Roundup - samounicestwienie. Przodująca rola Ukrainy. Smutne refleksje w niedzielny wieczór. dr J. Jaśkowski Wolność jest marzeniem niewolników. Człowiek wolny wie, że potrzebuje kryjówki, ochrony i pomocy. [N.G.D] Siedząc w ciepły niedzielny wieczór obserwowałem lecące nieoznakowane samoloty, rozsypujące nad głowami mieszkańców Trójmiasta najprzeróżniejsze świństwa. Co prawda nie powinienem wierzyć temu co widzę, ponieważ instytucje takie jak Ministerstwo Środowiska, Główny Inspektor Sanitarny, czy Armia, nie tylko nie potwierdzają tego co widzę, ale głośno i wyraźnie zaprzeczają jakimkolwiek lotom nieoznakowanych samolotów nad niebem, jeszcze zwanym polskim. Co prawda w internecie pełno jest informacji na temat nie tylko tych lotów, ale i chorób powstających z wdychania tego opadu, zwanych Morgellons. Można także znaleźć informacje, że to świństwo przygotowuje firma zwana CIECH, a rozrzucają ukraińskie, wynajęte samoloty, ponieważ są tańsze. A z drugiej strony, nawet dyrektor FBI w 2011 roku przyznał się, że to rządowe akcje, a na stronie Parlamentu Brytyjskiego można nie tylko znaleźć informacje dotyczącymi tego sypania, łącznie z patentami, ale i ekspertyzy na temat skutków. Nawet Agendy ONZ potwierdzają fakt obsypywani świata tym świństwem. Ale z „trzeciej” strony, w Dzienniku Ustaw drukującym tzw. budżet państwa, brak jakiegokolwiek śladu o tych wydatkach, a przecież lekko licząc, jest to 30 - 50 miliardów złotych, czyli bez mała tyle samo, ile wydaje się na Narodowy Fundusz Zdrowia. Inna sprawa, że nigdzie nie mogę znaleźć informacji jakiego narodu ten fundusz dotyczy, ponieważ Polska była zawsze co najmniej czteronarodowa. Jeszcze w stanie wojennym budżet służby zdrowia wynosił 10.5 % PKB, a obecnie, rzekomo narodowy, uległ zmniejszeniu do ok. 5%. Jak wiadomo, oficjalnie granice Polski nie uległy jeszcze zmniejszeniu i liczba ludności także jest niezmieniona. Być może ten twór NFZ wyprzedza obecne czasy. To przecież oczywiste, że zmniejszając prawie o 50% kwoty przeznaczone na leczenie i wprowadzając tzw. procedury, czyli sprzedając hurtowo leki i metody, trudno mówić nie tylko o oszczędnościach, ale i o poprawie leczenia. A przecież w stanie wojennym nie było najlepiej. Tymczasem osoby reprezentujące grupę zwaną Rządem oraz tzw. politycy, czy posłowie, nawet nie zająkną się na temat trwałych smug, zwanych CHEMTRAILS, a przecież okres przedwyborczy był doskonałym sposobem do poruszenia tematu. Innymi słowy, mamy taką sytuację, że spora część budżetu, w sytuacji permanentnego zadłużenia, wcieka z kasy, a nikt oficjalnie reprezentujący państwo o tym nie wie. A to jest tylko jeden, widoczny, czarny program. Tak więc osoby reprezentujące w mas mediach tzw. władzę, pełnią rolę aktorów, a starsi i mądrzejsi decydują na co i ile się wydaje. Podobnie wygląda sprawa tzw. Ukrainy, czyli tego tworu zabiurkowego, powstałego w latach 1991/94. Nikt nie wie, kto finansował tych „kilka tysięcy studentów” ćwiczonych pod Warszawą, ponieważ w budżecie na rok 2013 takich sum nie było. Natomiast cała prasa zachodnia wyraźnie pisze, że ci „bojownicy o wolność i demokrację” szkoleni byli w Polsce. Przypomina do dokładnie tzw. wiosenne rewolucje w Libii, Egipcie i innych krajach arabskich. Też nikt oficjalnie się nie przyznawał do szkolenia tych „demokratów”. To w ogóle dziwna sprawa. Co chwilę słyszymy o jakiś rewolucjach, ale żaden z tzw. polityków nie podaje źródeł finansowani tych ludzi. Z drugiej strony p. Victoria Nuland, zwana „Nudlemann”, jak podaje Veteranstoday z 1 maja 2014 roku, robiąca błyskawiczną karierę, z osoby po 4 letnich studiach i bez doświadczenia dyplomatycznego, awansuje na najwyższe stanowiska w Departamencie Pracy. Ten rodzaj kariery, jak twierdzą, jest zapewniany pracownikom kontrwywiadu. Pani V.N. awansuje na stanowisko sekretarza Dicka Cheneya, a ten podłącza ją