Dlaczego mimo kryzysu banki rosną jak grzyby po deszczu ?
Wpisał: jazgdyni   
14.06.2014.

Dlaczego  mimo „kryzysu” banki rosną jak grzyby po deszczu ?

 

Przekręt stulecia – najgorsza zaraza niszcząca ludzi

 

jazgdyni - 14 Czerwiec, 2014 http://niepoprawni.pl/blog/7787/przekret-stulecia-najgorsza-zaraza-niszczaca-ludzi

 

Dlaczego  placówki banków rosną jak grzyby po deszczu?

Dlaczego, gdy rozpoczął się ostry kryzys, m.in. w USA, czy Grecji i ludzie potracili domy, oszczędności i nawet cały majątek, to bankom na świecie włos z głowy nie spadł? Więcej – niemieckie banki wspaniale na kryzysie zarobiły.

Dlaczego bankierzy w londyńskim City zarabiają powyżej 1 miliona funtów rocznie [5 mln złotych] ( http://news.bbc.co.uk/2/hi/uk_news/8380284.stm )
Zamiast się samemu wymądrzać, promocyjnie zacytuję mądrzejszego:

..........................

Bank prywatny dokonując emisji kredytowych „pieniędzy”, (które są długiem dla społeczeństwa), udaje, że pożycza rzeczywisty pieniądz z depozytów, ale w rzeczywistości emituje coraz to nowe zasoby pieniądza dłużnego, który traktuje jak swoją własność, zobowiązując ludzi do zwrotu wykreowanych, pożyczonych i oprocentowanych kwot. Ponieważ większość ludzi ma kłopoty ze zrozumieniem tego oszustwa, które stało się już rozpowszechnionym sposobem funkcjonowania banków „cywilizacji zachodniej”, praktyka ta nie natrafia na zdecydowany opór - a powinna!

Dłużnicy [za swoje raty i odsetki] wpłacając [rzeczywisty] pieniądz do banku wprowadzają deflację, czyli brak [rzeczywistego] pieniądza na rynku (co niekoniecznie wiąże się ze spadkiem cen). W końcu brakuje [rzeczywistych] pieniędzy na spłacenie wszystkich długów. Pewna ilość kredytobiorców (konsumentów) popada w niemożliwe do spłaty zadłużenie, wynikające z braku emisji pełnowartościowego pieniądza nie będącego długiem, czyli [popada w zadłużenie wynikające] z natury odsetkowego systemu finansowego.

Aby zasada prywatnej emisji długów dla społeczeństwa mogła w państwie funkcjonować i przynosić nielicznym reprezentantom oligarchii finansowej niebotyczne zyski, potrzebna jest kontrola najwyższych władz w państwie, czyli osadzenie na najwyższych stanowiskach osób całkowicie powolnych bankierom.

Nie po to utkali misterny system bankowego zadłużania ludzi, aby rezygnować z efektów swojej „pracy”. Bankierzy chcą BEZPIECZNIE konsumować swoje oszustwo, więc po pierwsze; kategorycznie domagają się spłaty wszelkich zobowiązań, po drugie; kształtują obowiązujące prawo - licząc na nieświadomość ludzi, którzy je uchwalają.

[W kwadratowych nawiasach przypisy moje]

Więcej w zasobach:

  http://www.rossakiewicz.pl/demokracja/index.html

W ogóle wszystkich zachęcam do kapitalnej lektury, która w wydaniu papierowym jest już b. trudna do zdobycia, ale jest tu:

  http://www.rossakiewicz.pl/demokracja/pliki/demokracja-finansowa.pdf

 ................................

 Czy teraz już wiadomo, dlaczego jeden ze wspaniałych mentorów Tuska – Jan Krzysztof Bielecki pracuje społecznie, czyli za friko, jako doradca premiera, jeżeli za rozstanie się z ostatnią pracą, prezesurą banku Pekao SA. dostał 5 mln zł odprawy, zarabiając przy tym w ostatnim roku pracy ok. 8 mln zł, a przez ostatnie 7 lat nawet 20 mln zł (http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/zarobi-20-milionow_135586.html ).

Czy również wiadomo, patrząc na drugą stronę układu polityka – finanse – banki, dlaczego ostatni minister finansów, pan Jan Vincent Rostowski ma majątek w wysokości około 60 mln zł, w tym 3 domy i 5 mieszkań w najpiękniejszych zakątkach Europy i miliony na koncie (http://www.rmf24.pl/ekonomia/news-3-domy-5-mieszkan-i-miliony-na-koncie-rostowski-najbogatszym,nId,607186 )

 .................................

 Banki i politycy. To synergiczny układ gangsterskich pijawek, które wymyśliły sobie metodę, jak kosztem zwykłego człowieka bogacić się do niebotycznych wysokości.

Wiadomo, że prawdziwe pieniądze są tylko z pracy i produkcji.

Lecz bankierzy i politycy potrafią robić pieniądze z niczego. Które potem lądują w ich prywatnych kieszeniach.

 A ty, jak byłeś dziadem, tak dziadem pozostaniesz!

Chyba, że załapiesz się na ministra finansów albo prezesa banku...