Ilu jest bogów? Ile jest prawd? Ile jest pokojów?
Wpisał: Mirosław Dakowski   
20.09.2009.

[tekst wygłoszony w Radio Polonia 2000 w Chicago 21 września '09 MD]

 Mirosław Dakowski

Ilu jest bogów? Ile jest prawd? Ile jest pokojów?

I.                   Ilu jest bogów?

Czy Zeus realnie istnieje, żyje?

Czy Artemida realnie istnieje, żyje?

Czy Kybele realnie istnieje, żyje?

Czy Brahma realnie istnieje, żyje?

Czy Izis realnie istnieje, żyje?

Czy Jurny Kogut realnie istnieje, żyje?

Czy Wielkie Mzimu realnie istnieje, żyje?

Czy Brahman realnie istnieje, żyje? przecież nie jest wyobrażony jako osoba.

A Bakchus? Wenera (Afrodyta)?

Czy nirwana - no, wiemy, że nirwana ma być nicością. Jakimś jej specjalnym rodzajem.

W przypadku pierwszych siedmiu postaci, wybranych przecież przykładowo, można w XXI wieku powiedzieć, że chyba nie ma ludzi uznających ich osobowe, realne istnienie. Jedynie część teozofów pisząca o Izydzie czy Amonie ma je za barwne postacie, uosobienie swych fantazji czy marzeń – lub założeń światopoglądowych. Inni teozofowie mają je tylko za „byty symboliczne”. Ale też chyba nie za żyjące istoty, realne osoby?

            A Jurny Kogut to, za przeproszeniem, ptaszek, nie osoba. Do niego modlą się jakieś plemiona afrykańskie. Ich „czarownicy” byli podobno na spotkaniu w Asyżu w 1986 roku. Czciciele Bakchusa często kończą swą pobożność z marskością wątroby, lub wszywają sobie antabus. Czciciele Wenery „łapią” różne choroby, weneryczne właśnie. A wcześniej używają afrodyzjaki. Piszę, tak przecież nie-elegancko, o czcicielach tych trzech bóstw, by uświadomić czytelnikowi, iż stanowią oni obecnie ogromne, może największe rzesze ludzi oddanych głównie jednemu bóstwu. Ale zapewne też „modlą się o Pokój”.

            Słyszeliśmy niedawno (pocz. września ’09) o kolejnym „Kongresie dla Pokoju”. W Krakowie. Znów wyznawcy różnych bóstw radzili. Razem. I modlili się do swych bożków. I Boga?

            Rabin Michael Schudrich, „naczelny rabin Polski” (?), powiedział „Rzeczpospolitej” (http://www.rp.pl/artykul/20,360502.html ) na zakończenie Kongresu: „dzisiaj nasz ojciec- Bóg jest bardzo szczęśliwy”. Piękna analiza Feliksa Konecznego na początku jego dzieła „Cywilizacja żydowska” [Rozdz. II: Między monolatrią a monoteizmem] wykazuje, że religia talmudystów jest monolatrią, nie monoteizmem: Ich plemię zawarło z Nim kontrakt - egzekwuje więc obiecane przywileje dla Plemienia. Ponieważ rabin jest talmudystą, zapewne myślał o postaci zwanej w Talmudzie Jehowa. W żadnym wypadku nie śmiałbym posądzać takiego rabina o hucpę i bezczelność, więc widocznie uważa, iż jego Bóg go poinformował o Swym „stanie szczęśliwości”. Dlaczego Jehowa ma być szczęśliwy z powodu wspólnego pobytu w Krakowie przedstawicieli wielu wierzeń, według talmudystów- na pewno błędnych? Czyżby pomieszanie tylu postaci i wyobrażeń jakieś korzyści jego wyznawcom zapewniało? Jakie?

            Różne bóstwa” są to więc albo fantazje, albo pod nimi kryją się pojęcia abstrakcyjne. Lub też są to jakieś realne „duchy”. Jakie? Od pierwszych wieków po Objawieniu Chrystusa myśliciele i teologowie chrześcijańscy zgadzają się ze zdaniem „Omni dii gentium daemonia” - wszyscy bogowie pogan to demony (czyli upostaciowanie złych duchów, szatana).

            Który „Bóg” realnie istnieje, żyje? Podobne pytania można zadawać wobec Allaha czy Jehowy talmudystów. Setki milionów osób z tych dwóch religii wierzą (odpowiednio) w ich realne, osobowe istnienie. Czy można jednak takie postacie utożsamiać ze Stwórcą, Bogiem w Trójcy świętej Jedynym?

            Muzułmanie, zgodnie z Koranem, z oburzeniem odrzucają taką hipotezę. Wg. nich Allah jest na pewno jeden, żadnego „syna” nie ma!! Podobnie, choć ostrzej, piszą i mówią rabini - talmudyści. Dodają jednak liczne bluźnierstwa na temat Chrystusa i Jego Matki.

            Logika wskazuje, że byty opisane jako zdecydowanie różne co do istoty, także o różnych przesłaniach i naukach, nie mogą być tym samym Bytem. Tak widzą to ludzie uznający zasady logiki i rozumowania.