do Izraelskiego przedsionka. Potem zostaje sekretarzem kolejnego wicepremiera USA, J.Kerr. Podała ona oficjalnie, że „ich” to [Majdan] kosztowało 5 miliardów dolarów. Przypomnę, że tzw. polska rewolucja solidarnościowa, to tylko 100 milionów dolarów. Widać stąd jasno, jak szaleje inflacja na świecie i że dolar traci wartość. No bo przecież nikt nie bierze poważnie drugiej strony, to jest alternatywy, że ”Polacy” byli tańsi, aniżeli ludy zamieszkujące tereny Podola, Wołynia, czy Dzikie Pola. Wypada przypomnieć, że podobnie jak w Polsce w latach 1989/90, George Soros finansował tzw. ruchy demokratyczne tuż po powstaniu tego tworu. No ale od tego czasu minęło ponad 20 lat i ludziska mają prawo zapomnieć. Jest tyle ważnych seriali w TV do oglądania, tyle zawodów na tych wybudowanych stadionach. Kto by sobie tam głowę zaśmiecał jakimiś organizacjami pozarządowymi i ich działaniami. Zdziwienie jednak budzi zgodność wszystkich mediów papierowych, od GW, czyli żydowskiej gazety dla Polaków [jak podaje St. Michalkiewicz], poprzez Gazetę Polską, o korzeniach Kronenbergowskich, czyli Rotschildowsko - carskich. Wszystkie te gazety, i wiele innych, chwalą bojców, czyli potomków UPA, ale jak dochodzi do wyborów w Kijowie, to okazuje się, że wszyscy kandydaci są przywożeni z zagramanicy. I tak, pani o pięknym imieniu Julia Timoszenko, a której to znakiem firmowym jest bochenek chleba na głowie, pierwsze miliony zarabiała na handlu ropą i gazem z tym zimnym czekistą Putinem, według prasy. [No, wcześniej otworzyła sieć wypożyczalni kaset, w tym porno. Ułatwił to teść ze „służb”. To był przysłowiowy u nich „pierwszy milion” MD ] Gennadij N. Timczenko [ ten od ropy] jest współwłaścicielem spółki o nazwie Grupa Gunvoe. Członkiem tej spółki jest Władimir Putin. Co sugeruje, że spółka może kontrolować kapitał rzędu 70 miliardów dolarów. Ta Grupa współpracuje ściśle z panami Borysem Rotenbergiem i Aleksem Millerem, a to już Gazprom i parę innych koncernów. Innym kandydatem na prezydenta tego tworu jest bokser, oraz król czekolady mający korzenie .........i to głębsze. Reasumując, podział tego tworu zwanego obecnie Ukrainą, już się dokonał. Rosja dostanie to, co zdobyła na Imperium Osmańskim w XVIII wieku i co zabrała Polsce po pokoju Andruszowskim w 1658 roku i w pierwszym rozbiorze. Polskie Miasto Kijów zostanie z jakimś tworem, zwanym Ukrainą. Nie zapominaj Szanowny Czytelniku, że miasto Kijów dostało po raz pierwszy prawa miejskie od polskiego króla Aleksandra Jagiellończyka w 1492 roku i przez kilkaset lat było polskim miastem. Ta wiedza istnieje cały czas, np. w Rosji; vide film Taras Bulba - wg Gogola, a została skutecznie wymazana w obecnej Polsce. Polska najprawdopodobniej będzie musiała wziąć Wołyń i część Podola (ludność? MD) . Oczywiście zrobi się to w radosnej wenie powrotu do macierzy zapominając, że obecnie mieszka tam 6- 8 milionów ludzi zupełnie innych nacji. Zapominając, że panuje tam wysoki bezrobocie i ..... Jak ma sobie poradzić nasz kraj z takim napływem obcej narodowościowo i kulturowo ludności, trudno sobie wyobrazić, ponieważ jeszcze do niedawna sfery rządzące odmawiały tymi argumentami powrotu do Ojczyzny przesiedleńców z Kazachstanu. No ale David Copperfield nie takie sztuczki robił. Po to ma się w rękach cały warsztat niezbędny do prania mózgów, aby te decyzje uzasadniać i przeprowadzać. Jaki to ma związek z naszym Glifosfatem, zwanym Roudupem? Ano ma! Jak podały media zagraniczne, prokurator federalny Brazylii zaskarżył stosowanie tego liściobójczego herbicydu przez rolnictwo i ogrodnictwo. Produkcja w roku 2008 tego preparatu wynosiła 620 000 ton. Przypomnę, że Brazylia jest największym producentem soi genetycznie modyfikowanej, przywożonej m.in. do Polski, np. na pasze. Więcej aniżeli 70 % produkowanej soi Roundup Ready GM jest odporna na glifosfat. Prokurator