Duch nad doliną pełną kości
Wpisał: Ks. Stanisław Małkowski   
16.04.2014.

Duch nad doliną pełną kości

 

Z księdzem Stanisławem Małkowskim rozmawia Rafał Pazio  

„Najwyższy czas”   19 – 26 kwietnia b.r.

 

10 kwietnia wieczorem odmówił ksiądz egzorcyzm na Krakowskim Przedmieściu. To ważna i wymowna posługa, nastawiona na istotne zmia­ny. Czy przestrzeń publiczna w Polsce wymaga egzorcyzmowania?

To posługa potrzebna i konieczna. Nie miałbym nic przeciwko temu, gdyby ktoś nade mną odmówił egzorcyzm. W szerszym sensie potrzebne jest egzorcyzmowanie nie tylko po­szczególnych osób, jakoś uzależnionych od demonów czy wręcz opętanych, ale egzor­cyzm jest potrzebny społeczeństwom, zbiorowościom ludzkim, może i narodom, a także państwom i organom władzy. Zwłaszcza wte­dy, gdy pewne zbiorowiska ludzkie przejawiają cechy demonicznego uzależnienia.

 

Coś takiego Ksiądz dostrzega?

W historii takie uzależnienie występowało w okresie narodowego socjalizmu w III Rze­szy. To samo w czasach bolszewickich w Rosj sowieckiej, w krajach komunistycznych pod­danych władzy socjalistycznej, także w wersji międzynarodowej, kosmopolitycznej. Taka forma opętania jest udziałem antykościoła, antyewangelizacji, antycywilizacji, antykultury. Dochodzi do zbiorowych zjawisk, częściowo zakamuflowanych, częściowo jawnych, które zmierzają do rozbijania wszelkich autentycz­nych wspólnot, co ma źródła demoniczne.

 

Jakie?

Z woli Bożej człowiek jest osobą stwo­rzoną na obraz Trójcy Przenajświętszej - Ojca, Syna i Ducha Świętego. Są wymiary indywidualne tego obrazu, czyli rozum, wolna wola, nieśmiertelność duszy, powołanie do nieśmiertelności ciała. Ale są także wymiary społeczne i zbiorowe. Obraz Boży oznacza, że Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę do tworzenia rodziny i szerszych wspólnot, wspólnoty Kościoła, ludu Nowego Przymierza. Uderzenie w naród, w Kościół, w małżeństwo, w rodzicielstwo jest uderzeniem w obraz Boży zawarty w człowieku - jako oso­bie społecznej, zdolnej do wspólnoty z Bo­giem i wspólnoty międzyludzkiej. Pogaństwo starożytne różni się od współ­czesnego tym, że mimo okrucieństwa i bał­wochwalstwa niosło w sobie pewne wartości kultury, filozofii, sztuki, literatury. Przecież później języki grecki i łaciński weszły do litur­gii Kościoła. W nich, w precyzji pojęć i składni zawierało się tyle dobra, że nie sposób było tego zlekceważyć.

Współczesne nihilistyczne, pogańskie ide­ologie zawierają pewien kamuflaż. Pod po­zorem dobra jest otchłań nihilizmu. Co ze sztuki współczesnej może wejść do kultury? To sztuka bluźniercza. Symbolem jest instala­cja z odchodami artysty w puszce. Tę sztukę prezentuje się z pełną aprobatą władz. Przed­stawiciele władz podają się za katolików, ale | otwarcie lub w ukryty sposób służą złu. Czy aż nie należałoby odprawiać egzorcyzmów nad 8. instytucjami rządowymi, sejmowymi, senac­kimi, władzą sądowniczą w obecnym kształ­cie? Przecież złe decyzje, ustawy, są otwarcie sprzeczne z prawem Bożym.

 

W jakim wymiana?

W miejsce „nie zabijaj" wstawia się „zabi­jaj”, w miejsce „nie cudzołóż” - „cudzołóż”. Eliminuje się słowa: „ojciec", „matka", „mąż”, „żona”. Niszczenie pojęć uderza w wymiar ob­razu Bożego zawartego w każdym człowieku.

Dlatego odmówiłem dwa proste egzorcyzmy do Matki Najświętszej i św. Michała Archanio­ła. Potwierdzam, że wszystko powiedziałem świadomie. Każdy przecież może odmówić prosty egzorcyzm, aby złe duchy opuściły miejsca, w których czują się dobrze.

 

Czy Ksiądz przyszedł z takim zamia­rem?

