Odra wcale nie taka groźna! - jak by chcieli szczepionkowcy Dr Andrew Wakefield ma rację - autyzm ! Dr A.Wakefield is True! cz.5 dr Jerzy Jaśkowski To nie większość tworzy prawdę To prawda powinna stanowić większość. Niestety nie dysponujemy takimi wspaniałymi statystykami dotyczącymi chorób zakaźnych w Polsce, jakie posiadają kraje takie jak Anglia, Australia czy USA. Ale od 1950 roku już posiadamy dane statystyczne. Wyraźnie widać, że spadek zachorowań wystąpił, tak jak w innych krajach, znacznie wcześniej aniżeli bankierzy - tzn, chciałem napisać szczepionkowcy wpadli na pomysł szczepień dzieci przeciwko odrze. Dlaczego dzieci. Ponieważ u dzieci trudniej udowodnić powikłania. Jak dorosły osobnik np. skończył studia, był oficerem, a po szczepieniu nagle wystąpiłoby zapalenie mózgu, nawet takie jak w autyzmie, to wszyscy by wiedzieli: był zdrowy, a nie jest i trzeba mu rentę płacić. A u dziecka zawsze matce można wmówić, że to od urodzenia takie było i to jej wina; bo geny, bo żywienie, bo papierosy, bo powietrze morowe itd, itd. ale płacić nie musimy. Najciekawsze, że te bzdury kobietom wmawiają inne kobiety tym razem z dyplomami lekarzy. Widać wyraźnie, że wiedza jednak powinna być podawane ze zrozumieniem, a nie uczeniem się na pamięć jak to obecnie jest praktykowane. Można także wnioskować, że kawałek papieru jakim jest dyplom, zamazuje w kobietach uczucia macierzyństwa. Ostatnio byłem świadkiem odmowy znieczulenia przed operacja pani „dochtor” z powodu braku szczepień przeciwko WZW typu B [pierwsza dawka była]. To nic, że dziecko miało ciężką wadę serca i oczekiwanie na szczepienie naraża dziecko na pogorszenie stanu zdrowia. To nic, że na całym świecie WZW B jest uznawane za chorobę weneryczną i trudno spodziewać się, że dziecko 5 miesięczne zachoruje. To nic, że Minister Zdrowia w Monitorze Polskim zastrzegł, że cyt: „Niedopuszczalne jest odmawianie zabiegu pacjentowi w przypadku rezygnacji ze szczepienia” Jednolity tekst Dz.U.nr 94 poz.600. To nic, że nie zanotowano ani jednego przypadku zamknięcia szpitala z powodu wyhodowania wirusa WZW B po sterylizacji w autoklawie. Pani „dochtor” naczytała się prospektów reklamowych i swoje wie lub ma. A zdrowie dziecka ? a kogo to obchodzi! Innym dowodem potwierdzającym powyższe rozumowanie jest epidemia polio w woj. poznańskim w latach 70-tych po szczepieniu. Nikt odszkodowania nie otrzymał, nikt nie został ukarany za dopuszczenie do obrotu szczepionki, która spowodowała trwałe kalectwo u wielu dzieci. http://szczepieniaodra.wordpress.com/odra-epidemiologia Kolejny wykres pokazuje, że wprowadzenie przymusowych szczepień spowodowało wzrost zachorowań o ponad 100 % z 200 przypadków na 100 000 do ponad 400/100 000. Ale generalnie szczepionkowcy uznali to za sukces. Jeszcze jedna smutna refleksja. Starzy lekarze, ci „przedwojenni „ umieli myśleć samodzielnie. Potwierdzają to wyniki badań z lat 60 - tych ubiegłego wieku. Ich stosunek do szczepień był bardzo krytyczny „Część dzieci szczepionych ma duże reakcje poszczepienne, najczęściej w postaci wzrostu ciepłoty i krótkotrwałej wysypki, imitującej lekki przebieg odry. Dlatego poglądy na celowość powszechnego stosowania szczepień przeciwodrowych są rozbieżne. Większość pediatrów jest zdania, że szczepić wszystkie dzieci należy w tych krajach, w