Gazeta "Niezależna.pl" - zależna od Bigfarmu ?! Narodowi na zgubę. | |
Wpisał: dr J.Jaśkowski | |
14.10.2014. | |
Gazeta „Niezależna.pl"- zależna od Bigfarmu ?!
Otrzymałem od jednego z internautów link do artykułu pod tytułem: „Setki ofiar kłamstw EWY KOPACZ, Chorzy na grypę nie musieli umierać”. Artykuł był podpisany nazwiskiem Artura Dmochowskiego. Takiego steku bzdur, jawnych kłamstw, nawet w propagandzie stanu wojennego i artykułach Jerzego Urbana nie czytałem. Nie wspominając już o tym, że artykuły J. Urbana były pisane ładnym językiem, w odróżnieniu od w/w wymienionego żargonu propagandowego. Co prawda, o ile to można sprawdzić, pan A. Dmochowski nie ma nic wspólnego z medycyną, co zresztą widać w każdym zdaniu jego tekstu. Nie zna także nawet w stopniu szkolnym historii epidemiologii, co ujawnia z rozbrajającą szczerością, wykazując kompletny brak elementarnej wiedzy i lenistwo intelektualne, ponieważ w dobie internetu, sprawdzenie danych zajmuje nie więcej aniżeli kilka minut. Być może jest to tekst typowego ducha, czy żółtego dziennikarza, co się ostatnio bardzo często zdarza. Pan A. Dmochowski [o ile to on jest autorem] zarzuca pani E. Kopacz, że z powodu jej niewłaściwego postępowania, a właściwie, niezakupienia od firm amerykańskich szczepionki przeciwko grypie, zmarło jakieś 360 osób więcej aniżeli w okresie 7 lat poprzednich. Ciekawe skąd nasz PT Autor dysponuje takimi danymi?
Zachorowania i podejrzenia zachorowań na grypę w Polsce
Jak możesz się sam przekonać, Szanowny Czytelniku, w 2009 roku liczba zarówno zachorowań, jak i zgonów, wcale nie świadczyła o epidemii. Już w 2011 roku była wyższa, a w 2000 r. była prawie dwa razy wyższa. I jak wiadomo, żaden rząd nie ogłosił epidemii. Szczytem niewiedzy są konfabulacje, jakoby wirus AH1N1 był jakimś innym specjalnym wirusem. Gdyby A.D. wykazał minimum rzetelności, to wiedziałby z tego samego źródła PZH, że wirus ten stanowi 80% wszystkich zakażeń od 1976 roku kiedy to wydostał się z laboratorium broni biologicznej armii amerykańskiej w Forcie Detrick. Przygotowana wówczas szczepionka powodowała liczne zgony i została szybko wycofana. Mieliśmy ponad 30 lat spokoju. Tzw. świńska albo meksykańska grypa również powstała w ośrodku doświadczalnym farmy S. Pani Kopacz nie zakupiła szczepionki, ponieważ jeden z nielicznych odważnych w tej ekipie ludzi, pan dr G. będący przewodniczącym Komisji Leków, nie podpisał zgody na zakup tego barachła, sprzedawanego pod nazwą szczepionki. Pana doktora zwolniono po cichu po kilku miesiącach, ale powikłania po tym preparacie były już szeroko znane i cała sprawa sprzedaży toksycznej szczepionki upadła. Co, powtarzam, nie jest wcale zasługą E. Kopacz, ale bezimiennego doktora. Bezimiennego, ponieważ prawie nikt nie zna jego nazwiska, a człowiek ten uratował setki ludzi w Polsce od narkolepsji, czyli nieuleczalnej ciężkiej choroby, na którą w samej Szwecji zachorowało kilkaset młodych ludzi. Pan A.D. oszukuje społeczeństwo twierdzeniami, że grypa w 2009 roku była jakąś inną grypą, aniżeli ta występująca poprzednio i obecnie. Nawet CDC zabroniło testowania chorych, ponieważ wszystkie testy okazały się bezwartościowe. Na jakiej więc podstawie pan A.D. wyciąga swoje wnioski? Zgony z powodu rzekomych powikłań pogrypowych, to fikcja literacka, z uporem prowadzona przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego [jakiego narodu, Polska zawsze była wielonarodowa], którego pracownicy od pół wieku nie potrafią różnicować chorób bakteryjnych od wirusowych i siedzą w wiedzy z lat 50-tych. Powtarzam, nie było żadnego nowego wirusa. WHO ogłosiła pandemię dopiero po zmianie definicji epidemii i