z książki UKRYTA STRONA DZIEJÓW cz.II
Wpisał: Epiphanius   
20.03.2009.

z książki UKRYTA STRONA DZIEJÓW

Masoneria i tajne organizacje, Epiphanius,

[ w przygotowaniu do druku MD]    http://ksiegarnia.antyk.org.pl/img/230/img8.pdf

ROZDZIA? XXX, ciąg dalszy

KILKA DODATKOWYCH UWAG NA TEMAT IDEOLOGII LUCIS TRUSTU

I NARODÓW ZJEDNOCZONYCH

W świetle wydarzeń upływającej dekady (lat 90-tych)  można wysnuć wniosek, że globaliści w swoich działaniach trzymają się pewnego modus operandi, który pozwala im zyskiwać kontrolę nad niestabilnymi, a zarazem strategicznie ważnymi regionami. Kolejność działań jest zazwyczaj następująca:

1. Dozbrajanie potencjalnie wrogich frakcji, między którymi tli się zarzewie konfliktu (sprzeczne interesy, rywalizacje, waśnie etniczne); podsycanie tych antagonizmów.

2. Dochodzi do aktów terroru lub innych krwawych wydarzeń. Spora część ludności w nadziei na większe bezpieczeństwo chroni się do miast. Pojawia się widmo głodu.

3. Wybucha wrzawa medialna. Telewizje całego świata pokazują sceny grozy, migawki, gdzie widać wygłodniałe i okaleczone dzieci, zrozpaczone kobiety.

4. W bogatych krajach organizowane są zbiórki żywności i środków medycznych, by nieść pomoc potrzebującym.

5. Organizacje humanitarne, które często są w stanie dostarczać pomoc tylko jednej stronie konfliktu, są brane na celownik przez drugą stronę.

6. „Siły rozjemcze” wysłane pod tym czy innym pretekstem przez ONZ są narażone na krzyżowy ogień ze strony obu zwalczających się formacji, w związku z czym proszą o posiłki. Opinia publiczna, znająca sytuację tylko z doniesień mediów, akceptuje wysyłanie dodatkowych oddziałów w przeświadczeniu, że przyczyni się to do „zaprowadzenia pokoju”.

7. W tej fazie operacja wojskowa nabiera impetu; można koncentrować wysiłek wojenny na pewnych kierunkach, uzyskując kontrolę w strategicznych obszarach.

8. Siedzący w zaciszu swych gabinetów stratedzy spokojnie czekają, aż rejon konfliktu zostanie zrównany z ziemią, a stronom skończy się amunicja. W międzyczasie potajemnie wspierane jest to stronnictwo, które będzie oparciem dla przyszłego rządu.

9. Wreszcie kraj, w którym szalała wojna, znajduje się pod kontrolą Narodów Zjednoczonych. „Siły pokojowe” pozostaną tam tak długo, aż nowo zainstalowany rząd będzie w stanie wywiązać się ze swojej roli gwaranta Nowego Porządku.

10. Rozpoczyna się odbudowa zniszczonego kraju. W tym celu nowy rząd musi zadłużyć się w Banku Światowym i w Międzynarodowym Funduszu Walutowym, przy okazji stawiając do dyspozycji Wysokiej Finansjery swe bogactwa naturalne, szlaki komunikacyjne, siłę roboczą itd.

11. Zostaje osiągnięty cel, czyli uzależnienie skolonizowanego kraju od międzynarodowych banków.

              Właściwie ta strategia Lucis Trustu nie jest szczególnie oryginalna. W 1985 r. wyszła napisana przez Charlotte Waterlow, członkinię Nowozelandzkiej Fundacji Badań nad Pokojem, bardzo ciekawa broszura pt. „Przez zamęt ku wspólnocie światowej”. Jest to de facto odezwa „Dobrej Woli Światowej”, wydana przez genewską centralę Lucis Trustu.

         Przyznano tam, że Lucis Trust był kolebką i tajnym mózgiem ruchu New Age. Ponadto jest tam mowa o kluczowym znaczeniu informacji dla „rozwoju ducha świata”, o feminizmie, który – jak podkreślono – w tak ogromnym stopniu przyczynił się nie tylko do emancypacji kobiet, ale też do obudzenia w mężczyznach cech kobiecych; o coraz silniejszym dążeniu w łonie poszczególnych wyznań, w tym zwłaszcza w religii chrześcijańskiej, do oczyszczenia się z anachronicznych, „zamkniętych” postaw duchowych i do pojednania się ze współczesną nauką oraz z prawami człowieka. Podkreśla się również coraz większą świadomość ekologiczną, pragnienie budowania społeczeństwa żyjącego w harmonii z przyrodą. Zwraca się uwagę na rosnący sprzeciw wobec „kultu ekonomii” – a mianowicie świadomość, że rozwój gospodarczy musi być ograniczony i że „małe jest piękne” (kładzenie nacisku na wspólnoty lokalne). Dokładnie tym samym tezom hołduje się w CFR, w Round Table, w Komisji Trójstronnej i w Klubach Bilderberg, czyli w zewnętrznych kręgach wyższej strefy W?ADZY. Ale Charlotte Waterlow nie poprzestaje na tym. Twierdzi we wspomnianej broszurze, że istnieją „obligatoryjne, sprawdzone modele”, które są skutecznym środkiem prowadzącym do rządu światowego. Ich wdrożenie uzależnione jest od spełnienia następujących warunków:

-krajom rozwijającym się musi zostać zapewniona pomoc poprzez światowy system składek („opodatkowania dochodów”), którym będzie zarządać ogólnoświatowa instytucja pomocy społecznej;

-ONZ musi określić priorytety dotyczące potrzeb, zwłaszcza w zakresie „rzadkich dóbr o żywotnym znaczeniu”;

-należy rozszerzyć zasadę „zbiorowego dziedzictwa” na całą Ziemię;

-muszą zostać zagwarantowane prawa człowieka – przede wszystkim poprzez utworzenie Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości; a żeby „nie stracić z pola widzenia precedensu norymberskiego”, trzeba będzie też powołać Międzynarodowy Trybunał Karny (zamysł ten jest już w trakcie realizacji: Najwyższy Trybunał w Hadze po raz pierwszy w dziejach ma sądzić w imieniu świata zbrodnie wojenne popełnione w byłej Jugosławii);

-trzeba, stojąc na gruncie Karty Narodów Zjednoczonych, utworzyć pokojowe siły zbrojne ONZ; musi zarazem powstać przy Narodach Zjednoczonych biuro ds. rozbrojenia, które będzie miało także czuwać nad realizacją powyższego przedsięwzięcia (zresztą przewidywała to już umowa McCloy-Zorin z 1961 r.).

