Anioł BONGO a uroczysta ekshumacja Witkacego
Wpisał: Mirosław Dakowski   
09.06.2014.

Anioł BONGO a uroczysta ekshumacja Witkacego

 

[Umieszczam na startowej stronie - bo dziś 75-ta rocznica samobójstwa Witkacego w Jeziorach. A pigułki Murti - Binga ciągle w użyciu. MD] 

 

Mirosław Dakowski

 

Działo się to w 1988 roku. W ramach zadekretowanej odwilży i pierestrojki tutejsza „Partia i rząd” dostała polecenie z Moskwy, by odkopać i przewieść ciało Witkacego, pochowane w Jeziorach Wielkich na Polesiu.  Stanisław Ignacy Witkiewicz popełnił samobójstwo 18 września 1939 roku na  wieść, a może na widok wkraczających do Polski bolszewików. Polecił też jednej z wielu swych wieloletnich kochanek, która była tam razem z nim, popełnić je także. Biedna kobieta wypiła posłusznie luminal z cybalginą (hi, hi.. rży Witkacy), wyrzygała i potem opowiedziała. Żyła w Warszawie długo (do 1975 roku). Czy szczęśliwie - nie pytałem w PAX-ie.

 

W roku 1988 wydelegowano więc Odpowiedzialnych Towarzyszy. Ekipie, która wyjechała do Jezior, przewodniczył wiceminister (kultury!) Kazimierz Mołek. Był w niej także Wojciech Żukrowski i inni prominentni działacze (głównie- moczymordy) . Dopiero w ostatniej chwili włączono doń, na jego usilną prośbę, krewnego pisarza Macieja Witkiewicza. Więcej wiem od niego.

 

”Problemem” zajęła się firma BONGO (dla młodych – rozszyfrowuję dość oczywisty dla nas skrót: Biura Opieki nad Grobami Obcokrajowców]. Dyrektorem Wykonawczym, który był tej wyprawy szefem,  był tow. ANIOŁ. On też dowodził pojazdem z wielkimi napisami BONGO na burtach, bo to był początek reklam w Polsce.

Plebs artystyczny jechał spec-autobusem a Najważniejsi Goście z wice-ministrem – biało-czerwonym mikrobusem z napisami: Przedsiębiorstwa Rozrywkowe PAGART. 

Ci z mikrobusu mieli posiłki i zakwaterowanie darmowe, a plebs – płacił w stołówkach. W Jeziorach Wielkich przywitał dieliegatow v-min. Republiki Ukraińskiej  i chór dzieci szkolnych w repertuarze „pieśni wojennych i patriotycznych”. Nie wiem, jaki patriotyzm reprezentowały: ukraiński czy rosyjski.

Trumna już stała w świetlicy. Wykopali wcześniej. Najbliższy krewny Szanownego Denata Maciej Witkiewicz ( to piękny i potężny bas) dostał kwiaty od delegacji radzieckiej.

Była uroczysta akademia i kolacja. Któryś z sowietów „przypomniał sobie”, i szeroko opisał w swym przemówieniu, że Denat - Rewolucjonista brał udział w szturmie Zimniewo Dworca (1917) . Gdy przy wódce ktoś z Polaków mu przypomniał, że taki szturm miał miejsce tylko w filmie Ajzensztajna ( jak oni piszą, odparł: „da, niczego!” I miał rację, jak zawsze Towarzysze Radzieccy.

         Zrobiono sobie „niedźwiedzia” – i tow. ANIOŁ załadował podwójną trumnę (zalutowana blaszana,  a na zewnątrz ozdobna, drewniana; z papierami, oficjalnymi protokołami samej ekshumacji) do pojazdu BONGO – i w drogę do Zakopanego, na Pęksowy Brzyzek.

