Kardynale Bertone, kto ­spośród nas dwóch - umyślnie kłamie?
Wpisał: Christopher A. Ferrara   
27.12.2013.

Kardynale Bertone, kto ­spośród nas dwóch - umyślnie kłamie?

 

 

Wstęp do książki: Christopher A. Ferrara FATIMA Tajemnica nadal skrywana.

 

Śledztwo w sprawie osobistych starań Sekretarza Stanu o zatajenie słów Najświętszej Maryi Panny zawartych w Trzeciej Tajemnicy Fatimskiej

 

Wydawnictwo ANTYK Marcin Dybowski Komorów 2013

==============

Antonio Socci oskarża kardynała Bertonego

 

Spór Socci -Bertone toczy się więc o sprawę, która powinna być przedmiotem troski każde­go człowieka na ziemi, mężczyzny, kobiety i dziecka, zarówno wierzącego, jak i niewierzącego.

 

 

Wstępny zarys problemu

 

12 maja 2007 roku Antonio Socci, jeden z najbardziej poważanych intelektualistów katolickich we Włoszech, opubli­kował w swym powszechnie czytanym felietonie zaskakujące wyzwanie, rzucone kardynałowi Tarcisio Bertonemu, watykań­skiemu Sekretarzowi Stanu: "Drogi kardynale Bertone, kto ­spośród nas dwóch - umyślnie kłamie?" . Odpowiadał w ten sposób na sugestię kardynała, zawartą w jego niewiele wcześniej wydanej książce, jakoby to Socci wprowadzał wiernych katoli­ków w błąd poprzez treść swej pracy zatytułowanej II Quarto Segreto di Fatima (Czwarta tajemnica Fatimska).       W Czwartej tajemnicy Socci utrzymuje, iż tajemnicza wizja "biskupa odzianego w biel", opublikowana przez Watykan 26 czerwca 2000 roku, wbrew zapewnieniom kardynała Berto­nego i jego watykańskich współpracowników nie stanowi całości Trzeciej Tajemnicy fatimskiej.

W wizji tej biskup w bieli, jak się zdaje, przyszły papież, zostaje stracony wraz z biskupami, ka­płanami i wiernymi świeckimi poza na wpół zrujnowanym mia­stem, pełnym martwych ciał, nie ma natomiast słów Matki Najświętszej wyjaśniających, jak dochodzi do tak ponurego roz­woju wypadków. Socci oznajmia bez ogródek (a zdanie to po­dziela wielu sceptycznie nastawionych katolików), że coś musiało zostać pominięte: "To, że istnieje część Tajemnicy nie­ujawniona i uważana za niewypowiadalną, jest pewne. A dziś ­postanowiwszy zaprzeczać jej istnieniu - Watykan podejmuje ryzyko wystawienia się na bardzo silne naciski i szantaż”.

Konkluzja Socciego zastanawia tym bardziej, jeśli weź­mie się pod uwagę, iż autor ten jest niezwykle wpływowym przedstawicielem mainstreamowego establishmentu katolickiego we Włoszech, gospodarzem popularnego programu telewizyjne­go Excalibur, znającym osobiście kardynała Bertonego i kardy­nała Ratzingera, gdyż prowadził konferencje prasowe obu dostojników. Zważywszy na jego pozycję, trudno się dziwić, że z początku zdecydowany był rozbić w proch i w pył twierdzenia tak zwanych "fatimistów", jakoby Watykan coś ukrywał. Socci niegdyś uważał takie twierdzenia za zwykłe "dietrologie", co jest włoskim idiomem oznaczającym teorie spiskowe, każące doszu­kiwać się poza (dietro) zdarzeniami ukrytych knowań. Był prze­konany, że wizja biskupa w bieli stanowi wszystko, co było do powiedzenia na temat Trzeciej Tajemnicy i że W Orędziu fatim­skim, komentarzu opublikowanym przez Watykan na temat owej wizji i orędzia fatimskiego w ogóle, kardynałowie Ratzinger i Bertone położyli kres wszelkim pytaniom.

