Sobór V2 i komunizm: Petycja znika
Wpisał: Roberto de Mattei   
28.12.2013.

Sobór V2 i komunizm: Petycja znika

 

Tajemnicze uciszenie apelu antykomunistycznego

 

 

Kto to był mons. Achille Glorieux, sekretarz komi­sji mieszanej... Fakt, że jeden czło­wiek miał możliwość zablokowania drogi tak ważnego dokumentu do komisji soborowej, do której był on bezpośrednio adresowany, pozostaje jedną z większych tragedii Soboru Watykańskiego II i być może przejdzie do historii jako największy skandal, który prze­sądził o poważnych debatach na tym świętym zgromadzeniu.

 

To był warunek postawiony przez Kreml...

 

 

Roberto de Mattei, Sobór Watykański II, historia dotąd nieopowiedziana, str. 373 inn., Wyd. „Wiedeń 1863”, 2013

 

 

c) Petycja znika

 

Na początku Coetus Internationalis Patrum uzyskał odzew u 334 ojców, któ­rych petycje na osobnych podpisanych kartkach zostały dostarczone własnoręcznie przez biskupów de Proença Sigaud i Lefebvre do sekretariatu generalnego soboru na ul. Serristori 10, w południe 9 października 1965 roku. Był to ostatni dzień, aby przynieść wnioski o poprawki. Do tych 334 petycji należy dodać jeszcze kolejnych 71, które doszły z opóźnieniem i przedstawione zostały Sekretariatowi Generalne­mu około 10 dni później. Coetus otrzymał jeszcze kolejne 30 petycji w listopadzie, ale tym razem nie zostały one rozpatrzone z powodu zbyt dużego opóźnienia. Jed­nak obie te grupy winne być wzięte pod uwagę, ponieważ to graniczna data przyjmo­wania poprawek była ustalona na 9 października, a nie samego składania kolejnych wniosków popierających poprawki przedstawione w czasie roboczym.

Do apelu przyłączyło się zatem łącznie 435 ojców soborowych: jest to spora liczba jeżeli weźmiemy pod uwagę, że: a) zaproszenie nie objęło wszystkich ojców soborowych indywidualnie, między innymi z powodu trudności ustalenia adresu korespondencyjnego, który mógł się znajdować w stu różnych miejscach; b) ojcowie mieli ogrom pracy w tych dniach, był to końcowy okres soboru i charakteryzujący się naporem prasy, której udzielali wywiadów i zrozumiałe było, że niektórzy nie mieli możliwości, aby zapoznać się z treścią petycji.

11 października petycja trafiła do rąk mons. Achille Glorieux, sekretarza komi­sji mieszanej odpowiedzialnej za przygotowania i wprowadzanie poprawek do sche­matu o Kościele w świecie współczesnym. Był on również rzymskim koresponden­tem francuskiej katolickiej gazety "La Croix".

 Mons. Glorieux nie przekazał petycji komisjom, które pracowały nad schematem posługując się pretekstem, jakoby nie chciał utrudniać im przebiegu prac. Wniosek był podpisany przez 434 dostojników kościoła z 86 krajów, którzy pozostali wielce zaskoczeni, gdy 13 listopada otrzymali nowy tekst na auli bez jakiegokolwiek odniesienia do ich petycji.

Fakt, że jeden czło­wiek miał możliwość zablokowania drogi tak ważnego dokumentu do komisji soborowej, do której był on bezpośrednio adresowany, pozostaje jedną z większych tragedii Soboru Watykańskiego II i być może przejdzie do historii jako największy skandal, który prze­sądził o poważnych debatach na tym świętym zgromadzeniu, skomentował w agencji „Divine Word" ojciec Wiltgen.

 

Ogromna wina mons. Glorieux jest oczywista. Nie można przyjąć jego dobrej woli i godzi się podejrzewać go o kłamstwo. Jak sobie można wyobrazić, że on sam podjął decyzję zakopania takiej petycji w piasku z nikim tego wcześniej nie konsul­tując? Z kim mógłby to uczynić? Wydaje się mało prawdopodobne, aby był to se­kretarz soboru mons. Felici, co okaże się wkrótce słuszne. Bardziej logiczne byłoby podejrzewać kardynała Tisseranta.