Co miesiąc takie egzorcyzmy odmawiałem od pewnego już czasu na zakończenie Marszu z katedry św. Jana na Krakowskie Przedmieście przed Pałac Namiestnikowski. Dodatkowo po drodze pochód mija budynek, który zajmuje jakiś klub typu agencja towarzyska. Dlatego o tym wspomniałem 10 kwietnia. Ten klub funkcjonuje za zgodą władz Warszawy, które jednocześnie sprzeciwiają się krzyżowi na Krakowskim Przed­mieściu przed Pałacem Namiestnikowskim. Te same władze są przeciwne stawianiu nowych krzyży, pomników ukazujących bohaterstwo Po­laków, na przykład ratujących Żydów, oddają­cych życie na Ojczyznę. Z kolei władze akceptu­ją pomnik najeźdźców, tzw. czterech śpiących, przy Dworcu Wileńskim.

Obecnie walka ma przede wszystkim wymiar duchowy. Perspektywy zwycięstwa na drodze politycznej są bardzo niejasne. Wewnętrzni przeciwnicy Kościoła i narodu, przyjmując kamuflaż deklarowanego katolicyzmu, przyj­mując świętokradzko komunię świętą, zaprzy­jaźniają się z różnymi duchownymi, a także hierarchami. Wprowadzają dezorientację i my­ślowy zamęt. Niektórzy mogą mówić, że za ko­muny mieliśmy władzę ateistów, bezbożników, a teraz katolików. Ale już dziś do Kościołów, jak na Zachodzie, wkraczają bojówki.

Niedawno zakłócono Mszę św., którą odpra­wiałem w Poznaniu, a przedwczoraj zakłóco­no kazanie księdza biskupa Antoniego Pacyfika Dydycza. Pewna kobieta włączyła syrenę i głośno przemawiała. Nie robiła wrażenia oso­by chorej umysłowo, lecz przygotowanej na prowokacyjne działania.

 

Czy 10 kwietnia na uroczystość za­prosili Księdza politycy Prawa i Spra­wiedliwości, a może sam Jarosław Kaczyński?

Moja obecność była naturalna, jestem tam co miesiąc. Odpowiedziałem na ogólne zaproszenie. Zrezygnowałem z bardzo ważnej propozycji. Miałem zaproszenie na 10 kwiet­nia wieczorem na nagranie programu Jana Pospieszalskiego na temat sługi bożego pry­masa Stefana kardynała Wyszyńskiego i bło­gosławionego Jana Pawła II. Kiedy skojarzy­łem daty i godziny, musiałem odmówić udziału w programie telewizyjnym.

 

Dlaczego Ksiądz używa określenia Pałac Namiestnikowski zamiast Pałac Prezydencki?

Osobę, która sprawuje urząd prezydenta, uważam za przedstawiciela obcych interesów. Mam wątpliwości co do demokratycznej pro­cedury, na drodze której ta osoba zdobyła władzę. W przeszłości mieliśmy poparcie dla WSI, formacji ściśle współpracującej z odpo­wiednikiem rosyjskim. Dodatkowo różne inne decyzje powodują, że nie jest to dla mnie pre­zydent Polski, a namiestnik.

 

Wystąpienie z 10 kwietnia na Kra­kowskim Przedmieściu było komento­wane m.in. przez Andrzeja Celińskiego - jak się okazuje, kolegę ze studiów - który stwierdził, że Ksiądz zwariował.

To jest ich rutyna, nie tylko wobec mnie. Niech mu będzie. Ludzie chorzy moralnie i duchowo robią wariata z człowieka, który dba o zdrowie duchowe i broni prawdy. Odprawia egzorcyzmy, które mają przyczynić się do od­rodzenia duchowego. Jezusowi też przypisy­wano, że działa pod wpływem belzebuba, że bluźni, zasługuje na śmierć według prawa mojżeszowego. Jezusa też uważano za szalonego i opętanego; mówiono, że odszedł od zmysłów.

 

Zgromadzeni bardzo entuzjastycz­nie przyjęli to, co Ksiądz zrobił na Kra­kowskim Przedmieściu.

