Już tylko myślą i mową...
Wpisał: Mirosław Dakowski   
02.05.2009.

Już tylko myślą i mową...

http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=765
Felieton  ·  „Nasz Dziennik”  ·  2009-05-02  |  www.michalkiewicz.pl
Suknię ślubną, nie używaną, sprzedam tanio” – głosiło najsmutniejsze prasowe ogłoszenie świata. Ileż dramatyzmu kryje się w tych oszczędnych słowach! Skoro już osoba oferująca weszła w posiadanie takiej sukni, to musiał być oblubieniec, ustalone terminy ślubu i wesela, pozapraszani goście, spisane intercyzy i w ogóle – a wszystko rozwiało się w mglistość. Może z powodu nieszczęścia – bo zdarzało się, że któreś z narzeczonych z tajemniczych powodów nagle umierało – o czym opowiadała modna w swoim czasie piosenka, w której w kulminacyjnym momencie padają słowa: „Inez, Inez – rzuć ten sztylet... Spóźnił się miły twój” – a może za przyczyną jakiejś lekkomyślności – bo zdarzało się, że krytycznego dnia pan młody zapominał przybyć. Dzisiaj, zwłaszcza w krajach i sferach postępowych i wyzwolonych, może nie byłby to problem, bo zamiast pana młodego zmobilizowano by na poczekaniu jakąś drugą pannę młodą, a na urzędników wywierano by naciski jeszcze gorsze, niż te, jakim podobno poddawani byli prokuratorzy badani dzisiaj przez sejmową czerezwyczajkę pod przewodnictwem posła Sebastiana Karpiniuka – ale w normalnych krajach i w środowiskach ludzi normalnych zawsze było to i jest przeżycie traumatyczne.

Na szczęście czas leczy również takie rany, o czym przekonał się również Bolesław Prus. Zapytany przez jakiegoś wścibskiego miłośnika literatury, jak tam u niego z „tymi” sprawami odparł, że w „tych” sprawach ostatnio odczuwa „spokój, który zaczyna go niepokoić”. Bolesław Prus był, ma się rozumieć, człowiekiem starej daty, to znaczy takim, który sprawy swego życia intymnego zachowuje w sferze ściśle prywatnej. Niestety dzisiaj czasy się zmieniły i na skutek lękliwości, jaką sterroryzowane polityczną poprawnością społeczeństwa reagują na rosnące zuchwalstwo sodomitów, sposób zaspokajania popędu płciowego w takim Eurosojuzie urasta do centralnej kwestii politycznej. Dość wspomnieć, że wiedeńska centrala policji myśli, ukrywająca się pod niewinnym szyldem Agencji Praw Podstawowych, przy pomocy sieci donosicieli śledzi wszystkie europejskie narody, czy przypadkiem nie próbują sprzeciwiać się sodomitom, a każdy przypadek sprzeciwu ściga przy pomocy tak zwanych niezawisłych sądów.

Ale zacofana natura nie jest w stanie nadążyć za postępem, wskutek czego stare przysłowie, głoszące, iż „nie pomoże puder, róż, kiedy pani...” no, mniejsza z tym - nadal jest aktualne. Taka sytuacja wytwarza oczywiście narastający stan napięcia, które musi znaleźć sobie jakieś ujście i tym właśnie tłumaczę sobie konferencję w sprawie seksu, jaka odbyła się niedawno z Warszawie. Obok sprytnych dżentelmenów wzięły w niej liczny udział również damy, sprawiające wrażenie jeszcze nie do końca pokonanych w walce z upływem czasu i ta właśnie okoliczność rzuca snop światła na przesłanie, jakie z konferencji tej wyszło pod adresem znękanego społeczeństwa. Uczestnicy konferencji zażądali mianowicie od społeczeństwa, by o seksie więcej „mówiło”. Kto by pomyślał, że nawet pani Hanna Bakuła dzisiaj odczuwa już raczej potrzebę mówienia? Ale mówi się: trudno. Każdy wiek ma swoje przyjemności, a Retif de La Bretonne, podobnie jak Donatien Alfons Franciszek markiz de Sade twierdził, że takie rozmowy, zwłaszcza z ludźmi bardzo młodymi, też mogą przyprawić o dreszczyk. To oczywiście tak zwane los ultimos podrigos, ostatni rozbłysk przed wyłączeniem prądu, więc tę manifestację powinniśmy potraktować z należytą wyrozumiałością.

Stanisław Michalkiewicz    www.michalkiewicz.pl