Olin, Minim, Kat i inni | |
Wpisał: Mirosław Dakowski | |
03.06.2009. | |
Olin, Minim, Kat i inni Rewelacje" Wprost" o największej aferze III RP [Przypomnienie sprawy, widzianej z GazWyb-u 17. I. 96 Wtedy pisano, że Olin to Oleksy, Kat - Kwaśniewski, a Minim – Miller.. ] Trwa polowanie na zwerbowanego przez Polaków oficera KGB, od którego polski wywiad otrzymał materiały obciążające premiera. SdRP nie walczy już o skórę Oleksego, lecz kilku swych czołowych polityków - twierdzi" Wprost" Powołując się na ,,kilka niezależnych źródeł" "Wprost" pisze: ,,Kiedy rozpadł się Związek Sowiecki, polski wywiad (...) otrzymał informację, że na szczytach SdRP działa od lat współpracownik KGB. Wywiad UOP, który również zwerbował wtedy pracownika moskiewskiej centrali, uzyskał potwierdzenie tego faktu. Informator nie wiedział jednak, kto pracuje dla Rosjan. Postanowiono zatem »przewerbować« następne osoby (...). Jeden z pozyskanych współpracowników miał dostęp do teczki informatora o kryptonimie Olin". Tak oto UOP zdobył wykaz "tajemnic państwowych najwyższej rangi", jakie Olin przekazał Rosjanom, m.in. "chroniony najwyższym stopniem tajności i przeznaczony dla siedmiu najważniejszych osób w państwie (każdy egzemplarz numerowany) raport o działalności obcych służb w Polsce". UOP ustalił - twierdzi "Wprost" - że część informacji musiała pochodzić od osoby, która była przez pewien czas członkiem Politycznego Komitetu Doradczego przy szefie MSW, a część od osoby pracującej w resorcie we wszystkich rządach m RP. Dzięki równoczesnemu rozpracowywaniu przez kontrwywiad agentury KGB zidentyfikowano oficera prowadzącego Olina, a potem samego Olina. Z materiałów od rosyjskiego wywiadu wynikało, że prócz Olina Rosjanie zaliczali do kwalifikowanych źródeł informacji związane z nim osoby z tej samej formacji politycznej o kryptonimach Minim i Kat. ,,?ącznie moskiewskie dokumenty mówiły o pięciu równorzędnych źródeł informacji" -pisze "Wprost". - Ostatnie materiały (...) UOP otrzymał dopiero pod koniec 1995 r. Dzięki nim kontrwywiad ustalił, który członek Politycznego Komitetu Doradczego był źródłem przecieków. Tą osobą miał być właśnie Józef Oleksy. W ostatnich dniach udało się' też zidentyfikować pracownika wysokiego szczebla MSW, który dostarczał Olinowi informacji przekazywanych Rosjanom". Olina przejmuje Jakimiszyn Według "Wprost" ,,kontakty czołowych polityków PZPR, a potem SdRP z rosyjskim dyplomatami, przede wszystkim pracownikami KGB, zdarzały się bardzo często. Im bardziej jednak Polska oddalała się od Moskwy, tym intensywniej rezydentura pracowała nad pozyskaniem źródeł informacji". Podczas procesu Marka Zielińskiego, skazanego w 1993 r. na dziewięć lat więzienia za współpracę z GRU (potem wywiadem wojskowym Rosji), wyszło na jaw, że pod koniec istnienia PRL "towarzyskie początkowo kontakty polityków lewicy z oficerami KGB (...) z czasem niepostrzeżenie przeradzały sięw swego rodzaju uzależnienia od agenta. Wykorzystywano wówczas wiedzęo »przyjacielu«, o jego słabościach czy nietypowych skłonnościach". Prowadzący Olina Władimir Alganow "wiedział np. podobno - pisze "Wprost" - jakiego »haka« mieli na Józefa Oleksego jego partyjni koledzy. Informacjętę uzyskał właśnie dzięki częstym kontaktom towarzyskim i później ją wykorzystywał". W lipcu 1992 r. Olina przestał prowadzić Alganow; zastąpił go płk Gńgońj Jakimiszyn, w latach 80. pracownik konsulatu generalnego ZSRR w Gdańsku. "Zatoka Czenvonych Świń" "Ałganow nie był prowadzącym innych informatorów" - pisze "Wprost". Ale - dodaje tygodnik - Ałganow mieszkał - "podobnie jak prowadzący Marka Zielińskiego attache wojskowy ?omakin - w tzw. Zatoce Czerwonych Świń". Ambasada Rosji "płaciła prawie 2 tys. dolarów za lokal w tej okolicy", gdyż "sąsiadami byli najważniejsi politycy SdRP: Aleksander Kwaśniewski, Józef Oleksy, Leszek Miller, Jerzy Jaskiernia, Zbigniew Sobotka, Jerzy Szmajdziński i Janusz Zernke [obecnie członek nadzwyczajnej komisji badającej sprawę działań UOP przeciw Olinowi - red. GW]". Tu "Wprost" powtarza historię zwrotu części pożyczki KPZR dla PZPR według wersji rosyjskiej: ,,2 listopada 1990 r. o godzinie 18.00 do Ałganowa przybył Leszek Miller, sekretarz generalny SdRP, z żoną. W mieszkaniu był już Witalij Swietłow, kierownik grupy krajów Europy Wschodniej Wydziału Zagranicznego KC KPZR oraz Władimir Silwiestrow vel Władimir Wierszynin, kadrowy pracownik I Zarządu Głównego (wywiadu) KGB. Miller (...) przekazał agentowi KGB (...) 600 tys. dolarów z pożyczki zaciągniętej przez Mieczysława Rakowskiego. (...) Opis tych wydarzeń znajduje się w protokołach przesłuchania Swietłowa i Wierszynina, które na prośbę polskich władz przeprowadził w październiku i listopadzie 1991 r. w Moskwie ?obanow, śledczy Prokuratury RFSRR". Konto Nostro "Wprost" stawia śmiałą tezę: "To nie PZPR potrzebowała jednak moskiewskich pieniędzy. Kierownicza siła miała bowiem wówczas (w grudniu 1989 r.) na koncie Nostro - prowadzonym przez polskie banki w bankach zachodnich 22,7 mln franków szwajcarskich oraz 750 tys. dolarów. Pieniądze te ulokowano na rachunku 10797147PKOBP prowadzonym w Swiss Corporation Bank w Bazylei, na koncie Banku PKO SA w Paryżu, ulokowanym w Union Bank of Switzerland w Zurychu, oraz na koncie PKO BP prowadzonym w Standard Chartered Bank of New York". ,,Franki szwajcarskie przelano z konta stałego salda 34089-151-97971, prowadzonego w Głównym Oddziale Walutowo-Dewizowym NBP, na wniosek Wydziału Zagranicznego KC PZPR z 31 sierpnia 1989 r. Interesujące jest, że na pierwszym dokumencie w PKO BP, która lokowala depozyt, widnieje adnotacja: »Tajne - nie księgować«. Mało tego, od maja 1972 r. GOWD wydawał KC PZPR zaświadczenia in blanco na wywóz zagranicznych środków płatniczych. W latach 1988-89 skorzystano z 800 takich zaświadczeń. Praktycznie więc - twierdzi "Wprost" - członkowie ścisłego kierownictwa PZPR mogli wywozić bez przeszkód walizki pełne obcych walut i lokować je, gdzie chcieli". Pożyczka ...dla SdRP "Po co więc Mieczysław Rakowski pyta "Wprost" - miałby pożyczać w Moskwie pieniądze dla PZPR, skoro dwa dni przed ich przywiezieniem do Warszawy (10 stycznia) podpisał zgodę na przekazanie ponad 9 mld. zł utworzonej przez KC Agencji Gospodarczej? Agencja była własnością Biura Politycznego, a od maja 1990 r. należy do SdRP. W skład jej rady nadzorczej wchodzili wówczas Leszek Miller, Ireneusz Sekuła, Mieczysław Wilczek, Janusz Kubasiewicz oraz Janusz Quandt (głośny potem prezes zarządu Banku Przemysłowo-Handlowego w Krakowie)". ,,PZPR nie cierpiała więc wówczas na brak pieniędzy. Problem polega na tym, że konta, z których te pieniądze pochodziły, były możliwe do skontrolowania. Nie można było zatem przekazywać z nich pieniędzy na cele specjalne. A takich funduszy potrzebowała właśnie nowo utworzona SdRP, która dopiero później przejęła z konta PZPR w PKO BP ok. 98 mld zł. Czyżby więc Mieczysław Rakowski tylko formalnie patronował pożyczce? Nie dziwiłoby wówczas. że przekazał Wierszyninowi przez Leszka Millera tylko pokwitowanie, sam zaś