Bangkok - dobry kierunek ?? Życie i realia  po Polsku
Wpisał: miziaforum   
08.05.2014.

Bangkok - dobry kierunek ?? Życie i realia – po Polsku

 

http://miziaforum.wordpress.com/bangkok-dobry-kierunek-zycie-i-realia-po-polsku

 

Trochę o Tajlandii.

 

Biały kolor oznacza Buddyzm, czerwony to ziemia i ludzie, niebieski odzwierciedla króla i monarchię. Żółty kolor oznacza wtorek, czyli dzień narodzin obecnego króla. Te dwie flagi powiewają niemal wszędzie i nie sposób zapomnieć w jakim kraju się żyje.

Tajlandia (ไทย), kraj który w swojej nazwie zawiera słowo tai (ไท) , które oznacza „wolność” jako jedyny w tym rejonie Azji, który nie uległ europejskim wpływom kolonizacyjnym kontynuując nieprzerwanie własną kulturę i tradycję w duchu Buddyzmu za sprawą między innego mądrego króla Chulalongkorn, który słynął ze zdolności negocjacyjnych i świetnej dyplomacji, a jego panowanie do dziś jest świętowane, znana jest przede wszystkim z turystyki, egzotyki, kuchni, masaży, tajskiego boksu i sojek, które nocą zamieniają Bangkok w największy burdel na świecie uszczęśliwiając w większości spragnionych przybyszów zza granicy, którym przyjechali tu pewni swojego planu przelecenia całego kraju, a w rezultacie kończą wyssani do ostatniego grosza przez urocze i przebiegłe dziwki z Isan śpiąc boso na ulicy, brzdąkając na rozstrojonej gitarze, albo bez pulsu w wyniku nadmiaru alkoholu, dragów, viagry i seksu razem – patrz Pattaya.

Ale co się dziwić, kiedy przyjedzie taki jeden z drugim z nadmiarem gotówki z drogich, deszczowych, smutnych bądź ponurych zakątków, gdzie zabawa kończy się na wypiciu kilku piw w towarzystwie stałych znajomych przy telewizorze. Takich zawodników nie brakuje, którzy zapadają w uzależnieniach na pewną psychiczną chorobę niezdefiniowaną jeszcze w medycznych publikacjach.

Tajlandia potrafi pochłonąć.

Wiem coś o tym, poczułem to sam na sobie. Do teraz przeszywa mnie przyjemny dreszcz nieznanego i chęć spróbowania czegoś nowego tylko przechadzając się przez małą część miasta przy zachodzie słońca, które na Sukhumvit w tłumie wieżowców i potężnych domów handlowych przyćmiewa szybciej i budzi nowe życie pełne pokus.

Zatłoczone chodniki przeładowane niekończącymi się straganami, sklepami, pubami, masażami, klubami, koncertami, restauracjami dają odczuć, że życie płynie i przyjemnie jest znów przebywać między ludźmi. Każdego dnia jest nieco inaczej, pojawiają się inni sprzedawcy z innymi towarami.

Zapachy, kolory, dźwięki – wszystko to razem dookoła budują niepowtarzalny klimat tego miasta, a człowiek chce rzucić się w ten uliczny tygiel i zapomnieć o czasie.

Dzisiejsza dieta zależy tylko od Ciebie. Czy będzie to kałamarnica z grilla, homar, ryba, sushi, a może wolisz whisky bądź coś twardszego – w końcu wolność to brak przymusu, sytuacja, w której można dokonywać wyborów spośród wszystkich dostępnych opcji, ale pamiętaj, że to nie dar boski, który dostaje się raz na zawsze. Wolność należy do ludzi mądrych i silnych, wymaga pragnienia i woli jej osiągnięcia, jednego dnia zdobyta – kolejnego może pęknąć jak balonik. Także pilnuj się ostrożnie, żebyś nie zachorował na tą chorobę, a Bangkok nie pochłoną Ciebie i wypluł na ulice.

