Czy czasopisma naukowe z nazwy, szkodzą nauce?
Wpisał: dr J.Jaśkowski   
24.02.2014.

Czy czasopisma naukowe z nazwy, szkodzą nauce?

 

dr J.Jaśkowski

 

 

„Walka z konkurencją jest głupotą” D. Rockefeller.

dotyczy to także tzw.nauki!!!

 

 

Przed wielu, wielu laty, na początku lat 70-tych ubiegłego wieku, „dorwanie się” do Nature, lub Science, wydawało się młodemu wówczas człowiekowi schwytaniem Pana Boga za nogi. To była „wiedza”, w porównaniu z np. wydawanymi wówczas Problemami. Niestety, z biegiem lat mój zachwyt ulegał coraz większemu zahamowaniu. A obecnie uważam  publikowane w tych szeroko reklamowanych czasopismach  materiały, za zwykłą tubę reklamową odpowiednich koncernów. Nasze Problemy to był szczyt uczciwości, w porównaniu z tym, co te „zagramaniczne” publikatory obecnie puszczają. Już od kilku lat staram się zasiać niepokój PT Czytelników, co do wiarygodności czytanego materiału. 

Coraz więcej naukowców jest tego zdania, a dowodem na to jest wypowiedź laureata nagrody Nobla w dziedzinie fizjologii i medycyny w 2013 roku. Mianowicie prof. Randy Schekman wezwał ostatnio do bojkotu czasopism naukowych, takich jak Nature, czy Science.

 

Jak zwykle zdania są podzielone. Zawsze występują epigoni, w myśl zasady: „czym skorupka…” W obronie tych czasopism wystąpił p. prof. Paweł Kisielow, członek czynny PAU. Jego obrona ukazała się w Pauzie Akademickiej nr 236 z dnia 9 stycznia 2014 roku.

 

Niestety, artykuł polemizujący z wypowiedzią prof. R. Schekmana, w dobitny sposób potwierdza zarzuty w stosunku do czasopism zwanych naukowymi. P.T. Kisielow chyba zupełnie nie rozumie zmian, jakie dokonały się w ostatnim ćwierćwieczu, nie tylko politycznych, ale też w dziedzinie informacji naukowej i oświaty. Powołuje się na takie administracyjne pojęcia, jak np. liczby cytowań, czy współczynnik filadelfijski, zwany w Polsce Impact Faktorem. Zupełnie nie zna historii wprowadzenia tych współczynników i ich znaczenia albo celowo pomija milczeniem istotne znaczenie tych administracyjnych kryteriów nauki.

 

Wydaje się, że p. prof. P. Kisielow nie orientuje się, w jakim celu i kto stworzył zarówno IF, jak i inne podobne współczynniki. Administracyjne ocenianie nauki ma służyć nie temu, aby nauka się rozwijała, lecz by można było niepokornych naukowców trzymać krótko. Ocena czasopism służy tylko i wyłącznie białemu wywiadowi. Zamiast zatrudniać kilka tysięcy tłumaczy i szukać interesujących danego pracodawcę artykułu, wystarczy dokonać odpowiedniej klasyfikacji czasopism i każdy naukowiec sam zacznie przysyłać prace i to jeszcze w języku  nie wymagającym dodatkowego tłumaczenia. Do 1990 roku w Polsce było ok. 2000 czasopism naukowych w nakładzie ok. 10 milionów. Obecnie nie mamy ani jednego. Wszystkie zostały albo zlikwidowane albo przejęte przez międzynarodowe koncerny.  Trudno, aby o tym PT Autor nie wiedział!

 

A P. Kisielow nie dostrzega, że polskie czasopisma zostały wykupione przez obce wydawnictwa i powstał monopol wydawniczy. Np. firma Elsevier posiada ponad 2460 czasopism i żadna praca, która jest sprzeczna z podpisaną  przez dział marketingu umową reklamową, nie ma szans ukazania się.

 

Nie wiem jakie czasopisma medyczne p. P.Kisielow czyta, ale powinien zauważyć, że od ponad 20 lat brak jakichkolwiek prac naukowych z dziedziny medycyny, porównujących  np. dwie metody leczenia, czy też działania dwóch leków. Zamiast tego ukazują się same wytyczne bliżej niesprecyzowanych grup administracyjnych. Typowym przykładem jest np.  Flu Forum p. magister prof,. L. Brydak. Na 24 osoby  wchodzące w skład tego forum, jest tylko 2 lekarzy. Reszta to  dziennikarze, pracownicy administracyjni itd.

 

Ale zalecenia tego Forum są szeroko cytowane  w tzw. prasie medycznej i nie tylko. Jaka jest wartość takich publikacji, pomimo licznych cytowań? Zerowa. Ale liczba cytowań wspaniała. Inny przykład cytowania majora KBW Baumana, ostatnio robiącego za profesora socjologii, prawie 8-krotnie przewyższają następnego socjologa. I o czym to niby ma świadczyć?

