”, które wspierały Wałęsę i jemu podobnych, dokonała cudu wyzwolenia się narodu z trwającej prawie od półwiecza duchowej niewoli sowietyzmu.

Księdzu Isakowiczowi-Zaleskiemu za okazaną mi sympatię z całego serca dziękuję.

Krzysztof Wyszkowski

Współzałożyciel Wolnych Związków Zawodowych, opozycjonista w latach 70. i 80.