Los ultimos podrigos (o anty-Madonnie)
Wpisał: Mirosław Dakowski   
16.08.2009.

Los ultimos podrigos (o anty-Madonnie)

Najpierw podsumowanie St. Michalkiewicza:

..tak naprawdę musi chodzić o coś zupełnie innego. Podobnie jak w przypadku koncertu Marii Ludwiki Weroniki Ciccone na warszawskim Bemowie. Pani Ciccone najwidoczniej czuje, że to jej los ultimos podrigos”, bo jeszcze rok-dwa i tą wyliniałą etolą będą się ekscytować jedynie jacyś gerontofile, jako że talent artystyczny, ma się rozumieć, ma - ale mały. Dlatego jedzie raczej na skandalach, polegających na drażnieniu katolików, co jest dzisiaj zajęciem całkowicie bezpiecznym. Z takiej okazji nie omieszkała skorzystać gawiedź półinteligentów, dowodzona - jakże by inaczej - przez niezawodną „Gazetę Wyborczą” i media spokrewnione z nią kapitałowo. Skrzykują one „młodych”, żeby przyszli na koncert, to dostaną białe serduszka, którymi będą mogli udelektować gwiazdę na 51 urodziny, które przypadają następnego dnia po święcie Wniebowzięcia Matki Boskiej. Wszystko wskazuje na to, iż pani Ciccone, która przezwała się „Madonną” wykalkulowała to sobie gwoli lepszej reklamy [ z artykułu:  http://www.michalkiewicz.pl/tekst.php?tekst=878 ]

 Dodam swoje: Nawet te „owieczki”, spędzone przez sprawny PR, które wybuliły po kilkaset złotych za bilet, były zawiedzione: „Przecież prawie wszystko szło z play-back’u, chyba już głosu jej nie starcza...” A znajoma prowadząca aerobik oceniła, że „takie wygibasy” mogłyby robić co lepsze absolwentki z każdego z jej kursów. Poglądu burdel-mamy (pardą, kierowniczki agencji) przez wrodzoną modestię nie przytoczę.

            Netto pozostaje więc: „Ostatnia para” wychodzi już z porno-gwiazdki uprawiającej kiedyś masturbację na krzyżu, czy skaczącej po scenie w „cierniowej koronie” na głowie. Bluźnierstwami nie zapewniła sobie wiecznej młodości. Forsę - chyba tak...

            Jeśli w Polsce pozostanie po tej aferze:

1)      zwyczaj wywieszania flag maryjnych w święta maryjne (15 VIII i 3.V),

2)      bojkot firm popierających takie bluźnierstwa (teraz - piwo CARLSBERG), to dobrze.

I chwatit.

Pointa w Rzepie: W tym zatrzymanym kadrze dającym jej nieśmiertelność nie ma uczuć. Co najwyżej ich imitacja.

            Arcybiskup warszawsko-praski Henryk Hoser podkreślał w homilii, że państwo jest dobrem wspólnym, a zwycięstwo w 1920 roku sprawiło, że było ono niezwykle cenione.

Arcybiskup nawiązał do koncertu Madonny, przytaczając cytat z odczytywanego wcześniej w czasie Mszy fragmentu Apokalipsy św. Jana: "Smok przekazał władzę bestii, podobnie wyglądającej, a na jej głowach imiona bluźniercze, a cała ziemia w podziwie powiodła wzrokiem na bestią".

            "Smok i bestia - mówił dalej - to symbole brutalności, pychy i arogancji, ucieleśnienie tego, co Bogiem nie jest i co z Boga nie jest. Bracia i siostry, każdy z nas ma swobodę wyboru między dwoma znakami. Wolny wybór to cecha właściwa tylko ludziom, ale nie jest to wybór wolny od konsekwencji. W ten sposób każdy ma Madonnę, na jaką zasługuje".

Zmieniony ( 27.08.2009. )