Gdy chodzi o ten ostatni aspekt, nie można wykluczyć, że C. Waterlow nie wiedziała, iż w 1961 r. kwestia rozbrojenia była już rozpatrywana przez tę samą Wysoką Finansjerę, która równocześnie finansowała budowę międzykontynentalnych rakiet z głowicami jądrowymi, czym dała jeszcze jeden dowód umiejętności żonglowania przeciwieństwami. Członek Pilgrims’ Mc Cloy był kimś wybitnie predestynowanym do tego zadania: nie tylko stał on w latach 1961-74 na czele Komitetu Kontroli Rozbrojenia przy ONZ, ale ponadto piastował funkcje prezesa Banku  Światowego, Chase Manhattan Rockefellerów i Dreyfuss Corp.; kierował też m.in. Radą CFR, Instytutem Atlantyckim czy Fundacją Forda oraz przewodniczył Klubom Bilderberg. W tamtym okresie można było spotkać w ONZ wiele innych ciekawych postaci, jak np. oddany całym sercem ideologii New Age Robert Muller (ur. w 1923 r.), członek Lucis Trustu, który w 1970 r. został dyrektorem Biura Sekretarza Generalnego Narodów Zjednoczonych. Zdaniem Müllera ONZ stanowi „niezbędny etap ewolucji biologicznej ludzkości” – przy czym w owym stwierdzeniu odzwierciedla się wyrażony już dawniej pogląd Teilharda de Chardina, który (jak przyznaje sam Muller) uważał Narody Zjednoczone za „będące w trakcie ewolucji instytucjonalne ucieleśnienie” jego własnej wizji28, zaś w „człowieku ONZ” widział byt „super-zorganizowany wewnętrznie przy pomocy perswazji”29. Muller, znany w ONZ jako „Prorok Nadziei” i „Ojciec Powszechnej Oświaty”, założył w Arlington (Teksas) Robert Muller School of Ageless Wisdom (=„Szkołę Ponadczasowej Mądrości”). Piastuje on także funkcję rektora Uniwersytetu Pokoju – instytucji utworzonej przez ONZ w zdemilytaryzowanej Kostaryce; są to instytucje figurujące na oficjalnej liście UNESCO, dzięki czemu Muller, który ma ponadto do dyspozycji znaczne środki pieniężne, może wykorzystywać je do popularyzowania doktryn Alice Bailey. Inną ważną postacią ONZ był Żyd Norman Cousins. W czerwcu 1983 r. zwołał on w siedzibie Narodów Zjednoczonych posiedzenie tzw. „Światowej Rady Mędrców”, która miała zastanawiać się nad sposobem realizacji zadań wynikających z Planu teozoficznego. Chicagowska mecenas Constance Cumbey była jedną z pierwszych osób, które uderzyły na alarm, wskazując na zagrożenia, jakie wiążą się z ideologią New Age. To ona poinformowała też opinię publiczną o naradzie w ONZ, przytaczając kilka szczegółowych rozwiązań, nad jakimi radzili jej uczestnicy. Były wśród nich: wprowadzenie w skali globu jednolitej karty kredytowej, mającej zastąpić dotychczas stosowane karty30, powołanie

28 Günther Schiwy, „Lo spirito dell’Età Nuova”, str. 99.

29 Ibid., str. 102.

30 To będzie istna rewolucja: chodzi tu o upowszechnienie „e-money”, czyli pieniądza elektronicznego w formie plastikowych kart przypominających obecnie stosowane karty kredytowe. Jednak w przeciwieństwie do nich będzie w nie wbudowany chip – niewielki mikroprocesor tej samej grubości, co nośnik, mogący pomieścić ogromną ilość informacji (por. „Il Giornale” z 7 stycznia 1992). Przy pomocy tego instrumentu będzie możliwe przeprowadzanie wszelkich transakcji płatniczych, ale ponadto będzie on mógł pełnić rolę dokumentu tożsamości, karty zdrowia z historią chorób posiadacza karty (por. „Media Duemila” nr 5/1989 i „La Stampa” z 24 marca 1993), a nawet wyciągu z rejestru sądowego. Amerykańska komisja FCC działająca z ramienia rządu USA, której zlecono opracowanie standardów w dziedzinie łączności, przeprowadziła „studium wykonalności” przedsięwzięcia polegającego na przydzieleniu każdemu obywatelowi USA jednolitego numeru, którym będzie się on musiał posługiwać aż do śmierci. Dzięki temu łatwo będzie go „namierzyć” – tym bardziej, że rozważa się...wszczepienie mikroprocesora zawierającego ów osobisty numer identyfikacyjny pod skórę (por. „Il Giornale” z 7 stycznia 1992 r.). Za tym planem upowszechnienia kart nowej generacji stoją takie firmy, jak American Express, Visa, Airborne Express, Master Card International – przy czym ostatnie z wymienionych są kontrolowane przez żydowskiego bankiera Rosenberga Richarda Morrisa, który do 1993 r. był dyrektorem w Wells Fargo Banku (należącym w XIX wieku do Rotszyldów), a od 1990 r. piastuje analogiczną funkcję w Bank of America w San Francisco.

