Dziesięciu królów inaczej. Tworzenie kolejnych mitów.
Wpisał: dr J. Jaśkowski   
03.09.2014.

„Dziesięciu królów inaczej”

Tworzenie kolejnych mitów.


dr J. Jaśkowski
cz.1



„By dotrzeć do źródła trzeba płynąć pod prąd” S.Lec

 

Po zapoznaniu się z pracą p. Stanisława Bulzy pt: „Dziesięciu Królów” [PolskiClubonline], miałem tak mieszane odczucia, że postanowiłem przelać je na papier.


Generalnie nie zgadzam sie ze sprowadzaniem roli inteligencji do maskowania i zaciemniania rzeczywistości.  Roli sprowadzonej do wybielacza matrixu. Wręcz przeciwnie uważam, że rolą  tej warstwy, którą dawniej nazywano szlachtą , jest odkrywanie białych plam i demaskowanie konfabulacji. Jeżeli chcemy jeszcze kiedykolwiek żyć swobodnie to musimy zachować przynajmniej resztki przyzwoitości i nie brać udziału w tej maskaradzie tworzenia wyimaginowanych światów dla [oraz „przez” md ] starszych i mądrzejszych. Nie możemy brać udziału w maskowaniu nieuczciwości tworząc górnolotne nazwy dla prostego cwaniactwa i oszustw.


Autor próbuje dokonać pewnej syntezy starożytnych „zwyczajów, czy praw”, obowiązujących na całym świecie, w konfrontacji z tworzeniem się tzw. NWO, czyli Nowego Porządku Świata.
W związku z faktem częstego pojawiania się takich prac uważam za konieczne zwrócenie uwagi na niebezpieczeństwa utrwalania falszywek, masowo produkowanych przez trolli.


Przypomnę, że po II Wojnie Światowej było w Polsce jeszcze ok. 75000 dworów. Dzięki planowej i centralnej gospodarce dyrektywami pozostało już ich tylko ok. 5000.
Każdy dworek miał bibliotekę. Zniknęły nie tylko te biblioteki, ale w ”ostatnim” ćwierćwieczu znikają również biblioteki miejskie, gminne itd.

W związku z likwidacja wojska spalono wszelkie książki będące na wyposażeniu jednostek wojskowych.

 

Ot taka sobie centralna gospodarka. Dzisiaj w domach „uczonych” króluje internet. Książek brak. A przecież treść wydawnictw interentowych się zmienia.


Wracając do tematu. Wszelkie takie próby są cenne, ale muszą się opierać na wiedzy historycznej, archeologicznej, weryfikowalnej. Opieranie się tylko i wyłącznie na przekazach istniejącego w chwili obecnej piśmiennictwa, jest obciążone znacznymi błędami i wprost prowadzi do konfabulacji.
Wprowadza także zamieszanie, odrywając czytelników od ważnych problemów dnia codziennego, wpisując się w najbardziej istotny problem rządzących, czyli jak zagospodarować czas społeczeństwu.


Poniższy tekst może wydawać się niespójny, ale jest dostosowany do pojawiających się w oryginale artykułu tematów.
 
Już podane przez PT Autora przykłady pozycji książkowych, na które się powołuje, takie jak Dana Brown „Święty Gral”, czy „Kod Leonarda da Vinci”, jest nieporozumieniem. Takie książeczki można czytać na tej samej zasadzie, co Piotrusia Pana, czy Tolkiena, ewentualnie Barona Münchhausena

 Każdy troszeczkę znający historię, już po przejrzeniu pierwszych kilkudziesięciu stron przestaje traktować Browna jako historyka. Książka powstała w celu zamieszania ludziom w głowach i doskonale pasuje do prowadzonej od XIX wieku walki protestanckich ideologów z Kościołem Katolickim. [No, ściślej, np. od 1517 roku.. To już formalnie. A naprawdę – zawsze, od czasów Apostołów, np. Mag Szymon. MD]


Spełnia poza tym zadanie podstawowe, czyli zagospodarowuje czas wolny od pracy przymusowej. Czyli jest takim samym czynnikiem dla „intelektualistów”, jak butelka piwa dla robotnika.

