Nomen omen żółty tydzień dilerów szczepionek, czyli ogłupiania Polaków ciąg dalszy. | |
Wpisał: dr J. Jaśkowski | |
18.10.2014. | |
Nomen omen „żółty tydzień” dilerów szczepionek,
dr J. Jaśkowski
W takiej sytuacji zupełnie niezrozumiałe jest posługiwanie się żółtym kolorem, w celu zwiększenia sprzedaży szczepionek. Chyba że chodzi o wskazanie aktualnego stanu umysłowego osób kupujących te szczepionki.
Wbrew temu, co usiłują nam wmówić rozmaitej maści politrucy, zatrudnieni na etatach oświatowych, system edukacji istniejący w Polsce od co najmniej 1772 roku ma tylko jeden cel. Tym celem jest stworzenie politycznie poprawnego robota, nie myślącego i nie zadającego pytań, które mogą postawić w niezręcznej sytuacji aktorów sceny politycznej. System ten, dzięki istnieniu telewizji, internetu, przybrał jeszcze bardziej skuteczną, choć i zabawną i tragiczną formę. Otóż starsi i mądrzejsi wprowadzili obowiązek płacenia podatków mniej więcej o 800% wyższych, aniżeli istniejące w czasach rozbiorów. I o dziwo, nikt się nie buntuje. Okazało się bowiem, że wystarczy tzw. wybrańcom zapewnić odpowiedni poziom życia, tj. fura, skóra i komóra, a już nic więcej ich niepokoić nie będzie. Wynajmuje się tych aktorów do realizacji pewnego etapu, a potem odsuwa lub usuwa.
Najpierw te 6 milionów obywateli tworzących PKB, musi wpłacać podatek w wysokości ustalanej przez aktorów sceny politycznej. Jest to typowe dla cywilizacji bizantyjskiej, szczególnie w wydaniu pruskim. Urzędnicy, to co pozostało po podzieleniu między siebie, przeznaczają na przykład na oświatę. To przecież urzędnicy ustalają liczbę i rodzaj przedmiotów na poszczególnych uczelniach. To oni podają liczbę godzin z danego przedmiotu. To oni opracowują tzw. testy, czyli klapki na mózg dla uczących się. Przecież taki absolwent musi się w przeciągu tych lat edukacji zupełnie odzwyczaić od kojarzenia faktów. Musi tylko odpowiadać na pytania. Najlepiej - tak : nie. Takim przedmiotem wymyślonym przez urzędników w Polsce jest chociażby marketing, popularnie zwany systemem naukowym oszukiwania ludzi, czyli wciskania towaru nikomu do niczego niepotrzebnego. Ale jest problem. Mamy uczelnie państwowe, a przedsiębiorstwa prywatne. Czyli za pieniądze podatnika przygotowujemy automaty dla prywatnych korporacji, najczęściej zachodnich. W jakim celu? Przecież te korporacje i tak są zwolnione z podatków i cały zysk wywożą za granicę. Taki adept marketingu, aby się wykazać, musi w danym przedsiębiorstwie zwiększyć sprzedaż, czyli zyski. Może to robić w rozmaity sposób, byle tanio i szybko. Pracodawca czeka na dochód. Jeżeli nie nastąpi on w odpowiednim czasie, to zwalnia takiego „specjalistę”. Co robi nasz „specjalista”? Ma dwie drogi: albo wymyślić jakiś slogan reklamowy, znaleźć atrakcyjny towar albo, co jest znacznie prostsze, przekonać urzędnika do wprowadzenia odpowiedniej ustawy. Jak wiadomo, jest to zdecydowanie tańsze i szybsze i nosi nazwę lobbingu. O nazwie gwarowej nie wspomnę, aby nie być posadzony o sianie defetyzmu. No, żeby wszystko grało, to jeszcze muszą być przepisy wykonawcze do tych ustaw, czyli na przykład zalecenia do San-epidów, aby karały rodziców nie szczepiących dzieci, czy lekarzy nie wywiązujących się z realizowania ilości szczepień, czyli tzw. poziomu wyszczepialności. W ten prosty sposób, tanio, ponieważ jest to robione za społeczne pieniądze, osiąga się odpowiedni zysk, który zostanie przedstawiony poniżej. W celu odpowiedniego nagłośnienia