nie uczestniczył w oddawaniu pożyczonych dolarów. (...) Wierszynin nie był zatem tylko kurierem, który w styczniu 1990 r. przywiózł Mieczysławowi Rakowskiemu 500 mln zł i 1,232 mln dolarów oraz odebrał część tej sumy od Leszka Millera. Wierszynin był od początku do końca organizatorem tej transakcji. Zarówno on, jaki Ałganow musieli wiedzieć, na co kierownictwo SdRP zamierzało przeznaczyć przywiezione w walizce pieniądze. Z notatki Janajewa sporządzonej dla Michaiła Gorbaczowa wynika, że za pieniądze KGB przeprowadzono zjazd założycielski SdRP oraz zaczęto wydawać »Trybunę«. 200 tys. dolarów zamierzano puścić w obieg, żeby przynosiły zyski". Współpraca z bratnimi partiami ,,Kiedy pod koniec października 1991 r. sprawa moskiewskich pieniędzy stała się głośna, Mieczysław Rakowski postanowił uchronić wykreowaną przez siebie nową partię od wszelkich podejrzeń pisze "Wprost”. -Jednak (...) o tych pieniądzach musiało wiedzieć całe ówczesne kierownictwo SdRP. Co więcej, po seminarium na temat podstaw działalności ekonomicznej sił lewicy Europy Środkowo-Wschodniej w warunkach gospodarki rynkowej, które SdRP zorganizowała w Warszawie w marcu 1991 r., wiedziano już, jak powinno się takie fundusze wykorzystywać. Mówiła o tym tajna uchwała Sekretariatu KC KPZR z 12 kwietnia 1991 r. »0 współpracy KPZR z partiami lewicowymi państw Europy Środkowej i Wschodniej w sferze działalności produkcyjno-gospodarczej«. Znajdujemy tam taki fragment: »Równorzędnie z wykorzystaniem postanowień prawnych, pozwalających na posiadanie własnych przedsiębiorstw partyjnych, priorytetowe znaczenie przywiązuje się do tworzenia struktur gospodarczych, formalnie nie związanych z partią. W celach tych szeroko stosuje się zakładanie ze środków partyjnych firm prywatnych, bazujących na zaufaniu, angażuje się kapitał zagraniczny, stosuje się formy organizacji zawierające możliwość "wyobcowania" własności ze względów politycznych«. Socjaldemokracja RP posiadała już wiele wzorcowych spółek i fundacji, dlatego też radzieccy towarzysze odnotowali, że ich delegacja »spotkała się z kierownikami głównych firm kontrolowanych przez SdRP«". "Współpraca z bratnimi partiami - pisze "Wprost" - podlegała formalnie Wydziałowi Zagranicznemu KC KPZR. Ale większość kadry tego wydziału była etatowymi pracownikami I Zarządu Głównego KGB. Po likwidacji KPZR wszystkie interesy wydziału nadal były kontrolowane przez ?ubiankę. Kiedy więc Władimir Ałganow powiedział na niedawnej konferencji prasowej w Moskwie, że tylko przypadkiem podążył za Józefem Oleksym z Warszawy do Białej Podlaskiej, gdyż partia wyznaczyła mu zadanie koordynowania współpracy tego miasta z Brześciem, potwierdził mimo woli tożsamość zadań Wydziału Zagranicznego i I Zarządu Głównego". "Ukręcić sprawie łeb" ,,Przygotowany przez SLD scenariusz, w którym Józef Oleksy pełniłby tylko rolę nieświadomego informatora, zakłada, że podobnie jak w 1993 r, w sprawie moskiewskich pieniędzy, uda się zatuszować sprawę - twierdzi "Wprost". (...) Teraz toczy się swoisty wyścig między tymi, którzy przygotowali materiały obciążające Oleksego, a osobami chcącymi »ukręcić łeb« sprawie. Zdarzyła się ponoć rzecz bez precedensu: Zbigniew Sobotka, niedawno mianowany kierownik resortu, miał na kilka godzin wywieźć akta sprawy poza siedzibę UOP. Trwa też polowanie polskich i rosyjskich towarzyszy na informatora naszego wywiadu, który dostarczył z Moskwy najważniejsze materiały. Nikt nie ma wątpliwości, co się z nim stanie, jeśli Rosjanie go znajdą". opr. PST |