Kolejne katastrofy lotnicze. Komu to służy? | |
Wpisał: dr J. Jaśkowski | |
24.07.2014. | |
Kolejne katastrofy lotnicze. Komu to służy?
[Oj, nie byłbym taki pewien: Może go dopaść „łykendowy samobójca”... MD] Biorąc udział w Międzynarodowej Komisji d/s Katastrofy w Bhopalu poznałem, możliwości dezinformacji prowadzone przez „wielkich tego świata”. Jak wiadomo, koncern Union Carbide przez ponad 10 lat zaprzeczał spowodowaniu katastrofy, w której zginęło ponad 50 000 ludzi. Po ok. 20 latach został zmuszony do wypłat odszkodowania pozostałym przy życiu ofiarom. Między innymi uzyskałem odpowiedź na podstawowe pytanie :po czym odróżnić eksperta od trola lub podstawionego agenta?
Czytelnik zechce zrozumieć, że po to płaci się takie wynagrodzenia dziesiątkom osób po kursach - licencjatach, aby na każdym poziomie, każdy czytelnik znalazł coś dla siebie. Całym problemem jest zagospodarowanie jego własnego czasu, aby nie miał go na inne bardziej budujące zajęcia.
Przypomnę katastrofę samolotu KL 007 z września 1983 roku, ponieważ ona została wyjaśniona. Samolot ten, lecący z Vancouver w Kanadzie do Korei Południowej, rzekomo zboczył z kursu i pomimo wezwań obrony cywilnej Sowietów nie reagował, aż został zestrzelony i spadł do oceanu. Prawda wyglądała zupełnie inaczej, ponieważ od rzekomego momentu zestrzelenia samolot lotem ślizgowym przeleciał jeszcze 400 km, zanim zniknął z radarów w Seulu.
Likwidacja tego samolotu miała być przykrywką dla likwidacji senatora USA, który chciał dokonać inwentaryzacji złota w Forcie Knox. Jak wiadomo, gromadzone tam od 1934 roku zapasy złota nie były nigdy inwentaryzowane, a „ulica głosiła”, że w latach 1974-76 pojawiały się na giełdzie londyńskiej. Jak było, tak było, nie ma na to żadnych dowodów, ale pierwsza inwentaryzacja została dokonana dopiero 25 lat później od daty „wypadku”. Wyników inwentaryzacji nie podano, ale na przykład Niemcy chcący odzyskać swoje złoto, dowiedzieli się, że je dostaną za jakieś 60 lat. Prezydent Wenezueli, który upomniał się o głupie 100 ton, nagle zachorował na raka i szczęśliwie umarł, nie zadając więcej głupich pytań. Są to wieści internetowe, dlatego nie biorę ich tak zupełnie na serio. Poważna jest sprawa 9/11, czyli uderzenia samolotu w tzw. WIEŻE. Już ledwo wspomnę, że cały opis tego zdarzenia jest fikcją literacką, wymyśloną przez niezbyt sprawnych intelektualnie amatorów - zawodowców od prania mózgów, w rodzaju MK Ultra. Samolot mający paliwo w skrzydłach aluminiowych, po pierwsze, nie mógł w żaden sposób przebić filarów zbudowanych z 56 prętów zbrojeniowych [-to były kolumny stalowe ! MD] i zapalić budynku. Skrzydła by odpadły, a tego żadna kamera nie pokazała. Trudno zakładać, by aż 17 osób, a tyle było rzekomo przypadkowych ujęć pokazanych w telewizji polskiej, zdążyło włączyć, wycelować kamery i filmować 3-5 sekundową migawkę. Telewizja angielska poinformowała opinię publiczną o upadku trzeciej wieży [WTC 7 md] na kilka minut przed jej upadkiem. W telewizji polskiej przez jakieś 2 lata informowano tylko o DWÓCH rzekomo zniszczonych wieżach. Dzisiaj już wiadomo, na podstawie dokładnych analiz specjalistów od architektury i budownictwa, lotników, specjalistów od animacji telewizyjnej, że to wszystko było przygotowanym, niezbyt prostym, ale picem i fotomontażem. Ilość filmów dokumentujących ten fakt przekracza dziesiątki tysięcy. Mnie osobiście przekonały o fałszywce tego „wypadku” dwa fakty. Budynek WTC, rzekomo spalony, runął w ciągu kilku sekund, zasypując samolot, który rzekomo wbił się do środka, ale już następnego dnia znaleziono kilka paszportów rzekomych pilotów bez śladu zniszczenia. Ot, takie stalowe i ognioodporne dokumenty. Podobnie wyglądała sprawa rzekomego uderzenia w Pentagon. Opisaliśmy to w tydzień później w specjalnym wydaniu „Forum Ekologicznego” z 18 września. Fałszywa flaga: Komu to było potrzebne? Otóż dziwnym losu zrządzeniem nagłośnienie tej katastrofy całkowicie wyparło ogłoszony kilka dni wcześniej przez ONZ bojkot Izraela z powodu rasistowskich praw, ludobójstwa itd. W następnym tygodniu już nikt nie pamiętał o rezolucji ONZ. Dodatkowo otworzyła się możliwość wojny z „terroryzmem”. Wojna ta pozwoliła przesunąć pieniądze podatnika do kieszeni prywatnych koncernów zbrojeniowych.
