Kolejne katastrofy lotnicze. Komu to służy?
Wpisał: dr J. Jaśkowski   
24.07.2014.

Kolejne katastrofy lotnicze. Komu to służy?


dr J. Jaśkowski


Szczęśliwy jest ten,
kto przeniknie ukryte przyczyny rzeczy
.

[Oj, nie byłbym taki pewien: Może go dopaść „łykendowy samobójca”... MD]


Biorąc udział w Międzynarodowej Komisji d/s Katastrofy w Bhopalu poznałem, możliwości dezinformacji prowadzone przez „wielkich tego świata”. Jak wiadomo, koncern Union Carbide przez ponad 10 lat zaprzeczał spowodowaniu katastrofy, w której zginęło ponad 50 000 ludzi. Po ok. 20 latach został zmuszony do wypłat odszkodowania pozostałym przy życiu ofiarom. Między innymi uzyskałem odpowiedź na podstawowe pytanie :po czym odróżnić eksperta od trola lub podstawionego agenta?


Otóż każdy ekspert będzie się zajmował faktami np. analizą zdjęć przedstawianych  przez dokumentalistów. Trole i agenci będa analizowali wypowiedzi różnych ludzi i starali się je porównywać. Tak jak gdyby słyszeli te wypowiedzi na własne uszy, a nie zapoznawali się z nimi poprzez media masowej dezinformacji.

Czytelnik zechce zrozumieć, że po to płaci się takie wynagrodzenia dziesiątkom osób po kursach - licencjatach,  aby na każdym poziomie, każdy czytelnik znalazł coś dla siebie. Całym problemem jest zagospodarowanie jego własnego czasu, aby nie miał go na inne bardziej budujące zajęcia.
Takie odwracanie uwagi jest celem istnienia tzw. mass mediów

Typowym przykładem są pewne katastrofy lotnicze, zawsze wydarzające się wtedy kiedy potrzebne są one aktorom grającym role polityków.


W ostatniej dekadzie nasiliły się np.  katastrofy lotnicze. Posiadają one pewne wspólne cechy, co pozwala podjąć próbę analizy zjawiska. Postaram się wypunktować cechy charakterystyczne 3 ostatnich katastrof.

Przypomnę katastrofę samolotu KL 007 z września 1983 roku, ponieważ ona została wyjaśniona. Samolot ten, lecący z Vancouver w Kanadzie do Korei Południowej, rzekomo zboczył z kursu i pomimo wezwań obrony cywilnej Sowietów nie reagował, aż został zestrzelony i spadł do oceanu.

Prawda wyglądała zupełnie inaczej, ponieważ od rzekomego momentu zestrzelenia samolot lotem ślizgowym przeleciał jeszcze 400 km, zanim zniknął z radarów w Seulu.
Ukazały się także wspomnienia jednego z płetwonurków, który penetrował wrak samolotu w 2 tygodnie później, jako żołnierz służb specjalnych. Żołnierz ten, przebywając na Florydzie, opisał swoje wspomnienia po 2000 roku. Drugim żołnierzem, obecnie obywatelem Izraela, jest były „ochroniarz specłagru” na Syberii. Płetwonurek stwierdził, że wrak znajdował się na głębokości około 50 metrów. Pierwsze jego słowa brzmiały: „O k…a, nie ma żadnych walizek, ani żadnych zwłok”. Niemożliwe, aby w ciągu minionych 2 tygodni rekiny to wszystko zżarły.


[Podobnie, jak Państwo pamiętacie, krzyczał pierwszy polski kamerzysta na lotnisku w Smoleńsku: „Nie ma żadnych ciał i żadnych walizek. Myślałem, że to pusty samolot”.]


Drugi żołnierz stwierdził, że samolot KL 007 lądował na speclotnisku i pasażerów podzielono na dwie grupy: kobiety i dzieci osobno i mężczyzn osobno. Co się dalej działo, żołnierz nie wiedział.

Likwidacja tego samolotu miała być przykrywką dla likwidacji senatora USA, który chciał dokonać inwentaryzacji złota w Forcie Knox. Jak wiadomo, gromadzone tam od 1934 roku zapasy złota nie były nigdy inwentaryzowane, a „ulica głosiła”, że w latach 1974-76 pojawiały się na giełdzie londyńskiej. Jak było, tak było, nie ma na to żadnych dowodów, ale pierwsza inwentaryzacja została dokonana dopiero 25 lat później od daty „wypadku”.

Wyników inwentaryzacji nie podano, ale na przykład Niemcy chcący odzyskać swoje złoto, dowiedzieli się, że je dostaną za jakieś 60 lat. Prezydent Wenezueli, który upomniał się o głupie 100 ton, nagle zachorował na raka i szczęśliwie umarł, nie zadając więcej głupich pytań.

Są to wieści internetowe, dlatego nie biorę ich tak zupełnie na serio.

