Aby polityk był odpowiedzialny przed wyborcą | |
Wpisał: Mirosław Dakowski | |
23.05.2009. | |
Aby polityk był odpowiedzialny przed wyborcą 16-05-2009 http://www.rp.pl/artykul/243943,306242_Aby_polityk_byl_odpowiedzialny_przed_wyborca.html Rozmowa: Jerzy Przystawa, Obywatelski Ruch na rzecz Jednomandatowych Okręgów Wyborczych, profesor fizyki Rz: Rozpoczynacie kolejną akcję na rzecz zmiany ordynacji. Po co Polsce jednomandatowe okręgi wyborcze? Jerzy Przystawa: Są wręcz niezbędne. Po pierwsze wprowadzą zasadę osobistej, indywidualnej odpowiedzialności przed wyborcą. W tej chwili politycy troszczą się głównie o to, by nie narazić się władzom partyjnym. Niektórzy nawet nie odwiedzają swoich okręgów. Po drugie doprowadzą do stabilizacji politycznej i wygenerują system dwupartyjny. Ale polska scena polityczna już jest ustabilizowana. Załatwiła to ordynacja i finansowanie partii z budżetu. To pozorna stabilizacja. Nie pieniądze z budżetu mają stabilizować scenę polityczną, lecz poparcie obywateli. Obecne partie mają nasze pieniądze, ale są zawieszone w powietrzu. Przeciwnicy jednomandatowych okręgów mówią: Polska zostanie podzielona między PO i PiS, a co z ludźmi o innych poglądach? To nieprawda. Proszę spojrzeć na wybory samorządowe. Czy tam odnoszą sukcesy tylko kandydaci PO czy PiS? Nie. W ostatnich wyborach wójtów, burmistrzów i prezydentów miast na kandydatów wszystkich partii oddało głosy tylko 18 proc. wyborców. Aż 82 proc. zgarnęły lokalne komitety wyborcze. Okręgi jedno- mandatowe zmienią zresztą partie. Skończy się czas partii wodzowskich, w których tylko szef i jego najbliższe otoczenie mają coś do powiedzenia. A jednak w krajach, w których obowiązuje ordynacja większościowa, premiuje ona duże ugrupowania. Mniejsze nie mają żadnych szans. To kolejny mit. Przecież to dzisiejsza ordynacja proporcjonalna, próg pięcioprocentowy i bariera finansowa sprawiają, że w Sejmie są tylko cztery partie. A w Wielkiej Brytanii swoich przedstawicieli w parlamencie ma aż 11 ugrupowań. Ordynacja większościowa nie tylko sprawia, że zwycięzca ma większość i nie musi zawierać egzotycznych koalicji, ale daje też możliwość prezentowania swoich racji dużo większej liczbie podmiotów. W Polsce mamy ordynację większościową w wyborach do Senatu i ludzie wybierają w nich przedstawicieli największych partii. W wyborach do Senatu nie ma okręgów jednomandatowych, a okręgi wyborcze są zbyt duże. Ludzie nie znają dobrze kandydatów, więc kierują się etykietką partyjną. W wyborach do Sejmu mielibyśmy do czynienia z 460 okręgami jednomandatowymi. Tutaj na nic by się zdało przywożenie kandydatów w teczkach. Jeśli ktoś nie byłby znany lokalnej społeczności, nie miałby szans. Rzeczpospolita |