Teraz już możesz spakować się i przyjechać na wakacje do „krainy uśmiechów” i cieszyć się „wolnością” :)

Samolotem w dwie strony z Europy do Bangkoku z przesiadką w Abu Dhabi, czy Dubaju to koszt 2300 PLN. Całkowity czas podróży to około 17h. Nie wiele drożej z Londynu polecisz bezpośrednim lotem trwającym 12h. Za przelot z Polski w tej kwocie będzie czekać Ciebie dodatkowa przesiadka w Tegiel. Jednostka monetarną jest Baht, także złotówki musisz zamienić na dolary albo euro i na miejscu w kantorze wymienisz je na Bahty, bądź wypłacić z tajskiego bankomatu po aktualnym kursie + 150 Bahtów tajskiej prowizji. Jeśli zdecydujesz się na drugą opcję zapoznaj się we własnym banku, czy aby Ciebie nie okradną – jestem pewien, że to zrobią. Dalej ceny będą podawał w Bahtach po kursie 10 THB (B) = 1 PLN.

Możesz wybrać się do Tajlandii do jednego miesiąca bez wizy, warunkiem takiego przylotu jest przedstawienie biletu powrotnego. Na pobyt trzy miesięczny będziesz musiał ubiegać się o visę turystyczną. Każdy dodatkowy dzień „overstay” będzie ciebie kosztował 500 Bahtów. Całkowity koszt nielegalnego pobytu nie przekroczy 20k Bahtów. Także jeśli chcesz się zaszyć na dłużej na jakieś wyspie to jest to jakieś rozwiązanie. Jedna uwaga – jeśli dotrzesz już do lotniska na „overstay” to nie będzie problemu z uregulowaniem nielegalnego pobytu, ale jeśli trafi ciebie prędzej policja, to może skończyć się nawet więzieniem. W najgorszym układzie padnie wyrok kilku lat pozbawienia wolności, ale jak ci ładnie patrzy z oczu to wyliżesz się za kilka tysięcy Bahtów.

Na miejscu bądź pewien, że spotka Ciebie szok kulturowy, który objawi się życzliwością i uśmiechem. Zupełnie inaczej niż moje ostatnie dni spędzone w Gdańsku, gdzie w lekkim napięciu pospieszałem w stronę lotniska, a w myślach tylko: „Leo leo, jak najszybciej na lotnisko, bo zaraz ktoś mnie tutaj zatłucze.” – wtedy jeszcze oczywiście nie wiedziałem, że „leo” oznacza „szybko”.

Także pod kątem wakacji w Tajlandii i szoku kulturowego niczego nieprzyjemnego nie doświadczysz. Możesz włóczyć się po największych zadupiach w nocy, a jak ktoś Ciebie ewentualnie zaczepi to duże szanse, że będzie to Twój biały zapity brat. Ja w każdym razie z niczym podobnym się nie spotkałem, a swój okres łajdaczenia i pijackich wędrówek mam za sobą. Osobiście tylko raz widziałem bójkę Farangów na bardzo rozrywkowej, pełnej białych ulicy, zwanej „khao san”.

Nigdy nie widziałem zapijaczonego w trupa Taja.

Ogólnie docierają do mnie mniej lub bardziej zabawne medialne informacje i poza tym, że nie mam paszportu tajskiego, żyję tutaj jak lokalny człowiek. Niedawno miał w Bangkoku incydent, gdzie ruch uliczny na pasach wystraszył pewnego wytatuowanego Niemca, który odpowiedział gestem „FUCK YOU”. Tajowie na skuterkach zawrócili i spuścili mocny łomot. Poturbowanego Niemca zawieźli do szpitala, a Tajów policja puściła. Tego typu wydarzenia, jak bardzo odległe od brutalnych morderstw i zbiorowych gwałtów.

