list Kapłana do Arcybiskupa Józefa Michalika o rabunku Polski
Wpisał: Ks. Eugeniusz Miłoś   
29.09.2009.

list Kapłana do Arcybiskupa Józefa Michalika o rabunku Polski

                                                                                                               lato 2009

J E Najprzewielebniejszy Ksiądz Arcybiskup

Józef Michalik

Najczcigodniejszy Księże Arcybiskupie!

Pragnę złożyć jak najserdeczniejsze gratulacje z powodu wyboru na kolejną kadencję jako Przewodniczący Episkopatu Polski. Pragnąłem również złożyć najserdeczniejsze życzenia radosnych świąt Wielkanocnych, ale niespodziewanie znalazłem się w szpitalu w Rzeszowie. Przecierpiałem nie mało. Skoro lekarze uratowali mi życie i znalazłem się w domu, postanowiłem zrealizować swe poprzednie zamiary i podzielić się swoimi obawami i troskami.

Ks. Biskup Jerzy Ablewicz miał taki zwyczaj, że na spotkaniach duszpasterskich, a były to czasy Komunistyczne, pytał się wszystkich księży, co robić, by „w dzisiejszych czasach" jak najskuteczniej duszpasterzować. Swymi uwagami i projektami mógł się podzielić każdy, nawet najmłodszy ksiądz. Patrząc na dzisiejszą rzeczywistość postanowiłem skorzystać z tego zwyczaju i podzielić się swoimi sugestiami nie jako młody ksiądz, ale już jako stary. Pamiętam jak działał Prymas Tysiąclecia kard. Stefan Wyszyński w czasach bardzo trudnych, bo komunistycznych, które jak się okazuje były tylko etapem do liberalizmu czyli czasów jeszcze trudniejszych, w których Najczcigodniejszemu Arcybiskupowi przyszło duszpasterzować.

Zanim jeszcze wstąpiłem do Seminarium tłumaczono mi, że komunizm jest przewidziany na około 50 lat, aż wymrą właściciele (Polacy i Słowianie), a później właścicielami staną się nie Polacy, a przez upaństwowienie gospodarstw i fabryk naród miał się przyzwyczaić (sic) do tego, że nie jest właścicielem.

Komunizm, gdy wchodził w życie, nagminnie łamał Przykazania Boże, prawo naturalne, krzywdzi Naród. Kardynał Stefan Wyszyński stawał w obronie Bożych przykazań,pisał listy duszpasterskie (Episkopatu) podpisywane przez wszystkich Biskupów, w których pouczał jakie Naród na prawa W ten sposób stawał w obronie pokrzywdzonego Narodu To z biegiem czasu przyniosło odpowiedni skutek.

W 1989 r. gdy Naród polski zaczął się dźwigać ku wolności, wówczas czym prędzej wprowadzono liberalizm. Zamiast uwłaszczenia Narodu dokonano „prywatyzacji, zgodnie z planami pewnych panów sprzed 50-ciu lat. Nastąpiły gigantyczne kradzieże, o czym szeroko pisały gazety. W tym wypadku, łamane było VII przykazanie Boże. Okradany był katolicki Naród Polski, nie ukazał się ani jeden list duszpasterski w obronie VII-go przykazania. Duszpasterze nie stanęli w obronie okradanego wierzącego Narodu.

Kradzieży dokonywano pod pozorem kupna. O tym się nie mówiło, ale „kupującymi" zawsze byli ludzie niewierzący, zagraniczni, a więc nie Polacy i nie katolicy. Dla łatwiejszego oszukania Narodu nazywano ich „inwestorami strategicznymi". Olbrzymi majątek „kupowano" za symboliczną złotówkę. Znam wypadki, że „strategiczny inwestor" kupując wielki i bardzo rentowny zakład zapłacił 0 złotych, (zero jakichkolwiek pieniędzy). Faktycznie była to nie lada strategia, by nie płacąc ani złotego przywłaszczyć sobie potężny zakład pracy. Protesty robotników (katolików, ludzi wierzących) którzy bronili swoich zakładów i nie chcieli dopuścić do takiej nieprawości były bardzo umiejętnie tłumione. W żadnym z takich wypadków duszpasterze nie stanęli po stronie (wierzących) robotników, po stronie pokrzywdzonych, po stronie pozbawianymi majątku, pracy i środków do życia. Dlaczego? Nie wiem. Duszpasterze patrzyli bezczynnie na to, co się dzieje. W żadnym z takich wypadków nie upomnieli się o poszanowanie VII przykazania, a przecież taki obowiązek istnieje i tak doszło do tego, że cały Naród Polski, Katolicki został okradziony z wszelkiego rodzaju zakładów pracy przez ludzi nie wierzących. l skazany na szukania pracy poza granicami własnego kraju, czyli na banicję.