II. Kto lubi i promuje „współistnienie wielu Bogów”?

            Ci, których „przekonano” , że istnieją logiki rozmyte, lub wielowartościowe, czy też „całe spektrum prawd”, lub, że „każdy ma swoja prawdę”, mogą na swoich stolikach ołtarzowych układać obok siebie Koran, Talmud i Biblię. I „przysięgać” na dowolną „Księgę”. Im sprzeczności między tymi księgami nie przeszkadzają. Już z tego prostego zdania wynika, iż czczą oni „syna poranka” czy też światłości, czyli Lucyfera. O którym wiemy skądinąd, a z powyższych zdań też wnioskujemy, że jest Ojcem Kłamstwa. „Lucifer Trust”, przemianowany później na „Lucis Trust”, jest obecnie potężna organizacją. A ileż takich bluźnierstw jest w „świątyniach” Wielkich Mistrzów (i Wielkich Latarników, p. Broneczku...) Rytu szkockiego Dawnego i Uznanego... Taki ołtarz jest m.inn. na 16, rue Cadet w Paryżu, gdzie mieści się Grand Orient de France.

            Nie mogłem się dowiedzieć, czy na „spotkania międzyreligijne” byli też zaproszeni sataniści, adepci LaVey’a i podobnie szukający czy czczący. Bo dlaczego nie?

            Ale na pewno byli i bywają czciciele znanego bałwana - Mamona. Przecież oni rządzą finansami świata całego, a także produkcją kryzysów czy (ostatnio) pandemii (por. Grypa666).

            Prawie równocześnie z „Kongresem pokoju” odbyło się odsłonięcie masońsko - ”katolickiej” Golgoty Beskidów w Radziechowach koło Żywca. Poświęcenia Golgoty Beskidów dokonał bp Tadeusz Rakoczy . Zob. http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1379&Itemid=46 Por. też artykuły sąsiednie na ten temat. To ten sam bp Tadeusz Rakoczy, który wsławił się zgodą na wyrąbanie dwustu krzyży w Dolinie Krzyży na Żwirowisku w Oświęcimiu w 1998 roku.

            W tak ważnych i symbolicznych zdarzeniach nic nie dzieje się „przypadkiem”, więc ten ostatni timing też musiał być zamierzony. Czy biskup Tadeusz Pieronek był na obu tych zdarzeniach? I je uświetniał?

            Pojawienie się w t.zw. „oknie papieskim” na Franciszkańskiej 3 kardynała St. Dziwisza świadczy o tym, że albo przezornie chce on, by na niego spłynęła część czci opromieniającej Ojca św. Jana Pawła II (aureola?). A może przewiduje jakieś kłopoty, którym w ten sposób chce wcześniej „dać odpór”? Korespondent z Krakowa napisał mi, iż to okno zaczyna przypominać tekturę z samolocikiem z jarmarku, gdzie w dziurę wstawia się głowę - i fotografuje.. Z niesmakiem odrzucam takie interpretacje Kongresu.

            Na pewno Kongresowi Pokoju dodała znaczenia obecność Przewodniczącego Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso. Unia Europejska, jako realizacja planów „humanistycznych” i masońskich (por. R. Coudenhove Kalergi, J. Retinger i tylu innych) jest zainteresowana w szybkiej budowie „świadomości humanistycznej” , a więc pomieszania języków, kultur, a szczególnie religii i bóstw. Kontakty Jose M. Barroso z „Grupą Delphi” czyli „kryszą”, ciałem gromadzącym i koordynującym prace 40-tu (oficjalnie) Wielkich Lóż sygnalizowano np. pod: http://dakowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1114&Itemid=47

Wszyscy posłowie do Parlamentu Europejskiego otrzymali pismo od pana Jean ­Michel Quillardeta, Wielkiego Mistrza i Prezydenta Rady Wielkiego Wschodu Francji. W piśmie tym autor informuje nas o spotkaniu w dniach 20-22.VI.2008, w Atenach, II Masońskiego Zgromadzenia Międzynarodowego "Delphi" grupującego 40 obediencji masońskich. Tematem spotkania było "Budowanie Europy, budowaniem świata". Do listu załączone są wnioski ze Zgromadzenia i adres Prezydenta Komisji Europejskiej Jose Manuela Barroso skierowany do jego uczestników. We wnioskach tych podkreślono, że był to pierwszy przypadek oficjalnego odniesienia się Prezydenta Komisji Europejskiej do organizacji masońskich. Barroso uznał rolę i wkład masonerii w rozwój społeczeństw i w promocję wartości europejskich na cały świat.

 Natomiast na „Kongresie dla Pokoju” w Krakowie [cytuję Rzeczpospolitą]: Barroso przypomniał o wartościach  http://www.rp.pl/artykul/358571.html

Przewodniczący Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso weźmie w niedzielę udział w otwarciu międzynarodowego Kongresu dla Pokoju. Organizowany przez metropolitę krakowskiego, kardynała Stanisława Dziwisza i włoską Wspólnotę św. Idziego Kongres dla Pokoju "Ludzie i Religie", odbędzie się pod hasłem "Duch Asyżu w Krakowie". - Przewodniczący Barroso z wielką radością przyjął zaproszenie do udziału w kongresie, by przypomnieć o wartościach takich jak pokój, demokracja, sprawiedliwość i wolność, które były od zawsze fundamentem procesu europejskiej integracji - powiedziała rzeczniczka KE Ewa Haczyk.

