Rok 1914: Wina Niemiec ? | ||||
Wpisał: Grzegorz Kucharczyk | ||||
22.09.2014. | ||||
Strona 1 z 2 Rok 1914: Wina Niemiec ?
Grzegorz Kucharczyk 2014-9-22 pch24
Wina Niemiec została oficjalnie stwierdzona, a orzeczenie to stało się integralną częścią podpisanego w czerwcu 1919 roku wersalskiego traktatu pokojowego (art. 231). Jak wskazywano w Niemczech, ale również wśród konserwatywnych krytyków „politycznych konsekwencji pokoju” (por. głośna książkę Jacquesa Bainville’a pod tym samym tytułem), było to klasyczny przykład pisania historii przez zwycięzców. Z punktu widzenia zaś długofalowych interesów zwycięskich aliantów zupełnie „nie polityczne” drażnienie i tak już sfrustrowanych Niemców, którzy powszechnie odczuwali, że obrabowano ich ze zwycięstwa w ostatniej chwili (legenda „o ciosie w plecy”, rozpowszechniona od lewej do prawej strony niemieckiego spektrum politycznego). Każdy coś ukrywał Jednak w przypadku genezy pierwszej wojny światowej kwestia „kto za tym wszystkim stał” jest o wiele bardziej skomplikowana niż w przypadku drugiej wojny światowej. W tym ostatnim przypadku sprawa jest jasna. Drogę do światowego konfliktu otworzył spisek niemiecko-sowiecki ujęty w oficjalnej formule jako układ o nieagresji (pakt Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939), a w szczegółach opisany w dołączonym doń tajnym protokole. Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku Wielkiej Wojny, która wybuchła w 1914 roku. Źródeł historycznych nie brakuje, ale jest to typowa sytuacja, którą Francuzi opisują jako embarras de richesse – kłopot bogactwa. Już w czasie trwania pierwszej wojny światowej kolejne mocarstwa biorące w niej udział publikowały kolekcje dokumentów, mające uzasadnić ich własne polityczne stanowisko i przerzucić winę za wybuch wojny, która okazała się poza wszystkim tąpnięciem cywilizacyjnym, na przeciwnika (przeciwników). Mnożyły się więc kolejne „kolorowe” księgi (białe, czerwone, pomarańczowe etc.). Szkopuł polegał (i ciągle jest) na tym, że zazwyczaj były to kolekcje dokumentów dobrze wyselekcjonowanych, alias: przebranych. Do dzisiaj na przykład nie mamy dostępu do dokumentów opisujących przebieg spotkania na najwyższym szczeblu między prezydentem Francji a rządem rosyjskim w Petersburgu pod koniec lipca 1914 roku. Rosyjskie dokumenty przepadły w okresie rewolucji i wojny domowej. Francuzi twierdzą zaś, że ich nie mają. Podobnie rzecz się ma z licznymi świadectwami pamiętnikarskimi. Zwłaszcza z dużą dozą ostrożności należy podchodzić do wspomnień pisanych przez byłych kanclerzy, premierów i ministrów lub dyplomatów. W tych przypadkach pokusa wybielania siebie była bardzo duża. Co nie oznacza, że są to źródła mało wartościowe. Niejednokrotnie w pamiętnikach – zwłaszcza osób, które latem 1914 roku nie należały do wąskiego kręgu osób decydującego o wojnie i pokoju w Europie i na świecie – można natrafić na intrygujące informacje. Jak chociażby we wspomnieniach Mieczysława Jałowieckiego, polskiego ziemianina i bankowca czynnego w zaborze rosyjskim, ale i w stolicy imperium, który pisał, że „w maju 1914 roku nie było najmniejszych wskazówek co do zmiany polityki rosyjskiej. Przeciwnie, podkreślano coraz większą stabilizację stosunków międzynarodowych. Zaczęły jednak zachodzić jakieś dziwne zdarzenia. Oto do banku zaczęto zgłaszać coraz liczniejsze podania o oszacowanie i zaciągnięcie pożyczki pod majątki należące do Niemców i położone na granicy z Rzeszą. Zaczęły również napływać oferty na sprzedaż majątków po cenach fantastycznie niskich, a te majątki należały wyłącznie do Niemców i znajdowały się w pasie przygranicznym”. |