 

Inny przykład. Pod szumną nazwą postał Ogólnopolski Program Zwalczania Grypy, w skład którego wchodzą takie instytucje jak: Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego [ jakiego narodu? Polska była zawsze wielonarodowa, żadnego wybranego narodu nigdy nie było u nas do tej pory], Polskie Towarzystwo Oświaty Zdrowotnej i jakaś Grupa d/s Grypy.

 

Otóż takie, zdawałoby się spontaniczne akcje, muszą mieć przecież sponsora. Okazuje się, że sponsorem szanownego towarzystwa jest firma INFARMA, czyli Związek Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych. Przyznacie Drodzy Czytelnicy, że nazwa powalająca.

 

Od chwili, kiedy na początku lat 90-tych ubiegłego wieku polski przemysł farmaceutyczny uległ wchłonięciu przez koncerny zachodnie, innowacje polegają na tabletkowaniu proszków przywożonych z Azji.

 

Ale ciekawym zapewne byłoby udzielenie odpowiedzi na pytanie, kto tworzy ten związek. No i okazuje się, że finansują ten,  rzekomo oddolny twór, takie tuzy farmacji, jak Nowaris Planga Sp. zoo,  GlaxoSmith Kline, Sanofil Pasteur Sp.z oo, Abbot Alboratorie Poland . 

 

Te wymienione koncerny są głównymi producentami szczepionek, rzekomo zapobiegających zachorowaniu na grypę.

 

Jak do tej pory chyba wszystko jest jasne?

 

Agrippal  - Novaris Vaccines, 

Begrivac - Novaris Vaccines

Fluarix - GSK

IDflu  9 - Sanofil Pasteur

IDflu 15 Sanofil pasteur

Influvac - Abbot laboratories

Vaxigrip - Sanofil Pasteru

 

 Skład tych szczepionek jest następujący:

 

 FLUVIRIN - Novartis albumina jaja 1mcg

viral aktywator 5mcg

Residual medium 1 mcg, oval albumin, Egg.Allantoic fluid

Nonylphenol Ethoxylate 0.015 % w/v surfactan

Plimyxin B 3.75 mcg

antymicrobial - neomycinum 5 ng

preservative 25mcg mercury/dose in multi dose

1mcg in one dose

beta propiolactone 

 

 

FluZone - Sanofil Pasteur albumina jaj limit

formaldehyde 100mcg/5ml

25mcg/1ml

stabilizer 0.05% in 0.25 ml an 0.5 ml None in Fluzone Hi Dose or intradermal

Octylphenol Ethoxylate -Triton X-100 150 mcg/0.5 ml surfactan

preservative thimerosal none in 25 ml dose fluzone HiDose or intradermal

rtęć w wielodawkowej 25 mcg./0.5 ml

 

 

I pomimo, że preparaty te istnieją od co najmniej kilku lat, to nadal brak wyników badań tego, co dzieje się z mózgiem dziecka, któremu wstrzyknięto rtęć do krwioobiegu, czy formaldehyd. A przecież rzekomo zostały one zatwierdzone przez wybitnych, szanowanych, jak kto woli, recenzentów. Czy na pewno?

 

Otóż wymienione publikacje drukowane w najbardziej „szanowanych”, jak podaje p.prof. P.Kisielow,  czasopismach, nigdy nie podają występujących powikłań poszczepiennych, efektów ubocznych i zgonów, po tych rzekomo sprawdzonych preparatach.

A przecież z naukowego punktu widzenia i nie tylko, są to bardzo istotne informacje.

Przecież te publikacje były dopuszczone do druku przez szanownych „ekspertów -  recenzentów”. Co prawda nikt nie wie na jakiej podstawie wybrano tych recenzentów.

 

Inne bardzo szanowne czasopismo angielskie podało, że od 1992 roku nie może znaleźć żadnego niezależnego recenzenta, na którego zgodziłby się przemysł.

 

Pan P. Kisielow nie wie także, lub celowo przemilcza, jak wynika z jego tekstu, że coraz częściej pojawiają się prace duchów, właśnie w renomowanych czasopismach. W innych przecież nie warto ich drukować, a szanowny autor tylko inkasuje odpowiednią kwotę. Potem ma liczne cytowania, ponieważ firma o to dba. Przykładem niech będzie lek Viofox, który przyczynił się do śmierci ponad 60 000 ludzi i był rozpowszechniany na całym świecie. Podobnie inny lek przeciwcukrzycowy.  

 

Tak więc po pierwsze: nieważne jest czasopismo, tylko jego aktualny właściciel. Sprawa ta doskonale została uwidoczniona w czasopiśmie Lancet i pracy dr Wakefielda i wsp. Dokładny opis wydarzeń poniżej.