Poważna jest sprawa 9/11, czyli uderzenia samolotu w tzw. WIEŻE. Już ledwo wspomnę, że cały opis tego zdarzenia jest fikcją literacką, wymyśloną przez niezbyt sprawnych intelektualnie amatorów - zawodowców od prania mózgów, w rodzaju MK Ultra. Samolot mający paliwo w skrzydłach aluminiowych, po pierwsze, nie mógł w żaden sposób przebić filarów zbudowanych z 56 prętów zbrojeniowych [-to były kolumny stalowe ! MD] i zapalić budynku. Skrzydła by odpadły, a tego żadna kamera nie pokazała.

Trudno zakładać, by aż 17 osób, a tyle było rzekomo przypadkowych ujęć pokazanych w telewizji polskiej, zdążyło włączyć, wycelować kamery i filmować 3-5 sekundową migawkę.

Telewizja angielska poinformowała opinię publiczną o upadku trzeciej wieży [WTC 7 md] na kilka minut przed jej upadkiem. W telewizji polskiej  przez jakieś 2 lata informowano tylko o DWÓCH rzekomo zniszczonych wieżach.

Dzisiaj już wiadomo, na podstawie dokładnych analiz  specjalistów od architektury i budownictwa, lotników, specjalistów od animacji telewizyjnej, że to wszystko było przygotowanym, niezbyt prostym, ale picem i fotomontażem. Ilość filmów dokumentujących ten fakt przekracza dziesiątki tysięcy.

Mnie osobiście przekonały o fałszywce tego „wypadku” dwa fakty. Budynek WTC, rzekomo spalony, runął w ciągu kilku sekund, zasypując samolot, który rzekomo wbił się do środka, ale już następnego dnia znaleziono kilka paszportów rzekomych pilotów bez śladu zniszczenia. Ot, takie stalowe i ognioodporne dokumenty. Podobnie wyglądała sprawa rzekomego uderzenia w Pentagon. Opisaliśmy to w tydzień później w specjalnym wydaniu „Forum Ekologicznego” z 18 września.

Fałszywa flaga: Komu to było potrzebne? Otóż dziwnym losu zrządzeniem nagłośnienie tej katastrofy całkowicie wyparło ogłoszony kilka dni wcześniej przez ONZ bojkot Izraela z powodu rasistowskich praw, ludobójstwa itd. W następnym tygodniu już nikt nie pamiętał o rezolucji ONZ. Dodatkowo otworzyła się możliwość wojny z „terroryzmem”. Wojna ta  pozwoliła przesunąć pieniądze podatnika do kieszeni prywatnych koncernów zbrojeniowych.
Całą sprawę podgrzewa znalezienie pierwiastków radioaktywnych w leju po zawalonych budynkach, w ilości 10-30-krotnie przekraczających tzw. normy, czy wręcz nieobecnych normalnie, np. trytu, oraz utrzymywanie się temperatury gruntu rzędu 600 - 2000 stopni jeszcze w kilka tygodni po katastrofie i po wylaniu tysięcy ton wody.

 

Katastrofa w Smoleńsku także była „dziwna”. Już nie mówię o wcześniejszej informacji telewizyjnej, zanim się katastrofa wydarzyła. Do dnia dzisiejszego nie przedstawiono zdjęć pokazujących obraz samolotu po wypadku. Pokazano kilka części, jakieś 5% masy, którą potem spokojnie wywieziono na 3 lorach. Pokazała to telewizja polska.

Samolot w czasie upadku z wysokości około 15 metrów nie mógł się rozerwać na takie strzępy, jakie pokazano. Są dokumenty innych katastrof, pokazujące dokładnie zniszczenia w czasie takiego upadku.

I najciekawsze, że liczba rzekomych ratowników, kilka osób, zaprzecza akcji ratunkowej. Rzekomo wszystko się spaliło, ale mundury oficerskie były całe, dokumenty przekazywane rodzinie nie zniszczone, tylko pagony były zerwane.
No to co to był za wybuch, jaki pożar?


Do dnia dzisiejszego nie przedstawiono listy pasażerów, która przez 48 godzin wynosiła 146 osób. [zdaje się, że było to „132 osoby” – ale nie warto nawet sprawdzać... MD]. Dopiero potem zmniejszona została do 96. Przecież odległość od ul. Woronicza - siedziby TV, do Okęcia, to 20 - 30 minut jazdy, nie wspominając o możliwości przesłania takiej listy faksem w 2 minuty.

Między bajki należy włożyć wszelkie krętactwa o nieznajomości nazwisk pasażerów, ponieważ wejście do hali odpraw VIP-ów jest dwa razy ostrzej kontrolowane, aniżeli do sali zwykłej.

Fałszywa Flaga  -  zamach stanu, tj. przejęcie kancelarii prezydenckiej przez WSI [Informację wojskową]. Przejęcie nastąpiło ok. 5 godzin przed znalezieniem rzekomym zwłok prezydenta.