Socci początkowo uważał, iż literatura "fatimistyczna", nasuwająca wątpliwości, czy Watykan ujawnił pełną treść obja­wienia, ma swe źródło w "dojmującym rozczarowaniu Trzecią Tajemnicą, która zaprzeczyła wszystkim ich apokaliptycznym przewidywaniom". Sądził, że "fatimistom" trzeba dać odpór, ponieważ "oręż polemiczny" z ich arsenału "może posłużyć każdemu, kto zechce przypuścić poważny atak na Watykan". Wtedy jednak odkrył nieoczekiwaną siłę argumentów "fatimi­stycznych", których wcześniej nigdy dokładniej nie analizował. Jednocześnie w nim samym wzbudził podejrzenia fakt, iż kardy­nał Bertone odmówił udzielenia mu wywiadu, pomimo że ich relacje były dotąd przyjazne i że przecież zamierzał bronić sta­nowiska hierarchy. Ta odmowa otworzyła Socciemu oczy na możliwość, "że istnieją kłopotliwe pytania i że przede wszystkim jest coś (o niemałej wadze) do ukrycia".

Jak wyjaśnia Socci: "W końcu musiałem skapitulować... Opowiadam tutaj o swej podróży w głąb największej tajemnicy XX wieku i przedstawiam wniosek, do jakiego uczciwie dosze­dłem. Wniosek, który całkowicie zaprzecza moim początkowym przekonaniom". Tym, co kazało Socciemu zupełnie zmienić zdanie i sprawiło, że "skapitulował', są po prostu nieodparte dowody, które tutaj poddamy analizie. Przekonały one Socciego, że "dietrologie" "fatimistów" - czyli lojalnych katolików, którzy mają uzasadnione wątpliwości co do wersji oficjalnej - są w istocie poprawnym rozumowaniem: musi istnieć odrębny, ale powiązany z tamtym tekst Tajemnicy, dotąd jeszcze nieujawnio­ny, zawierający "słowa Matki Bożej, przepowiadające apokalip­tyczny kryzys wiary w Kościele, poczynający się od samego wierzchołka". Ów drugi tekst jest prawdopodobnie "także wyja­śnieniem wizji (ujawnionej 26 czerwca 2000 roku), w której pojawia się papież, biskupi i umęczeni wierni, po przejściu przez zburzone miasto”. Wyjaśnienie to, pisze Socci, wiąże się z przepowiedzianym wcześniej zamordowaniem papieża (biskupa odzianego w biel z wizji) wśród masowego męczeństwa chrze­ścijan i zniszczenia świata”. Tylko takie wyjaśnienie nadawało­by sens niezrozumiałej inaczej wizji.

 

Motyw a zamiar: hipoteza Socciego

Trzeba na wstępie zaznaczyć, że pomimo wspomnianego powyżej publicznego wyzwania rzuconego kardynałowi Berto­nemu, Socci w Czwartej tajemnicy nie twierdzi po prostu, iż ów hierarcha i jego współpracownicy w Watykanie to zgraja kłam­ców i niegodziwców, a tym bardziej nie wysuwa takich twier­dzeń pod adresem papieża panującego podczas tego sporu. Rzeczywistość jest znacznie bardziej skomplikowana.

W prawie istnieje rozróżnienie pomiędzy motywem a zamiarem. Na przykład kiedy motywem jest uzasadniona obawa o własne życie, człowiek może powziąć zamiar zadania drugiej osobie szkód cielesnych. Umyślne zadanie uszkodzeń cielesnych przy takim motywie nie będzie przestępstwem, lecz raczej słuszną samoobroną. Jeżeli Socci i "fatimiści" mają rację, to Trzecia Tajemnica w całości - upubliczniona już wizja i braku­jąca, powiedzmy, ścieżka dźwiękowa - opisuje upadek wiary i dyscypliny w Kościele, w powiązaniu z katastrofą ogólnoświa­tową.

Gdyby tak było, to urzędnicy watykańscy mieliby całko­wicie ludzki motyw, by ukryć brakującą część Tajemnicy, ponieważ stanowiłaby ona negatywny komentarz Nieba na temat ich własnej posługi w Kościele i ostrzeżenie przed globalną kata­strofą, które mogłoby wywołać panikę wśród wiernych. Jednak istnienie tego motywu nie wskazuje w sposób konieczny na zamiar brnięcia w jawne kłamstwa na temat tego, co Socci nazywa "czę­ścią tajemnicy nieujawnioną i uważaną za niewypowiadalną".