pandemii, dokonanej pod wpływem firm farmaceutycznych. Jak się okazało, zdecydowana większość „ekspertów” tej WHO-wskiej komisji, pracowała dla firm farmaceutycznych. Gdyby pan A.D. był chociaż trochę rzetelnym człowiekiem, to wiedziałby, że według powyższej definicji mamy permanentną pandemię gruźlicy, malarii, kiły i rzeżączki i co najmniej kilku innych chorób. I WHO nie ogłasza żadnej pandemii, czy epidemii. Ciekawe dlaczego pana A.D. te choroby nie interesują? Podpowiem. Na malarię nie ma szczepionki, więc firmy farmaceutyczne nie są zainteresowane reklamą i angażowaniem żółtych dziennikarzy. A poza tym umierają kolorowi, czyli mniej wartościowi i biedni. A na rzeżączkę i kiłę są już leki znane i na razie skuteczne, więc także nic nowego się nie sprzeda. A na strachu ludzi przed „grypą” można zarobić. Wystarczy zapoznać się z listą sponsorów zjazdów sekty szczepionkarskiej, czyli Towarzystwa Wakcynologów. Towarzystwo to nosi wszelkie znamiona sekty, ponieważ skupia ludzi, którzy wierzą, że szczepionki wybawią świat od chorób, choć nie ma na to żadnego dowodu epidemiologicznego, ani naukowego. Przez ponad 300 lat ludzie ci, nazywający się naukowcami, nie potrafili odkryć systemu odpornościowego człowieka i nie wiedzą do dnia dzisiejszego, dlaczego jedno dziecko choruje, a drugie w tej samej klasie już nie. Jak podała prasa zagraniczna, wyżej wymienione firmy zarobiły na szczepionkach odpowiednio: GlaxoSmithKline 5 miliardów 260 milionów, Novartis 1 miliard 180 milionów, Merck oraz Sanofil łącznie 5 miliardów 270 milionów.
Są to łącznie kwoty większe, aniżeli całoroczne wydatki Polski na służbę zdrowia. A to tylko 5 firm zarobiło na jednym preparacie, wcale nie będącym lekiem. Ten zysk jest liczbową miarą ogłupiania społeczeństw. Musicie więc Szanowni Czytelnicy zrozumieć, że Bigfarmie warto zainwestować kilka milionów na łapówki dla urzędników i żółtych dziennikarzy, aby wasze przymusowo zbierane podatki przelać do własnej kieszeni. Przypomnę, że produkcja tego preparatu to koszt około 2 centów, a sprzedaż to kilkanaście do kilkudziesięciu dolarów. Jest więc z czego korumpować urzędników. W tej sytuacji rozumiemy dlaczego na przykład pan G. Piecha tak zabiegał o zmianę ustawy o szczepieniach, w kierunku wprowadzenia zarówno przymusu szczepień, jak i utajniania danych zachorowań. Kolejny wykres [brrr. U mnie nie ma, bo Autor zapominał mi dać odnośnik do liter. MD] pokazuje liczbę zachorowań w okresie ostatnich 40 lat. Widać wyraźnie, że po wprowadzeniu kampanii strachu i szczepień przeciwko grypie w Polsce w roku 2009 roku nastąpił wzrost zachorowań na grypę. Był to także szczyt sprzedaży szczepionek przeciwko grypie. Jest to potwierdzeniem wyników badań z innych krajów. W Kanadzie na przykład stwierdzono, że kolejne szczepienie tej samej starszej osoby, nie tylko pogarsza przebieg choroby, ale wpływa na demencję, co jest logiczną konsekwencją wprowadzania aluminium i rtęci do krwioobiegu. Największy w chwili obecnej autorytet medyczny, Cohrane Library, po analizie wszelkich prac na temat szczepionki przeciw grypie stwierdziło, że szczepienia przeciwko grypie u osób starszych mają takie samo znaczenie, jak mycie rąk. Wręcz można powiedzieć, że szczepienie osób w domach starczych jest formą eutanazji, przyspiesza, w świetle obecnej wiedzy medycznej, ich demencję i w konsekwencji zgon. To adresuję specjalnie do rodzin osób przebywających w domach opieki. Nie dajcie się nabierać, chyba że chcecie, aby ojciec, czy matka szybciej zmarli. Podobnie nie wolno szczepić kobiet w okresie ciąży, lub chcących zajść w ciąże oraz dzieci. Po szczepieniach „przeciwgrypowych” zanotowano ponad 4000 