Nasze Sklepy, Nasza Energetyka
Wpisał: Mirosław Dakowski   
08.08.2009.

[publikuję program sprzed 10-ciu lat. Na dowód, że wtedy jeszcze mieliśmy jakiejś nadzieje na rozwiązania racjonalne w dziedzinie handlu . "Bitwę o handel" wygrali jednak potomkowie MINCA. Czy też biologiczni?  MD]

Mirosław Dakowski                                                                                   Stalowa Wola,   luty 1999

 

„Nasze Sklepy”, „Nasza Energetyka”

 

Motto: „Rząd chce naszego dobra, a my mamy  go już tak mało!”

(N.Cz.!)

            Niniejsza propozycja nawiązuje do „Zarysu programu ratunkowego” W.Bojarskiego (N.Dz. 2. II.99) oraz jest kontynuacją mego referatu „Energie Odnawialne szansą dla wsi” wygłoszonego 12 grudnia ‘98 na Konferencji n/t Rolnictwa, również w Stalowej Woli.

            Spójrzmy prawdzie w oczy: Motto mego wystąpienia, prawdziwe od wielu dziesięcioleci, nabrało przeraźliwej aktualności w czasach ostatnich paru rządów. Znów nastąpiło groźne „oderwanie się władzy od mas”, tak charakterystyczne dla władzy komunistycznej. Polacy, w szczególności rolnicy, stracili resztę nadziei na to, że kolejni „oni” prowadzą nas do Polski dostatniej i niezawisłej.

            Kluczową dla przyszłości Polski sprawę mechanizmów doboru elit politycznych (ordynacja!) omawiam w innych publikacjach, choć ciąży ona przemożnie nad każdą merytoryczną inicjatywą Polaków. I jest najważniejszą walką czekającą nas w najbliższych latach. Dramatyczne wotum nieufności wobec kolejnych rządów, wybieranych w wyborach o pseudo-proporcjonalych, partyjniackich ordynacjach, ogranicza poniższą tematykę do tego tylko, co można zrobić od dołu, umysłami i rękami zwykłych ludzi, z perspektywy „wozu Drzymały”.

            Proponuję parę rozwiązań, które możemy przeprowadzić tu i teraz, przy znanym zbiednieniu narodu i nawet przy widocznej utracie nadziei, przy „wyuczonej bierności” większości grup społecznych.. W dyskusjach i programach musimy jasno oddzielić życzenia i postulaty pod adresem Władzy (przyczyna - patrz motto) od spraw, które od nas zależą. Zajmijmy się tym, co sami możemy zrobić.. Na grudniowej konferencji mówiłem: „Mamy tutaj „Naszą Polskę", „Nasz Dziennik", mamy Nasze Radio, nasz głos powinien więc być słyszalny (też nasz „Głos”!), teraz powołajmy sieć „Naszych Sklepów”, zbudujmy „Naszą Energetykę”. Podaję akurat te przykłady, bo są proste, bo się na nich znam, bo w drugim mamy już duże osiągnięcia. Inne grupy mają zapewne w tym „ruchu Drzymały” inne pomysły i osiągnięcia. Gdy większość z nich zrealizujemy, zapewni to narodowi pewien stopień prawdziwej niezawisłości.

Jak tego dokonać

            Do przeprowadzenia jakiejkolwiek akcji gospodarczej konieczne jest zaufanie, konieczny jest duchowy ośrodek krystalizacji wysiłków grup ludzkich. Musimy się skupić wokół realnych i akceptowanych Autorytetów Duchowych. Dalej w skrócie będę je nazywał AD. (Agresja ze strony wrogów doprowadziła do zdeprecjonowania ważnych pojęć, m.inn. pojęcia „autorytet moralny”, ale istnieją w Polsce prawdziwe AD!). Mogą wziąć na siebie obowiązek centrów krystalizacji regionalne, znane z aktywności grupy, może Rodziny Radia Maryja, czy Akcji Katolickiej, oraz Rodziny Polskiej.

            Tym AD nie proponujemy udziału w przedsięwzięciach gospodarczych, nie domagamy się od nich pieniędzy, lecz uwiarygodnienia działań i zewnętrznej ich kontroli. Konieczne to jest, by ludzie mieli zaufanie, które jest podstawą do stania się udziałowcami przedsięwzięć gospodarczych. Za dużo przeżyliśmy różnych „bezpiecznych kas oszczędności” i innych złodziejskich inicjatyw, by bez zaangażowania się AD możliwa była skuteczna działalność typu spółdzielczego. Może również mogą spełnić rolę kontrolną i organizacyjną samorządy powiatowe i te związki zawodowe, którym ludzie mają podstawy ufać. Oczywiście stawiamy na działaczy skupionych przy Polskim Stowarzyszeniu Morskim -Gospodarczym.

