Obowiązek sprzeciwu
Wpisał: Mirosław Dakowski   
05.12.2013.

 

Obowiązek sprzeciwu

 za:  

http://www.bibula.com/?p=6771

 

 Obecnie Święty Kościół Katolicki, na nieszczęście, przechodzi przez trudny okres. Około 150 lat temu przeżywał jeden z bardziej chwalebnych okresów. Po ogłoszeniu dogmatu o nieomylności papieża (1870), wpływ papiestwa osiągnął nowy szczytowy punkt w historii. Mimo że nieomylność papieską stosowano wyłącznie do niezwykłych nauk papieskich, ale to zrozumiale przechodziło na inne dziedziny papieskiej działalności.

Do powszechnych nauk papieża podchodzono z dużo większym szacunkiem. Wydawane przez niego  uchwały rządowe przybierały cechy wieloletnich ustaw. Jego decyzje liturgiczne, egzegetyczne i kanoniczne zaczęto uważać za niemal doskonałe i święte. Od tego czasu deklaracja o nieomylności papieża rozsiewała rodzaj złotej aury papiestwa.

 

To wywoływało radość wśród katolików, szczególnie zaangażowanych w walkę przeciwko rewolucjom, czyli tych którzy rozumieją, że istnieje odwieczny spisek, rewolucja, niszczenie Kościoła i chrześcijaństwa, oraz tych którzy poświęcili swoje życie by bronić się przed tą rewolucją.

Metodą wtórnej refrakcji światło papieskiej nieomylności rozlewało się na całą hierarchię Kościoła. Z różną intensywnością kardynałowie, arcybiskupi, biskupi i kapłani byli pod tą samą aurą jaką emitował papież. Dlatego pod koniec XIX i na początku XX wieku, Oblubienica Chrystusa widziała wspaniale ustanowioną koncepcję monarchiczną Kościoła.

Naturalnym rezultatem tego procesu było posłuszeństwo. Wszystkie instytucje hierarchiczne przestrzegały posłuszeństwa i je generowały. To miało miejsce również w Kościele Katolickim.

Te trzy cechy: wzmocnienie papiestwa, wzrastający szacunek dla hierarchii i posłuszeństwo wiernych, dawały zwycięstwo kontrrewolucji:

- Zwycięstwo nad rewolucją protestancką odrzucającą papiestwo

- Zwycięstwo nad rewolucją francuską wywołaną przeciwko monarchii w państwie i w Kościele

- Zwycięstwo nad liberalnym ruchem katolickim w pierwszej połowie XIX wieku, który chciał tolerancyjnego i demokratycznego Kościoła, przystosowanego do nowoczesnego świata.

W ten sposób te zwycięstwa dodawały katolikom entuzjazmu w tym co było najlepsze i najzdrowsze. Ze względu na ten entuzjazm, elementy te były żywe aż do II Soboru Watykańskiego.
Kiedy posłuszeństwo służy samozniszczeniu Kościoła

Poprzez dziwną ironię historii, po de facto zainstalowaniu progresywizmu w kierujących organach Kościoła na II SW, te same cechy odegrały rolę, która w praktyce zadziałała w odwrotnym kierunku. Przysłużyły się w samozniszczeniu Kościoła.

 

 

Jan XXIII, Paweł VI, Jan Paweł II i Benedykt XVI  ten zdobyty prestiż Papiestwa jako Tradycji wykorzystali do głoszenia zasad innych od wieloletnich nauk Magisterium. Mater et Magistra, Pacem in terris, Ecclesiam suam, Populorum progressio, Sollicitudo rei socialis, Mulieris dignitatem, Ut unum sint, Tertio millennio advenientente i Caritas in veritate to niektóre z papieskich dokumentów, w których zauważa się tę nową naukę.

Myślenie wyrażone w głównych dokumentach II SW koliduje także z wcześniejszymi zwykłymi i nadzwyczajnymi naukami papieskimi. Napisane umyślnie dwuznacznym językiem, te dokumenty opierają się na tej samej “Nowej teologii” [Nouvelle Théologie] wcześniej potępionej jako heterodoksyjna, zwłaszcza Lumen gentium, Gaudium et spes, Unitatis redintegratio, Dignitatis humanae i Nostrae aetate.

Tym sposobem, jakby jakimś machnięciem czarodziejskiej różdżki Kościół radykalnie zmienił swój wygląd. To co było złe stało się dobre, co było pewne stało się niepewne. Teraz mówi się o unieważnieniu Quanta cura i Syllabus Piusa IX; encyklikę Pascendi nazywa się przestarzałą; a także Dekret Lamentabili i Przysięgę Antymodernistyczną. Odłożono na bok dogmatyczne konstytucje Soboru Trydenckiego i klątwy przeciwko liberalizmowi. Prosi się o wybaczenie za starodawne dogmatyczne nauki przeciwko błędom żydowskiej religii (podkr. Red. GW).

