Wielkość maluczkich i lichota możnych Sławomir Skiba http://www.pch24.pl/-wielkosc-maluczkich-i-lichota-moznych,24046,i.html Niedawno dowiedziałem się o poruszającym do głębi duszy świadectwie dzieci chrześcijańskich z Bliskiego Wschodu. Tamtejsze maluchy w modlitwie nie proszą o żadne rzeczy ważne z perspektywy ich rówieśników w zamożnych i spokojnych krajach Zachodu. Te dzieci świadome śmiertelnego niebezpieczeństwa, jakie grozi im w każdej chwili ze strony opętańczych wyznawców islamu, którzy każdego dnia dopuszczają się bestialskich mordów na niewinnych chrześcijanach, modlą się mniej więcej takimi słowami: Panie Jezu, kiedy już nadejdzie nasza śmierć, spraw, abyśmy nie cierpieli długo i abyśmy się nigdy Ciebie nie zaparli… Czy może być większa dojrzałość chrześcijańska niż ta, którą wyraża owa modlitwa gotowych na śmierć małych męczenników?
A w tym samym czasie, po drugiej stronie Morza Śródziemnego, na całym obszarze niegdyś chrześcijańskiej Europy, inne chrześcijańskie dzieci żyjące w sąsiedztwie serca Kościoła karmione są papką herezji pacyfizmu, religijnego sentymentalizmu, a na domiar złego deprawowane seksualizacją i genderyzmem. Do ich głów nieustannie wtłacza się złe bajki na temat otaczającego je rzekomo dobrego świata i potrzeby swoiście rozumianego (czyli bezkrytycznego) ekumenizmu oraz wyrzeczenia się wszelkich form walki (nie wyłączając nawet konieczności wojny sprawiedliwej).
Od najmłodszych lat europejskie dzieci zatruwa religijny i polityczny indyferentyzm oraz samobójcza wizja Kościoła, który nie ma żadnych wrogów ani zewnętrznych, ani wewnętrznych (no, może poza grupką religijnych ekstremistów w postaci różnej maści tradycjonalistów i konserwatystów o wspólnym mianowniku fundamentalistycznym, którzy nieznośnie pokrzykują o jakiś zagrożeniach, psując tym samym „święty” spokój pozostałym prorokom optymizmu.)
Żyjący w tej mydlanej bańce złudzeń przedstawiciele niegdyś chrześcijańskiej Europy nawet nie próbują podjąć jakiegokolwiek wysiłku na rzecz ratowania swoich braci w wierze w krajach zdominowanych przez prawdziwych „bandytów pustyni” spod znaku zielonego sztandaru. Więcej, wielu jeszcze tego lata pojedzie zapewne na wakacje do Egiptu, nie zastanawiając się nawet, że za murami luksusowych kurortów, w których bawiąc się, spędzą czas z drinkiem w ręce, ginąć będą męczeńsko ich współbracia w wierze!
A kiedy od czasu do czasu na ziemi chrześcijan pojawia się wreszcie, na przykład, jakiś lekarz, który wziąwszy sobie do serca wzór pierwszych chrześcijan męczenników z rzymskich aren i idąc za ich radykalizmem, odmawia podporządkowania się barbarzyńskim obyczajom aborcji aspirującym do miana prawa, wówczas spada nań zmasowana wściekłość pogańskich urzędników państwowych.
Ale i tak ich ataki są niczym w obliczu spustoszenia, jakie w duszach i sumieniach sieją swymi wypowiedziami ci, którzy wezwani do służby Bożej jako pasterze owiec, stają po stronie wilków i panującego pogańskiego bezprawia. Nie dość, że nie chcą publicznie wystąpić przeciw łamaniu Bożych przykazań i umacniać w wierze swoich owiec – do czego przecież są zobowiązani – to jeszcze wbijają im nóż w plecy. Czy na tym ma polegać dialog ze światem? Jeśli tak, to broń nas Dobry, Wiekuisty Boże, który w Osobie Jezusa Chrystusa powiedziałeś: Niech wasza mowa będzie: tak – tak, nie – nie, od takiego dialogu, który każe poświęcić wierność Twojemu Prawu na rzecz bożków jakiegoś świeckiego „prawa”! Daj nam w walce o Twoje Prawa determinację świętych krzyżowców i odwagę chrześcijańskich dzieci męczenników z Bliskiego Wschodu! | Powyższy artykuł w całości został opublikowany w dwumiesięczniku "Polonia Christiana". Magazyn jest dostępny w kioskach, dobrych salonach prasowych oraz na stronie ksiegarnia.piotrskarga.pl. Tekst można również przeczytać w e-wydaniu na stronie | http://www.pch24.pl/-wielkosc-maluczkich-i-lichota-moznych,24046,i.html#ixzz3ADII78uQ
|