Zakazane piosenki
Wpisał: Izabela BRODACKA   
03.08.2014.

Zakazane piosenki

 

Izabela BRODACKA 2014-8-3

 

Próbowałam wysłuchać onegdaj koncertu poświęconego powstańczym piosenkom w I programie TV . Z trudem wytrzymałam pół godziny choć śpiewacy zbytnio nie fałszowali. Spróbuję wyjaśnić dlaczego. Od lat usiłowano nam obrzydzić Powstanie Warszawskie. Oskarżano akowców o mordowanie Żydów. Fałszowano historię. Usiłowano nas zniszczyć. Był to plan A.

Jak widać obecnie realizowany jest plan B. Usiłuje się nas zagospodarować.

Ja w każdym razie czuję się zagospodarowywana.

Gdy pan każe sługa musi. Gdy pan każe niewolnik się śmieje, gdy pan każe niewolnik płacze, gdy pan każę niewolnik śpiewa. Czasami jak wczoraj - śpiewa i płacze jednocześnie.

Może jestem przewrażliwiona ale znam obyczaj zapraszania do różnych programów osób, których się nie lubi ani się nie szanuje, w charakterze rekwizytu albo lepiej żywych skamieniałości.

W ten sposób zagospodarowano nielicznych powstańców, którzy jeszcze żyją. Można do woli pokazywać ich zalane łzami twarze. Wystarczy jeszcze kilku profesjonalnych szarpidrutów i wyjców oraz kilka osób z małymi dziećmi w pierwszym rzędzie i szafa gra.

Może przy tej okazji lansować się prezydent i rząd (czy raczej nierząd).

Poza tym to kwestia innego wychowania. Pomimo, że moja rodzina pochodzi ze wschodu wychowywani byliśmy inaczej. Żadnych „niedźwiadków” przy powitaniu. Nikt nie szafuje grabą. Na chłodny uścisk ręki też trzeba sobie zasłużyć.. Żadnych ekshibicjonistycznych zwierzeń. No i zero patosu. Nikt z nas nie opowiadał o swych problemach i traumach. Jeżeli mówisz o chorobie, biedzie, smutku to znaczy, że prosisz o pomoc. Innej możliwości nie ma. Jeżeli nie potrzebujesz pomocy albo jej sobie nie życzysz – nic nie mówisz. Za moich czasów nazywano to- chyba niesłusznie- anglosaską szkołą wychowania.

W przypadkowych relacjach (jak i w filmach brytyjskich) króluje obecnie zapytanie: „ czy chcesz o tym porozmawiać?”. I ludzie paplają. O wszystkim i o niczym. Czasami opowiadają tak zdumiewające rzeczy, że trudno mi uwierzyć, że jesteśmy z tej samej planety . To raczej Amerykanie ze swoim I”m fine i obowiązującym idiotycznym uśmieszkiem lepiej realizują ideał chłodu i dystansu. Ale nie znam się na tym – czas skończyć.

 

Wróćmy do okupacji.

Mój ojciec był więźniem karnej kompanii w Oświęcimiu. O swoich przeżyciach mówił wyłącznie w autoironicznym tonie. Na przykład, że nigdy nie jadł tak dobrych zup jak w obozie. Mama się trochę obrażała ale musiała ten ton zaakceptować. Gdy ojciec prezentował mi piosenkę:

''Po Auszwicu sobie tuptam –
patrzę trup tu, patrzę trup tam/
Wszędzie trupy, trupów stosy,
szczury zjadły uszy, nosy…”.


mama mówiła: „ Jureczku, proszę cię, przestań” ale wreszcie sama się śmiała.

Autorką tej piosenki była Anna Jachnina pseudonim „Hanka” . Hanka sama była więźniarką Oświęcimia. ( rok 1942). Dlatego miała prawo do autoironii. Była również autorką słynnej okupacyjnej piosenki ''Siekiera, motyka, bimber, szklanka...'', która przetrwała w codziennym repertuarze orkiestr podwórkowych.
( http://pl.cyclopaedia.net/wiki/Siekiera,_motyka ).

W parafrazie nieznanego autora:

Siekiera, motyka, kiła, trąd

Niechaj diabli wezmą rząd.

I tym optymistycznym akcentem zakończę.