światowego organu zajmującego się kwestiami wyżywienia, wprowadzenie na całym świecie jednolitego systemu podatkowego oraz obowiązkowej, powszechnej służby wojskowej. Ci, którzy chcieliby uzyskać dodatkowe informacje – sugeruje Peter Blackwood – niech zwrócą się do instytucji mieszczących się przy United Nations Plaza nr 866. Urzędują tam „drzwi w drzwi” Lucis Trust i Anti-Defamation League, będąca agendą B’nai Brith31, a takżemiędzynarodowa wspólnota Baha’i, „Millenium Forum” M. Gorbaczowa oraz ambasadorowie kilku krajów Środkowej Azji [...].

[str. 579: Robert Strange McNAMARA (1916 - ), ważna postać globalistycznego Olimpu, były prezes Ford Motor i Banku Światowego, pełniący też w różnych okresach swojej kariery funkcje dyrektora Royal Dutch Petroleum Rotszyldów, „Washington Post”, TWA i Corning Glass Work; lider „think-tanku” Brooking Institution, wybitny członek Lucis Trustu, CFR, Klubów Bilderberg, Komisji Trójstronnej i londyńskiego IISS.]

Oczywiście, również sam Norman Cousins należy do Lucis Trustu, jak zresztą do Pilgrims’ Society, Fabian Society, CFR, oraz do założonego przez Rockefellerów Amerykańskiego Stowarzyszenia na rzecz Planowania Urodzeń. W kuluarach ONZ można też spotkać innego ważnego działacza Lucis Trustu Roberta S. McNamarę, byłego prezesa Banku Światowego i jednego z czołowych globalistów, który – podobnie, jak Kissinger – bierze udział w pracach niemal wszystkich elitarnych gremiów zaliczanych do „strefy Władzy”. Jest rzeczą zastanawiającą, dlaczego papież Jan XXIII utrzymywał tak bliskie stosunki z Cousinsem, że w momencie zatargu USA z Kubą (tzw. kryzys rakietowy) właśnie od niego otrzymywał najświeższe relacje. To niezgłębiona tajemnica ekumenizmu... a może tajemnica Nowej Ery? Powyższą listę można byłoby ciągnąć dalej: w radzie koordynującej stowarzyszenia New Age „Inicjatywa Planetarna” zasiadają: Brooke Newell, vice-prezes Chase Manhattan Banku Rockefellerów i Gerhard Eltson, były dyrektor wykonawczy Amnesty International, organizacji utworzonej przez „obywatela świata” Seana McBride’a, wybitnego członka „magicznego” Ordo Templi Orientis... Ale może zamiast tej przydługiej wyliczanki warto zamieścić fragment wywiadu, jakiego udzielił kilka lat temu były francuski minister kultury Jack Lang, a który został przedrukowany w czasopiśmie „Passages” (nr z lipca-sierpnia 1988 r.):

 J. Lang: Nieprzypadkowo Diabeł bywa też nazywany Sztukmistrzem. Kuchnia, jak i kultura, polega na dobrych sztuczkach. W tym sensie chętnie oddałbym swą duszę Diabłu!

P.: Czy Pan się do niego w jakiś sposób zbliżył?

J. Lang: Mam nadzieję, że tak. Bo jest on ciągłym źródłem imaginacji – jeżeli umiemy się nim posługiwać....

31 P. Blackwood, „Die Netzwerke der Insider”, Leonberg 1986, str. 260.

* * *

Wreszcie należy się czytelnikowi informacja, jaki los w owym „końcu cyklu” ma przypaść katolikom w związku z zapowiadaną fazą chaosu, czy też z „zadymą” oczekiwaną przez T.F.P. – „Tradycja-Rodzina-Własność” (pseudo-tradycjonalistyczne stowarzyszenie brazylijskie mające swe przyczółki również we Włoszech, a powiązane z północnoamerykańską masonerią32). Oddajmy Głos Obywatelowi Świata Davidowi Spanglerowi: „[...] doprawdy, nie jest istotne, co stanie się ze starym światem: jesteśmy pewni, że Chrystus będzie nadzorował swoje zastępy i że będą one całkowicie ogarnięte tą kosmiczną obecnością [...]. Jednak możemy powiedzieć coś na temat miejsca, w które odejdzie stary świat oraz ci, którzy są z nim związani. We wszelkim stworzeniu istnieje bezmiar sfer i środowisk reprezentujących różne stopnie rozwoju świadomości [...]. Przeto stanie się rzeczą pilną, aby tamci zostali ponownie pochłonięci przez światy wewnętrzne [...], gdzie poziom, na który sprowadzi ich prawo przyciągania może być jakimś innym poziomem świadomości ziemskiej, na którym będą oni mogli pozostawać i być formowani do czasu, kiedy będzie im dane przyoblec na nowo ciało fizyczne [...]. W każdym razie jest mało istotne, czy osoby te będą musiały zostać całkowicie wyeliminowane z wszelkiego wymiaru ziemskiego, czy też znajdzie zastosowanie powyższy schemat [...].”

Literatura New Age obfituje w podobne wywody zmierzające nieodmiennie do tego, że trzeba będzie „litościwie oczyścić powierzchnię Nowego Świata” z tych, którzy nie pogodzili się z dyktaturą Antychrysta. Według Ruth Montgomery, która jest znanym medium w wysokich sferach Waszyngtonu: „Jesteśmy na progu Nowej Ery, która zacznie się od odwrócenia biegunów pod koniec tego wieku. Dusze, które przyczyniły się do podtrzymywania chaosu tego wieku zostaną odesłane, by w duchu przemyślały swoje postępowanie; tymczasem nowe plemię spokojnie przystąpi do swoich poszukiwań i zainicjuje swój wzrost duchowy.”