Co to za tajemnicza siła doprowadziła niemal całe ciało katolików do względnej akceptacji tej olbrzymiej zmiany, na pewno największej jaka miała miejsce w historii? Było to przede wszystkim dzięki działaniu trzech wymienionych czynników: papieskiego prestiżu, siły hierarchii Kościoła i posłuszeństwa wiernych.

Trudna sytuacja wiernych katolików

Paradoksalnie, przez ponad 100 lat, kontrrewolucyjni katolicy byli głównymi rzemieślnikami, którzy ustanowili te trzy czynniki na poziomie instytucjonalnym. Ale gdy Jan XXIII został wyniesiony na tron papieski, byli tymi, którzy ucierpieli najbardziej poprzez wykorzystanie tych elementów. Chór progresistów, permisywistów, małodusznych i miernych nawet, wykorzystuje dzisiaj przeciwko tym katolikom epitety mówiące o tym, że są oni przeciwko papieżowi, nieposłuszni hierarchii, i poza Kościołem.

Ci właśnie katolicy znajdując się w smutnej sytuacji obrony papiestwa, opierają się jednakże postępowym naukom soborowych papieży. Czyniąc to Kochają z coraz większym zapałem monarchiczną cechę Kościoła,  szanują te łańcuchy zależności łączące niższego z wyższym. Jednocześnie nie wahają się odmawiania posłuszeństwa wobec hierarchów, którzy promują auto-rozbiórkę Kościoła.

 

 

Sytuacja tych katolików jest delikatna i paradoksalna. Mając dylemat: wierności wobec zasad czy osób? prawowierności czy posłuszeństwa?  Zdecydowanie trzymają się zasad i sprzeciwiają się nieortodoksyjnej władzy.

W wyniku tego konieczne jest pytanie: czy postępując w ten sposób sami nie umieszczają się poza Kościołem?

Odpowiedź jest – nie, absolutnie nie. To oni stanowią najcenniejszą część wiernych. To oni idą bliskim przykładem naszego Pana, który, posłuszny władzom synagogi we wszystkim co było możliwe, nie bał się nie zgodzić z nimi w dyskusji, i odmówił im posłuszeństwa we wszystkim co było sprzeczne z prawdziwą doktryną. Ta postawa nie powoduje ani umieszczania się przez nich poza Kościołem, ani wydawania wyroków na papieża.

Ale nie tylko ja dochodzę do takiego wniosku. W tej kwestii wypowiedziało się wielu świętych i doktorów Kościoła i zalecali taką postawę. Doktryna o prawie wiernych – nawet najprostsza – sprzeciwiania się wobec decyzji władz kościelnych, które są niebezpieczne dla wiary i obiektywnie błędne, została wyjaśniona przez świętych i doktorów Kościoła, a także przez słynnych teologów.

Św. Tomasz o sprzeciwie wobec błędów prałatów

W licznych fragmentach swoich prac, św. Tomasz z Akwinu podtrzymuje zasadę, że wierni mogą kwestionować i napominać prałatów. Na przykład:

Jeśli jest niebezpieczeństwo dla wiary, prałatów muszą krytykować, nawet publicznie, ich podwładni. Dlatego św. Paweł, który podlegał św. Piotrowi, skrytykował go publicznie z powodu niebezpieczeństwa naruszenia wiary. I jak pisze św. Augustyn w Glosa (Ad Galatas 2,14), sam św. Piotr dał przykład tym, którzy rządzą, że jeśli czasem schodzą ze słusznej drogi, nie odrzucą korekty jako niegodnej, nawet jeśli pochodzi od ich podwładnych (1).

 

Nawiązując do tego samego wydarzenia, w którym św. Paweł sprzeciwił się otwarcie św. Piotrowi, św. Tomasz naucza:

Nagana była sprawiedliwa i pożyteczna, a jej powód nie był banalny: było zagrożenie dla zachowania ewangelicznej prawdy. . . Sposób jej wyrażenia był właściwy, ponieważ dokonano jej publicznie i otwarcie. Dlatego św. Paweł pisze: Rozmawiałem z Kefasem, to jest z Piotrem, przed wszystkimi, ponieważ pozory praktykowane przez św. Piotra były najeżone niebezpieczeństwami dla wszystkich (2).

Anielski doktor pokazuje również jak ten fragment Pism zawiera nauki nie tylko dla hierarchów, ale także dla wiernych:

prałatom dano przykład pokory, żeby nie odmawiali przyjęcia korekty od ich niższych i podwładnych; a podwładnym przykład zapału i swobody, by nie obawiali się korygować swoich prałatów, przede wszystkim kiedy przestępstwo jest publiczne i wywołuje niebezpieczeństwo dla wielu (3).