Jaki jest jeszcze inny tego skutek? Coraz większa liczba ludzi przestaje chodzić do kościoła. Rzecz zrozumiała. Skoro Duszpasterze czyli wodzowie ludzi wierzących nie stają w obronie ludzi wierzących, ani nie dają wskazówek jak się należy bronić, to po co chodzić do kościoła? Gdy głosił kazania ks. Jerzy Popiełuszko, przychodziły tłumy, by go posłuchać. Dlaczego? bo w swych kazaniach stawał w obronie robotników (katolików). Gdy głosili kazania duchowni wyżsi rangą od księdza Popiełuszki, choć byli lepszymi mówcami, nikt do nich specjalnie nie ciągnął. Dlaczego? Bo nie stawali w obronie robotników, ludzi wierzących.

Czas najwyższy by obecni Duszpasterze, czyli naturalni wodzowie stanęli w obronie okradanego i wyniszczanego Narodu katolickiego, bo w dalszym ciągu mają obowiązek przypomnieć możnym tego świata o VII przykazaniu i o tym co z niego wynika. Rzecz skradziona ma być Narodowi zwrócona, a straty poniesione przez Naród - wynagrodzone. Jest to jednak zadanie o wiele trudniejsze. Ale czy Duszpasterze będą mieli odwagę to zrobić?

Jeden z kardynałów rzymskich powiedział, że często prześladowanie katolików odbywa się tak, iż ci nawet nie zdają sobie sprawy z tego że są prześladowani. To ma miejsce w Polsce począwszy od 1989 roku. Najcięższe prześladowanie jest wówczas, gdy ktoś jest pozbawiony majątku i skazany na banicję, czyli zmuszony do wyjazdu za granicę w poszukiwaniu środków do życia.

W tym wypadku majątku został pozbawiony cały katolicki Naród Polski. Żaden poważniejszy zakład pracy nie został w polskich, a więc w katolickich rękach. A to co jeszcze nie zdołano „sprzedać" - wystawione jest do sprzedaży kupcom z całego świata. Polacy tego nie kupią, bo nie mają pieniędzy, gdyż przez cały czas komuny byli trzymani w nędzy. Tak więc okres najcięższego prześladowania zaplanowano również na najbliższe lata. I cóż na to Duszpasterze? Czyżby nie zauważyli zła które się dzieje? Czyż dalej będą milczeć? Pod tym wszystkim kryje się kolejna sprawa:

Gdy zaczyna się okres „prywatyzacji", czyli rozkradania pod pozorem kupna tłumaczyliśmy: Tyle wolności ile własności Kto ma własność, ten ma wolność i władzę przynajmniej nad swym majątkiem. Wystarczyło 70 lat przemian i własność a więc i wolność przejęli obcy (niewierzący) panowie Polakom został los pracowników nędznie wynagradzanych (nowoczesnych niewolników) lub konieczność opuszczenia rodziny i wyjazd za granicę. I banicja. Możliwość wyjazdu za granicę w poszukiwaniu pracy ogłasza się jako sukces. Z pewnością nie jest to sukces ludzi wierzących. Ile w tym bólu rozłąki, rozbicia małżeństw, utraty wiary itp.

Bardzo mało jest takich, którzy zdają sobie sprawę z tego, że pozbawiając Naród Polski własności, tym samym pozbawiono Go wolności.

Jeszcze raz proszę zwrócić uwagę na to, że „inwestor" czyli kupiec musiał być „zagraniczny", z różnych krajów. To wszystko odbywało się z pogwałceniem wszelkiej demokracji. Gdy polscy robotnicy chcieli kupić swój zakład jako spółkę pracowniczą, choćby płacili drugie tyle niż pan zagraniczny - Im nie sprzedano, Ich głos się nie liczył, tylko głos tego pana, który chciał sprzedać za bezcen komuś z zagranicy. A Duszpasterze milczeli. Warto też zwrócić uwagę na to, że tzw. inwestor był zawsze człowiekiem niewierzącym lub w najlepszym wypadku innej wiary. Dokonano więc takiego podziału: Majątki i dobrobyt dla niewierzących, a dla wierzących - nic, nędzę.

I tak w ciągu tych 20 lat cały majątek katolickiego Narodu Polskiego, a więc wolność I władzę przekazano w ręce ludzi niewierzących. Ci stali się panami, Polacy ich wyrobnikami.

Całość działania, prywatyzacji łatwo można zrozumieć, gdy się uwzględni, że jest to element walki z wierzącym Narodem. Gdy ktoś dobrze się przypatrzy temu działaniu, widzi wyraźnie, że jest to walka z katolickim Narodem i Kościołem prowadzona przez jakieś międzynarodowe, a mistyczne organizacje, które chcą doprowadzić do wywłaszczenie i rozproszenie Katolickiego Narodu Polskiego. Nie dało się katolików Polskich pokonać przez walkę komunistyczną, naciski i ateizację, to ich się rozprasza po całym świecie, by wszędzie byli w mniejszości nigdzie nie mieli nic do powiedzenia, czyli stali się bezsilni.

