Masońska Świątynia, czyli folwark kardynała Glempa
Wpisał: Mirosław Dakowski   
17.03.2009.

Masońska Świątynia, czyli folwark kardynała Glempa

Azrael - azraelkubacki.blog.onet.pl - 2008-01-04

LiD prześle wniosek o odebranie przyznanej już dotacji budżetowej w wysokości 30 mln złotych na Świątynię Opatrzności Bożej. I przy okazji posłowie lewicy oskarżają obecnego metropolitę warszawskiego o próbę wyłudzenia środków skarby państwa. I moim zdaniem słusznie i to w dwójnasób, o czym poniżej.
Po pierwsze, sprawa jest śliska, ponieważ państwo nie może dotować obiektów sakralnych i robienie z tego muzeum jest oszustwem samym w sobie. Po drugie – Świątynia ta została skradziona Państwu i społeczeństwu przez Kościół Katolicki w latach dwudziestych ubiegłego wieku. Bo to miało być votum Narodu dla Opatrzności Najwyższej, a nie votum obywateli dla Kościoła i Watykanu.
Sejm w styczniu roku 2007, przy pracy nad ustawą budżetową na ten roki przegłosował dofinansowanie budowy świątyni kwotą 40 mln zł.
To kwota niebagatelna, szczególnie jeżeli się przypomni, z jakiego źródła pochodziła – i jakie nastąpiło przesunięcie środków finansowych. A środki zostały przesunięte wtedy z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Poprawka budżetowa pozwoliła na stworzenie nowej rezerwy celowej, która miała służyć finansowaniu projektów muzealnych i bibliotecznych w ramach budowy świątyni. To jest coś, co się nazywa – twórczym podejściem do prawa.
Ale to nie pierwsza kwota, jaka chciano nielegalnie zasilić konto Fundacji Budowy Świątyni.
W roku 2006, 17 stycznia, Sejm przegłosował dofinansowanie w kwocie 20 milionów z budżetu Państwa, a dodatkowo marszałek województwa mazowieckiego, Adam Struzik, na podstawie decyzji sejmiku, dorzucił lekką rączką następne 23 duże „bańki”…
Pieniądze te nie były na szczęście do ruszenia, ponieważ zarówno przepisy prawa, jak i statut fundacji na to nie pozwalały. I całość kwot przepadła – a budowa została zamrożona.
Ale problem jest nie tylko w tym… ta budowla ma inne, bardzo ciekawe zaszłości.
Otóż mało kto wie, ale inicjatorami budowy tej Świątyni byli… Masoni!
Deklaracja Stanów Zgromadzonych Sejmu Czteroletniego, uchwalona 5 maja 1791 roku, jest częścią składową Konstytucji 3 Maja.
Zapis brzmi następująco;
“Aby zaś potomne wieki tem silniej czuć mogły, iż dzieło tak pożądane pomimo największej trudności i przeszkody za pomocą Najwyższego losami narodów Rządcy do skutku przywodząc, nie utrąciliśmy tej szczęśliwej dla ocalenia pory, uchwalamy, aby na tę pamiątkę kościół ex voto wszystkich stanów był wystawiony i Najwyższej Opatrzności poświęcony”
Projektowana świątynia została określona przymiotnikiem „Najwyższej” a nie „Bożej Opatrzności” – i nie jest to przypadkowe.
Otóż, to czego się nie mówi głośno, a właściwie w ogóle – twórcy Konstytucji 3 Maja byli… wolnomularzami.
I król Stanisław August, i Marszałek Stanisław Małachowski – i nawet Prymas Michał Poniatowski.
Nie byli on ateistami, lecz jako ludzie światli –wyznawcy konstytucji wolnomularskiej – przestrzegali praw innych ludzi.
Katolicki rys idei budowy Świątyni opatrzności został jej nadany w okresie międzywojennym.
Na podstawie ustawy z marca 1921 roku. o wykonaniu ślubu Sejmu Czteroletniego, nowa świątynia otrzymała miano świątyni „Opatrzności Bożej”. Nadzór nad budową został przekazany w ręce Kościoła Katolickiego, który powołał komisję pod auspicjami Episkopatu Polski. Kardynał Aleksander Kakowski wyraźnie naciskał, aby świątynia maiła wyraźnie rys kościoła katolickiego – i żeby odróżniała się od budowli innych wyznań chrześcijańskich.
