Owoce, handel: rabunek, lecz i ślepota owieczek
Wpisał: Mirosław Dakowski   
08.08.2009.

Owoce, handel: rabunek, lecz i ślepota „owieczek”

Przykład: Sady, owoce

            Byłem na wsi dotąd żyjącej z sadów, ze sprzedaży owoców. Drzewa uginają się pod dojrzałymi, przejrzałymi czereśniami i wiśniami. Prawie wcale nie zbierają:

            Monopolista, „Niemiec z Kozietuł”, narzucił cenę skupu wiśni na 60 gr/kg. Gdzie indziej „dają” 50 gr. Nawet Ukraińca „na czarno” nie da się zatrudnić na zbieranie poniżej 50 gr/kg. „Niemiec” ma punkty skupu w całej okolicy, nie ma żadnej konkurencji. Koszt wyhodowania, z opryskami i od-chwaszczaniem to, wg. ogrodnika, ponad 1 zł/kg. Zbiorą więc tyle, ile zdołają sami z rodziną, na wsi ludzie nie przywykli liczyć kosztu własnej pracy. Ale to widzą, iż wpędzono ich w zaułek nieopłacalności, w jaki nawet stalinowska komuna ich nie potrafiła wpędzić.

            Przed paru laty kupowałem w dużych ilościach czarne porzeczki na doskonałe przetwory po 1.50/kg. Teraz, po reformach, porzeczek jest bardzo mało, bo „się nie skupuje”, więc plantacje wycięto. Ceny poszybowały na 5-7 zł. Podobnie zrobiono z malinami. Czy są wśród moich czytelników naiwni, którzy wierzą, że to przypadek? Są, niestety, o nich akapit „Ślepota”.

      W naszej wsi ludzie mówią: ”bierzcie, ile chcecie, i tak spadną i zgniją; a na jesieni wytniemy sady”. Nie bardzo wierzą, że w śródmieściu Warszawy wiśnie są po 5-7 zł, a czereśnie 10-12 zł. Wiedzą „za to”, że nie wolno im zawieźć owoców do Warszawy i sprzedać, bo tam ich „ludzie Bufetowej”, straż miejska, pogonią i obciążą karami. Byli przecież we wsi przedsiębiorczy młodzieńcy, którzy z takiej, narzucającej się wyprawy wrócili ze stratami i doświadczeniami.

 

            Dodałem w rozmowie z ogrodnikami, że ci „żandarmi Bufetowej” są wynajęci za pieniądze nasze, podatników z Warszawy, a korzyści z tego mają drogie, wielkie sklepy. Jak one się „odwdzięczają” Bufetowej i jej grupie - wszyscy na wsi rozumieli, wyjaśniać hipotez nie musieliśmy.

            Pytania: Jak obecny monopolista to osiągnął? Kto - i za ile - uchwalił sprzyjające monopolistom uchwały, ustawy i przepisy? Komu ta rządząca nami łobuzeria chce wcisnąć slogan o „działającym rynku” i jego „niewidzialnej ręce”?

Ślepota

            Powyżej opisane kłopoty (i wiele więcej) opowiedziałem młodemu człowiekowi, światłemu ojcu rodziny. Był zdziwiony: „Czemu nie dostarczają na rynki i do sklepów? Czemu nie handlują w mieście?” Umyka mu (i podobnym), że ta „sieć”, którą spętane są powiązania między rolnictwem, ogrodnictwem, a kupującymi w mieście, to nie mityczni „pośrednicy” o których ostatnio tyle się mówi w t®elewizji. Za głębokiej komuny z równym żarem mówili nam przodkowie (biologiczni i duchowi) tych łobuzów z t®elewizji o „spekulantach”, „badylarzach” i podobne pierduły. Zakłamany socjalizm dalej trwa. Nie potrafi, czy nawet nie potrzebuje wymyślić nowych kłamstw...

Ta ślepota bardzo mnie boli: Przyczyn nie rozumiem, a przez nią przegrywamy Polskę. 

„Owoce miękkie” sprawiedliwości

W dziale Gospodraka... O mafiach i sprawiedliwości (i w paru innych, poszukaj przez funkcję „szukaj”..) przypominam brutalne morderstwo dokonane na pośle Filipie Adwencie i Jego rodzinie. Przy okazji zginęły dwie postronne osoby. Zabójcę zaraz wypuszczono z aresztu (!!!), a obecnie po latach, dowiaduję się (telefonicznie, bo w me®diach milczenie), że wreszcie „dostał” osiem lat. Nawet Sąd najwyższy uznał, iż działał SAM, i bez złej woli. No cóż, niezawisłemu sądowi trzeba wierzyć; wychodzi rok i cztery miesiące za zabicie jednej osoby. A pewnie „za dobre sprawowanie” humanitarny sąd wypuścił mordercę wcześniej. To kierowca. Sądy pochyliły się chyba z troską nad ciężką praca kierowców TIR-ów, którym należy się więcej godzin przerw na trasie. Profesjonalista, a fachowców „na rynku” zawsze brakuje. Ta „ręka rynku” też jest – może nie niewidzialna – ale niezauważana przez tutejsze władze.

            Piszę o tym w tym dziale i artykule, bo euro-poseł Filip Adwent walczył w Brukseli o uczciwe warunki zbytu polskich „owoców miękkich”. Widać, o jaki wielkie miliardy (bezpośrednio), a o jaką przyszłość Polski na dalszą metę tu chodzi. Na pewno jego los stał się przestrogą dla innych, próbujących coś wywalczyć w Euro-parlamencie . Milczenie w tubylczych me®diach też (m.inn.) tym może być spowodowane.

Zmieniony ( 10.08.2009. )