Możemy więc powiedzieć w świetle katolickich kategorii teologicznych, które są w stanie wszystko objaśnić i obnażyć, wszystko przenikają i nazywają po imieniu, że niebawem hasła Rewolucji Francuskiej zamienią się w rzeczywistość, gdyż w Nowej Erze WOLNOŚĆ oznacza, że człowiek jest wolny od wszelkich więzów boskich; RÓWNOŚĆ – że społeczeństwo jest urabiane na bezduszną masę; wreszcie BRATERSTWO znaczy tyle, że obywatele świata będą zbratani z ciemnymi mocami świata lucyferycznego, przy czym komputer stanie się instrumentem globalnej kontroli. Co ciekawe, w Kabale, gdzie każdej literze odpowiada cyfra przyporządkowana zgodnie z alfabetem angielskim (mnożona następnie przez 6) suma, jaką dają litery w słowie „COMPUTER” wynosi dokładnie 666 – co jest, jak wiemy, imieniem Bestii z Apokalipsy. Widzimy przeto wyraźnie, że w społeczeństwie w pełni ukształtowanym zgodnie z kanonami New Age nie będzie miejsca dla tego ognia, tego żaru i pasji, jakie ożywiały dusze Apostołów. Ale nie będzie również miejsca dla tak dziś gloryfikowanej tolerancji – które to pojęcie celowo się wypacza, każąc utożsamiać je z liberalnym podejściem, z szerokimi horyzontami. Jednak tylko do czasu: bo skoro zostanie osiągnięty założony cel, AUTORYTET zrzuci maskę, i zamiast dotychczasowej tolerancji zapanuje w świecie zasada cynizmu. Rozpoczną się prześladowania. W imię wolności od Boga i w imię własnego prawa Lucyfer wytworzył ogólny zamęt w świecie i posługuje się nim – poprzez New Age – ażeby spętać i podporządkować sobie świadomość ludzi. Oto zostały obnażone jego zamiary i jego strategia: autorytet Magów... panowanie Międzynarodowych Banków nad rządami i nad

32 Więcej informacji na temat tej sekty można znaleźć w książce Carlo Alberto Agnoliego i Paolo Taufera pt. „T.F.P.: La maschera e il volto”, wydawn. Adveniat, Rimini 1991.

gospodarką poszczególnych krajów... nad rynkami... Wiadomo, że kondycja tych gospodarek i tych rynków jest uzależniona m.in. od czynnika demograficznego. Zostały więc uruchomione takie procesy, które czynią konieczną imigrację, mającą stanowić remedium na negatywne skutki niżu demograficznego; na brak rąk do pracy. W rzeczywistości chodzi o szybką asymilację kultur, czyli ich niszczenie. A dalej: o powszechny konformizm i o wymazywanie pamięci historycznej narodów; o wykorzenienie tradycyjnych religii – ale przede wszystkim religii katolickiej, która przechowała ponad wszelką wątpliwość depozyt Prawdy samego Jezusa Chrystusa. O to właśnie toczy się gra. I dopiero w tym świetle rozumiemy, co stanowi rację bytu New Age – „tęczowej” religii, religii Anty-Kościoła, w której mają się rozpłynąć wszystkie dotychczasowe religie; groteskowego „ersatzu”, który ma służyć temu, aby jakoś ugasić pragnienie ludzkiej duszy skierowanej ku wieczności i ku prawdzie. To o podstawowe wartości chodzi w tej wojnie narzuconej Ziemi przez Lucyfera i jego świtę. Za jej pomocą usiłuje on zastąpić wezwanie z Modlitwy Pańskiej: „adveniat Regnum Tuum” bluźnierczym „adveniat regnum viri” (=przyjdź królestwo człowieka), które zostało umieszczone w latach 90-tych na niektórych monetach o nominale 500 lirów, wyemitowanych w Republice San Marino. Napis ten widnieje nad pniem złamanego drzewa, mającym zapewne symbolizować koniec ery chrześcijańskiej; z pnia strzela w górę prosty pęd, oświecony promieniami wschodzącego słońca Nowej Ery. „Mam wielką nadzieję – napisał kiedyś Saint-Yves d’Alveydre – że Europa będzie światłą głową, mężnym sercem, łagodnym lecz silnym ramieniem restytucji królestwa człowieka w jego względnej jedności.”33  Nie jest to jakiś poryw fantazji, lecz bardzo konkretny sposób myślenia i kierunek działania. Niech zaświadczy o tym jeszcze jeden przykład, a mianowicie osobliwa kompozycja malarska królująca nad salą posiedzeń Rady Bezpieczeństwa ONZ w Nowym Jorku. Składa się ona z szeregu wielkich obrazów, które spina – w środkowej części owej instalacji – dużych rozmiarów migdał. Co ciekawe, mimo jej centralnego położenia i pokaźnych rozmiarów jest ona zawsze starannie omijana przez obiektywy kamer operujących tam w związku z telewizyjnymi transmisjami obrad. Na jednym z obrazów widać trzy wielkie kruki goniące malutkiego gołębia. Na samym dole, obok podpisu węgierskiego artysty, można z bliska rozczytać napis: „Człowiek zatriumfuje nad Bogiem”34. [str. 582: Moneta o nominale 500 lirów Republiki San Marino z łacińskim napisem „Adveniat regnum viri” oznaczającym: „Przyjdź królestwo człowieka.”]

KU NOWEMU, ŚWIATOWEMU PORZ?DKOWI ERY WODNIKA.

OBECNE WYDARZENIA WIDZIANE PRZEZ PRYZMAT EZOTERYCZNY

Dnia 28 lutego 1994 r. uczestnicy tzw. „białego spotkania” (otwartego dla osób spoza masonerii) loży „Doskonała Przyjaźń” mogli wysłuchać inicjatycznego przemówienia, którego tekst, sygnowany przez trzech autorów, został później zamieszczony w publikacji Wielkiej Loży Francji. Jego tytuł brzmiał: Śmierć i zmartwychwstanie naszego świata czyli Porządek, który wyłania się z Chaosu. Obecne wydarzenia widziane przez pryzmat ezoteryczny.”

33 „Mission des Juifs”, 1956, przedmowa str. 15; na podst. cytatu u Pierre’a Viriona, „Bientôt un

gouvernement...”, str. 218.