O tym, jak łatwo ludziom obecnie mącić w głowach, świadczą przykłady lotów w kosmos. Przypomnę, że pierwsi kosmonauci opisywali, że jedynymi budowlami widocznymi z kosmosu na Ziemi są piramidy i tzw. Chiński Mur. Dopiero loty właśnie Chińczyków zadały kłam tym twierdzeniom, ponieważ z kosmosu wcale tych budowli nie widać. Potwierdzają to także badania rozdzielczości oka ludzkiego. Innymi słowy, wmówiono ludkowi coś, czego nie było. A ludek to kupił. A przecież takie obliczenia powinien  umieć przeprowadzić każdy przeciętny inżynier.

Wyszło także na jaw obecnie, że pierwszym kosmonautą sowieckim wcale nie był Jurij Gagarin, ale Andriej Jakowlew, syn znanego konstruktora Jaków. Miał pecha i nie wylądował tam, gdzie planowano, wiec zastąpił go przed kamerami J. Gagarin.  Wiadomo propaganda i polityka. I chociaż obecnie to już wyjaśniono, we wszystkich podręcznikach i encyklopediach nadal figuruje Jurij Gagarin, jako pierwszy kosmonauta. [To wiadomo od POCZĄTKU. Por.:
KOSMICZNE KŁAMSTWO: GAGARIN  MD]

[Abstrahując od niemieckich doświadczeń z 1942 roku. Proszę nie zapominać, że ojcem medycyny kosmicznej jest Niemiec - Hubertus Strughold, Ze względu na swój wielki wkład w rozwój amerykańskiej astronautyki, jest nazywany "ojcem medycyny kosmicznej". Innymi słowy skąd Niemcy znali zasady i prawa medycyny kosmicznej?].
Oczywiście można przytoczyć takich przykładów mącenia ludziom w głowach dziesiątki, jeżeli nie setki, od WTC 9/11 poczynając, a kończąc na tzw. katastrofach lotniczych.

Reasumując, obecne mącenie w głowach ludkowi niczym nie różni się od świetnego opisu zaćmienia słońca z „Faraona”, Bolesława Prusa. Obecnie dzięki telewizji, technice cyfrowej jest o wiele łatwiejsze to do przeprowadzenia.

Jeżeli chcemy dokonywać jakiejś syntezy, ciągłości przekazów, to powinniśmy się opierać nie tylko na przekazach pisanych, ale też na tych weryfikowanych materialnie czyli odkryciach archeologicznych.
Biblia jako dokument historyczny ma ograniczoną wartość, ze względu na ciągłe manipulacje tzw. tłumaczy. Przypomnę, że pierwsze tłumaczenie na łacinę miało miejsce dopiero w 1517 roku, czyli 1500 lat po opisywanych wydarzeniach.

 

[Nieścisłe: Wulgata - przekład Biblii na łacinę dokonany przez św. Hieronima w latach 382406 z języków oryginałów: hebrajskiego i greki. Ale to było wydanie katolickie, co się nie podobało protestującym, „reformującym”. I oni zaczęli po swojemu – właśnie w pocz. XVI wieku. MD]


Jednak do dnia dzisiejszego, nie wiadomo z jakich względów, do dalszej „obróbki” dopuszczono tłumaczenie żydowskich autorów z 1525 roku. Przeciętny czytelnik nie ma możliwości przeprowadzenia weryfikacji, „co wycięto”. Pierwsze polskie tłumaczenie to dopiero 1596 rok. Reprint wydany przez wydawnictwo Antyk w 2008r. [Ale z Wulgaty właśnie, nie z podróbek. MD]


Ale pierwsze pełne, naukowe opracowanie Biblii, w oparciu o różne dokumenty z epoki, łącznie z papirusami leningradzkimi etc., dokonane zostało dopiero w latach 20-tych XX wieku, w Niemczech. Przypisy do tekstu oryginalnego, z wyjaśnieniami poszczególnych pojęć, zajmują chyba dwa razy większą objętość. Całość skończono w latach 30-tych, już w III Rzeszy. Opracowanie to nigdy nie było tłumaczone na inne języki.