            Skąd wziąć pieniądze?

             Władze nas konsekwentnie zubożają, szczególnie podlegają temu procesowi warstwy średnie. Jest jednak jeszcze dużo ludzi, którzy potrafią, zwykle wielkim wysiłkiem, zgromadzić trochę oszczędności dla zabezpieczenia przyszłości swej rodziny. Co obecnie z tymi oszczędnościami robią? Niosą do nomenklaturowego lub zagranicznego banku i ich właścicielom przysparzają dochodów. W tym miejscu potrzebne są właśnie AD! Jeśli im zaufamy, to nasze oszczędności, nasze bony rekompensacyjne czy inne walory wyjmiemy z instytucji cudzych, często postrzeganych jako wrogie, i powierzymy „Naszym Instytucjom”.  Myślę tu tak o „naszych Bankach” czy para-bankach (np. wiarygodne SKOK-i), jak i o „Naszych Sklepach” i „Naszej Energetyce”. O „Naszych Bankach” sporo już mówiono, omówię teraz dwie pozostałe inicjatywy.

„Nasze Sklepy”

            Ostatnio słyszymy narzekania, że chłop otrzymuje 1.80 zł lub nawet 1.50 za kilogram wieprzowiny. A my, mieszczuchy, płacimy ok. 10 zł za kilo podłej kiełbasy, naszpikowanej konserwantami, spulchniaczami i słoną wodą, a za kilo kaszanki ok. 5 zł. Za cebulę chłopu płacą 30 gr, a my kupujemy po 1.20! Takich przykładów są tysiące. Widać zupełny brak „naszych” pośredników. Jak to się stało, że przez 10 lat światli chłopi (lub ich synowie czy zięciowie, jeśli starsze pokolenie tego nie potrafi?) nie potrafili założyć masarni czy innych „interesów” pośredników między producentem żywności a konsumentem? Czemu nie zainicjowały tego partie i ruchy chłopskie?

            Z drugiej strony slyszymy pełne troski wypowiedzi Mężów Stanu, że inwazja zagranicznych SuperMarketów grozi polskiemu handlowi. Ostatnio widzimy inwazję tych SuperMarketow na Polskę powiatową. Czas, jaki nam  pozostał na obronę, jest więc krótki.

            Czas na nas! Mamy w Polsce ogromną ilość żywności, której produkcja i sprzedaż może być dochodowa dla rolnika, a produkty te będą tańsze i zdrowsze od obecnie kupowanych przez konsumenta. Istnieją producenci świetnych przetworów, wędlin, kosmetyków i temu podobnych produktów. Teraz są zdani na „pośrednika” (często nomenklaturowego) i potężne sieci „marketów”.

            Zbudujmy sieci „Naszych Sklepów”(NS). Taka sieć może powstać w prężnych ziemiach, pod opieką i kontrolą lokalnych AD. Obejmować musi minimum pięć Sklepów, bo konkurencja bez trudu utrąci jeden sklep czy pojedyncze Centrum Handlowe, a z trudem - współpracujące ze sobą trzy Centra. A pięć - będzie się mogło obronić, szczególnie, jeśli będzie ściśle współpracowało z podobnymi sieciami w innych ziemiach. „Nasze Sklepy” powinny się ograniczyć do asortymentu ok.600 polskich produktów. To ograniczenie obniża koszty i ułatwia zaopatrzenie. Obliczono, że przy kupowaniu od producentów, czyli bez pośredników, można utrzymać ceny detaliczne o 10-20% niższe, niż u zagranicznej konkurencji. Przy halach „NS” mogą (i muszą) znaleść możliwość handlu i usług dotychczasowi kupcy z danego terenu. Będą uzupełniali asortyment towarów Sklepów. Mogą też oni i powinni stać się udziałowcami w „NS”. Na mniejszą skalę (więc łatwiej stworzyć) mogą powstawać w miasteczkach sklepy, których udziałowcami są mali sklepikarze oraz okoliczni chłopi - producenci żywności. Taka inicjatywa jest na ukończeniu np. w Brodnicy n/Drwęcą.

            Dochodzą głosy, że takie projekty powinno się przygotowywać niejawnie. Dlaczego więc piszę tak otwarcie? Od paru lat świetny, sprawdzony w działalności międzynarodowej handlowiec (Paweł Jankiewicz z Górzna) usiłował zachęcić różnych patriotycznych mężów stanu do działania. Przedstawiał „biznes plany”,”fizibiliti stadi” [1][RJM1]  i szczegółowe obliczenia tego projektu. Politycy poważnie kiwali głowami, lecz woleli narzekać, a może układać listy krajowe swych partii. Zmarnowaliśmy już lata na próby skupienia uwagi Mężów Stanu na tak przyziemnych sprawach, jak polski handel. Czas uciekł. Teraz nasza oferta jest więc jawna.