34 Sous la bannière”, nr 55 z września-paźdz. 1994, Villegenon, Francja.

Poniżej cytujemy kilka charakterystycznych zdań z tego dokumentu opatrzonego pieczęcią loży: „Stary świat runął, a nowy jeszcze się nie narodził”, twierdzą autorzy, według których nowy świat jest poddany anarchii: „stare wartości są kwestionowane i pogardzane, a w rezultacie nikt już w nic nie wierzy.” Wydaje się jednak, że sytuacja powoli ulega zmianie: „Na szczęście ukazał się blask zorzy, nasz przewodnik. Stało się to w momencie upadku muru berlińskiego dnia 9 listopada (‘novembre’) 1989 r. ‘9 novembre’ to inaczej potrójne 9 – bo w słowie ‘novembre’ zawiera się novem, co w łacinie oznaczało 9 – dziewiąty miesiąc rzymskiego kalendarza. Potrójne 9, to 999. Po nim następuje 1000, symbol powrotu do jedności: jedności naszej cywilizacji, wszechświata; koniec napięć.”35

Mamy tu jeszcze jedno, autorytatywne potwierdzenie, że wiara w przypadek lub w cud jako czynnik sprawczy obalenia komunizmu jest wiarą naiwną. Dla wydarzenia, które miało symbolizować ów upadek, starannie dobrano datę. To tylko jeden z kamieni milowych znaczących drogę ku owej Republice Uniwersalnej – Wielkiemu Dziełu realizowanemu z żelazną konsekwencją przez sprzysiężenie antychrześcijańskie. Przy okazji potwierdza się tutaj masońska – czyli gnostycka – doktryna cyklów kosmicznych, zgodnie z którą kula ziemska zatacza w ciągu dwóch tysiący lat jakby koło od jednego „eonu” do drugiego. W ten sposób następują po sobie kolejne ery: „Niech sobie ci lub owi wierzą w objawioną wieczność, paraliżującą człowieka, oraz w ideę nieruchomego stworzenia bez początku ani końca. Niech wyobrażają sobie czas liniowy, bezpowrotny, płynący stale w jednym kierunku. Inaczej jest u nas, gdzie wszystko jest racją i symbolem i gdzie wielki zegar obraca się nieustannie wokół własnej osi: jest to koło, które niestrudzenie wykonuje swe obroty, by wciąż powracać do punktu wyjścia; wąż ouroboros pożerający własny ogon [...].” „[...] W obecnych udręczonych czasach – zwiastujących koniec cyklu – odrażająca era Ryb dobiega końca i oczekujemy narodzin ery Wodnika, która zainicjuje nowy, wielki początek.” Tak więc około 2000 roku powinna zakończyć się obmierzła, mroczna „Era Ryb”, naznaczona panowaniem Jezusa Chrystusa i jego religii, z surową dyscypliną moralną, ascezą i wyrzeczeniami, ustępując przed „Erą Wodnika”, stojącą pod znakiem zniesienia wszelkich zakazów. Będzie to jakby powrót do Raju na Ziemi (nowy „Złoty Wiek”) pod przewodem oraz pod nadzorem „wysoko wtajemniczonych” uformowanych w szkole żydowskiego talmudu i kabały. Zwiastują oni wydarzenia mesjańskie: „Przyszły Świat”, przywrócenie „Edenu”. Jak naucza Talmud, w czasach mesjańskich „Izrael [...] odziedziczy cały świat od krańca do krańca”, przy czym „nie ma żadnej różnicy między tym światem (poprzedzającym czasy mesjańskie – przypisek redakcji) a dniami Mesjasza, za wyjątkiem niewoli królów pogańskich36. [...] Żyjemy w paskudnym czasie, bowiem w tych właśnie latach zbiega się koniec dużego cyklu z końcem małego cyklu – czyli cyklu ikhtus, co w języku greckim oznacza „rybę”. Rzeczywiście, przeżywamy obecnie zamęt związany z tym okresem objawienia, który po grecku

35 W świecie masońskim aż roi się od takich kabalistycznych spekulacji, które dla „braci” są jak okulary, przez które oglądają rzeczywistość. Wystarczy podać tutaj jeden przykład: liczbie 34, interpretowanej jako suma 33+1, przypisują oni symbolikę 33 kręgów kręgosłupa; w tej całości, uzupełnionej o głowę, widzą oni symbol odbudowy pierwotnego człowieka. Można z tego wywieść, ze 33 stopnie widzialnej masonerii, to kręgosłup ludzkości, dzięki któremu może ona „trzymać się prosto”, natomiast Niewidzialni Zwierzchnicy – czyli magowie – mieliby być głową, umysłem ożywiającym to mroczne ciało.

36 A. Cohen, „Il Talmud”, Bolonia, wydawn. Forni, 1979, str. 420-422. zwie się „apokalipsą”; chaos, z którego na szczęście ma się wyłonić – jeżeli okażemy się dość silni – nowy porządek, porządek Wodnika; [a jest to] wzniosłe godło naszego brata Mozarta i jego boskiej muzyki, która zapoczątkuje – miejmy nadzieję – nowy złoty wiek [...].” „Zgodnie z naszą bramańską tradycją, o której opowiada hinduistyczny hymn ku czci Wielkiej Bogini, dziś upływa VII cykl naszej cywilizacji, czyli Manu Svârochisha, a zaczyna się cykl Manu Sâvarni, który będzie ósmym Królem świata, Namiestnikiem prawdziwego boga VIII cyklu.”