Też to zauważyłem. Opowiedziałem także pewną anegdotę więzienną. Był sobie taki Ja­nek, nazywali go Usypiacz. Kiedy pozostawał na wolności, w pociągach szukał osób, które podróżowały samotnie i robiły wrażenie za­możnych. Wówczas Janek zwany Usypiaczem wchodził do środka. Miał wielki talent zaprzy­jaźniania się i uprawiania tego, co nazywa się polityką miłości. W wyniku tej polityki miłości po pewnym czasie zawiązywała się przyjaźń i Janek proponował przejście na ty. Wyjmował piersiówkę z alkoholem nasyconym środkiem silnie usypiającym. Gdy klient wypił, zapadał w śpiączkę, z której trudno było go wybudzić. Kilka osób nawet zmarło. Wtedy Janek Usypiacz dokonywał przekształceń własnościo­wych. Konsumował zdobyty szmal i za jakiś czas szukał kolejnego klienta, aż w końcu wpadł.

 

Teraz mamy do czynienia z Donkiem Usypiaczem. Klientów jest dużo i duży szmal. Pytanie: czy klient podda się polityce miłości i da się uśpić? Chodzi o to, żeby Polacy nie kon­centrowali się na emocjach. Wzbudzić w czło­wieku emocje pozytywne lub negatywne jest bardzo łatwo. Jeżeli człowiek wyrzeka się wy­miaru Bożego, jakim jest rozum i wolna wola, Nie wolno dać się pozbawić tych właściwości, które Bóg w nas zaszczepił.

 

W taj sytuacji czekamy na kanonizację Jana Pawła II. Jak Ksiądz ocenia przygotowanie Polaków?

Jeżeli kanonizacja będzie przyjęta rozrywkowo, powierzchownie, będzie mała szansa zrozumienia, czym jest. A przecież to wsparcie dla osoby, która się za nas modli. Ta osoba przekazuje Polsce i światu bardzo aktualne “ i ważne orędzie. Zrozumienie wstawiennictwa wzmocnionego dzięki kanonizacji może działać zbawiennie. Może budzić ludzkie su­mienia. Sam patronat i wstawiennictwo Ojca Świętego może przyczynić się do ocalenia Polski, tak dotkliwe w tej chwili zagrożonej.

 

Jakie znaczenie ma połączenie ka­nonizacji dwóch papieży: Jana XXIII i Jana Pawła II?

Łączy ich pewna dobroć i życzliwość wo­bec ludzi. To także aprobata dla tego, kto za­inicjował Sobór Watykański II, chociaż go nie dokończył, i tego, kto odegrał na tym soborze ważną rolę i potwierdzał jego ważność. To tak­że aprobata dla tych treści Soboru, które mogą być właściwie zrozumiane i odróżniane od de­wiacji posoborowych, które zachwiały wiarą u wielu świeckich i duchownych na Zachodzie i spowodowały takie postawy wrogie liturgii i wie­rze. Paweł VI to otwarcie przyznał, mówiąc, że przedostał się swąd szatana do Kościoła.

 

Jakie jest Księdza osobiste do­świadczenie związane z osobą Jana Pawła II?

Z przejęciem i podziwem słuchałem homi­lii. Uczestniczyłem w pielgrzymkach do Polski. Pamiętam spotkanie na placu Zwycięstwa w Warszawie w wigilię Zesłania Ducha Święte­go. Przygotowano wspaniałą Liturgię Słowa. Wybrano spośród kilku lekcji na pierwsze czytanie fragment z Księgi proroka Ezechie­la o dolinie pełnej wyschniętych kości. Duch Boży ożywił je, aż powstało wojsko bardzo wielkie. Jeszcze zanim Ojciec Święty powie­dział homilię, z tego czytania wyłowiłem obraz Polski, obraz polskiego narodu. Na koniec ho­milii papieskiej padło „Niech zstąpi duch Twój i odnowi oblicze ziemi!”. Jan Paweł II wyraźnie nawiązywał do pierwszego czytania.

 

Co Ksiądz myślał jako kapłan, pa­trząc na papieża-kapłana?

Ojciec święty łączył w sobie wymiar kapłań­ski, prorocki, królewski oraz pasterski. W wy­miarze kapłańskim zawiera się ofiara, udział w krzyżu Chrystusa. Łączenie swojego cierpienia z kapłańską ofiarą Syna Bożego. W wymiarze pro­rockim zawiera się rola prawdy o Bogu i człowie­ku, o godności człowieka jako osoby stworzonej na obraz Boży. Ojciec Święty mówił o Euchary­stii i wierze, także krzyżu. Bardzo mnie to pocie­szało i umacniało. Chciałem w swoich homiliach i wystąpieniach Ojca Świętego naśladować.

 

Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmawiał Ratał Pazio