Tego samego 11 października mons. Carli wysłał list protestacyjny do prze­wodniczących soboru, oskarżając komisję o zignorowanie dokumentu o tak waż­nym znaczeniu. Mons. Glorieux stwierdził, niezgodnie z prawdą, że Coetus złożył wniosek do komisji o poprawkę poza terminem. Jego wypowiedź została następnie skorygowana przez samego sekretarza soboru mons. Feliciego. Pomimo protestów podczas kongregacji generalnej 15 listopada mons. Garrone, jako relator komisji ds. schematu konstytucji soborowej, uznał, że sposób postępowania komisji był zgodny z celem pastoralnym soboru na mocy wyrażonej woli samego Jana XXIII i Pawła VI i dostosowany do przebiegu dyskusji, która miała miejsce w auli. Mons. Carli wystą­pił wówczas z apelacją, którą udostępnił prasie, albowiem regulamin przewidywał, że wszystkie poprawki, nawet te nie wprowadzone do schematu, mają być wydruko­wane i przedstawione całemu zgromadzeniu. Petycja 454 biskupów dziwnym trafem nie ukazała się.

 

Tego samego dnia mons. Felici wysłał do papieża notatkę dotyczącą apelacji mons. Carli'ego. Po południu, papież kazał przekazać mons. Feliciemu następującą notę:

 

15-XI-65

Czy podtrzymać apelacje czy też nie?

1) Czy postępowanie komisji mieszanej było nielegalne?

2) Po interwencji "iuxta mo dum" teza wnioskodawców byłaby poddana do wiado­mości ojcom wraz z odnoszqcymi się do tego obserwacjami

 

A) Czy jest roztropne?

Jeżeli odrzucona: wydawać się będzie) że sobór odmówił potępienia komunizmu już potępionego

Jeżeli przyjęta: jaki będzie los katolików w krajach komunistycznych?

 

B) Czy jest spójność w ramach zobowiązań soboru?

- nieporuszania tematów "politycznych"

- nieanatemizowania

- niemówienia o komunizmie (1962 r.).

 

Należy zwrócić uwagę na ostatni punkt, który niejako potwierdza "zobowiązanie" Watykanu wobec rządu sowieckiego, do nie potępiania żadnej formy komuni­zmu. To był warunek postawiony przez Kreml, aby się zgodził na uczestnictwo ob­serwatorów patriarchatu Moskwy na Soborze Watykańskim II. Fakt, że nie była to umowa "oficjalna", lecz "nieoficjalna", nie zmienia jej realizmu.

Rankiem 16 listopada mons. Felici według otrzymanych instrukcji miał kolejne spotkanie z mons. Carli, który nalegał, aby sobór nawiązał w jakiś sposób do potę­pienia komunizmu. Mons. Felici, referując to spotkanie papieżowi, potwierdził że proponowana poprawka została przedstawiona wedle zasad regulaminu, a komisja weźmie ją pod uwagę. W kolejnej nocie z 20 listopada mons. Felici powtórzył papie­żowi, że apelacja mons. Carli'ego zdaje się być uzasadniona, a nadużycia regulaminu nie można było usprawiedliwić opóźnieniem w dostarczeniu wniosku.

23 listopada agencja ojca Wiltgena opublikowała długi artykuł na temat całej tej sprawy. Skandal w prasie właściwie już wybuchł. Paweł VI w tej sytuacji kazał mons. Dell'Acqua, zastępcy sekretarza stanu zwołać specjalne posiedzenie. przez w celu zmierzenia się z problemem. 26 listopada do papieskiego biura na trzecim piętrze Pałacu Apostolskiego przyszli kardynałowie Tisserant, Cicognani i mons. Garrone jako relator schematu o Kościele, Felici pełniący funkcję sekretarza soboru i Dell'Acqua. Zanim jednak rozpoczęło się zebranie, kardynał Tisserant, dostarczył papieżowi list w którym między innymi zawarł co następuje:

