Chmielowska zwolniona z pracy na 6 miesięcy przed emeryturą | |
Wpisał: Jan Kowalski | |
03.02.2014. | |
Chmielowska zwolniona z pracy na 6 miesięcy przed emeryturą
Jan Kowalski 2014-2-3 http://naszeblogi.pl/44021-chmielowska-zwolniona-z-pracy-na-6-mies-przed-emerytura
Sprawa procesu, wytoczonego Jadwidze Chmielowskiej przez Wojciecha Poczachowskiego ma swój ciąg dalszy. Po serii pogróżek esemesami, spełnianych kolejno w realu (zwolnienie z funkcji w Radzie Nadzorczej pewnej spólki), najpierw ZUS zawiesił jej wypłacanie zasiłku przedrentowego - co udało się wycofać po sprawdzeniu bezpodstawności zarzutów - a teraz zwolniono ją z pracy. Na sześć miesięcy przed przejściem na emeryturę, ku kompletnemu zaskoczeniu kolegów. Została bez środków do życia. Tak jest, wydawałoby się pewne, że pracodawca przegra proces w Sądzie Pracy - ale nie, okazuje się, że po ostatniej nowelizacji Kodeksu Pracy jest to całkowicie legalne. "Solidarność" coś tam czasem ciurka, nawet robi marsze protestacyjne, ale żeby tak konkretnie powiedzieć, ludzie, 3 miesiące przed emeryturą tez pójdziecie na bruk - to nie. Za cicho!
Poniżej świetny, jasno napisany mimo ogromnie skomplikowanej materii, tekst z kanadyjskiego "Gońca". Część I juz tu publikowano. Na marginesie wątpliwości Autora, co robi SDP w tej sprawie - robi, robi, tylko nie o wszystkim trąbi. Nie damy na pewno jej zginąć.
Na wszelki wypadek piszę odcinek, a nie część, bo wygląda na to, że cała sprawa pociągnie się trochę dłużej, niż to na początku wyglądało. W interesie publicznym zamierzamy się temu procesowi przyglądać w jak najszerszym jego kontekście. Najpierw drobne usprawiedliwienie za poprzedni tekst. Parę osób zarzuciło mi brak logiki. Poszło o zdanie, że wszystkie zarzuty Wojciecha Poczachowskiego przeciwko Jadwidze Chmielowskiej są prawdziwe, a powinienem napisać, że wszystkie zarzuty są nieprawdziwe. Ponieważ dalsze zdania tłumaczenia nie na wiele się zdały, powtórzę jeszcze raz: wszystkie zarzuty, z jakimi przeciwko Jadwidze Chmielowskiej wystąpił do sądu Wojciech Poczachowski, są zgodne z prawdą. Ponieważ "Goniec" jest jak na razie wolną gazetą w wolnym państwie Kanada, pozwólmy sobie na odrobinę złośliwej odwagi. Powiem tak, sam chciałbym być tak represjonowany za komuny jak Wojciech Poczachowski, który swoją karierę zawodową rozpoczynał jako nauczyciel w roku 1983 z pensją 15 dolarów miesięcznie. Jeśli Wojciech Poczachowski poczuł się rozżalony domniemanym określeniem Volksdeutsch, to przecież mógł Jadwigę Chmielowską, w której żyłach płynie zdecydowanie więcej krwi niemieckiej niż w jego, wyzwać w języku niemieckim od Polek. Swoją drogą, zgodnie z tym co twierdzi Chmielowska w swoim artykule, taka kreacja w ogóle nie powinna występować w programie Pospieszalskiego, reprezentując PiS i polskość na Śląsku. On dobrowolny Niemiec przeciwko szefowi Ruchu Autonomii Śląska Gorzelikowi, którego dziadek walczył w Powstaniach Śląskich (po stronie polskiej) i przeciwko Kazimierzowi Kutzowi, którego cała rodzina Kuców, walczyła również o polskość Śląska. Kończąc te wszystkie zarzuty przeciwko Jadwidze Chmielowskiej, które są przecież zgodne z prawdą, stawia powód Poczachowski Wysoki Sąd przed nie lada wyzwaniem. Brakuje jeszcze oskarżenia jej o rozgłaszanie, że po szczęśliwym zakończeniu trzech małżeństw, żyje w czwartym związku. Byłoby to również zgodne z prawdą – Wojciech Poczachowski żyje w czwartym związku (wiedział coś o tym Ojciec Dyrektor, udostępniając temu wysoce moralnemu patriocie narodowości niemieckiej antenę