"Polski Asyż" i "biskup" Pieronek | |
Wpisał: Mirosław Dakowski | |
05.09.2009. | |
Polski Asyż w mieście Jana Pawła II 05-09-2009 http://www.rp.pl/artykul/20,358893_Polski_Asyz_w_miescie_Jana_Pawla_II.html O pokój będą się modlić m.in. watykańscy kardynałowie, naczelny rabin Izraela, muzułmanie Rozpoczynający się w niedzielę Kongres dla Pokoju „Ludzie i religie” nazywany polskim Asyżem będzie wyjątkowym wydarzeniem w polskim Kościele. Wzorem dla kongresu są przełomowe w historii Kościoła spotkania międzyreligijne w Asyżu, jakie zwołał w 1986 i 2002 r. Jan Paweł II. Od 1987 r. organizuje je w różnych częściach świata rzymska wspólnota św. Idziego. W 1989 r. takie spotkanie odbyło się w Warszawie, ale przeszło bez echa. Tegoroczny kongres wspólnota św. Idziego przygotowała wraz z archidiecezją krakowską. Dla Polski, dla Krakowa kongres będzie ważnym wydarzeniem W mieście Jana Pawła II modlić się będą i uczestniczyć w dyskusjach m.in. watykańscy hierarchowie z wicedziekanem kolegium kardynałów kard. Rogerem Etchegarayem, naczelny rabin Izraela David Rosen, wielki mufti Istambułu prof. dr Mustafa Cagrici, patriarcha Kościoła etiopskiego Albuna Paulos, przedstawiciele wielu innych religii i wyznań, a także politycy (m.in. szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso). Najważniejszym dniem będzie wtorek. Rano uczestnicy kongresu odwiedzą obóz Auschwitz-Birkenau, a po południu w Krakowie będą się modlić o pokój. Dla przedstawicieli każdej religii i wyznania przygotowano w tym celu odrębne miejsca w różnych punktach miasta. O godz. 19 na Rynku Głównym ogłoszony zostanie apel o pokój 2009. Rz: Uczestniczył ksiądz biskup w spotkaniach w Asyżu? biskup Tadeusz Pieronek: Niestety nie, ale śledziłem relacje z nich. Jaki jest sens takich spotkań? Stosunek religii do siebie jest czasem tak obciążony, że samo spotkanie wywołuje zgorszenie. W Asyżu z inicjatywy Jana Pawła II zostało to przełamane na ogromną, światową skalę. Sama idea takich spotkań, w tym tego w Krakowie, jest piękna. Chodzi o to, aby ludzie się spotkali, poznali i szanowali niezależnie od tego, co myślą. Dla Polski, dla Krakowa kongres na pewno będzie ważnym wydarzeniem. W Polsce nie mamy takiej różnorodności religii, kultur. Pokażemy się światu, a przy okazji w mieście zapełnią się hotele i dla ludzi będzie zarobek. Zapewne rozlegną się głosy, tak jak w czasie spotkań w Asyżu, że takie spotkania są niebezpieczne, bo prowadzą do pomieszania religii. Zawsze pojawią się jacyś ludzie o wysokim mniemaniu o sobie, którzy uważają, że tylko oni jedyni są prawdziwi, a resztę należy albo ignorować, albo nawracać siłą. Ale to jest wpisane w ryzyko takich przedsięwzięć. Jakie są więc granice dialogu międzyreligijnego? Dialog musi być prowadzony z zachowaniem własnej tożsamości. Trzeba szanować człowieka i jego poglądy, nie ingerować w to, w co on wierzy, a jednocześnie być sobą, nie przyjmować poglądów innych. Taki dialog będzie się odbywał podczas kongresu. Nie będzie wchodzenia w szczegóły, naruszania czyjejś wrażliwości. Są przecież inne płaszczyzny, które łączą. Na przykład? Ludzi religijnych łączy odniesienie do Boga, do absolutu, czy mówiąc jeszcze ogólniej – do sfery nadprzyrodzonej. Jeżeli ktoś wierzy, jest człowiekiem religijnym, nie zatrzymuje się tylko na tym, co widzi i słyszy. On inaczej widzi sens życia. I to jest ogromne bogactwo duchowe tych ludzi. Jest i druga płaszczyzna, niezbędna do tego, by ludzie się łączyli. Chodzi o dostrzeganie człowieka w drugim i jego afirmację jako istoty, która ma takie same prawa jak ja. Spotkanie w Krakowie z modlitwą o pokój jakby uzupełnia o wymiar duchowy obchody 70. rocznicy wybuchu II wojny światowej. Zapewne, choć nie było to planowane, to raczej szczęśliwy zbieg okoliczności. Wizyta uczestników kongresu w obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau będzie bardzo wymownym momentem. Przypomnienie, do czego prowadzi niedostrzeganie człowieka w drugim człowieku, nieuznawanie jego praw. Ale i dzisiaj na świecie trwają konflikty wywoływane przez ludzi, którzy się powołują na religie, jakie będą reprezentowane na kongresie. W człowieku jest siła, która pobudza go do tego, by czynił dobrze, ale jest też słabość, która powoduje to, co niedobre. I w każdej religii są ludzie, którzy doskonalą swoje człowieczeństwo, i tacy, w których przeważa słabość, a przynależność do religii jest formalna. To z serca człowieka wychodzą złe myśli, nienawiść, kradzieże, zabójstwa. To zło wychodzące z serc gdzieś musi się objawić – w tych konfliktach. Chodzi o to, by były miejsca, gdzie będzie się pomnażać dobro. Takim miejscem będzie spotkanie w Krakowie. „Rzeczpospolita” jest patronem prasowym kongresu |
|
Zmieniony ( 05.09.2009. ) |