            Po zadeklarowaniu się Autorytetów (tj. „ośrodka krystalizacji”) my, drobn[RJM2] i ciułacze możemy wyjąć nasze oszczędności z nomenklaturowych banków i powierzyć je (ciągle starannie kontrolowanym przez AD!) handlowcom. Wbrew pozorom nie jest to trudne. Załóżmy, że na budowę pięciu Sklepów i ich wstępne zaopatrzenie należy zebrać 10 milionów złotych. Do tego wystarczy decyzja tysiąca rodzin o powierzeniu swych oszczędności w wysokości 10 tys. złotych każda. Rodziny te będą nie tylko udziałowcami, ale też klientami i propagatorami „Naszych Sklepów”. A zachęcić ludzi do kupowania nie będzie trudno, bo „Nasze Sklepy” będą oferować towary świeże, dobre i tańsze, niż u konkurencji. Francuzi powtarzają hasło „Kupuj francuskie”. Analiza polskich produktów rolnych i przetwórstwa upewnia nas, że nam wystarczy hasło

<Kupuj tańsze i lepsze, kupuj w „Naszych Sklepach>

Nasza Energetyka

            Od lat mówię i piszę o źródłach energii odnawialnych (źEO). Zasoby biomasy (słomy, zrzynków, gałęzi, trocin) oceniamy na odpowiednik 30 milionów ton węgla rocznie. Jakież tu pole do energetycznego uniezależnienia się wsi od dyktatu cen węgla, czy gazu  przy ogrzewaniu domów, szklarni, szpitali czy budynków gmin!

            Proponuję znane nam w Polsce i sprawdzone technologie. Przy zupełnym braku zainteresowania władz udało się już uruchomić produkcję kotłów centralnego ogrzewania na biomasę, opartych na polskiej technologii i materiałach. Kotły te mają moce od 14 do 900 kW. Obecnie pracuje ich już kilkanaście tysięcy, a potrzeby rynku wiejskiego sięgają (wg. skromnych ocen) trzystu tysięcy sztuk. Udało się też uruchomić konkurencję między firmami produkującymi takie kotły (są Ignisy, Moderatory, Żubry), a więc naturalną, nie zadekretowaną, obniżkę cen!

            W czasie kampanii wyborów samorządowych, w ramach programu gospodarczego Rodziny Polskiej (w radio), proponowałem też zmniejszenie opłat za wywóz śmieci:

            „Istnieją nowoczesne, wypróbowane i tanie polskie technologie ogrzewania budynków, np. komunalnych czy domków podmiejskich, przy pomocy odpadków drewna i suchych gałęzi z parków. Nie musimy płacić za wywóz tych cennych surowców na wysypisko na ?ubną (to dla Warszawy). Przed paru laty budżet gminy Żoliborz na te cele wynosił 4 miliardy (st) zł rocznie. Teraz jest pewnie dwukrotnie wyższy. Proponowałem ogrzewanie drewnem np. budynków dla bezdomnych i oszczędzanie tak na transporcie na wysypisko jak i na kosztach ogrzewania. Ostatnio proponowaliśmy to również w gminie Wawer. Obecnie nie ma żadnych motywacji u burmistrzów czy radnych gmin. Myślę, że jest to miesznina niedoinforowania z  partykularyzmami.”

            Na razie (a pół roku już upłynęło) żadna gmina się nie zgłosiła. Pewnie radni wolą podnosić mieszkańcom podatki, to jest łatwiejsze, a czują się nieodpowiedzialni przed wyborcami... Jeśli w jakiejś gminie czy powiecie znajdzie się przewaga uczciwych i po gospodarsku myślących radnych, to eksperci skupieni przy „Grupie Poszanowania Energii” mogą im doradzić i pomóc.

            W ucieczce przed zaborczością podatkową państwa zrzeszenia (czy spółdzielnie) chłopskie mogą produkować energię elektryczną, biogaz, kolektory słoneczne czy eko-diesel (paliwo rzepakowe) na własny użytek. Oto szczegóły:

            Gminy czy inne związki chłopskie mogą i powinny instalować małe elektrownie wodne (turbiny) na już istniejących zaporach, lub budować wspólnymi siłami takie małe zapory. „Za komuny” zdarzało się, że projektowano i budowano zapory na rzekach w celu... rozcieńczenia ścieków z fabryk, a nawet nie projektowano na zaporach turbin elektrowni, energia miała być rozdzielana centralnie (np. zapora Chańcza).

