Stop seksualizacji naszych dzieci | |
Wpisał: Łukasz Karpiel | |
29.10.2013. | |
Stop seksualizacji naszych dzieci
Łukasz Karpiel 2013-10-29 pch24 Rodzice zaniepokojeni forsowaniem ideologii gender w przedszkolach i szkołach zawiązali inicjatywę „Stop seksualizacji naszych dzieci”. Chcą przeciwstawić się dokonywaniu w placówkach edukacyjnych tragicznych w skutkach eksperymentów na ich pociechach. Na terenie Archidiecezji Wrocławskiej z inicjatywy rodziców zaniepokojonych forsowaniem w przedszkolach ideologii „gender” zawiązała się inicjatywa „STOP seksualizacji naszych dzieci”. Zaangażowali się w nią rodzice zrzeszeni w Stowarzyszeniu „Zdrowa Rodzina” skupionym wokół Katolickiego Radia Rodzina. O niebezpieczeństwach tkwiących w seksualizacji najmłodszych wielokrotnie mówiła niemiecka socjolog Gabriele Kuby. Jej zdaniem tak zwane edukowanie seksualne dzieci i młodzieży (którym już od przedszkola daje się do rąk „seksualne zabawki”) prowadzi do wczesnych i głębokich ran w psychice oraz osłabienia tożsamości, a także powoduje odwrócenie się od Boga, rodziców i wzniosłych ideałów we własnym życiu. – Ludźmi nie zakorzenionymi w religii, rodzinie i kulturze łatwo manipulować. Trudno uznać, że są to jedynie niezamierzone "skutki uboczne" – podkreśla Kuby, zaznaczając z całą mocą, że w tzw. seksedukacji jeśli w ogóle mówi się o rodzinie i małżeństwie to tylko w negatywach. W tworzeniu inicjatywy oraz podejmowanych działaniach od początku pomoc świadczą przedstawiciele Instytutu im. Ks. Piotra Skargi oraz Fundacji „Ordo Iuris”. Swoim patronatem inicjatywę objęli JE abp Józef Kupny - Metropolita Wrocławski, Katolickie Radio Rodzina, magazyn „Polonia Christiana”, portal PCh24.pl, Gość Niedzielny, Tygodnik Niedziela, „Opcja na prawo”, portal miastowroclaw.pl oraz Papieski Wydział Teologiczny we Wrocławiu. Organizatorzy postawili głównie na działalność o charakterze informacyjnym. Programy jakie są, na szczęście z różnym skutkiem, wprowadzane do polskich szkół i przedszkoli nie są powszechnie znane. Poplecznicy seksedukacji nie przyznają, że pod eufeministycznymi określeniami, którymi nazywają swoje edukacyjne programy, czai się potężna dawka demoralizującego ataku na rodzinę. Co więcej łatwo dostrzec w nich także promocję zachowań skrajnie sprzecznych z prawem naturalnym, a często wprost dewiacyjnych. Dlatego wiedza i informacja stanowi potężną broń w starciu z seksedukatorami. Stawka tych zmagań jest bardzo wysoka. Zdrowie i przyszłość dzieci i młodzieży. Przekazaniu tej wiedzy służyć ma m. in. cykl audycji pod wspólnym tytułem „STOP seksualizacji naszych dzieci”, realizowany na antenie „Radia Rodzina” od 31 października 2013 r. do 30 stycznia 2014 r., w każdy czwartek o godz. 21:30. O zagrożeniach jakie płyną z promowania ideologii gender wszyscy zainteresowani będą mogli się także dowiedzieć podczas wykładu zaplanowanego na 26 listopada 2013 r. we Wrocławiu (godz. 18:30, Aula PWT, pl. Katedralny 1). W parafiach stolicy Dolnego Śląska w styczniu będzie przeprowadzona kampania informacyjna poświęcona tematyce ochrony dzieci i młodzieży przed demoralizacją będąca skutkiem wprowadzania seksedukacji. Organizatorzy podjęli także akcję wysłania pism do Dolnośląskiego Kuratora Oświaty oraz wójtów niektórych gmin w których znajdują się przedszkola równościowe - między innymi gminy Świdnica i gminy Dobromierz (powiat świdnicki, woj. dolnośląskie). Pisma te, wysyłane przez zatroskanych o swoje dzieci rodziców, powinny być wyraźną wskazówką dla organów odpowiedzialnych za edukację, że nie ma zgody na bezkarną seksualizację przyszłych pokoleń. Jak pokazuje praktyka, placówki realizujące program planowego i systematycznego demoralizowania poprzez eksperymenty (przebieranie chłopców za dziewczynki w ramach „równościowego programu”) nie cieszą się zbyt dużą żywotnością. W woj. śląskim powstały w 12 miejscowościach, m.in. w Rudzińcu, Siewierzu, Żarkach, Olsztynie, Włodowicach, Niegowej. Nie przetrwało żadne z nich. Warto, by każdy rodzic zadał sobie proste pytania – czy chce, by jego syn był zmuszany do przebierania się w damskie fatałaszki? Czy chce, by jego mała córeczka była uczona technik masturbacyjnych? Czy chce, by jego dzieci miały wpajane anty-rodzinne przekonania? Jeśli tego nie chce, nie pozostaje nic innego jak włączyć się w tę akcję i jej podobne. Nade wszystko każdy rodzic powinien jeszcze mocniej zainteresować się tym, kto i czego uczy jego dzieci oraz czy akceptuje treści przekazywane pociechom w przedszkolach i szkołach. Łukasz Karpiel |