stwierdził, że stosowanie tego preparatu ze względu na składniki powinno być natychmiast wstrzymane. Te składniki to: metyloparation, lactofem, forat, karbofuran, abamektyna, triam, parakwat. Okazuje się, że te składniki mogą być bardziej niebezpieczne, aniżeli glifosfat. [por. http://pl.wikipedia.org/wiki/Roundup md] Duńscy naukowcy natomiast twierdza, że glifosfat uszkadza szlaki metaboliczne w przewodzie pokarmowym, szczególnie młodych ssaków. Roundup hamuje konkretne ścieżki enzymatyczne w jelitach ssaków. M.T. Sorensen z Uniwersytetu w Aarhus stwierdził, że glifosfat zaburza równowagę pomiędzy tzw. dobrymi bakteriami żyjącymi w jelitach, a złymi. Dobre bakterie, na przykład Bacillus i Lactobacillus, okazały się najbardziej podatne na niszczące działanie glifosatu. Zniszczenie tych bakterii powoduje, że substancje szkodliwe łatwiej przenikają przez ścianę jelita i zakłócają pracę układu odpornościowego. Glifosat powoduje napływ jonów wapnia do neuronów, głownie poprzez aktywację NMDa, co prowadzi do stresu oksydacyjnego i śmierci komórek nerwowych. Klinicznym objawem tego stanu jest na przykład choroba Parkinsona. Aby było weselej, w tym samym czasie inna agencja rządowa, tym razem FDA z USA, stawia wniosek o podniesienie dopuszczalnej obecności glifosfatu w roślinach oleistych, takich jak len, soja, rzepak, z 20 ppm do 40 ppm, to jest ponad 100 000 razy większego, aniżeli wywołujący raka piersi u kobiet. Jednocześnie podnosi się granice dopuszczalne glifosfatu z 200 ppm do 6000 ppm w roślinach jadalnych. FPD ogłosiło to pierwszego maja, w święto ludzi pracy! Historia glifosfatu przypomina dokładnie historię DDT. Dopiero jak stwierdzono, że DDT niszczy nawet skorupki jaj pingwinów na biegunach, podjęto decyzje o jego wycofaniu. W chwili obecnej wiemy, że glifosfat powoduje następujące choroby: niewydolność oddechową, otyłość, cukrzycę, choroby serca, chorobę Alzheimera, depresję, zaburzenia otępienne, niepłodność, raka. Wpływ na organizm człowieka jest podstępny i powolny. W tym samym czasie mieszkańcy Rotterdamu w ilości 600 000 obywateli zadecydowali, że Roundupu nie wolno stosować w mieście nawet do pryskania chodników. Odbyło się to pod hasłem: „NIETOKSYCZNE CHODNIKI DLA NASZYCH DZIECI”. Biorąc pod uwagę karuzelę stanowisk pomiędzy urzędami państwowymi, a prywatnymi koncernami, zdecydowanie bardziej wiarygodne są zasady postępowania mieszkańców Rotterdamu. Już przed paru laty pisałem w artykule „Dziadku nie truj wnuczka” o konieczności wycofania ze sprzedaży tego preparatu. Oczywiście przy obecnym żółtym dziennikarstwie artykuł ten pozostał bez odpowiedzi ze strony urzędów państwowych i samorządowych. Jak więc widzisz Szanowny Czytelniku, ludzi możesz likwidować tak jak na Ukrainie, czyli głośno, lub jak w Brazylii i w Polsce, po cichu. A tak na marginesie: jaka jest różnica pomiędzy snajperami na Majdanie, a sprzedawcami roundupu? Odpowiedź: żadna. Tutaj i tam giną ludzie, tutaj i tam sprawcy są bezkarni. Soros - pan ten jest właścicielem największej firmy produkującej leki generyczne, czyli kopie oryginałów, zwanej TEVA. Siedziba firmy znajduje się w Izraelu. Pomimo licznych uwag środowiska medycznego o konieczności badania takich preparatów, zarówno pod kątem zanieczyszczeń, jak i bioprzyswajalności, „nasze” ministerstwo zdecydowanie odmawia prowadzenia takich badań. Ministerstwo twierdzi, że skoro to jest ta sama nazwa, co oryginału, to badać nie potrzeba. A chorzy powtarzają swoje. [wycinam odnośniki – można dostać u Autora md] Rozpowszechnianie wszelkimi możliwymi sposobami jak najbardziej wskazane. 30.05.2014 Dr Jerzy Jaśkowski jerzy.jaskowski@o2.pl Odessa http://www.huffingtonpost.com/2014/05/27/ukraine-clashes-_n_5395693.html?view=print&comm_ref=false http://www.google.pl/search?client=safari&rls=en&q=CHEMTRAILS&ie=UTF-8&oe=UTF-8&gfe_rd=cr&ei=JAiFU46AJsyG8QfX4oEI
|