UZDROWIENIE niewierzącego
Wpisał: Mirosław Dakowski   
13.08.2009.

UZDROWIENIE PIOTRA GARGANA, URZ?DNIKA POCZTOWEGO

[ks. St. Bartynowski – Apologetyka podręczna (p. Książki)]

Dnia 17 grudnia 1899 r. przyczepiono jego wagon pocztowy do po­ciągu błyskawicznego, który idzie wieczorem z Bordeaux do Paryża. Skutkiem uszkodzenia maszyny pociąg stanął blisko Angouleme. Tu wpadł na niego ekspres, idący z szybkością 90 km na godzinę. Wagon pocztowy został zdruzgotany, a Piotr Gargan wyrzucony w śnieg o 18 metrów od toru. Znaleziono go dopiero nazajutrz rano i odniesiono umierającego do szpitala w Angouleme. Był cały okryty ranami, oboj­czyk miał złamany, a od pasa do stóp był sparaliżowany. Stan jego przedstawiał się opłakanie. Dzięki opiece lekarzy życie jego się przedłu­żało wśród okropnych boleści. Karmiono go tylko sondą. Wytoczono proces Towarzystwu Kolejowemu w Orleanie. Świadectwo lekarskie i ra­porty stwierdziły, że stan chorego jest nieuleczalny, a śmierć niedaleka. Towarzystwo Kolejowe, na podstawie wyroku sądowego, zobowiązało się pładć choremu 6.000 fr. rocznej renty i dać odszkodowanie jednora­zowe w kwocie 600.000 fr. Proszę zauważyć to, że jeśli jakiego chorego badali lekarze kolejowi sumiennie, to tego właśnie. Chętnie by go byli uznali za uleczalnego, ale niestety - nie mogli; stąd się tłumaczy, dla­czego naznaczono mu taką wysoką rentę.

I rzeczywiście nogi Gargana po kilkunastu miesiącach sczerniały, a kie­dy się ich pewnego razu dotknięto, popłynęła z nich ropa. Była to gan­grena. Ratunku nie było żadnego. Chory przestał się posilać nawet za pomocą sondy. Rodzina modliła się, ale chory, niedowiarek, czekał śmierci. Rodzina radziła mu, by się dał zawieźć do Lourdes, ale on z uśmiechem niewiary odrzucał tę propozycję. Dopiero kiedy go usilnie i natrętnie pro­szono, zgodził się tylko dlatego, aby nie zasmucać krewnych. Na noszach zaniesiono go do pociągu. Kiedy w drodze do Lourdes matka ukazała mu wielki krzyż, wznoszący się w oddali na górze i prosiła go, aby mu prze­słał pozdrowienia i pocałunek, odmówił i odwrócił głowę. Zaniesiono go do sadzawki, przywiązano do deski, bo był bezwładny i - zanurzono w wo­dzie. Zemdlał. Skoro go tylko wyjęto z wody i odwiązano, stanął jakby nigdy nie był chory. Na ciele nie było ani śladu choroby, potłuczeń, para­liżu, puchliny. Żołądek od razu przyjmował wszelkie pokarmy. Gargan był tylko strasznie wychudzony. W mgnieniu oka z śmierci wrócił do żyda, co więcej, z niewiary wrócił do wiary świętej.

Ukazanie się Gargana w biurze sprawdzeń, pisze dr Boissarie, było jedną z najbardziej rozrzewniających scen, jakich lekarz był świadkiem. Badało Gargana 60 lekarzy, szereg profesorów uniwersytetów francu­skich i zagranicznych, dziennikarzy, niedowiarków i ateistów. Przez długi czas pozostawał pod obserwacją lekarzy; kiedy choroba nie wracała, a siły się wzmacniały, tak że mógł wrócić do zajęć, napisał dr Despiat z Lilie w obszernym protokóle, że nagłe to uzdrowienie przewyższa siły natury i sprzeciwia się wszelkim naukowym teoriom, a jego przebieg jest zdumiewający.