Pamiętaj, że w Tajlandii obowiązuje ruch lewostronny, a pasy na przejściach na pieszych i sygnalizacja świetlna to często ozdoba (takie migające lampki). Kierowcy pojazdów to nie urodzeni mordercy, ale bądź zawsze ostrożny i czujny przeskakując sojki. Rok minął zanim oswoiłem się z ruchem ulicznym. A jeśli już Ciebie ktoś potrąci lub będziesz potrzebował pomocy medycznej to polecam szpitale „Bangkok Hospital”, które znajdują się w wielu różnych miastach. Poziom usług jest na wysokim poziomie, a ceny nie takie straszne. Jak ugryzie Ciebie podejrzana małpa to udaj się do jakiekolwiek szpitala, zaszczepią, zrobią zastrzyk w tyłek, paracetamol i wyjdziesz o 1500 B biedniejszy.

Skoro zacząłem od rozbojów to słupek napaści, gwałtów i włamań jest na wysokości z Japonią i jest kilkanaście – kilkadziesiąt razy niższy niż w UK, US, czy Francji. Także jeśli bardziej Ciebie interesuje PvP / PvE to polecam weekend w Manchester albo Liverpool. W Tajlandii możesz posiadać broń. Oczywiście po mieście z nią nie wolno się przechadzać, ale w domowej szufladzie może jak najbardziej leżeć – chyba, że poderwiesz nieodpowiednią dziewczynę.

Ostatecznie nic tak nie łagodzi napięcia jak tajskie WAI, a jeśli jesteś prawdziwym wojownikiem, to możesz poczuć na własnej skórze co to znaczy THAISTYLE i nie ma w nim mowy o fair-play. Jak się umówisz na pięści to przyjdzie z kosą, jak na noże to z gnatem i kumplami. Niestety incydenty HEADSHOT mają tutaj miejsce i są wysokim wskaźnikiem przed generalnie niskiej przestępczości.

Szczepionki odradzam, chociaż jest to Twoja indywidualna sprawa. Lecąc do Tajlandii nie musisz się kłuć. Nie istnieją, żadne przymusowe szczepienia, ale jak już chcesz wpompować w siebie zestaw zalecanych koktajli, to nie zamkniesz się w tysiącu złotych, które nie uchronią Ciebie przed dengą, malarią, czy głupotą – zresztą i tak nie będziesz przedzierał się przez głębokie dżungle na widok których prędzej popuścisz niż odważysz się zajrzeć. Nie docierają do mnie informacje o malarii, chociaż w zeszłym roku blisko 50k ludzi zachorowało na dengę z czego 59 zmarło na początku roku (połowa zgonów to dzieci). Ostatecznie ta choroba ma kilka twarzy i możesz przejść ją nawet tego nie wiedząc. Jeśli Tobie to pomoże, to moi rodzice i znajomi, którzy mnie odwiedzają nie szczepią się – wybór należy do Ciebie.

Język angielski jak najbardziej się Tobie przyda, ale nie zapominaj o tym, że językiem urzędowym jest tajski. Na lotniskach, stacjach MRT, BTS, centrach handlowych, turystycznych obiektach, komunikacji z turystami angielski się przyda, ale np. w Pattaya „turystycznie” skolonizowanej przez Rosjan może się okazać, że rosyjski przydatniejszy. Nie spodziewaj się znajomości języka obcego po drobnych i średnich handlarzach, taksówkarzach i sprzedawcach w sieciach sklepowych typu 7/11. Ostatecznie żeby kupić sok na ulicy, czy skusić się na masaż nie potrzebny jest w ogóle język. Polecam nauczyć się tajskich liczebników do tysiąca, które nie są trudne i pojawiają się na każdym kroku. Nic się nie stanie jak poznasz kilka zwrotów takich jak powitanie, jak się masz, dziękuje i przepraszam – Tajowie to docenią.

Na ulicy zjesz posiłek od 30 Bahtów, w dużych tajskich restauracjach znajdujących się w centrach handlowych podobnie. Osobiście 90% mojej żywności pochodzi z ulicy, także bez obaw możesz to jeść. Obiad potrafię skompletować od 15 Bahtów nie bawiąc się żadne gotowanie. Wyciskany sok z owoców 20-40B, piwo w restauracja od 100B, tajskie szlugi 40B, benzyna 35B, godzinny masaż od 200 B, a usługi seksualne od 500 B (gdyby kogoś bardzo interesowało mogę temat rozwinąć).