Obecne wydania Biblii w rodzaju Biblii Tysiąclecia, zwanej inaczej Biblią tysiąca błędów, nie mogą być traktowane poważnie. Dodatkowo posługiwanie się Biblią utrudnia obecne uzgodnienie Episkopatu Polski z Prawosławiem z 2010 roku. Uzgodnienia te określają np. że jedna strona Biblii będzie w wersji prawosławnej, a druga katolickiej. Generalnie podam, że pomimo zastrzeżeń, że „ni kropki ni kreski zmieniać nie wolno, bo to słowo Boże”, samo Imię Boże zostało wymazano z Biblii. W pierwotnej wersji było ono wymieniane ok. 7000 razy, a obecnie tylko 200. W nowej wersji ma być pojęcie „Starik”. Także numeracja wersetów i rozdziałów ma zostać zniesiona.

Od  20 lat twierdzę, że wszelkie pozycje wydawnicze, wbrew temu, co podają krytycy, służą tylko i wyłącznie indoktrynacji, czyli poprawności politycznej danego etapu. Jeżeli się uda na tym zarabiać, to dobrze. Dopiero drugim celem jest zajęcie czasu czytelnikom. Przekazanie prawdy jest możliwe tylko w niskonakładowych wydawnictwach i wydanych za pieniądze autora.
Nie należy zapominać, że zdecydowana większość tzw. bestsellerów jest pisana przez agentów rozmaitych służb, choćby takich, jak Ryszard  Kapuściński, czy Ernest Hemingway.

Tak więc opieranie się na wydawnictwach,  w pracach nawet popularno -naukowych, z lat 60 - 70 - 90 mija się z celem. Takimi właśnie dezinformacjami z zakresu historii najczęściej nas częstuje obecnie strona „Histmag”, podając artykuły oparte na pozycjach z minionej epoki jako na „faktach”, bez krytycznej analizy ówczesnych czasów.

To wyjaśnienie jest konieczne, ponieważ pokazuje ograniczenia, jakie powinien przyjąć czytelnik, chcący wyciągnąć wnioski z czytanego tekstu. Na przykład, jeżeli jakiś autor pisał w stanie wojennym o stanie wojennym, to z góry można założyć tendencyjność. Była przecież cenzura i autor wiedział o tym. Tak więc naprawdę bardzo krytycznie trzeba to czytać. Najlepszym PT Autorem stanu wojennego lat 80-tych był przecież Jerzy Urban. Innymi słowy, jak napisał coś krytycznego o władzy, to można się było na to powoływać, ale na nic innego. Przecież żaden „rozsądny” człowiek nie będzie pisał negatywnie o pracodawcy. Dotyczy to także, a może przede wszystkim historyków uniwersyteckich, szczególnie XIX wieku i okresu po 1945 roku.
Jak łatwo poznać, czy dana pozycja zasługuje na wiarygodność, czy też nie? Trzeba wyszukać pojęcia, lub zdarzenia, co do których istnieje pewność, że nie istniały. Na przykład Solidarność walcząca rozsyła po Polsce wystawę, wykonaną na  ok. 30 banerach, pokazującą historię tej „organizacji”. Na 3 i 4 bodajże planszy pokazują rzekome fakty, jak to robotnicy w Stoczni Gdańskiej w 1982 roku, na podstawie otrzymanych planów z Anglii, przygotowywali broń palną do powstania.

