Ewangelikalni: Odłączeni, ale czy na zawsze?
Wpisał: Dr Tomasz M. Korczyński   
01.04.2014.

Ewangelikalni: Odłączeni, ale czy na zawsze?

 

 

Dr Tomasz M. Korczyński, 1 kwietnia 2014 naszdziennik

 

W lutym 2008 r. znany protestancki magazyn „Christianity Today” poświęcił całe wydanie ważnemu wątkowi, a mianowicie powrotowi chrześcijan ewangelicznych na łono Kościoła katolickiego. Niedawno pisałem o liderze wspólnoty chrześcijan ewangelikalnych (zielonoświątkowcu), pastorze Ulfie Elkmanie, który razem ze swoją żoną i synem konwertowali na katolicyzm (zob. tutaj).

Ta godna naśladowania postawa może rozpocząć powrót do katolicyzmu odłączonych braci i siostry w Chrystusie lub zachęcić do niego, aby nastała jedna owczarnia i jeden Pasterz. Kto wie, może luterańska Szwecja będzie pierwszym poruszycielem, dzięki odwadze i mądrości pastora Elkmana?

Autor wiodącego artykułu w „Christianity Today”, wybitny znawca historii Kościoła prof. Chris Armstrong i redaktor naczelny magazynu zgodnie stwierdzili, że podróż chrześcijan z denominacji powstałych po reformacji w kierunku starożytnego Kościoła jest czymś naprawdę dobrym. Chris Armstrong, który jest gorącym zwolennikiem powrotu do Kościoła katolickiego protestantów, w artykule „Przyszłość leży w przeszłości” twierdzi, że „Chrystus jest tym, który prowadzi ten proces”.

Trudno temu zaprzeczyć, skoro wielkim orędownikiem zachęcającym do powrotu do Kościoła świętego był bł. Jan Paweł II, który w encyklice „Ut unum sint” pisał, w jaki sposób ten proces ma przebiegać, a następnie Ojciec Święty Benedykt XVI, który jeszcze jako prefekt Kongregacji Nauki Wiary, kardynał Joseph Ratzinger zachęcał oddalonych od Prawdy do powrotu w imię Chrystusa, który jest Panem.

Prowadzenie ewangelicznych chrześcijan do Rzymu i zachęcanie ich do powrotu na łono Kościoła katolickiego wywołuje naturalnie wielki sprzeciw w ramach poróżnionych, często skłóconych, rozbitych i pozostających bez jedności wspólnot protestanckich. Niemniej aktywność ta jest znaczna, ponieważ nie tylko ewangelicy, ale i ewangelikalni chrześcijanie, jak zauważa prof. Armstrong, cierpią na kryzys tożsamości.

Nie tylko. Według mnie, zdają sobie oni wyraźnie sprawę z faktu, że w coraz bardziej podzielonym światku protestanckim zgorszenia, liberalizacja, nadużycia teologiczne i obyczajowe są nie do opanowania, nie do zaakceptowania, i tylko Kościół katolicki ze swoją niezmienną doktryną i czuwaniem nad poszanowaniem prawa naturalnego oraz prawdą wypływającą z Ewangelii gwarantuje im przetrwanie jako chrześcijanom, aby nadal byli światłem świata i solą ziemi. Ten ruch jest szczególnie odczuwalny w anglikanizmie, ale – jak ukazuje przykład pastora – także w ramach wspólnot zielonoświątkowych. Zauważmy, kto dziś głośno i odważnie broni tradycyjnej rodziny, tradycyjnego małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny, kto walczy o prawo do życia każdego człowieka, chorego, słabego, nienarodzonego...

Ta determinacja budzi podziw i zazdrość ewangelicznych i ewangelikalnych chrześcijan, dlatego wielu ma dość milczenia, stagnacji w swoich zborach i przyłącza się do ruchów katolickich, a to przecież pierwszy krok do pełnego powrotu do Kościoła powszechnego.

Na okładce „Christianity Today” widać, jak archeolog odkopuje złoty krzyż. Oprócz zewnętrznych przedmiotów kultu i gestów oraz rytuałów prof. Armstrong wśród ważnych czynników, które przyciągają odłączonych od Rzymu chrześcijan, wymienia również lectio devina, czyli formę modlitwy, opartą na lekturze tekstów biblijnych, oraz skarb Kościoła, jakim jest monastycyzm.

Obok Eucharystii jako szczytu życia duchowego Kościoła katolickiego faktycznie posługa w świecie osób konsekrowanych oparta na codziennej modlitwie brewiarzowej, która korzysta z wyżej wymienionej metody modlitewnej, oraz życie we wspólnocie zakonnej są rzeczywistym oddechem Kościoła katolickiego, który go nieustannie odświeża i uzdrawia.

Błogosławiony Jan Paweł II w adhortacji apostolskiej „Vita consecrata” przypomina, że obecność życia konsekrowanego na całym świecie i jego świadectwo nie jest rzeczywistością odosobnioną czy też drugorzędną, ale stanowi sprawę całego Kościoła, to sprawa, która nas bezpośrednio dotyczy.

Zakony kontemplacyjne są chlubą Kościoła dzięki trwaniu w samotności na modlitwie i w milczeniu. Zakonnicy i zakonnice wsłuchane w Słowo Boże składają dar z siebie dla całej wspólnoty kościelnej i za ich sprawą łaska Ducha dotyka serc wielu katolików. Ich gorliwa modlitwa sprawia, że na cały świat spływa moc Bożej Miłości.

„Osoby konsekrowane dają świadectwo o tym, że ktokolwiek idzie za Chrystusem, Człowiekiem doskonałym, sam też pełniej staje się Chrystusem. Przyjrzyjcie się tym ludziom, którymi Chrystus zawładnął całkowicie: ukazują oni, że panowanie nad sobą, wspomagane przez łaskę i miłość Bożą, jest lekarstwem przeciw żądzy posiadania, przyjemności, władzy. Nie zapomnijcie o charyzmatach, które ukształtowały wspaniałych poszukiwaczy Boga i dobroczyńców ludzkości, to oni bowiem wskazali nieomylne drogi tym, którzy sercem szukają Boga”.

Artykuł „The Future Lies in the Past” można w całości przeczytać tutaj:

http://www.christianitytoday.com/ct/2008/february/22.22.html

Okładka: http://www.christianitytoday.com/ct/2008/february/

Dr Tomasz M. Korczyński

=================

[Dobre, ale... ważni przedstawiciele Kościoła zawarli (nie-)sławną „Umowę z Balamand” z 1993 r. , która zakazuje nawracania na katolicyzm, nawet prawosławnych! Tym podpierał się kard. Kasper, który nie zgodził się na nawrócenie trzech całych diecezji prawosławnych, na czele z biskupami – argumentując, że „lepiej pielęgnujcie swoją wiarę”... . MD