Warto też wyraźnie powiedzieć, że ideą wnioskodawców kościoła było to, żeby Świątynia Najwyższej Opatrzności była zbudowana ze środków społecznych, żeby votem Narodu, wszystkich stanów – a nie Państwa czy Sejmu…
Wyraźnie oznacza to, że jeżeli chciano by się trzymać idei autorów Konstytucji 3 Maja – to ta budowla powinna mieć charakter ponad wyznaniowy, a koszty powinni ponieść w formie datków – obywatele.
Jest rzeczą wielce dziwną, że w okresie komunizmu Kościół Katolicki wybudował tak wiele kościołów, że bazylika licheńska powstała w całości z pieniędzy społecznych…a Świątynia Opatrzności Bożej ma być, jeżeli trzymać się założeń finansowych – w ¾ zbudowana z pieniędzy budżetu Państwa…
Prymas Glemp pisze w liście na stronie fundacji budowy świątyni;
Nadszedł czas rozpoczęcia budowy Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Podejmując to dzieło, chcemy nie tylko wypełnić śluby naszych praojców, ale także podziękować Bożej Opatrzności za to, że żyjemy w wolnej i niepodległej Ojczyźnie i sami możemy budować jej przyszłość. Jako Naród doświadczyliśmy, w ciągu ostatnich 200 lat, wielu nieszczęść i upokorzeń. Nigdy jednak nie utraciliśmy ducha pragnienia wolności. Gdy po I wojnie światowej, a zwłaszcza po historycznym zwycięstwie w 1920 roku, określanym jako “Cud nad Wisłą”, jutrzenka wolności zawitała w granice naszej Ojczyzny, odżyła sprawa budowy Świątyni Opatrzności Bożej. W okresie międzywojennym Sejm II Rzeczypospolitej oraz wielu światłych ludzi zaangażowało się w to dzieło. Niestety wybuch II wojny światowej uniemożliwił jego realizację. Po zakończeniu wojny trzeba było poczekać jeszcze 50 lat, aby zaistniały warunki do budowy tej świątyni.
Nie ma ani słowa na temat, kto i w jakich warunkach zainicjował tę budowę…
Słuchają Prymasa Glempa w trakcie mszy w dniu 7 stycznia 2007 roku w archikatedrze na warszawskiej Starówce – czyli przekwalifikowanej z ingresu biskupa Wielgusa na mszę dziękczynną za 25 lat jego posługi – zastanawiałem się, co ów człowiek po sobie zostawił…   I nie wiele tego jest…
Kardynał Glemp był głównym inicjatorem budowy tej Świątyni… Arcybiskup Kazimierz Nycz brnie dalej w uliczkę, która jest ślepa, która, jak wiele innych działań polskich hierarchów –prowadzi do podziałów wśród wiernych…
Glemp usilnie robił wszystko, nie bacząc na interes Kościoła i interes wiernych – pozostawić po sobie pomnik…
Przypomina to działania egipskich faraonów.
Był gotów, dla realizacji swojego planu, do działań niezgodnych z wolą zmarłych – jak było w przypadku pochówki księdza Jana Twardowskiego, którego ciało zostało złożone w podziemiach kościoła w Wilanowie, wbrew jego i rodziny woli.
Sam projekt architektoniczny, monumentalny i przypominający bunkier, autorstwa pracowni Szymborski & Szymborski, jest ponad miarę rozbuchany. Pierwotny, oparty w dużym stopniu o prawidłowe założenia urbanistyczne projekt Adam Budzyńskiego – był za „skromny”. To kolejny przykład pychy, bo decyzję o zmianie podjął sam kardynał Glemp.
Może idea prawdziwie narodowej budowli by to zmieniła, może przyznanie, że w fundamentach budowli znajdują się cegły położone przez patriotów, polskich wolnomularzy – wiele by zmieniło..?
Cała sprawa budowy tego kościoła w Wilanowie jest w trójnasób zła:
Z punktu widzenia prawdy historycznej;
Z powodu łamania praw, Konstytucji RP, konkordatu i innych przepisów prawa polskiego;
Z punktu widzenia ludzkiej przyzwoitości – i przyzwoitości polskiego Kościoła.

Azrael
http://wiadomosci.onet.pl/blogi/azraelkubacki.blog.onet.pl,279882975,blog.html