Jest to wierutna bzdura, ponieważ robotnicy tego wydziału, którzy pracowali na tym wydziale, mówili nam, że tam nawet obrabiarek takich nie było. Więc niby czym mieli robić tę broń: młotkiem i kowadłem? Wystawa była prezentowana w naszym „Muzeum Sybir pro memento” przez okres kilku miesięcy. Więc sporo robotników ze Stoczni się z nią zapoznało.
Ale celem wystawy było wmówienie społeczeństwu, że stan wojenny był potrzebny, bo doszłoby do walki zbrojnej i więcej ofiar by było. Innymi słowy, wystawa rozgrzeszała huntę wojskową. Możesz sobie sam, PT Czytelniku, odpowiedzieć na pytanie, kto za tym stoi.


Podobnie pisanie o „królach” przed rokiem 810- jest nieporozumieniem. Pojęcie król powstało od Karola Wielkiego  - „Korol”, „Karol” itd. Czyli żaden władca przed tym rokiem nie może nosić tytułu król.
Tak więc nazywanie biblijnego Dawida królem jest nieporozumieniem. Mógł być władcą, panem itd, ale nie królem. Tym bardziej, że nie ma żadnej wymiany korespondencji pomiędzy tym rzekomym wielkim królem, a sąsiednimi władcami Egiptu, czy Babilonii. Bez wątpienia, gdyby jakakolwiek dokumentacja istniała, to byłaby nagłaśniana na wszelkie możliwe sposoby.
Ten przydługi wstęp jest konieczny, aby podkreślić znaczenie krytycyzmu w stosunku do słowa drukowanego. Powtarzam, słowo drukowane musiało zostać wydane. Więc ktoś musiał za to płacić?

Wracając do tematu „syntezy” ustrojów politycznych.

Chcąc dokonać jakiejkolwiek porównania, musimy się oprzeć na drabinie. Taką drabiną w historii są daty. Wiadomo, że ludzie mają tendencję do upiększania rzeczywistości. Typowym przykładem jest rodzina Romanowych, której potomkowie do dnia dzisiejszego, na przykład w Hiszpanii, zajmują się sprzedażą dyplomów bojarskich. Podobno sam Putin kupił sobie za 100 000 dolarów tzw. osobisty dyplom bojara.


Trzeba jednak pamiętać, że po pierwsze: pojęcie bojar nie jest równoznaczne z pojęciem szlachcic, czy rycerz. Szlachcicem było się z krwi, czyli urodzenia, bojarstwo się kupowało z majątku. Stąd spisy szlachty przeprowadzane w carstwie moskiewskim, sprawdzające co kilka pokoleń, czy dany osobnik ma jeszcze majątek, czy już nie. Podobnie zresztą robił to Wiedeń, sprzedając nagminnie tytuły szlacheckie, szczególnie po ludobójstwie przeprowadzonym w 1846 roku. Stąd taka ilość „hrabiów galicyjskich”, późniejszych naukowców uniwersytetu krakowskiego, czy lwowskiego.
Prawdziwe dzieje rodziny Romanowych opisał Wacław Gąsiorowski w świetnej książce „Królobójcy”. Prawdziwi Romanowowie zostali wymordowani w XVII wieku.