Zamknięcie drzwi w tradycyjnej taksówce 35 B, później jakby licznik stał w miejscu. Jak jesteś zielonym turystą to korzystaj tylko z nich. Tuk-tuki, skuter-taxi i inne wynalazki będą chciały zedrzeć jak najwięcej, ale jeśli się orientujesz co, dokąd i ile kosztuje poruszaj się czym wygodniej. Wypożyczenie samochodu od 800B na dobę i przyda się międzynarodowe prawo jazdy. Zapomnij o fotoradarach, jakiś dziwnych kontroli, dmuchaniu i to co znasz z Polski. Oczywiście to istnieje, ale nie w takim natężeniu i obsesji (osobiście nigdy nie miałem innej kontroli niż na obecność dragów).

Jeżdżą też takie zabawne czerwony busy bez drzwi, które kosztuj mnie na moim odcinku 7B – śmiesznie tanie i jak masz więcej bagażu to nie ma problemu. Metro podziemne (MRT) i nadziemne (BTS) to wydatek między 20-40B, jeśli kupisz sobie kartę z określoną ilością przejazdów to będziesz latał po stolicy za 20B. Za auto/bus ze stolicy do Pattaya, czy HuaHin zapłacisz 130B. Samolot w dwie strony z BKK na wyspę Samui znajdziesz od 2300B. Z kolei nie korzystałem, ale domyślam się, że są bezpiecznym środkiem transportu i pewnie tańsze od i tak tanich już prywatnych busów.

Bangkok to dobre miejsce na bazę wypadową.

Doba hotelowa z ulicy za 2-3 osobowe miejsce hotelowe od 600B. Za 200B też mi się zdarzyło, ale standardem nie będziesz zainteresowany. Taniej wyjdzie jak wynajmiesz coś sobie przynajmniej na miesiąc. Wtedy bez problemu znajdziesz hotel, w którym za 30 dni pobytu zapłacisz 10kB w zależności ilości zużytej wody i prądu. Pobyt na dłuższą metę zaczyna się od 3kB za miesiąc. Możesz za darmo „pod mostem” – w Tajlandii jest ciepło niezależnie od pory roku i doby. Nie ma problemu z kupnem mieszkania, ceny w Bangkoku zaczynają się od 250kB za 30-50m2 i lecą w kosmos w zależności od standardu i lokalizacji. Za to nigdy nie będziesz właścicielem ziemi w tym kraju. Możesz stać się co najwyżej jej współwłaścicielem z mniejszym udziałem.

Otrzymanie tajskiego paszportu jest ekstremalnie trudne. Są to lata spędzone w Tajlandii i to nie jako turysta. Musisz znać język, historię, tradycję i obyczaje kraju, tajska żona i dzieci specjalnie nie pomogą. Znam tylko jednego Polaka, który może pochwalić się , że jest tajskim rezydentem. Jeśli interesuje Ciebie dłuższy pobyt z możliwością podjęcia legalnej pracy to będziesz potrzebował od przyszłego pracodawcy visy biznesowej (Non-Immigrant Visa-B), która przedłużana jest każdego roku. Musisz posiadać wyższe wykształcenie i nie możesz być chory na trąd, gruźlicę, narkotyki, alkohol itp.

Jeśli chcesz tutaj pracować to „najprościej” będzie dostać się przez jakąś korporację, która wyślę Ciebie gdzieś do Tajlandii, albo szukanie pracy jako nauczyciel angielskiego. Natywny mówca zarobi do 1000 B na godzinę za prywatną lekcję. W Internecie można znaleźć listę zawodów, które obcokrajowiec nie może wykonywać i wiele pozycji potrafi rozśmieszyć. Jeśli interesuje Ciebie tylko pobyt to możesz starać się o roczną visę edukacyjną (Non-Immigrant Visa ED) i tutaj ja mogę Tobie pomóc. Jeśli Twoja praca to Internet, doradztwo, pisanie bloga to nikt tego przecież nie sprawdzi. W każdym razie posiadanie WORK PERMIT umożliwi Tobie zdanie na tajskie prawo jazdy, założenie konta bankowego, granie na giełdzie i wiele więcej. Istnieje również VISA RETIREMENT oraz opcja VISA RUN.