 

Po drugie, najlepiej pisać prace nijakie, nie odnoszące się do praktyki. Można teoretyzować, w jaki sposób p. Twardowski porozumiewał się żonę, e-mailami czy sms-ami, ale nie wolno pisać prac o chemtrials, czyli o trwałych smugach. Przykład? Proszę bardzo. Hucznie obchodzona w Warszawie konferencja klimatyczna, za 100 000 000 złotych, wyjętych z kieszeni biednego podatnika, już na wstępie miała postawiony zakaz mówienia o eksperymentach wojskowych, typu HAARP, tsunami, czy lawiny błotne, generalnie o geoinżynierii.

 

Jaka to więc była konferencja naukowa? Ale wg p. porf. P.Kisielowa była OK, ponieważ recenzenci wyrażali się pozytywnie i drukowano o niej odpowiednio spreparowane artykuły w szanowanych i cenionych czasopismach.

 

Myślę, że najwyższy czas popatrzeć na rzeczywistość naukową bez emocji i różowych okularów. Proszę zauważyć, że krytyka jakichś tam gazetek irytuje szanownego profesora, a to, że w Polsce patentuje się tylko ok. 100 wynalazków rocznie nie ma znaczenia. W Korei Południowej patentuje się 14.500 wynalazków rocznie.

 

To, że jego wrocławska uczelnia jest kwalifikowana na 19-tysięcznym którymś tam miejscu w rankingu 21000 wyższych szkół na świecie, to bez znaczenia. 

 

PS. P. prof. Kisielow jest także jednym z twórców administracyjnego kierowania oświatą. Gdy przed laty minister Orzechowski wystąpił z propozycją pokazywania głupoty teorii ewolucji, to prof. Kisielow organizował listy protestacyjne, żądające odwołania ministra. Liczba podpisów pod tym „protestem” jest jednocześnie dowodem, dlaczego nie przeprowadzono lustracji na uczelniach. Przecież nauki nie powinno się kneblować zakazami, czy ukazami.

 

I to by było na tyle.

 

http://planeta.wieza.org/prof-kisielow-nagroda-nobla-nie-zawsze-jest-gwarantem-madrosci/

http://www.press-report.pl/clanek-8270001-prof-kisielow-

http://fakty.marbro.pl/news/12/248/Prof_Kisielow_tegoroczny_noblista_Randy_Schekman_plecie_bzdury.html

http://frazeo.pl/search.jsp?query=&offset=0&limit=10&findSim=true&dch=041ff52a75ce78d82702f75f3cd1bd0c&postSortByDate=false&last_period=---&date_hour_from=null&date_hour_to=null&dtit=Prof.%20Kisielow:%20tegoroczny%20Noblista%20Randy%20Schekman%20plecie%20bzdury&dummystring=ąĄćĆęĘłŁńŃóÓśŚźŹżŻ

http://sejmometr.pl/twitter/3128500

http://www.strona-startowa.pl/wiadomosc/prof-kisielow-tegoroczny-noblista-randy-schekman-plecie-bzdury-gazeta-wyborcza

http://wyborcza.pl/1,76842,3772207.html

http://www.polishclub.org/2013/12/11/dr-jerzy-jaskowski-grypa-organizacja-glupoty-w-polsce-czesc-3/

http://www.polishclub.org/2013/11/12/dr-jerzy-jaskowski-falszywe-flagi-zdrowie-publiczne-czesc-2/

http://www.polishclub.org/2013/11/06/dr-jerzy-jaskowski-finansowanie-nauki-falszywa-flaga-czesc-2/

http://www.polishclub.org/2013/10/19/dr-jerzy-jaskowski-jak-zdobyc-pierwszy-milion-dolarow-tylko-dla-wakcynologow-czesc-3/

http://www.polishclub.org/2013/08/13/dr-jerzy-jaskowski-grypa-pandemia-strachu-podsumowanie-panu-dr-maciejowi-hamankiewiczowi-1-z-nil-do-sztambucha-czesc-3-dokonczenie/

http://www.polishclub.org/2013/07/12/dr-jerzy-jaskowski-dlaczego-mieszkancami-kraju-nad-wisla-tak-latwo-mozna-manipulowac-czesc-3/

http://www.polishclub.org/2013/01/24/dr-jerzy-jaskowski-grypa-lekarze-ostrzegaja-korupcja-w-urzedach-grypowych-i-who-czyste-lapwkarstwo-cz-vii/

http://www.prisonplanet.pl/nauka_i_technologia/znajomi_kroliczka_czyli,p1804952329

 

P.S. Często czytam wpisy różnych autorów pod artykułami. Kanadyjscy naukowcy zbadali problem Trolli. Nie będę do tego wracał. Moim zdaniem natomiast ominęli jeden ważny problem - wpisów  pracowników etatowych. Wyraźnie można odróżnić spontaniczne wpisy od zawodowych,  np. po pojęciach używanych, po poprawności politycznej,  odwracania uwagi od tematu zasadniczego itd. Niestety większość wpisów jest przeprowadzana przez zawodowców. I na to trzeba zwracać uwagę.

 

kontakt: jjaskowski@ poczta.onet.pl