Katastrofa w Smoleńsku także była „dziwna”. Już nie mówię o wcześniejszej informacji telewizyjnej, zanim się katastrofa wydarzyła. Do dnia dzisiejszego nie przedstawiono zdjęć pokazujących obraz samolotu po wypadku. Pokazano kilka części, jakieś 5% masy, którą potem spokojnie wywieziono na 3 lorach. Pokazała to telewizja polska. Samolot w czasie upadku z wysokości około 15 metrów nie mógł się rozerwać na takie strzępy, jakie pokazano. Są dokumenty innych katastrof, pokazujące dokładnie zniszczenia w czasie takiego upadku. I najciekawsze, że liczba rzekomych ratowników, kilka osób, zaprzecza akcji ratunkowej. Rzekomo wszystko się spaliło, ale mundury oficerskie były całe, dokumenty przekazywane rodzinie nie zniszczone, tylko pagony były zerwane.
Między bajki należy włożyć wszelkie krętactwa o nieznajomości nazwisk pasażerów, ponieważ wejście do hali odpraw VIP-ów jest dwa razy ostrzej kontrolowane, aniżeli do sali zwykłej. Fałszywa Flaga - zamach stanu, tj. przejęcie kancelarii prezydenckiej przez WSI [Informację wojskową]. Przejęcie nastąpiło ok. 5 godzin przed znalezieniem rzekomym zwłok prezydenta. Piałem o tym zaraz po „katastrofie”. Do dnia dzisiejszego ani jedna sekcja zwłok nie potwierdziła zwartości trumny. Szerokie nagłaśnianie i tzw. komisje mają jeden cel: odwrócić uwagę od zamachu, a skupić na katastrofie. Jest to zwykła zabawa policyjna w złego i dobrego glinę. Macierewicz to dobry glina, a gen. KGB Anodina, to zły glina. A ludek ma pamiętać o wypadku. Reszta go nie powinna interesować. Widać to po wpisach troli na blogach.
Bardzo podobnie wygląda opis rzekomej katastrofy malezyjskiego samolotu. Tak dokładni Holendrzy nie mogli podać listy pasażerów? Zrobiły to dopiero kilka dni po rzekomej katastrofie władze Malezji? Samolot zboczył w linii kursu, ponieważ, jak podała polskojęzyczna prasa, pilot źle się poczuł. Bardziej infantylne tłumaczenie trudno sobie wyobrazić. Pokazywane fotografie rzekomej akcji ratowniczej są podobne do smoleńskiej akcji, parę osób coś tam podlewa, ani jednej karetki. To mnie przekonuje, że to kolejna fikcja, opracowana przez służby specjalne. Przecież gdyby trzeba było zaangażować więcej ludzi, to prawdopodobieństwo „wygadania” się rośnie. Dwa zdjęcia pokazane poniżej. Jeżeli spalono wszystko tak dokładnie jak to pokazuje zdjęcie pierwsze, to jakim cudem paszporty zostały całe? Żadnego zadrapania, żadnego śladu ognia. Czyli aluminium kadłuba się spaliło, stalowe silniki się spaliły, a papierowe paszporty nie? Albo zdjęcie kolorowych, nie zniszczonych plecaków rzekomych pasażerów i rzekomych zwłok na spalonym terenie, nie ruszonych przez ten ogień. Znowu „chłopcy” się nie spisali. Fałszywa flaga: odwrócenie uwagi od agresji Izraela na Palestynę, nie należy zapominać, że prezydentem „Nowej Ukrainy” jest obywatel Izraela. Drugim powodem jest konieczność umiędzynarodowienia konfliktu, w celu wprowadzenia wojsk rozjemczych, czy pokojowych. Czyli chodzi o doprowadzenie do podziału tego tworu zwanego Ukrainą. Podobny schemat działania służb jak w Jugosławii. Na podobnym merytorycznie poziomie sa wypowiedzi tzw. oficjalne ministrów itp. itd. Skąd taki „facio” już po godzinie wie, kto i z czego strzelał? Po katastrofie Lockheed nad Szkocją dopiero w dwa lata później odkryto, że materiał wybuchowy był z tajnych magazynów CIA.
|