Radia Maryja?). Niestety, Jadwiga Chmielowska nigdzie tej piątej prawdy nie ogłosiła i nie może być o to przez Wojciecha Poczachowskiego oskarżona, a szkoda, Wysoki Sąd miałby jeszcze więcej uciechy. Jak zatem widzimy, 26-letnia przynależność prezesa Poczachowskiego do dumnego narodu niemieckiego odcisnęła piętno na jego rozumowaniu i posługiwaniu się językiem. To w języku niemieckim mamy tzw. podwójne przeczenie, co dodatkowo wzmacnia twierdzenie. Postanowił zatem w języku polskim zastosować podobną konstrukcję – podwójne twierdzenie tak tak, co w jego rozumieniu, jak przypuszczam, miałoby zaowocować wzmocnionym przeczeniem. A zatem jeżeli twierdzę, że Jadwiga Chmielowska oskarża mnie o to, że jestem Volksdeutschem, to ponieważ nim jestem, sąd wyciągnie wniosek, że tym bardziej nim nie jestem i skaże Chmielowską. Nie śmiejmy się jednak z Wojciecha Poczachowskiego, chociaż jak przy swojej niemieckiej logice może być zatrudniany w polskim radiu lub telewizji, przy rekomendacji Prawa i Sprawiedliwości, doprawdy trudno zrozumieć. Ja nie rozumiem. Przejdźmy do spraw o wiele poważniejszych. Wygląda na to, że cały atak na niewygodną dla kół pro-RAŚ na Śląsku, bo uczciwą polską patriotkę Jadwigę Chmielowską, został misternie zaplanowany. Świadczy o tym koordynacja działań przeciwko niej, których proces sądowy jest jednym z elementów. Drugim jest próba jej finansowego wykończenia. Na początku tego roku została pozbawiona stanowiska w Radzie Nadzorczej (1230 złotych miesięcznie), chociaż swoją kompetencją przyczyniła się do tego, że spółka jako jedna z dwóch spółek komunalnych w województwie śląskim wygrała przetarg na zbiórkę odpadów. Dodatkowo ZUS w Chorzowie, po donosie i kontroli w dniu, w którym musiała być na posiedzeniu zarządu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, wstrzymał wypłacanie jej zasiłku chorobowego w wysokości 1340 złotych. Swoją drogą decyzja o tym zapadła podczas jej kolejnego pobytu w szpitalu kardiologicznym. A przecież Jadwiga Chmielowska, po trzech przebytych zawałach i pięciu zabiegach inwazyjnych na sercu, według wskazania lekarza, który od dawna chce ją wysłać na rentę, nie powinna leżeć w łóżku jak osoba chora na grypę. I chyba może pełnić funkcje publiczne? – pytanie do ZUS w Chorzowie. Zatem stałe dochody miesięczne Jadwigi Chmielowskiej wynoszą obecnie 1400 złotych. Innym dowodem na zaplanowaną nagonkę jest akcja złośliwego podgryzania w mediach elektronicznych prowadzona przez śląskiego dziennikarza i członka Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, Tomasza Szymborskiego. Insynuuje on jej nieuczciwość finansową, znając przecież prawdę. Doprawdy nie wiem, dlaczego SDP milczy w tej sprawie. Jakby tego było mało, Jadwiga Chmielowska jest nękana esemesami, jeden dotarł do niej w święta Bożego Narodzenia, a inny podczas pobytu w szpitalu. Nasuwa się przypuszczenie, że tu wcale nie chodzi o wygranie procesu w sądzie, ale o wykończenie człowieka. A zatem, kto tak naprawdę chce wykończyć Jadwigę Chmielowską? Przecież nie Wojciech Poczachowski ze swoim śmiesznym oskarżeniem i nie Tomasz Szymborski, z nie mniej śmiesznymi atakami. Obaj wydają się być tylko pionkami w grze. Pewną podpowiedzią wydaje się być komentarz pod poprzednim moim tekstem zamieszczony przez Zygmunta Korusa, szefa Klubu Gazety Polskiej w Chorzowie. Wskazuje on wprost na jedną osobę – Grzegorza Tobiszowskiego, wszechwładnego posła Prawa i Sprawiedliwości na Górnym Śląsku. I tym tropem spróbuję pójść w następnym odcinku. Jadziu trzymaj się! |