Już po przejechaniu granicy, w Polsce (tj. ciągle jeszcze w PRL-u) Maciej zajrzał do dokumentacji – i zmartwiał. Na zdjęciach „ciała wuja” czaszka szczerzyła pełne, zdrowe zęby. A wiadomo mu było, że Witkacy miał ciągłe kłopoty z protezami i dentystami, o których często pisywał do kochanek, żony i przyjaciół. Zachowane, tj. wykopane guziki były blaszane, od rubaszki, gdy tymczasem lubujący się w detalach Witkacy miał u koszul ozdobne, kościane. Podobnych oznak pomyłki było wiele.

Panie Ministrze, to nie jest ciało Witkacego...” szepnął na stronie Maciej. Gdy Dygnitarz ustalił, przy pomocy biegłych, że to prawda – NAKAZAŁ Maciejowi milczeć (z jakimiś groźbami). Anioł BONGO powiózł trumnę dalej, przyjmowaną wszędzie z honorami. Stwierdzono jednak pół-oficjalnie, że wiozą ciało młodej Poleszuczki, najprawdopodobniej zmarłej w połogu.

 

         Panika w Zakopanem, w Komitecie Powitalnym i Pochówkowym. Ciiiii...

 

         Uroczysty pochówek prochów Witkacego na cmentarzu na Pęksowym Brzyzku z udziałem dwóch czy trzech biskupów, wielu wzruszonych artystów, opisał przejmująco Tygodnik Powszechny. Ksiądz Józef Tischner, który oczywiście znał prawdę, wygłosił  piękną, patriotyczną i artystyczną  homilię o Losie Artysty. Słyszeli tylko ci, którzy byli we wnętrzu kościółka, bo ubecja wyłączyła nagłośnienie. Wzruszyli się. Trumnę złożono w grobie matki Witkacego. Tam również - w czasie przygotowań znaleziono kilka czaszek i szkieletów. Bo parę lat wcześniej cmentarz zrujnowano, zmniejszono dla postawienia stacji kolejki na Gubałówkę, więc zbędne trupy dokwaterowywano do tych, których groby ocalały.

Ówczesny minister kultury Aleksander Krawczuk, który zresztą przemawiał na pogrzebie, oczywiście też znał śmieszną prawdę.

 

         Zszokowany Maciej nam to „tajnie” opowiedział po tygodniu. Nie wytrzymałem, całą aferę opisałem w prasie podziemnej, nie ujawniając oczywiście tożsamości autora relacji. Posłałem też do red. Giedroycia do Kultury. Mimo, że Książę znał wiarygodność nadawcy, po wahaniach, jak potem mówił, nie opublikował. Red. Gieroyc mówił o poprzednim artykule o Witkacym w Kulturze, chyba  Choynowskiego. Nie chciał go dezawuować.

Dopiero po paru latach, chyba już po 89-tym, afera została „odblokowana” i ujawniona. Ciało Poleszuczki pozostawiono na Pęksowwy Brzyzku.

 

Przypomniało mi się to, bo Jadwiga Gadulanka, wspaniały i piękny sopran, jest jedną z bohaterek Wielkiego Przemytu, o którym trochę wspomniałem w  Mirosław Dakowski  wikipedia, wersja niezepsuta... Z dodatkami - pieprznymi [UZUP.]

 

A przy tym - jest żoną Macieja Witkiewicza, który nam ćwierć wieku temu w tajemnicy opowiadał o przygodach ciała stryjka.  A ostatnio znalazłem w archiwum (którego nie prowadzę, więc przez przypadek) bibułki z roku 1988 z opisaną tu historią. Bo najpierw pisywało się w sześciu egzemplarzach (siódmy był już nieczytelny) i rozsyłało do różnych pism sitodrukowych.

 

 

Duch Witkacego chichra w zaświatach, słysząc te opowieści.

 

Приет, товарищи артисты и работники культуры !!

 ...I towarzyszu ANIOŁ.

 

BONGO – Bingo –Bungo !!

 

Zmieniony ( 18.09.2014. )