Polskie Termopile - Wizna | |
Wpisał: Andrzej Kulesza | |
01.09.2009. | |
Polskie Termopile - Wizna Opublikował/a Marucha w dniu 2009-09-01 Obrona Wizny przeszła do historii jako polskie Termopile. Słabo uzbrojona, nieliczna polska załoga odcinka Wizna przez cztery dni powstrzymywała kilkadziesiąt razy silniejszy niemiecki Korpus Pancerny. Rozwścieczeni i upokorzeni Niemcy, by złamać ostatnie punkty oporu, zagrozili wymordowaniem polskich jeńców. Przygotowując się do wojny wiosną 1939 roku, na odcinku rzek Narwi i Biebrzy polskie dowództwo postanowiło zbudować system umocnień. Na tym kierunku spodziewano się ataku wojsk niemieckich z Prus Wschodnich. Znajdująca się na wschód od Wizny przeprawa przez Narew była bardzo ważnym punktem strategicznym. Tylko w tym miejscu było możliwe przekroczenie rzeki, gdyż od strony północnej i południowej znajdowały się niedostępne bagna. Tu też utworzono odcinek fortyfikacji “Wizna”, na którym wybudowano 6 ciężkich oraz 6 średnich schronów bojowych. System umocnień uzupełniały zapory przeciwczołgowe. Zamknięto w ten sposób jedyną w tym rejonie drogę z ?omży do Białegostoku i do Zambrowa. Obronę tego regionu powierzono Samodzielnej Grupie Operacyjnej “Narew” gen. Czesława Młota-Fijałkowskiego. W sierpniu 1939 r. odcinek obrony “Wizna” obsadziła 3. kompania ciężkich karabinów maszynowych z batalionu “Sarny” Korpusu Ochrony Pogranicza, którą dowodził kpt. Władysław Raginis. Siły polskie liczyły 720 żołnierzy, w tym 20 oficerów (według niektórych źródeł, żołnierzy polskich mogło być ponad 500). Słabo przedstawiał się stan uzbrojenia polskiej obrony: 5 dział lekkich, 24 cekaemy i 2 karabiny przeciwpancerne. Naturalny system obrony miały stanowić bagna, jednak lato 1939 roku było wyjątkowo suche i czołgi bez trudu poruszały się po polach. Oddziały niemieckiej 10. Dywizji Pancernej pojawiły się pod Wizną 7 września z zamiarem przebicia się w kierunku na Brześć. Po tym, jak pierwsze czołgi wjechały na drewniany most na Narwi, polscy saperzy wysadzili go, a następnie silnym ostrzałem w kierunku mostu zmusili Niemców do wycofania się. Następnego dnia wojska niemieckie szturmujące Wiznę zostały wzmocnione przez 19. Korpus Pancerny gen. Heinza Guderiana. Ogółem siły niemieckie liczyły 42 000 żołnierzy, 350 czołgów, ponad 600 dział i granatników. Ponadto Niemcy dysponowali wsparciem lotnictwa. Z ogromnej przewagi wroga zdawał sobie sprawę kpt. Raginis, który aby wzmocnić ducha walki wśród swoich żołnierzy, wraz z dowódcą artylerii por. Stanisławem Brykalskim złożyli przysięgę, że żywi nie opuszczą fortyfikacji. Rano 10 września część polskich bunkrów ciągle się jeszcze broniła. Nie poddawał się schron na Górze Strękowej dowodzony przez kpt. Raginisa. Nie mogąc złamać oporu, Niemcy zagrozili zastosowaniem zbrodniczego posunięcia. Do bunkra podszedł niemiecki parlamentariusz i postawił rannemu dowódcy polskiej obrony ultimatum, że jeśli ten nie podda schronu, wszyscy jeńcy wzięci do niewoli zostaną (z rozkazu gen. Guderiana) rozstrzelani. Wobec takiego ultimatum kapitan, chcąc oszczędzić życie swoich żołnierzy, rozkazał im opuścić schron. Sam jednak się nie poddał. Kapitan Raginis rozerwał się granatem, uważając, że nie może złamać złożonej przysięgi, iż żywy nie opuści bronionych fortyfikacji. Andrzej Kulesza, “Nasz Dziennik” 1.09.2009 |