Jak objaśnia historyk masonerii Serge Hutin37, pod pojęciem „Króla Świata” wtajemniczeni rozumieją „najwyższą, suwerenną instancję niewidzialnych rządów, prawdziwego Króla Królów”, od którego będzie pochodziła wszelka władza, w tym „władza Wspólnoty Magów, której [...] misja ma polegać na doprowadzeniu do uniwersalnej syntezy wielkich religii oraz uprawnień władców38[...]. Mowa tu o Wspólnocie „prawdziwego boskiego Prawa”, gdyż jak dowiadujemy się od Guénona: „prawdziwe boskie Prawo nadaje człowiekowi, który został nim obdarzony, charakter, który sprawia, że staje się on uczestnikiem boskiej Woli, tak iż nie da się go oddzielić od wyrazu tejże Woli, z którą jest on nierozerwalnie związany – zgodnie ze znaną formułą: Deus Meumque Ius („Bóg i moje Prawo”).”39 W innym dziele Guénon przytacza opinię wysoko wtajemniczonego polskiego masona Ferdynanda Ossendowskiego (1876-1945), który w latach 1920-21 odbył niebezpieczną podróż po stepach Azji Środkowej. Otóż według Ossendowskiego: „Król Świata [...] pozostaje w łączności z myślami wszystkich tych, którzy kierują losami ludzkości [...]. Zna on ich zamiary i poglądy.”40 Niezwykle ciekawy jest kolejny fragment cytowanego wcześniej dokumentu: „Stopniowa likwidacja granic ekonomicznych i społecznych będzie z sobą niosła prymat silnego człowieka – tzn. takiego, który ma mniejsze potrzeby. Jeśli tak się rzeczywiście stanie, po okresie gwałtownych napięć nastanie nowy ustrój teokratyczny.Oto sposób myślenia Wielkiej Loży Francji, która uważa się za teistyczną, pozostawiając laickość i demokrację nisko wtajemniczonym i ogółowi profanów, a więc masom, których umysły są wyprane przez dwieście lat rewolucji i wypełnione sieczką pracowicie nakładaną do głów przez państwową szkołę. Wysoko Wtajemniczeni – przeciwnie – wiedzą doskonale, że spoiwem społeczeństw i w ogóle tym, co je kształtuje, jest religia: to z religii wypływa moralność, zaś na moralności ufundowane jest prawo. Wiedzą, że bez religii może istnieć tylko zamęt i nieład. W tym miejscu warto przypomnieć koncepcję teokratycznego ustroju społecznego, która stanowi ideał dla wysoko wtajemniczonego René Guénona: „[...] powinny istnieć cztery kasty – wewnątrz których mogą być tworzone bardziej szczegółowe podziały – odpowiadające czterem głównym klasom, na jakie naturalnie dzieli się społeczeństwo Synarchiczne.”41 A oto te kasty, od najbardziej do najmniej ważnych: - autorytet duchowy i intelektualny (duchowieństwo i oświata);

37 S. Hutin, „Governi occulti e società segrete”, wydawn. Méditerranée, Rzym 1973, str. 62. 38 Ibid., str. 195.

39 R. Guénon, „L’Archéomètra”, wydawn. Atanòr, Rzym 1986, str. 53. „Deus meumque Ius” jest dewizą 33 stopnia Rytu Szkockiego.

40 R. Guénon, „Il Re del Mondo” (Król Świata), wydawn. Adelphi, Mediolan 1994, str. 39.

41 Ibid., str. 43.

- władza królewska i administracyjna (z wojskiem i wymiarem sprawiedliwości); - władza ekonomiczna i finansowa (przemysł, handel); - lud: masy chłopskie, robotnicze oraz służący (kasta, „która w wymiarze duchowym nie istnieje”).42 „Ustrój społeczeństwa synarchicznego – zauważa Guénon w tym samym tekście – ja no pokazuje wyższość inicjacji kapłańskiej nad królewską, co jest bardzo charakterystyczne dla systemu teokratycznego." Tym samym podkreśla on bezdyskusyjny prymat AUTORYTETU, który stoi wyżej od W?ADZY. „Pomimo wielości religii egzoterycznych – czytamy dalej we wspomnianym dokumencie – zawsze u ich podłoża [...] leży jedna jedyna, ezoteryczna religia, której cykl nakłada się na cykl rodzaju ludzkiego, a której konkretna forma jest wynikiem dostosowania jej do aktualnych uwarunkowań czasu i miejsca. Na przestrzeni wieków płomień tej rdzennej pra-religii był zazdrośnie strzeżony przez nieliczne grono ludzi, którym została ona przekazana albo w formie tradycji – ustnej bądź pisemnej – albo w wyjątkowych przypadkach w formie osobistego i bezpośredniego poznania planu boskiego. Na Zachodzie nazywa się tych ludzi „Wtajemniczonymi”, w Indiach – „Guru”. Niekiedy mówi się też o nich „Przewodnicy”. „Wtajemniczonymi byli chaldejscy i egipscy kapłani – ci, którzy odprawiali wielkie misteria pogańskiej starożytności – a także mistrzowie żydowskiej Kabały i średniowieczni hermetyści.”