Wielu Polaków już po wojnie było wypędzonych z własnych gospodarstw. I zajęli w nowo utworzonej Polsce tereny całkowicie opuszczone. Stali się właścicielami tych terenów, choćby tylko na podstawie prawa zasiedzenia. Teraz zjawiają się panowie, którzy nigdy właścicielami tych terenów nie byli, żądają zwrotu, odszkodowania itp. I znów wypędza się Polaków z ich miejsca zamieszkania, skazując ich na rozproszenie. Jest to kolejna krzywda wyrządzana katolickiemu Narodowi Polskiemu. A duszpasterze milczą Czyż to nie jest grzech zaniedbania?

Duszpasterze mają prawo i obowiązek dokonania oceny moralnej nie tylko tego, który się spowiada, ale i tych którzy zajmują stanowiska publiczne. Wydaje się, że jest już najwyższy czas by dokonać oceny działalności tych, którzy mieli władzę przez ostatnie 20 lat i przedstawić jak w tym czasie Naród został okradziony. Oraz wyjaśnić zasady VII-mego przykazania. Majątek (skradziony, choćby pod pozorem kupna) ma być Narodowi zwrócony, a krzywdy i straty poniesione przez Naród – wynagrodzone.

Wystarczy porównać z dwudziestoleciem międzywojennym, kiedy to utworzono Centralny Okręg Przemysłowy, wybudowano Stocznię, a dziś likwiduje się Stocznię na polecenie jakiejś pani z zagranicy po to tylko, by pozbawić pracy tysięcy katolików, majątek oddać w obce ręce, a katolików rozproszyć! Czyż Duszpasterze mogą dalej milczeć widząc taką nieprawość?

Warto żeby sobie Duszpasterze uświadomili, że chociaż są świadkami rzeczywistości „nadprzyrodzonej" to jednak potrzebują do działalności duszpasterskiej rzeczy materialnych. Czy zagraniczni inwestorzy" a więc ludzi niewierzący lub wrogo nastawieni do religii będą sponsorami?

Czwartego czerwca tego roku kazano Polskiemu Narodowi cieszyć, że jest wolny. Cieszyć się mogą ci, którzy jeszcze za komuny pokłócili się o władzę, następnie uwłaszczyli, żyją dziś w największym dobrobycie i w dalszym ciągu sprawują władzę. A Katolicki Naród Polski jest po prostu okradziony pozbawiony własności, a więc i wolności.

Inne spojrzenie: Gdy jest wojna z jakimś narodem i ten naród zostaje pokonany, wówczas zwycięzca zabiera jego majątek. Walka z katolickim narodem Polskim trwała przez dziesięciolecia na różne sposoby, których wymieniał nie będę. Teraz widzimy jak zwycięzcy udając przyjaciela (inwestor strategiczny) bierze majątek katolickiego Polskiego Narodu, lub żąda odszkodowania, czyli całkowicie wykańcza ludzi wierzących w Polsce.

Pewne koła ateistyczne podjęły decyzję, że Polaków ma być tylko około 16 milionów.  Jest to kolejny zbrodniczy plan wyniszczenia katolickiego Narodu czyli ludobójstwa by stał się bezsilny.

Teraz widzimy jak się do tego zmierza:

1. Rozproszyć Naród przez likwidację polskich zakładów pracy, by młodzi Polacy musieli wyjeżdżać za granicę.

2 Ten kto stał się właścicielem polskiego zakładu przyjmuje do pracy kogo chce, nie koniecznie Polaków. Np. nie było żadnego rozsądnego uzasadnienia, by likwidować polskie Stocznie i pozbawiać pracy tysięcy robotników. Sens tego działania można zrozumieć tylko wtedy, gdy się przyjmie, że to jest rodzaj prześladowania. Odebrać własność Polakom, dać obcemu panu, a teraz można zatrudnić robotników z całego świata z wyjątkiem wierzących Polaków.

3 Powracające wciąż plany wprowadzenia aborcji.

4 Plany sprzedaży bogactw jakie są pod ziemią, z równoczesnym prawem eksmisji, czyli usunięcia tych którzy mieszkają na powierzchni nad tymi bogactwami!

Warto więc przewidzieć niebezpieczeństwa I przestrzec Naród. Jeśli Duszpasterze, a więc prawdziwi wodzowie nie upomną się o naród katolicki to nikt się nie upomni. Naród pójdzie w rozsypkę, tak jak się obecnie dzieje Duszpasterze mają prawo i obowiązek dokonania oceny postępowania i upomnieć o prawa wierzącego Narodu Prawo do własności, mają nie tylko ludzie niewierzący ale i wierzący. Zbyt dużo spraw zostało poruszonych w jednym liście, ale wszystkie czekają na rozwiązanie.

Z najgłębszą czcią!

Ks. Eugeniusz Miłoś

Do wiadomości Katolickich Senatorów

Zmieniony ( 05.07.2012. )