Już tylko myślą i mową... | |
Wpisał: Mirosław Dakowski | |
02.05.2009. | |
Już tylko myślą i mową... http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=765 Na szczęście czas leczy również takie rany, o czym przekonał się również Bolesław Prus. Zapytany przez jakiegoś wścibskiego miłośnika literatury, jak tam u niego z „tymi” sprawami odparł, że w „tych” sprawach ostatnio odczuwa „spokój, który zaczyna go niepokoić”. Bolesław Prus był, ma się rozumieć, człowiekiem starej daty, to znaczy takim, który sprawy swego życia intymnego zachowuje w sferze ściśle prywatnej. Niestety dzisiaj czasy się zmieniły i na skutek lękliwości, jaką sterroryzowane polityczną poprawnością społeczeństwa reagują na rosnące zuchwalstwo sodomitów, sposób zaspokajania popędu płciowego w takim Eurosojuzie urasta do centralnej kwestii politycznej. Dość wspomnieć, że wiedeńska centrala policji myśli, ukrywająca się pod niewinnym szyldem Agencji Praw Podstawowych, przy pomocy sieci donosicieli śledzi wszystkie europejskie narody, czy przypadkiem nie próbują sprzeciwiać się sodomitom, a każdy przypadek sprzeciwu ściga przy pomocy tak zwanych niezawisłych sądów. Ale zacofana natura nie jest w stanie nadążyć za postępem, wskutek czego stare przysłowie, głoszące, iż „nie pomoże puder, róż, kiedy pani...” no, mniejsza z tym - nadal jest aktualne. Taka sytuacja wytwarza oczywiście narastający stan napięcia, które musi znaleźć sobie jakieś ujście i tym właśnie tłumaczę sobie konferencję w sprawie seksu, jaka odbyła się niedawno z Warszawie. Obok sprytnych dżentelmenów wzięły w niej liczny udział również damy, sprawiające wrażenie jeszcze nie do końca pokonanych w walce z upływem czasu i ta właśnie okoliczność rzuca snop światła na przesłanie, jakie z konferencji tej wyszło pod adresem znękanego społeczeństwa. Uczestnicy konferencji zażądali mianowicie od społeczeństwa, by o seksie więcej „mówiło”. Kto by pomyślał, że nawet pani Hanna Bakuła dzisiaj odczuwa już raczej potrzebę mówienia? Ale mówi się: trudno. Każdy wiek ma swoje przyjemności, a Retif de La Bretonne, podobnie jak Donatien Alfons Franciszek markiz de Sade twierdził, że takie rozmowy, zwłaszcza z ludźmi bardzo młodymi, też mogą przyprawić o dreszczyk. To oczywiście tak zwane los ultimos podrigos, ostatni rozbłysk przed wyłączeniem prądu, więc tę manifestację powinniśmy potraktować z należytą wyrozumiałością. Stanisław Michalkiewicz www.michalkiewicz.pl |