Teraz mamy już pełną jasność. Wielka Loża Francji, druga pod względem liczebności obediencja francuskiej masonerii, z wysokości swego autorytetu potwierdziła w całej rozciągłości łówne tezy niniejszego studium: plan zdominowania świata, przygotowywany z inspiracji magów kontaktujących się bezpośrednio z mocami ciemności; plan utworzenia rządu światowego na nową erę – Erę Wodnika – w formie dyktatury teokratycznej; odwieczna obecność w świecie, w instytucjach życia społecznego, Wysoko Wtajemniczonych; kultywowana przez nich „jedyna religia”, dziś szeroko propagowana podczas wielkich spotkań „Zjednoczonych Religii”, przedstawiana jako synteza wszelkich wierzeń i wszelkiej obyczajowości, a będąca w istocie pomieszaniem i zaprzeczeniem ich wszystkich – gdyż w tej sytuacji nie jest możliwe odróżnienie prawdy od fałszu, dobra od zła, zaś każdej tezie można przeciwstawić antytezę; zasady społecznego współżycia stają się arbitralne, zaczynają zależeć od możnych tego świata, którzy są w stanie dowolnie je zmieniać, wprowadzając na przykład... system niewolnictwa, gdzie nie tylko ciało będzie podlegało przymusowi, ale też umysł, pozbawiony wszelkich odniesień do prawdy, do dobra, do sprawiedliwości, stanie się podatną, plastyczną masą w rękach Panów i Władców. By jednak móc wkroczyć w Złoty Wiek, wcześniej niezbędne jest ogłupienie mas, usunięcie z ich pola widzenia prawdziwych perspektyw dobra indywidualnego i społecznego, a zarazem izolowanie – w najlepszym razie poprzez „ostracyzm moralny” – tych, którzy okażą się nieprzychylnie nastawieni do Nowego ?adu, „niezdatni do życia w społeczeństwie obywatelskim”: „Również Żydzi czekają na przyjście Mesjasza. Ale póki co utrzymujący się zamęt każe nam zająć zdecydowaną postawę wobec mas, które straciły orientację, a które nazywamy w uproszczeniu „masami zachowawczymi”, niepodatnymi na zmiany. Są one produktem ubocznym formowania mas politycznych (sterowanych politycznie – przypisek redakcji). Trwając na swoich pozycjach służą one siłom destrukcyjnym. „Nadeszły czasy, w których pięć tysięcy rozsierdzonych manifestantów może obalić immunitet parlamentarzysty”; rozumiał to dobrze Lenin, podpisując 7 listopada 1917 r. – czyli w dwa (42 Ibid., str. 50.) tygodnie po upadku rządu Kierenskiego – dekret o utworzeniu „Czeka” (Nadzwyczajnej Komisji do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem – przypisek tłumacza). Kierenski musiał ustąpić w obliczu [...] powszechnego niezadowolenia i utraty popularności: po prostu przegrał. A oto postawa i sposób postępowania zalecany przez wtajemniczonego Rogera Cosynsa-Verhaegena43: „Przeto każda jednostka powinna przede wszystkim liczyć na siebie i otwarcie dystansować się od konserwatywnego konformizmu, który narzuca swoje reguły. Pozytywne jednostki (wtajemniczeni) powinny tworzyć „wysepki oporu”, pamiętając wszakże o nadrzędnym celu, jakim jest ich własne przetrwanie. Wszelkie doktrynalne obiekcje muszą zejść na plan dalszy wobec tejże kwestii: trzeba bowiem dążyć do konsensusu, do jednomyślności. Koalicja tych [pozytywnych] jednostek powinna zastosować moralny ostracyzm wobec mas zachowawczych: izolować je i dyskredytować. Jednocześnie trzeba konsekwentnie starać się pozyskać każdego, kto może poszerzyć front. Pozyskanie części mas zachowawczych dla działań anty-wywrotowych oznacza dołączenie ich do mas politycznych. Chociaż jest to tylko półśrodek, nie należy go zaniedbywać. Ale trzeba widzieć go w kontekście transformacji. Na dłuższą metę właściwą metodą będzie oczywiście jak najpełniejsze wchłonięcie mas zachowawczych poprzez rehabilitację każdego odpowiedzialnego elementu. Niemniej trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że zawsze będzie jakaś reszta. Niektórzy pozostaną takimi, jacy są. Ale ich również trzeba starać się prowadzić. Jak? Działając w sposób zdecydowany: pozbawiając ich immunitetu lub w inny sposób neutralizując. Mając powyższe na uwadze trzeba będzie dopracować się orzecznictwa, w ramach którego zostanie wprowadzone wyraźne rozróżnienie na człowieka światłego – godzącego się na przejmowanie odpowiedzialności i korzystającego z należnych mu praw – od profana, człowieka aspołecznego. Rzecz jasna, możliwa będzie zmiana kategorii: każdy profan po okresie „próby” (czyli po wywiązaniu się z jakichś zadań wynikających z nowego statusu) będzie mógł dostąpić inicjacji.” Powraca tutaj jak echo złowroga zapowiedź „Obywatela Świata” Davida Spanglera na temat losu czekającego tych, którzy – okazując skrajną niechęć do inicjacji w „Nową Erę” – nie chcą dać się opatrzyć znamieniem Bestii. Widzimy, że zbieżność celów między „Przewodnikami”, „Mistrzami Mądrości” spod znaku Wodnika oraz Wysoko Wtajemniczonymi jest daleko posunięta. Wspólna jest także pogarda i nienawiść zarówno teozofów, jak i masonów do Jezusa Chrystusa oraz do jego prawa. Chcieliby je przekreślić uderzając w tych, którzy zachowują je i są gotowi go bronić – słowem: okazują się „niereformowalni”. Ale jest pewien szkopuł: społeczeństwem, które ci Jaśnie Oświeceni Panowie chcą stworzyć w miejsce chrześcijańskiego nie da się kierować, ponieważ jest ono wyzbyte wszelkiej moralności. Zło (jak to niezwykle trafnie ujął święty Augustyn) nie jest afirmacją, lecz zawsze negacją. A zatem nie może ono budować – a jedynie niszczyć. Występek i grzech niczego nie tworzą, lecz pustoszą i niszczą. Jedynie dobro i cnota buduje i umacnia. Powstające na naszych oczach społeczeństwo, w którym wielu (również katolików) chce widzieć obietnicę lepszych czasów, to nic innego, jak cywilizacja śmierci, gdzie relatywizm, subiektywizm, rozwiązłość, niezgoda, degeneracja, narkotyki, aborcja i alkoholizm powodują coraz wyższy stopień ogólnego zepsucia. Odbierając człowiekowi Prawdę, która wyzwala (a więc jest fundamentem wolności), wysoko wtajemniczeni wpędzają go w straszliwą niewolę: miast proponować mu wyzwolenie przez Boskie Prawo podsuwają mu ową wolność występku: pornografia, rozwody, aborcja, eutanazja,

43 W bibliografii dołączonej do omawianego tu dokumentu podano tytuł książki, z którego pochodzą cytowane fragmenty: Cosyns-Verhaegen, „Des masses politiques aux masses nihilistes” (Od mas politycznych do mas nihilistycznych), wydawn. Les Ours, Bruksela 1964.