 

Anatemy nigdy nikogo nie nawróciły, a jeżeli były przydatne w czasach Soboru Trydenckiego, kiedy książęta mogli zmusić swoich poddanych do przejścia na protestantyzm) tak dzisiaj do niczego nie służą) albowiem wszy­scy żyją świadomością swojej niezależności. Tak jak już mówiłem to Waszej Świętobliwości, potępienie soborowe komunizmu zostanie uznane jako ruch o charakterze politycznym) co wielce zaszkodzi autorytetowi soboru i same­mu Kościołowi.

 

Spotkaniu przewodniczył papież, który po przeczytaniu listu kardynała Tisse­rant'a przedstawił pokrótce status quaestionis. Kwestie były dwie: metoda i meryto­ryczność. Przy rozważaniu metody wyszły na jaw nie tylko zaniedbania w regulami­nie ze strony mons. Glorieux, który nie przekazał petycji radzie przewodniczącej, ale również ze strony samej rady pod przewodnictwem kardynała Tisseranta, która nie wzięła pod uwagę apelacji mons. Carli'ego.

Kardynał Tisserant tłumaczył niezwo­łanie rady soborowej w celu zbadania apelacji niewiarygodnym powodem, a mia­nowicie bardzo ostrą i przeciwną komunizmowi postawą ze strony kardynała Wy­szyńskiego, który jednocześnie jest członkiem tejże Rady. Co do meritum, wszyscy zgadzali się z podejściem kardynała Tisseranta i samym Pawłem VI, według których nie byłoby korzystne dla soboru odnowienie otwartego potępienia komunizmu. Mons. Glorieux został przedstawiony opinii publicznej jako jedyny odpowiedzialny za całe zdarzenie. Ten z kolei próbował w swoich wspomnieniach pomniejszyć swoją

odpowiedzialność, a kardynał Tisserant 4 grudnia napisał do niego tymi słowami: Wasza odpowiedzialność nie będzie miała u historyków soboru już większego znaczenia. Ci, którzy zostali poinformowani o sprawie, już wybaczyli wam to przeoczenie.

Tekst został ponownie poprawiony według modi przedstawionych przez ojców i przebadany przez kompetentną komisję soboru. Sekcja dotycząca ateizmu (nr 19­21) pozostała w istocie nie zmieniona. Pośród nielicznych poprawek, które zostały przyjęte, najbardziej znacząca pozostaje ta z nr 21 w której stwierdza się, że:

 

Kościół (...) musi, tak jak wcześniej to czynił, potępić z całą siłą i bólem takie niebezpieczne doktryny i poczynania, które pozostają w kontraście z powszechnym doświadczeniem człowieka i degradują jego wielkość, z którą się rodzi.

 

Komisja poszła zatem ścieżką wskazaną przez organizmy zarządzające soborem. Na zebraniu 26 listopada pod przewodnictwem papieża zostało stwierdzone zanie­dbanie w przestrzeganiu regulaminu, ale wykluczono złą wolę mons. Glorieux. Jeśli chodzi o meritum, poprawki i odpowiadające im modusy dotyczące wspomnienia i potępienia komunizmu nie zostały przyjęte.

 

Jasne było, że nie chodziło tu o sy­tuację przypadkową, ale o bardzo precyzyjną wolę uniknięcia potępienia komu­nizmu tak, aby zostały poszanowane umowy z 1962 roku z rządem sowieckim. Mons. Carbone stwierdził, że w archiwach soboru nie ma śladów o jakiejś umo­wie tego typu, ale w tej samej cytowanej nocie przez mons. Carbone z 15 listopada Paweł VI wprost odniósł się do "zobowiązań soboru" dotyczących również "prze­milczenia komunizmu", dodając przy tej okazji datę ,,1962 roku" i ewidentnie odno­sząc się nie do aspektu pastoralnego soboru, ale do pertraktacji, które miały miejsce w tamtym roku między kardynałem Tissserantem a metropolitą Nikodemem.