Nie w twojej mocy przebaczać w imieniu tych, których zdradzono o świcie
Wpisał: Piotr Szubarczyk   
05.06.2014.

Przesłanie Herberta

 

 Nie w twojej mocy przebaczać w imieniu tych, których zdradzono o świcie

 

Piotr Szubarczyk

4 czerwca 2014 http://www.naszdziennik.pl/mysl/79237,przeslanie-herberta.html

 

 

W roku 1840 Juliusz Słowacki napisał w Paryżu słynny „Testament mój”. Wiersz genialny, przesłanie dla potomnych zawierające w sobie summę doświadczeń osobistych i narodowych wieszcza i jego „Kuzynki” – jak w listach do matki nazywał Polskę, chroniąc matkę przed rosyjskimi represjami, gdyby te listy wpadły w łapy carskich cenzorów.

 

Było w tym wierszu tyrtejskie wezwanie do walki o świętą sprawę niepodległości: „Lecz zaklinam – niech żywi nie tracą nadziei i przed narodem niosą oświaty kaganiec; a kiedy trzeba, na śmierć idą po kolei, jak kamienie przez Boga rzucane na szaniec”! Było Horacjańskie przekonanie, że non omnis moriar: „Jednak zostanie po mnie ta siła fatalna, co mi żywemu na nic… tylko czoło zdobi; lecz po śmierci was będzie gniotła niewidzialna, aż was, zjadacze chleba – w aniołów przerobi”.

 

Kongenialny

 

Poezja polska czekała 134 lata na równie wyrazisty i równie mistrzowski poetycki manifest ideowy. „Przesłanie Pana Cogito” (1974) Zbigniewa Herberta jest kongenialnym powtórzeniem testamentu wieszcza Juliusza Słowackiego, wzbogaconym o doświadczenia Narodu Polskiego w radosnym najpierw, a potem upiornym dla sprawy narodowej XX wieku. Jest bez wątpienia najważniejszym polskim manifestem ideowym minionego wieku. Wieku kłamstwa i zbrodni, „dialektycznego” glajszachtowania ludzi i wartości. Odnosi się do upadlającej rzeczywistości sowieckiego komunizmu.

 

Zostało napisane na 30-lecie Polski „ludowej”, sowieckiego dominium, którego końca nie było wtedy widać. To dominium przeżywało wówczas okres pozornej prosperity opartej na kredytach z Zachodu. Poeta nie miał jednak wątpliwości, że nie zmienia to istoty systemu. Pisze uniwersalny manifest człowieczeństwa, prawdy, uczciwości, godności. Formułuje ideowe credo ludzi dzielnych, nietracących nadziei: „Idź wyprostowany wśród tych, co na kolanach, wśród odwróconych plecami i obalonych w proch (…). Bądź odważny, gdy rozum zawodzi, bądź odważny, w ostatecznym rachunku jedynie to się liczy (…). Bądź wierny. Idź”…

 

W polskim nurcie

 

Pięć lat później do Słowackiego i do Herberta nawiąże św. Jan Paweł II, gdy żegnając się z nami – na koniec pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny – będzie wołał na lotnisku w Balicach (10 czerwca 1979 r.): „Zanim stąd odejdę, proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię ’Polska’, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością (…), abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili, abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy (…); abyście mieli ufność nawet wbrew każdej swojej słabości”.

 

Lecz zaklinam, niech żywi nie tracą nadziei… Bądźcie wierni, idźcie… Gdyby dodał te słowa, nawet byśmy nie zauważyli, że to cytaty! Słuchaliśmy tego papieskiego przesłania ze zdumieniem. To było takie polskie déjà vu. To był Słowacki i Herbert, i kamienie na szaniec, i bądź wierny, i święta sprawa tożsamości i niepodległości. To była Polska. To były najważniejsze słowa o polskości wypowiedziane przez świętego Papieża w tak krótkiej formie.

 

Jeszcze jedna rzecz łączy trzy cytowane wypowiedzi. Mają charakter testamentalny, lecz powstały na długo przed kresem ziemskiej wędrówki ich autorów. Wypowiedzieli je w pełni sił witalnych i twórczych (Słowacki na 9 lat przed śmiercią, Herbert 24 lata, św. Jan Paweł II 25 lat). Jakby w obawie, że nie zdążą tego powiedzieć później, a to ważne. W przypadku św. Jana Pawła II było to może przeczucie 13 maja 1981 roku…

 

Nobel nie dla Herberta

 

W roku 1980, po Wielkim Sierpniu, świat oszalał na punkcie Polski. Komitet Literackiej Nagrody Nobla doskonale to wyczuwał. W listopadzie czekaliśmy na Nobla dla Polaka. Dla znawców polskiej poezji współczesnej było to oczywiste! Herbert! Nobel dla poety, wyraziciela losu polskiego; dla poety zanurzonego w tradycji i kulturze cywilizacji śródziemnomorskiej i jej chrześcijańskiej kontynuacji.