liberalizacja prawa w odniesieniu do narkotyków, czy wreszcie próba wyeliminowania kar za czyny zabronione w świetle Dekalogu (nie zabijaj, nie kradnij, nie cudzołóż, nie mów fałszywego świadectwa itd.) są tego najbardziej rażącymi przejawami. Nauczaniu Chrystusa, według którego grzech zniewala (Jn 8, 34), przeciwstawiają oni naukę mówiącą o tym, że grzech jest aktem wyzwolenia, uwolnieniem się od nieznośnego ciężaru Dziesięciorga Przykazań; przeto w swoim dążeniu do pełnej wolności – będącej warunkiem osobliwie rozumianej godności – powinien on zaciekle negować obiektywną prawdę, a tym samym kontestować Dobro. Właśnie hasło ludzkiej godności stało się od czasów Pico de Mirandoli i jego słynnej mowy „De hominis dignitate” sztandarem buntu przeciwko Bogu. Momentem jego niezwykłego triumfu było ogłoszenie przez Sobór Watykański II deklaracji „Dignitatis humanae”, w której – bez najmniejszej wątpliwości z inspiracji masońskiej – domagano się dla ludzi bezbożnych prawa do odrzucenia Boga i jego Prawa. Ale powróćmy jeszcze do cytowanego dokumentu: „Obecne wydarzenia jasno pokazują, że zbliżyliśmy się do końca dużego i małego cyklu. Wkrótce koło ruszy z miejsca. Ale czy obierze dobry, czy zły kierunek obrotu? Dextrorsum czy sinistrorsum? W prawo, czy w lewo? A co przewiduje Koło Fortuny – dziesiąta karta inicjatycznego tarota? Jako ci, którzy uważają, że tworzą przymierze ludzi światłych, pracujących bez wytchnienia na rzecz postępu ludzkości, [...] członkowie wszystkich zakonów i obediencji połączeni w łańcuch jedności dajmy dobry impuls Wielkiemu Kołu kosmicznemu, odmierzającemu spiralnie czas. Tak – wszystkie znaki na to wskazują: od prawie 300 lat, czyli od momentu ukonstytuowania się ostatniej masonerii, świat idzie szybkim krokiem naprzód.” Widzimy więc, że niezależnie od wszelkich – autentycznych bądź fasadowych – różnic i podziałów, np. na amerykański palladyzm i europejską synarchię, na masonerię „ateistyczną” i „religijną”, zasadniczym celem był, jest i pozostaje Wielkie Dzieło: Rząd Światowy. Ma on być ukoronowaniem wielowiekowej działalności konspiracyjnej, która wkracza dziś w ostateczną, decydującą fazę. Omawiany tu dokument kończy się modlitwą do boga masonerii, Wielkiego Architekta Wszechświata, upraszanego (z pewnością za wstawiennictwem bogomolców – bułgarskich heretyków z X-XII w., a także albigensów i członków innych średniowiecznych sekt manichejskich), aby dał swoim wiernym łaskę ujrzenia jutrzenki Złotego Wieku i pomścił „Ojca Dobrych Duchów”44 (niewątpliwie tożsamego z „Ojcem Wszystkich”, z którym zetknęliśmy się w Teozofii pod imieniem Sanat Kumara), który przez tyle wieków doznawał cierpień i upokorzeń od Chrześcijaństwa.

44 Dochodzi tu po raz kolejny do głosu gnostycka koncepcja dwóch bóstw: złego boga chrześcijan i dobrego boga-cywilizatora, Ojca Dobrych Duchów, wzywanego przez neo-albigensów Nosiciela Światła. W sposób alegoryczny jest ona ujęta w legendzie o Hiramie (architekcie Salomona, któremu została zlecona budowa Świątyni). Pochodzące z niej motywy towarzyszą masońskiej inicjacji trzeciego stopnia – stopnia Mistrza. Hiram, bóg-cywilizator (a dla chrześcijan Lucyfer) został przez złego Boga pozbawiony Wiedzy i Suwerenności – która jest z ową Wiedzą nierozerwalnie związana. Złego Boga wyobrażają trzej zazdrośni towarzysze Hirama, który zginie z ich rąk we wnętrzu Świątyni od trzech ciosów zadanych młotem. Alegoria ta ma bardzo oczywisty wydźwięk: dla wtajemniczonych zabójcą Wiedzy jest Bóg trynitarny chrześcijan, zwany również Tyranem, wrogiem wszelkiej nauki i cnoty. Ale według wtajemniczonych zwycięstwo Tyrana nie jest ani całkowite, ani ostateczne, zaś Wiedza – mimo, iż jest ona Wdową (to dlatego masoni lubią siebie nazywać „dziećmi Wdowy”) – będzie możliwa do odzyskania dzięki tym, którym Hiram nadal przekazuje „Słowo Mistrzów” (Poznanie) w drodze Inicjacji. Zadaniem owych Wysoko Wtajemniczonych jest odbudowanie Świątyni, „Wielkie Dzieło” – czyli nowy człowiek, człowiek Nowej Ery, który w końcu zrzuci dwutysiącletnie jarzmo mroków i błędów Chrześcijaństwa, aby wreszcie otoczyć czcią świetlane tajemnice Gnozy lucyferycznej.

[str. 590: „Tak, to na twoją cześć, Wielki Architekcie – którego my, Albigensi, symbolizujemy

pod imieniem Ojca Dobrych Duchów – przodkowie nasi w Bułgarii i w Tuluzie wznieśli przed tysiącem lat Zamek-Świątynię. Nasi Czcigodni Przodkowie stawiali tam przed królami puchary granatowych winogron, zanim wyruszyli na bitwę, gdzie cwałując na czarnych koniach dobywali z pochwy swych płomienistych mieczy, ażeby pomścić Ojca Dobrych Duchów zabitego trzema uderzeniami młota. Aby wawrzyn znów się zazielenił, aby nadszedł Złoty Wiek, który od tysiąca lat staramy się wskrzesić, przyszedł czas, by.....

Zmieniony ( 25.03.2009. )