Jak zabić królika; Terapia szokowa.
Wpisał: Wojciech Błasiak   
15.10.2014.

Jak zabić królika; Terapia szokowa.

 

Z książki: Wojciech Błasiak „SIEDEM DNI ze STANEM TYMIŃSKIM . Codzienność z szokową transformacją w tle”

 

Wydawca Wojciech Błasiak, Dąbrowa Górnicza 2014 . Cena 32  , siedemdni97@gmail.com

 

 

Nowa ekipa rządowa Mieczysława Rakowskiego rozpoczęła najprawdopodob­niej od późnej jesieni 1988 roku przygotowania do tego, co później nazwano trans­formacją ustrojową. Te przygotowania owiane są po dziś dzień zmową milczenia i osłaniane oficjalną dezinformacją. Nawet po dwudziestu kilku już latach, polskie społeczeństwo nie zna rzeczywistych kulis i rzeczywistych autorów planów i projek­tów przejścia z komunizmu do kapitalizmu i wiąże je z tzw. planem Balcerowicza. Planem, którego nigdy nie było.

Ponad dwadzieścia lat temu w prestiżowej gazecie światowej finansjery "Finan­cial Times” ukazał się pod datą 22 czerwca 1989 roku króciutki artykuł Edwarda Mortimera, Johna Lloyda, Petera Riddella i Lionela Barbera, przetłumaczony i prze­drukowany niewiele później w polskim tygodniku "Forum" pod datą 2.07.1989. Tekst informował o zaaprobowaniu „w zasadzie” przez ekspertów komunistycznego rządu Rakowskiego i ekspertów "Solidarności” planu opracowanego przez świato­wego finansistę nowojorskiego, a zarazem światowego spekulanta finansowego George'a Sorosa. Plan ten, nazwany później terapią szokową, zakładał rozwiąza­nie "ekonomicznych i finansowych problemów Polski za pomocą drastycznych oszczędności połączonych z wprowadzeniem wymienialności pieniądza i szybką odbudową kapitalizmu”. Oprócz drastycznych wyrzeczeń socjalnych oczekiwanych od polskiego społeczeństwa, jego kluczowym założeniem był faktyczny rozbiór gospodarczy polskiego przemysłu państwowego w formule prywatyzacyjnej.

Plan Sorosa zakładał, iż rząd polski ,,(...) przekazałby wszystkie przedsiębiorstwa państ­wowej agencji likwidacyjnej, która przeprowadziłaby ich reorganizację w spółki akcyjne. Z 25-30% kapitału stworzono by fundusze powiernicze zajmujące się obsługą zadłużenia kraju - ich szefów - mających prawo odsprzedaży tych akcji ­mianowaliby wierzyciele".

 

Zaaprobowanie tego planu przez przedstawicieli ówczesnego rządu komu­nistycznego i postsolidarnościowej grupy politycznej tzw. doradców na czele z Bro­nisławem Geremkiem, było samo w sobie czymś porażającym. Oznaczało bowiem, że komunistyczny rząd polski i postsolidarnościowa opozycja, w tajemnicy przed własnymi obywatelami i poza granicami kraju, zawiera międzynarodowe uzgod­nienia dotyczące nie tylko najważniejszych spraw gospodarczych i socjalnych, ale zasad zbycia całego narodowego majątku przemysłowego, co po prostu nazywa się zdradą narodową. I taką zdradą narodową było.

Gdy przeczytałem ten artykuł w "Forum”, jeszcze tego samego dnia zadzwoniłem do prof. Balcerka, informując go o jego szokującej treści. Przez blisko 20 lat każda rozmowa z Profesorem zawsze była kubłem zimnej wody, wylanej na moją naiwną stale wówczas głowę. Pamiętam jak w samo południe w dniu 31 sierpnia 1980 roku, w trakcie jego wykładu na obozie kół naukowych w Olsztynie, ktoś wbiegł na salę informując o parafowaniu porozumienia między strajkującymi w Stoczni Gdańskiej robotnikami a przedstawicielami rządu, o zgodzie na utworzenie wolnych związ­ków zawodowych.

Zaległa taka cisza, że słychać było odgłos spadających nam z serca kamieni, po dwóch tygodniach ciężkiego nerwowego napięcia wokół tego co się działo w Gdańsku, Szczecinie, Jastrzębiu i w całej Polsce.

Wówczas zupełnie niespodziewanie Profesor zadał nam pytanie: - "Czy wiecie państwo jak się zabija królika?” Byliśmy tym pytaniem osłupieni. - "Podnosi się go za tylne nogi i głaszcze ręką z włosem po grzbiecie. Królik się wówczas rozpręża. I wtedy jednym lekkim uderzeniem w kark przetrąca mu się kręgosłup”

 Przypomniałem to sobie 13 grud­nia 1981 roku, gdy zamiast mojej ulubionej radiowej audycji satyrycznej „60 minut na godzinę” usłyszałem jakąś ponurą muzykę, a potem w telewizji pojawił się I sek­retarz partii komunistycznej Jaruzelski w mundurze generała Ludowego Wojska Polskiego informując, że wprowadził w Polsce stan wojenny.

 

Gdy więc telefonowałem do Profesora, byłem przekonany, że ta wiadomość będzie wstrząsem dla całej Polski. Jak to? Rząd i opozycja zgodzili się oddać za w końcu komunistyczne długi nasz narodowy przemysł?! Tymczasem w Polsce o planie Sorosa zapadło zgodne i głuche milczenie. Przez 20 lat, z wyjątkiem nieży­jącego już prof. Balcerka i mnie, nikt publicznie nawet o tym fakcie nie informował. Dopiero po 20 latach nazwisko Sorosa, zarówno w kontekście transformacji ustro­jowej w Polsce, jak i w Rosji, zaczęło być publicznie wymieniane.

W 2012 roku prezydent Polski Bronisław Komorowski udekorował Sorosa jed­nym z najwyższych polskich odznaczeń, Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Zasługi. I o dziwo, nasz pan prezydent nie powiedział nam Polakom za co, jego zdaniem, Sorosowi należy się to odznaczenie.

I o dziwo, nikt z naszych wybitnych polityków, publicystów i dziennikarzy o to go nie zapytał. Nasz pan prezydent ude­korował Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą człowieka, który opracował plan roz­bioru rdzenia polskiej gospodarki, jakim był przemysłowy majątek narodowy.

To tak, jakby król Stanisław August Poniatowski udekorował orderem króla pruskiego Fryderyka II, za to, że ten przedstawił carycy Katarzynie II projekt trzeciego rozbioru I Rzeczypospolitej, likwidującego ostatecznie ówczesne państwo polsko-litewskie. Ale, przy całej słabości charakteru króla Stanisława Augusta, sądzę, że taki obelżywy dla własnego państwa pomysł nie wpadł by mu nawet do głowy.