Miła wiadomość: Kwachu i ks. Dziwisz..., nie JPII | |
Wpisał: Mirosław Dakowski | |
23.03.2009. | |
Jak prezydencka para trafiła do papamobile piątek 27 lutego 2009 To nie papież zaprosił Kwaśniewskich do autahttp://www.dziennik.pl/polityka/article330692/To_nie_papiez_zaprosil_Kwasniewskich_do_auta.html Była pierwsza para jechała z Janem Pawłem II w papamobile, choć wcale nie zaprosił jej tam papież. Kardynał Stanisław Dziwisz ujawnił DZIENNIKOWI, że to był jego pomysł. Kwaśniewscy chcieli mieć prywatne nieplanowane spotkanie z Ojcem Świętym tuż przed jego odlotem z pielgrzymki w 1999 roku. Stanęli na drodze do lotniska, więc ich podwieziono. To nie Jan Paweł II zaprosił prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego do papamobile, lecz ksiądz Stanisław Dziwisz. Dlaczego tak postąpił? Kardynał ujawnia DZIENNIKOWI kulisy wydarzenia, które przeszło do historii. "Potwierdzam, to był mój pomysł, papież nic o tym nie wiedział" - powiedział DZIENNIKOWI arcybiskup. To było wydarzenie bez precedensu. Kwaśniewski był jedynym prezydentem na świecie, którego spotkał taki zaszczyt. W Polsce trwała wtedy kampania prezydencka. Kwaśniewski starał się o reelekcję, jego kontrkandydatem był Marian Krzaklewski. Katolicka Agencja Informacyjna zrelacjonowała to wtedy tak: "Jan Paweł II niespodziewanie zaprosił do swego papamobila prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego z małżonką". Po latach okazuje się, że było inaczej. Blisko związany z papieżem arcybiskup lwowski Mieczysław Mokrzycki ujawnił w rozmowie z dziennikarką TVN 24 Brygidą Grysiak, że zaproszenie wyszło od ks. Stanisława Dziwisza. Książka z wywiadem ukaże się w najbliższych dniach. Ks. Mokrzycki był wtedy drugim sekretarzem papieża. "Spotkanie z prezydentem miało być już przy scenie, ale Aleksander Kwaśniewski nagle znalazł się w innym miejscu, kilkaset metrów od sceny. Ojcu Świętemu trudno byłoby przejść ten odcinek, a z drugiej strony niezręcznie byłoby jechać, kiedy tę samą trasę pieszo przemierzałaby pierwsza para. Zadziałał ksiądz Stanisław. To on, a nie Ojciec Święty, zaprosił prezydenta i jego małżonkę do papamobile" - wspomina abp Mokrzycki. Co na to kardynał Dziwisz? "Potwierdzam, to był mój pomysł, papież nic o tym nie wiedział" - powiedział DZIENNIKOWI arcybiskup. I wyjaśnił. Otoczenie prezydenta robiło wszystko, żeby przed oficjalnym pożegnaniem przy samolocie doszło jeszcze do drugiego prywatnego spotkania papieża z Kwaśniewskim. Dlatego Kwaśniewski z małżonką znaleźli się na drodze papamobile, którym Jan Paweł II zmierzał w kierunku samolotu. Plan był taki: stworzyć sytuację, by papież zatrzymał się i wyszedł do Kwaśniewskiego. Kardynał Dziwisz mówi nam, że postanowił zrobić wszystko, aby nie doszło do niezaplanowanego spotkania z prezydentem. "Było już późno, samolot stał daleko, gdy podjechaliśmy do prezydenta, mówię mu: musimy już odlatywać, zapraszam pana do samochodu. Dzięki temu spotkania nie było" - opowiada DZIENNIKOWI kard. Dziwisz. Do spotkania nie doszło, ale przejazd Kwaśniewskiego papamobile stał się sławny. Kwaśniewski nie dostał szansy na szczególny zaszczyt w formie kurtuazyjnej rozmowy, ale otrzymał znacznie więcej - przejazd na oczach milionów widzów. "Kwaśniewski miał ogromne szczęście, a kardynał Dziwisz czy nawet sam papież nie do końca zdawali sobie sprawę ze znaczenia takiego gestu, który później został uznany za szczególne wyróżnienie" - komentuje dr Antoni Dudek, historyk IPN. [miły i poćciwy ten Dudek, jakby o ew. sugestii oficera prowadzącego nie myśli... Ktoś z internautów skomentował: Czyżby jakiś "Prorok" wykonywał prace zlecone? MD] |
|
Zmieniony ( 23.03.2009. ) |