Polityka władz w dziedzinie energii odnawialnych. Wystąpienie w Senacie RP
Wpisał: Mirosław Dakowski   
18.03.2007.

Prof. dr hab. Mirosław Dakowski (stenogram)

Cieszę się bardzo z takiej rodzinnej atmosfery, która panuje tu na sali, wśród referentów rządowych. Atmosfera zgody - i samozadowolenia. Ale, jak mówił wieszcz: „Jak zwykle w życiu rodzinnym, każdy mówi o czym innym”. Szkoda, że w dziedzinie energii odnawialnych tak to trwa od wielu lat. Mianowicie dotąd prawie wszyscy państwo reprezentowali albo wielkie fundusze, albo wielkie elektrownie. I ich interesy. Pamiętajmy o tym... Któryś z panów mówił nam o produkcji energii, a chodziło jedynie o energię elektryczną. Musimy dla dobra naszej gospodarki odróżniać te pojęcia. Takie nieporozumienia eliminują z horyzontów "władzy" całe ważne działy gospodarki. Jest takich nieporozumień więcej, na przykład takie, że wszyscy chyba państwo – w każdym razie ta większość która nas wyjątkowo denerwowała – mówią o tym, jak to wielkie te gigawaty, jak to wielkie strumienie pieniędzy, jak to w Unii Europejskiej i tak dalej. A nic o bardzo licznej rzeszy Małych!!