Drobne zestawienie ludzi zassane z bazy firmowej, których ciągnie do Tajlandii najbardziej i są zainteresowani dłuższym pobytem (w nawiasie liczba osób). Russia (676), US (459), UK (334), Japan (323), France (254), Philippines (215), Iran (212), Australia (191), China (176), Germany (141). Niemcy to chyba tutaj po kobiety latają. Ostatnio jeden porwał mi znajomą do siebie, a ja jej daje maks rok i wróci z nim albo sama. Inna sprawa, że nie brakuje kobiet, które polują na takich.

Szacunek i reputacja mają tutaj inną wartość. Jako turysta nie zauważysz specjalnie tego poza grzecznością i uśmiechem, ale jest ważna i dotyczy pojedynczych osób, rodzi jak i klas. Tajowie potrafią dość szybko odrzucić osobnika ze swoich kontaktów i zrobią to brutalnie i bezpośrednio. To nie działa na zasadzie pokłócili się, za rok pogodzą. Znajomość jest niepewna, więc nie warto ryzykować przyszłości dodatkowo narażając na możliwe problemy. Druga strona medalu jest taka, że jeśli nie obce są Tobie zasady „savoir-vivre”, które nie różnią specjalnie od tych, które Ciebie powinny obowiązywać w każdym życiu społecznym, może okazać się, że pewnego ciężkiego dnia Tajowie staną murem za Tobą i pary z gęby nie puszczą, choćbyś sam przeskrobał. Ale na to sobie trzeba zapracować budując ją na własnej reputacji i szacunku do ludzi, które podobnie jak wolności potrafią pęknąć jak balonik.

Nie raz znalazłem się w tak kuriozalnej sytuacji między Tajami, że jedyna moja myśl to koniec, jestem spalony – a po wszystkim jakby nic się nie stało bez słowa wychodziłem bez szwanku. Nie uwierzyłbyś, gdyby Tobie napisał.

Tajowie są socjalni i towarzyscy jednocześnie pilnując mocno własnej prywatności. Dopóki nie przegniesz, ludzie będą dla Ciebie podejrzanie uprzejmi i pomocni, nawet jeśli nie będą potrafili odpowiedzieć poprawnie na Twoje pytanie o drogę wprowadzając Ciebie w błąd z samej chęci pomocy. W Thai nie brakuje homoseksualistów i do teraz czasami kiedy mijam faceta wymieniając uśmiechy zaczynam nabierać podejrzeń co do jego orientacji. Ale to nie możliwe, żeby ich tylu było :P

Więzi rodzinne są bardzo silne, rodziny wielodzietne – kto inny się zaopiekuje rodzicami jak nie ich dzieci. Tutaj nie istnieje emerytura (podobnie jak w Polsce pomimo, że obiecywali złotą).

Gdybym miał porównać kobiety do mężczyzn to płeć piękna zdecydowanie w ogólnej ocenie wypada lepiej. Są poważniejsze, stabilniejsze, bardziej zdecydowane, mądrzejsze, pewniejsze, uczuciowe i być może dlatego nierzadko wybierają w swoją dalszą podróż życiową znajomość z Farangiem (poza tym jest nas limitowana ilość), niż nie cieszących się najlepszą reputacją wśród Tajek Tajów, którzy na widok seksownej kobiety tracą rozum.

Oczywiście to moja męska opinia obcokrajowca i fakt potwierdzony ilością bliższych kontaktów prywatnych i zawodowych z kobietami.

Poza tym są one doskonałymi detektywami i świetnie się między sobą komunikują – nieprawdopodobnie to działa, ale streszczam się jak mogę, więc więcej może innym razem.