których przebieg odry jest ciężki. Dość rozpowszechniony jest również pogląd, że szczepienie jest wskazane w skupiskach dziecięcych jak żłobki, przedszkola oraz u dzieci z chorobami przewlekłymi, u których odra grozi gwałtownym pogorszeniem stanu dziecka, np. wady serca, przewlekłe choroby płuc, mukowisicydoza.” Źródło: “Odra. Chore dziecko wymaga opieki i uwagi” dr med. Irena Sztachelska, Pieleg Polozna 1969. Dlatego też usłużni eksperci [to był okres otwarcia genseka Edwarda Gierka na zachód, a więc okres wyjazdów „swoich” ekspertów i pożyczek] dlatego już w 1975 roku przeforsowano przymus szczepień; Dz. Ustaw PRL Nr 1 z dnia 15 stycznia 1976 „ obowiązkowi szczepień podlegają dzieci od pierwszego roku życia do ukończenia 4 roku życia. To dobyło się w ramach pożyczek genseka E.Gierka. Niestety dla „władzy” szczepienia napotykały na zdrowy opór społeczeństwa. Żali sie na to jeden z decydentów : „szczepienia napotkały na brak zrozumienia lekarzy i niechęć rodziców. Dopiero w 1978 r. zaszczepiono zgodnie z kalendarzem 50% podlegających szczepieniu dzieci. Z biegiem lat odsetek dzieci szczepionych w 2. roku życia uległ zwiększeniu: W 1980 wyniósł 76%, w 1981 77,8%. „ Choroby zakaźne” J.Kostrzewski Tak więc jak widzisz Szanowny Czytelniku choroby wirusowe nie stanowiły większego problemy dla lekarzy. Problem zaczął się od bankierów kiedy to doszli do wniosku, że na tych chorobach będzie można dobrze i w łatwy sposób zarabiać. Dlatego między innymi zamiast leków wprowadzono szczepionki. Dlatego chorobami wirusowymi „zajął się” wpływowy Instytut Rockefellera. Czym się różni lek od szczepionki? Lek podaje się choremu człowiekowi i musi mu pomóc czyli zmniejszyć objawy choroby, poprawić samopoczucie doprowadzając do zdrowienia. Co jest łatwe do obserwacji. A szczepionka jest podawana zdrowemu człowiekowi, o którym zupełnie nic nie wiemy. A przede wszystkim nie wiemy jaka jest jego odporność i czy on naprawdę zachoruje. Ewentualne skutki, zarówno pozytywne jak i negatywne uwidaczniają się po latach. Jak można sprawdzić przez ostatnie 100 lat straszenia chorobami wirusowymi sekta wakcynologów nie opracowała żadnej metody badania czy przykładowy „Kowalski” zachoruje na odrę czy też nie zachoruje. Widać wyraźnie, że w tej sytuacji wcale nie chodzi o zabezpieczenie zdrowia kogoś tam, ale o opodatkowanie jak największej grupy ludzi. Opodatkowanie polega na przymusowym kupowaniu szczepionek. Proszę zauważyć, że wg wiernych idei szczepień, jak się ktoś zaszczepi to nie zachoruje na daną chorobę. Dlaczego więc wszyscy muszą się szczepić? Przecież jak ktoś nie przestrzega dozwolonej prędkości i ginie to nikt inny nie jest za to karany. A tutaj karani są rodzice jeżeli nie poddadzą się presji szczepionkarzy. Po to ustanawia się ustawy o przymusie szczepień, jednocześnie w tych samych ustawach zwalnia się instytucje państwowe od prowadzenia statystyk chorób i powikłań poszczepiennych, a nawet utajnia dane pod pretekstem ustawy. Proszę spojrzeć na strony tak zwanego Narodowego Instytutu Zdrowia [ którego narodu ?- Polska była zawsze wielonarodowa] brak tam podstawowych danych statystycznych o zachorowaniach, szczepieniach. A te dane możemy znaleźć np. na witrynach zagranicznych. Jak więc widać tubylcy, mniej wartościowy ludek nie musi nic wiedzieć.
|