Piałem o tym zaraz po „katastrofie”. Do dnia dzisiejszego ani jedna sekcja zwłok nie potwierdziła zwartości trumny.

Szerokie nagłaśnianie i tzw. komisje mają jeden cel: odwrócić uwagę od zamachu, a skupić na katastrofie. Jest to zwykła zabawa policyjna w złego i dobrego glinę. Macierewicz to dobry glina, a gen. KGB Anodina, to zły glina. A ludek ma pamiętać o wypadku. Reszta go nie powinna interesować. Widać to po wpisach troli  na blogach.

 

Bardzo podobnie wygląda opis rzekomej katastrofy malezyjskiego samolotu. Tak dokładni Holendrzy nie mogli podać listy pasażerów? Zrobiły to dopiero kilka dni po rzekomej katastrofie władze Malezji?

Samolot zboczył w linii kursu, ponieważ, jak podała polskojęzyczna prasa, pilot źle się poczuł. Bardziej infantylne tłumaczenie trudno sobie wyobrazić.

Pokazywane fotografie rzekomej akcji ratowniczej są podobne do smoleńskiej akcji, parę osób coś tam podlewa, ani jednej karetki.

To mnie przekonuje, że to kolejna fikcja, opracowana przez służby specjalne. Przecież gdyby trzeba było zaangażować więcej ludzi, to prawdopodobieństwo „wygadania” się rośnie.

Dwa zdjęcia pokazane poniżej. Jeżeli spalono wszystko tak dokładnie jak to pokazuje zdjęcie pierwsze, to jakim cudem paszporty zostały całe? Żadnego zadrapania, żadnego śladu ognia. Czyli aluminium kadłuba się spaliło, stalowe silniki się spaliły, a papierowe paszporty nie?

Albo zdjęcie kolorowych, nie zniszczonych plecaków rzekomych pasażerów i rzekomych zwłok na spalonym terenie, nie ruszonych przez ten ogień. Znowu „chłopcy” się nie spisali.

Fałszywa flaga: odwrócenie uwagi od agresji Izraela na Palestynę, nie należy zapominać, że prezydentem „Nowej Ukrainy” jest obywatel Izraela. Drugim powodem jest konieczność  umiędzynarodowienia konfliktu, w celu wprowadzenia wojsk rozjemczych, czy pokojowych. Czyli chodzi o doprowadzenie do podziału tego tworu zwanego Ukrainą. Podobny schemat działania służb jak w Jugosławii.

Wniosek: wszystkie te „katastrofy” zostały przeprowadzone wg tego samego scenariusza i widoczne są te same błędy. Musisz sam wyciągnąć wnioski, Szanowny Czytelniku, które to służby mają takie możliwości!!!

PS. Specjalnie nie analizuję nawet wypowiedzi prasowych rozmaitych aktorów, ponieważ ich infantylność jest tak duża, że więcej rozsądnych twierdzeń można usłyszeć przy pierwszej lepszej budce z piwem. Przykład: samolot wiózł zwłoki, lub przewoził zatrutą, czy też skażoną krew. Wszystko się spaliło a ten mądry inaczej odkrył krew spaloną?

Na podobnym merytorycznie poziomie sa wypowiedzi  tzw. oficjalne ministrów itp. itd. Skąd taki „facio” już po godzinie wie, kto i z czego strzelał? Po katastrofie Lockheed nad Szkocją dopiero w dwa lata później odkryto, że materiał wybuchowy był z tajnych magazynów CIA.


Smoleńsk „Malezyjski samolot”
1. akcja „ratunkowa”
2.spalone i niespalone
[źle doszło, poprawie później md]
„Samolot” na lorze gdzie reszta?
„akcja ratunkowa”

http://www.prisonplanet.pl/polityka/usa_przyznaje_ze_dowody,p875950793

http://pl.wikipedia.org/wiki/Katastrofy_i_incydenty_cywilnych_samolotów_pasażerskich
http://www.youtube.com/watch?v=PxIFh3NkEvM
http://www.youtube.com/watch?v=fF8gmVCva4U
http://www.youtube.com/watch?v=YQUCTbg8rio
http://www.youtube.com/watch?v=Ov8GVkTh
http://www.youtube.com/watch?v=jfa8viGRrsM
Uwaga: ja się nie wypowiadam co do istoty rzeczy.  Nie mogłem być ani w momencie katastrofy w Smoleńsku, ani na Ukrainie, ani na Syberii. Ja tylko twierdzę, że podawane w mas mediach informacje to zwykły stek bzdur nie mający prawie nic wspólnego z rzekomymi wydarzeniami.
Tylko dlaczego podają tyle ”nieścisłości” jeżeli wypadek miał naprawdę miejsce?


kontakt:  jjaskow@wp.pl
Rozpowszechnianie wszelkimi możliwymi sposobami jest jak najbardziej wskazane.