Wikipedia podaje, że bezrobocie w Tajlandii jest poniżej 1%, ale nie wiem kto i jak to policzył, chociaż faktycznie na budowie fizyczni pracownicy, to ludzie przede wszystkim z Kambodży, Loasu i Birmy, którzy zarobią 9kB przez miesiąc. Cały biznes uliczny zarezerwowany jest dla Tajów i ciężko podać zarobki, wszystko zależy od miejsca, usługi i jakości. Ale nie zdziwiłbym się gdyby facet na grillu zarobi więcej od informatyka w Polsce. Najgłupsza robota w centrum handlowym dla niewykształconego obywatela to 9kB/1mc. Taksówkarz w BKK zarobi minimum 1kB/24h, młoda księgowa 20kB/1mc, sprzedawca kredytów 20kB/1mc, informatyk do 60kB/1mc (chociaż widziałem ostatnio ofertę pracy dla hardcorowego PHPowcą za 150kB). Miejsca pracy w sieciach typu KFC, MacDonald zarezerwowane są dla głuchoniemych Tajów. Zarobki tutaj należą do najbardziej zróżnicowanych na świecie i uzależnione są od twoich predyspozycji, pomysłowości i odnalezienia niszy rynkowej.

W Tajlandii nie brakuje mniejszości seksualnych w tym kathoy (transwestytów), z którymi nie ma społecznych problemów. Zwyczajnie są i traktuje się ich/je jako trzecią płeć. Nikt z nikim nie walczy, nie istnieją marsze pederastów, nie wiedziałem imprez i pomników LGTB. Zabronione jest za to publiczne całowanie i tego typu intymne zachowania, które pozostają w domu (poza klubami go-go). Zabronione są również sex-shopy pomimo, że na ulicy bez problemu kupisz wibrator oraz hazard pomimo, że Tajowie nie potrafią grać w karty inaczej jak na pieniądze.

Zabronione są również narkotyki, które są łatwo dostępne i bardzo nie polecam jakiejkolwiek zabawy na miejscu, jak i przed wylotem. Jak się przed wakacjami najarasz trawy, a tutaj przypadkowo trafisz na policyjny test to lecisz do więzienia.

Jeden z moich znajomych przesiedział kilka dni za murami z tego powodu i jak tam wygląda wiem z pierwszej ręki. Dodam, że jak już cie złapią na dragach to przetrzepią Twoje mieszkanie i najbliższych.

Poza tym możesz robić wszystko. Pić i palić na ulicy, rozwinąć dywan na chodniku i zrobić imprezę, spać we własnym namiocie na plaży, jeździć skuterem w pięciu bez kasków pod prąd o ile nie zagraża to innym uczestnikom drogi, siedzieć w dziesięciu na pace samochodu, przerobić taczkę na tuk-tuka i przewozić turystów, zrobić dziurę w dachu swojego domu i pozwolić palmie rosnąć w górę i mnóstwo różnych szczegółów gdzie tylko oczami spojrzysz wszystko co w Europie jest nielegalne w Tajlandii będzie na porządku dziennym. Nie ma dnia w Bangkoku, żeby jakaś sytuacja mnie nie rozbawiła, a pomysłowości ludziom nie brakuje.

Zwyczajnie nikt się tutaj Ciebie nie czepia.

Przykład. Dwa dni temu przyjechała ekipa 3 osób obciąć niebezpieczne gałęzie na drzewie. Jeden facet z liną, na której później wciągnął piłę tarczową wdrapał się w laczkach, bez zabezpieczeń na drzewo (około 5 metrów nad ziemią). W trudnej pozycji stanął na gałęzi i odpalił piłę, po czym zaczął rżnąć gałąź na której stoi bo tak mu było wygodniej. Spoglądam na kumpla z UK i w śmiech. „ILLEGAL” – bingo. Robota zrobiona? Zrobiona!

Starałem się streścić jak mogłem jednocześnie spłaszczając pewne tematy, a nawet je zakłamując. Tajlandia to kraj różnorodności, a ja pisałem głownie oczami Bangkoku i mojej pozycji.

Więcej tutaj: http://thaiblog.dev-control.com/

Zmieniony ( 08.05.2014. )