            Można też instalować spółdzielcze wiatraki, dostarczające energię dla swoich członków. Jeśli zainstalujemy sieć (t.j. druty) nie związaną z Zakładem Energetycznym, to nie musimy płacić haraczu w postaci VAT-u ani „narzutów” na Zakład Energetyczny. Szczególnie korzystne jest to wtedy, gdy w tejże spółdzielni mamy tartak, młyn czy inny zakład energo-żerczy.

            Istnieje sprawdzona, doskonała polska technologia produkcji paliwa rzepakowego „na zimno”. Z rzepaku, poza „estrem oleju rzepakowego”, czyli paliwem do wszelkich silników diesla, uzyskujemy glicerynę, makuchy (które są świetną paszą dla bydła) oraz słomę, z której przy spaleniu w powyżej omówionych kotłach uzyskamy ciepło w zimie. Jeśli grupa rolników założy spółkę do budowy i wykorzystania agro-rafinerii, to t.zw. bio-diesel może używać w swych traktorach i innych maszynach. Uniezależniamy się od Arabów oraz p. Balcerowicza.

            W naszym klimacie możemy dużą część ciepłej wody użytkowej uzyskiwać z wodnych kolektorów słonecznych. Ich technologia produkcji jest znana, jest prosta, ale w Polsce nie powstał jeszcze rynek na nie. W Austrii (szczegółnie Styria, okolice Grazu) rozwija się ruch samopomocy: Zaczęło się to od paru ideowców. Zebrali oni i nauczyli prostej technologii lutowania miedzianych kolektorów kilkadziesiąt osób, które miały wolny czas w zimie. Te osoby, po zamontowaniu wykonanych kolektorów na swoich dachach, zebrały każda kolejne 10 -12 osób - i przekazały im swoje doświadczenia. Po paru latach już setki tysięcy m2 kolektorów na dachach domków zbierało energię słoneczną do podgrzewania wody dla wanny i kranów. Ten ruch rozszerza się dalej.

            W Chinach pracuje parę milionów małych biogazowni przetwarzających śmieci, odpady, ściętą trawę, ścieki komunalne i liście w biogaz. Takie tanie i proste technologie znamy w Polsce. Warto przy ich pomocy zwiększać dostatek oraz samowystarczalność wsi

         W propozycji energetyki odnawialnej w grę wchodzi zagospodarowanie na wsi odpowiednika ok. 25-30 milionów dobrego węgla rocznie. Jeśli przyjmiemy obecną cenę węgla loco wieś na ok. 250 zł, to wieś może zyskać ok. 7.5 miliarda zł rocznie (pieniądze nie wydane „na zewnątrz, a więc wzbogacające wieś).

            Promocja źEO i związanej z nimi technologii na wsi to ogromne pole dla pozytywnej aktywności partyj i związków chłopskich. Te siły mogą też wymusić na rządach ZEROWY podatek VAT na takie urządzenia. Na razie VAT wynosi 7% dla kotłów, ale aż 22% dla turbin wodnych i wiatrowych, kolektorów słonecznych oraz paliwa rzepakowego. Jak dotąd skutecznie zahamowało to powstanie zakładów produkujących i instalujących kolektory słoneczne, blokuje agro-rafinerie itp.. Postulowana obniżka podatków musi nastąpić, niezależnie od nacisków urzędników na ich podnoszenie. Dyktat Unii Europejskiej (czy naprawdę on?) ma spowodować szybkie podniesienie („wyrównanie”) tych podatków.

            Zwracam uwagę na jeszcze jeden aspekt proponowanej działalności: Jeśli te inicjatywy oraz wiele innych, już istniejących, a im podobnych, doczekają się wreszcie wykonania, to pozwolą oddzielić prawdziwe ośrodki zaufania społecznego (nazwane wyżej AD) od grup politycznych czy związkowych, które jedynie żerują na sloganach patriotycznych. Czytamy wypowiedzi znanych „działaczy wiejskich”, zwalających „na miasto” brak uczciwego pośrednictwa między producentem-chłopem a sklepikiem w mieście. A właśnie związek chłopski może być inicjatorem czy animatorem „Ruchu Drzymały”. Wszyscy zainteresowani się przyłączą.

            Te inicjatywy pozwolą więc oddzielić ziarno od plew. Kto wie, czy ten efekt nie będzie równie ważny, jak samo powstanie Polski gospodarczo Samorządnej?



[1] korekta: proszę nie poprawiać


 [RJM1]

 [RJM2]