Pius X, Przysięga antymodernistyczna
Wpisał: Kościół   
17.12.2013.

Pius X, Przysięga antymodernistyczna

 

[przypominam, szczególnie wszystkim Kapłanom. Każdy katolik, a szczególnie „posoborowy”, powinien ją znać. MD]

 

http://pelagiusasturiensis.wordpress.com/pius-x-przysiega-antymodernistyczna-tekst-polski

 

Przysięga antymodernistyczna


(Przepisana przez Motu proprio Sacrorum antistitum z dnia 1 września 1910)


Św. Pius X, Papież

 

Ja….. uznaję nie­zachwianie i przyjmuję wszystko bez wyjątku, co nieomylny Urząd nauczycielski Kościoła określił, ogłosił i objaśnił, a przede wszystkim te prawdy, które się wprost sprzeciwiają błędom współczesnym.

 

Wyznaję tedy najpierw, że Boga, będącego początkiem i celem wszechrzeczy, można naturalnym światłem rozumu z tego, co uczynił czyli z widzialnych dzieł stwo­rzenia poznać na pewno jako przyczynę ze skutków, a więc i udowodnić.

 

Po wtóre: przyjmuję zewnętrzne dowody Objawienia tj. dzieła Boże, a zwłaszcza cuda i proroctwa i uważam je za najpewniejsze znaki Boskie­go początku religii chrześcijańskiej, a zarazem za znaki najzupełniej dostosowane do stanu umysłowości wszystkich wieków i ludzi – nie wyjmując współczesnych.

 

Po trzecie: wierzę także mocno, że Kościół, stróż i nauczyciel prawdy objawionej, pochodzi wprost i bezpośrednio od samego Chrystusa rzeczywistego i historycznego z czasu Jego pobytu pośród nas, a zbudowany jest na Piotrze, księciu hierarchii apostolskiej i jego następcach po wszystkie czasy.

 

Po czwarte: przyjmuję szczerze naukę wiary przeka­zaną w tym samym znaczeniu i wykładzie przez prawo­wiernych Ojców od Apostołów aż do nas i dlatego stanowczo odrzucam pogląd heretycki o takim roz­woju dogmatów, który przypuszcza w tychże zmianę jednego znaczenia w inne, różne od tego, jakie przed­tem było w Kościele, a także potępiam wszelki błąd, który depozyt Boży powierzony Oblubienicy Chrystu­sowej, aby go wiernie strzegła, chce zastąpić wymy­słem filozofii lub tworem ludzkiego sumienia, co po­woli pracą samych ludzi powstawało i doskonaliło się – podległe i nadal takiemu doskonaleniu.

 

Po piąte: stanowczo utrzymuję i szczerze wyznaję, że wiara nie jest ślepym zmysłem religijnym, który się wydobywa z taj­ników podświadomości pod wpływem potrzeby serca i skłonności woli kierowanej pobudkami moralnymi, lecz prawdziwym uznaniem przez rozum prawdy poznanej ze słuchania, uznaniem, którym uważamy za prawdę to, co Bóg osobowy, Stwórca i Pan nasz powiedział, potwierdził i objawił, a uważamy dla powagi samego Boga, Prawdy najwyższej.

 

Nadto z należną czcią i posłuszeństwem przyjmuję potępienia, orzeczenia i wszystkie przepisy zawarte w encyklice Pascendi i w dekrecie Lamentabili, a zwłaszcza te, które dotyczą tzw. historii dogmatów.

Równocześnie odrzucam błąd tych, którzy mówią o możebnej sprzeczności między wiarą kościelną a historią, to znowu o niemożebności pogodzenia katolickich dogmatów z rzekomo prawdzi­wszymi początkami religii chrześcijańskiej.

 

Potę­piam także i odrzucam zapatrywanie tych, którzy po­wiadają, że uczony chrześcijański łączy w sobie dwie osoby: człowieka wierzącego i historyka, jak gdyby godziło się historykowi bronić czegoś, co sprzeciwia się jego wierze lub przyjmować założenia, z których by wynikał wniosek o fałszywości lub wątpliwości dogma­tów, acz niezaprzeczonych jeszcze wprost i wyraźnie.

Również odrzucam taką metodę pojmowania i tłumaczenia Pisma św., która liczy się nie z tradycją Ko­ścioła, z analogią wiary i przepisami Stolicy Apostolskiej, lecz z poglądami racjonalistów, a krytykę tekstu uważa z karygodną lekkomyślnością za jedyne i naj­wyższe prawidło.

 

Prócz tego odrzucam zdanie tych, którzy utrzymują, że uczony, zabierający się do wy­kładu historii teologii lub do pisania o tych rzeczach, powinien przede wszystkim wyzwolić się z uprzedniego zapatrywania już to o nadnaturalnym początku tradycji katolickiej, już to o Boskiej pomocy, przyobiecanej Kościołowi do zachowania nieprzerwanie prawdy obja­wionej, a następnie pisma każdego z Ojców Kościoła tłumaczyć wyłącznie według zasad naukowych bez oglądania się na jakąkolwiek wyższą powagę, z zastosowa­niem tej swobody wyrokowania, jaka jest przy badaniu dokumentów świeckich.

 

W końcu czynię ogólne wyzna­nie, skierowane przeciw błędowi, który głoszą moder­niści, jakoby w tradycji Kościoła nie było nic Bożego lub co gorsza, pojmują ten pierwiastek Boży na sposób panteistyczny tak, że ostatecznie zostaje tylko nagi fakt, mający być oceniany jak inne fakty, a streszcza­jący się w tym, że ludzie swą pracą, pilnością i zdol­nością podtrzymują dalsze poprzez późniejsze wieki istnienie szkoły, zapoczątkowanej przez Chrystusa i Apostołów.

Stoję tedy mocno i stać będę do osta­tniego tchnienia życia przy wierze Ojców co do Boskiego i pewnego probierza prawdy objawionej, którym był, jest i będzie Episkopat apostolski, ustanowiony nie po to, żeby przyjmować to tylko, co najlepiej odpowiadać może kulturze każdego wieku, lecz żeby nie było nigdy innej wiary i innego rozumienia prawdy niezmiennej, głoszonej od początku przez Apostołów.

 

To wszystko wiernie, szczerze i w całości zobo­wiązuję się zachować, sumiennie strzec i ani przy nau­czaniu ani w słowach ani w pismach od tego nie odstąpić. Tak ślubuję, tak przysięgam, tak mi dopomóż Bóg i ta święta Boża Ewangelia

–––––––––––

Cyt. za: Ks. Dr. Andrzej Dobroniewski, Modernizm i moderniści. Poznań 1911. Za zezwoleniem Władzy Duchownej, ss. 66-68.

(Pisownię nieznacznie uwspółcześniono; przypisy od red. Ultra montes).

 

(1) Św. Ireneusz, Adversus haereses, IV, c. 26.

(2) Tertulian, De praescriptione haereticorum, c. 28″.

– Ks. dr. Czesław Sokołowski (PROFESOR TEOLOGII W SEMINARIUM METROPOLITALNYM WARSZAWSKIM), Przysięga Antymodernistyczna. Studium krytyczne, Warszawa 1916, ss. 9-17.