sprawy, specjalne reklamówki medyczne w rodzaju Medycyny Praktycznej, za pomocą urzędników przemienione zostają w punktowane czasopisma medyczne. Zamieszcza się w nich następnie odpowiednie opracowania, mające rozgrzeszać lekarzy z zajmowania się handlem. Przypomnę, że w tym celu stworzono system podnoszenia edukacji medycznej, obowiązkowej, ustalając arbitralnie ilość punktów niezbędnych do awansu. Innymi słowy, młody adept medycyny musi w określonym czasie zdobyć odpowiednią liczbę punktów. A najłatwiej jest to osiągnąć poprzez tego rodzaju czasopisma. Widocznie cosik ostatnio nie idzie w tym interesie, ponieważ żółty tydzień był organizowany tylko raz do roku, w kwietniu. Dublowanie akcji po raz drugi w ciągu roku, czyli wydawanie dodatkowych pieniędzy, świadczy o załamaniu się systemu sprzedaży szczepionek. Oczywiście, czym większa liczba osób biorących udział w tym interesie, tym moralność musi być niższa. Jest to zgodne z prawem Newtona i dokładnie opisane przez pana prof. Wolniewicza. Przechodząc do omówienia szczepionki tzw. WZW B, przede wszystkim, i wielokrotnie już o tym pisałem, nie ma żadnych podstaw medycznych, ani naukowych, na stosowanie tego preparatu u dzieci. WZW B jest uznawane na świecie za chorobę weneryczną. Tylko zacofani urzędnicy kraju nad Wisłą usiłują nadal nazywać to żółtaczką wszczepienną. Do tej pory jednak nie przeprowadzili ani jednej pracy naukowej, udowadniającej, że wirus przeżywa operację w autoklawie. Pomimo braku jakichkolwiek dowodów na skuteczność takiej szczepionki, urzędnicy zaordynowali podawanie jej dzieciom w pierwszej dobie po urodzeniu. Ciekawe jakie to dziecko, z wyjątkiem „eksperymentów” seksuologów w rodzaju Kisneya, ma kontakty płciowe? Dlaczego więc podaje się szczepionki małym dzieciom? Odpowiedź jest prosta: ponieważ wystąpienie powikłań można zrzucić na istniejące zmiany, takie jak: wadę genetyczną, wadę wrodzoną, ukrytą chorobę i wmówić biednej matce, że to jej wina, że dziecko ma na przykład autyzm. Albo, że umarło z powodu SID. A prawda jest taka, że podawanie dzieciom w pierwszym półroczu jakiejkolwiek szczepionki jest błędem medycznym i powinno być tak traktowane przez sądy. I nie ma znaczenia jakiś tam dekret urzędniczy. W prasie zachodniej wprost używa się terminu "eksperymenty norymberskie". Żaden szanujący się lekarz nie może się zasłaniać wytycznymi odgórnymi, tak jak nie mogli hitlerowcy. Jest to niestety branie udziału rzekomo uczciwego człowieka w grzechu strukturalnym dokładnie wyjaśnionym tutaj.... Odporność, po szczepieniu, jeżeli w ogóle istnieje, jest bardzo krótkotrwała ok. 3-5 lat. Po drugie, wbrew straszeniu wakcynologów, przebieg WZW B wcale nie jest taki tragiczny. Około 50% zakażeń tym wirusem mija bezobjawowo. Ale sam fakt ekspozycji zapewnia odporność dożywotnią. U dalszych 30 % zakażonych wystąpią objawy podobne do grypy. Także ta grupa nabywa odporność dożywotnią. Tylko u 20 % zakażonych mogą wystąpić objawy żółtaczki. Ale 95% tych chorych [z 20%] zostaje wyleczonych samoistnie, z nabyciem odporności do końca życia. Teraz porównaj PT Czytelniku. Jeżeli matka przebyła zapalenie i posiada przeciwciała, to przekazuje je noworodkowi. Zabezpiecza go więc przed chorobą. A czy kiedykolwiek u takiego jednodniowego dziecka wykonano badanie, czy on posiada przeciwciała, czy też nie? Nie !! U żadnego malucha, ani u jego matki, nie przeprowadza się badań, tylko każdemu ładuje szprycę, bo to są pieniądze dla producenta. A