Ja reprezentuję wyborców, proszę panów senatorów. Czyli ludzi, którzy rozumieją to, co na początku lat dwudziestych powiedzieli genialni Ilf i Pietrow: Spasienie utapajuszczych w rukach samych utapajuszczych. Informuję państwa, szczególnie informuję już nieobecnych tutaj panów, którzy reprezentowali ministerstwa, że istnieje ogromny wysiłek i ogromne sukcesy w tych dziedzinach, o których państwo pewnie nie wiecie, a w każdym razie nic nie mówiliście. Przede wszystkim w wykorzystaniu biomasy. Celem użycia biomasy nie jest produkcja prądu elektrycznego i przywożenie papierówki do elektrowni z ogromnych odległości. Celem jest to, żeby rolnik, chłop miał ciepło w chałupie. Informuję panów, ponieważ przed rokiem między innymi rozmawiałem o tym z jednym panem Piotrem i był on tematem bardzo zainteresowany, ale kiedy został później ministrem gospodarki (p. Piotr Woźniak), to zainteresowanie zdecydowanie minęło. To samo dotyczy zresztą pana premiera. Czemu??
Istnieje już nie potencjał, bo tutaj dziś mówimy o potencjałach, istnieją już sukcesy, między innymi w tej biomasie, którą większość z referujących totalnie negowała, istnieje już trzysta tysięcy kotłów na drewno, słomę. I tych trzysta tysięcy kotłów ma sumaryczną moc cieplną około 6 gigawatów. To jest odpowiednik mocy sześciu elektrowni jądrowych niezrealizowanych (na szczęście) w Żarnowcu. O tym się tutaj dotąd nie mówiło. Ci ludzie mają ciepło w domu. Najbardziej nie-ekologiczna – jak mówił często nieobecny tu, niestety, Karol Teliga – jest nędza. Przecież ci ludzie, którzy żyją gdzieś w popegeerowskich wiochach czy u mnie w Aninie (np. emeryci), przynoszą sobie gałęzie i spalają w kotłach, ale już w nowoczesnych, o sprawności dziewięćdziesiąt parę procent. To jest ogromny sukces! Sukces - paradoksalnie - związany z tym, że nie udawało nam się przez prawie dwadzieścia czy piętnaście lat podwiązać do jakichkolwiek ekofunduszy, ekofinansów i podobnych „bosiów” i „enfosiów”. I - dzieki temu - rozwinęliśmy energetykę konsumenta.
Ten rozwój idzie zupełnie inaczej. W odróżnieniu o przedstawicieli rządu, chłop potrafi liczyć. I ten chłop wie, że jeśli zdobędzie tanie drewno, to będzie miał ciepło w domu. Otóż to, co zrobiła biurokracja, czyli nakazała, żeby 5% paliwa w elektrowniach to była tak zwana biomasa, doprowadziło do horrendalnego podniesienia cen odpadowego drewna. Mówiłem, pisałem do rządzących: weźcie pod uwagę te miliony ludzi, których możecie w ten sposób pozbawić ciepła. A elektrownie i zakłady energetyczne i tak podwyższą ceny, bo są monopolistą. A ceny drewna do palenia wzrosną! Tymczasem chłop czy emeryt korzysta z taniego drewna, na przykład z wiatrołomów, jak ja korzystam w Aninie. Tutaj jak na razie mamy sukcesy.
Zastanawialiśmy się tu z kolegami, jak to się dzieje, że na tej konferencji przedstawiciele rządu i władz przedstawiają jakieś wypracowania, takie same, jakie słyszeliśmy dwadzieścia lat temu. Dziwiliśmy się również, że niektóre wystąpienia wskazują, że człowiek, który je prezentuje, chyba wczoraj przyleciał z innej planety, może z Oriona?....
A przecież mówimy tu do fachowców, do ludzi, którzy przez lata włożyli wielki wysiłek, bez finansowania ze strony rządu, i mają konkretne wyniki. Jednym z wyników, o których mówię, są te tak nielubiane przez część panów "władzy" kotły o wysokiej sprawności, które dają ludziom bezpieczeństwo energetyczne.
Ważny przykład: Różne mafie, politycy, służby specjalne i tak dalej blokowały nam przez lat szesnaście rozsądne ustawy o biopaliwach. A tymczasem rozwinęły się agrorafinerie, zupełnie niezwiązane z formalnymi przepisami "prawa", które - szczerze - nazywamy bimbrowniami energetycznymi. Informuję państwa, szczególnie panów z Senatu, że tych agrorafinerii, produkujących na własne potrzeby, a niezależnych od fiskusa, jest już ponad tysiąc pięćset. I teraz rząd, Sejm, czy Senat ze swoimi przepisami mogą tylko gonić tych ludzi, w podwójnym sensie tego słowa. Gonić w sensie pozytywnym, to znaczy by przepisy wreszcie były dostosowane do potrzeb waszych wyborców. A z drugiej strony można przez fiskusa gonić w złym sensie, przed czym bardzo ostrzegam.
Ponieważ jesteśmy w Senacie, chce państwu przypomnieć, że jeden z panów senatorów – nazwijmy go z przyczyn ostrożności procesowej senatorem S. – był monopolistą na "utylizację" odpadów zwierzęcych. Robił, i robi chyba dalej, nieprawdopodobne rzeczy (jak zakopywanie w polu) związane z odpadami zwierzęcymi, biorąc za tonę tych odpadów 300 złotych. A tymczasem jest już w Polsce technologia, która pozwala z tych samych odpadów zwierzęcych (łapki, krew, pióra, kości) produkować biopaliwo albo wspaniały nawóz i można sprzedać średnio po 100 złotych. Czyli zysk jest 400, różnica jest 400 !!
Jak długo będzie jeszcze trwała sytuacja, że miliony ludzi, którzy są po prostu, mówię Wam brutalnie, wyborcami, nie tylko obywatelami Polski, że ci ludzie będą tylko tolerowani, a głos będą mieli ci, którzy reprezentują ogromne firmy, które między innymi na zablokowaniu w Polsce agrorafinerii usiłowały uzyskać wielkie zyski? Przecież my w Polsce jesteśmy cofnięci, nie technologicznie, tylko polityczne, w dziedzinie na przykład agrorafinerii o szesnaście lat! Czas najwyższy, żeby panowie w tej kadencji to zmienili, co daj nam, Panie Boże.

 Prof. Mirosław Dakowski (replika na wypowiedź przedstawiciela Min. Rolnictwa)
Akurat dotyczy to pana. Przeczytam dwa zdania z mej książki „O energetyce dla użytkowników oraz sceptyków”, cytuję: „W lutym 2005 okazało się, że rozporządzenia władz, podpisane jedno przez premiera, a drugie przez ministra rolnictwa, usiłują wbić gwóźdź do trumny plantacjom energetycznym w Polsce. Jedno wyłącza plantacje energetyczne z dopłat przysługującym rolnikom z UE (Rozporządzenie Rady Ministrów z 15. 02. 2005, Dz. U. 31, poz.320). W innym rozporządzeniu (Rozporządzenie Ministra Rolnictwa z 23.02. 2005, Dz.U. 36, poz. 326) „ustalono”, że do plantacji energetycznych – to co Pan wspomniał – zalicza się jedynie wierzbę i różę bezkolcową (sic!). Te oba ustalenia są tak niemądre i szkodliwe, że nawet nie możemy sobie wyobrazić, kto by za to mógł oferować - i komu - korzyści majątkowe, czyli „łapowe”. Świadczą one o patologicznych sposobach doboru niekompetentnych doradców oraz urzędników”. Koniec cytatu, nie komentuję, dziękuję.

Zmieniony ( 10.02.2008. )