"Los szefa klubu parlamentarnego PSL w rękach CBA" Bury kluczową figurą gangu zielonych? | |
Wpisał: polskieradio | |
21.07.2014. | |
"Los szefa klubu parlamentarnego PSL w rękach CBA" Bury kluczową figurą gangu zielonych?
[Mnie rozgrywki wewnątrz bandy nas rabującej nie interesują. Ściślej - oczywiście interesują, ale ostrożne o nich piszę. Bo nie wiem, co jest prawdą, co kłamstwem , a co –wielopiętrowym kłamstwem. Ale dostałem ten adres z adnotacją:
Do kolekcji w sprawie "gangu kelnerów", a naprawdę rozgrywki między gangami.
Bardzo gustownie dobrana koszulka do artykułu, autor sygnalizuje [poprawnie] że Bury jest kluczową figurą gangu zielonych. Dlatego gang rudego właśnie jego zaatakował, jako ochroniarza paliwowych interesów zielonych na Podkarpaciu. W tym zakresie jest także oczywiście Glimar i "firma paliwowa" z Leżajska, a naprawdę przykrywka kolegów Burego do legalizacji lewej nafty ze wschodu.
Amerykanie i Niemcy odcinają końcówki wschodniej mafii paliwowej, jak zdiagnozowałem w dniu kuriozalnego głosowania nad odebraniem immunitetu posłowi Kamińskiemu.
Warto dostrzec instytucjonalną ciągłość, a mianowicie byłemu szefowi CBA nie odebrano immunitetu, a w dwa tygodnie później kolejny szef aresztuje posła Burego. To nie jest przypadek.
Pozdrawiam ZZ ==========================
polskieradio.pl 21.7.2014
- Sędzia na telefon. Wizyty VIP-ów w Prokuraturze Generalnej. Interwencje w sprawie podejrzanego biznesmena. Spotkania w restauracjach z prokuratorami w czasie afery korupcyjnej. Tak wygląda praca posła Jana Burego - pisze Newsweek.
Według tygodnika, jeden z czołowych polityków PSL nazywany jest w swoim mateczniku, na Podkarpaciu - "Królem Janem" lub "Prezesem". - CBA dwa tygodnie temu przeszukało jego dom i biuro, a nawet dom jego ojca w podrzeszowskiej Łapajówce. Nazwisko Jana Burego pojawia się w trzech prokuratorskich śledztwach rozsianych po całej Polsce. Wiemy też, że od pewnego czasu telefon Burego był na podsłuchu - ustalili dziennikarze "Newsweeka".
Interesy polityka PSL szeroko opisuje też "Wprost". Czytamy w nim: "od kwietnia zeszłego roku, od czasu zatrzymania podkarpackiego marszałka Mirosława Karapyty, poseł Jan Bury jest przewrażliwiony. O ważnych sprawach nie rozmawia przez telefon, nie pisze e-maili, nie wysyła SMS-ów, a nawet jak się z kimś spotka twarzą w twarz, to trudno się czegokolwiek od niego dowiedzieć. Kluczy, niczego wprost nie powie, więc nie ma co zwracać się do niego o przysługę". Według "Wprost", "nie ma dziś sprawy przeciwko Buremu". - Ale czegokolwiek się tylko tkniemy, tam pojawia się w końcu jego nazwisko - mówi rozmówca gazety. Tygodnik przypomina, ze Centralne Biuro Antykorupcyjne prowadzi dwie sprawy. - Można powiedzieć, że obie dotyczą tego samego, czyli świadczenia sobie wzajemnych uprzejmości. W obu przewija się nazwisko najważniejszego polityka z Podkarpacia - Jana Burego - informuje.
Sprawa dotyczy korupcji w urzędzie marszałkowskim, gdzie oskarżonym jest były marszałek województwa. Zaś drugie śledztwo prowadzone jest w sprawie powoływania się na wpływy w Ministerstwie Infrastruktury. W sprawie tej doszło do przeszukania w gabinecie wiceministra Stanisława Rynasiewicza (PO), oraz zatrzymania biznesmenów: Mariana D. i Pawła K. - przedsiębiorcy z firmy paliwowej z Leżajska (Podkarpackie), skąd również pochodzi Rynasiewicz. Wiadomo, że biznesmenom przedstawiono zarzuty z art. 230a kodeksu karnego, czyli czynnej płatnej protekcji. Głosi on, że kara od pół roku do 8 lat więzienia grozi temu, kto udziela albo obiecuje udzielić korzyści majątkowej lub osobistej w zamian za pośrednictwo w załatwieniu sprawy w instytucji państwowej (...) polegające na bezprawnym wywarciu wpływu na decyzję, działanie lub zaniechanie osoby pełniącej funkcję publiczną, w związku z pełnieniem tej funkcji. Ani CBA ani Prokuratura nie podają żadnych szczegółów. Polityk PSL wielokrotnie zapewniał, że nie ma sobie nic do zarzucenia. - W tej sprawie wyjaśniłem wszystko, co mogłem - mówił Bury. Z kolei zdaniem prezesa Stronnictwa Janusza Piechocińskiego, obecnie uwaga wszystkich przeniosła się z afery taśmowej na sytuację w PSL. Powiedział, że za dowód jego słabości uznaje się to, że chciał się poddać ocenie Rady Naczelnej partii. - Jeszcze polska demokracja nie dorosła do takich rozwiązań. W związku z tym nie będzie tego wniosku na najbliższej Radzie Naczelnej - wyjaśnił. Piechociński zapowiedział, że 26 lipca odbędzie się jedna z najspokojniejszych rad tej partii. Newsweek, Wprost, asop |