PAŃSTWO WINNO BYĆ RELIGIJNE | |
Wpisał: Ks. Stanisław Bartynowski SI | |
16.09.2009. | |
PAŃSTWO WINNO BYĆ RELIGIJNE Ks. Stanisław Bartynowski SI, Apologetyka Podręczna, str. 179 Pan Bóg jest także twórcą państwa; On bowiem stworzył człowieka w takich warunkach, że pomoc rodziny okazuje się niewystarczająca, ale aby się wykształcił, zabezpieczył przed różnymi niebezpieczeństwami, jakie mu grożą ze strony otoczenia, musi z innymi ludźmi łączyć się i zawierać z nimi związki w celu wspólnego dobra - tak powstają państwa. Jak z jednej strony Pan Bóg daje człowiekowi pociąg do życia społecznego, tak z drugiej znów stwarza odpowiednie warunki, ażeby ta wielka, zbiorowa rodzina-państwo mogła spełniać swoje zadanie. I tak Pan Bóg daje monarchom i zwierzchnikom władzę, aby rządzili podwładnymi sobie. On grozi karą za nieposłuszeństwo prawowitej władzy, On wynagradza tych, którzy działając z ramienia państwa, przyczyniają się do dobra publicznego. Jakże tedy człowiek niereligijny, który nie uznaje powagi Boga, mógłby uznać powagę panującego lub władzy?! Prawo świeckie o tyle tylko może obowiązywać w sumieniu, o ile jest wypływem prawa Bożego; kto zatem nie uznaje Boga, nie będzie też uznawał żadnego prawa nad sobą. Bez Boga państwo się nie ostoi będzie mu zbywało na najważniejszej podstawie. Jeśli tedy jest obowiązkiem państwa popierać szlachetne usiłowania swoich poddanych, np. starać się o podniesienie oświaty, o zabezpieczenie mienia, honoru i życia - to na państwie ciąży tym większy obowiązek popierania życia religijnego i bronienia wiary swoich obywateli przed wrogimi napaściami. - Wszakże religia stanowi największe dobro ludzkości i ma dla niej daleko większą doniosłość niż majątek, oświata, a nawet i życic doczesne. Dlatego też Ksenofont pisze: "Miasta i narody, które były najbardziej religijne, zawsze były najsilniejsze". A przeto państwo mając na względzie cel samozachowawczy musi troskliwie dbać o religię. Albowiem wtedy tylko będzie mogło zapewnić sobie trwały byt, jeśli pośród jego obywateli będą panować i kwitnąć: cześć dla prawowitej władzy, posłuszeństwo obowiązującemu prawu, rzetelność, prawdomówność, umiarkowanie, czystość, miłość bliźniego. Lecz te cnoty mogą się rozwinąć jedynie na gruncie prawdziwej religijności i bojaźni Bożej. Tak zwana moralność "bezreligijna" albo "niezależna" jest nonsensem, jak tego dowiódł Ks. W. Cathrein SI (Gibt es eine religionsslose Moral? Fryburg, Herder 1904). Własny zatem interes państwa domaga się, aby wśród obywateli pielęgnowało ducha pobożności i bojaźni Bożej, a stać się to może jedynie wtedy, jeżeli w życiu publicznym religia znajdzie podporę i obronę. Słusznie więc powiada papież Leon XIII: "Państwo nie może, bez ciężkiego zaniedbania swych obowiązków, tak się zachowywać, jakby w ogóle Bóg nie istniał, albo też nie dbać o religię jako o coś niepożytecznego i zbytecznego. Owszem, winno ono czcić Boga w sposób, jaki odpowiada objawionej Jego woli. Imię przeto Boże musi być dla panujących święte, powinni też uważać sobie za jeden z najważniejszych obowiązków, być życzliwie usposobionymi do religii, pielęgnować ją z całą starannością, bronić jej swą powagą i prawami, oraz strzec się, by nic takiego nie zarządzić, co mogłoby wyjść na szkodę religii"(Encyklika Immortale Dei) . Głębokie słowa powiedział Napoleon 5 czerwca 1800 r. w Mediolanie: "Żadne społeczeństwo nie ostoi się bez moralności, a nie masz moralności bez religii. Jedynie religia daje państwu siłę i trwałą podstawę". Widać z tego, jak błędnie postępuje państwo, jeśli opiera się na zasadzie: "religia jest rzeczą prywatną!" Kto tę zasadę wyznaje, ten, chociaż wprost nie występuje przeciw religii, jednak w gruncie rzeczy nie uznaje żadnej i o żadną się nie troszczy - albo też uznając na równi różne religie, z których jedna nakazuje, co druga potępia, godzi się na tę niedorzeczność, że mogą mieć równocześnie słuszność prawdy nawzajem się wykluczające. Widać z tego, jak nierozumna jest zupełna obojętność religijna zwana indyferentyzmem. Wobec tego religia jest niezbędna tak dla człowieka, jako jednostki' jak dla rodziny oraz dla państwa. Każdy przeto, kto występuje przeciw religii, nie tylko działa przeciw własnemu rozumowi, ale zapiera się jako stworzenie Boże swojej natury, wyrzeka się najwyższej godności człowieka, jako dziecka Bożego, występuje przeciw dobru jednostki, rodziny i państwa, jest największym nieprzyjacielem siebie samego, narusza najświętszy obowiązek względem Stwórcy - słowem, depcze prawo Boże.
Pytanie. - Czy nie można by sądzić, że Pan Bóg jest nadto wielki, aby się troszczył o to, jak się człowiek wobec Niego zachowa; On sam w sobie posiada najwyższe szczęście, zupełnie zatem nie dba o cześć z naszej strony? Odpowiedź. - W rzeczy samej Pan Bóg jest za wielki na to, aby naszej czci potrzebował, ale nie jest za wielki, aby wymagał od nas zachowania tego prawa, które On sam w tym celu w sercach naszych wypisał. Każdemu ojcu przynosi zaszczyt, gdy dziecko swoje dobrze wychowa. Podobnie i dla Stwórcy jest sprawą zaszczytną dbać o to, aby te Jego stworzenia, które rozumem obdarzył, zachowywały dobrze prawo obyczajowe. |
|
Zmieniony ( 28.11.2009. ) |