poronień, a wiadomo, że to jest tylko około 5% faktycznych zgonów. Oficjalnie bowiem podano, że zgłoszenia w USA stanowią tylko od 1 do 5% wypadków. Dzięki lobby szczepionkowemu pan G.Piecha skasował w nowelizacji Ustawy o Chorobach zakaźnych 2012 r. wymóg zgłaszania powikłań przez lekarzy, a San -epidy karzą lekarzy zgłaszających takowe powikłania, lub wręcz zwalnia się ich z pracy. Musimy pamiętać, że do 3 roku życia bariera krew/mózg jest przepuszczalna dla toksyn. A więc szczepiąc swoje dziecko, Kochani Rodzice, możecie być pewni, że podajecie metale ciężkie bezpośrednio do mózgu waszego dziecka. Pan A.D. twierdzi, że grypa w 2009 roku była źle leczona. Przypomnę, że w 2009 roku to Gazeta Wyborca namawiała do zakupu nowych, rzekomo skutecznych, leków na grypę. A obecnie to robi jej rzekoma przeciwniczka Gazeta Polska. Przypomina to zabawę telewizyjną Urban - Michnik , a potem po drabinie schodzą do jednej taksówki i odjeżdżają śmiejąc sie w kułak z przedstawienia jakie zrobili Polakom. [Ściślej: po drabinie to pijany Alik z sejmu, a Urban ze stokrotką i adasiem – to spod TV md] Jeżeli potraktujemy sprawę poważnie, to albo redaktorzy tych wszystkich bzdur na temat rzekomego zagrożenia są kompletnymi ignorantami i nie chciało się im zapoznać nawet z podstawami epidemiologii przed napisaniem publikacji albo biorą pieniądze za oszukiwanie ludzi. I tak na przykład pan Wojciech Moskal w dniu 26.4.2009 nawoływał do zakupu specjalistycznych leków, takich jak Oseltamiwir, czy Zanamiwir. Leków tych co prawda nie ma w cenniku leków sprzedawanych w Polsce, ale w dobie globalizacji możemy łatwo sprawdzić w “mimsie", i tak, cena Oseltamwiru, to jest około 30 do 50 funtów za kurację. A Gazeta Wyborcza nawoływała do zakupu co najmniej kilku milionów opakowań. Czyli, innymi słowy, chciała pomóc w wyprowadzeniu z Polski 500 milionów złotych. Już następnego dnia pani Margarit Kossobudzka [27.04.2009], z tej samej Gazety, reklamowała Timiflu i Relenza, preparaty stworzone do leczenia tym razem ptasiej grypy. Wiadomo! Ile lat można oszukiwać ludzi rzekomym zagrożeniem ptasią grypą, kiedy ani jedno stado dzikich ptaków nie padło. Przykładowo, w Polsce, pomimo usilnych starań i wydaniu ponad 50 milionów złotych, nawet panu premierowi nie udało się zamordować łabędzi w Toruniu na Wiśle. Co nie przeszkadzało zrobić rzeź w kilku.......... kurnikach, oczywiście prywatnych. Policzmy, lek o nazwie Timiflu kosztuje w Polsce koło 200 zł, razy kilka milionów dawek, czyli suma ta sama, 500 milionów, chciano wyprowadzić z Polski. Najciekawsze jest to, że obecnie do tego samego namawia Gazeta Polska. Czyli potwierdza się fakt, że obie te gazety służą do ogłupiania mniej wartościowego ludku nad Wisłą. Lek ten został w 2014 roku zdyskwalifikowany, jako nie powodujący żadnej poprawy leczenia. Różnica pomiędzy czasem trwania grypy leczonym za pomocą przysłowiowego grogu a tzw. lekami przeciwwirusowymi wynosi „12 godzin”, a kosztuje 200 zł. Ile to rzeczy można kupić za te pieniądze. Niektórzy muszą przeżyć dwa tygodnie, a oni chcą wyprowadzić je z Polski. Najciekawsze jest to, że wymienione leki nie mają żadnego znaczenia w leczeniu wirusowych zakażeń i są promowane tylko przez dilerów przemysłu farmaceutycznego, czasami z tzw. tytułami naukowymi. Wystarczy wpisać w google nazwę leku i od razu dowiesz się, Szanowny Czytelniku, kto kim jest. Już bowiem od dawna wiadomo, że nic nie plami tak, jak atrament. Dlatego właśnie likwiduje się prasę i książki papierowe, a wprowadza elektroniczne. Zawsze po kilku latach można wymazać niepoprawne politycznie treści. Każdy nowy etap wymaga nowych aktorów. |
|
Zmieniony ( 15.10.2014. ) |