pracownik służby zdrowia [pomimo, że posiada tytuł lekarza, niewiele ma wspólnego z lekarzem], działa jak sprzedawca. Tak wiec tylko 5 % może zachorować i być nosicielem. Czyli tylko u 1% może się rozwinąć przewlekłe zapalenie wątroby, wymagające leczenia. Czyli nasi wybawcy od chorób - inaczej, bez przeprowadzenia odpowiednich badań, trują nasze dzieci! Notowane powikłania po szczepieniu to nie tylko drażliwość, czy drgawki, ale zapalenia mózgu ze wszelkimi trwałymi następstwami, reumatoidalne zapalenia stawów, zapalenia nerwu wzrokowego ze ślepotą, stwardnienie rozsiane, zespół Guilliana - Barrego, neuropatie. Starczy?! Zanotowano w sumie już około 1500 zgonów po szczepieniu WZW B w USA. WZW B jest bardzo rzadką chorobą u noworodków. W USA na 3 900 000 urodzeń zanotowano tylko 54 przypadki żółtaczki B. Ale zaszczepiono prawie 4 miliony niemowląt. Jeżeli w POlsce proporcie są podobne, to przy 300 000 urodzeń rocznie jest 5, 6 przypadków zachorowań. Ale z kasy społecznej do prywatnych kieszeni wypływa jakieś 30 000 000 złotych rocznie. Jest się o co bić, nieprawdaż? I trzeba gnębić tych rodziców, którzy nie szczepią dzieci. W tym samym roku wg VARES wystąpiło aż 1080 powikłań po szczepieniu. Przypominam, że według oficjalnych danych zgłaszanych jest to tylko 5-10% faktycznych powikłań, ze względu na ograniczenia możliwości zgłoszeń. Przypomnę także, że w Polsce ustawa o obowiązku zgłaszania powikłań od 1964 roku jest martwa. Na stronie PZH nie znajdziecie Państwo żadnych danych. I tak jest przez ponad 50 lat. Pół wieku. I nikogo to literalnie nie obchodzi. A podobno są specjalne instytucje powołane do kontroli ustaw sejmowych. Czyli, że co najmniej 20 razy więcej zachorowało dzieci na żółtaczkę w wyniku działania wakcynologów, aniżeli od wirusa. Dodatkowo, w grupie wiekowej od 0 do 1. roku życia, zanotowano aż 47 zgonów dzieci. Kolejnym krajem, który zanotował ostatnio zgony po szczepieniach, były Chiny. W krótkim czasie zanotowano aż 17 zgonów, w okresie do 2 miesięcy po szczepieniu WZW B. Szczepionki była przygotowane przez filię chińską firmy Merck. Fabryka była nowa, wybudowana w 1990 roku. Cohrane Colaboration jest bardzo istotnym źródłem informacji medycznej. "http://www.cochrane.org" \t "_blank" http://www.cochrane.org W chwili obecnej, jedynym wiarygodnym. Ostatnio ukazała się kolejna publikacja, dotycząca celowości stosowania szczepień, szczególnie obowiązkowych u dzieci, pod tytułem ”Wirusowe zapalenie wątroby typu B, szczepienie u osób wcześniej nie narażonych na zapalenie wątroby typu B, lub o nieznanym statusie ekspozycji”, autorstwa Mathew JL., R.Mathew PJ., Boxall EH,BrokJ. W związku z teoretycznie dużą ilością ludzi mogących być zakażonymi wirusem typu B, autorzy postanowili odpowiedzieć na pytanie, czy szczepienie przeciwko WZW typu B, jest korzystne u osób, które nie były narażone na zapalenie wątroby typu B lub tych, u których nie wiadomo jaki jest stan ekspozycji. Autorzy znaleźli w całym piśmiennictwie medycznym , tylko 12 randomizowanych badań spełniających kryteria porównawcze. 12 prac z całego świata, po ponad 30 latach bezsensownego trucia dzieci!!! Możemy się tylko domyśleć, jaki jest poziom studentów, przechodzących takie pranie mózgów w Białymstoku. O pacjentach wolę nie wspominać. Pfizer w 2012 roku 4 miliardy 100 milionów dolarów, GlaxoSmithKline 5miliardów 260 milionów, Novartis 1 miliard 180 milionów, Merck oraz Sanofil łącznie 5 miliardów 270 milionów. |