Ale Nobla otrzymał Czesław Miłosz – sprawny, niezwykle płodny poeta i pisarz, lecz ideowy krętacz bez tożsamości, były aparatczyk Polski sowieckiej „na odcinku kultury”. Mitoman (zakłamany wiersz „Campo di Fiori”, szkodzący do dziś sprawie polskiej), nie potrafiący się wyzwolić z młodzieńczej fascynacji komunizmem. „Wieszcz” dla środowiska „Gazety Wyborczej”. Internacjonał szydzący przy różnych okazjach z polskości, mający z nią „problem”, nieraz wprost odżegnujący się w sposób złośliwy od związków z Polską, co wykazał w swojej książce prof. Jan Majda z UJ. Profesor Bożena Chrząstowska cytowała jego niechętne polskości wypowiedzi, reasumując: „Miłosz jest w ciągłym konflikcie z polskością”. Profesor Aleksander Fiut pisał: „Miłosz oskarża tyleż naród, co jego język. Widać u niego sprzeczność pomiędzy miejscem urodzenia a kulturą przynależnościową, językiem i etnicznym pochodzeniem”… Profesor Jacek Trznadel cytował szokujące wypowiedzi Miłosza, dyskredytujące nie tylko niepodległą II RP, ale także Polskie Państwo Podziemne, AK i wojenny rząd RP na uchodźstwie!

 

Wtedy nie wiedzieliśmy, że w trosce o polityczną poprawność i promowanie „słusznych” autorytetów Komitet Noblowski może posunąć się jeszcze dalej. W roku 1996 literackiego Nobla otrzyma Wisława Szymborska, w powszechnej opinii polskich filologów grafomanka! Dziś nabrali wody w usta… Herbert przeżył kolejne upokorzenie. Na Nobla w roku 1996, na dwa lata przed śmiercią, nie miał już jednak zupełnie szans, ponieważ znane były jego krytyczne wypowiedzi o Miłoszu i Michniku. W tym drugim przypadku postawi kropkę nad i: „Michnik jest manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca. Oszust intelektualny. Ideologia tych panów, to jest to, żeby w Polsce zapanował ’socjalizm z ludzką twarzą’. To jest widmo dla mnie zupełnie nie do zniesienia! Jak jest potwór, to powinien mieć twarz potwora. Ja nie wytrzymuję takich hybryd, ja uciekam przez okno z krzykiem!”.

 

Nie na salony

 

Próbowano wcześniej zrobić z Herberta poetę salonowego, gdyż jako szlachetny idealista wykazał pewną naiwność w ocenie ludzi. W czasach Polski sowieckiej przyjaźnił się z Czesławem Miłoszem i miał wysokie mniemanie o Michniku jako „opozycjoniście”. Był przekonany, że oni zrozumieli zło, jakie w Polsce zasiał komunizm. Był przekonany, że świętą sprawę niepodległości rozumieją podobnie jak on sam. Boleśnie się zawiódł.

 

W roku 2000 powstał film Jerzego Zalewskiego „Obywatel Poeta”. Cenzorzy z TVP byli przerażeni cytowaną wypowiedzą Herberta o Michniku. Zażądali „cięć” ze względu na „wątpliwości natury etycznej”. Ocenili etykę jednego z najwybitniejszych Polaków naszych czasów. Zaaresztowali film na rok! Ostatecznie film pokazano, ale z udziałem dobranych „komentatorów”, których zadaniem było osłabienie jego wymowy.

 

Herbert i o Herbercie

 

Czytajmy Herberta, zwłaszcza cykl wierszy „Pan Cogito”, zwłaszcza „Przesłanie Pana Cogito”. Cytujmy go, wykorzystujmy te cytaty w inskrypcjach na pamiątkowych tablicach:

„Bądź odważny. W ostatecznym rachunku jedynie to się liczy”…

„Bądź wierny, idź”…

„Powtarzaj wielkie słowa, powtarzaj je z uporem jak ci, co szli przez pustynię i ginęli w piasku”…

„Nie w twojej mocy przebaczać w imieniu tych, których zdradzono o świcie”.