            Sam „Apel o Pokój” (por. Rzeczpospolita: http://www.rp.pl/artykul/360463.html ) jest zlepkiem „humanistycznych” sloganów, w którym słowo „duch” powtarza się 6 razy, „dialog” (i jego odmiany) 13 razy, a „pokój” 12 razy. „Apel o Pokój” przypomina więc poprzednie, częste „humanistyczne mantry”. Autorzy Apelu nie rozróżniają wojen obronnych, sprawiedliwych, od agresji. A przekonywanie agresora, że „jest be”, nie tyle jest infantylne, co głupie. Lub gorzej. Jest oczywiste, że przedstawiciele sił, wierzący w różnych bożków, skrajnie różnie przedstawiają sobie i planują „warunki pokoju”.

            Czyżby katoliccy inicjatorzy „Kongresu dla Pokoju” chcieli zapomnieć o Ćwiczeniach Duchownych św. Ignacego (które może, chociażby w młodości, praktykowali), gdzie przejmująco wykazano, że ostatecznie istnieją tylko dwa sztandary: Chrystusa i szatana. Gdzie tu miejsce na „dialog”?

Przechodzimy tu do innego pytania:

 III. Ile jest pokojów?

            Czy „pokój” plemienia Tutsi jest podobny do tego, jak wyobrażają go sobie przywódcy ludu Hutu? Czy „pokój” w pojęciu szefów firm wywożących złoto, diamenty czy uran z Katangi ma jakiś związek z „pokojem” w pojęciu Murzyna tam mieszkającego i pracującego? Siły gościa honorowego Kongresu w Krakowie - Unii Europejskiej, są zaangażowane w najokrutniejszą wojnę - przeciw bezbronnym ludziom nienarodzonym. Czy pokój w świecie, gdzie narzucono narodom rzeź przeszło miliarda bezbronnych, nienarodzonych dzieci, może mieć jakiś związek z pojęciem pokoju katolików?

            Czy wojna toczona przez Czeczenów o niepodległość swej Ojczyzny (od dwóch wieków!) z przeważającymi (stu-krotnie!) siłami Rosji da się porównać np. z wojną armii Putina, w której tajne „służby” (FSB) wysadzają wysokościowce, domy mieszkalne z mieszkańcami (Rosjanami), by wywołać nienawiść i agresję „u swoich” przeciw podbijanemu narodowi? A czy fakt handlu organami pojmanych jeńców może być ignorowany przy apelach o „pojednanie” i Pokój? Jak chłopak złapany przez „specnaz” może dialogować z chirurgami klasy światowej, którzy wypatroszają go z wszystkich zdrowych organów nadających się do sprzedaży na „pokojowy Zachód”? Czy agresja „Zachodu” przeciw Afganistanowi ustanie na skutek takich „Apeli”? Czy ostatnia wojna Izraela przeciw Palestyńczykom (ludności) w strefie Gazy ustałaby na skutek takich Apeli? Czy „duch”, lub „dialog” zmniejszą tam cierpienia ludzi?

            Czy więc, przy - z konieczności zupełnie różnych, a zwykle sprzecznych - etykach, można mówić o wspólnym dążeniu do pokoju?

            Przypominam młodzieży, iż Wielkim Chorążym Pokoju był Józef Dżugaszwili (pseudonim: Stalin). Dekretował On i inicjował różne „Kongresy pokoju”, np. we Wrocławiu w 1948 roku (dla „postępowych intelektualistów”, głównie „iz zapada”) i „Apele Sztokholmskie”, które z entuzjazmem podpisały dziesiątki milionów jego poddanych. Ten anty-chrystek miał cel jasny: zdobytej władzy nigdy nie oddam, ale rozszerzę ją na cały świat.

             Czy zwolennicy i twórcy współczesnych „Kongresów dla Pokoju” maja podobne cele? Wdrukować w ludzi pojęcie „wielu prawd”, względnie wielu etyk. Może już jednak idą dalej - ustanowić wreszcie dawno zaplanowaną religię wielu bogów, religię synkretyczną.

            Czy my, katolicy, zdajemy sobie sprawę, kto byłby rzeczywistym bogiem takiej „religii”? I na czym ma polegać „pokój” w ten sposób planowany i propagowany?

            A może już zbliżają się czasy, o których napisał św. Paweł; (1 Tess., 5,3): „Gdy bowiem mówić będą : pokój i bezpieczeństwo, wtedy nagle przyjdzie na nich zguba, jak bóle na brzemienną, a nie wymkną się”.

             PS. A może ktoś ze zwolenników Kongresu zechce ze mną „dialogować”? Jestem na taki dialog otwarty.

Zmieniony ( 05.12.2009. )