W “Komentarzach o sentencjach Piotra Lombarda” [Comments on the Sentences of Peter Lombard] św. Tomasz uczy w jaki sposób przekazana z szacunkiem korekta prałata który grzeszy jest dziełem miłosierdzia tym większym, im wyższe jest stanowisko prałata:

Eccl. 17:12 mówi, że Pan Bóg nałożył na każdego z nas obowiązki wobec bliźniego. A prałat jest naszym bliźnim. Dlatego musimy go korygować kiedy grzeszy. . .

Niektórzy mówią, że braterska korekta nie obejmuje prałatów, albo dlatego, że człowiek nie powinien podnosić głosu przeciwko Bogu, albo dlatego, że prałaci łatwo się oburzają kiedy korygują ich podwładni. Jednak tak się nie dzieje, ponieważ, gdy prałaci grzeszą, nie reprezentują nieba, a zatem muszą być korygowani. A ci, którzy ich litościwie skorygują nie podnoszą głosu przeciwko nim, ale na ich korzyść, bo napomnienie jest dla ich własnego dobra. . . Dlatego. . . przykazanie braterskiej korekty obejmuje również prałatów, tak, żeby mogli ich korygować poddani (4).

Inni teolodzy i święci odmawiający posłuszeństwa papieżowi

O. Francisco de Vitoria, OP, stawia takie pytania:

Należy odmówić posłuszeństwa papieżowi, który publicznie niszczy Kościół. Co należy zrobić kiedy papież, z powodu złych zwyczajów, niszczy Kościół? Co należy zrobić gdyby papież, bez żadnego powodu, chciał unieważnić Pozytywne Prawo?

Jego odpowiedź:

On na pewno grzeszy; nie powinno mu się pozwalać na działania w taki sposób, ani nie powinno się być wobec niego posłusznym w tym co było złe; ale powinno mu się przeciwstawiać uprzejmą naganą. W rezultacie. . . gdyby chciał zniszczyć Kościół  czy zrobić cos podobnego, nie powinno mu się pozwalać działać w ten sposób, ale ma się obowiązek wyrażenia sprzeciwu.

 

Powodem tego jest to, że on nie ma władzy niszczenia. Dlatego też, jeśli istnieją dowody na to, że tak robi, legalny jest nasz sprzeciw. Rezultat jest taki, że jeśli papież swoimi nakazami i postępowaniem niszczy Kościół, można mu się sprzeciwiać i zapobiec wykonywaniu jego nakazów (5).

Tego stanowiska broni również o. Francisco Suarez, SJ:

Jeśli [papież] wydaje nakaz sprzeczny z dobrymi zwyczajami, nie powinno się być mu posłusznym. Jeśli próbuje zrobić coś wyraźnie sprzecznego ze sprawiedliwością i wspólnym dobrem, legalny jest nasz sprzeciw. Jeśli atakuje siłą, można go odeprzeć siłą, z umiarkowaniem odpowiednim dla słusznej obrony (6).

Św. Robert Bellarmine, wielki paladyn kontrreformacji, naucza:

Tak jak jest legalny sprzeciw wobec papieża który dokonuje agresji na ciało, legalny jest sprzeciw wobec tego kto dokonuje agresji na duszę, albo kto narusza ład społeczny, albo, przede wszystkim, kto usiłuje niszczyć Kościół.

Mówię że legalny jest sprzeciw wobec niego nie wykonując jego poleceń i by zapobiec spełnienie jego woli. Ale nie jest legalne by go osądzać, karać czy usuwać, bo to należy do zwierzchnika (7).

Ks. Cornelius a Lapide, SJ, twierdzi:

Zwierzchnicy mogą, z pokorną miłością, zostać upomnieni przez podwładnych w obronie prawdy;  to samo deklarują święci Augustyn, Cyprian, Grzegorz, Tomasz i inni o tym fragmencie (Gal 2:11).

Św. Augustyn napisał:

Ucząc że zwierzchnicy nie powinni odmawiać korekty ze strony podwładnych, św. Piotr dał przykład dla potomności rzadszy i świętszy niż ten św. Pawła, bo uczył, że w obronie prawdy i z miłością, podwładni bez obaw mogą mieć odwagę sprzeciwu wobec zwierzchników (Epistula 19 ad Hieronymum) (8).

Obowiązek sprzeciwu

Stosując te nauki w naszych dniach, wniosek jest bardzo poważny i bardzo prosty: katolicy którzy prawdziwie kochają Kościół, mają obowiązek sprzeciwiać się doktrynom, prawom, przepisom i nakazom władz kościelnych, zwłaszcza jeśli jest to papież opowiadający się za progresywizmem.

Taki sprzeciw powinien być uprzejmy i miłosierny. Nie oznacza to, że przez to człowiek lokuje się poza Kościołem. Nie oznacza to także, że katolik, który zajmuje takie stanowisko ma władzę osądzania papieża.

Atila Sinke Guimarães