Sienkiewicz wg. GieWu: mitoman, ksenofob, megaloman...
Wpisał: Filip Memches   
09.09.2014.

Sienkiewicz wg. GieWu: mitoman, ksenofob, megaloman...

 

Filip Memches 8-9-2014, http://www.rp.pl/artykul/1139458.html?referer=glowna

 

Bronisław Komorowski jest niewątpliwie pupilem „Gazety Wyborczej". Pod warunkiem oczywiście, że ratuje Polskę przed PiS.

Gorzej jednak się robi, gdy głowa państwa okazuje się w gruncie rzeczy sprzymierzeńcem najmroczniejszych sił. Tak się stało w miniony weekend, kiedy para prezydencka zainaugurowała Narodowe Czytanie „Trylogii".

Nic zatem dziwnego, że „GW" musiała dać odpór tej krypto-pisowskiej inicjatywie. Werdykt wydał jeden z czołowych demaskatorów zła przenikającego dziedzictwo polskiej kultury, Roman Pawłowski. W jego felietonie czytamy: „To, czym Sienkiewicz pokrzepia, to nie jest bynajmniej wino z omszałego gąsiorka Zagłoby, ale bezkrytyczne uwielbienie przeszłości. To utożsamienie katolicyzmu z patriotyzmem i tożsamością narodową, ksenofobia i zaściankowość, mitomania i megalomania. To wreszcie stereotyp polskości oblężonej, która w każdym obcym upatruje wroga".

Pawłowski rozprawia się zatem z „mentalnym wąsem polskich polityków" (aluzja do wizerunku Komorowskiego z czasu prezydenckiej kampanii wyborczej w roku 2010 jest aż nadto czytelna), a gwoździem do trumny pisarza mają być argumenty Stanisława Brzozowskiego, który – jak twierdzi publicysta – uważał autora „Trylogii" za „klasyka polskiej ciemnoty i szlacheckiego nieuctwa".

To prawda, Brzozowski był ostrym krytykiem twórczości Sienkiewicza, ale daleko mu było do ideologicznych uwikłań, w które zaplątany jest autor „Wyborczej". Żyjący na przełomie XIX i XX wieku filozof nie posiłkował się żadnym „dyskursem mniejszościowym". Tymczasem dla Pawłowskiego promocji warte są te zjawiska w kulturze, które są narzędziem w walce z dyskryminacją mniejszości: etnicznych, religijnych, kulturowych, seksualnych.

Henryk Sienkiewicz pozostaje z perspektywy publicysty obciachowy, bo jako wzór stawiał heteroseksualnego polskiego szlachcica, wojującego mieczem z wrogami swojej ojczyzny. Gdyby bohaterem „Trylogii" był homoseksualny Afroamerykanin, stawiający czoło prześladującym go polskim homofobom, Pawłowski uważałby przypuszczalnie, że musi to być obowiązkowa lektura szkolna. Tyle że patriota i katolik Brzozowski bynajmniej nie dostarczyłby mu argumentów w tej sprawie.