Kardynał Bertone i inni urzędnicy watykańscy, o któ­rych mowa, mogą raczej czynić użytek z tego, co teologia mo­ralna nazywa - w szerokim sensie - restrykcją myślową. Oznacza to stwierdzenie lub stwierdzenia niejednoznaczne, wy­powiedziane z pewnym zastrzeżeniem ukrytym w myśli mówią­cego. Przykładem tego może być stwierdzenie: "Pani Smith tutaj nie ma", wypowiedziane z zastrzeżeniem w myśli "to znaczy nie ma jej w tym pokoju", podczas gdy pani Smith jest w sąsiednim pomieszczeniu. Załóżmy, że kardynał Bertone i jego współpra­cownicy zostali przekonani - lub przekonali sami siebie - że brakująca część tajemnicy jest "nieautentyczna", czy też jest czymś, co siostrze Łucji jedynie wydawało się, iż usłyszała od Maryi. W takim przypadku restrykcja myślowa w szerszym sen­sie pociągałaby za sobą stwierdzenie: "Ujawniliśmy autentyczną Trzecią Tajemnicę", z zastrzeżeniem w myśli: "a nie to, co uzna­jemy za słowa niesłusznie przypisywane Najświętszej Pannie", Jak się przekonamy, kardynał Bertone, omawiając to, co Waty­kan ujawnił w czerwcu 2000 roku, używał właśnie takich sfor­mułowań.

Trzeba jednak przypomnieć, że restrykcja myślowa w sensie szerszym nie jest moralnie usprawiedliwiona, kiedy słu­chacz naszej wypowiedzi ma prawo poznać prawdę. Jeżeli, jak utrzymuje Socci i inni (wliczając autora tych słów), istnieje ukryty tekst Trzeciej Tajemnicy, to wierni mają prawo wiedzieć o jego istnieniu, nawet jeżeli ktoś prywatnie uznaje go za "nieau­tentyczny" , bez publicznego i autorytatywnego osądu Kościoła. Mimo wszystko obecność zastrzeżenia myślnego pozwoliłaby stwierdzić, że mówiąc ściśle, wspomniani dostojnicy. nie kłamią w żywe oczy, nawet jeśli ukrywają część prawdy, tylko przeko­nali sami siebie, iż wypowiadają ją całą - w takim stopniu, w jakim wierni powinni ją znać. Może nawet sądzą, iż wykonują swoje zobowiązanie wobec Boga, by chronić Kościół przed szo­kiem i paniką, jaką wywołałoby "fałszywe" objawienie. Możli­wość takiego wyjaśnienia trzeba mieć w pamięci, rozważając to, co przedstawimy w dalszej części tej książki.

Socci rozwija własną, podobną hipotezę, do której jesz­cze powrócimy, że kiedy Jan Paweł n wyraził pragnienie wyja­wienia całości Trzeciej Tajemnicy, "wypracowano rozwiązanie kompromisowe". Postanowiono wyjawić brakującą jej część pośrednio, poprzez kazanie Ojca Świętego w Fatimie 13 maja 2000 roku, w którym papież (tak jak siostra Łucja) powiązał tę tajemnicę z apostazją w Kościele, wskazując na wersety 1,3 i 4 rozdziału xn Księgi Apokalipsy. Myśl, pisze Socci, nawiązując do Pisma Świętego, jest taka: "Kto potrafi to pojąć, niech pojmu­je" [ „Kto ma uszy, niechaj słucha!” Mt 11,15].

To pośrednie wyjawienie brakującego tekstu, w połączeniu z publikacją wizji, "pozwoliłoby im (Kurii) powiedzieć, że cała Trzecia Tajemnica została ujawniona, nie publikując jej wprost, w całości, aby uniknąć - w ich opinii - wielkiego wstrząsu wśród ludu chrześcijańskiego, reakcji panicznych i wykorzysta­nia tematu przez media poszukujące sensacji".

Tak więc spór, w który włączył się Socci, nie jest po prostu walką dobrych przeciwko złym, lecz skomplikowanym zderzeniem ludzkich motywacji ze zdarzeniem nadnaturalnym, które wywołuje i strach, i oddanie, które wystawiło wiarę pew­nych osób na próbę, stawiając je w sytuacji, jaka, wydawałoby się, nie daje szans na dobre rozwiązanie.