Praca p. St. Bulzy zaczyna się od opisu „idealnego” państwa Platona [427 -347]. Czyli opis powstał koło V wieku przed naszą erą. Platon opisuje stare państwo Atlantydę, jako wytwór wyobraźni. Pan Bulza traktuje to tylko jako teorię, na którą chcą się powoływać współcześni twórcy NWO.
Problem polega na tym, że archeolodzy znaleźli co najmniej kilka miejsc na świecie, pasujących do opisu Platona, miast idealnych - okręgów. Miasta koła są FAKTAMI, a nie teorią. Takie miasta istnieją przed Uralem. Również ślady takich miast istnieją w Afryce, w dawniejszej Rodezji. Miasta budowane na planie koła, z kolistymi miasteczkami obok. Ośrodki te są połączone brukowanymi drogami, wykonanymi z kamienia o średnicy około 30 cm. Drogi mają szerokość 6 metrów i wiele kilometrów długości.
Jeżeli te platonowskie kręgi to fantazja starożytnego autora, to kto wybudował te fizycznie istniejące miasta?
Miasta te są datowane na 75 000 - 100 000 lat. Oczywiście musimy być bardzo ostrożni w przyjmowaniu tych dat, ponieważ praktycznie nie dysponujemy żadnym zegarem czasu na takim dystansie. Badania radioizotopowe zawiodły, o czym wiadomo od co najmniej 30 lat. Kawałek skały z końca XIX wieku [wybuch wulkanu] rozesłano do kilkunastu laboratoriów zajmujących się datowaniem izotopowym. Rozrzut podanych wyników wynosił od 10 000 do 3 000 000 lat. Skała miała ok. 80 lat. Obecna nauka potrafi już wyjaśnić to zjawisko. Okazuje się, że na kilka dni przed zmianą aktywności słońca, zmienia się tempo rozpadu izotopów.

[Oj, to już bzdura. Jednak możemy to precyzyjnie zweryfikować. Sam uczciwie zajmowałem się geochronologią. Żadnych oszustw w metodzie nie znaleźliśmy. Bywają błędy poszczególnych pomiarów-  te się ujawnia. Bywają też konkretne oszustwa – jak w przypadku „odmłodzenia” Całunu o 1300 lat. Te się piętnuje. Ale nie można podważać na tej podstawie CAŁOŚCI metody. Mirosław Dakowski]


Te miliony, czy miliardy lat, były potrzebne XIX i XX wiecznym „naukowcom”, w celu uzasadnienia istnienia ewolucji, a zaprzeczeniu istnienia Pana Boga. Wszystkie wykopaliska, nawet sprzed 20 000 lat pokazują, że szkielet człowieka się nie zmieniał. Czyli w tym okresie żadnej ewolucji nie było. Jeżeli ”naukowcy” wychodzili od jednej komórki, do tak skomplikowanej maszynerii, jaką jest człowiek, to musieli wydłużać czas. Stąd te miliony i miliardy lat Ziemi.

Pamiętaj:

 JAK CHCESZ SPRAWDZIĆ KRĘGI POWIĄZAŃ, ZAWSZE SZUKAJ PRZEPŁYWU PIENIĄDZA, nie zajmuj się niebieskimi migdałami.

PAMIĘTAJ, TYLKO TE IDEE ŻYJĄ, KTÓRE WEDŁUG STARSZYCH I MĄDRZEJSZYCH ŻYĆ MAJĄ.

http://davidicke.pl/forum/arkaim-najwieksza-rosyjska-tajemnica-t2688.html
http://treborok.wordpress.com/slowianszczyzna/arkaim-kolebka-slowianskiej-aryjskiej-cywilizacji/
http://pl.wikipedia.org/wiki/Musasir
http://www.fronda.pl/a/arka-noego-byla-okragla-tabliczka-sprzed-4000-lat,33982.html
http://chomikuj.pl/ezoita/Dokumenty/ksi*c4*85*c5*bcki+i+wideo/ARCHEOLOGIA+Staro*c5*bcytne+wojny.Zagninione+cywilizacje/Czy+kto*c5*9b+mieszka*c5*82+przed+nami+na+ziemi,2578687962.odt
budowa Stonehenge 1901 roku.
http://treborok.wordpress.com/slowianszczyzna/arkaim-kolebka-slowianskiej-aryjskiej-cywilizacji/

dane geograficzne wykopalisk
Karolina - 25 55 '53,28 "S / 30 16' 13,13" E
Badplaas - 25 47 '33,45 "S / 30 40' 38,76" E
Waterval - 25 38 '07,82 "S / 30 21' 18,79" E
Machadodorp - - 25 39 '22,42 "S / 30 17' 03,25" E
Budowa Stonehenge 1901r.