 

Kwestia niezwykle pilna ze względów zarówno ducho­wych, jak i doczesnych

Tak więc dochodzimy do niesłychanej sytuacji, w której ni mniej, ni więcej, tylko kardynał Sekretarz Stanu atakuje po­ważanego katolika świeckiego, a ów katolik, lojalny syn Kościo­ła, oskarża Watykan o ukrywanie słów samej Matki Bożej. W tym momencie spór Socci-Bertone śledzą w gazetach i w internecie miliony katolików z całego świata, mówią o nim kardyna­łowie, biskupi i inni dostojnicy wewnątrz murów Watykanu. Spór ten jest tak istotny, że kardynał Bertone czuł się zmuszony nie tylko napisać książkę zwalczającą twierdzenia Socciego, ale także pojawić się na ponad godzinę w najpopularniejszym talk­show włoskiej telewizji, następnie w audycji radiowej i w kolej­nym programie telewizyjnym, który sam stworzył, usiłując pod­ważyć tezy Socciego - podczas gdy samemu Socciemu nie pozwolono wystąpić na żadnym z tych forów. A jednak, jak podkreśla Socci, kardynał nie odniósł się do żadnego spośród twierdzeń zawartych w Czwartej tajemnicy, przez co całkowicie oddał pole Socciemu.

Z punktu widzenia interesu publicznego jest to więc hi­storia sensacyjna: istnieje nieujawniona tajemnica, Watykan z jakiegoś powodu ukrywa ją przed światem, podczas gdy wybitny katolik świecki, który rzuca ten ciężki zarzut i nie uzyskuje od­powiedzi, jest celem ataków ze strony dostojnika kościelnego najwyższej rangi. Ale twierdzenie, że Watykan ukrywa część Trzeciej Tajemnicy fatimskiej, jest czymś więcej niż tylko sen­sacyjnym doniesieniem medialnym. Jeżeli Socci ma rację, ukry­ty tekst zapowiada klęski dla Kościoła i świata, którym można by zapobiec lub przynajmniej ograniczyć ich rozmiar, gdyby dane nam było skorzystać z przestróg i wskazówek duchowych, jakie tekst ten bez wątpienia zawiera.

Spór Socci -Bertone toczy się więc o sprawę, która powinna być przedmiotem troski każde­go człowieka na ziemi, mężczyzny, kobiety i dziecka, zarówno wierzącego, jak i niewierzącego. Naprawdę mamy tu do czynie­nia z "największą tajemnicą XX wieku", tajemnicą, która rozcią­ga się na wiek obecny, a której konsekwencje mogą być bardziej dramatyczne niż można by przypuszczać. Tajemnica ta dotyczy każdego człowieka.

 

Słowo na temat "zgorszenia"

Nikt nie powinien się skarżyć, że poruszanie tej kwestii, jak to uczynił Socci, naraża Kościół na "zgorszenie". Byłoby to zgorszenie faryzeuszów, którzy atakowali dobre czyny samego Pana Naszego, gdyż postrzegali je jako zagrożenie dla swej nie­skazitelnej opinii. Zresztą nie kto inny jak sam św. Grzegorz papież oznajmił, iż "lepiej, że powstają zgorszenia, niż żeby stłumiono prawdę". Pisząc we własnej obronie przed owym za­rzutem siania zgorszenia, Socci zauważa: "Ewangelia przemawia bardzo jednoznacznie. Jezus mówi: "Prawda was wyzwoli". Nie mówi: bądźcie ostrożni, bo prawda wywoła kłopoty... Kościół nie jest jakąś sektą czy też ugrupowaniem mafijnym, które wy­magałoby od nas przestrzegania kodeksu milczenia. Kościół jest domem synów Bożych, domem wolności i prawdy".

Ta książka, podobnie jak praca Socciego, została napisa­na w duchu dociekania prawdy, prawdy, która nas wyzwala. Trzecia Tajemnica fatimska nie jest bowiem jedynie zagadką, którą można by rozwiązać poprzez badanie faktów, choć z pew­nością ma to również duże znaczenie. Trzecia Tajemnica jest, co dostrzegł Socci, przede wszystkim niezmiernie ważnym ostrze­żeniem Matki Boskiej dla całego Kościoła i całej ludzkości, ostrzeżeniem, dzięki któremu możemy uniknąć zagrażających nam niebezpieczeństw i uzyskać pomoc w drodze ku ostatecz­nemu celowi człowieka w wiecznej szczęśliwości.